Interesującą typologię w spólnot podaje Robert N isbet w swej drugiej książce poświęconej tej problematyce: The Social Philosophers. Communi
ty and C onflict in Western Thought [F ilozofow ie społeczni. Wspólnota i konflikt w myśli zachodniej], wydanej w 1973 roku. Typologia ta jest ory
ginalnym, śmiało skreślonym szkicem. Posłużyła ona autorowi do posegre
gowania materiału z zakresu historii myśli społecznej, którego prezentacja jest zasadniczym celem książki The Social Philosophers... Typologia N is
beta stanowi obdarzoną temperamentem próbę usystematyzowania różnorod
ności ludzkich związków. Daleka pozostaje od wyczerpującego ujęcia tego problemu, ale zawiera wiele interesujących uwag, hipotez i ocen.
Nisbet w yróżnia sześć typów wspólnot. Pierwsze trzy uznaje za mające zasadnicze znaczenie w zachodniej myśli społecznej i jednocześnie w za
chodnich dziejach. Są to: wspólnota militarna, wspólnota polityczna i wspól
nota religijna. Kolejność rozpatrywania tych w spólnot zdradza specyficzny zam ysł autorski. Uderzające je st rozpoczęcie analiz od wspólnoty militar
nej. N isbet uzasadnia je historyczną ro lą tej w spólnoty w pow staniu cy
w ilizacji śródziem nom orskiej (rozbiła p ierw o tn ą w spólnotę pokrew ień
stwa) oraz w rozw oju cyw ilizacji europejskiej. A utor pisze: „Jeżeli za
pytamy, co było pierw szą p rzyczyną upadku organizacji pokrew ieństw a na Z achodzie, odpow iedzią m usi być: w ojna. [...] Pomim o niechęci do w ojny i jej efektów, ja k ą żywimy, pozostaje faktem , że bez ciągłej presji wojny na Zachodzie w przeciągu gdzieś dw udziestu pięciu w ieków byłoby niem ożliw ym liczyć na bardzo w iele z tego, co nazyw am y zachodnią cyw ilizacją.” ( N i s b e t 1973, s. 4).
W drugiej kolejności N isbet rozpatruje w spólnotę polityczną. Jest ona
„najpotężniejszą form ą zachodniej w spólnoty - na pewno od zm ierzchu wieków średnich” ( N i s b e t 1973, s. 4). Jednakże u jej genezy, jak i cały czas w jej zapleczu znajdujemy w spólnotę militarną. W szczególności cen
tralizacja władzy „jest produktem transferu do społeczeństwa cywilnego kon
cepcji zrodzonych przez w ojnę.” ( N i s b e t 1973, s. 4).
Trzecim typem wspólnoty jest w spólnota religijna. Powstanie i rozwój tej wspólnoty dokonywały się w konflikcie z innymi typami wspólnot. „Tylko w takich okolicznościach, jak widzimy, stało się możliwe dla proroków uni
wersalnego bóstwa wyrwać jednostki z ich tradycyjnych, głównie opierają
cych się na pokrewieństwie, struktur w iary i stopić je w nowe wspólnoty oparte na wierze, która przekracza wszystkie lokalne i etniczne związki.”
( N i s b e t 1973, s. 5). Walka pozostała istotnym składnikiem losu tej wspól
noty do dziś: „Czasy od Paw ła do naszych były praw ie nieprzerwanym konfliktem m iędzy religijnym i w artościam i a w łaściw ym i innym sferom społeczeństw a.” ( N i s b e t 1973, s. 5).
Już ta część typologii N isbeta skłania do sformułowania kilku komen
tarzy. Po pierwsze - zauważmy, że konstruuje on dany typ wspólnoty po prostu wokół danego typu społecznej aktywności. Raczej przyzwyczajeni jesteśm y w odniesieniu do tej problem atyki, że mamy do czynienia z jedną w spólnotą - w spólnotą narodową, która przejaw ia różne rodzaje aktywno
ści: m ilitarną, polityczną, religijną. Przecież to ci sami ludzie w alczą na wojnie, w czasie pokoju są poddanym i, w yborcami lub różnego szczebla figurami politycznymi, a cały czas jako wierni chrześcijanie modlą się szcze
rze bądź z hipokryzją. W prow adzenie przez N isbeta optyki odrębnych wspólnot dla odrębnej działalności może być zaskakujące.
Ale jeśli bliżej się przyjrzeć, ujęcie określonej działalności jako aktywno
ści odrębnej wspólnoty nadaje obrazowi bardzo dużą plastyczność. Faktycz
nie, ludzie i związki między nimi bardzo się zmieniają, gdy nawet ta sama grupa ludzi przeszłaby, na przykład, z szeregów partii politycznej do okopów woj
skowych. Wyróżnienie jako odrębnych wspólnot militarnej, politycznej i re
ligijnej nasuwa natychmiast konieczność teoretycznego uzupełnienia: muszą one wchodzić w skład wspólnoty wyższego rzędu - wspólnoty narodowej.
Nisbet nie buduje w swej typologii takiego uzupełnienia, choć faktycz
nie w takiej perspektywie rozumie swoje wspólnoty. Jego typologia sprawia wrażenie mocno niewykończonej konstrukcji teoretycznej. Nie doprecyzo
wał podstawowego pojęcia, jakim jest „wspólnota” (the community). Jedy
na paradefinicja tego terminu brzmi następująco: „Przez wspólnotę rozumiem znacznie więcej niż to, co określone je st przez tylko lokalną wspólnotę.
W książce posługuję się tym słowem w jego najstarszym i trwającym nadal sensie relacji między jednostkam i, które to relacje charakteryzuje wysoki stopień osobistej bliskości, społecznej spójności lub moralnego oddania oraz ciągłości w czasie. Bazą wspólnoty może być pokrewieństwo, religia, po
lityczna władza, rewolucja lub rasa. Może nią być, w istocie, każda z wiel
kiej ilości aktywności, wierzeń czy funkcji. To, co istotne, to żeby baza miała w ystarczającą siłę apelacji i dostateczną trw ałość, aby zwerbować wiele ludzkich istot, wykształcić lojalność, stymulować wypierający wszystkie inne sens wyodrębnionej tożsam ości.” ( N i s b e t 1973, s. 1).
Brak wykończenia Roberta N isbeta konstrukcji teoretycznej nie przyno
si jego myśli wiele szkody. Ośmielę się powiedzieć, że nawet dodaje wiele wartości. Pozwala jego narracji zanurzać się w strumieniu historii i teraź
niejszości społecznego życia, by z przytłaczającego, chaotycznego biegu wydobywać zarysy podstawowych zagrożeń i podstawowych dążeń. W ta
kiej perspektywie nadmierna skłonność do precyzacji jest jak troska żołnie
rza o czystość munduru w obliczu szarży nieprzyjaciela. M etafora wojenna jest tu nieprzypadkowa: teorie naukowe pow stają na gorącym froncie woj
ny, za jaki można uznać życie człowieka.
Uwagę w tej typologii wielce przyciąga inicjująca pozycja wspólnoty mi
litarnej. Z wojny zrodziło się państwo, w jakiejś mierze technologia, dys
cyplina organizacji w przemyśle i innych sferach, więź narodowa i klaso
wa, a nawet demokracja i prawa człowieka. W większym lub mniejszym stopniu m atką wielu ważkich zjawisk społecznych była wojna. Korzenie wojny są głębsze niż tylko ludzkie zwyrodnienie - poucza nas amerykański konserwatysta. Nisbet wspólnocie militarnej nadaje charakter pierwotnego źródła wielu zasadniczych instytucji pokojowego życia społeczeństwa.
Stanowisko to chciałbym, z jednej strony, zmodyfikować, z drugiej - roz
szerzyć. Modyfikacja polegałaby na pozbawieniu wspólnoty militarnej tej za
szczytnej inicjującej roli w życiu społecznym, roli pierwotnego źródła. Rolę tę przekazałbym nie wyróżnionej przez N isbeta wspólnocie ekonomicznej.
W spólnocie m ilitarnej przyznana by została rola potężnego katalizatora zjawisk społecznych. Natomiast moje rozszerzenie stanowiska Nisbeta wobec wspólnoty militarnej polegałoby na przesunięciu uwagi z pojęcia „wojny, walki orężnej” na najszerzej rozumiane pojęcie „w alki”. Cel i spodziewane efekty tego rozszerzenia przedstawię w podrozdziale poświęconym wspól
nocie militarnej.
K olejną uwagą, nasuw ającą się mi w zw iązku z typologią wspólnot Nisbeta, jest nieobecność w niej w łaśnie w spólnoty ekonomicznej. Jeżeli zasadnicze trzy typy wyróżnia on na podstawie głównych form aktywności, to znaczy aktywności m ilitarnej, politycznej i religijnej, nieobecność tu aktywności ekonomicznej staje się brakiem nie do zatuszowania. A przecież w różnych rodzajach ludzkiej aktywności ta je st podstawowa, przed wojen
ną, polityczną i religijną. A ktyw ność w ojenna może w ywierać głęboki i wstrząsający wpływ na kształtow anie się ludzkich wspólnot; aktywność polityczna formuje zasadnicze ramy życia społeczeństw; aktywność religij
na (lub rozszerzając jej znaczenie - duchowa) przez swój subtelny, długo
falowy wpływ przeobraża oblicze społeczeństw. W szystko to zasługuje na poważne rozpatrzenie. Zawsze jednakże pozostanie faktem, że aktywność ekonomiczna jest podstaw ą istnienia człowieka. Aktywność ekonomiczna wiąże największą część ludzi przez najw iększą część czasu ich życia. Za
kład pracy bywa najczęściej drugim domem człowieka, płaszczyzną oparcia dla aktywności kulturalnej, formowania się wspólnot zainteresowań, solidar
ności, wyjściową płaszczyzną do budowania się przynależności jednostki do społeczności miejsca zamieszkania, regionu, a w dalszej kolejności - naro
du i społeczności międzynarodowej.
Aktywność ekonomiczna człowieka je st podstaw ą wszelkiej innej jego aktywności, i to podstawą w sensie daleko głębszym niż bycie tylko „me
chaniczną podpórką”, niż zapewnianie tylko warunków zewnętrznych nie
zbędnych do innej aktywności. Aktywność ekonom iczna stanowi organicz
ną podbudowę każdej innej aktywności. Oznacza to, że aktywność ekono
miczna i wyższe typy aktywności wzajemnie w pływ ają jedna na wewnętrz
ną treść drugiej. Uznanie takiej pozycji aktywności ekonomicznej pozwala myśli teoretycznej głębiej wniknąć w em piryczny byt człowieka. Nisbet nie wyróżnił w swej typologii wspólnoty ekonomicznej. Pozostaje tylko z w iel
kim uczuciem niedosytu odnotować ten brak.
Pozostałe trzy typy wspólnot wyróżnione w The Social Philosophers...
są interesujące, a niektóre intrygujące: w spólnota rewolucyjna, ekologiczna i pluralistyczna. Nisbet nie zdradza treści swej intuicji, na podstawie której wyróżnił właśnie te typy spośród możliwie nieskończenie wielu. Nie okre
ślił też, w ja k ą strukturę m ogą się wkomponowywać. Odnośnie do wspól
not rew olucyjnej, ekologicznej i pluralistycznej inform uje nas jedynie:
„Żadna z nich nie może poważnie rywalizować pod względem poświęconej im uwagi lub poświęconej im filozoficznej pasji ze w spólnotą militarną, polityczną czy religijną. N aw et gdy tak je st, to jednak zachodnia myśl społeczna byłaby - wierzę, że udowadniam to w ostatnich trzech rozdzia
łach - znacznie uboższa bez takich reprezentantów jak jakobini i następcy M arksa i Engelsa, będących przedstawicielam i tradycji rewolucyjnej, bez Benedykta, Tomasza M ore’a i Piotra Kropotkina - reprezentantów tradycji
ekologicznej, oraz bez myślicieli od Arystotelesa do Burke’a i Tocqueville’a, którzy reprezentowali tradycję pluralistyczną.” ( N i s b e t 1973, s. 6).
Ideę rewolucji N isbet datuje zasadniczo na okres rewolucji francuskiej.
Zjawiskami j ą poprzedzającymi były w starożytności wojny domowe i prze
wroty państwowe, w średniowieczu m illenarystyczne grupy terrorystyczne i bandy rabunkow e, łączące działalność przestępczą z chłopską rew oltą społeczną, oraz najbliżsi pełnej postaci rew olucji - purytanie pod wodzą Cromwella w siedemnastowiecznej Anglii. Pochodną rewolucji francuskiej jest płom ień dziewiętnastowiecznych ruchów rewolucyjnych o zabarwieniu głównie marksistowskim oraz w dwudziestym wieku „iskra, która zapaliła bardzo szerokie obszary Azji, Afryki i Oceanii, ja k i Zachodu.” ( N i s b e t 1973, s. 6).
Z prawdziwą serdecznością traktuje amerykański socjolog wspólnotę eko
logiczną: „ [...] ten typ wspólnoty, akcentujący naturę, prostotę i naturalny związek między człowiekiem i resztą organicznego i fizycznego świata, sta
nowił jed ną z najznakomitszych - ale także najbardziej pomijanych - tra
dycji zachodniej filozofii społecznej. Nie wahałem się tak wysoko wyróż
nić tej tradycji wspólnoty. Obecne mężne wysiłki, aby przywrócić wspól
nocie ekologicznej znaczące miejsce w naszym wysoce technologicznym, upolitycznionym, zbiurokratyzowanym społeczeństwie, stanowią wystarcza
jące uzasadnienie dla napisania tej części mojej książki.” ( N i s b e t 1973, s. 6-7).
Na końcu N isbet zapoznaje nas z typem wspólnoty, o który apelował w swej pierwszej książce - The Quest fo r Community [Poszukiwanie wspól
noty]: zapoznaje nas ze w spólnotą pluralistyczną. Jej wartości to „pluralizm, różnorodność, lokalność i rozproszenie w ładzy” ( N i s b e t 1973, s. 7). Jak wszystko to, o co nam najbardziej chodzi, tak wpólnota ta jaw i się autorowi jak o niepew na w swojej egzystencji i zepchnięta na margines: „Losem pluralizm u jest, że nigdy w historii zachodniej filozofii nie był poważnym rywalem dla innych form wspólnoty, jeśli chodzi o siłę przyciągania uwagi.
Podstawowej przyczyny nie trzeba daleko szukać. W przeciwieństwie do postulatów jedności, postulaty różnorodności i wielości m uszą często wy
dawać się zaproszeniem do nieporządku, a nawet anarchii.” ( N i s b e t 1973, s. 7). Jednak „Żyjąc, jak my, w świecie coraz bardziej scentralizowanym i skolektywizowanym, w którym korzenie lokalności i kulturowej różnorod
ności zostały najwidoczniej podcięte przez siły nowoczesności, jest rzeczą m ożliw ą widzieć we wspólnocie pluralistycznej ostatnią nadzieję człowie
ka.” ( N i s b e t 1973, s. 7).