• Nie Znaleziono Wyników

ROZDZIAŁ CLV

W dokumencie KRONIKA KRÓLA PANA DOM FERNANDA (Stron 106-110)

KRONIKA KRÓLA PANA DOM FERNANDA Dziewiątego Króla tych królestw

ROZDZIAŁ CLV

O tym, jak hrabia [de Arraiolos] i Goncalo Vasques zawieźli traktat pokojowy [królowi Kastylii], i o racjach, jakie wymienili, zanim go

podpisał

Gdy to zostało ustalone i traktat spisany, wyjechali hrabia de Arraiolos i Goncalo Vasques pewnej niedzieli bardzo wcześnie o świcie, dziesiątego sierpnia. Przybyli do obozu króla Kastylii i pokazali mu traktat spisany w ten sposób, jak słyszeliście;

król dobrze ich przyjął.

Nie czytając traktatu i nie podpisawszy go, król zaraz kazał zatrąbić, aby zwołać ludzi do wysłuchania obwieszczenia, jak to jest w zwyczaju, gdy ogłasza się pokój. A ludzie w obozie poczuli tak wielką radość, że wielu klękało i całowało ziemię, nawet byli tacy, którzy ją jedli.

D. Fernando de Azores, mistrz zakonu Santiago, zaprosił w tamtych dniach hrabiego [de Arraiolos] D. Alvara Peresa

i Goncala Vasquesa i dał im jeść z wielkimi honorami i wielką uprzejmością, do tego stopnia, że nie chciał usiąść, aby lepiej ich obsłużyć. I pytał giermków, którzy towarzyszyli hrabiemu i Gongalowi Vasques, co myślą o tym dziele pokoju, jaki uczy- niono między tymi królami, tak skłóconymi. Odpowiedzieli, że ich zdaniem jest to dzieło Boga.

— Nie tylko Boga — odpowiedział. — Ale jeszcze wszy- stkich aniołów niebieskich.

I tak zakończyli obiad wśród wielkiej wesołości.

Gdy skończono jeść, odpoczęli tam trochę, a potem odjechali z innymi rycerzami, tam gdzie był król, mistrz [zakonu San- tiago] natomiast został w swoim namiocie.

Król, gdy ich zobaczył, bardzo dobrze ich przyjął, odszedł z nimi na stronę, a oni go prosili, aby z łaski swojej podpisał traktat. Król odpowiedział, że tak, kazał zawołać swego sekre- tarza i kazał mu traktat przeczytać. Kiedy doszedł do tego miejsca, gdzie uzgadniano, iż odda wszystkie galery wraz z ekwipunkiem, powiedział, że na taką rzecz się nie zgodzi ani nie uczyni jej za nic; że chce oddać admirała ze wszystkimi jego ludźmi, ale galer oddać nie chce w żadnym wypadku.

Hrabia i Gongalo Vasques, kiedy to usłyszeli, zdumieli się i po- wiedzieli:

— My, panie jesteśmy bardzo zdziwieni: kazaliście obwołać pokój nie mając zamiaru podpisać traktatu, który zaakcepto- waliście.

Król powiedział do sekretarza, aby czytał dalej i że w spra- wach wątpliwych chce zasięgnąć rady. A kiedy doszedł do tego rozdziału, gdzie była mowa, że król ma dać ze swojej floty statki potrzebne do wyjazdu Anglików, i to bez żadnego frachtu, również powiedział, że nie zrobi tego za nic na świecie, bo nie jest słuszne oddawać swoje statki we władzę nieprzyjaciół, aby uczynili z nimi, co zechcą, i w dodatku gdy mają iść bez żadnej opłaty.

Kiedy ambasadorzy to usłyszeli, jeszcze bardziej się zdziwili i rzekli, że go proszą, aby z łaski swojej zechciał zezwolić na te rzeczy, tak jak się na nie już zgodził, inaczej pokój, który został obwołany, stanie się nie istniejący. Król odpowiedział,

że raczej woli wojnę, choćby najsroższą, niż akceptować takie rzeczy.

Słysząc Gongalo Vasques, że król w żaden sposób nie chce podpisać traktatu, pomimo wszelkich dobrych racji, jakie mu wysuwali, poprosił hrabiego, by powiedział królowi Kastylii to, co król, jego pan, polecił mu powiedzieć. Hrabia uchylając się od tej misji odparł, żeby mu to sam powiedział. (Rzekł tak, bowiem sam miał głos niezbyt donośny, gdyż był osłabiony z powodu oblężenia, podczas którego jadł szczury i inne po- dobne rzeczy.)

— Więc skoro każecie mi to powiedzieć — odparł Gongalo Vasques — zrobię to tak, jak kazał król, mój pan.

I rzekł królowi Kastylii, co następuje:

— Panie, ponieważ nie raczycie przyjąć rzeczy zgodnie z tym, co zostało ustalone, jak o tym dobrze wiecie, król, mój pan, każe wam powiedzieć, abyście według waszego wyboru wyznaczyli miejsce, gdzie on przybędzie wydać wam bitwę.

I że tego dnia, który wybierzecie, bardzo będzie rad przybyć, aby z wami walczyć.

— To on jest taki? — śmiejąc się powiedział król. — I po- dołacie temu?

— Z pewnością — odparł Gongalo Vasques — i nie mówię już o panu moim, królu, który jest dość potężnym królem, by to uczynić, ale sam hrabia Cambridge z ludźmi, których ma ze sobą, wystarczy, by wam wydać bitwę.

Gdy król usłyszał te słowa, nadszedł mistrz zakonu Santiago, D. Fernando de Azores, i kiedy zobaczył ich w tej rozmowie zwrócił się do króla z zapytaniem:

— O co chodzi? panie, co się stało?

— Co się stało? — powiedział Gongalo Vasques — Stała się najbardziej haniebna rzecz, jakiej nigdy nie widziałem między dwoma tak szlachetnymi królami: ogłoszono już pokój, jak słyszeliście, a teraz król nie chce podpisać traktatu takim, jaki jest. Z tego powodu trzeba obalić pokój i niech to zosta- nie jako haniebne wspomnienie dla potomności!

— Święta Mario, wspomóż! — powiedział mistrz. — A przy

którym to punkcie króla ogarnęły wątpliwości co do podpisa- nia go?

Powiedziano mu, które to klauzule, więc kazał je przeczytać raz jeszcze. A kiedy zobaczył, że król ma wątpliwości co do tych rzeczy, a nie do innych, powiedział:

— Jak to, panie? Z powodu dwudziestu dwu zgniłych barek, które nic nie są warte i z powodu pożyczenia czterech czy pięciu statków bez zapłaty macie wątpliwości co do podpisania traktatu? Z pewnością takiej rzeczy jak ta lepiej nie rozgła- szać. A jeśli uważacie, że to zbyt duży koszt i wydatek, chcę, aby zakon Santiago zapłacił te i inne ekspensy, jakie się po- czyni.

Zaraz też śmiejąc się wziął króla za rękę, jakby przymusza- jąc siłą, i powiedział:

— Teraz, panie, chciałbym jednak, abyście podpisali, by nie popełnić tak wielkiej zdrożności.

Wtedy król, również się śmiejąc, wziął pióro i podpisał traktat.

Więc wszyscy byli bardzo zadowoleni, a hrabia i Goncalo Vas- ques wrócili do Elvas, gdzie przebywał król D. Fernando.

[Ponieważ zmarła żona króla Kastylii, Juana, król Fernando wysłał do niego poselstwo proponując mu małżeństwo z infantką D. Beatriz, swoją córką, mimo że była obiecana jego drugiemu synowi, Fernandowi.

Sporządzono traktat małżeński, który mieści w sobie klauzulę, że D. Beatriz będzie proklamowana królowa Portugalii, ale rządy nad krajem będzie sprawowała regentka D. Leonor Teles aż do czasu, kiedy ze związku tego urodzi się syn, który miał zostać królem Portugalii osiągnąwszy lat 14. Uroczyste zaślubmy odbyły się w Badajoz.]

W dokumencie KRONIKA KRÓLA PANA DOM FERNANDA (Stron 106-110)

Powiązane dokumenty