• Nie Znaleziono Wyników

Wyrok Sądu Metropolitalnego w Katowicach (c. Sobański) z 10.7.2003 z tytułu symulacji i przymusu

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wyrok Sądu Metropolitalnego w Katowicach (c. Sobański) z 10.7.2003 z tytułu symulacji i przymusu"

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

Wyrok Sądu Metropolitalnego w

Katowicach (c. Sobański) z 10.7.2003

z tytułu symulacji i przymusu

Ius Matrimoniale 9 (15), 231-240

2004

(2)

Ius M atrim oniale 9 (15) 2004

Wyrok Sądu Metropolitalnego w Katowicach (c. Sobański)

z 10.7.2003 z tytułu symulacji i przymusu

I. Przebieg sprawy:

AM oraz M O zawarli m ałżeństw o 3.6.1959 (...). Ważność tego m ał­ żeństw a zaskarżył A M 19.10.1976 z tytułu przymusu i bojaźni po stro­ nie pozwanej oraz z tytułu jej pozornej zgody na małżeństwo. Wyro­ kiem z 26.6.1977 Sąd orzekł, że nie udow odniono nieważności m ałżeń­ stwa z żadnego z rozpatrywanych tytułów. W skutek apelacji wniesio­ nej przez pow oda 28.9.2001 sprawa znalazła się w Trybunale II instan­ cji. Sprawę przyjęto do procesu 3.11.2001. W yrokiem 7.10.2002 Sąd ten orzekł, iż udow odniono nieważność m ałżeństw a zarówno z tytułu przymusu i bojaźni po stronie pozwanej, jak też z tytułu jej symulacji. Wyrok I instancji został tym samym w całości uchylony. N a prośbę p o ­ zwanej, p o p artą 24.11.2002 przez oficjała, Najwyższy Trybunał Sygna­ tury Apostolskiej reskryptem z 24.12.2003 wyznaczył Sąd M etropoli­ talny w Katowicach do rozpatrzenia sprawy w III instancji. A kta spra­ wy nadeszły 17.3.2003. Strony nie przedłożyły nowych wniosków. Sąd m a odpow iedzieć n a pytanie, czy należy zatwierdzić - w całości lub części - wyrok Trybunału II instancji. Co jest równoznaczne z tytułem, czy udow odniono nieważność małżeństwa.

II. Prawny i faktyczny stan sprawy:

1. W osądzanej sprawie ustalenia i wyjaśnienia wymagają podstawy nieważności małżeństwa. Rozpatryw ano i orzeczono ją z dwu tytułów przym usu wzgl. bojaźni i symulacji po stronie pozwanej. Powód wnosił wprawdzie o stwierdzenie nieważności „z tytułu pozornej zgody po stronie pozwanej przez wykluczenie nierozerwalności m ałżeństw a”, jed n ak przy ustaleniu sporu opuszczono dopełnienie „przez wyklucze­ nie nierozerw alności m ałżeństw a”. Z tak ustalonego tytułu rozpatry­ w ano sprawę, tzn. nie z wykluczenia nierozerwalności małżeńskiej

(3)

(czyli symulacji częściowej), lecz z wykluczenia m ałżeństw a (czyli sy­ mulacji całkowitej). B ezspornie m ożna przy ustaleniu przedm iotu sprawy o nieważność m ałżeństw a wprowadzić więcej niż jeden tytuł nieważności (kan. 1677 §3), orzekać nieważność z więcej niż jeden ty­ tuł m ożna tylko wtedy, gdy są to tytuły kom patybilne. Tytuły są kom pa­ tybilne, jeśli opierają się na różnych faktach prawnych, nie są kom pa­ tybilne tytuły opierające się na tych samych faktach prawnych. Z god­ nie z prawie pow szechną opinią kanonistów, znajdującą oparcie w praktyce orzecznictwa kościelnego (p. A. Stankiewicz, M E 122, 1997, 23 ns), nie są kom patybilne tytuły nieważności z symulacji całko­ witej i przymusu (p. R. Sobański, lus M atrim oniale 5, 2000, 145). R a­ cja jest oczywista: przy symulacji nie ma woli zawarcia m ałżeństwa, n a­ tom iast w przypadku przym usu i bojaźni jest wola, aczkolwiek niesku­ teczna z mocy prawa. K om patybilne są natom iast tytuły przymusu i sy­ mulacji częściowej, gdyż w obydwu przypadkach istnieje wola m ałżeń­ ska, wadliwa wówczas z dwóch przyczyn. Wyrok orzekający nieważ­ ność m ałżeństwa z tytułu symulacji całkowitej czyni bezprzedm ioto­ wym pytanie o nieważność m ałżeństw a z tytułu przym usu (bo nie było woli m ałżeńskiej). Jeśli natom iast nie udow odniono nieważności z ty­ tułu symulacji, wtedy trzeba odpow iedzieć na pytanie o nieważność z tytułu przymusu. D o sędziów należy ocena zarów no faktu samego przymusu, jak też tego, czy n u p tu rien t przymuszony „ponadto jeszcze” wykluczył m ałżeństw o (p. m. m.in. dec. с. D oran z 16.10.1989 - A R R T Dec. 81, 1994, 590-593).

Oznacza to, że w rozpatrywanej sprawie Sąd nie m oże zatwierdzić wyroku II instancji w całej rozciągłości. Najpierw należy postawić py­ tanie, czy udow odniono nieważność m ałżeństw a z tytułu symulacji p o ­ zwanej, a jeśliby odpow iedź na to pytanie wypadła negatywnie, wtedy należy dociekać nieważności z tytułu przym usu wywartego na pozwa­ ną.

Ta kolejność orzekania nie przesądza jed n ak kolejności ustalania faktów ocenianych w świetle obydwu tytułów, np. przymus jako „auto ­ nom iczna” podstaw a nieważności i jako przyczyna symulacji.

2. M erytoryczne rozpatryw anie sprawy trzeba zacząć od zwrócenia uwagi na jej przebieg. M ałżeństw o zostało zaskarżone w 17 lat po jego zawarciu, apelację od wyroku negatywnego wniesiono po dalszych 24 latach. Powód nie wnosił apelacji, gdyż proboszcz poinform ow ał go, że wobec braku udziału pozwanej w procesie „nie m a szans”. W niósł ap e­ lację, gdy pozw ana pow iadom iła go, że „ma zam iar złożyć zeznania”.

(4)

Późne zaskarżenie m ałżeństw a tłumaczy się tym, że strony żyły ze sobą 15 lat.

3. Z godnie z kanonicznymi regułam i dow odzenia w takich sprawach należy najpierw postawić pytanie o przyznanie się pozwanej do symu­ lacji - czyli do pozorow ania m ałżeństw a dla osiągnięcia celów leżących poza małżeństwem .

W aktach procesu I instancji znajduje się tylko jeden ślad wypowie­ dzi pozwanej, mianowicie oświadczenie wobec proboszcza, że „sprawa jest dla niej zbyt bolesna i dlatego na ten tem at zeznawać nie będzie”. W piśmie skierowanym 14.9.2001 do Sądu I instancji wyjaśnia przyczy­ ny swej absencji w procesie i czyni wzmiankę, że „nieszczerze ślubowa­ ła mężowi”. Pism em z 17.1.2002 pozw ana inform uje Sąd II instancji, że podtrzym uje tytuł nieważności zarów no przymus jak i „pozorną zgodę” po jej stronie.

O dnośne zeznania pozwanej złożone w II instancji brzm ią następu­ jąco: „Ja szlam do ślubu plącząc i m iatam odczucie, że zamyka się ma m ną „wieko trum ny”. Byłam w tym dniu „ półprzytom na” przerażona tym, co mówię. Bardzo cicho wypowiadałam przysięgę i bez przekonania Ślubowałam z m usu dla oka, nie myślałam, ja k ja będę żyć z powodem wtedy najważniejsza była dla mnie wolność. Wiem, że powoda nie kocha­ łam. W dniu ślubu byłam bardzo smutna, przygnębiona nawet widać to na zdjęciach. Nic m nie nie cieszyło nie m iałam odczucia, że to m ój ślub ”.

Pozwana przyznała, że wypowiadała przysięgę bez przekonania, nie pow iedziała jednak, by słowa przysięgi pozostawały w sprzeczności z jej faktyczną wolą. Trzeba ponadto zauważyć, że nikt spośród świad­ ków nie przytacza jakiejkolwiek wypowiedzi pozwanej, którą m ożna by uznać przynajm niej za rów noznaczną z przyznaniem się do symulacji. Co więcej, sam powód zeznaje: „Nie m am najmniejszych podstaw do twierdzenia, że pozwana fikcyjnie ślubowała, ale robiła wszystko bez entu­ zja zm u ”. Takie tw ierdzenie pow oda w sprawie o nieważność m ałżeń­ stwa z tytułu symulacji byłoby zaskakujące, gdyby nie fakt, że powód wcale nie wnosił o prow adzenie sprawy z tytułu symulacji całkowitej, lecz tylko z tytułu symulacji przeciw nierozerw alności małżeńskiej. Również w swym stanowisku zajętym po zaznajom ieniu się z aktam i 4.5.1977 powód nie twierdzi, by pozw ana pozorow ała konsens m ałżeń­ ski. D opiero w piśm ie apelacyjnym z 28.9.2001 znajduje się wzmianka o nieszczerym ślubowaniu.

W aktach sprawy, od I do III instancji, brak jakichkolwiek przesła­ nek do wniosku o pozorow aniu przez pozwaną zgody małżeńskiej. Nie

(5)

ma żadnego - ani sądowego ani pozasądowego - przyznania pozwanej, nikt też nie wysuwa takiego twierdzenia. W zm ianka o nieszczerym ślu­ bowaniu (pism o z 14.9.2001) nie jest rów noznaczna z przyznaniem się do symulacji, z wyjaśnień pozwanej wynika bowiem, że m iała na myśli ślubowanie bez przekonania. Na takich podstaw ach nie sposób wnio­ skować o symulacji m ałżeńskiej, naw et jeśli przyjąć, że w dniu ślubu zauważalne było przygnębienie i załam anie pozwanej - z symulacją może iść w parze zadow olenie z osiągniętego celu. Inaczej niż Trybu­ nał II instancji Sąd nie dostrzega dowodów na to, by konsens pozw a­ nej był pozorowany.

Przecząca odpow iedź na pytanie o symulację pozwala podjąć pyta­ nie o przymus wzgl. bojaźń jako podstaw ę nieważności.

4. W zeznaniach pow oda dotyczących przymusu wywartego na p o ­ zwaną znajdujem y następujące wzmianki: „Małżeństwo zaproponowała m i pozwana, gdyż prosiła mnie, bym dotrzymywał jej towarzystwa, bo ina­ czej rodzice nie wypuszczali jej z domu.. Miała chłopca, ale z tego wzglę­ du, że był biedny i bez zawodu, rodzice go nie chcieli... Wstydzili się, bo oni mieli tytuł hrabiów, choć byli wtedy biedni. Macocha ją biła, bo się nie podporządkowała. Była we wszystkim zależna od rodziców, o wszyst­ ko musiała prosić macochę... Gdy miała 16 lat, u m ada jej matka, a oj­ ciec ożenił się z siostrą matki, starą panną. Macocha jej dokuczała i dała ją do internatu Sióstr... (Od brata pozwanej) dowiedziałem się później, że ona jest w szkole zakonnej, bo ona jest głupia. Brat jej m ów ił m i potem, gdy ona zaczęła być niby moją narzeczoną, „lepiej się powiesić, niż się z nią ożenić”... Z własnej obserwacji wiem, słyszałem nieraz, ja k na nią naciskali, żeby za m nie wyszła. Imponowały im moje wysokie zarobki i że jestem uczciwy... Z nikim i nigdzie prócz m nie jej nie puszczali... Pozwana skaiżyła się do m nie p ized ślubem, że „jeśli chcesz m i życie uratować od samobójstwa, to się ożeń ze m n ą ”... Chcieli też, by była zakonnicą... N a zewnątrz to ludzie kulturalni i nie robili piymitywnych awantur, ale była zamykana p o d kluczem, izolowana, niczego z nowego ubrania jej nie k u ­ powali... O nam ow ach i naciskach pozwanej dowiedziałem się dopiero

więcej od pozw anej p o ślubie... Według mojego mniem ania pozwana nie miała innego wyjścia ja k tylko małżeństwo ze mną. Nie wyczuwałem wprawdzie dla siebie niechęci pozwanej, ale była apodyktyczna i usiłowa­ ła mnie podporządkowywać swoim myślom i pragnieniom. Wszystkie przygotowania do ślubu robili rodzice pozwanej. Widziałem, że pozwanej zależało na ślubie ze m ną i bała się, żebym się nie rozmyślił i nie zrezygno­ wał ze ślu b u ”. W dniu ślubu pozw ana była „pod napięciem nerwowym.

(6)

M ałżeństw a dopełniono w kilkanaście dni po ślubie. Pozwana mówiła, że jest pożyciem m ałżeńskim rozczarowana, traktow ała je jak przykry obowiązek. N ieporozum ienia powstawały właśnie „na podłożu niedo­ pasowanego, nieudanego współżycia płciowego”. Strony mieszkały ze sobą ok. 15 lat.

5. Pozwana w 43 lata po ślubie tak zeznaje: „Przed ślubem byliśmy wierzącymi katolikami. Ja m iałam innego chłopaka, ale nie pozwolono m i kontynuować znajom ości z nim. Dopiero p o ślubie z A . ojciec oddal m i cały p lik listów mojego pierwszego narzeczonego, które przed m ną czy­ tał i chował. Nazywał się J. i m ieszkał w W.. Nie wyszłam za niego, bo nie pozwalała m i na to macocha i ojciec. Nie byłam wówczas samodzielna, zależna we wszystkim od ojca i macochy, nie pracowałam, ojciec twier­ dził, że ja do żadnej pracy się nie nadaję twierdził, że mogę być tylko gar- kotłukiem. Muszę dodać, że m iałam bardzo ładny głos, ale ojciec nie p o ­ zwolił m i nawet śpiewać w chórze. Byłam zakompleksiona, zestresowana, nawet dochodziło z mojej strony do nieudanych prób samobójczych. Nie lubiłam ojca ani macochy. Żyłam w konflikcie z ojcem i macochą i by­ łam kontra nim. M am a m i zmarła, kiedy m iałam 15 lat. O d tego czasu wychowywała m nie macocha, która m nie nienawidziła, a także i mojego brata A . Zajm owała się naszym najmłodszym bratem 6 letnim. Kochała ojca, który jej był całkowicie podporządkowany i brata 6 letniego. Trakto­ wała mnie wprost wrogo. M acocha była bardzo władczą despotyczną, za­ rozumiałą, bardzo źle traktowała ludzi, zwłaszcza niżej postawionych. N ikt nie m ógł jej się sprzeciwić, ona miała decydujący głos. Ja zostałam do małżeństwa zm uszona przez ojca i macochę przez brak miłości i ludz­ kiego traktowania byłam w dom u „ śm ieciem ”. Ojciec stwierdził, że do nigdzie się nie nadaję, tylko będę siedzieć w domu. Ojciec z macochą za­ łatwili kontrakt cywilny, potem ślub kościelny, ja nie miałam nic do p o ­ wiedzenia. Powód wiedział, że ja go nie kocham. Byłam bita i poniżana przez ojca, nie wolno było im się w niczym sprzeciwiać. M iałam ograni­ czoną swobodę, rozum i wolę. M iałam lęki i nie wiedziałam, co się ze m ną dzieje. Nie było u kogo szukać pomocy, jedyne moje wyjście z sytu­ acji było zawarcie niechcianego małżeństwa z powodem, by uwolnić się od bicia i poniżania ojca i despotycznych nakazów macochy. Gdybym nie wyszła za powoda, to bym nie żyta i popełniła samobójstwo. Tylko takie dwa wyjścia wówczas, albo ślub z niechcianym i nie kochanym człowie­ kiem albo koniec z sobą i pozbawienia się życia, innego wyjścia z tej mojej udręki wtedy nie było. Nie m iałam dokąd pójść, bałam się ludzi. Powód wiedział o tym, że go nie kocham, ale zwabiony przez ojca i macochę, że

(7)

dostanie w W... meldunek, mieszkanie, to była dla niego życiowa szansa. Ja nie bratam udziału w pizygotowaniu do kontraktu cywilnego ani do ślubu kościelnego, wszystko poza m oim i plecam i załatwiła macocha z oj­ cem. Macocha ze swoich starych ciuchów coś tam przerobiła. Nie m ia ­ łam się w ogóle w co ubierać, chodziłam ja k „dziadówka”. Mnie nie zale­ żało na żadnym ślubie, jedynie na uwolnieniu się od ojca i macochy, przez których byłam traktowana nieludzko ”.

6. W I instancji zeznaw ało pięcioro świadków.

M acocha charakteryzuje ją jako dziewczynę krnąbrną, zawziętą, agresywną, skrytą, u partą, nieposłuszną, pogardzającą ojcem i m aco­ chą, będącą ciągłym przedm iotem udręki, „m ającą dziwny pociąg do chłopców i dlatego zam ykaną”. Nie m ożna według świadka mówić 0 zm uszaniu, bo pozw ana chciała przez zawarcie m ałżeństw a wydostać się z dom u. Świadek mówiła powodowi, że pozw ana jest nieznośna 1 okropna, m a charakter nie do współżycia z ludźmi. Świadek nie wie jednak, jak powód to rozum iał, skoro się ożenił. W yraził się, że sobie z nią poradzi. Po ślubie tłukła powoda i „rzucała weń garnkam i” - świadek nie wie, co było przyczyną pierwszych nieporozum ień.

B rat powoda, na podstaw ie znajomości sytuacji rodzinnej w dom u pozwanej wnosi, że „pozwana była gotowa wyjść za każdego, kto by ją chciał, byle tylko z dom u wyrwać”. O pozwanej mówi: „Była nerwowa, bez równowagi psychicznej. O zakonnicach, u których kończyła szkołę średnią, wyrażała się bardzo źle. Miała zatargi z rodzicami... Była trudna do życia... W towarzystwie robiła bratu przykre afronty... W dom u ich była wielka surowość i ona była krótko trzymana. Surowo się do niej odnoszo­ no i ona się buntowała... M atka i macocha pochodziły z Przeździeckich, w wojnie stracili wszystko. Ojciec pozwanej był bardzo rygorystyczny, p o ­ trafił pozwanej spuścić lanie... Nie wiem, czy była przymuszona do m ał­ żeństwa, wiem tylko, że chciała się z dom u ja k z obozu koncentracyjnego wyrwać... Ojciec pozw anej i macocha byli zadowoleni, że wydali ją za m ąż i pozbyli się kło p o tu ”. Świadek uważa, że już w pierwszym roku po ślubie pozw ana zdradzała powoda.

Podobne w treści co do dom u rodzinnego pozw anej są zeznania JZ: Powódkę traktow ano okropnie, łącznie „z biciem przez m acochę i oj­ ca, ubierała się jak sierotka z dom u dziecka, rodzice natom iast ub iera­ li się wytwornie”. O kojarzeniu m ałżeństwa świadek zeznała: „Małżeń­ stwo stron zaproponowali rodzice, którzy najpieiw życzyli sobie, by pow ód dotrzymywał towarzystwa M., a później oświadczyli mu, że dłużej tak być nie może, że ze względu na opinię wśród ludzi albo się ożeni z pozwaną

(8)

albo ona przestanie z nim chodzić. Pozwana powyższą wolę rodziców przekazała powodowi, ten przyjął propozycję małżeństwa. Byłam zdziwio­ na, że między stronami nie widać było oznak miłości. Było nawet tak, że w czasie wesela na toast „gorzka wódka ” młoda nie pozwoliła się pocało­ wać młodemu... Była smutna bardzo tak na ślubie ja k i na przyjęciu, na którym (obiad) było tylko garstka osób... Ubrana była ja k starsza ciotka według dyktanda m atki i ojca... Już w pierwszym roku p o ślubie pozwana przyjmowała w swym mieszkaniu p o d nieobecność męża znajomego sto­ larza... Powód często skaiżył się na żonę, która go również biła... Pozwana żądała dziwnych pieszczot, których on z etycznego p u n ktu widzenia nie m ógł uskuteczniać i mówiła, że potizebuje kilka razy współżycia w ciągu nocy ltd. Współżycia żądała na komendę. Czuła do powoda wstręt i odra­ zę i wymyślała m u od kalek i chłopskiego smrodu... ”.

BB. m iała wiadomości zasłyszane od stron: „Pozwana mówiła m i często, że wyszła za m ąż tylko dlatego, aby wydostać się z dom u spod prę- gierza rodziców, a szczególnie macochy... Wielokrotnie mówiła mi, że p o ­ woda nie kochała i nie kocha... Widziałam, że pow oda traktowała z góry, ja k powietrze... Pozwana jest szalenie wybuchowa, dyktatorska, sprytna. L ubi towarzystwo mężczyzn i nie przestrzega w tym względzie zasad... Z tego, co m i pozwana mówiła, to do małżeństwa była zm uszona przez rodziców i warunkami nieznośnymi dla młodej dziewczyny, w jakich ją trzymano i ja k ją bardzo źle traktowano. Właśnie przez okazję m ałżeń­ stwa z pow odem widziała jedyną drogę do uwolnienia się od niesprawie­ dliwie wyrządzanych jej wielkich krzywd od ojca i matki... Pozwana za­ chowywała się wprost brutalnie w stosunku do pow oda ”.

Szczególnej uwagi wymagają wypowiedzi b rata pozwanej, który ze­ znawał dwukrotnie. W r. 1977 mówił, „że nie wie, kto wysunął p ro p o ­ zycję m atrym onialną, widział „oznaki sympatii i przyjaźni między stro­ nam i”, ostrzegał powoda podobnie jak ojciec - przed m ałżeństw em ze względu na trudny charakter pozwanej, która z nikim nie mogła żyć w zgodzie, a postępow ała „zawsze na przekór, wbrew radom i wska­ zów kom ”, mówiła też otwarcie, że „nienawidzi ojca i matki, a potem macochy... Były konflikty ostre między m acochą i pozwaną i chyba te konflikty były przyczyną, że pozw ana jak najprędzej chciała się wyrwać z dom u i usam odzielnić przez m ałżeństw o”. Świadek zeznał wtedy, że nie słyszał, by ojciec kazał pozwanej wyjść za mąż, wyraził natom iast przekonanie, że „m acocha chciała ją wydać, by był spokój w dom u”. Po ślubie pozw ana „dawała objawy złego wychowania”, „współżycie układało się od razu źle, pozwana „zaraz m anifestacyjnie zdradzała”

(9)

powoda, który przez nią „często byi pobity, zadrapany”. Pozwana „skarżyła się czasem ostentacyjnie, że jej powód nie wystarcza w poży­ ciu m ałżeńskim ”.

W zeznaniach świadka złożonych 25 lat później ogólne tło wygląda podobnie, brak natom iast negatywnych cech pozwanej tak m ocno ry­ sowanych przez świadka w pierwszych zeznaniach. Tym razem to m a­ cocha jest charakteryzow ana jako apodyktyczna, władcza, traktująca pozw aną jak służącą - a ta buntow ała się i dlatego ciotka uważała ją za arogancką i trudną. Świadek zeznaje: „Jestprawdą, że pozwana została zm uszona do małżeństwa z A . Pozwana był uwolnić się od apodyktycznej ciotki, aby z nią nie mieszkać, lecz osobno, zgodziła się na niechciane małżeństwo z powodem. Do m nie pozwana mówiła, ż e A . nie kocha. Po­ zwana nie miała innego wyjścia z tej sytuacji, ja jej nie mogłem pomóc, bo miałem własną rodzinę i dwoje dzieci i ciasne mieszkanie. Pozwana nigdy nie zaakceptowała pow oda ja ko swojego męża, do m nie osobiście mówiła, że m a do niego fizyczny wstręt”.

Świadek tłumaczy, że nie zeznał tego na pierwszym procesie, bo nie chciał być przeciwko ojcu, a ponadto był „bardzo em ocjonalnie zwią­ zany z pozw aną i nie chciał ujawniać szczegółów z życia rodzinnego”. Przytoczone ostatnie zdanie przekreśla wiarygodność świadka i tak wątpliwego, skoro pod przysięgą złożył sprzeczne zeznania. W pierw ­ szych zeznaniach świadek wyrażał się o pozwanej niewiele lepiej niż macocha, twierdził, że ostrzegał pow oda przed pozwaną, zarzucił (on jeden!), że pozw ana zaraz po ślubie zdradzała pow oda - gdzie więc to „przywiązanie em ocjonalne” do pozwanej, na której niekorzyść zezna­ wał i którą m alował w czarnych barw ach? Ponadto: skoro świadek był przyjacielem powoda, to dlaczego zeznaw ał na jego niekorzyść zataja­ jąc przymus, o którym zeznał w ćwierć wieku później? Z eznania świad­ ka A Ł nie przedstaw iają przeto żadnej wartości dowodowej i nie zasłu­ gują na uwzględnienie w analizie m ateriału dowodowego. Niewiary­ godność tego świadka, o którego ponow ne przesłuchanie wniosła p o ­ zwana, „aby m ógł zeznać praw dę”, każe Sądowi ze szczególną ostroż­ nością podjeść do m ateriału zebranego w II instancji i to niezależnie od upływu lat od wydarzeń, o których mowa.

7. Nie m a w aktach sprawy I instancji zeznań naocznego świadka przymusu wywieranego na pozwaną. Z aprzecza przymusowi macocha, osoba - wedle powództw a - przymuszająca. P odpada jed nak skrajnie negatywne nastaw ienie macochy do pozwanej. W jej zeznaniach znaj­ duje się niezwykłe nagrom adzenie negatywnych przymiotników.

(10)

W świetle tych zeznań trzeba uznać za prawdziwe relacje powoda i świadków o w arunkach domowych, w jakich żyła pozwana. Jakiekol­ wiek byłyby cechy pozwanej, tru dno nie uznać za niesprawiedliwe jej traktow anie - jak chociażby to, że chodziła ubrana jak sierotka, po d­ czas gdy rodzice „ubierali się wytwornie”. Z daniem Sądu trafnie cha­ rakteryzuje sytuację b rat pow oda mówiąc, że „pozwana była gotowa wyjść za każdego, kto by chciał ją z dom u wyrwać”. Pozwanej nie zm u­ szano w prost do m ałżeństw a z powodem , lecz - jak sam a zeznaje - zo­ stała zm uszona „przez brak miłości i ludzkiego traktow ania w dom u ”. Trzeba przyjąć za prawdziwe zeznania macochy, że nikt pozwanej nie zmuszał do m ałżeństwa, bo to ona chciała wyrwać z dom u, w którym - jak widać z zeznań - nie m iała nic do powiedzenia. Pozwana odczuwa­ ła dom rodzinny jako zło, przy czym z punktu widzenia przedm iotu sprawy nie m a znaczenia, w jakiej m ierze sam a pozw ana współprzyczy- niła się do uform ow ania atm osfery tego dom u. Odczuwając dom ro­ dzinny jako niesprawiedliwe zło, pragnęła wyrwać się zeń. Jako jedyne wyjście z sytuacji postrzegała m ałżeństwo. Nie mogąc wyjść za J. (po ­ zwana chyba przesadza mówiąc o nim jako o „pierwszym narzeczo­ nym ”), skorzystała z dogodnej i popieranej przez rodziców okazji, jaką było zam ieszkanie pow oda w ich dom u. R ola rodziców w doprow adze­ niu do tego m ałżeństw a nie ma decydującego znaczenia dla oceny, czy pozw ana znajdow ała się w sytuacji przymusowej. Sytuacją tę tworzył sposób traktow ania jej w dom u rodzinnym (Niezależnie od tego, w ja ­ kiej m ierze stosunki m acocha - pozwana opierały się na wzajemności). D la wyzwolenia się z tego zła pozw ana wybrała m ałżeństwo z powo­ dem traktując je jako m niejsze zło. W iele wskazuje na to, że konse­ kwencje, jakie wyciągnęła z tego wyboru, były nader połowiczne. M ał­ żeństwo z pow odem było atoli jej wyborem i dlatego nie m ożna d opa­ trzyć się tu symulacji małżeńskiej. D okonała go jedn ak w sytuacji od­ czuwanej jako ciężkie i niesprawiedliwe zło i dlatego zasadne jest tw ierdzenie, że pozw ana zaw ierała małżeństwo pod wpływem przym u­ su i bojaźni. Pozwana zawarła małżeństwo z bojaźni, aczkolwiek nie­ koniecznie z bojaźnią („ob m etum ”, nie „cum m etu ” - sent. с. Defilip- pi z 27.11.1998 - A R R T Dec. 90, 2003, 798). Sąd nie m a wątpliwości co do związku przyczynowego zachodzącego w między sytuacją w do­ mu powódki i jej decyzją na zawarcie małżeństwa.

W obec takiego stanu sprawy Sąd stwierdza, iż nie udow odniono niew ażności m ałżeństw a z tytułu symulacji pozwanej i w tej części Sąd uchyla wyrok Trybunału II instancji. Z arazem Sąd stw ierdza, że

(11)

udow odniono niew ażność m ałżeństw a z tytułu przym usu i bojaźni po stronie pozw anej i w tej części Sąd zatw ierdza wyrok Trybunału II in­ stancji. Tym samym Sąd orzeka, iż udow odniono niew ażność m ałżeń­ stwa.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pow ód wniósł o orzeczenie niew ażności m ałżeństw a „z pow odu choroby psychicznej pozwanej lub jej niezdolności do przyjęcia i w ypeł­ nienia istotnych

Pozwana zeznaje: „Zgadzam się ze skargą pow odow ą - istotnie wiedziałam o mojej bezpłodności, ale nie ujawniłam tego pow odow i przed ślubem.. Przyznaję, że

2006.. Sobański) z 28.10.2005 z tytułów poważnego braku rozeznania oraz/lub niezdolności do podjęcia istotnych obowiązków

Biegła powołana w II Instancji „w całej rozciągłości” popie­ ra opinię biegłej I instancji, ale „w diagnozie psychologicznej idzie dalej” i uważa, że

Jeśliby przyjąć za prawdziwe twierdzenie o dwukrotnym zawieraniu związku cywilnego, nasuwałby się wniosek, że nawet jeśli wola małżeństwa powódki była dotknięta

Przedmiotem sprawy jest pytanie, czy udowodniono nieważność małżeństwa z tytułu niezdolności po- zwanego do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich.. Pytanie to

Przedmiotem sprawy jest pytanie, czy udowodniono nieważność małżeństwa z tytułu nie- zdolności pozwanego do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich.. Pytanie to

Sprawa, prowadzona z tytułu niezdolno- ści mężczyzny do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich oraz z tytułu niezdolności kobiety do podjęcia istotnych obowiązków