• Nie Znaleziono Wyników

Witold Doroszewski - uczony i człowiek (1 V 1899 - 26 I 1976)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Witold Doroszewski - uczony i człowiek (1 V 1899 - 26 I 1976)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Mieczysław Szymczak

Witold Doroszewski - uczony i

człowiek (1 V 1899 - 26 I 1976)

Biuletyn Polonistyczny 20/1 (63), 87-93

(2)

WITOLD DOROSZEWSKI - UCZONY I CZŁOWIEK

(1 V 1899 - 26 I 1976)

W dniu 26 1 1976 r . po długiej i cię ż k ie j chorobie odszedł ha zaw­ sze p ro f. dr Witold D oroszew ski, emerytowany p ro feso r U niw ersytetu W arszaw skiego, były długoletni kierow nik Katedry Języka P olsk ieg o tego U niw ersytetu, członek rzeczy w isty P o lsk ie j Akademii Nauk, lau reat Na­ grody Państw ow ej, odznaczony O rderem Sztandaru P r a c y , Krzyżem Ko­ mandorskim i O ficerskim O rderu O drodzenia P o ls k i, Krzyżem W alecznych, francu ską L eg ią Honorową oraz wieloma innymi odznaczeniami krajowymi i zagranicznym i.

Był założycielem i kierownikiem wielu ważnych placówek naukowych, z których należy tu wymienić przede w szystkim : Pracow nię D ialektolo- giczną PAN, Pracow nię Badania Mechanizmów Mowy, O bserw atorium L e - ksykologiczne o raz R edakcję Słowników Języka P olsk ieg o PWN^. D ziałal­ ność naukowa p ro f. D oroszew skiego w ykraczała daleko poza g ran ice k r a ­ ju . B ył wykładowcą uniw ersytetów : w P a ry ż u , W isco n sin , P ra d z e , S t r a s ­ burgu, H elsinkach , O xford zie, B e r lin ie , S o fii i B e lg ra d z ie. P rz e z w iele la t b ra ł bardzo aktywny udział w organizowaniu międzynarodowych k on g re­ sów slaw istycznych. Był doktorem honoris cau sa U niw ersytetu Łódzkiego, Uniw ersytetu Humboldta w B e rlin ie o raz U niw ersytetu K arola w P ra d z e . Był członkiem A u stria ck ie j, B u łg arsk iej i S e r b s k ie j Akademii Nauk.

P r o f. Witold D oroszew ski był osobow ością niezw ykłą. Jego w ielki dorobek naukowy dotyczy w szystkich podstawowych dziedzin językoznaw ­ stw a: te o r ii jęz y k a , słow otw órstw a, fonetyki, słow nictw a, zagadnień me­ todologicznych, kultury języ k a. N ajbard ziej jednak fascynow ało Go zaw­ sze badanie praw ew olucji języ k a. Naw iązując do myśli Wilhelma Humboldta i Hugona Sch u ch ard ta, traktow ał języ k jako d z ia ła n ie , stawanie s i ę , jako formę społecznego zachowania się człow ieka. W p racach twórców struktu - ralizm u d o strzegał jednostronność badawczą nie pozw alającą na uchwycenie

(3)

dynamizmu rozwojowego języ k a. W przeciw ieństw ie do stru k tu ralistó w , kładł duży n acisk nie na wewnętrzne powiązanie jednych form językowych z innymi, le cz na związek form językowych z o ta cz a ją cą nas rz e cz y w is­ to ś c ią . Składnia była dla Niego nauką nie o re la c ja c h między formami j ę ­ zykowymi, lecz między elementami rz e cz y w isto ści utrwalonymi i o d b ija ją ­ cymi się w formach i konstrukcjach językow ych. W ten sposób składni dotychczas nikt nie definiował.

Przedmiotem badań językoznaw czych powinien by ć, według p ro f. Do­ roszew sk iego, nie tylko język jako wytwór rozwoju sp o łeczn o -h isto ry cz- nego, ale także człow iek mówiący. Dzięki takiemu rozumieniu zadań j ę ­

zykoznawstwa uwidacznia się w sposób bardzo w yrazisty jego związek z innymi dyscyplinami naukowymi, zw łaszcza z filo z o fią , psychologią i n eu ro fizjolo gią. N eurofizjologiczna podstawa rozw oju języka i błędów językowych oraz wzajemny stosunek języka i poznania - to dwa główne zagadnienia pasjonujące Witolda D oroszew skiego. Sąd ził On, że bardzo istotną funkcją języka je s t jego funkcja poznaw cza, k tó ra polega na tym, że za pomocą znaków językowych różnicujemy i poznajemy św iat. W k aż­ dorazowym p ro cesie mówienia odbywa się utożsamianie naszych w rażeń

z pojęciowymi treściam i utrwalonymi w znaczeniach wyrazów oraz - na te j podstawie - klasyfikowanie tych w rażeń. N ajw ażniejsza w tym p ro c e ­ sie je s t uogólniająca ro la języ k a. N ajpełniej i najdobitniej swoje poglądy na języ k przedstaw ił Witold D oroszew ski w k siążce pt. "Elem enty le k s y ­ kologii i sem iotyki" (W arszaw a 1970), przetłum aczonej na języ ki an g iel­ ski i ro s y js k i.

Na trw ałe w eszły do nauki polskiej koncepcje słow otw órcze p ro f. W i­ tolda D oroszew skiego. Nawiązując do p rac Jana Rozwadowskiego o dwu­ członowej budowie wyrazów, rozw inął On metodę ich analizy słow otw ór­ c z e j. Według Niego, należy je analizować nie w sposób m echaniczny: na p rzed ro stk i, rdzenie i p rz y ro stk i, lecz wyodrębniać w każdej form acji słow otw órczej podstawę i form ant, dzięki czemu możemy uchwycić h isto rię powstawania danej form acji słow otw órczej. Podstawą analizy słow otw ór­ cze j wyrazu są k ry teria log iezn o-sy ntak ty czne. Na ich podstawie op iera się wprowadzony przez p ro f. D oroszew skiego podział form acji odczasow ni- kowych i odprzymiotnikowych na form acje podmiotowe typu: śpiew ak, nowi­

(4)

na, i orzeczeniow e typu: śpiew anie, b ia ło ść. M yśli zastosowane w te j p ro stej k la sy fik a cji stały się bardzo płodne w dalszych badaniach słow o­ tw órczych prowadzonych przez uczniów P ro fe s o ra . Sam ich tw órca po­ w ró cił do omawianych tu zagadnień w rozpraw ie pt. "K ateg o rie słow o­ tw órcze po dwudziestu pięciu la ta c h ", opublikowanej w XXV tomie " P r a c F ilo lo g icz n y ch ".

Ze szczególnym zainteresow aniem badał p rof. D oroszew ski in te r fe ­ re n cje między językami i dialektam i. W pracy pt. "Język polski w S t a ­ nach Zjednoczonych Ameryki P ółn o cn ej" wskazywał na mechanizm oddzia­ ływania angielskiego systemu językowego na system języ ka emigrantów polskich żyjących w angielskim środowisku językowym oraz ria te elem en­ ty w tym system ie, które są n ajbard ziej podatne na obce wpływy, i te , które są na nie n ajbard ziej odporne. W m onografii pt. "Język Teod ora Tom asza Jeża (Zygmunta M iłkow skiego)" ukazuje in te rfe re n cje językowe p o lsk o -u k raiń sk ie. Wymienione tu p race dotyczą różnych sy tu acji spo- le cz n o -h isto ry cz n y ch , ale wiąże je chęć poznania funkcjonowania języ k a polskiego na tle obcego środow iska językow ego.

Osobne m iejsce w badaniach nad językiem zajmują p race d ialektolo- giczne prpf. Witolda D oroszew skiego. P rzed e wszystkim występował p rz e ­ ciwko młodogramatycznemu traktowaniu zjaw isk fonetycznych w badaniach dialektologieznych. Uw ażał, że ek sp lo rato r powinien w teren ie notować w szystko to , co sły sz y , a następnie metodą ilościow ą zinterpretow ać z e ­ brany w ten sposób m ateriał. Te poglądy p rof. D oroszew skiego zaowoco­ wały przede wszystkim w pracach Jego uczniów : dzięki tym insp iracjom powstało wiele in teresu jący ch rozpraw poświęconych fonetyce gwar mazo­ w ieckich oraz w arm ińsko-m azurskich.

Badania dialektologiezne w iązał p ro f. D oroszew ski z badaniami ogólno- języ ko znawczymi. Najdobitniej p rzejaw ia się to w takich p ra ca ch , ja k "M etoda historyczno-porów naw cza a d ialek to lo g ia", "O statystyczne p rzed ­ staw ianie izoglos" , "Pokrew ieństw o językowe w św ietle faktów gwarowych" oraz "Przedm iot i metody d ialek to lo g ii".

Milionom Polaków znany był p rof. Witold D oroszew ski przede w szy­ stkim jako najwyższy autorytet w spraw ach poprawności i kultury języ k a. P rz e z c z te rd z ie śc i lat - z wyjątkiem przerw y w ojennej - prowadził R a­

(5)

diowy Poradnik Językowy, odpowiadając w nim na pytania napływ ające ze w szystkich stron P o lsk i. Pytań było zawsze bardzo dużo, a odpowiedzi na nie - udzielane przez P ro fe s o ra w pięknej i zrozum iałej dla każdego form ie. "Nie je s t rz e cz ą obojętną - p isa ł - czy osiągniem y porozumienie z innymi za pomocą bezładnego bełkotu, czy też za pomocą mowy w ykształ­ c o n e j, godnej członków zorganizowanego i ku jakim ś celom zm ierzającego społeczeństw a - narodu".

D ziałalność popularyzatorska p ro f. Doroszew skiego zyskała sobie ogólne uznanie i sympatię szerok ich r z e s z słuchaczy P o lsk ieg o Radia o raz całego społeczeństw a p olskiego, dla którego sta ł się On najwyższym autorytetem w spraw ach kultury i popraw ności języ ka o jcz y steg o .

Nawiązując do znanej tezy Adama Antoniego K ryńsk iego, kulturę j ę ­ zyka traktow ał p ro f. D oroszew ski jako składnik ogólnej kultury człow ieka. M yślą przewodnią w zespołowej p racy nad "Słow nikiem języ k a polskiego"

- pięknym pomnikiem kultury narodowej - były słowa Jana Śn iad eck iego : "W ydoskonalenie narodowego języ ka w iele pomaga do powszechnego ośw ie­ ce n ia " .

Językoznawstwo było dla p ro f. W itolda D oroszew skiego nauką sp o łecz- no-pedagogiczną. "Nie ulega w ątpliw ości - p isał - że w języku d z is ie j­ szym możemy d o strzec bardzo wiele faktów św iadczących o nied balstw ie, a nawet w ręcz niechlujstw ie i bezm yślności, mówiących i p iszący ch po polsku. Ale tak samo, ja k nie można by było wychować d z ie ci kładąc głów­ ny n acisk na to , żeby budzić w nich odrazę do w ystępku, a nie na to , żeby kształtow ały się w nich nawyki m oralnego, uspołecznionego postępo­ w ania, nie można by było wywrzeć istotnego wpływu na rozw ój języ ka p rzez samo wytykanie błędów. O czy w iście, gdy się widzi błąd, należy na niego zareagow ać, ale ani sieb ie jako reagu jąceg o nie należy p rz e c e n ia ć , ani też nie należy wpadać w defetyzm dlatego, że się ma c z ę sto sposob­ n o ść stw ierdzania błędów ".

W pełni umotywowane je s t położenie w pracy nad kulturą języka n a­ cisk u na szerzen ie wiedzy o języku , na szerzen ie normy ogólnonarodow ej, a nie na zwalczanie błędów. Jest to zasada p o zo stająca w całkow itej zgodności z postulatami w spółczesnej pedagogiki sp o łecz n e j. Każdy, kto pozna ogólnopolską normę językow ą, będzie świadomy te g o , kiedy popełnia

(6)

b łą d ,i przy niew ielkim wysiłku myślowym może go uniknąć. I tu dotykamy sprawy n a jw a ż n ie jsz e j: m ianow icie, co je s t źródłem błędów językow ych? Na tak sformułowane pytanie p ro f. Witold D oroszew ski odpowiada, że je s t nim, tym źródłem , "niewkładanie przez mówiących i piszących d o sta te cz ­ nej p racy o so b istej w to , co mówią i p isz ą . Język jako narzędzie m yśli tak iej p racy wymaga zaw sze. Każda sy tu acja, w k tó rej coś zostaje p rzez kogoś w ypowiedziane, wymaga odpowiednio żywego aktualizowania tr e ś c i wypowiedzianych słów ". Chodzi w ięc o to , byśmy każdorazowo m yśleli o tym, co mówimy, i przeżyw ali to , co mówimy. Jest to n ajb ard ziej e l e ­ mentarny warunek poprawnego i pięknego wypowiadania się w każdej sy ­ tu a cji sp o łeczn ej. Zaangażowanie myślowe w czasie mówienia, kontrola myślowa nad wypowiadanymi słowami - to n ajlep sza gw arancja uniknięcia błędów językow ych.

W ielką zasługą p ro f. W itolda Doroszew skiego w p racy nad kulturą języ k a polskiego je s t teoretyczne sformułowanie kryteriów popraw ności języ ko w ej. W k siążce pod takim w łaśnie tytułem: "K ry te ria popraw ności jęz y k o w ej", po ra z pierw szy w lite ra tu rz e p olskiej sformułował On z a s a ­ dy, na których możemy op ierać ocenę wyrazów i form wyrazowych. S ą to następu jące k ry te ria : form aln o -lo giczn e, narodowe, estety cz n e, g e o g ra ­ fic z n e , lite ra ck o -a u to rsk ie i scen iczn e. Aby ocenić poprawność danej formy języ ko w ej, trz eb a znać nie tylko je j h isto rię i geograficzny zasięg występow ania, ale także je j w artość sty listy czn ą.

P raktyczn ą re a liz a c ją wymienionych tu kryteriów popraw ności języ k o ­ wej w odniesieniu do całego zasobu wyrazowego języ ka polskiego je s t "Słow nik poprawnej p o lszczy zn y ", wydany w Państwowym Wydawnictwie Naukowym w 1973 r . pod red ak cją p ro f. Witolda D oroszew skiego i p ro f. Haliny K urkow skiej. Jest to słow nik, który powinien się znaleźć dosłow ­ nie w każdym polskim domu. Podaje on inform acje poprawnościowe doty­ czące pisow ni, wymowy, odmiany, budowy słow otw órczej, związków f r a ­ zeologicznych, znaczenia i składni tych wyrazów pospolitych i w łasnych, k tóre mogą n a strę c z a ć w ątpliw ości. Jest więc odzwierciedleniem normy ogólnopolskiej w spółczesnej polszczyzny. Piękne wydawnictwo, bardzo potrzebne w naszym życiu społecznym.

(7)

Kultury Języka, którego celem je s t krzew ienie wiedzy o języku ojczystym o raz tro sk a o jego cz y sto ść i popraw ność. Towarzystwo d ziała nie tylko w W arszaw ie, a le 'ta k ż e w wielu innych ośrodkach, np. w Łomży, B ia ­ łymstoku, Zambrowie, O lszty n ie, Pułtusku, P ło ck u , Słupsku, w K ie lca c h . W ostatnich latach rozpoczęło wydawanie sp ecjaln ej s e r ii p rac popularno­ naukowych, którą otw iera p ra ca p ro f. D oroszew skiego pt. "O poznaw czej funkcji ję z y k a ". W skazuje w niej Autor na wielką ro lę języka nie tylko w porozumiewaniu się społecznym, ale także w poznawaniu św iata.

W arto wspomnieć o je sz c z e jednej dziedzinie p racy p rof. D oroszew ­ skiego nad kulturą języ k a: mam na myśli redagowanie czasopism a "P o ra d ­ nik Językow y", bardzo zasłużonego dla kultury narodow ej. Z ostało zało ­ żone w 1901 r . przez Romana Z aw ilińskiego. W 1932 r . re d a k cję objął p ro f. Witold D oroszew ski i prowadził ją - z wyjątkiem przerw y w ojennej

- p rzez c z te rd z ie śc i cztery la ta . Każdy artykuł nadesłany do re d a k cji p ro f. D oroszew ski czytał bardzo dokładnie, poprawiał u sterk i sty listy czn o -

-język o w e, a często także m erytoryczne. Niejednokrotnie miałem sposob­ ność przekonać si ę, ja k cz ę sto nawet niew ielka poprawka P ro fe s o ra na­ daje tekstow i o wiele w iększą w y razisto ść i p re c y z ję .

Z ro zległą wiedzą o współczesnym języku polskim i jeg o h is to rii ł ą ­ czył p ro f. Witold D oroszew ski odczucie piękna naszego języ k a. W jednej ze swoich p rac p isał na ten tem at:

"W każdym niemal słowie naszego języ ka tkwi p ierw iastek sw oistego piękna, a odsłania on się nam w ów czas, gdy ze słowem obcujemy bezin ­ tereso w n ie, gdy otrząśniem y je z pow szedniości i kontemplując je n ie ja ­ ko, oświetlimy promieniami h is to r ii. W prom ieniach tych słowa zaczynają g ra ć barwami jak drogie kamienie w promieniach sło ń c a ".

Z W arszaw ą był związany p ro f. Witold D oroszew ski p rzez p rz e sz ło pół wieku swojego tw órczego ży cia. Urodził się na obczyźnie, ale b ez­ pośrednio po zakończeniu p ierw szej wojny św iatow ej, jako d ziew iętnasto­ letn i m łodzieniec, jedyny żyw iciel rodziny, w raca do k raju i osied la się na stałe w W arszaw ie. Był wychowawcą kilku dziesięciu roczników polo­ nistów w arszaw skich, w alczył w obronie W arszaw y w 1939 r . , b ra ł u ­ d ział w tajnym nauczaniu uniw ersyteckim w cz a sie okupacji h itle ro w sk ie j, obserw ow ał i interpretow ał zmiany zachodzące w języku mieszkańców W a r­

(8)

szaw y. S zczeg ó ln ie w zru szające są Jego re fle k sje nad językiem polskim w W arszaw ie w latach okupacji.

Cechow ały Go zawsze głęboki patriotyzm , demokratyzm o raz obywa­ te lsk a tro sk a o rozw ój kultury narodow ej. Umiłowanie pracy nhukowej i dydaktycznej, s iła in telektu , p a sja poznaw cza, poczucie piękna i ra d o ś­ c i ży cia zesp oliły się w jedno, tw orząc osobowość wybitną, dynamiczną, niep ow tarzalną.

Ś m ierć p ro f. Witolda Doroszew skiego je s t niepowetowaną stra tą dla nauki p o ls k ie j.

^ Pod Jego red ak cją n aczelną ukazywał się w latach 1958-1969 monu­ mentalny 11-tomowy "Słow nik języ ka p o lskieg o".

P r o f. dr M ieczysław Szymczak

KAZIMIERZ PECOLD

(18 IX 1930 - 2 III 1976)

2 m arca 1976 r . zmarł we W rocław iu w wieku 4-5 la t dr Kazim ierz P eco ld , kierow nik R ed akcji P u b lik a cji Dokumentalnych i Językoznawstwa w Wydawnictwie Zakładu Narodowego im. O sso liń sk ich . W Zmarłym Wy­ dawnictwo u tra c iło nie tylko długoletniego oddanego i wybitnego pracow ­ n ik a, le c z także - i przede wszystkim - znakomitego org anizatora d zia­ ła ln o ści e d y to rsk ie j, in sp ira to ra wielu cennych in icjatyw , autora szeregu naukowych p rac dobrze znanych sp ecjalisto ln .

U rodził się K azim ierz P ecold w P oczajow ie (dawny powiat K rzem ie­ n ie c) w rodzinie n a u c z y c ie lsk ie j. Tam też lub w tamtych stronach upły­ nęły jeg o najm łodsze la ta . W r . 194-5 rod zice jeg o o sie d lili się na z ie ­ miach zachodnich, w S u lę c in ie , gdzie K azim ierz w 194-9 roku uzyskał świadectwo d o jr z a ło ś c i. W latach 194-9-1952 odbył pierw szy stopień stu­ diów polonistycznych na U niw ersytecie im. Adama M ickiew icza w P ozna­ niu , zaś stopień m ag istersk i w latach 1952-1954- na U niw ersytecie W ro c­ ław skim . Po otrzymaniu dyplomu (m arzec 1954-) krótko pracow ał jako n au czyciel w Sosnow cu, a już od 1 lip ca tegoż roku podjął p racę w r o z ­

Cytaty

Powiązane dokumenty

5. przyznania przez pracodawcę wyższego wynagrodzenia – przeszeregowania. Pracownikowi przysługuje dodatek za wysługę lat w wysokości po pięciu latach pracy 5%

litej sprowadzając, z powodu jej wstrętu i obrzydzenia do handlu i interesowania się nim, nie mogła się w żadnym poszczególnym wypadku, bez różnicy do

rech Kronik, {koro iedna po drugiey z pod prafy drukwkiey wyidzie y pod zrzeczeniem fię czynienia pretenfyi względem prenumeraciji iv£ wypłaconey daiąc zaraz teraz

Soecializacie : Logistyka; Zarządzanie firmą; Zarządzanie potencjałem ludzkim; Zarządzanie w turystyce i hotelarstwie; Zarządzanie w administracji publicznej; Ubezpieczenia;

urzędu jaki piastuje, Stanie przed nim in te res a n t, o którym wie, że zalicza się do obozu przeciwnego jego przekonaniem,— zasię temu urzędnikowi do

[r]

Ale w pensjonacie dowiedziała się pan; Ropską, że Klara w yprow adziła się stam tąd jeszcze przed czterem a tygodniami do mieszkania, które jej urzą­. dził

Winczakiewicz Andrzej 15 Wittekind J.. STAN BADAŃ TRWAŁOŚCI PAPIERU DRUKOWEGO ...'. Dokonania zagraniczne ... METODYKA BADANIA PAPIERU ... Metody w badaniach własnych