• Nie Znaleziono Wyników

Wojna przeciwko wytwornym i potężnym, jaka się toczy w Nowym Testamencie, jest to wojna, jaką

W dokumencie http://nietzsche.ph f.org/dziela/fn wm (Stron 72-77)

wiedzie R e i n e k e , i środki są też jednakie: tylko że

tam jest ona zawsze w kapłańskiem namaszczeniu

i ze stanowczem przeczeniem, jakoby wiedziała o swej

własnej chytrości.

125.

Nic nie jest mniej niewinne, niż Nowy Testa­

ment. Wiadomo, na jakim gruncie on wyrósł. Ten

136

naród z niezłomną wolą siebie samego, który, stra­ ciwszy dawno wszelką naturalną oporę i swe prawo do istnienia, umiał jednak dopiąć swego i w tym celu musiał wznieść się na całkiem a całkiem nienatural­ nych, czysto urojonych założeniach (jako naród wy­ brany, jako gmina świętych, jako naród obiecany, jako »kościół«): ten naród władał ową pia fraus z ta-kiem mistrzostwem, z takim stopniem »dobrego su­ mienia«, iż nie można mieć się dość na baczności, gdy go się słyszy każącego o moralności. Gdy Żydzi występują jako niewinność sama, to niebezpieczeń­ stwo stało się wielkiem: trzeba mieć zawsze w ręku pewien zasób rozsądku, niedowierzania, złośliwości, gdy się czyta Nowy Testament.

Ludzie najniższego pochodzenia, w części ho-łota, wyrzutki nietylko z dobrego, ale i szanownego towarzystwa, wyrośli zdala nawet od z a p a c h u kul-tury, bez karności, bez wiadomości, bez wszelkiego wyobrażenia o tem, iż może istnieć sumienie w rze­ czach umysłowych, właśnie — żydzi: instynktownie mądrzy, ze wszelkiemi przesądnemi założeniami, z nieumiejętnością stworzenia nawet jakiejś zalety, jakiejś uwodzicielskiej p o n ę t y .

126.

W Nowym Testamencie, osobliwie w ewange­ liach zgoła nie słyszę, iżby mówiło coś » b o s k i e g o « : raczej z a m a s k o w a n ą f o r m ę najbezdenniejszej wściekłej żądzy spotwarzania i niszczenia — jedną z najbardziej nieuczciwych form nienawiści. Brak

137 w s z e l k i e j znajomości przymiotów jakiejś n a t u r y w y ż s z e j . N i e z w a ż a j ą c e n a nic nadużywanie wszel­ kiego rodzaju poczciwości, wyzyskanie i przywłasz­ czenie sobie całego skarbu przysłów; czyż trzeba było, iżby jakiś Bóg przychodził, by powiedzieć o w y m celnikom i t. d. —

Niema nic bardziej zwykłego, niż ta walka prze­ ciwko f a r y z e u s z o m przy pomocy niedorzecznego i niepraktycznego pozoru moralności, takie tour de force zawsze sprawiało uciechę ludowi. Zarzut »obłu­

dy«! z tych ust! Niema nic bardziej zwykłego, niż traktowanie przeciwników — jest to najzdradliwszego rodzaju znamię wytworności lub n i e . . .

1 2 7 .

G ł ę b o k a p o g a r d a , z jaką traktowano chrześ­ cijanina w świecie starożytnym, który pozostał wy­ twornym, pochodzi z tego samego źródła, z jakiego dziś wynika jeszcze instynktowny wstręt do żydów: jest to nienawiść stanów wolnych i pełnych poczucia wartości osobistej względem tych, którzy się p r z e ­ c i s k a j ą i nieśmiałe, niezgrabne gesty łączą z nie-dorzecznem poczuciem godności własnej.

Nowy Testament jest ewangelią zgoła niewy-t w o r n e g o ganiewy-tunku człowieka; jego uroszczenie do posiadania większej wartości, a n a w e t do posiadania c a ł e j wartości, ma w sobie w rzeczy samej coś oburzającego, — i dziś jeszcze.

6) kościelny ustrój z kapłanami, teologią, kultem, sakramentem: jednem słowem wszystko to, co Jezus z Nazaretu z w a l c z a ł ;

7) c u d wszędzie i we wszystkiem; zabobon: pod­ czas gdy cechą znamienną judaizmu i najstar­ szego chrzęścijanizmu jest właśnie jego o d r a z a do cudu, jego względny r a c y o n a l i z m .

129.

C h r z e ś c i j a n i z m : naiwny zapęd d o jakie­ goś buddystycznego r u c h u p o k o j o w e g o z po­ śród właściwego ogniska ressentiment... ale przez P a w ł a przekręcony na jakąś pogańską naukę o mi-steryach, która w końcu uczy się być w zgodzie z całym u s t r o j e m p a ń s t w o w y m . . . i wojny toczy, skazuje, torturuje, przysięga, nienawidzi.

Paweł bierze za punkt wyjścia potrzebę miste-ryów, jaką ma tłum religijnie pobudzony: szuka on o f i a r y , k r w a w e j fantasmagoryi, która wstrzymuje walkę z obrazami kultów tajnych: Bóg na krzyżu, picie krwi, unio mystica z » ofiarą«.

Stara się o n i s t n i e n i e w c i ą ż t r w a j ą c e (błogie, pojednane, wciąż trwające istnienie duszy jednostkowej) wprowadzić, jako zmartwychwstanie, w związek przyczynowy z o w ą o f i a r ą (według typu Dionyzosa, Mitry, Ozirysa).

Potrzeba mu wysunąć na plan pierwszy poję­ cia w i n y i g r z e c h u , potrzeba m u n i e jakiejś no­ w e j praktyki (jak to Jezus sam ją pokazywał i nau-128.

Chrześcijanizm podejmuje tylko walkę, która toczyła się już przeciwko ideałowi k l a s y c z n e m u , przeciwko religii w y t w o r n e j .

W rzeczy samej całe to p r z e k s z t a ł c e n i e jest przekładem na potrzeby i poziom umysłowy owoczesnego t ł u m u religijnego, tego tłumu, który wierzył w Izis, w Mitrę, w Dionyzosa, w »wielką matkę«, i który od religii w y m a g a ł : 1) nadziei życia pozagrobowego, 2) k r w a w e j fantasmagoryi zwierzę cia ofiarnego (mysterium), 3) c z y n u zbawiającego, świętej legendy, 4) ascetyzmu, zaprzeczenia świata, zabobonnego »oczyszczenia«, 5) hierarchii, jakiejś formy utworzenia gminy. Jednem słowem: chrześci-janizm przystosowuje się do istniejącego już, wszę-dzie wrosłego a n t y p o g a ń s t w a , do kultów, zwal­ czanych przez E p i k u r a . . . dokładniej, do religii n i ż s z e g o t ł u m u , k o b i e t , n i e w o l n i k ó w , warstw n i e w y t w o r n y c h .

Mamy zatem jako n i e p o r o z u m i e n i e : 1) nieśmiertelność osoby;

2) rzekomy świat inny;

3) niedorzeczność pojęcia kary i pojęcia pojedna-nia się w centrum interpretacyi bytu;

4) odbóstwienie człowieka zamiast ubóstwienia go, otwarcie najgłębszej przepaści, którą przebyć można tylko zapomocą cudu, zapomocą prostra-cyi najgłębszej samopogardy;

5) cały świat zepsutej wyobraźni i chorobliwego afektu zamiast pełnej miłości, prostodusznej praktyki i zamiast możliwego do osiągnięcia na ziemi szczęścia buddystycznego;

140

czai), lecz jakiegoś nowego kultu, nowej wiary, wiary w cudowne jakoby przemienienie (»zbawienie« przez wiarę).

Zrozumiał o n w i e l k ą p o t r z e b ę p o g a ń ­ s k i e g o świata i z faktów, dotyczących życia i śmierci Chrystusa uczynił zupełnie dowolny wybór; wszystko na nowo zaakcentował, wszędzie punkt cięż­ kości przełożył... u n i c e s t w i ł zasadniczo chrześci-janizm pierwotny...

Zamach na k a p ł a n ó w i t e o l o g ó w zakoń­ czył się dzięki Pawłowi nowem kapłaństwem i teolo-gią — stanem p a n u j ą c y m , a także k o ś c i o ł e m .

Zamach na nadmierne purchawienie się » o s o -b y « zakończył się wiarą w »oso-bę wieczną« (troską o »zbawienie wieczne«...), najparadoksalniejszą prze­ sadą egoizmu osobowego.

Jest to humorystyka, humorystyka tragiczna. Paweł wzniósł znowu w wielkim stylu to właśnie, co Chrystus przez swe życie unicestwił. W końcu gdy kościół jest już gotów, daje on swoją sankcyę nawet b y t o w i p a ń s t w o w e m u .

130.

Chrześcijanizm stał się czemś zasadniczo róż­ nem od tego, czego chciał i co czynił jego założy­ ciel. Jest to wielki a n t y p o g a ń s k i ruch starożyt­ ności, sformułowany ze zużytkowaniem życia, nauki i »słów« założyciela chrześcijanizmu, ale w zupeł­ nie d o w o l n e j interpretacyi według schematu po­ t r z e b z a s a d n i c z o o d m i e n n y c h : przełożony n a

141 mowę wszystkich już istniejących r e l i g i i p o d -z i e m n y c h —

Jest to pojawienie się i wystąpienie pessymizmu (— podczas gdy Jezus chciał przynieść pokój i szczęś­ cie baranków): i mianowicie pessymizmu słabych, podległych, cierpiących, uciśnionych.

Ich wrogiem śmiertelnym jest: 1) m o c w cha­ rakterze, umyśle i guście, »światowość«; 2) »szczęś-cie« klasyczne, wytworna lekkomyślność i sceptycz-ność, twarda duma, ekscentryczna rozpusta i chłodne przestawanie mędrca na sobie samym, greckie wyra-finowanie w gestach, słowach i formie. Ich wrogiem śmiertelnym jest R z y m i a n i n w równie wielkim stopniu jak G r e k .

Usiłowanie a n t y p o g a ń s t w a , by uzasadnić siebie filozoficznie i uczynić się możliwem: węch do dwuznacznych figur kultury starożytnej, przedewszyst-kiem do Platona, tego antygreka i semity z instynktu... Również węch do stoicyzmu, który w istocie jest dziełem semitów (— »zgodność« jako surowość, prawo, cnota, jako wielkość, odpowiedzialność przed samym sobą, jako najwyższa władczość osobowa — to jest semickie. Stoik jest arabskim szeikiem, zawiniętym w greckie powijaki i pojęcia).

131.

Żaden Bóg nie umarł za grzechy nasze; żad-nego zbawienia przez wiarę; żadżad-nego zmartwych­ wstania po śmierci — wszystko to są fałszerstwa właściwego chrześcijanizmu, za które trzeba zrobić

132.

D o h i s t o r y i c h r z e ś c i j a n i z m u . — Ciągła zmiana środowiska: nauka chrześcijańska zmienia przez to wciąż swój c i ę ż a r . . . Popieranie l u d z i m a ł y c h i n i z k i e j k o n d y c y i . . . Rozwijanie

cari-t a s . . . Typ »chrześcijanina« krok za krokiem przyj­

muje znowu to, co pierwotnie negował ( c z e g o n e ­ g a c j a s t a n o w i ł a j e g o i s t o t ę — ) . Chrześcija­ nin staje się obywatelem, żołnierzem, sadownikiem, robotnikiem, handlarzem, uczonym, teologiem, kapła-nem, filozofem, rolnikiem, artystą, patryotą, polity­ kiem, »księciem« . . . podejmuje na nowo wszystkie c z y n n o ś c i , których się wyprzysiągł — (samo­ obronę, wydawanie wyroków sądowych, karanie, przysięganie, robienie różnicy między narodem, a na­ rodem, lekceważenie, gniewanie s i ę . . . ) . Całe życie chrześcijanina jest w końcu akurat tem życiem, k t ó r e C h r y s t u s w s w e j n a u c e n a k a z y w a ł p o r z u c i ć . . .

K o ś c i ó ł równie dobrze należy d o t r y u m f u tego, co jest antychrześcijańskie, jak i nowoczesne państwo, nowoczesny nacyonalizm...

1 3 3 .

Religia n i h i l i s t y c z n a powstała w starczo-długotrwałym, przeżytym i znużonym narodzie, który wszystkie silne instynkty przeżył — przeniesiona krok za krokiem w inne środowiska, w końcu wchodząca d o n a r o d ó w młodych, które w c a l e j e s z c z e n i e ż y ł y — b a r d z o t o d z i w n e ! Szczęśliwość końca, szczęśliwość pasterzy, szczęśliwość wieczoru, głoszona z ambony barbarzyńcom, Germanom! Jakżeż zgermanizować, zbarbaryzować trzeba było wpierw to wszystko! Głoszona t a k i m , którym się marzyła W a l h a l l a : — którzy wszelkie szczęście znajdowali odpowiedzialnym tego nieszczęsnego sprzekę. Ż y c i e

w z o r o w e polega na miłości i pokorze; na otwo-rzystości serca, nie wykluczającej nawet najniższego; na formalnem zrzeczeniu się chęci posiadania racyi, na zrzeczeniu się obrony, zwycięstwa w znaczeniu tryumfu osobistego, na wierze w szczęśliwość tutaj na ziemi, mimo biedy, przeciwności i śmierci; na zgodności, na nieobecności gniewu, pogardy; nie chcieć być wy­ nagrodzonym; nikomu się nie zobowiązywać; duchow-no-najduchowsza bezpańskość ; bardzo dumne życie, ukryte pod wolą, mającą na celu życie biedne i służące. Gdy kościół pozwolił zabrać sobie c a ł ą c h r z e ś -c i j a ń s k ą p r a k t y k ę i usank-cyonował osobliwie życie w państwie, ten rodzaj życia, który Chrystus zwalczał i potępił, musiał on sens chrześcijanizmu włożyć w cokolwiek innego: w w i a r ę w rzeczy nie-wiarogodne, w ceremoniał modlitw, uwielbiania, świąt i t. d. Pojęcia: »grzech«, »przebaczenie«, »kara«, »na­ groda« — wszystkie te rzeczy małoznaczące i prawie w y k l u c z o n e przez chrześcijanizm pierwotny, teraz wysuwa się na czoło.

Okropna mieszanina greckiej filozofii i judaizmu, ascetyzm, ustawiczne sądzenie i skazywanie; stopnio­ wanie godności i t. d.

144

b ) I d e a ł c h r z e ś c i j a ń s k i .

134.

Dwa wielkie ruchy nihilistyczne: a) buddyzm,

b) chrześcijanizm. Ten ostatni teraz dopiero osiągnął

w przybliżeniu te stany kultury, przy których może

spełnić swoje przeznaczenie pierwotne - p o z i o m ,

do którego n a l e ż y , — na którym może pokazać się

c z y s t y . . .

Nasza wyższość: żyjemy w epoce p o r ó w n y ­

W dokumencie http://nietzsche.ph f.org/dziela/fn wm (Stron 72-77)