• Nie Znaleziono Wyników

W poprzednim podrozdziale zaznaczyłem, że sposób istnienia bytu ludzkiego wyróżnia się specyficznością i że jego opis jest niemożliwy przy użyciu wyłącznie najogólniejszych kategorii egzystencjalno-ontologicznych. Wynika to stąd, że człowiek żyje w czasie i jako istota żywa jest przedmiotem trwającym w czasie oraz – jak należy domniemywać – rozgrywającym się w czasie procesem. Jest więc przedmiotem, którego sposób istnienia pozostaje w istotnym związku z czasem. Nie powinno to dziwić, skoro właśnie czas

stanowi jeden z wymiarów istnienia przedmiotów czasowo określonych. Dlatego konieczne jest uwzględnienie momentów bytowych wypracowanych na gruncie jego analizy.

Str. 53

W obrębie przedmiotów czasowo określonych można wskazać na trzy podstawowe ich typy. Są to przedmioty trwające w czasie, procesy i zdarzenia. W związku z tym nasuwa się pytanie, czy przypadek bytu ludzkiego należy w sposób niebudzący wątpliwości do któregoś z nich. Jest jeszcze za wcześnie, by pokusić się o jednoznaczną odpowiedź, choć w Sporze na początku paragrafu zatytułowanego Sposób istnienia przedmiotów trwających w czasie Ingarden podkreśla, że każdy określony człowiek jest przykładem przedmiotu trwającego w czasie, a trudności związane z eksplikacją tego, jak istnieje istota żywa w ogóle, a w szczególności byt ludzki, mogą okazać się pomocne przy uchwyceniu radykalnej różnicy Domiędzy przedmiotami trwającymi w czasie a zdarzeniami i procesami [przypis 1.104].

Na podstawie wstępnych rozróżnień egzystencjalno-ontologicznych poczynionych przez autora Sporu wynika, że przedmiot trwający w czasie, w przeciwieństwie do procesów, istnieje w ciągu swojego bytowania jako przedmiot w pełni ukonstytuowany. Jest to

możliwe dzięki temu, że nie posiada on żadnych miejsc niedookreślonych. W każdej chwili swojego istnienia jest w pełni uposażony i niczego mu nie brakuje. Zatem w obrębie jego zasięgu bytowego nie pojawia się wolna „przestrzeń”, która by czekała niejako na

wypełnienie się pewnymi momentami jakościowymi. [przypis 1. 105 ]. A to oznacza, że podczas swojego istnienia pozostaje identycznie ten sam, zachowując swoją tożsamość.

Czy zatem wykluczone jest, by przedmiot trwający w czasie mógł się zmieniać? Gdyby tak było, wówczas pojawiłyby się zasadnicze trudności związane z ustaleniem, na czym miałoby polegać jego „bycie w czasie” oraz jego udział w przemianach czasowych. Otóż według Ingardena to, że przedmiot trwający w czasie pozostaje bezwzględnie ten sam w coraz to nowych chwilach swojego istnienia, nie stoi w sprzeczności z tym, że może pozyskiwać lub tracić pewne własności. Istotne jest to, żeby jego zmiany nie dotyczyły pewnej wyróżnionej sfery, która powinna zachować niewrażliwość na działanie czasu.

Dopiero jej naruszenie i zmiana w doborze jej własności konstytutywnych, byłaby równoznaczna ze zniszczeniem przedmiotu.

Str. 54

Skoro jednak w przedmiocie trwającym w czasie pojawia się coś nowego, to jest to spowodowane rozgrywającymi się procesami, bądź też zachodzącymi zdarzeniami, z którymi pozostaje on w jakimś związku bytowym. Jedynie one mogą wpłynąć na pewną ewolucję jego jakościowego uposażenia, przy czym zachodzące zmiany nie mogą

przekraczać granic pewnej warstwy przedmiotu, która decyduje o tym, że jest on ten sam w coraz to nowych chwilach swojego istnienia. Zatem przedmiot trwający w czasie może przekształcać się i ulegać różnym modyfikacjom. Dzięki temu można o nim powiedzieć, że ma swoją historię. Nie jest to jednak równoznaczne z tym, że staje się w czasie, tzn.

zmienia się w tym, „co” on jest, w swojej naturze konstytutywnej [przypis 1. 106 ] i nadbudowującej się na niej jego indywidualnej istocie. Musi więc istnieć coś, co jest podłożem zmian i co zarazem służy jako fundament dla przebiegających w czasie procesów.

Zdaniem autora Sporu, przedmioty trwające w czasie stanowią podstawę bytową dla procesów i pośrednio dla zdarzeń, które są „zakończeniami, wynikami procesów albo też ich początkami” [przypis 1.107]. Przez to ich status egzystencjalny jest mocniejszy,

ponieważ nie potrzebują dla swojego istnienia żadnego nosiciela, który by je utrzymywał w bycie. Natomiast procesy, z racji swojej bytowej zależności, domagają się czegoś, na czym mogłyby się zakotwiczyć, czegoś, co zachowywałoby swoją identyczność,

umożliwiając w ten sposób jednolite dokonywanie się zmian [przypis 1. 10 8 ]. Ingarden piszę, że:

„(…) bez przedmiotów trwających w czasie nie istniałyby z istoty swej w ogóle żadne procesy, natomiast procesy, o ile się w ogóle rozgrywają, jedynie modyfikują

przedmioty trwające w czasie w ich własnościach (…), ale same nie są podczas ich trwania koniecznym warunkiem ich istnienia [przypis 1.109].”

Z tego fragmentu można jednak wnosić, że przedmiot trwający w czasie mógłby w

zasadzie obejść się bez rozgrywających się procesów i bez brania w nich udziału, a więc mógłby zachować doskonałą niezmienność, równocześnie trwając w czasie. To

przypuszczenie nie wydaje się jednak słuszne dla wszystkich przedmiotów trwających w czasie.

Str. 55

Warto podkreślić, że autor Sporu dopuszcza możliwość występowania różnych ich typów [przypis 1. 110 ]: od bezwzględnie niezmiennych [przypis 1. 111 ], poprzez takie, które zmieniają się w różnym stopniu i z różną częstotliwością, aż po takie, które stale się zmieniają. Otóż te przedmioty, które w jakiś sposób podlegają modyfikacjom, muszą pozostawać w relacji z pewnymi procesami, dzięki którym konstytuują się ich nowe dobory własności. Według Ingardena, źródła tej konsekwencji nie należy szukać ani w ich

sposobie istnienia, ani też w ich formie, lecz przede wszystkim w ich materialnym

uposażeniu, gdyż to ono sprawia, że przedmiot trwający w czasie, mimo upływu czasu i zachodzących w nim zmian, wciąż pozostaje sobą. Ono też decyduje o „kształcie”

niezmiennego jądra, dzięki któremu przedmiot w całości zachowuje aktualność swojego istnienia w coraz to nowej teraźniejszości. Innymi słowy, przedmiot trwający w czasie, mimo zachodzących w nim zmian i upływu czasu, zachowuje swoją identyczność i przechodzi całym sobą przez aktualność coraz to nowych chwil. Nie jest więc tak, żeby ulegał zmianie w całym swym zasięgu bytowym i przechodził przez aktualność

teraźniejszości tylko jakąś swoją częścią, jak to ma miejsce w przypadku rozgrywających się procesów [przypis 1. 112 ]. W odniesieniu do przedmiotu trwającego w czasie

pojawianie się coraz to nowych teraźniejszości jest bezsilne wobec jego wyróżnionej sfery, która jest w nim stała. Przy czym, rzecz jasna, jej destrukcja sprawia, że przedmiot za jednym zamachem przestaje istnieć, a wraz z nim to wszystko, co jemu przysługuje.

Dopóki jednak to się nie dzieje, przedmiot przechodzi przez poszczególne teraźniejszości,

będąc zarazem aktualny zawsze tylko w jednej z nich. W ten sposób zaznacza się

„szczelinowy” sposób jego istnienia, który charakteryzuje się tym, że każdorazowe

aktualne istnienie jest zawsze ograniczone do jednej jedynej teraźniejszości, poza którą w danym momencie swojego istnienia nie może on wykroczyć.

Str. 56

I nawet jeśli teraźniejszość pojmie się jako swoiste trwanie, to aktualność istnienia

przedmiotu trwającego w czasie będzie zawsze miała postać wąskiej szczeliny, poza którą rozpościera się wstecznie pochodny byt przeszłości oraz zapowiadający się dopiero byt przyszłości [przypis 1. 113 ]. Przedmiot przebywa więc i zarazem przechodzi w całości przez coraz to nową fazę aktualności, nie mogąc się poza nią w żaden sposób wydobyć [przypis 1. 1 1 4 ].

Obok aktualności i szczelinowości, sposób istnienia przedmiotów trwających w czasie charakteryzuje się ułomnością. Przedmiot trwający w czasie, pomimo iż trwa, zawiera w sobie swoistą niedoskonałość, która skazuje go na przemijanie. Ta niedoskonałość jest o tyle szczególna, że przedmiot trwający w czasie w każdej chwili swojego aktualnego istnienia jest w pełni ukonstytuowany i nie może być mowy o pustych miejscach w obrębie jego uposażenia jakościowego. Aktualność jego istnienia wyróżnia się tym, że w każdej teraźniejszości osiąga on swoistą pełnię bytu i możliwie najwyższy stopień materialnego wysycenia. Przedmiotowi tak naprawdę niczego nie brakuje. Stąd trudno mówić o jakimś niedostatku występującym w obrębie jego zasięgu bytowego, który by sprawiał, że mógłby on przechodzić przez szczelinę aktualności wraz z przypadającymi mu miejscami

niedookreślonymi. Zatem niedoskonałość, o którą tu chodzi, nie tyle dotyczy ewentualnych braków w uposażeniu jakościowym przedmiotu, ile charakteru jego dziejów, które siłą rzeczy muszą być rozpostarte pomiędzy dwoma momentami przełomowymi

wyznaczającymi okres jego istnienia – tzn. pomiędzy jego powstaniem oraz jego unicestwieniem. Źródło tej niedoskonałości, która zresztą jest nieusuwalna, tkwi w jego sferze materialnej, gdyż to ona powoduje, że przedmiot istnieje w taki, a nie inny sposób [przypis 1. 115 ].

Na podstawie badań egzystencjalno-ontologicznych przeprowadzonych przez autora Sporu można więc wnosić, że sposób istnienia różnych przedmiotów trwających w czasie cechuje się aktualnością, szczelinowością i ułomnością a więc momentami bytowymi, które zostały wypracowane na bazie analiz dotyczących czasu.

Str. 57

Jednakże w przypadku poszczególnych rodzajów przedmiotów tego typu, dają się zauważyć subtelne różnice w ich rozumieniu. Otóż istota żywa, a w szczególności

człowiek potraktowany jest przez Ingardena jako specjalny rodzaj przedmiotu trwającego w czasie, który łączy w sobie w dobitny sposób aspekt zmienności oraz aspekt

niezmiennego trwania pewnej jego warstwy. Zmienność jest wyrazem częściowego konstytuowania się człowieka w czasie, które znajduje swoje potwierdzenie w jego

uczestnictwie w rozgrywających się procesach mających bezpośredni lub pośredni wpływ na jego kształtowanie się. Niezmienność wskazuje natomiast na szczególną warstwę, która utrzymuje się w swoim stałym zarysie w ciągu całego istnienia danego człowieka, przy czym granice tej niezmienności nie są oczywiście sztywne, lecz mogą ulegać różnym przesunięciom. Mówiłem już, że zmiany nie mogą dotyczyć jedynie tzw. rdzenia, który utrzymuje się jako coś identycznego w zmienności czasu i przesądza o tożsamości danego człowieka. Przypomnę jednak, że w podrozdziale poświęconym badaniu natury konstytutywnej człowieka dokonałem rozróżnienia na rdzeń w sensie podstawowym oraz rdzeń w sensie trwałej struktury. Ta polaryzacja w rozumieniu rdzenia pozwoliła mi na uchwycenie swoistej dynamiki bytu ludzkiego. Polega ona na tym, że zmiany w nim zachodzące, w trakcie jego istnienia, nie mają charakteru przypadkowego, lecz tworzą

„specjalny system, w którym występuje pewien panujący nad przypadkowością wypadków życiowych związek między poszczególnymi zmianami, jak też i pewien nieodwracalny porządek ich następstwa, a przynajmniej następstwa pewnego doboru tych zmian”

[przypis 1.116]. Ten specjalny system zmian wyznaczony jest przez to, co najbardziej pierwotne i niepowtarzalne w danym człowieku, czyli przez niepodlegającą wymianie jego naturę konstytutywną, która sama z siebie dopuszcza możliwość własnego rozwoju polegającego na ucieleśnianiu się momentów jakościowych ją stanowiących. Jej

krystalizacja i rozwijanie się tego, co w niej tkwi jedynie w formie zalążkowej, decyduje o możliwości pełnego rozkwitu trwałej, charakterystycznej dla danego indywiduum struktury, która wskazuje na wewnętrzną sensowność oraz dziejowość jego istnienia. Zatem, gdy chodzi o człowieka, jego przeszłość nie jest bez znaczenia, lecz wyciska na nim swoje piętno. Zachodzi więc wyraźna różnica w rozumieniu aktualności w przypadku rzeczy

„martwej” i człowieka. Wydaje się, że rzecz „martwa” nie posiada swoich dziejów, a to, co można zaliczyć do jej przeszłości nie wpływa na to, co w aktualnym „teraz” w niej istnieje.

Str. 58

Stąd rzecz „martwa” nie rozwija się, gdyż to, co dokonało się z nią w przeszłości, nie tworzy sensownej całości, jak to ma miejsce w przypadku człowieka, lecz stanowi

nagromadzenie luźno z sobą powiązanych szczegółów. Innymi słowy, rzecz „martwa” jest jak gdyby w każdej chwili swojego istnienia w pełni gotowa i wyklucza możliwość

ewentualnego krystalizowania się swojej natury konstytutywnej oraz konstytuowania się własności istotnych przez nią wyznaczonych [przypis 1. 117 ]. Zatem można przyjąć, że aktualność i szczelinowość rzeczy „martwej” przybiera czystą postać, jak to słusznie zauważa J. Hartman, przeprowadzając wnikliwe analizy dotyczące sposobu istnienia rzeczy materialnej [przypis 1. 118 ]. Natomiast gdy rzecz dotyczy człowieka, aktualność i szczelinowość jego sposobu istnienia ulega swoistej modyfikacji. Jego przeszłość odgrywa istotną rolę i wpływa na kształt tego, co w nim w aktualnym „teraz” istnieje. I chociaż każdy byt czasowo rozciągły istnieje w sposób szczelinowy, a aktualność jego istnienia ogranicza się do jednej teraźniejszości, to jednak przeszłość, w której człowiek brał udział, gdy była aktualna, nie odcina się od niego w sposób radykalny, lecz ma swój wkład w to, jak on żyje i działa w danym „teraz”. W szczególności osobliwe chwile jego życia mogą rozwinąć to, co w nim najbardziej pierwotne, i na tej podstawie doprowadzić do wykształcenia pełni jego osobowości.

Nie ulega wątpliwości, że przeszłość nie może ulec zmianie. Raz dokonana krzepnie, przybierając określoną postać i żadne zabiegi nie mogą jej naruszyć, ani też sprawić, by jej tak naprawdę nie było. Zatem można powiedzieć, że w swoim in actu fuisse wywiera wpływ, przez co zaznacza się jej nieusuwalna aktywność wobec tego, co aktualne [przypis 1.

119 ].

Str. 59

To, co się stało, nie znika bez śladu, ale wyciska swe piętno i oddziałuje na sposób działania danego człowieka. Ale tak rozumiana przeszłość każę autorowi Sporu ująć problem aktualności, szczelinowości i ułomności istnienia bytu ludzkiego w nieco

odmiennym świetle, niż to było w przypadku rzeczy „martwej”. Człowiek może „w pewien sposób wykraczać poza obręb aktualności każdorazowej teraźniejszości”’ [przypis 1.1 20 ].

Granica pomiędzy jego przeszłością, a tym, jaki jest aktualnie oraz tym, jaki się stanie, zdaje się ulegać rozmyciu. To sprawia wrażenie, że teraźniejszość jak gdyby pęcznieje, obejmując sobą to, co było i to, co będzie. Człowiek w pewnym sensie zawiera w sobie całą swą przeszłość, od której uciec nie może, a która rzutuje na to, jaki jest dzisiaj i jaki będzie jutro. Ale również przyszłość nie pozostaje bez znaczenia i w jakiś sposób

zaznacza swoją „obecność” w teraźniejszości. Faktem jest, że to, co się człowiekowi przydarzyło, nie może zniknąć bezpowrotnie. Wydarzenia, w których uczestniczył, wpisują się na stałe w jego dzieje i w jakiś sposób ciążą na jego teraźniejszości oraz jego

przyszłości. Przy czym przeszłość nie dopuszcza do swojego „bytu” żadnych zmian. Raz dokonana – zastyga i nic tego zmienić nie może. Dlatego człowiek nieodwołalnie bierze

„w” siebie to, co było jego udziałem. Ale tak ubogacony odpowiednio patrzy w przyszłość i odpowiednio ją rozumie. Z kolei ona, ze swej strony, nie jest mu obojętna, lecz jakoś wkomponowuje się w jego życie, przyciągając jego uwagę oraz inspirując go do podjęcia takiego, a nie innego działania, będącego wyrazem realizacji powziętych przez niego projektów.

Jest jeszcze drugi powód, który skłania do tego, żeby przypisać bytowi ludzkiemu

zdolność do przezwyciężania szczelinowości aktualnego bytu. W aktach przypominania i przewidywania, retencji i protencji, w zdolności cofania się myślą i wybiegania nią wprzód człowiek może Jakby wyglądać poza ciasnotę swej każdorazowej teraźniejszości” [przypis 1.1

21 ] i ożywiać zdarzenia już minione oraz przybliżać to, co może nadejść. Dzięki tej umiejętności swobodnego przemieszczania się w czasie przeżywanym, otwiera się przed nim przestrzeń możliwej aktywności, która gotowa jest do wypełniania się różnymi czynami i działaniami. Równocześnie cofając się, „widzi” siebie na tle tego, co się już wydarzyło.

Wtedy raz jeszcze może przyjrzeć się sobie i dokonać ponownego wysiłku rozpoznania siebie oraz wniknięcia w głąb własnej natury.

Str. 60

Nie oznacza to jednak, że pamięć może przywołać każde dowolnie minione zdarzenie. Jej kruchość jest faktem i pozostaje kwestią otwartą, co tak naprawdę decyduje o tym, że pewne zdarzenia stoją przed nią otworem, a inne zacierają się i są niejasne. Ale też faktem jest, że gdy człowiek zdoła uczynić żywym to, w czym uczestniczył, gdy uda mu się odsłonić to, co w siebie wchłonął, wówczas w jakimś stopniu otwiera się przed sobą, lepiej zaczyna rozumieć, jaki się stał w przeszłości i do chwili obecnej wciąż pozostawał jako ten sam. Obok przypominania istotne znaczenie ma również przeczuwanie. Człowieka

charakteryzuje zdolność przewidywania, której dopełnieniem jest zdolność wpływania na przyszłe wypadki. Tak więc, samopoznawanie nie wyczerpuje się w ruchu cofania się i wydobywania na jaw tego, co się już zanurzyło w głębinach przeszłości. Natura człowieka, która jest zrazu i zwykle przed nim zakryta, odkrywa się w określonej teraźniejszości nie tylko za sprawą cofającego się ruchu myśli, lecz również przy okazji jego wybiegającego charakteru. Można by rzec, że teraźniejszość, karmiąc się sokami przeszłości, nabiera mocy do wykraczania poza samą siebie i wkraczania w przyszłe horyzonty. Ale z kolei przyszłość nabiera rumieńców, gdy pada na nią światło teraźniejszości dopełnione refleksami pochodzącymi od tego, co już minęło. W tej otwartej przestrzeni „pomiędzy”,

mającej znamiona trwającego „teraz”, w poruszaniu się na skraju dwóch dziedzin

bytowych – przeszłości, której już nie ma i przyszłości, której jeszcze nie ma – zdaje się pojawiać miejsce dla ludzkiej wolności z tej racji, iż człowiek może mieć czas na powzięcie decyzji w zgodzie z tym, co jest dla niego wiążące. Ingarden podkreśla, że taka

aktywność, wyrażająca się w swobodnym, twórczym i odpowiedzialnym działaniu, wzmaga jego wewnętrzne siły, urzeczywistnia to, co w nim stałe, buduje go na przyszłość i w pewnym sensie uniezależnia od płynącego czasu [przypis 1.122]. Nie oznacza to jednak, że dzięki temu przezwyciężona zostaje ułomność jego sposobu istnienia. Wręcz

przeciwnie, to dopiero w jego przypadku nabiera ona pełnego wymiaru i znaczenia.

Człowiek z natury swojej jest bytem śmiertelnym, „musi »umrzeć«, a więc opuścić byt aktualny, gdyż tego wymaga jego własna istota: ginie, ponieważ wewnętrzna

prawidłowość jego życia wyznacza mu określony okres czasu do istnienia (do życia)”

[przypis 1.123]. W tym przejawia się jego bezsilność. Jednakże jest on zdolny „przeżyć” w różny sposób swoje życie. W nim znajduje się moc, która pozwala mu na rozwijanie tkwiących w nim twórczych możliwości.

Str. 61

W zakończeniu rozprawy Człowiek i czas Ingarden wielokrotnie podkreśla, że człowiek w swojej podstawie jest siłą [przypis 1.124], a więc jest zdolny nie tylko być, ale również stawać się i ziszczać tkwiące w nim pozytywne potencjalności. Zatem można założyć, że jego sposób istnienia polega na szczególnym zespoleniu trwania i przemijania,

niezmienności ograniczonej w zasadzie do jego natury i możliwości krystalizowania się pełni jego osobowości na bazie tego, co niezmienne. Przy czym z racji dynamizmu jemu właściwego obszar jego niezmienności jest wyjątkowy. Nie można go jednak znieść w zupełności. Gdyby to się stało, byłoby to równoznaczne z przekreśleniem jego istnienia.

W pewnym sensie daje to odpowiedź na pytanie postawione na początku tego

podrozdziału. Od strony formalno-ontologicznej człowiek jest przedmiotem trwającym w czasie. Przy czym jego kształtowanie się byłoby w ogóle niemożliwe, gdyby nie odznaczał się swoistą samorzutnością i potencjalnością wyrażającą się tendencją rozwojową na poziomie jego struktury psychofizycznej. Jednakże człowiek jest również zdolny do świadomej sprawczości, poprzez którą może wpływać na rozwój swojej osobowości.

Znamienne jest jednak to, że zdaniem Ingardena świadomość ma strukturę procesu [przypis 1. 125 ], a z kolei bez niej niemożliwa jest samorealizacja. Spełniane przez nią akty mogą niejako przenikać w najgłębsze warstwy strukturalne bytu ludzkiego, a przez to zwiększać jego samowiedzę. Zatem trudno mówić o możliwości dokonywania się

krystalizacji człowieka, jeżeli nie uwzględni się świadomościowego wymiaru ludzkiej egzystencji. To jednak pogłębia tajemniczość egzystencjalnej struktury człowieka. Jak słusznie zauważa W. Stróżewski, człowiek – w interpretacji autora Sporu – może łączyć w sobie „nie tylko sposób istnienia przedmiotu trwającego w czasie i sposób istnienia

procesu, ale w ramach tego drugiego spełnia przeżycia (akty) świadomości, którymi zdolny jest tę strukturę »prześwietlić«, i dzięki którym zajmuje określone stanowisko wobec świata

procesu, ale w ramach tego drugiego spełnia przeżycia (akty) świadomości, którymi zdolny jest tę strukturę »prześwietlić«, i dzięki którym zajmuje określone stanowisko wobec świata