• Nie Znaleziono Wyników

Robert Ostaszewski powiada, że

dziecięcy bohater Rzeczy nienasyconych jest nie tylko wygnańcem z kraju, oderwanym od miejsc i ludzi mu bliskich, ale również wygnańcem z płci. Andrzejek zmienia się czasami w dziewczyn‑

kę, Utę, czy właściwie: w ciele chłopca tkwi uwięziona dziew‑

czynka, która od czasu do czasu daje znać o sobie. Jako Andrze‑

jek szuka kontaktu z dziewczynkami, jako Uta — drży na myśl o chłopięcych pośladkach131.

Powiedziałabym raczej, że Drzejek nie tyle jest „wygnańcem z płci”, ile raczej poszukiwaczem własnej tożsamości płciowej.

Pamiętajmy wszak, że mama chciała, by był Utą, przebierała go w dziewczęce ubrania i — traktując jak córkę — zbudowała mię‑

dzy nimi specyficzną więź — więź łączącą matkę i córkę właśnie.

Nic zatem dziwnego, że dziecko miało problemy z samookreśleniem swojej płciowości. A ta — jak wiemy — „stanowi ważny element ję‑

zykowego obrazu świata z uwagi na fakt, że język utrwala stereoty‑

py dotyczące płci, przekonania o tym, czym jest kobiecość, a czym jest męskość”132. German Ritz jest tego samego zdania: „Mówienie o płci i płciowości staje się głównym sposobem przedstawiania sie‑

bie i czasów. Wymownym świadectwem są programowe słowa, od jakich Przybyszewski zaczyna Totenmesse: »Na początku była płeć.

Nic prócz niej — wszystko w niej«”133.

131 R. Ostaszewski: Wygnaniec z kraju i płci…, s. 70.

132 Z. Kloch: Język i płeć. Różne podejścia badawcze. „Pamiętnik Literacki” 2000, z. 1, s. 148. Por. J. Kochanowski: Czy gej jest mężczyzną? Przyczynki do teorii post‑

płciowości. W: Gender. Konteksty. Red. M. Radkiewicz. Kraków 2004, s. 103—115.

133 G. Ritz: Transgresja płciowa jako forma krytyki spod znaku gender i transfor‑

macja dyskursu. W: Nowa świadomość płci w modernizmie. Studia spod znaku gender w kulturze polskiej i rosyjskiej u schyłku stulecia. Red. G. Ritz, Ch. Binswanger, C. Scheide. Kraków 2000, s. 89. Ritz, tłumacząc tekst Przybyszewskiego, dokonał zmiany. W polskiej wersji językowej jest bowiem: „Na początku była chuć”. Por.

S. Przybyszewski: Wybór pism. Oprac. R. Taborski. Wrocław 1966, s. 37.

Zmiana końcówek koniugacyjnych (z męskich na żeńskie) wi‑

doczna w jednym z cytowanych fragmentów tekstu obydwu ksią‑

żek, z którą zresztą mamy do czynienia w wielu partiach, prosto się tłumaczy: idzie o stereotypowe podkreślenie mentalnej „zmiany”

płci. „W kulturze przełomu wieków zmiana płci jest zasadniczą fi‑

gurą autoprezentacji […]. Stanowi element charakterystycznego dla epoki mitu dionizyjskiego, a w koncepcji Androgyne Władimira So‑

łowiowa jest formą utopii”134. German Ritz powiada zaś, że „trans‑

gresja jest dla Ja sposobem wyzwolenia od norm, od narzuconych form seksualności, a na poziomie tekstu jest formą utopii. Ja pro‑

jektuje swoją płciowość”135. Tym, być może, należałoby tłumaczyć tak swobodne „wchodzenie” przez narratora w rolę żeńską („prze‑

istaczanie” się Andrzejka w Utę). Bohater niejako bawi się swoją płciowością i seksualnością. Dochodzi tu — jakbyśmy powiedzieli za Jeanem Baudrillardem — do „przeistaczania płci w znaki będące tajemnicą uwodzenia”136. Andrzejek wyznaje np.: „Skinęłam tylko nieznacznie głową, zatrzymałam się, pochyliłam nisko, tak jakbym musiała zapiąć sobie sprzączkę u sandałka, i kusa spódniczka unio‑

sła się wysoko” (RN, s. 54). Andrzejek ‑Uta kręci tyłeczkiem czy za‑

lotnie się uśmiecha, słowem: kokietuje, by zwrócić na siebie uwagę.

Tego typu zachowania podszyte są perwersyjną prowokacją. Wyko‑

rzystuje znane sobie „chwyty” uwodzenia. Ale Andrzejek chce być tym, który uwodzi i jest uwodzony zarazem. Możliwe też, że powo‑

dem tak chętnego wcielania się w postać Uty jest potrzeba zajęcia pozycji dominującej137. Męskość — powiada Baudrillard — pojmo‑

134 G. Ritz: Transgresja płciowa jako forma krytyki spod znaku gender i transfor‑

macja dyskursu…, s. 90—91.

135 Ibidem, s. 95. Taka praktyka skazana jest, zdaniem Ritza, na klęskę, ale transgresja — jak twierdzi badacz — otwiera „szczelinę”, przez którą widzimy

„dyskurs płciowy w działaniu”. Ibidem.

136 J. Baudrillard: O uwodzeniu…, s. 16.

137 Tymi, które w powieściach Czcibora ‑Piotrowskiego dominują, są kobiety.

„dostrzegłem w jej oczach zdumienie, gdy ujrzała, jak niczym za dotknięciem cza‑

rodziejskiej różdżki unosi się to, czym się od niej różnię, i zbliżywszy się do niej, porażony do głębi, czułem jej dojrzałą kobiecą nagość, wyniosłe prężne piersi […], jej lekko wypukły brzuch i to ciepłe futerko, tam niżej, które przylgnęło do mnie, skoro tylko Sonia poznała, że zdolny jestem odpowiedzieć jej tą gotowością […]

wana jest jako „twór szczątkowy, wtórny, kruchy, którego trzeba było bronić za pomocą obwarowań, instytucji i wybiegów. Twierdza falliczności […] trwa tylko i wyłącznie dzięki fortyfikacjom, jakie tworzy jawna seksualność, teleologia seksu wyczerpująca się w re‑

produkcji lub rozkoszy”138.

Ponadto Andrzejek jest ukształtowany według wzorca andro‑

gynicznego, rozumianego jako swoboda wyboru zachowań odbie‑

gających od stereotypowego wizerunku kobiety i mężczyzny139. W osobowości narratora cyklu Czcibora ‑Piotrowskiego brakuje cech typowo męskich. Można by tu mówić o „kryzysie mitu moc‑

nego mężczyzny”, o którym pisała Elisabeth Badinter, przypomi‑

nając Jungowską teorię dwoistości duszy. Interpretowała ją jednak w duchu nowoczesnego pojmowania pojęcia androginii:

nowoczesny Androgyne nie jest ani wynikiem połączenia dwóch płci, ani fuzji, która je eliminuje. Potencjalnie biseksualna istota ludzka nie jest od razu androgyniczna. W przeciwieństwie do hermafrodyty, który zaraz po urodzeniu jest dwupłciowy, mały mężczyzna rodzi się nieokreślony płciowo i nie może ominąć uczenia się kolejno kobiecości i męskości. Dwa etapy dla dziew‑

czynek, trzy dla chłopców, którzy dokonują jeszcze powrotu do kobiecości. […] Na końcu drogi człowiek ‑androgyne nie należy do „płci płynnej, niepewnej”, jakby sobie życzył Marc Chabot.

Nie jest także jednocześnie żeński i męski. Zależnie od wymogu chwili na zmianę wyraża swoje składniki140.

Tak jest z Andrzejkiem. W zależności od kontekstu sytuacyjnego ujawnia się jeden z jego dwóch płciowych pierwiastków: męski, gdy przebywa w towarzystwie dziewczynek, bądź żeński, gdy otoczo‑

ny jest przedstawicielami własnej (biologicznej) płci. Ale zdarzają

i nieustannie całowaliśmy się, z uchylonymi ustami, nie jak dzieci […], i Sonia objęła mnie mocno, tak mocno, że nasze ciała jakby się ze sobą zlepiły, i to Sonia dyktowała warunki”. CwE, s. 130—131.

138 J. Baudrillard: O uwodzeniu…, s. 19.

139 Zob. G. Borkowska: Cudzoziemki. Studia o polskiej prozie kobiecej. Warszawa 1996, s. 141.

140 Ibidem, s. 142.

się też sytuacje, kiedy pierwiastek męski przeważa nawet w mo‑

mentach intymnego zbliżenia z innym chłopcem (lub chłopcami).

Drzejek uczy się siebie. Poszukiwanie tożsamości oznacza, najogól‑

niej rzecz ujmując, odkrywanie swojego „ja”: własnych potrzeb, pragnień, możliwości zarówno w aspekcie duchowym, jak i ciele‑

snym. Wszak „erotyka jest zawsze aktem poznawczym”141. Podróż powrotną z „nieludzkiej ziemi” do kraju rodzinnego bohatera cyklu Czcibora ‑Piotrowskiego można zatem odczytywać jako drogę doj‑

rzewania, zapis kolejnych stadiów przeistaczania się dziecka w do‑

rosłego mężczyznę. Jak konstatował Eliade:

Seksualność nie była nigdy „czysta” […] zawsze była funkcją wielowartościową, przy czym pierwszą i najwyższą wartością była funkcja kosmologiczna; że przełożenie sytuacji psychicznej na terminy seksualne nie ma w sobie nic upokarzającego dla tej pierwszej, gdyż — wyjąwszy świat współczesny — seksualność była zawsze hierofanią, akt seksualny zaś aktem integralnym (a więc także środkiem poznania)142.

Narrator Cudu w Esfahanie wyznawał:

i okazywało się oczywiste, że staję się z wolna młodzieńcem, nie‑

dojrzałe, dziecięce znikało z wolna wraz ze zmianą głosu i tymi tajemniczymi procesami, które sprawiały, że nie tylko mówiłem inaczej, ale odmiennie niż przedtem myślałem, i to wszystko jakby oddziaływało na kształtowanie się myśli; ogarniałem coraz więcej.

CwE, s. 139 Z jednej strony celem będzie poszukiwanie własnej tożsamo‑

ści, z drugiej zaś — chodzi o odnalezienie tej „drugiej połowy”143, z którą dojdzie do złączenia w jedność, będącą czymś na kształt

141 J. Kott: Mały traktat o erotyce…, s. 482.

142 M. Eliade: Symbolizm a psychoanaliza…, s. 27.

143 „Masz w nadmiarze, to czego mi brakuje — powiada Andrzejkowi Sara — ja zaś to, czego tobie nie dostaje, i to jest najważniejsze: bo tylko razem możemy osiągnąć pełnię”. RN, s. 66; „To, czym różnię się od niej, pragnie odnaleźć to, czym ona różni się ode mnie” (CwE, s. 79).

„hipostazy pełni człowieczeństwa”144. Ale to tylko część prawdy. Cel nadrzędny to ocalająca konfabulacja, której konsekwencją stały się narodziny pisarza.