• Nie Znaleziono Wyników

Sk¹d i dlaczego strefy podmiejskie

Zbiorowoœci etniczne w miastach amerykañskich

4. Sk¹d i dlaczego strefy podmiejskie

Procesy suburbanizacji, które zaczęły dominować w zainteresowa-niach urbanistów, socjologów, politologów i badaczy przemian

kul-turowych w połowie XX wieku, miały wiele przyczyn i uwarunko-wań. Powodów tego zjawiska było wiele. Najważniejsze z nich to eksplozja demograficzna po II wojnie światowej, wzrost poziomu życia szerokich warstw społeczeństwa, zwłaszcza mieszkańców miast, a szczególnie postępująca industrializacja i urbanizacja, która spo-wodowała, że wielkie miasta, zwłaszcza w rejonie północno-wschod-nim, stały się po prostu zbyt wielkie i zbyt zagęszczone, aby zapew-nić komfort życia, do którego aspirowali zwłaszcza młodsi i coraz lepiej zarabiający „ludzie organizacji” [White 1956].

Rozwój stref podmiejskich to zjawisko, które wywołało szerokie zainteresowanie nie tylko badaczy miast i życia miejskiego, ale także polityków, politologów, działaczy społecznych, religijnych, literatów. Powody tego zainteresowania były wielorakie. Po pierwsze, zasko-czeniem była sama dynamika tego zjawiska. Zapoczątkowane ono zostało jeszcze w latach 20. XX wieku, kiedy to zamożniejsza część mieszkańców coraz bardziej zatłoczonych i niebezpiecznych miast, zaczęła poszukiwać lepszych miejsc do zamieszkania. Nasiliło się to po II wojnie, gdy wzrastająca liczba ludzi lepiej wykształconych i opłacanych gotowa była płacić więcej za komfort zamieszkania. Wtedy także przedsiębiorcy, bracia Levitt, zaprojektowali i zrealizo-wali projekty takich idealnych miast, które od ich nazwiska nazywa-ły się Levittowns (w New Jersey, na Long Island w pobliżu Nowego Jorku, w Pensylwanii) [Gans 1967]. Miały być one stosunkowo niewielkie, położone w pewnej, ale niezbyt dużej odległości od metropolii, umożliwiać łatwą komunikację z centrum, ale gwaranto-wać spokój, pewną izolację oraz przebywanie wśród ludzi o podob-nym statusie społeczpodob-nym i kulturowym. Największe nasilenie proce-sów migracji do stref podmiejskich nastąpiło w latach 50. i 60., kiedy zwiększała się dynamicznie zarówno proporcja ludności miej-skiej, jak i tej zamieszkującej strefy podmiejskie. Było to skutkiem z jednej strony baby boomu z przełomu lat 50. i 60., a z drugiej szybkiego wzrostu dobrze wykształconej i coraz lepiej zarabiającej klasy średniej. Ukazuje to poniższe zestawienie.

Do roku 1970 liczby w poszczególnych wierszach sumowały się do odsetka mieszkających w strefach zurbanizowanych. Dla roku 2000 nie są to już liczby rozdzielne. 79% to mieszkańcy terenów zurbanizowanych, a 63% to odsetek wszystkich mieszkańców USA mieszkających w strefach klasyfikowanych jako podmiejskie.

Dynamika suburbanizacji ukazuje zjawisko, które ujawniło się w ciągu ostatnich dziesięcioleci – względnego spadku znaczenia za-mieszkiwania w strefach podmiejskich jako wyznacznika stylu życia i odmienności od innych miejsc zamieszkania. Gdy prawie dwie trze-cie mieszkańców USA zamieszkuje w obszarach określanych jako strefy podmiejskie, staje się oczywiste, że strefy te nie mogą być jednorodne, homogeniczne i posiadające jakieś swoiste cechy. Zamieszkanie w strefie podmiejskiej stało się zjawiskiem dominującym, co oznacza, że strefy te stały się w ciągu ostatniego ćwierćwiecza coraz bardziej zróżnico-wane, zatraciły swą widoczną jeszcze u progu lat 70. XX wieku spe-cyfikę. Nie oznacza to jednak, że sam podział na obszary wielkomiej-skie i podmiejwielkomiej-skie stracił społeczne znaczenie.

Po drugie, głównym powodem zainteresowania, zwłaszcza so-cjologów, strefami podmiejskimi były zjawiska homogenizacji i jednoczesnej indywidualizacji życia mieszkańców stref podmiej-skich. Homogenizacja przejawiała się w mało zróżnicowanym skła-dzie społeczno-zawodowym i kulturowym mieszkańców osiedli pod-miejskich. Indywidualizacja polegała na tym, że migrowali oni do tych osiedli indywidualnie, pozostawiając w wielkich miastach daw-ne powiązania rodzindaw-ne, sąsiedzkie, etniczdaw-ne. Wielkie miasta

powsta-Rok 1940 1950 1960 1970 …… 2000 Mieszkańcy miast (%) 32 33 32 35 79

Mieszkańcy stref podmiejskich (%)

19 23 31 38 63

wały i rozwijały się żywiołowo, ujawniając przy tym także swe groź-ne, negatywne cechy. Suburbia miały powstawać i rozwijać się w sposób planowy, kontrolowany, gwarantujący eliminację głównych negatywnych cech miast – zatłoczenia, braku bezpieczeństwa i ni-skiego standardu usług publicznych, zwłaszcza jakości mieszkań i poziomu szkolnictwa. Z tych powodów do stref podmiejskich prze-nosiły się w pierwszym rzędzie stosunkowo dobrze zarabiające młode rodziny z dziećmi. Zamieszkanie w strefie podmiejskiej dawało tym rodzinom szanse na mieszkanie w większych domach, z wolną prze-strzenią, wyższe bezpieczeństwo i lepszą jakość nauczania w szko-łach. Stać na to było przede wszystkim tych, którzy pracowali w sferze zarządzania i usług – inżynierów, kierowników, urzędni-ków, członków wolnych zawodów. W ten sposób tworzyły się w strefach podmiejskich osiedla ludzi, którzy migrowali indywidual-nie (z rodzinami), ale osiedlali się wśród ludzi o podobnym statusie społecznym, podobnym stylu życia, zakresie potrzeb i preferencji. Na dodatek zamieszkiwali w domkach często niemal identycznych, z podobnie zagospodarowanymi wnętrzami, trawnikami, garażami, nawet drzewami.

Kolejne istotne i nowe zjawisko związane z rozwojem stref pod-miejskich to dosyć wyraźna reorientacja polityczna ich mieszkańców. Mieszkańcy tych stref okazali się coraz bardziej konserwatywni, pro-republikańscy, bardziej religijni i zdecydowanie mniej etniczni. Roz-wój stref podmiejskich postrzegano jako ostateczną materializację procesu melting pot, tygla, w którym wreszcie pozostaną tylko Amery-kanie, bez domieszek etnicznych.

Jednak te zbyt pochopnie tworzone konstatacje i uogólnienia oparte były na bardzo wyrywkowych i niesprawdzonych danych empirycz-nych. Powstały pewne mity stref podmiejskich, które utrzymywały się dosyć długo i w zasadzie powtarzane bywają także obecnie. Ale już w latach 60. systematycznie prowadzone i bardziej reprezenta-tywne badania empiryczne wykazały, znaczne zróżnicowanie zarów-no stref podmiejskich, jak i zachodzących w tych strefach procesów.

Zasadniczym powodem zainteresowania strefami podmiejskimi był oczywiście nie sam ich wzrost, co przede wszystkim nowe zjawiska i procesy społeczne, jakie w tych strefach się pojawiły.

Analiza literatury z lat 60. i 70. XX wieku poświęconej strefom podmiejskim pozwalała na wyodrębnienie co najmniej czterech głów-nych powodów, które wywołały tak szerokie zainteresowanie strefa-mi podstrefa-miejskistrefa-mi i zachodzącystrefa-mi tak zjawiskastrefa-mi.

Po pierwsze, była to po prostu rozległość zjawiska W roku 1940 w wielkich miastach mieszkało ok. 32% ogółu ludności USA, strefach podmiejskich około 19%. W roku 1960 było to już, odpowiednio, 32% i 31%, a przecież w tym okresie ogólna liczba ludności Stanów Zjedno-czonych wzrosła o ponad jedną czwartą. W liczbach bezwzględnych wzrost liczby mieszkańców stref podmiejskich był w tym okresie znacz-nie większy – od około 25 mln do prawie 60 mln osób.

Po drugie, powodem wzrostu zainteresowania tym typem osad-nictwa było pojawienie się w strefach podmiejskich nowych zjawisk i form organizacji życia społecznego. Zauważono, że strefach pod-miejskich w bardzo intensywnej i wyrazistej formie zaczęły się nasilać takie zjawiska, jak wzrost konserwatyzmu i konformizmu oraz uni-formizacji zachowań i poglądów, a także większa podatność na wzor-ce lansowane przez środki masowego przekazu.

Trzecim powodem zwiększonego zainteresowania strefami pod-miejskimi były nowe trendy w sferze postaw i zachowań politycz-nych mieszkańców tych obszarów. Związane to było zapewne ze zjawiskami opisanymi powyżej i oznaczało dosyć wyraźne, jak po-czątkowo sądzono, przeorientowanie i ujednolicenie szeroko zdefinio-wanych postaw i preferencji kulturowych.

Wreszcie czwartym powodem stały się liczne oczekiwania, pro-gnozy i zwykłe społeczne mity, jakie suburbiom przypisywano.

Z rozwojem stref podmiejskich wiązano początkowo, zwłaszcza liberalni i lewicowi intelektualiści, nadzieje, które sprowadzały się do oczekiwania na pojawienie się pozytywnych skutków rozwoju zmo-dernizowanego, masowego społeczeństwa.

Według tych oczekiwań, w strefach podmiejskich miała dokonać się w sposób pełny asymilacja potomków białych imigrantów, czyli urzeczywistnić melting pot.

Po drugie, spodziewano się, że młodsi i bardziej wykształceni mieszkańcy suburbiów, będą w mniejszym stopniu niż mieszkańcy miast związani z parafiami i innymi wspólnotami religijnymi. Oba te oczekiwania okazały się iluzją, gdyż warto zauważyć, że oparte one były wyłącznie na myśleniu życzeniowym.

Spodziewano się jednak także pojawienia się zjawisk mniej opty-mistycznych. Na pierwszy rzut oka wszystkie strefy podmiejskie wy-glądają niemal jednakowo. Pierwsze takie osiedla zakładane przez braci Levitt, składały się z jednakowych domków, później wprowa-dzano stopniowo pewne zróżnicowania, ale i tak w większości osie-dli, działki budowlane były jednakowej wielkości, a budowane domy różniły się detalami elewacji, ale miały bardzo podobną kubaturę, a więc i cenę. Oznaczało to, że wprowadzali się do nich ludzie o po-dobnych dochodach, a często także o podobnym poziomie wykształ-cenia i typie zatrudnienia. W jednakowych domkach mieszkali jed-nakowi ludzie, podobnie się ubierający, myślący i mający podobne upodobania – takie wnioski można było wyprowadzić z kabareto-wych przyśpiewek kpiących ludzi z suburbiów [Gans 1967].

W ten sposób powstały różne mity stref podmiejskich, które wy-przedziły zarówno rzetelne badania tych zjawisk, jak i szerszy rozwój samych suburbiów.

W miarę pojawiania się pogłębionych opisów różnych społeczno-ści stref podmiejskich okazywało się, że typologia tych społecznospołeczno-ści nie jest prosta. Stąd też wszelkie uogólnienia zachodzących tam pro-cesów, a nawet takich prostych parametrów jak struktura demogra-ficzno-społeczna mieszkańców, nie mówiąc o ich mentalności i stylu życia – wpisywały się zaledwie w istniejącą już mitologię suburbiów. Wiele nieporozumień wokół stref podmiejskich powstało na skutek pochopnego uogólniania badań wycinkowych, mało reprezentatyw-nych. Mimo tego, można było w tym czasie odnotować pojawienie się istotnych przewartościowań dominujących wcześniej podstaw

teo-retycznych i paradygmatów, stosowanych w badaniach społeczności miejskich. Jednym z takich bardziej wpływowych i trwałych para-dygmatów był zaproponowany przez Louisa Wirtha jeszcze w roku 1938 model analizy społeczności wielkomiejskiej. Model ten był re-zultatem długotrwałych badań nad społecznościami miejskimi, pro-wadzonych w obrębie tzw. szkoły chicagowskiej. Można powiedzieć, że model Wirtha był w jakiś zakresie wyrazem bezradności badaczy szkoły chicagowskiej wobec szybko zmieniającej się rzeczywistości i gwałtownych przemian wielkich miast amerykańskich. Wirth proponował, aby w analizach procesów społecznych zachodzących w wielkich miastach uwzględniać, jako czynniki wyjaśniające te pro-cesy, trzy parametry: zagęszczenie zamieszkania, liczebności popula-cji oraz heterogeniczność społeczności miejskiej. Były to tzw. zmienne ekologiczne, wyraźnie odnoszące się wyłącznie do zbiorowości i grup społecznych. Pominięto zupełnie indywidualne cechy i motywacje jednostek, co było zgodne z ogólnym modelem badań społeczności miejskich proponowanym przez chicagowską szkołę ekologiczną. Właśnie to zakwestionował Herbert Gans, który w artykule zatytu-łowanym podobnie co wcześniejszy tekst Wirtha [Gans, Urbanizm and suburbanism as a way of life], upomniał się właśnie o prawo miesz-kańców miast do indywidualnych wyborów, zarówno miejsc zamiesz-kania w obrębie przestrzeni miejskiej, jak i stylu życia i zakresu kon-taktów społecznych w obrębie przestrzeni miejskiej. Krytyka modelu Wirtha oparta była na obserwacji oczywistego już wtedy zjawiska, które polegało na tym, że choć migracje do stref podmiejskich przy-brały charakter masowy, to przenosiły się tam nie anonimowe masy, lecz miliony indywidualnych osób i rodzin, które decyzje o migracji podejmują indywidualnie, w oparciu o wiele różnorodnych przesła-nek. Właśnie to, zdaniem Gansa, Dobrinera i innych, odróżniało zasadniczo mieszkańców stref podmiejskich od mieszkańców miast, zwłaszcza tych, którzy na przełomie XIX i XX wieku masowo osie-dlali się w szybko rozwijających się miastach przemysłowych. Oni wtedy rzeczywiście nie mieli wielkiego wyboru, by skazani na za-mieszkiwanie w pewnych tylko dzielnicach i w zbiorowościach o

okre-ślonych cechach kulturowych i społecznych. Przenoszenie się do stref podmiejskich, nasilające się w połowie XX wieku, było wymuszone w pewnym tylko stopniu.

William Dobriner [1963] wymienił cztery powody przenoszenia się mieszkańców miast poza obszary miejskie. Dwa z nich, najistot-niejsze, mają charakter indywidualnych wyborów.

Pierwszy z nich to chęć ucieczki o niedogodności życia miejskiego, drugi, najbardziej podkreślany, to chęć i wiara w możliwości indywi-dualnego kształtowania swego stylu życia. Strefy podmiejskie jawiły się w planach i nadziejach młodych, na ogół lepiej wykształconych, nieźle zarabiających i ambitnych młodych ludzi, jako miejsca, gdzie wolni od zagęszczenia i innych ograniczeń życia w wielkich miastach, będą mogli realizować w pełni swe indywidualne plany i marzenia. Okazało się jednak dosyć szybko, że owe indywidualne plany i ma-rzenia były, w skali masowej, na ogół bardzo do siebie podobne. Nie zmienia to jednak faktu, że w drugiej połowie XX wieku mieszkańcy stref podmiejskich byli w swoich wyborach dotyczących miejsca za-mieszkania i stylu życia znacznie bardziej wolni i autonomiczni, niż mieszkańcy miast pół wieku wcześniej, gdy powstawała szkoła chicagowska.

Dobriner wymienił jeszcze dwa powody migracji z miast, o wy-raźnie innych skutkach. Były to: rozwój transportu, a zwłaszcza ma-sowy dostęp do taniejących samochodów i rozbudowa dróg, oraz wzrastające ceny działek i domów w centrach miast i ciągle względ-nie tawzględ-nie działki budowlane w strefach podmiejskich. Ten ostatni czyn-nik wart jest odnotowania. Przeczy bowiem do pewnego stopnia prze-konaniom, że do stref podmiejskich przeprowadzali się na ogół ludzie relatywnie bogatsi. Tak było statystycznie, w rzeczywistości zamiesz-kiwanie w strefie podmiejskiej było dla wielu ludzi, zwłaszcza mło-dych, jedyną możliwością zdobycia własnego domu lub mieszkania. Dlatego model Wirtha musiał odejść do historii. Alternatywny jed-nak model Gansa miał charakter bardziej negatywny niż pozytywny – był krytyką modelu wcześniejszego, lecz nie proponował niczego w sposób wyraźny i – można powiedzieć – był także wyrazem

pew-nej bezradności w przedstawieniu jakiegoś jednoznacznego podejścia badawczego. Taka była jednak wtedy i jest nadal rzeczywistość ame-rykańskich miast i ameame-rykańskich procesów urbanizacyjnych. Są one na tyle złożone, że umykają prostym klasyfikacjom i uogólnieniom.

Mieszkańcy stref podmiejskich byli określani i sami się chętnie określali jako należący do klas średnich. Było w tym sporo prawdy. Nawet migrujący poza obrzeża wielkich miast członkowie klasy ro-botniczej (blue collar), na ogół nieźle płatni, zaliczani do „arystokracji” robotniczej, najchętniej aspirowali do poziomu i stylu życia klasy śred-niej. Okazało się więc dosyć szybko, że uważający się za indywiduali-stów i preferujący własny styl życia członkowie klasy średniej, w masie okazywali się bardzo do siebie podobni.

Opisał to sugestywnie William F. White w głośnej w owym czasie książce Organization men [White 1956].

Miasta amerykańskie, a zwłaszcza centralne dzielnice wielkich i większych miast, pozostają także obecnie bardzo etniczne. Zmienił się natomiast dosyć zasadniczo skład etniczny i kulturowy nowych miejskich mozaik. Przed wiekiem, a w zasadzie jeszcze przed pół wie-kiem, dominowali w nich imigranci i ich potomkowie z Europy. Na początku bieżącego stulecia coraz bardziej dominują Czarni oraz imi-granci latynoscy i Azjaci. W ostatnich dekadach nastąpiło wyraźne wyhamowanie wzrostu liczebności mieszkańców wielu miast. Nie-które z nich, jak na przykład Detroit i Filadelfia, zmniejszyły się zna-cząco. Wzrasta natomiast liczebność mieszkańców Los Angeles, Phoe-nix, Huston czy Atlanty, a więc miast położonych w „pasie słońca”. Wzrost ten jest wynikiem głównie najnowszej imigracji Latynosów i Azjatów. Zmienił się zasadniczo profil zawodowy i struktura za-trudnienia mieszkańców wielkich miast. Przemysł przeniósł się do mniejszych ośrodków lub się kurczy (przemysł samochodowy). Na-stąpiło wyraźne zubożenie większości dużych miast, mierzone docho-dami jego mieszkańców. Jest to skutkiem dwóch przeciwstawnych procesów migracyjnych, zapoczątkowanych jeszcze w połowie ubie-głego wieku – ucieczki do stref podmiejskich bogatszych mieszkań-ców miast oraz napływu uboższej ludności kolorowej. Dodatkową

istotną przyczyną było przeniesienie wielu bogatych instytucji poza obręb wielkich miast. Wyjątkiem jest tu Nowy Jork, który, po głębo-kim kryzysie ekonomicznym lat 70. ubiegłego wieku, ponownie stał się najbogatszym miastem Ameryki.

Zmienia się profil polityczny mieszkańców wielkich miast. Polega to na zaniku dosyć jednorodnych bloków politycznych, jakie tworzy-li przed laty członkowie poszczególnych grup etnicznych. Duże mia-sta są na ogół bardziej prodemokratyczne, co w zasadzie nie zmienia się od końca lat 30. ubiegłego wieku, ale rozkład głosów i preferencji politycznych nie odpowiadają podziałom etnicznym. Przemianom ulegają także koalicje i bloki wyborcze wewnątrz miast.

Mimo znacznej asymilacji i integracji zbiorowości etnicznych, utrzymują się w większości miast amerykańskich przejawy segregacji i koncentracji etnicznej. Zakres tych zjawisk jest mniejszy i mają one na ogół dobrowolny, w niewielkim stopniu wymuszony charakter. Przybiera to formy dominacji ludności kolorowej, zwłaszcza czarnych w całych wielkich dzielnicach a nawet miastach (Detroit, Washing-ton D.C.).

Procesy suburbanizacji objęły także Czarnych. W latach 1980– –2000 stopień gettoizacji Czarnych, mierzony proporcją ich zamiesz-kiwania w centrach miast i strefach podmiejskich, zmniejszył się w skali całego kraju z 3,7 w roku 1980 do 3,2 w roku 1990 i 2,6 w roku 2000. Ukazuje to istotny trend: w roku 1980 Czarnych w miastach centralnych mieszkało prawie czterokrotnie więcej niż w strefach podmiejskich; w roku 2000 Czarnych w centralnych mia-stach było już „tylko” około dwa i pół raza więcej niż w suburbiach. Ale nie oznacza to wyraźnego zmniejszania się segregacji rasowej mierzonej na poziomie społeczności lokalnych – ponad połowa Czar-nych zamieszkuje w społecznościach o zdecydowanej przewadze czar-nych mieszkańców, a tylko (aż?) jedna trzecia w społecznościach z dominacją Białych. Znacznie niższy jest stopień segregacji Laty-nosów i Azjatów. Ci ostatni zamieszkują głównie w „białych” dziel-nicach, tylko ok. 18% w społecznościach o zdecydowanej przewa-dze Azjatów. Latynosi plasują się gdzieś pośrodku, niemal połowa

(ok. 46%) z nich zamieszkuje „wśród swoich”, a prawie 36% wśród Białych.

W ciągu ostatnich dziesięcioleci zmniejszył się wyraźnie poziom napięć i konfliktów międzyetnicznych w całych Stanach Zjednoczo-nych i w poszczególZjednoczo-nych miastach. Sporadyczne zamieszki w wiel-kich czarnych gettach, jak Watts w Los Angeles, związane były ra-czej z np. niezadowoleniem z wyroku w sprawie O. Simpsona, niż z konfliktami z innymi grupami. Napięcia między Czarnymi i Koreań-czykami w Los Angeles to raczej wyjątek potwierdzający ogólny trend, jakim jest, generalnie, zmniejszenie się zakresu obiektywnego kon-fliktu interesów grupowych między zbiorowościami etnicznymi. Powody tego są złożone, o czym będzie jeszcze mowa w dalszych roz-działach.

W sytuacji, gdy ponad 80% mieszkańców USA mieszka w obsza-rach miejskich, dawniej istotny podział na miasto i wieś przestał te-raz mieć znaczenie, zwłaszcza że mieszkańcy terenów wiejskich nie zajmują się tradycyjnymi dla wsi zajęciami związanymi z rolnictwem. Najbardziej znaczącą obecnie strefą zamieszkania jest strefa metro-politarna poza centrum metropolii. To w tej strefie lokuje się cały przyrost ludności Stanów Zjednoczonych i tam też zamieszkuje więk-szość najnowszych imigrantów. W strefach metropolitarnych od-twarzane są często podobne do zaobserwowanych przed wiekiem w wielkich miastach wzorce osadnictwa i relacji międzygrupowych zbiorowości współczesnych imigrantów.

Współczesne wielkie miasta, a także wielkie suburbia, pozostały w znacznym zakresie tym, czym były zawsze amerykańskie miasta – mozaikami i federacjami społeczności lokalnych, na ogół o wyraź-nym etniczwyraź-nym profilu. Nie tworzą już takich odrębnych enklaw mieszkańcy stref podmiejskich niemieckiego czy irlandzkiego pocho-dzenia. Tworzą je Żydzi, zwłaszcza w metropolii Nowego Jorku, a także Włosi i Polacy [Alba, Crowder, Logan 1997]. Określenie Urban Villagers – miejscy wieśniacy użyte przed laty przez Herberta Gansa [1971] jako charakterystyka włoskich imigrantów w Bosto-nie, może być, z ograniczeniami, odniesione do znacznej części

współ-czesnych mieszkańców amerykańskich miast. Centrum takiej miej-skiej społeczności lokalnej stanowił na ogół kościół, a duchowny z tego kościoła pełnił i pełni nadal ważne funkcje społeczne, a czasa-mi polityczne. Rola religii i kościoła była zróżnicowana w różnych społecznościach etnicznych, ale na ogół dosyć istotna.

Niemal wszystkie zbiorowości imigranckie były wyraźnie miej-skie i wielkomiejmiej-skie. Dotyczy to także Czarnych migrujących z po-łudnia Stanów Zjednoczonych. Rozdział niniejszy zawiera tylko ogólne informacje. Wiele bardziej szczegółowych procesów, problemów i re-lacji etnicznych opisano w dalszych rozdziałach.

Tabela 1. Charakterystyka wybranych miast (Census 2000)

Ludność ogółem (tys.) Wzrost 1990–2000 Poniżej 18 lat Powyżej 65 lat Biali % Czarni % Azjaci % Latynosi %

Urodzeni poza USA (%)

Język rodzinny inny niż angielski (%) W tym domu 1995 (%)

BA%

Odsetek posiadających własne domy Wart. domów (tys. dolarów) Dochód per capita (dolarów) Poniżej poziomu ubóstwa (%) Firmy prowadzone przez członków mniejszości (%)

Firmy prowadzone przez kobiety (%) USA 281,4 13,1 25,7 12,4 75,1 12,3 3,6 12,5 11,1 17,9 54,1 24,4 66,2 119,6 21,6 12,4 14,6 20,6 Los Angeles 3,695 6,0 26,6 9,7 46,9 11,2 10,0 46,5 40,9 57,8 49,5 25,5 38,6 221,6 20,671 22,1 32,8 26,3

New York City

8,008 9,4 24,2 11,7 44,7 26,6 9,8 27,0 35,9 47,6 61,0 27,4 30,2 211,9 38,293 21,2 33,4 25,8 Chicago 2,896 4,0 26,2 10,3 42,0 36,8 4,3 26,0 21,7 35,5 54,4 25,5 43,8 132,4 20,175 19,6 26,7 27,0 Phoenix 1,321 33,6 28,9 8,1 71,1 5,1 2,0 34,1 19,5 32,2 43,3 22,7 60,7 112,6 19,833 15,8 12,8 25,2 Filadelfia 1,517 -4,3 25,3 14,1 45,0 43,2 4,5 8,5 9,0 17,7 61,9 17,9 59,3 59,7 16,509 22,9 24,1 22,1 Boston 589 2,6 19,8 10,4 54,5 25,3 7,5 14,4 25,8 33,4 47,8 35,6 32,2 190,6 23,353 19,5 16,0 24,6 Huston 1,953 15,1 27,5 8,4 49,3 25,3 5,3 37,4 26,4 41,3 46,9 27.0 45,8 79,3 20,101 19,2 32,3 23,7

Tabela 2. Cechy społeczne niektórych miast o relatywnie wysokiej