• Nie Znaleziono Wyników

Przeczytana w wieku pacholęcym wielka powieść Zofii K ossak „Krzyżow­

cy” przypom niała się z całą wyrazistością piszącemu te słowa 8 czerwca 1985 r., kiedy Profesor Zdzisław Żygulski jr odczytywał na sem inarium w zam k u pszczyńskim swój znakom ity referat o ceremonialności dw oru bizantyjskiego1}.

Całe moje dziecinne zafascynowanie kulturą Bizancjum stanęło mi żywo przed oczyma. Kiedy referat doszedł do opisu Świętego Pałacu i sali tronow ej, przypom niała mi się przejmująca scena przysięgi składanej basileusowi przez G odfryda de Bouillon i związany z nią ceremoniał. „Niewidzialna orkiestra, złożona z sa n a c h fletów, zagrała. Wszyscy pochylili się w głębokim ukłonie, zastygli zgięci we dwoje. Purpurow o-złota zasłona rozsunęła się powoli. N a wysokim podwyższeniu ukazała się p ara cesarska w całym majestacie. N a tylokrotnie opisywanym przesławnym tronie basileusów siedział Aleksy K om - nenos. Nosił gęstą, czarną brodę, zakryw ającą pół twarzy. Oczy m iał piękne, podobne do oczu córki, spojrzenie bystre, na pozór dobroduszne, w rzeczywis­

tości przebiegłe. Siedząca obok, na niższym, mniejszym tronie, basilissa Irena, z rodu D ukasów, córka poprzedniego cesarza, wbrew przepisom zalecającym piękność jako konieczny atrybut basilissy, nie odznaczała się urodą, ale małżeństwo z nią było dla uzurpatora tro n u tak ważnym posunięciem politycznym, że Aleksy nie wahał się pom inąć ten szczegół” — pisała Zofia K o ssak 2). Bardzo chciałem zapoznać się z labiryntem kom nat Świętego P ałacu dekorow anych najpiękniejszymi m arm uram i jakie m ożna było dostać w ów­

czesnym świecie i powtarzałem co chwila ku utrapieniu M atki wyczytane w „Krzyżowcach” zdanie: „Purpura jest pięknym całunem — powie­

działa niegdyś W ielka Teodora, skoczka cyrkowa dziewka uliczna, n a k o ­ niec sławna n a całym świecie basilissa” 3). Przypom niało mi się to zdanie we wrześniu 1964r., kiedy po raz pierwszy stanąłem w Rawennie pełen

!> Por. Z Żygulski jun., Ceremonialność dworu bizantyjskiego, Materiały Muzeum Wnętrz Zabytkowych w Pszczynie, t. IV, Pszczyna 1987, s. 7— 36.

2) Cyt. za ZK ossak, Krzyżowcy, t. II, Fiedes gracea, Poznań 1948, wyd. IV, s. 85— 86.

3)jw., s. 82.

pokory przed cesarzową i jej dworem. Referat Jubilata przeniósł m nie w oka m gnieniu w szczęśliwe lata dzieciństwa i m łodości i dlatego ośmielam się ofiarować do poświęconej M u księgi niniejszy „bizantyjski” drobiazg.

* * *

„Tak więc dla nieuprzedzonego umysłu nie tylko dzieła po wyżnę klasycznej sztuki wydawać się m ogą pięknymi, ale również utwory w sylu bizantyjskim, otyckim, egipskim, włoskim, indyjskim, chińskim itp., skoro w nich szczęśliwy układ całości wzbudzić potrafi miłe wrażenie. T ak więc ani porządki, ani symetria nie m ogą być uważane za bezwarunkow ą konieczność” — pisał Adam Idźkow ski w rozdziale zatytułow anym „K ilka uwag o architekturze i jej postępie” stanowiącym wprowadzenie do „Planów budowli obejm ujących rozm aite rodzaje domów, mieszkań wiejskich różnej wielkości, kościołów, gmachów publicznych, mostów, ogrodów, m onum entów itp. szczegółów w roz­

m aitych stylach architektury” wydanych w ro ku 18434). M anifestował w ten sposób własne przekonanie o równości wszystkich stylów wyrosłe z teorii D u ra n d a i proponow ał zarazem architektom polskim projektow anie nie tylko w konwencji „klasycznej sztuki”. Styl gotycki w momencie wydania „Planów budow li...” był już w Polsce rozpowszechniony i często stosow any do budowli świeckich ja k i sakralnych, podobnie jak styl włoski, którym to term inem charakteryzow ano wówczas budowle nawiązujące do architektury włoskiego Q uatrocenta i Cinąuecenta. Czasami rozciągano ten term in na budowle powstałe w dobie stanisławowskiej, m.in. n a pałac N a W yspie w Łazienkach.

Z nano również style egipski, chiński i indyjski, natom iast nowością dla polskiego czytelnika musiał być styl bizantyjski, również polecany przez Idźkowskiego do stosowania, a narzucony urzędowo przez rosyjskiego ok u p a­

n ta dopiero w roku 18755).

N asuw a się od razu pytanie, kiedy w Polsce wyrobiono sobie pogląd n a architekturę Bizancjum? Z całą pewnością w drugiej połowie XV III w. I ta k Stanisław K ostka Potocki przebywając w drugiej połowie września 1785 r.

w Wenecji doszedł do wniosku, że architektura kościoła św. M a rk a różni się od tego, „co nazywamy tak niedokładnie gotykiem ” 6'. Ocenił ją wysoko, staw iając kościół wenecki zaraz po kościele św. Zofii (M ądrości Bożej) w K o n stan ­

41 A. Idźkowski, Plany Budowli obejmujące rozmaite rodzaje domów, mieszkań wiejskich różnej wielkości, kościołów, gmachów publicznych, mostów, ogrodów, monumentów itp. szczegó­

łów w rozmaitych stylach architektury, Warszawa 1843, s. 1 (wersja francuska i rosyjska tego dzieła ukazała się w 1845).

5) P. Paszkiewicz, Pod berłem Romanowów. Sztuka rosyjska w Warszawie 1815— 1915, Warszawa 1991, s. 35— 36.

6) Por. B. Majewska-Maszkowska, T.S. Jaroszewski, Podróż Stanisława Kostki Potockiego do Włoch w latach 1785— 1786 w świetle jego korespondencji z żoną, w: Sarmatia Artística, księga pamiątkowa ku czci Prof. dr. Władysława Tomkiewicza, Warszawa 1968, s. 218.

tynopolu. W liście do żony wywiódł nawet genezę ukształtow ania kościoła św.

M arka: „Son architecture est proprem ent celle à bas âge grecque qui tient si fort a nos cyrkiew” 7). W tomie trzecim „W inkelm ana Polskiego” tak wypowie­

dział się o kościele św. Zoili: „Użył Justynian geniuszu Antem iusa i Izydora z M iletu na wzniesienie ogromnych gmachów, którym i pragnął wsławić panowanie swoje. Najpamiętniejszym i do dziś dnia trw ającym jest kościół S.

Zofii czyli przedwiecznej M ądrości” 8). I dalej: „A rchitektura gm achu tego zamienionego przez M ahom eta II w naczelny meczet C arogrodu, stała się przedm iotem naśladow ań tureckich sułtanów, ślepego uprzedzenia G reków i oświeconej ciekawości europejskich znawców. O ko ich próżno w niej szuka szlachetnych i przyjemnych wymiarów architektury greckiej, harm onii w czę- ciach, smakownego wyboru i dostojnego ozdób w ykonania, zgoła tego wszystkiego, co prawdziwą piękność architektury stanowi. N atom iast nie­

przyjemnie uderza go skład niesforny licznych półkopuł i śpiczastych dachów ”

— pisał P o to c k i9). Najwybitniejsze dzieło sztuki bizantyjskiej, ja k widać, nie wzbudziło jego entuzjazmu. Pośrednio do sztuki tej wrócił raz jeszcze charakteryzując genezę stylu greckiego. „Nie Włochy, nie C arogród były ojczyzną architektury mylnie gotycką zwanej. Zrodziła się ona na zachodzie i do dziś dnia Niemcy, Francja i Anglia najpiękniejsze jej posiadają pomniki:

Sztuka budownicza ówczasowa we Włoszech podobną do K onstantyno p olita­

ńskiej była, to jest taką, jak ą nam ją kościół S. M ark a w Wenecji, tum sienneński i niektóre pizańskie wskazują gm achy” 10). W iemy zatem , ja k sobie Potocki wyobrażał architekturę bizantyjską, nie rozumiemy natom iast, dlacze­

go w rękopisie „Sztuka u dzisiejszych” wyróżnił „styl carogrodzko-gocki, którego przykładem jest kościół św. M ark a w W enecji” U). Ale nie bądźm y zbyt drobiazgowi.

Znacznie precyzyjniej wyjaśnił problem architektury bizantyjskiej Sebas­

tian Sierakowski: „...było jeszcze budownictwo, które nazyw ano greckim nowym, wprowadzone od ostatnich G reków w wieku X III i XIV. Ci zrobili mięszaniny z dawnych dobrych obrysów i z arabesków, widzieć podobne m ożna w kościele S. M ark a w Wenecji i w wielu innych budow lach włoskich, w których słupy i członki nieco się do dobrych dawnych zbliżają” 12). Nie widać tu przesadnego podziwu dla architektury „ostatnich G reków ”, ale sam pogląd

12,S. Sierakowski, Architektura obejmująca wszelki gatunek murowania i budowania, t 1, Kraków 1812, s. 6.

Bończy Tomaszewskiego, który nawet opublikow ał na jego tem at m ałą rozp raw kę13*. M im o to wszyscy trzej zupełnie nie zdawali sobie spraw y z istotnej roli Bizancjum jako ośrodka artystycznego w wiekach średnich. Nie m a się zresztą czemu dziwić, na szegółowe badania sztuki bizantyjskiej nie bardzo długo pozostawał tru dn o dostępny dla badaczy, natom iast drugi mogli obejrzeć wszyscy podróżujący n a półwysep apeniński), zdaw ano sobie naw et sprawę z ich oddziaływania, ale na tym koniec; istotne cechy architektury bizantyjskiej pozostały nadal nie znane.

Term in „styl bizantyjski” lub „styl byzantyński” rozpowszechnił się w pol­

skim piśmiennictwie przy okazji budowy Złotej Kaplicy przy katedrze poznań­

skiej (il. 58). K aplica ta pom yślana była jak o m auzoleum pierwszych władców Polski, a zarazem pom nik narodu, z całą pewnością stała się pierwszym wybitnym dziełem architektury, skom ponow anym w tym właśnie stylu na ziemiach polskich. Zofia O strow ska-K ębłowska podkreśla, że Edw ard Raczyń­

ski „spiritus m ovens” całego przedsięwzięcia, odrzucił gotyk jak o styl nieznany jeszcze w X i XI w. i stwierdził, że ,jed en tylko Byzantyński odpow iadał wiekowi, w którym żył Mieczysław i Bolesław, i że użycie każdego innego byłoby wykroczeniem przeciwko prawom chronologii, i oczywistym a n a ­ chronizm em ” 14*. Jak słusznie uważa Kębłowska, było to już uzasadnienie dojrzałego romantycznego historyzmu, opartego na znajom ości sztuki, a więc na podstaw ach naukowych. Raczyński powierzył wykonanie projektu kaplicy ok. roku 1834 lub 1835 Franciszkowi M arii Lanciemu, a sam doszedł do wniosku, że „mało do tąd o budownictwie Byzantyńskim posiadam y dzieł dydaktycznych”. M im o, że znał już K onstantynopol i Kijów, to jedn ak „aby się z praw idłam i jego obznajom ić” ruszył w 1836 r. do W łoch, gdzie starannie przestudiow ał budowle bizantyjskie i wczesnoromańskie. P od ał ich listę, były to: „Bazylika Św. M ark a w Wenecji, kościół Św. A polinarego i Św. W italisa

13)D. Bończa Tomaszewski, Kościół Ś. Zofii w Konstantynopolu, w: Pisma wierszem i prozą, oryginalne i tłumaczone, t 2, Warszawa 1822, s. 178— 180, gdzie nazwał ten kościół „największą 1 najpiękniejszą budową w tym rodzaju po nieporównywalnej świątyni S. Piotra w Rzymie”.

140 Cyt. za Z. Ostrowską-Kębłowską, Złota Kaplica — pomnik narodu, w: Fundacja dzieła sztuki. Materiały Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki, Szczecin, listopad 1970, Warszawa 1972, s. 303. Ta sama autorka wyczerpująco opracowała złożoną problematykę Złotej Kaplicy, por. jej artykuły: Die Goldene Kapelle im D om zu Posen, Aachener Kunstblätter, Band 47, Aachen 1976— 77, s. 279—292 oraz Złota Kaplica w Katedrze w Poznaniu w: Friedrich Schinkel i Polacy, Katalog wystawy w Muzeum Narodowym w Warszawie pod red. W. Baraniewskiego i T.S.

Jaroszewskiego, Warszawa 1987, s. 23— 48.

w Rawennie, opactwo M onreale w Sycylii, klasztor panien Franciszkanek w Palermie, i tam że kaplica w zam ku królewskim ” 15). Szczególnie kościół S. Vitale w Rawennie wydał mu się godny uwagi i w art naśladow ania. Trzeba podkreślić, że Raczyński nie tylko przyglądał się zwiedzanym budow lom , ale poczynił szereg n o tât rysunkowych, które następnie wykorzystał Lanci. Kęb- łowska jest przekonana, że kaplica poznańska poprzez centralny układ i artykulację związana jest z budowlam i Rawenny, zarów no z S. Vitale ja k i z baptysterium . N atom iast szereg detali architektonicznych kaplicy, proporcje porządków , zawdzięczają swe powstanie budowlom sycylijskim16*. T a sam a au to rka doszukuje się w wyborze włoskiej odm iany stylu bizantyjskiego głębszego symbolicznego znaczenia. Edw ard Raczyński chciał w ten sposób podkreślić, że Mieczysław i Bolesław, pierwsi władcy Polscy, przy tw orzeniu potężnej m onarchii opierali się na wzorach zachodnio-europejskich i że stam tąd wzięli cywilizację i sztukę. D odatkow ym bodźcem m ógł być fakt, że cesarz O tto n III, wspaniale goszczony prze Bolesława, koronow any był w Rawennie i miał silne związki z kulturą w łosko-bizantyjską17). Z łota K aplica została ukończona w roku 1837, tylko posągi obu władców roboty C hristiana Raucha przywieziono dopiero w roku 1840 i niebawem ustaw iono w jej wnętrzu. Pom nik narodowej sławy był zatem g o tó w 18).

Niebawem pow stała na terenie W ielkopolski następna budow la o wnętrzu w stylu bizantyjskim, mianowicie kaplica grobow a w Antoninie, projektow ana zapewne przez K arla Friedricha Schinkla i wzniesiona w latach 1837— 1838 dla ks. Ludw iki Pruskiej, jej męża ks. Antoniego Radziwiłła oraz ich dzieci.

Kębłowska przypuszcza, że nawiązano tu świadomie do królewskiego p ro ­ gram u Złotej Kaplicy. N atom iast architektura zewnętrzna m auzoleum an- tonińskiego, skom ponow ana w duchu „Rundbogenstil”, bliska jest projektom Schinkla w Grossbeeren z roku 181819).

Term inu „styl bizantyjski” konsekwentnie używał Adam Idźkow ski od którego rozpoczęliśmy nasze rozważania. Skoro w „Planach budow li...” zalecił ten styl do stosow ania architektom polskim, m usiał podać jego przykład w części ilustracyjnej dzieła. I tu niespodzianka: Idźkow ski jest nader powściąg­

liwy w form ułow aniu objaśnień do swoich projektów, zwłaszcza gdy chodzi o określenie stylu. W jednym jednak wypadku jesteśmy niemal pewni, że budow la została skom ponow ana w stylu bizantyjskim, wynika to bowiem z jej przeznaczenia. Chodzi o „kościół grecko-wschodni do guberni mohylewskiej”

(„Eglise greco-orientale” — Idźkowski wszystko tłum aczył n a język francuski,

15) Wszystkie cytaty za Ostrowską-Kębłowską, Złota Kaplica — pomnik narodu, s. 294.

59. A. Idźkowski, projekt cerkwi w guberni mohylewskiej, elewacja frontowa. Wg: „Plany budowli...’', 1843, pl. 73

ELEVATION PRINCIPALE

ELEYATION ' LA.TERALE.

60. A. Idźkowski, projekt cerkwi w guberni mohylewskiej, elewacja boczna. Wg: „Plany budowli...", 1843, pL 73

61. A. Idźkowski, projekt kaplicy ogrodowej, elewacja frontowa. Wg: „Plany budowli...”, 1843, pl. 102

\

\

62. Warszawa, cerkiew metropolitalna św. Magdaleny na Pradze

podobnie jak przysłowiowa polska hrabina, k tó ra nawet pacierz odm aw iała po francusku w przekonaniu, że Pan Bóg lepiej zna język francuski niż polski i prędzej ją wysłucha. Plan, elewacje (il. 59 i 60) i przekrój tego kościoła zostały opublikow ane na planszy 73 „Planów budow li...”. „Eglise creco-orientale”

— to cerkiewka na planie prosto k ąta zbliżonego do kw adratu z ośmiobocz- nymi wieżyczkami na narożach nakrytym i cebulastymi hełm ami zwieńczonymi

63. M. Lalewicz, projekt domu handlowego, elewacja frontowa, 1906 r. Wg: Jeżegodnik Obszczest- wa Architiektorow-Chudożnikow, 1908 r.

prawosławnymi krzyżami. Ze środka dwuspadowego dachu w yrasta okrągła klasycystyczna latarnia złożona z toskańskich kolumienek dźwigających bel­

kowanie, nakryta również cebulastym hełmem zwieńczonym prawosławnym krzyżem. Elewacje z wyraźnym podziałem n a kondygnacje urozm aica pasowe boniowanie i prostokątne otwory z nadokiennikam i w ośli grzbiet. Okazały, uskokowy portal z półkolistymi archiwoltam i również wpisany jest w ośli grzbiet. Wielkie czteroarkadowe okno nad portalem wiąże wspólne zwień­

czenie, w którym widzimy O ko Opatrzności. Podobne okna, tylko pięcioar- kadowe, pozbawione zwieńczeń, zdobią drugą kondygnację elewacji bocznych.

Elewacja frontow a zwieńczona jest szczytem o zarysie łuku wklęsło-wypukłego, raczej nie spotykanym w architekturze bizantyjskiej. W sumie projektow ana świątynia stanowi przykład bardzo swobodnej, na wskroś samodzielnej

inter-pretacji tego stylu, o którym Idźkowski niewiele m ógł wiedzieć, poniew aż brakow ało „dzieł dydaktycznych” z jego prawidłami. Tylko portal i wieloar- kadowe okna m ają coś wspólnego z architekturą bizantyjską, cebulaste hełmy są bowiem im portem z Rusi. Podobne hełmy stosow ano czasami w cerkwiach wznoszonych na terenie Królestwa Polskiego, do czego jeszcze wrócimy.

Idźkow ski kilkakrotnie usiłował nadać charakter wschodni projektow a­

nym przez siebie kościołom i kaplicom katolickim. I ta k n a planszy 102

„Planów budow li...” zamieszcza szereg kom pozycji pod wspólnym tytułem

„M otifs des chapelłes p o u r les jardins”. Jedna z propozycji to kaplica 0 ozdobnej strukturze ja k przedstaw iona przed chwilą cerkiew, ale wzbogaco­

n a o m otywy blisko-wschodnie i ruskie (il. 61). M iała to być kaplica katolicka, n a co wskazuje krzyż łaciński wieńczący trójkondygnacyjny cebulasty hełm wieńczący latarnię. Trudno sobie wyobrazić, by ten projekt m ógł być zrealizo­

wany, tak jest bowiem dziwaczny. Szczególnie osobliwie wygląda renesan- sowo-klasycystyczny portal umieszczony w płyciźnie zam kniętej łukiem cebu- lastym. I jeden i drugi projekt Idźkowski świadomie skom ponow ał w sposób eklektyczny z użyciem elementów różnych stylów, z tym że jeden z nich w kompozycji całości okazywał się wiodący w zależności od intencji architekta.

Jeżeli to m iała być np. cerkiew — cebulaste hełm y i arkadow e o kna wybijały się n a plan pierwszy. W łaśnie te hełmy nadawały projektom Idźkow skiego zabarwienie rosyjskie, którego inni architekci n a terenie K rólestw a Polskiego starali się unikać. T rzeba przypomnieć, że cerkwie powstające n a tym obszarze kom ponow ano do lat czterdziestych XIX w., a nawet później, w duchu klasycyzmu, m.in. projektow ał takie cerkwie Adam Idźkowski. Rok 1840 stanow i w zakresie budownictw a cerkiewnego wyraźną cezurę. W tym właśnie roku wzniesiono w Kolonii Aleksandrowskiej pod M odlinem okazałą cerkiew według projektu Jan a Jak ub a G aya naw iązującą wyraźnie do historycznych form architektry ruskiej XII w., co przejawiało się w układzie bryły i w formie hełmów. N atom iast portale, otwory i fryzy zaczerpnął G ay z rom ańskiej architektury zachodnio-europejskiej20'. Rację m iał z pewnością Raczyński ubolewając n ad brakiem „dzieł dydaktycznych” z zakresu „budow nictw a byzantyńskiego”.

N a terenie W arszawy pierwszymi cerkwiami wybudowanym i całkowicie od now a i nawiązującym i kształtem i wystrojem do starych świątyń praw osław ­ nych były cerkwie św. Olgi w Łazienkach (dziś na rogu ul. Czerniakowskiej 1 Szwależerów) i św. M agdaleny na Pradze (il. 62). Pierwsza z nich, wzniesiona w roku 1867 według projektu T eodora W itkowskiego, planem i bryłą nawiązy­

wała, zdaniem P io tra Paszkiewicza, do prawosławnych budowli Grecji I tysiąc­

lecia, natom iast jej powierzchowność została skom ponow ana w stylu rom

ań-20)1 Por. A. Rottermund, Jean-Nicolas-Louis Durand a polska architektura 1 połowy XIX wieku, Wrocław—Warszawa—Kraków—Gdańsk— Łódź 1990, s. 121, il. 140.

skim 21). D rugą wybudowano w latach 1867— 1869 według projektu M ikołaja A. Syczewa, którem u polecono wzorowanie się na świątyniach Kijowa. Była to pierwsza cerkiew warszawska skom ponow ana całkowicie pod wpływem a r­

chitektury ruskiej i rosyjskiej 22). D o czasów budowy wielkiego soboru na placu Saskim była z pewnością czołowym przykładem program u rusyfikacji K rólest­

wa Polskiego. W myśl przyjętych w 1875 r. „Praw ił dla ustrojstw a cerkownych zdanij w Priwislinskim K raju” we wszystkich od now a budow anych i przebu­

dowywanych świątyniach zachowany winien być koniecznie styl bizantyjski lub m oskiewsko-bizantyjski23). Jak słusznie zauważył Paszkiewicz, było to preludium do wielkiej ekspansji prawosławia poza etnicznym i granicam i R osji24). N ie m ożna się zatem dziwić, że styl bizantyjski, a zwłaszcza bizantyjsko-ruski kojarzył się Polakom przede wszystkim z prawosławiem i dlatego pozostał prawie niezauważony przez polskich architektów. N apisałem

„prawie niezauważony”, bo na początku XX w. zdarzył się jed n ak w ypadek posłużenia się tym stylem do skom ponow ania budowli świeckiej. M ianowicie M arian Lalewicz, jeden z najbardziej wziętych architektów czynnych w Petes- burgu na początku bieżącego stulecia, zaprojektow ał w ro k u 1906 wielki dom handlow y (M ałgorzata O m ilanowska przypuszcza, że jest to pierwsza nie­

zrealizowana wersja projektu słynnego dom u M ertensa n a Newskim P rospek­

cie)255. W projekcie tym Lalewicz zastosował po raz pierwszy pom ysł użycia gigantycznych arkad obejmujących cztery kondygnacje (ił. 63). Arkady te stanow ią zasadniczy element artykulacji fasady. O bok silnego nalotu m oder­

nizmu dostrzegam y w tym projekcie bizantyjski i rom ański detal, a sam pomysł fasady jest dowodem, że jej au to r widział na pewno kościół św. M ark a w Wenecji, który oczywiście gruntownie przetworzył. Jest to jed na z nielicz­

nych pró b w środowisku polskich architektów posłużenia się stylem bizantyj­

skim do kompozycji nowoczesnej budowli.

N a zakończenie kilka uwag. Styl bizantyjski nie m iał w Polsce XIX stulecia szans rozwoju. Nie tylko dlatego, że narzucony był przez rosyjskiego okupanta, nie tylko dlatego, że mało było „wydawnictw dydaktycznych” dotyczących

„stylu Byzantyńskiego” (żeby raz jeszcze przypom nieć E dw arda Raczyńskiego), ale przede wszystkim dlatego, że bardzo m ało nim się interesow ano. Nie

251M. Omilanowska, Działalność architektoniczna Mariana Lałewicza w Petersburgu, Prze­

gląd Wschodni, R. 1; 1991, z. 1, s. 118, il. 5 na s. 120.

26)Por. W. Blunt, The Dream King, Harmondsworth 1973.

m onarchy z Bożej laski polecił najpierw opracować Juliusowi Hofm anow i projekt bizantyjskiej sali tronowej zam ku w N euschwanstein (rozpoczętej w 1884 r.)27), a w ro k później ten sam architekt wykonał n a życzenie m onarchy wizję okazałego zam ku w tym stylu, który miał stanąć w pobliżu rezydencji w miejscowości L inderhof28). Nie było w Polsce warunków, by takie przed­

sięwzięcia podejmować. W racając za ziemię należy należy stwierdzić, że nie znalazł się w Polsce rozdartej przez trzech zaborców badacz dużego form atu, który mógłby podjąć badania nad sztuką Bizancjum. Pierwszego wybitnego bizantyloga pozyskaliśmy dopiero w roku 1925 w osobie Profesora W ojsława Mole, ale w dwudziestoleciu międzywojennym i później nikom u nie przy­

chodziło do głowy projektowanie w stylu bizantyjskim. A swoją drogą szkoda.

27)S. Russ, Bayerische Königsschlösser: Linderhof, Neuschwanstein, Herrenchiemsee, München 1972, s. 76— 78.

28) Por. König Ludwik II — Museum Herrenchiemsee. Katalog. Herausgegeben von G. Hojer.

Bearbeitet von E.D. Schmi, L. Seelig, S. Heym, H.H. Stierhof, A. Miller und W. Helmberger. Mit Beiträgen von G. Hojer und M. Petzetm München 1986, s. 445, poz. 343.

182

M a riu sz K a rp o w icz

Powiązane dokumenty