• Nie Znaleziono Wyników

Stany generalne czy zgromadzenie narodowe?

II. Rewoiucya francuska

1. Stany generalne czy zgromadzenie narodowe?

(od 5 maja do 23 czerwca 1789). Dnia 5 maja 1789 r. otwarto uroczyście w Wersalu Stany Generalne. Zaczęły one nie­

zwłocznie obrady od gwałtownego sporu z powodu kwestyi, nierozstrzygniętej przez Neckera. Przedstawiciele trzeciego stanu twierdzili, że nie może być nawet kwestyi, czy głosować według głów, czy według stanów; tylko o pierwszej formie głosowania może być mowa, już sama liczba podwójna de­

putowanych trzeciego stanu wskazuje na to, że to tylko miał rząd na myśli. Szlachta zaś obstawała uparcie przy tradycyj- nem głosowaniu według stanów, tj. każdy stan miał tworzyć odrębne zgromadzenie i posiadać jeden tylko głos. Trzeci stan zebrał się z góry powziętem, niezłomnem postanowie­

niem, że przeprowadzi konieczne dla kraju reformy; wszyst­

kie jednak ich usiłowania, podjęte w tym kierunku, nie wydałyby rezultatu przy archaicznym sposobie głosowania, nadającym zupełną przewagę stanom wyższym, których przywileje należało przedewszystkiem ukrócić. Zmarnowano 5 tygodni na jałowych dyskusyach o formie obrad; rząd nie śmiał wypowiedzieć swego zdania. W końcu mieszczańscy

deputowani, na wniosek opata Sieyesa, ogłosili się zgro­

madzeniem narodowem, tj. przedstawicielstwem ca­

łego narodu, i wezwali szlachtę i duchowieństwo do połączenia się z nimi, zastrzegając przytem, że gdy tego nie uczynią, sami przystąpią do obrad. Wtedy król kazał zamknąć salę posiedzeń mieszczaństwa i oświadczył, że na królewskiem posiedzeniu połączonych stanów ogłosi swoją wolę. Na to oświadczenie deputowani mieszczańscy, ze swoim przewodni­

czącym Bailly na czele, zebrali się w sali Gry w piłkę (Jeu de paume), i tu złożyli wszyscy uroczystą przysięgę, 20 czerwca, że nie rozejdą się, dopóki nie uchwalą к o n- stytucyi dla Francyi. W dzień oznaczony król, przez braci i królową nastrojony w duchu życzeń szlachty, zjawił się na posiedzeniu. W groźnej mowie uznał postanowienie stanu trze­

ciego za samowolne i nieważne, nakazał toczenie obrad we­

dług stanów i zakończył mowę wezwaniem deputowanych do rozejścia się i obradowania nazajutrz według stanów, w od­

dzielnych salach. Deputowani stanu trzeciego nie ruszyli się z miejsca, zachowując przytem głuche milczenie; albowiem sła­

bość króla i samolubstwo szlachty sprawiły, że mieli do wyboru opór względem wyraźnego rozkazu królewskiego, albo też zrze­

czenie się reform, tak bardzo upragnionych przez masę na­

rodu. Żołnierze otoczyli salę, a mistrz ceremonii powtórzył wezwanie króla do rozejścia się. Wtedy śród ogólnej ciszy rozległ się potężny głos hrabiego Mirabeau, szlachcica niezbyt chlubnej przeszłości, ale świetnego mówcy, posła stanu trzeciego, do którego sam się zaliczył. Hrabia zawołał:

„Jeśli polecono panu wyprosić nas z sali, to niech pan też zażąda pozwolenia na użycie siły, bo my opuścimy salę tylko zmuszeni do tego bagnetem“! Podniosła się bu­

rza oklasków i okrzyków uznania, a gdy się uciszyło, de­

putowani, na wniosek opata Sieyes’a, postanowili jako zgro­

madzenie toczyć w dalszym ciągu obrady, jakby nic nie zaszło. Król nie śmiał rozkazać rozpędzić zgromadzenie siłą zbrojną. Po kilku dniach przyłączyła się do zgromadze­

nia większość duchowieństwa i liberalna mniejszość szlachty.

31

Następnie, na rozkaz króla, weszli do zgromadzenia i pozo­

stali przedstawiciele stanów uprzywilejowanych. Tak więc stan trzeci postawił w końcu na swojem, przekształciwszy ostatecznie Stany generalne na Zgromadzenie narodowe, w którem połączony ideowo z wolnomyślnymi przedstawi­

cielami szlachty i duchowieństwa stanowił znaczną większość.

Nowe zgromadzenie przystąpiło niezwłocznie do obrad nad ułożeniem konstytucyi. Dlatego oznaczono je potem nazwą konstytuanty (Assemblee nationale Constituante).

2. Intrygi szlachty i agitacye w Paryżu; zdobycie Bastylli, 14 lipca 1789 r. Jeszcze partya szlachecka nie uznawała swej porażki, jeszcze liczyła na zachowanie swego dominującego stanowiska w społeczeństwie. Król albo podle­

gał wpływom liberalniejszych doradców, albo znów słuchał skwapliwie podszeptów dworsko-szlacheckiej kliki.

Wbrew istotnym interesom monarchii, na wpół świado­

mie, na wpół instynktowo, król stawał w obronie znienawi­

dzonych przywilejów stanowych, ostateczne zaś sformowanie się Zgromadzenia narodowego było zwycięstwem stanu trze­

ciego, nietylko nad obu innymi, ale i nad władzą królewską.

Na dworze królewskim knuto formalny spisek, na którego czele stali królowa i młodszy brat królewski, późniejszy Karol X; spisek ten miał na celu rozwiązanie Zgromadzenia i stłumienie przewidywanych z tego powodu rozruchów wojskiem. Zjednano sobie króla dla wykonania tego planu.

Już zebrano 30,000 żołnierzy, a między nimi wielu Szwaj­

carów i innych obcych żołdaków, w pobliżu Paryża i Wersalu.

Daremnie żądał Mirabeau usunięcia tego wojska.

Na Zgromadzenie w Wersalu coraz silniej poczęły od­

działywać wpływy pobliskiego Paryża. Ogromne to miasto, z liczną, różnorodną, a w znacznej części bardzo niespokojną i burzliwą ludnością wszystkich stanów, od wieków już, w czasach politycznych niepokojów, przodowało w każdym ruchu rewolucyjnym. To też i teraz, od chwili zwołania Stanów Generalnych, w Paryżu tworzyły się wciąż zebrania i zbiegowiska uliczne, przeradzające się w tumulty. Szcze-

golnie w ogrodzie przy Palais Royal obradował jakby nieustanny klub pod gołem niebem, gdzie odczytywano dzienniki, których podówczas powstało mnóstwo, albo znów improwizowani mówcy przemawiali w najbardziej rewo­

lucyjny sposób, wzywając do obrony wolności. Głuche wieści o zamierzonym zamachu stanu wywołały tam go­

rączkowe wzburzenie; wtem nadeszła wiadomość, że król oddalił Neckera i innych ministrów, życzliwych ludowi.

W każdej chwili można się było spodziewać rozpędzenia Zgromadzenia narodowego. Lud paryski wrzał, ale czekał jeszcze, gdy w Palais Royal młody człowiek, Kamil Des­

moulins, zawołał „Do broni“. 1 otóż w mgnieniu oka pożar buntu ogarnął cały Paryż. Ponieważ okazało się, że niebardzo można polegać na wojsku, szczególnie miejsco- wem, sympatyzującem jaknajwidoczniej z ludem, władze pozostawiły Paryż swemu losowi. Tłum rzucił się na maga­

zyny broni i szukał tylko już przedmiotu, na którym mógłby wywrzeć swoją wściekłość, gdy ktoś rzucił hasło zburzenia Bastylli. Rozszalały lud, wyjąć, grożąc mordem i pożogą, pospieszył na to wezwanie. Bastylla posiadała bardzo słabą załogę, bo złożoną tylko z 80 inwalidów i 30 Szwajcarów, była jednak bardzo silnie ufortyfikowana, tak że zdobycie jej było niełatwe. Nie byłby może tłum zdobył twierdzy, gdyby załoga po krótkiej walce nie poddała się pod wa­

runkiem bezpieczeństwa życia dla wszystkich. Rozwścieczony tłum jednak zamordował komendanta jako też mera pary­

skiego i powiesił na latarni paru Szwajcarów. Krwawy ten czyn stał się smutną zapowiedzią dalszego przebiegu rewo- lucyi. Zdobycie Bastylli, upadek tej twierdzy bezprawia, zda­

wał się być symbolem zwycięstwa ciemiężonego ludu, od­

niesionego nad tyranią. Na dworze w Wersalu pierwszy ten wybitniejszy akt zemsty ludu wywołał przestrach i przygnę­

bienie. Zaniechano już myśli o zamachu i represaliach, a Neckera powołano ponownie do rządów.

Ponieważ z wybuchem powstania w Paryżu wszelkie władze królewskie przestały funkcyonować, zebrali się w ra­

33

tuszu wybitniejsi obywatele i utworzyli prowizoryczną radę miejską (komunę), oraz dla zapewnienia bezpieczeństwa publicznego zorganizowali straż obywatelską, którą nazwano gwardyą narodową. Merem miasta obwołano przewo­

dniczącego Zgromadzenia Narodowego, astronoma Bailly, a najpopularniejszego generała kraju, Lafayette’a, komen­

dantem gwardyi narodowej. (Przy tej sposobności Lafayette zapoczątkował słynną następnie trójkolorową chorągiew (tri- colore), łącząc kolory Paryża — niebieski i czerwony z białym monarchii).

Za przykładem stolicy poszła cała Francya; wszędzie utworzyły się obieralne zarządy komunalne, zamiast miano­

wanych przez króla, oraz gwardye narodowe z charakterem jakby wojska Zgromadzenia narodowego. Bezsilnemu kró­

lowi nic nie pozostawało więcej, jak tylko nadawanie sankcyi urzędowej temu, czemu zapobiedz nie mógł.

3. Zniesienie przywilejów i ciężarów feudalnych w nocy 4-go sierpnia. DeKlaracya praw człowieKa.

Zdobycie Bastylli stało się hasłem do powstania i dla cie­

miężonych chłopów, a straszny był wybuch gniewu, tłumio­

nego od tysiąca lat. Tu i ówdzie kończyło się na odma­

wianiu opłat i posług feudalnych; w wielu jednak miejsco­

wościach puszczano z dymem zamki i klasztory, mordowano i torturowano szlachtę okrutnie. Pojęło Zgromadzenie naro­

dowe, co obecnie stanowi najpilniejsze jego zadanie. Dnia 4 sierpnia na jednem posiedzeniu, które trwało od ósmej wie­

czorem do godziny drugiej rano, na wniosek kilku wolnomyśl- nych z pośród szlachty, postanowiono znieść poddaństwo, czynsze gruntowe, pańszczyznę, prawo polowania i cię­

żary feudalne wszelkiego rodzaju, jakoteż przywileje stanów, prowincyi, miast i korporacyi, przymus cechowy, kupczenie urzędami i t. p. Tak więc jednej nocy, od jednego zamachu, legły trupem wszystkie ohydne przeżytki średnio­

wieczne; uniesieni zapałem i ofiarnością uczestnicy Zgroma­

dzenia ustanowili równość wszystkich wobec prawa.

Następnie, na wn’~ ' 1 afayette’a, a za przykładem

Dzieje powszechne IV. 3

Ameryki, ułożono deklaracyę praw człowieka.

„Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi w prawach; wol­

ność, własność, bezpieczeństwo i opór przeciw uciskowi sta­

nowią ich naturalne, niezaprzeczone prawa“. Takie to były główne zasady, na których miał się opierać przyszły ustrój państwowy Francyi.

4. Sprowadzenie Króla do Paryża (5/6 października