„Ja” odkrywa się w tej poezji zawsze w całości, bez lęku, fałszywej skromności czy pozorów obowiązujących w życiowej grze:
Trzem jednościom, gdyby wpadły, urządziliby Czarny dzień w Black Rock. Ona bierze środki nasenne i pije podrobiony koniak, doczytując historię życia Frances Farmer.
Kiedyś mawiała: Odejdź, jeśli masz odwagę. Nie żeby nie miał.
Dziś, znajdując wysoko ponad tym, w ogrodach chmur, setki rozwiązań, więzną w ślepej zatoczce,
2 P. Śliwiński: Horror poeticus. Szkice, notatki. Wrocław 2012, s. 154.
3 M. Podgórnik: Twarde Okładki, Miękki Podołek. W: Eadem: Pięć opakowań 1993–2008. Wrocław 2008, s. 174. Jeżeli nie zostanie odnotowane inaczej, wszyst‑
kie wiersze Marty Podgórnik cytowane będą z tego wydania.
4 R. Rorty: Przygodność, ironia i solidarność. Przeł. W.J. Popowski. Warszawa 2009, s. 14.
CZĘŚĆ III potykając się o kartonowe pudła, wśród których życie tętni
w jak najlepsze. Ona pije podrobiony koniak i bierze środki nasenne, on cyzeluje lichy sonet, żywcem zrzynając z Petrarki.
Wzrok między nimi grzęźnie i dostaje kręćka, jakby opływał coraz słabszą żabką pomarańczową bojkę.
(Dom na Peryhelium, s. 175)
Po podstawowej lekcji współczesności, czy choćby lekturze Gastona Bachelarda i Brunona Schulza, czytelnik wie już, że archetypowe wyob‑
rażenie domu jako bezpiecznej przystani, miejsca schronienia, azylu nie jest uprawomocnione. Czym jednak ów dom się stał? Na to pyta‑
nie brakuje jednoznacznej odpowiedzi, pozostają jedynie subiektywne obrazy. W zacytowanym wierszu podmiot operuje nie tylko opozycją centrum i peryferii, unaocznioną choćby w tytule wiersza. Na pierw‑
szym planie bowiem uwyraźniona jest sztuczność miejsca określanego mianem domu, a także sztuczność relacji. Podgórnik nie sili się jednak na subtelność wyrażania, wybiera kiczowatą wręcz kulturę popularną, pozornie odważne, zaczepne zdanie: „Odejdź, jeśli masz odwagę”, pod‑
rabiany sonet, odurzenie, nigdy nierozpakowany dobytek, cudze życie.
Wszystko podsumowuje figura zapętlenia – jednak nie jest to górno‑
lotne nawiązanie do mitycznego Uroborosa, a somatyczna metafora
„opływania okrągłej bojki coraz słabszą żabką”. Nie można nie zgodzić się, iż w słowach poetki czai się ironia, czy wręcz parodia, wymierzona we współczesną kulturę popularną, pozornie pogodzoną z obcością, permanentnością stanu przejściowego czy brakiem osiedlenia. W war‑
stwie leksykalnej odzwierciedlony został pewien impas. Nie sposób doszukać się w niej apoteozy reprezentowanego modelu życia, a raczej braku owego schematu, ale przecież nie jest to także wyraz tęsknoty za formami dawnego porządku: zgodność przedstawionych w utworze jednostek dotyczy bowiem jedynie odrzucenia „zasady trzech jedności”.
To unaocznienie oszustwa, wskazanie braku, próba demaskacji domu jako idei. Opozycja kiedyś i dziś w kompilacji z nierozpakowanymi wciąż pudłami pozbawia nas bowiem złudzeń, iż to dopiero początek nowej drogi; to stała przejściowość, niemożność umeblowania własnego świata, bezwolnego, bezproduktywnego krążenia po orbicie dawnych wyobrażeń domu.
Przede wszystkim jednak w obrazach pojawiających się w tej poezji uderza brak przynależności. Bezosobowość i próżnia wnętrza, która tak naprawdę odzwierciedlać ma pustkę zupełnie innego rodzaju.
zmęczona bardziej niż pijana umysł mam zajęty zepsutym nalewakiem i kanalizacją
co w odróżnieniu od nalewaka zepsuta na amen i na moje nieszczęście w moim własnym domu.
chociaż kto by własnym domem nazywał mieszkanie tak ciasne i niewygodne jak moje? cóż,
jak twierdzi larkin, widocznie więcej mi się nie należy.
(gościniec, s. 140)
Zestawienie zwyczajności, codziennych wyzwań pospolitych na tyle, że nieprawdopodobne wydaje się poświęcenie im wiersza, z ironicznym przytykiem wobec poezji Larkina, ogólnie rzecz ujmując patriarchalnej i metafizycznej, staje się rodzajem oczywistej deklaracji opisu rzeczywi‑
stości. Przy czym dodać należy, że jest to opis poprzedzony doświadcze‑
niem, wyłaniający się z ciała obiektu piszącego, subiektywny i dążący do ujęcia wszystkich aspektów świata otaczającego bohatera lirycznego.
Oczywiście, zarówno treść owej deklaratywności, jak i sama rzeczywi‑
stość, czy jej wybrany wycinek, zmieniają się wraz z każdym tomem, właściwie pojedynczym wierszem. Jak pisze Tomasz Mizerkiewicz:
Wystarczy przywołać naczelny wśród nich [metafor dookreślających język współczesnej literatury – uzupełnienie M.P. ‑G.] termin „unowo‑
cześnienie”, czyli „modernizacja”, by zdać sobie sprawę, że skłania ono do spojrzenia na dynamikę literatury jako na proces nieustan‑
nego poprawiania jej mechanizmu i udoskonalania jej wytworów.
Z kolei ze słownika ponowoczesności najdogodniej wykorzystać ter‑
min „gra” na określenie zasad przemiany literackiej. Gra definiuje bowiem literaturę jako przestrzeń zmiennych reguł, ustalanych arbi‑
tralnie, doraźnie, lokalnie, czyli w zależności – od potrzeb autokrea‑
cyjnych ponowoczesnego podmiotu5.
5 T. Mizerkiewicz: Wnuki Darwina. Życie literackie po roku 1989 oczami młodych (pisarzy). „FA ‑art. Kwartalnik Artystyczny” 2007, nr 4 (70).
CZĘŚĆ III Nie doszukamy się więc w wierszach Podgórnik stałego, schematycz‑
nego obrazu domu, stwierdzić należy wręcz, że trudno mówić o tym, byśmy mieli w tym przypadku w ogóle do czynienia z tym pojęciem. To raczej majaczące w tle wybrakowane, nieurządzone przestrzenie, jeden z komponentów roztrzaskanego świata, niemalże na wzór sztuki kam‑
powej, próbującego udawać to, czym już dawno przestał być:
Apartament na Saskiej Kanwie, nakład w Śmiecie Krążki Lecz ma niwa – naprawdę – w Offie;
[…]
Liczy się tylko obieg – krwi. My – nie odzieżowe masopisma, Nawodne hierarchie, stroboskopy, działki kadr i kry: nie światy.
(Twarde Okładki, Miękki Podołek, s. 174)
Choć zupełnie inna będzie słownikowa forma tych wierszy, inny kryje się w nich semantyczny potencjał, to rozważania podmiotu utworów Dom na Peryhelium i gościniec przywodzą na myśl świat poezji Philipa Larkina, jak choćby ten wyłaniający się z utworu Poezja odejść:
Ale jeszcze dziś bym odszedł, o tak, Stąpałbym dumnie po usianych
Orzechami drogach, kulił się w rogu kajuty, Dobrocią zarośnięty,
Gdyby tylko nie był tak sztuczny Ten świadomy krok wstecz, aby Stworzyć obiekt: porcelanę, Książki, sprzęty:
Życie odpychająco doskonałe6.
Przy czym mamy tutaj do czynienia z pewnym zaprzeczeniem wizji domu reprezentowanej w utworze brytyjskiego poety. Dla Podgórnik owo zasiedzenie poprzez zasiedlenie nosi znamiona fałszu, rezygnacji
6 P. Larkin: Poezja odejść. W: Idem: Zebrane. Przeł. J. Dehnel. Wrocław 2008, s. 33–34.
z własnego życia, a wyjście z owego domu stać się może źródłem wol‑
ności, rzadko wywołuje lęk. Dom pochłonięty przez pustkę przestaje być w słowach poetki miejscem własnym, jego obcości nie oswoją zaś żadne przedmioty, a pojęcie doskonałości jest nie tyle względne, co nie‑
potrzebne, nie do doskonałości bowiem dąży bohaterka tych wierszy.