• Nie Znaleziono Wyników

ZJEDNOCZENIE WŁOCH POD ZWIERZCHNOŚCIĄ RZYMU. 153

W dokumencie Historya starożytna (Stron 163-167)

Streszczenie dziejów greckich po wojnach perskich

ROZDZIAŁ 4. ZJEDNOCZENIE WŁOCH POD ZWIERZCHNOŚCIĄ RZYMU. 153

dnim i sąsiadam i Sam nitów , a założenie now ych kolonii latyńskich tuż n a ich granicy (Fregellae) sprow adziło długą i zaw ziętą d ru g ą w ojnę sam nicką, trw a ją c ą la t przeszło 20, podczas której połączyły się z Sam- nitam i przeciw R zym ow i tak że i inne ludy italskie. M ęstw em i dziel­

nością Sam nici rów ni byli R zym ianom i L a ty n o m , a w odzów mieli znakom itych (Gavius P ontius); dlatego też zad aw ali R zym ianom n ieraz klęski. Szczególniej dotkliw ą b y ła k l ę s k a w w ą w o z i e k a u d y ń - s k i m (furculae C audinae) 321 r ., gdzie zw abieni w zasadzkę i o to ­ czeni zew sząd obaj konsulow ie zaw arli pokój niekorzystny a ro zb ro jo n e w ojsko rzym skie m usiało przejść pod hańbiącem jarzm em . Ale gdy se n a t rzym ski układ odrzucił, w dalszej wojnie, trw ającej jeszcze p rzez lat wiele, coraz gorzej wiodło się S am nitom z pow odu niejednolitej o rganizacyi. W sk u tek ciągłych postępów R zym ian (szczególniej od­

zn aczy ł się d y k ta to r P ap iriu s C ursor) m usieli Sam nici prosić o pokój, nie m ogąc znieść p u sto szen ia w łasnego k raju .

Kolonie rzymskie. — Sam nitom przy zn an o w arunki dosyć k o ­ rzystne, ale c o raz gęściej otaczan o ich k raj koloniam i n a p raw ie la- tyńskiem , k tó re m iały doniosłe znaczenie w ojskow e. Z a k ład an e w p u n ­ k ta c h szczególniej w ażnych pod w zględem strategicznym , kolonie te były jak b y w aro w n iam i w śró d ludności niepew nej, dla czu w an ia n ad jej uległością; dlatego też łączono je pom iędzy sobą i z R zym em go­

ścińcam i bitym i, k tó re R zym ianie budow ali b a rd z o staran n ie i trw ale.

Cenzura Appiusza Klaudyusza, 312 r. — P ierw szy tak i gości­

niec, d r o g ę A p i j s k ą , via Appia, łączącą R zy m z K am panią a po­

tem p rzed łu żan ą dalej, zb u d o w ał pod koniec 2 w ojny sam nickiej Ap- piusz K laudyusz (Appius C laudius), cenzor 312 r . , tw ó rca tak że pierw szego w o d o c i ą g u (aqua Appia) dla z a o p a trz en ia m ia sta w w odę źró d lan ą. Miasto bow iem R zym w z ra sta ło te ra z szybko, ro zw ijały się w niem przem ysł i rękodzieła, a h an d el zaczynał co raz większego n a b ierać znaczenia. H andel i przem ysł jed n ak były w Rzymie w ręk u obcych m ieszkających w mieście lub l i b e r t y n ó w czyli w yzw oleńców . Niewolnicy w Rzym ie łatw o zyskiw ali w olność (przez m anum issio) s ta ją c się klientam i daw nych panów . Appiusz K laudyusz ja k o cenzor w p ro w ad ził w yzw oleńców do w szystkich trib u s, ale jego następ ca w cenzurze, F ab iu s R u llian u s, zapisał libertynów tylko do 4 trib u s ur- banae. W ogóle cen zu ra A ppiusza K laudyusza m iała c h a ra k te r dem a­

gogiczny, gdyż w niechęci do plebejuszów p rotegow ał głównie niższe w a rstw y ludności m iejskiej.

Zycie i obyczaje Rzymian. — Pom im o rosnącego znaczenia lu ­ dności m iejskiej, zaw sze jeszcze w łaściw ym t y p e m obyw atela rz y m ­

154 HISTORYA RZYMSKA. ’ OKRES 1

skiego był w i e ś n i a k - ż o ł n i e r z , k tó ry n a sw oim gruncie sa m sobie w y sta rc z a ł i nie p o trzeb o w ał pom ocy rękodzielników . N iepodobni w tem.

do spółczesnych Greków, R zym ianie nie znali jeszcze żadnego zbytku i odznaczali się sk ro m n o śc ią , p ro sto tą obyczajów , w ielką p raw ością i w zorow em życiem rodzinnem . U b i ó r R zym ianina b y ł w ełniany i składał się z dw óch części: jednej w kładanej n a ciało, t u n i c a, i d ru ­ giej zarzu can ej n a w ierzch, t o g a ; w y rab iała go w dom u słu żb a d o ­ m ow a, pod kierunkiem m a tro n rzym skich. R zym ianin w ieśniak, n a w e t w yższego s ta n u , zaw sze był chciw y n a g ru n ta , a s tą d p o b u d k a do co raz now ych w ojen, n ajw yższym zaś celem pragnienia były zaszczyty w ojenne, szczególniej t r y u m f , triu m p h u s. Tylko tem u, kto odniósłszy w alne zw ycięstw o ja k o w ódz naczelny został obw ołany przez w ojsko' i m p e r a t o r e m , se n at p rz y zn aw ał p raw o do tryum fu. Byłto u ro ­ czysty pochód na K apitol dla złożenia dziękczynnych ofiar Jow iszow i, w k tórym try u m fa to r jech ał n a wozie, p rzy stro jo n y w p u rp u ro w ą togę h a fto w an ą złotem (toga pieta), otoczony oddziałem żołnierzy, niosących najcenniejsze łu p y i w iodących jeńców najdostojniejszych. Potem n a ­ sta ła ja k o niższy stopień try u m fu o w a c y a, ovatio, kiedy try u m fa to r nie je c h a ł n a wozie, lecz konno.

Trzecia wojna samnicka, 298— 290 r. — Ju ż w p a rę la t po drugiej w ojnie sam nickiej n astąp iła trz e c ia nierów nie k ró tsz a , w k tó ­ rej uczestniczyły p ra w ie w szystkie ludy italsk ie, p rzerażo n e rosnącą, p rzew ag ą R z y m ia n ; d o tychczasow i w rogow ie: E t r u s k o w i e , U m b r o - w i e , a n a w e t G a l l o w i e porozum ieli się dla wspólnego działania, z S a m n i t a m i. G roźną koalicyę zniszczyła m o rd ercza b i t w a pod..

S e n t i n u m , 2 9 5 , w k tó rej zginął konsul Publius Decius M us, po­

św ięciw szy się n a ofiarę bogom podziem nym dla ocalenia arm ii. PO’

tej klęsce tylko Sam nici w alczyli jeszcze la t k ilk a , aż ich pokonał ostatecznie C urius D e n ta tu s , w zó r rzym skiego żo łn ie rz a -w ie śn ia k a . R zym ianie przyznali im b a rd zo łagodne w a ru n k i, ale zniszczyli ich zw iązek i z k ażd y m ich kantonem pojedynczo zaw arli przym ierze, o taczając ich now em i koloniam i (V enusia). P óźniejsze zaś u siłow ania E tru sk ó w , U m brów i Gallów, aby jeszcze ra z staw ić opór R zym ianom w e W łoszech środkow ych (Gallowie zapędzili się w ted y aż n ad jezioro W a d y m o ń sk ie, gdzie ich R zym ianie p o k o n ali, 282 r.), przyspieszyły tylko podboje rzym skie n a północy; z k ra ju G allów Senonów n ad A dryatykiem w ygnano m ieszkańców i zaczęto ta m zak ład ać kolonie (Sena Gallica).

Rzym i miasta wielkiej Grecyi; zatarg z Tarentem. — N acisk sam nickich L u k an ó w n a m i a s t a g r e c k i e u to ro w a ł drogę R zym ia­

ROZDZIAŁ Ł ZJEDNOCZENIE W ŁOCII POD ZWIERZCHNOŚCIĄ RZYMU. 155

nom do p rzew agi i w e W łoszech południow ych. M iasta te uciekając się P o d i c h o p i e k ę za w a rły z nim i przym ierze i zobow iązały się do­

starczać R zym ow i okrętów w potrzebie. Jed en tylko T a r e n t z m iast Wielkiej G recyi u trzy m ał jeszcze d aw n ą św ietność, po części ujarzm ił, a po części o d p arł Japygów , z S am nitam i zaś i L ukanam i p ro w ad ził k o rzy stn y h andel p rzynoszący wielkie bogactw a. Dlatego był w o b ec R zym u h a r d y i krzyw o p a trz y ł n a rosnący w pobliżu w pływ rz y m ­ ski. Gdy w ięc kilka statk ó w w ojennych rzym skich, w dro d ze n a m o ­ rze A dryatyckie, zaw inęło do p o rtu tarenckiego, cały lud zeb ran y w tedy w te a trz e rzucił się na nie i w y m o r d o w a ł z a ł o g ę r z y m s k ą . G otując się do wojny z R zym ianam i, T arentynow ie, k tó rz y ju ż nieraz, za pieniądze m iew ali znaczne arm ie najem n y ch żołnierzy greckich, w ezw ali n a poinoc P y rru sa z Epiru.

Wojna Rzymian z Pyrrusem, 280— 275 r. — P y rru s, król Mo- lossów , ludu epirskiego, siostrzeniec A lexandra W ., w ódz znakom ity i dośw iadczony już w w alkach o tro n m aced o ń sk i, p rz y jm u ją c w e­

z w an ia T aren ty n ó w spodziew ał się z poparciem m iast greckich zdobyć dla siebie i dla cyw ilizacyi greckiej w p o dobny sposób wielkie p ań stw o we W łoszech i n a Sycylii, ja k w uj jego zdobył n a W schodzie. P rz y ­ był w k ró tce do W łoch z a rm ią n iew ielk ą, ale w ybornie w yćw iczoną a z a o p a trz o n ą w e w szy stk o , szczególnie w słonie w o je n n e , których użycia A lexander W . nauczył się w Indyach. P ierw szy ra z zm ierzyły się falangi grecko - m acedońskie ze zw innym i m anipulam i rzym skim i w zaciętej b i t w i e p o d H e r a k l e j ą 2 8 0 r., w której P y rru s zw y ­ ciężył w praw dzie, ale dopiero po ta k u p artej obronie, że z a ra z p o sta ­ now ił szukać uk ład ó w z R z y m ia n a m i, chociaż L ukanow ie i Sam nici połączyli się z nim po zw ycięstw ie. Ż ą d a ł ty lk o , aby R zym ianie zrzekli się p an o w an ia n ad W ło ch am i południow em i, gdzie jeszcze w cale się. nie u staliło , a za tę cenę ofiarow ał przym ierze. S enat w ahał się długo; ale w tedy sta ry ju ż i ślepy były cen zo r A ppiusz K laudyusz k a z a ł się zanieść n a posiedzenie sen atu i przeciw ko pokojow i ośw iad­

czył się ta k stanow czo, że w szystkich p o rw a ł za sobą i n ak ło n ił do od­

rzucenia propozycyi. Z m uszony w alczyć dalej, P y rru s zapuścił się aż do Lacyum i w y g rał w ro k u następnym 279 drugą bitw ę p o d A u s - c u l u m ; ale R zym ianie odm aw iali stałe w ejścia w układy, dopóki W łoch nie opuści, zw ycięstw o zaś sw oje okupił P y rru s takiem i s tra ta m i, że gdyby jeszcze jed n o odniósł, m ógłby był, ja k sam sąd ził, resztę arm ii utracić (pyrrusow e zwycięstwo). Dlatego w zyw any n a pom oc przez m ia ­ sta greckie n a Sycylii w alczące niepom yślnie z K artagińczykam i w olał ta m się udać i odniósł ta m zra z u wielkie korzyści. Ale tym czasem R zy­

15fi HISTORYA RZYMSKA. OKRES I.

m ianie p raw ie w szędzie w e W łoszech odzyskali przew agę i w końcu pobili sam ego P y rru sa w b i t w i e p o d B e n e w e n t e m 2 7 5 r., gdy zniechęcony do G reków sycylijskich pow rócił do W łoch.

Rzym panem Włoch; moneta rzymska. — P okonany przez R zy­

m ian P y rru s opuścił niezw łocznie W łochy, zo staw iając tylko załogę na zam ku w T arencie; R zym ianie zaś w najbliższych la tach uskrom ili ostatecznie Sam nitów i Lukanów . N iebaw em dostali w m o c sw oją i sam T a r e n t , bo n a w iadom ość o śm ierci P y rru sa , k tó ry zginął n a Peloponezie, 272, w ódz jego w ydał zam ek taren ck i R zym ianom , k tó rzy tu osadzili załogę w łasn ą i z T aren tem zaw arli ścisłe przym ierze. Od­

tą d R zym ianie byli już panam i całych W łoch (opanow aw szy 270 r.

m iasto greckie R egium n ad cieśniną m esseńską) i w ęzłem federacyi połączyli je w jed n o p ań stw o pod sw ojem przew odnictw em . W idom ym znakiem jedności ich p a ń stw a italskiego była now a m o n e t a s r e b r n a rzym ska. D otychczas biły m onetę sre b rn ą we W łoszech tylko m iasta greckie, inne zaś m iasta w łoskie, i Rzym tak że, m iały jedynie m onetę m iedzianą. D aw na m oneta rzy m sk a, z razu b ard zo ciężka (aes grave), m ia ła ja k o je d n o s tk ę .a s m iedziany, w agi całego fu n ta ; później zred u ­ k ow ano j ą tak, że 10 assów w ażyło tylko 3 y 2 funta miedzi,- i według tejto stopy R zym ianie zaczęli teraz, po zjednoczeniu W łoch, (od r..2 6 9 ) w ybijać sreb rn e d e n a r y (denarius = 10 assów), zabroniw szy spółcześnie w szystkim innym m iastom w łoskim bić w łasn ą m onetę sre b rn ą (mogły one w y b ijać tylko zdaw k o w ą m onetę m iedzianą). D enar rzym ski m iał p ra w ie tyle w a rto śc i, co d ra c h m a atty ck a, mniej więcej 40 centów . W y b ijan o rów nież ćw ierćdenary zw an e s e s t e r t i u s (t. j. 2 1/ 2 assy, mniej więcej 10 centów) i w edług tych sestercyi o d tąd zaw sze R z y ­ m ian ie rach o w ali pieniądze.

Rzymianie i ich sprzymierzeńcy italscy. — O dtąd nie było w e W łoszech obok R zy m u żadnej większej potęgi politycznej, poniew aż zniszczono w szystkie daw niejsze zw iązki ró żn y ch m iast albo ludów p okrew nych pom iędzy so b ą ; z R zym em zaś, m ożniejszym nieporów nanie od każdego m ia sta czy lu d u pojedynczo, w szystkie one były w p rzy ­ m ierzu ścisłem, f o e d u s . Tym sposobem panow anie R zym u polegało n a tem , że ro z p o rząd zał siłam i sprzym ierzeńców , o n i i , _ z których k a żd y n a p ozór był m u rów ny, ale w osam otnieniu sw ojem fak ty czn ie:

b ył od niego zupełnie zależny. Od nikogo ze sprzym ierzeńców ital­

skich nie w ym agali R zym ianie ż a d n y c h o p ł a t ani h araczó w , w szyscy socii mieli zupełny s a m o r z ą d w ew nętrzny, m usieli tylko d o starczać w edług p rz y m ie rz a oznaczony k o n t y n g e n s w o j s k o w y , ta k do a rm ii lądow ej, t. j. do legionów, ja k i do floty (m iasta greckie n a d ­

STRESZCZENIE. 1B7

m orskie). W śród sprzym ierzeńców były ró żn e s t o p n i e ; u p rzyw ile­

jo w an e stanow isko mieli L a t y n o w i e , w drobnej cząstce m ieszkający w L acyum , daleko liczniejsi w koloniach w ojskow ych n a praw ie laty ń - skiem, ro zrzu co n y ch po całych W łoszech; oni też byli zaw sze n a j ­ w i e r n i e j s i R zym ow i. P ró cz sprzym ierzeńców byli tak że we W ło­

szech p o d d a n i p a ń s t w a rzym skiego, t. j. m ieszkańcy m iast i okolic, którym n arzu co n o p raw o oby w atelstw a bez p ra w politycznych (civitas sine suffragio et iu rą lionorum , zw an o ich tak że aera rii albo caeritae);

w edług tego, czy mieli pew ien sam o rząd lokalny, czy też rządzili nim i urzędnicy naznaczeni z R zym u, praefecti, ro zró żn ian o dw a ich ro d zaje (nm nieipia i praefecturae). W szyscy sprzym ierzeńcy lub pod d an i rz y m ­ scy byli jeszcze b a rd z o r o z m ą i t e j n a r o d o w o ś c i . Po łacinie m ó­

w iono dopiero n a szczupłej p rzestrzen i: w Rzym ie, daw nem L acyum i koloniach n a p raw ie latyńskiem ; daleko więcej ludzi m ów iło w tedy w Italii po etru sk u , po osku albo po grecku, chociaż i łacinę ro z u ­ m iano ju ż p raw ie w szędzie.

W dokumencie Historya starożytna (Stron 163-167)