• Nie Znaleziono Wyników

WOLA MOCY JAKO MORALNOŚĆ

W dokumencie http://nietzsche.ph f.org/dziela/fn wm (Stron 194-200)

I. S p o ł e c z e ń s t w o i p a ń s t w o . 325.

Zasada podstawowa: tylko jednostki czują się o d p o w i e d z i a l n e m i . Gromady wynaleziono po to, żeby robić rzeczy, do których jednostce brak śmiałości. Właśnie dlatego wszelkie gminy, społeczeń-stwa są sto razy s z c z e r s z e i b a r d z i e j p o u ­ c z a j ą c e o istocie człowieka, niż indywiduum, które jest za słabe, żeby posiadać śmiałość swych żądz . . . Cały »altruizm« okazuje się przebiegłością c z ł o ­ w i e k a p r y w a t n e g o : społeczeństwa nie s ą wzglę­ dem siebie altruistyczne . . . Przykazanie miłości bliźniego nigdy nie zostało jeszcze rozszerzone do przykazania miłości sąsiada. Przeciwnie, stosuje się tam jeszcze to, co stoi w księgach Manu . . .

Studyowanie społeczeństwa jest przeto tak nie­ ocenione, ponieważ człowiek jako społeczność jest »Okrucieństwo przyrody«, o którem się tyle mówi,

znajduję gdzieindziej: okrutną jest ona względem swych dzieci szczęścia, oszczędza, chroni i miłuje les humbles.

In summa. Wzrost m o c y gatunku mniej gwa­

rantuje przewaga jednostek udanych, silnych, niż przewaga typów średnich i niższych . . . W tych ostatnich wielka płodność jest trwałością; wraz z pierwszymi wzrasta niebezpieczeństwo, szybkie spu-stoszenie, rychłe zmniejszenie liczby.

382

o wiele n a i w n i e j s z y, niż człowiek jako »jedność«. »Społeczeństwo« nigdy nie zapatrywało się na c n o t ę inaczej, tylko jako na środek siły, władzy, porządku.

326.

P a ń s t w o czyli zorganizowana n i e m o r a l ­ n o ś ć , — w e w n ą t r z : jako policya, prawo karne, stany, handel, rodzina; z e w n ą t r z : jako wola mocy, wojen, podboju, zemsty.

Czem się to dzieje, że w i e l k i t ł u m popełnia czyny, na które indywiduum nigdyby się zdecydować nie umiało? Przez podział odpowiedzialności, przez oddzielenie rozkazu do wykonania, przez w p r o w a ­ d z e n i e cnót posłuszeństwa, obowiązku, miłości ku ojczyźnie i panującemu. Przez zachowanie dumy, surowości, siły, nienawiści, zemsty, jednem słowem wszystkich cech typowych, które p r z e c z ą typowi stadnemu . . .

327.

P o d s t ę p y , zmierzające do umożliwienia dzia­ łań, zarządzeń, afektów, które, mierzone indywidual­ nie, nie są »dozwolone«, — i nie są też w »dobrym guście«: — s z t u k a , pozwalająca nam wkraczać w takie światy »obce«, »nadaje im smak«; — hi­ s t o r y k wykazuje nam ich rodzaj prawności i ro­ zumności; dalej podróże; egzotyzm; psychologia;

383 prawo karne; dom obłąkanych; przestępca; socyolo-gia; — » b e z o s o b i s t o ś ć « (tak iż jako m e d i a istoty kollektywnej pozwalamy sobie na te uczucia i postępki — kollegia sądowe, jury, obywatel, żoł­ nierz, minister, książę, społeczeństwo, »krytyk« —) wywołuje u nas uczucie, j a k g d y b y ś m y s k ł a -d a l i o f i a r ę . . .

Z a c h o w a n i e p a ń s t w a m i l i t a r n e g o jest ostatecznym środkiem lubo przejęcia, lubo zachowa­ nia w i e l k i e j t r a d y c y i n a j w y ż s z e g o t y p u człowieka, t y p u s i l n e g o . I wszystkie pojęcia uwieczniające wrogość i różnice w godności między państwami, mogą być z tego względu usankcyono-wane (np. nacyonalizm, cła ochronne) . . .

328.

C e l z punktu widzenia i l o ś c i i jej wpływ na optykę przy ocenianiu wartości: w i e l k i i m a ł y przestępca. Ilość w c e l u , którego się chce, rozstrzyga też co do samego chcącego, czy odczuwa przytem dla siebie szacunek, czy czuje się małodusznym i nędznym. —

Następnie wpływ stopnia d u c h o w o ś c i środ­ ków na optykę oceniania wartości. Jakże innym wy­ daje się nowator filozof, pioner i despota w porów­ naniu z rozbójnikiem, barbarzyńcą i awanturnikiem! — Pozór »bezinteresowności«.

Wreszcie m a n i e r y wytworne, postawa, mę­ stwo, pewność siebie, — jakże zmieniają one szaco­ wanie tego, co się w ten sposób osiąga!

D o o p t y k i o c e n y w a r t o ś c i :

Wpływ w i e l k o ś c i (wielki, mały) c e l u . Wpływ d u c h o w o ś c i ś r o d k ó w . Wpływ m a n i e r w d z i a ł a n i u . Wpływ u d a n i a s i ę lub chybienia.

Wpływ sił p r z e c i w n y c h i ich wartość. Wpływ tego, co jest d o z w o l o n e i z a b r o ­ n i o n e .

329.

Skutek z a k a z u . — Wszelka władza, która wy­ daje zakazy, która potrafi wzbudzać strach w tym, komu się czegoś zakazuje, rodzi »nieczyste sumienie« (to znaczy żądzę czegoś, połączoną ze świadomością n i e b e z p i e c z e ń s t w a , jakie pociąga za sobą jej zaspokojenie, z przymusem do tajemniczości, do dróg krętych, do ostrożności). Każdy zakaz psuje charak­ ter w tych, którzy się poddają mu nie ochotnie, lecz z musu.

330.

»Nagroda i kara«. — Żyje to razem, ginie to społem. Dziś nie chce się być nagradzanym, nie chce się uznawać nikogo, który karze . . . Przywrócono stan wojenny: jeśli się c h c e czegoś, jeśli się ma przytem przeciwnika, osiąga się rzecz być może

naj-rozsądniej, j e ś l i s i ę c z ł o w i e k g o d z i , — jeśli się zawiera ugodę.

W społeczeństwie nowoczesnem, w którem ka­ żda jednostka zawiera »ugodę«: przestępca jest zry­ w a j ą c y m u g o d ę . . . Toby było pojęcie jasne. Ale wtedy nie możnaby było wewnątrz społeczeń­ stwa cierpieć anarchistów i z a s a d n i c z y c h prze­ ciwników formy społecznej . . .

331.

P r z e s t ę p s t w o wchodzi w skład pojęcia »bunt przeciwko porządkowi społecznemu«. Buntow­ nika nie karze się: ujarzmia się go. Buntownik może być człowiekiem nędznym i godnym pogardy: sam przez się bunt nie zawiera nic, czemby należało po­ gardzać, — i w stosunku do naszego rodzaju społe-czeństwa to, iż się człowiek buntuje, samo przez się nie obniża jeszcze wartości człowieka. Bywają wy­ padki, kiedyby należało nawet czcić takiego buntow­ nika, iż w naszem społeczeństwie odczuwa coś, prze­ ciw czemu wojna jest konieczna: — iż budzi nas ze snu.

To, iż przestępca popełnia jakiś czyn jeden względem jednostki, nie wyłącza zgoła tego, że cały jego instynkt może być na stopie wojennej z całym porządkiem społecznym: czyn jako symptomat tylko. Pojęcie »kary« należy zredukować do pojęcia: stłumienie buntu, środki bezpieczeństwa przeciw po­ konanym (zupełne lub połowiczne niewolnictwo). Ale karą nie należy wyrażać p o g a r d y ; przestępca

2 5 DZIEŁA NIETZSCHEGO. T. XII.

386

w każdym razie jest człowiekiem, który ryzykuje swe życie, swą cześć, swą wolność, — jest człowie­ kiem odważnym. Podobnie nie należy pojmować kary jako pokuty; lub jako odpłaty, jak gdyby między winą i karą zachodził stosunek wymiany, kara nie oczyszcza, a l b o w i e m przestępstwo nie plami.

Przestępcy nie należy odejmować możliwości zawarcia pokoju ze społeczeństwem, jeśli tylko nie należy do r a s y p r z e s t ę p c z e j . W ostatnim wy­ padku winno się walczyć z nim, zanim jeszcze po­ pełni coś wrogiego (pierwsza operacya, skoro go się posiada w swej mocy: kastrować go).

Nie należy wyrzucać przestępcy jego złych ma­ nier, ani nizkiego stopnia jego inteligencyi. Niema nic bardziej zwykłego, niż to, że on sam źle się rozumie, (mianowicie, jego instynkt buntowniczy, jego mści­

wość zdeklasowanego bywają często nieświadomą sie-bie — faute de lecture, że pod wrażeniem obawy, niepowodzenia czyn swój oczernia i bezcześci: pomi-jając zupełnie już takie wypadki, w których, jakby się dało wykazać psychologicznie, przestępca ustę­ puje niepojętemu popędowi, i czynowi swemu, dzięki okolicznościom ubocznym, przypisuje fałszywe mo­ tywy (np. kradzież, podczas kiedy zależało mu na krwi . . .)

Należy się wystrzegać wydawania sądu o czło­ wieku na zasadzie oddzielnego czynu. Ostrzegał przed tem Napoleon. Szczególniej czyny bardzo wypukłe są małoznaczące. Jeśli ktoś z nas nie ma na sumie-niu przestępstwa, np. mordu - czemu to przypi­ sać należy? Iż zbywało nam na kilku sprzyjających temu okolicznościach. I jeślibyśmy to uczynili, coby to mówiło o naszej wartości? Wogóle gardzonoby

387 nami, jeśliby przypuszczano, że nie jesteśmy w sta-nie zabić człowieka, kiedy tego okoliczności wymagać będą. Niemal we wszystkich przestępstwach wyra­ żają się zarazem własności, na których człowiekowi zbywać nie powinno. Nie bez słuszności powiedział Dostojewski o mieszkańcach owych sybirskich do-mów kary, iż tworzą oni najsilniejszą i najcenniejszą część składową ludu rosyjskiego. Jeśli między nami przestępca jest źle odżywianą i więdnącą rośliną, stanowi to ujmę dla naszych stosunków społecznych; w epoce Odrodzenia przestępca prosperował i zdobył sobie swój rodzaj cnoty, — cnoty w stylu renesan­ sowym, virtu, cnoty wolnej od moralizny.

Podnosić można tylko takich ludzi, których nie traktuje się z pogardą; pogarda moralna jest więk-szem upodleniem i krzywdą, niż jakiekolwiek prze-stępstwo.

332.

W naszym świecie cywilizowanym spotykamy niemal wyłącznie zmarniałych przestępców, uginają­ cych się pod potępieniem i pogardą społeczną, nieuf­ nych względem siebie, często umalających i oczer­ niających swój czyn, n i e u d a n y t y p p r z e s t ę p c y ; i bronimy się przed wyobrażeniem, że w s z y s c y l u d z i e w i e l c y b y l i p r z e s t ę p c a m i , tylko w stylu wielkim, nie zaś nędznym, że przestępstwo idzie w parze z wielkością (— tak przemawia coś ze świadomości badaczów nerek i wszystkich tych, co

najgłębiej z s t ą p i l i w dusze wielkie — ) . »Wolny ptak« względem tradycyi, sumienia, obowiązku — każdy człowiek wielki zna to niebezpieczeństwo. Ale on go także p r a g n i e : p r a g n i e celu wielkiego a przeto i środków ku niemu.

333.

W dawnem prawie karnem potężnem było po-jęcie r e l i g i j n e : pokutniczej siły kary. Kara oczy-szcza: w świecie nowoczesnym plami. Kara jest spłatą: człowiek p o z b y w a s i ę rzeczywiście tego, dlaczego c h c i a ł cierpieć tyle. Pod warunkiem, że się wierzy w tę siłę kary, następuje po niej u l g a i w y t c h n i e ­ n i e , które się rzeczywiście zbliża do nowego zdro-wia, do wyzdrowienia. Nietylko zawarło się znowu pokój ze społeczeństwem, ale i w oczach własnych przywróconym się znowu zostało do czci, stało się — »czystym« . . . Obecnie kara odosabnia jeszcze bardziej niż przestępstwo; f a t a l n o ś ć , ciążąca nad przestępstwem, wzrosła do tego stopnia, że stała się nieuleczalna. Z kary wychodzi się w r o g i e m społe­ czeństwa . . . Odtąd istnieje jeden w r ó g wię­ cej . . .

Jus talionis może być dyktowany przez ducha

odpłaty (t. j. przez złagodzony instynkt zemsty); lecz np. u M a n u jest potrzeba posiadania równoważnika, żeby o d p o k u t o w a ć , żeby z punktu widzenia reli­ gijnego znowu stać się »wolnym«.

334.

Zawiera się to w pojęciu wszystkiego, co żyje, iż musi wzrastać, — iż moc swoją musi rozsze­ rzać a skutkiem tego obce siły w siebie przyjmować. Mówi się pod otumanieniem narkozy moralnej o pra­ wie indywiduum do obrony: w tem samem znacze-niu możnaby mówić o jego prawie do atakowania: albowiem o b o j e — i drugie więcej nawet niż pierw­ sze — są koniecznościami wszystkiego, co żyje: — egoizm agresywny i defensywny nie są sprawą wy­ boru lub zgoła »wolnej woli«, lecz f a t a l i z m e m życia samego.

Przytem wszystko jedno, czy się ma na wzglę­ dzie indywiduum, czy też ciało żywotne, dążące w górę, »społeczeństwo«. Prawo karania (lub samo­ obrona społeczna) w gruncie rzeczy przybrało nazwę »prawa« tylko przez nadużycie wyrazu: prawo zdo-bywa się przez umowy, lecz ochrona, obrona sie­ bie nie spoczywa na podstawie umowy. Albo przy­ najmniej z równie dobrą słusznością naród miałby prawo nazywać swoją potrzebę zdobyczy, swą żądzę władzy, czy to na drodze orężnej, czy przez handel, wymianę i kolonizacyę — prawem wzrostu naprzy-kład. Społeczeństwo, które ostatecznie i z i n s t y n k t u wyrzekło się wojny i zdobyczy, znajduje się w upadku: dojrzałem jest do demokracyi i rządów kramar­ skich . . . Wprawdzie, najczęściej zapewnienia pokojowe są tylko zwykłymi środkami usypiającymi.

390 2 . I n d y w i d u u m . 335. M o r f o l o g i a p o c z u c i a s w o j e j w a r ­ t o ś c i : — P i e r w s z y p u n k t w i d z e n i a : w ja­ kiem znaczeniu w s p ó ł c z u c i e i s o l i d a r n o ś ć s ą niższym, przygotowawczym stopniem, w czasach, kiedy osobiste poczucie swojej wartości, inicyatywa oce­ niania dla jednostki zgoła jeszcze nie jest możliwa.

D r u g i p u n k t w i d z e n i a : w jakiem znacze­ niu s a m o p o c z u c i e w a r t o ś c i z b i o r o w e j n a pewnym stopniu wysokości, duma z odległości życio­ wych, z poczucia nierówności, niechęć do pośredni­ ctwa, równouprawnienia, godzenia się jest szkołą p o-c z u o-c i a i n d y w i d u a l n e g o : szo-czególniej o ile

zmusza jednostkę do r e p r e z e n t o w a n i a dumy całości: musi ona mówić i postępować z krańco­ wym dla siebie szacunkiem, o ile przedstawia w swo­ jej osobie społeczność. Podobnie: gdy indywiduum czuje się n a r z ę d z i e m i h e r o l d e m b ó s t w a .

T r z e c i p u n k t w i d z e n i a : . w jakiem zna -czeniu t e formy w y z b y c i a s i ę s w e j o s o b i ­ s t o ś c i nadają rzeczywiście niezmierną ważność oso­ bie: o ile potęgi wyższe posługują się nią: lęk reli­ gijny przed sobą samym; stan proroka, poety . . .

C z w a r t y p u n k t w i d z e n i a : o ile odpowie­ dzialność za całość p o z w a l a jednostce na rozleg-lejszy pogląd, surowszą i straszliwszą dłoń, roz­ wagą i chłód i p r z y u c z a do wspaniałości po-stawy i gestów, których tylko ze względu na samą siebie nie przyznałaby sobie.

391

In summa: Egoizmy kollektywne są wielką

szkolą przygotowawczą udzielności jednostki. Sta­ nem przodującym jest ten, który dziedziczy tę wprawę.

336.

Miarą w o l n o ś c i , czy to dla jednostki, czy to dla społeczeństw, jest stopień oporu, który ustawicz­ nie pokonywać należy, żeby pozostać u g ó r y : wol­ ności, rzecz prosta, rozpatrywanej, jako moc pozy­ tywna, jako wola mocy. A przeto najwyższa forma wolności indywidualnej, udzielność, wzrastałaby, bar­ dzo prawdopodobnie, nie dalej niż o pięć kroków od swego przeciwieństwa, tam, gdzie groźba niewolnic­ twa, niby sto mieczów damoklesowych nad istnieniem zawisła. Zważcie na to w przebiegu dziejów: czasy, kiedy »indywiduum« dojrzało do owej doskonałości, to znaczy stało się w o l n e , kiedy został osiągnięty klasyczny typ człowieka u d z i e l n e g o : och nie! te czasy nie były nigdy humanitarnymi!

Trzeba nie mieć wyboru: albo górą — albo na spodzie, jak robak być wyszydzonym, unicestwionym, rozdeptanym. Trzeba tyranów mieć przeciw sobie, żeby stać się tyranem, t. j. w o l n y m . Nie mała to korzyść sto mieczów damoklesowych mieć nad sobą: to uczy tańczyć, dzięki temu dochodzi się do »wol­ ności ruchów«.

337.

I n d y w i d u a l i z m jest skromnym i nieświa­ domym jeszcze rodzajem »woli mocy«: tutaj jednostce wydaje się już dosyć, jeśli się w y z w o l i z prze­ wagi społeczeństwa (bądź to państwa, bądź ko­ ścioła . . .). Przeciwstawia się n i e j a k o o s o b a , lecz tylko jako jednostka; przedstawia wszystkie je­ dnostki wobec zbiorowości. To znaczy instynktownie s t a j e n a r ó w n i z k a ż d ą j e d n o s t k ą ; c o zdo­ bywa, zdobywa nie dla siebie jako osoba, lecz jako j e d n o ś ć n a zbiorowości.

S o c y a l i z m jest tylko ś r o d k i e m a g i t a ­ c y j n y m i n d y w i d u a l i z m u : pojmuje on, że, aby coś osiągnąć, trzeba zorganizować działanie zbiorowe, »moc«. Lecz to, czego on chce, nie jest społeczność jako cel jednostki, lecz społeczność jako ś r o d e k d o u m o ż l i w i e n i a w i e l u j e d n o s t e k : t o jest instynktem socyalistów, co do którego często się mylą (— pominąwszy to, że, aby dopiąć swego celu, często oszukiwać muszą). Altruistyczne kazania mo­ ralne w służbie egoizmu indywidualnego jedno z naj-zwyklejszych oszustw wieku dziewiętnastego.

A n a r c h i z m jest znowu tylko ś r o d k i e m a g i t a c y j n y m s o c y a l i z m u ; zapomocą niego wzbudza strach, strachem zaczyna fascynować i ter­ roryzować: przedewszystkiem — przyciąga odważ­ nych, ryzykujących na swą stronę, nawet w spra­ wach najbardziej duchowych.

Mimo to wszystko: i n d y w i d u a l i z m jest n a j ­ s k r o m n i e j s z y m stopniem woli mocy.

Skoro osiągnęło się pewną niezależność, chce

się więcej: następuje w y o d r ę b n i e n i e się stosow-nie do stopnia siły: jednostka stosow-nie stawia się już na równi bez wyboru, lecz s z u k a s o b i e r ó w n y c h , odsuwa od siebie inne. Po indywidualizmie następuje t w o r z e n i e c z ł o n k ó w i o r g a n ó w : tendencye pokrewne łączą się i występują jako moc: między temi ogniskami mocy tarcie, wojna, rozpoznawanie sił wzajemnych, wyrównywanie, zbliżanie się, usta­ nowienie w y m i a n y w y d a j n o ś c i . W końcu: u k ł a d h i e r a r c h i c z n y .

1. Indywidua w y z w a l a j ą się;

2. rozpoczynają walkę, dochodzą do zgody co do »równych praw« (-- sprawiedliwość jako cel—); 3. skoro to osiągnięto, rzeczywista n i e r ó w n o ś ć

s i ł występuje z w z m o ż o n e m o d d z i a ł y -w a n i e m -- (albo-wiem naogół panuje pokój i wiele drobnych ilości sił wytwarza już takie różnice, które dawniej równały się niemal zeru); teraz jednostki organizują się w g r u p y ; grupy dążą do przywilejów i przewagi. Walka w for­ mie łagodniejszej wrze na nowo.

Pragnie się w o l n o ś c i , póki się nie ma mocy. Skoro się ją posiadło, pragnie się przemocy; jeśli się tej nie osiąga (jeśli się jest za słabym do niej), prag­ nie się »sprawiedliwości«, to znaczy »równej mocy«.

338.

Z a m a s k o w a n e r o d z a j e w o l i m o c y : 1) Pragnienie w o l n o ś c i , niezależności, a także

W dokumencie http://nietzsche.ph f.org/dziela/fn wm (Stron 194-200)