(23. kwietnia'.
Św. Wojciech pochodził z wysokiego i możnego rodu czeskiego Slawników, z rodziną króla polskiego i cesarza niemieckiego spokrewnionego. Urodził się w Pradze około r. 956. Matką jego była Strzeżyslawa, równie możnego rodu, rzadkiej cnoty i pobożności nie wiasta. Przy chrzcie dano mu imię W o j c i e c h , co w o j s k a p o c i e c h ę znaczy. W dziecięcym wieku za chorował niebezpiecznie na puchlinę. G-dy wszelkie
środki lekarskie bezskutecznemi się okazały, zmartwieni rodzice złożyli synka na ołtarzu Matki Boskiej, i wy łącznej służbie Bożej go poświęcili. Skoro to uczynili, Bóg ulitował się i dziecię wyzdrowiało. Wysokie zdol ności młodzieńca prędko się rozwijały. W szesnastym roku życia oddany został do szkół w Magdeburgu. Arcybiskup tamtejszy. Adalbert, szczerze pobożnego i pilnego Wojciecha pokochał, a udzielając mu sakra mentu bierzmowania, swojem obdarzył go mianem. Po dziewięcioletniej nauce, gdy główny jego mistrz, Oktryk, powołany został na kapelana Ottona II, cesarza, Woj ciech powrócił do swego rodzinnego miasta. Pod ko niec r. 981 wyświęcony został na kapłana przez The- tarata, biskupa pragskiego.- W dwa lata później tenże biskup, będąc blizkim śmierci, wobec otaczających loże konania jego, między którymi i Wojciech się znajdo wał, rozpaczliwe rozwodził żale, iż tak mało dla dobra swej trzody uczynił i z ciężkiem westchnieniem wyzionął du cha. Tak przerażającym widokiem skruszony, Wojciech tej samej nocy wdziewa Włosienicę, posypuje głowę popiołem, obchodzi kościoły, wszystko co ma między ubogich rozdaje, a siebie w gorących modłach Bogu poleca.
Z woli panującego księcia Bolesława II. i ludu biskupem obrany, Wojciech udał się w podróż do We rony, gdzie od bawiącego tamże r. 9S3 cesarza Otto na II. inwestyturę na biskupstwo pragskie odebrał. Otrzymawszy od biskupa mogunckiego, Willigisa, sa krę biskupią, Wojciech w licznym orszaku panów cze skich wracał do swej ojczyzny.
Niedaleko Pragi zsiadł z konia, na którym po dróż odprawiał i boso wszedł do miasta. Zasiadłszy na stolicy biskupiej, zajaśniał od razu wysokiemi cno tami pasterskiemi. Był ojcem ubogich, obrońcą
pokrzy-•wdzonych wdów i sierót. Obowiązki trudnego urzędu sw ego gorliw ie sp ełn iał, a czas od nich wolny m odli tw ie i odwiedzaniu chorych poświęcał. Codziennie ży w ił przy stole biskupim dwunastu ubogich, sam im u słu gu jąc. D łu gosz opowiada, że „nigdy słońce połu dniowe nie widziało go obiadującego, a północ śpią- cego.“ B ogate, miękką pościelą i szartalem zasłane ło - żeb swe odstępował bratu Radzynowi, lub ślepem u od urodzenia kalece, sam zaś spoczywał na gołej ziem i we w łosiennicy, kamień pod głow ę kładąc.
Mimo tylu pięknych wzorów cnoty, jakiemi pa sterz świątobliwy owieczkom swym przyświecał, nie wdzięczni Prażanie słuchać głosu jego, do poprawy życia ich napominającego, nie chcieli. Występki mno żyły się z dnia na dzień. Doszło nawet do tego, że chrześcian żydom zaprzedawano. Gdy na ich wykupuo- pieniędzy pasterzowi świętemu zabrakło, i gdy się przekonał, że bezowocnym jest przykład jego i nauka, opuścił Pragę i udał się roku 989, po sześcioletniej pracy w owczarni swej, do Rzymu. Papież Jan XV. pozwolił mu osieść najpierw w klasztorze benedyktyń skim na Monte Cassino, a potem w klasztorze św. Aleksego w Rzymie. Tutaj razem z bratem swym Ra- dzynem przyjął habit benedyktyński i złożył śluby za konne w wielki czwartek tegoż roku. Najniższe posługi klasztorne bez szemrania wykonywał. Razu jednego, kiedy niósł do stołu dzban z winem, wywrócił się i uderzeniem dzbana o marmurową posadzkę takiego na robił łoskotu, iż zdawało się, że stłukł naczynie. Z szczególnego jednak dopuszczenia Bożego i naczynie i wino ocalało.
Pięć lat przebywał już Wojciech św. w klaszto rze, gdy za naleganiem Bolesława II, króla czeskiego, i na życzenie papieża opuścił Rzym i do Pragi
po-wrócił. Całe miasto uradowane wyszło naprzeciw nie mu, a Prażanie uroczyście poprawę obyczajów swycb przyrzekli. Niestety, niedługo trwali oni w cbwalebnem przedsięwzięciu.. Ród Wrszowców, słynny z niezgody i warcbolstwa, a przytem od lat niepamiętnych rodowi Sławników przeciwny, podburzał wciąż przeciw Wojcie chowi św. mieszkańców Pragi. Zdarzyło się, że mał żonka jednego z Wrszowców dopuściła się cudzołóztwa. Mąż i rodzice zabić ją chcieli, lecz Biskup zamknął po kutującą niewiastę w klasztorze ś. Jerzego. Gdy żądni krwi mściciele z groźbą i upornym krzykiem wydania jej nadaremnie od biskupa się domagali, pobiegli do klasztoru, gwałtem ją wydobyli i na miejscu zabili.
Na wiadomość o takiej zbrodni rzewnie zapłakał św. biskup, a widząc, że nie mógł zapobiedz szerzącej się coraz bardziej wśród ludu swego zarazie występków, postanowił usunąć się znowu z biskupstwa. Udał się najpierw do Węgier, gdzie ochrzcił syna Giejzy, króla węgierskiego, i dał mu na imię Stefan, a potem do Rzymu. Tutaj poznał się z cesarzem Ottonem III., który Wojciecha św. bardzo polubił i często rad jego słuchał. Bawił naonczas w Rzymie Willigis, arcybiskup moguncki. Przedłożył on papieżowi Grzegorzowi V. smu tny stan dyecezyi pragskiej, i nalegał nań, by zniewo lił ś. Wojciecha do powrotu. Powtórnie usłuchał głosu Ojca św. posłuszny biskup, i nie bez strachu i smu tku opuścił na zawsze miłe ustronie klasztorne, by powrócić do ojczyzny (r. 996).
Stanąwszy na granicy czeskiej, dowiedział się, że wymordowano braci jego z żonami i dziećmi, z Avyją- tkiem najstarszego, na dworze Bolesława Chrobrego naówczas bawiącego, Poraja. Okrutny ten czyn zagro dził Wojciechowi raz na zawsze powrót do stolicy bi skupiej. W towarzystwie brata swego Radzyna puścił
się przez Węgry do Krakowa, a ztamtąd na dwór Bo lesława I., króla polskiego, do Gniezna. Zabawiwszy tamże przez zimę, z wiosną r. 997. wybrał się razem z bratem Radzyńem i kapłanem Benedyktem przez Gdańsk do Wschodnich Prus, by mieszkańcom tej zie mi. naówczas w pogaństwie jeszcze pogrążonym, opo wiadać słowo Boże. Po szczęśliwej podróży morskiej stanęli na ziemi pruskiej. Po odprawionej przez Ra- dzyna mszy św., na której ś. Wojciech komunikował, udali się na spoczynek. Kie wiedząc o tern, spoczywali na ziemi świętej, niedaleko Romowe, czyli gaju bożkom pruskim -poświęconego, po której, według praw krajo wych, niepoświęconym, a tymbardziej chrześcianom, kroczyć nie było wolno. Nagle obudzeni zostali dzikiem okrzykiem Prusaków, którzy rzucili się na bezbronnych; Radzyna i Benedykta skrępowali, a ś. Wojciecha włó czniami przebili. Modląc się za siebie i swych zabój ców święty ten apostoł Prusaków Bogu ducha oddał d. 23 kwietnia 997 r. Działo się to niedaleko Króle wca, przy dzisiejszej wiosce Fischhausen. Głowę świę tego wściekli zabójcy odcięli i zatknęli na żerdzi. To warzysze uratowawszy się ucieczką, pospieszyli do Pol ski, by zanieść smutną wieść o zgonie swego ojca i mistrza Bolesławowi. Król wykupił zwToki świętego i w Gnieźnie uroczyście je pochował. W trzy lata pó źniej, r. 1000, cesarz niemiecki Otton III. przybył do Gniezna, by odwiedzić grób przyjaciela swego i doradzcy.
Według starożytnej tradycyi, sięgającej XIV w., jest św. Wojciech autorem pierwszych dwóch zwrotek pieśni „Boga Rodzica dziewica.‘£