• Nie Znaleziono Wyników

"Generacja powstańcza 1830-1831. O przemianach w świadomości Polaków XIX wieku", Alina Barszczewska-Krupa, Łódź 1985 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Generacja powstańcza 1830-1831. O przemianach w świadomości Polaków XIX wieku", Alina Barszczewska-Krupa, Łódź 1985 : [recenzja]"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Kieniewicz, Stefan

"Generacja powstańcza 1830-1831. O

przemianach w świadomości Polaków

XIX wieku", Alina Barszczewska-Krupa,

Łódź 1985 : [recenzja]

Przegląd Historyczny 77/2, 403-409

1986

Artykuł umieszczony jest w kolekcji cyfrowej bazhum.muzhp.pl,

gromadzącej zawartość polskich czasopism humanistycznych

i społecznych, tworzonej przez Muzeum Historii Polski w Warszawie

w ramach prac podejmowanych na rzecz zapewnienia otwartego,

powszechnego i trwałego dostępu do polskiego dorobku naukowego

i kulturalnego.

Artykuł został opracowany do udostępnienia w Internecie dzięki

wsparciu Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach

dofinansowania działalności upowszechniającej naukę.

(2)

K sięstw ie w y n ik ła sp ra w a u sta le n ia w ysokości p o d atk ó w od dó b r d o n atariu sz y fra n c u sk ic h , ścisłe zasto so w an ie lite ry p ra w a postaw iło b y ich w sy tu a c ji, w k tó re j w ład ze m ogłyby żądać od n ich p ra w ie je d n e j c z w a rte j ich czystego dochodu, a zatem znacznie w ięcej, niż p ła cili inni w łaściciele ziem scy. W obec p ro testó w d o n a ta riu sz y rząd K się stw a n a polecenie F ry d e ry k a A ugusta m ia ł u sta lić ta k ą w ysokość p o d a tk u z dó b r d o n ac y jn y c h , aby o d p o w iad ała ona p o d atk o m płaco­ n y m przez d o b ra szlacheckie. Po d y sk u sja c h w łonie rz ą d u i z re z y d e n te m f r a n ­ cu sk im S e rrą uzgodniono, że d o b ra d o n ac y jn e opłacać b ęd ą p o d atek w w ysokości

5й/« czystego dochodu. Z a k ła d a ją c n a w e t, że p ro ce n t te n sta n o w ił u p rz y w ile jo w a ­

n ie dó b r d cn a cy jn y ch , m in is te r s k a rb u u w aż ał bow iem 8°/o, m in iste r sp ra w w e ­ w n ę trz n y c h — 6«/<i za o d p o w ied n ik ró w now ażny szlach eck iej ofierze 24 grosza, stw ie rd z ić trze b a, że w ysokość tego p o d atk u w rzeczyw istości była bard zo u m ia r­ k o w an a , zw łaszcza jeśli W ziąć pod uw agę n ie z m ie rn ie tr u d n ą sy tu a c ję sk a rb u K si siw a . Chcąc zatem stw ierd zić, ja k dalece m a ją tk i K ościoła obciążone były p o d a tk ie m o fiary z dóbr d u ch o w n y ch , n ależałoby p rze d e w szy stk im odpow iedzieć na p y ta n ie , ja k m iał się te n p o d atek do rzeczy w isty ch dochodów z ty c h dóbr. K siążk a ks. W alachow iCza ta k ie g o p y ta n ie n ie sta w ia . O gólny w n io sek a u to ra o tru d n e j sy tu a cji ek o nom icznej d u ch o w ie ń stw a w y d a je się je d n a k tra fn y — nie ty le z uw agi na w ą tp liw ą uciążliw ość p o d atk u ofiary, ile na tru d n o śc i z w y d o ­ byciem ze s k a rb u p ań stw a n ależ n y ch d u chow ieństw u tzw . k o m p e ten c ji oraz licz­ ne rek w iz y cje i św ia d cz en ia w n a tu rz e na rzecz w ojska.

K ończąc n in ie jsz e uw agi, w y p a d a stw ierdzić, że o m a w ian a p ra c a w y p ełn ia lu k ę w d o tychczasow ej h isto rio g ra fii K sięstw a, stw a rz a ją c p u n k t w yjścia dla dalszych pogłębionych b a d a ń n a d położeniem i ro lą K ościoła w ty m k ró tk im , lecz sko m p lik o w an y m okresie polskich dziejów .

M onika S e n k o w s k a -G lu z k

A lina B a r s z c z e w s k a - K r u p a , G eneracja pow stańcza 1830—

1831. O p rzem ianach w św iadom ości P olaków X I X w ieku , W ydaw nic­

tw o Łódzkie, i.ódź 1985, s. 376.

R ecenzję zacząć w y p a d a cd r e fle k s ji na te m a t w a ru n k ó w , w ja k ich p ra c u je dziś h u m a n isty k a polska. W je d n y m z pierw szy ch p rzypisów (s. 6) a u to rk a w y ­ licza pozycje, k tó re u k az ały się d ru k ie m już po o p rac o w a n iu te j książki, k tó ry ch w ięc w tekście w łasn y m n ie m ogła uw zględnić. Otóż pozycje te noszą d aty w y ­ d a n ia 1981, 1982, 1983. T a zaś k sią żk a w yszła w św ia t w 1985 r., o d d an a do sk ład u w e w rz eśn iu 1984. O znacza to, że m o n o g rafia n a u k o w a , przy d zisiejszym tem pie p ro d u k c ji tr a f ia n a ry n e k opóźniona o trzy i w ięcej la t, w sto su n k u do postępu w iedzy. L istę ostatn io w y d a n y c h i w sk u te k tego nie w y k o rz y sta n y c h książek p rz y d a tn y c h do danego te m a tu m ożna by zresztą w ydłużyć. Z n ak o m ite stu d iu m E. J a b ł o ń s k i e j - D e p t u ł y o zak o n ach w K ró lestw ie P olskim („P rzy sto so w a­ nie i opór”, 1983), św ie tn y esej R. P r z y b y l s k i e g o , „ P raw d ziw y koniec K ró ­ le stw a P olskiego” (1984); g ru b y to-m źródeł do dziejów Z aliw szczyzny („Społeczeń­ stw o polskie i próby w zn o w ien ia w a lk i zb ro jn ej w 1833 ro k u ”, 1984). U bolew ać należy , że k ilk a n aście ośrodków badaw czych, u p ra w ia ją c y c h dziś w Polsce h is­ to rię , n ie d o sta tec zn ie k o n ta k tu je się ze sobą. M ogliby przecież p isa rz e p re z e n to ­ w ać sw oje w y n ik i przed d ru k iem , poza w łasn ą uczelnią i w łasn y m to w arzy stw em n au k o w y m ; zapoznaw ać się, co d o jrze w a w są sied ztw ie n a te m a t b liski ich z a in ­ te re so w an io m , zanim k sią żk a d o trze do k się g arn i.

A lin a B a r s z c z e w s k a - K r u p a zajm o w ała się d otąd K ró lestw em przed p o w ita n ie m listo p ad o w y m (m onografia o „k a lisz a n a c h ”) oraz czasam i p o p o w sta­

(3)

n io w y m i („Szym on K o n a rsk i” , 1976; „R eform a czy rew o lu c ja. K oncep cja p rz e ­ k sz ta łc e n ia społeczeństw a polskiego w m yśli p o lity czn ej W ielkiej E m ig ra c ji”, 1979). U p ra w ia ła też reg io n a listy k ę o kręgu łódzkiego. O becnie z a a ta k o w a ła b a rd z ie j c e n tra ln y te m a t: sam ego p o w sta n ia. S łusznie stw ie rd z iła (s. 6), że nie p osiadam y d o tą d sy n te zy tego w ielkiego z d a rzen ia, że n ie sp ełn ia te j ro li tom : „P o w stan ie listo p ad o w e 1830—1831. D zieje w e w n ę trz n e . M ilita ria . E u ro p a w obec p o w sta n ia ”, w y d a n y w 150 rocznicę pod re d a k c ją W. Z a j e w s k i e g o. S łusznie te ż o b s e r­ w u je p rzechodzenie h isto rio g ra fii od zd arzen io w o -fak to g rafic zn e g o u jm o w a n ia dziejów p o w sta n ia do a n a liz y głębszych w a rs tw p rocesu dziejow ego (s. 5). Nie zu p ełn ie m a je d n a k rac ję tw ie rd z ąc , że „w d zisiejszej, potocznej św iadom ości h is ­ to ry cz n ej siln ie fu n k c jo n u je m it p o w sta n ia ja k o kam pani-i m ilita rn e j lub, inaczej, w o jn y p o lsk o -ro sy jsk ie j”. K am p a n ia ta m item nie była, toczyła się ja k n a jre a l­ n ie j, na k rw a w y c h p olach b ite w ; nie p rz e sta je też pasjo n o w ać h isto ry k ó w w o j­ skow ości, od W ilhelm a v o n W i l l i s e n aż po W iesław a M a j e w s k i e g o . N i­ gdy też stu d ia n ad ow ą k a m p a n ią n ie p rze szk a d zały innym , zn a k o m ity m p isa ­ rzom — M o c h n a c k i e m u i L e l e w e l o w i poprzez L i m a n o w s k i e g o , S m o l e ń s k i e g o , O p p m a n a aż do szkoły J. D u t k i e w i c z a — tra k to w a ć o p o w sta n iu w łaśn ie, jako rew olucji.

A u tc rk a p c sta n o w iła zająć się śro d o w isk ie m społecznym , k tó re d oprow adziło do w y b u ch u p c w sta n ia ; n az w a ła je „ g e n erac ją p o w stań czą” . S fo rm u ło w ała h ip o ­ tezę, „iż było ono dziiełem g e n e ra c ji m łodej tyleż w sensie m e try k a ln y m , co spo­ łecznym ” (s. 6). H ipoteza m a o p arcie -w fakcie, że p o d chorążow ie i b elw e d ercz y cy byli m łodym i ludźm i oraz że w iększość ich w yw odziła się ze w stę p u jąc y ch do ­ p iero na w idow nię w a rs tw społecznych. O w ą „g enerację pow stańczą” a u to rk a w p ie rw sz ej faz ie zacieśnia do „elity p rzy w ó d cz ej”. P ojęcie to, w ro k u ro lw o ju p o w sta n ia, a ta k że po jego u p a d k u , uległo znacznem u p oszerzeniu, w cią g ając ■w o b ręb a k ty w n e j społecznie i p o lity czn ie g e n e ra c ji ty c h w szy stk ich , k tó rzy opo­ w iedzieli się po stro n ie idei niepodległościow ej, sprzężonej z ideą w yzw olenia społecznego w a rs tw u cisk an y c h i za a k c e p to w a li w y b ó r w a lk i zb ro jn e j ja k o d rogi do o siągnięcia n iezaw isłości p ań stw o w e j (s. 5). T a d e fin ic ja odp o w iad a potocz­ n em u pojęciu „d e m o k rac ji p o lsk ie j”, e m ig ra c y jn e j i k ra jo w e j. P oza n aw ia se m a u to rk a po zo staw ia liczne środow iska, k tó re a k ty w n ie i ch lu b n ie an g ażo w ały się w p o w sta n iu , chociaż w y b u ch u jego n ie p ra g n ę ły i d e m o k ra ta m i n ie zostały. A przecież ci uczestnicy w ojskow i i cyw ilni (nie w y k lu czając k o n trre w o lu c jo n i­ stów ) okazali się, ja k ła d n ie pisze a u to rk a , ta k ż e n o sicielam i „dośw iadczeń, p rz e ­ stróg, m itów i em ocji zespolonych w system w arto śc i idteowych” (s. 7), k tó re p rze ży li w ro k u 1830—31. M iała a u to rk a w szelkie praw o zająć się w sw ych b a­ d a n ia c h o k reślo n ą k a te g o rią u czestników p o w sta n ia. O sobiście je d n a k „g en erację p o w sta ń cz ą” ro zu m iałb y m znacznie szerzej i w łączyłbym do n ie j w szy stk ich jego m łodych uczestników . W szyscy w sum ie p o w sta n ie to k sz ta łto w a li, w szy stk ich też n aznaczyło ono p ię tn em n ie z a ta rty m .

„W se n sie biologicznym — czy tam y — była to g e n e ra c ja zrodzona w niew oli, m iędzy rokiem 1800 a 1810” (s. 10). C h ę tn ie poszerzyłbym w obu k ie ru n k a c h p ro ­ pono w an e tu dziesięciolecie, chcćby dlatego, ażeby nim o g a rn ą ć zaró w n o M ickie­ w icza ja k i M ierosław skiego. Na s. 8 a u to rk a w ylicza inne „ g e n erac je” doby ro z ­ b io row ej: kościuszkow ską, listopadow ą, „n eo ro m an ty k ó w ” 1863 ro k u , p o zy ty w i­ sto .'/ itd. Z ab rak ło m i w ty m w y liczen iu g e n e ra c ji m ięd zy p o w stan io w ej, sp isk o ­ w ej: urod zo n y ch po ro k u 1820 ró w ieśn ik ó w D em bow skiego i N orw ida.

P o stan o w iła się w ięc zająć a u to rk a tą fra k c ją d w u d zie sto latk ó w uczestn ik ó w p o w sta n ia, k tó rzy pozostali w ie rn i d em o k ra c ji lub n aw ró cili się k u n ie j. R ozróż­ n ie n ia tego n ie zaw sze się p iln u je, dw a p rz y k ła d y z końcow ych k a r t książki.

(4)

c z y ta m y — k ilk u p rz e d sta w ic ie li g e n e ra c ji p ow stańczej, re p re z e n tu ją c y c h in te li­ g encję i ziem iań stw o p o lsk ie” (s. 323). Otóż w śród ow ej sie d e m n a stk i było. owszem , k ilk u е х -pow stańców , ale z je d n y m w y ją tk ie m L ib e lta w szystko to byli ziem ia- n ie -o rg an icz n icy , d alecy od d e m o k ra c ji. J e d e n S e w e ry n M ielżyński p rz e w in ą ł się n ieszk o d liw ie przez TDP. N ieco n iż ej je st m ow a w książce o o rg an iczn y ch d zia­ ła n ia c h „ u stęp u jące j g e n e ra c ji” — ja k ro zum iem p o w stań czej — n a R usi (s. 322). I w ty m w y p a d k u w chodzą w g rę w łaściciele ziem scy, k tó ry c h u d ział w p o w sta ­ n iu listo p ad o w y m był nik ły , zaś p o sta w a społeczna w ątp liw a.

P o d staw ę źródłow ą p rac y w yszczególnia na 13 stro n a c h b ib lio g ra fia , p odzie­ lona na źródła i o p rac o w a n ia. P c d te k ste m znaleźć m ożna k ilk a odnośników do rę k o p iśm ien n y c h p a m ię tn ik ó w z O ssolineum i B iblioteki P o lsk ie j w P ary żu . Nie znaczy to, by a u to rc e źró d ła ręk o p iśm ie n n e n ie b y ły szerzej znajom e, ale n in ie jsz ą k siążk ę o p arła n a d ru k a c h — głó w n ie zresztą n a p a m ię tn ik a c h . K o rz y sta z nich w ybiórczo, n a jo b fic ie j p o słu g u jąc się w sp o m n ie n ia m i lu d zi skro m n eg o społecz­ nego pochodzenia, a ra d y k a ln y c h usposobień. Obok dobrze z n a n y ch pozycji K. Bog­ dań sk ieg o i J. N. Jan o w sk ieg o , p o ja w ia ją się w ięc liczne o d n o śn ik i do J a n a B a rt­ kow skiego, L ec n a D rew nickiego, K az im ie rz a G irtle ra , A le k sa n d ra K o zie rad zk ie- go, H en ry k a G olejew skiego. T en o sta tn i p a m ię tn ik a rz tr a f ił za konarszczyznę aż do N erczyńska, obcow ał ta m z P io tre m W ysockim i za n o to w ał (p ra w d a , że do­ p ie ro w 40 la t potem !) k ilk a b ard z o ciek aw y ch w y p o w ied zi dow ódcy p o d ch o rą­ żych o w y d a rz e n ia c h z la t 1829—1831. P a m ię tn ik G olejew skiego u k a z a ł się d r u ­ k ie m w 1971 r., k siążk a T. Ł e p k o w s k i e g o o P io trz e W ysockim w 1972 r. W e rsji G olejew skiego Ł ep k o w sk i ju ż n ie w y k o rz y sta ł. Jeszcze je d e n p rzy k ła d ro z ­ m in ięc ia się dw óch opóźnionych w y d aw n ic tw .

P o w stań c y listo p ad o w i n a p isa li m nóstw o p am iętn ik ó w ; rze cz zro zu m iała, że a u to rk a d o k o n y w ała w y b o ru ; z je d n y m w y ją tk ie m K. K oźm ian a po m in ęła św ia­ d ec tw a p ow stańców — k o n se rw a ty stó w . S zkoda m oże, iż z a b ra k ło tu św iad ectw W. Ł ukasińskiego, I. D om eyki, J. A. P otry k o w sk ieg o a ta k ż e g alicy jsk ich w spom ­ n ie ń szkolnych, w o p ra c o w a n iu A. K n o t a . P ra w ie n ie je st te ż cy to w a n a k o re s­ p o n d en c ja filom atów . P rz y k rz e jsz e lu k i dostrzeg am w o p rac o w a n iac h , odnoszą­ cych się bezpośrednio do p o d jęteg o te m atu . Z d aw n ie jsz y ch pozycji dostrzegam b r a k H. G r y n w a s e r a , M. M e l o c h a , A. M o r a c z e w s k i e g o . Z p o w o jen ­ n y ch konieczny b y ł tu esej J. B o r e j s z y : „R ew olucjonista polski, szkic do p o r­ tr e tu " . K onieczny ta k że D. B e a u v o i s . P rz y d a ła b y się m o n o g ra fia E. P o d ­ g ó r s k i e j - K l á w e o szk o ln ictw ie ele m e n ta rn y m K ró lestw a oraz z m etodolo­ gicznych w zględów „P okolenia in te lig e n c ji K ró lestw a P olskiego” L. H a s s a (PH 1974). W arto te ż było p odjąć polem ikę z Tom aszem Ł u b i e ń s k i m („Bić się czy n ie bić”) a m oże i z M a ria n e m B r a n d y s e m .

K siążka logicznie dzieli się n a trz y części. P ie rw sz a („M łodość g e n e ra c ji”) z a j­ m u je się u k sz ta łto w a n ie m b ad a n eg o śro d o w isk a; d ru g a — ro lą, ja k ą o degrało ono w p o w sta n iu listo p ad o w y m ; trz e c ia — jego losam i „po k a ta s tro f ie p o w sta n ia ”. N a jw a rto ścio w sz ą zd a je m i się część pierw sza. Z aczyna się od a n a liz y „genealogii społecznej p o k o len ia p ow stańczego”, od po lem ik i z fu n k c jo n u ją c y m w lite ra tu rz e p rze św iad c zen iem „o szlacheckim c h a ra k te rz e p o w sta n ia listo p ad o w eg o ” (s. 19). N ie p o słu g u je się w ięc a u to rk a te rm in e m „szlacheccy rew o lu c jo n iśc i”, k tó ry obo­ w ią z u je w n asze j h isto rio g ra fii p o w o jen n ej, został zaś p rz e ję ty z le n in o w sk ie j oceny dziejów ru c h u rew o lu c y jn eg o w R o s ji1. Ale nie m a też a u to rk a pełnego p rz e k o n a n ia do ro zp o w sze ch n ian y ch ujęć, „iż p o w sta n ie było dziełem zubożałej

1 N aw iasem m ów iąc, a u to rk a n ie w zm ian k u je też a n i ra z u E ngelsa, którego sły n n e o k reśle n ie p o w sta n ia listopadow ego, ja k o „re w o lu cji k o n s e rw a ty w n e j” dało w lite ra tu rz e pow ód do ty lu k o m e n ta rz y i polem ik.

(5)

lu b b e z m a ję tn e j szlachty o raz in te lig e n c ji — w p ra w d zie pochodzenia szlach ec­ kiego, ale o p o w ia d a ją c e j się za zn iesien iem p rzy w ile jó w sta n o w y c h ” (s. 20). O d­ w o łu je się w ięc do m a te ria łó w sta ty sty c zn y c h , m ogących rzucić św ia tło n a : skład społeczny uczestników p o w sta n ia. D y sp o n u je w y n ik a m i b a d a ń h isto ry k ó w ra d z ie c ­ kich (W. A. D j а к o w, N. P. M i t i n a), k tó rzy p rz e b a d a li d o k u m e n ta c ję tyczącą się dw óch zbiorow ości: 3804 uczestników p o w sta n ia z za ch o d n ich g u b e rn i C e sa r­ stw a oraz 1061 oficerów , k tó rzy po u p a d k u p o w sta n ia sc h ro n ili się do G alicji. R ozpatrzyw szy sta ra n n ie w sk a ź n ik i m ów iące o w iek u , m iejscu u ro d z e n ia , p rz y ­ należności społecznej (w edług a n a ch ro n ic zn y c h k ry te rió w sprzed p ó łto ra w ieku!), ze w id en c jo n o w an y c h p ow stańców z Z iem Z a b ra n y c h a u to rk a stw ie rd z a , że 48°/» te j g ru p y n ie n ależ ało a n i do w a rs tw u p rz y w ile jo w a n y c h (ziem iaństw o, m ieszczań ­ stw o), a n i do nieu p rzy w 'ilejo w an y ch (chłopi). „Nie była to je d n a k sz lac h ta ze w szy stk im i a try b u ta m i tego sta n u , lecz — — nie była to jeszcze in te lig e n cja, n a w e t w X IX -w ieczn y m ro zu m ien iu tego p o ję c ia ”. Co zaś tyczy się oficerów p rz e k ra c z a ją c y c h kord o n g alicy jsk i, m n ie j w ięcej ty le sam o było w śród nich z a ­ w odow ych w o jsk o w y ch sprzed p o w sta n ia, co m łodzieży a w a n so w a n e j po 29 listo ­ p ad a. W obu w y p ad k a ch czy taj: in te lig e n cji. Zw rócić je d n a k trz e b a uw agę, iż ża d n a z ty c h dw óch zbiorow ości, ja k k o lw ie k in te re su ją c y c h , nie re p re z e n tu je a d e k w a tn ie środow iska, o k tó re a u to rc e idzie: m łodzieży, k tó ra spow odow ała i p o p a rła w y b u ch listopadow y.

B a rd z ie j o biecującym z tego p u n k tu w id zen ia zd aw ał się być „S łow nik b io g ra­ ficzn y stu d e n tó w U n iw e rsy te tu W arsza w sk ieg o ”, w y d an y p rzez R. G e r b e r a . S pośród 2649 fig u ru ją c y c h w nim stu d e n tó w 1124 w zięło udział w p o w sta n iu (sądzę, że je st to iczba zaniżona). S pośród ow ych 1124 stu d e n tó w w yw odziło się z rodzin in te lig e n ck ich 159, a b urżuazy jn o -m ie szc za ń sk ic h 169, z chłopski-ch 12. W iększość a k a d em ik ó w — pow stańców w y w o d ziła się zatem ze dw oru, w iększość o w ej w ię k ­ szości — zap ew n e rac zej ze zubożałych dw orków . P rz ew aż n a część ab so lw en tó w U n iw e rsy te tu ste ro w a ła w szak k u in te lig e n ck im k a rie ro m . Ale znow uż p am iętać trz e b a : nie w szyscy ak a d em icy w arsza w scy o dnieśli się po zy ty w n ie do w y b u ch u listopadow ego.

N astęp n e p a ra g ra fy tejże części p ie rw sz ej a n a liz u ją poglądy społeczne i po­ lity czn e m łodych in ic ja to ró w p o w sta n ia . Tu w łaśn ie w y k o rz y sta n o p a m ię tn ik i ow ych rozgoryczonych ra d y k a łó w , sp isy w a n e co p ra w d ą po klęsce, n a em ig racji, a w ięc nie w p e łn i m ia ro d a jn e dla ro k u 1830. N ajc ie k aw sze zd a je m i się o m ów ie­ n ie h o ry zo n tu in te le k tu a ln e g o te jż e „ g e n e ra c ji”·, o p a rte o tre ś c i p ro g ra m ó w sz k o l­ nych, z a w arto ść czasopism , przeg ląd będących w obiegu w y d a w n ic tw literac k ich . A u to rk a szacuje in te le k t „g e n e ra c ji” ra c z e j nisko, nie chce p rze cen iać w p ły w u ta jn y c h sto w a rz y sze ń liczebnie b ardzo szczupłych, n a ogół te j m łodzieży. P oziom szkół śred n ic h n a „Z iem iach Z a b ra n y c h ” ocenia, za p a m ię tn ik a rz e m K o zierad z- kim , n a p o d sta w ie p ro w in cjo n a ln eg o Ł u ck a , gdy w iększość szikół litew sk ic h , nie m ó w ią c ., o K rz em ień c u , sta ła n ap e w n o w yżej. W W arszaw ie zaś, ja k w iadom o, p a trio ty c z n e z a an g a żo w an ie m łodzieży a k a d e m ic k ie j i szkolnej w z ra sta ło w oczach, n a schyłku la t dw udziestych. .

H isto rię sp isk u podchorążych i genezę Nocy L isto p a d o w ej p rz e d sta w ia a u to rk a n a ogół za M ochnackim , p o siłk u jąc się późno sp isan ą r e la c ją G olejew skiego, o k tó re j w sp o m n iałem w yżej. G o lejew sk iem u tłu m aczy ć się m ia ł P io tr W ysocki dlaczego n ie zm o n to w ał rew o lu cy jn eg o rzą d u przed 29 listo p ad a . ,.A kogóż * do t a ­ kiego sk ła d u rzą d u chcesz, ab y m pow ołał, czy ty c h z m oich p o d p oruczników ? ---A któż nas usłucha, kto za n a m i pójdz-ie?” (s. 129). D orzucę tu w łasn y k o m e n tarz: m ogli byli spiskow cy o ferow ać w ład zę L elew elow i. Nie uczy n ili tego — ale gdyby uczynili, w ie lk ie p y ta n ie , ja k b y się z tego L elew el w y w iązał? Ma ch y b a ra c ję a u to rk a , p o dsum ow ując ocenę k a rd y n a ln e g o błędu: „R ealizm p olityczny, sp ro w a ­

(6)

dzony đo w ąskiego k ręg u w ła sn y c h doznań, o b se rw ac ji i dośw iadczeń, nie był w s ta n ie przekroczyć g ran ic y , k tó rą z a k re śla ła m łodość i w y o b ra ż e n ia epoki . N ie ty lk o in sp ira to rzy p o w sta n ia , a le i „cała p a trio ty c z n ie n a s ta w io n a część pol­ skiego społeczeństw a” w ie d z ia ła , co p ra g n ie zburzyć. Nie u m ia ła w yobrazić sobie pozvtyw nego p ro g ra m u , a n i w te o rii, a n i w p ra k ty c z n y c h śro d k ach , w iodąc} ch do celu (s. 131—132). Sąd to być m oże słuszny, n a pew no bardzo surow y.

W dalszym ciągu a u tc r k a p o d d a je re w iz ji n ie k tó re u ta r te sądy, tyczące się M ochnackiego. W tym p u n k cie n ie zostałem p rze k o n an y . Czy M aurycy jeszcze 2 g ru d n ia 1830 w ierz y ł w m ożliw ość rc k o w a ń z M ikołajem ? P óźne św iadectw o jego m a tk i (s. 152) nie w y sta rc z a m i tu ta j za dow ód. Czy u w ie rz y ł sejmow’i w m crr.encie d etro n izac ji? A rty k u ł jego, ogłcszcny 20 stycznia, sk reślo n y został za­ p ew n e n a gorąco, pod p ie rw sz y m w ra że n iem uchw ały. M inąć m ogło k ilk a n aście godzin zanim M cchr.acki c c s ta ł do rę k i sam te k st a k tu d etrc n iz a c y jn e g o w y sty ­ liz o w an y przez N iem cew icza. W padł wówczas w gniew i rą b n ą ł a rty k u ł: „Nowa w łasność języka polskiego”, k tó ry tr a f ił do następ n eg o n u m e ru „N ow ej P olski . Czy za m ie rz ał ty m sam y m „ta rg n ą ć się na najw y ż sz ą w ład zę k ra jo w ą ? P rzejąć W ładzę im ieniem klub istó w ? W cale to n ie w y n ik a z in k ry m in o w a n eg o tekstu. A rty k u ł kończy się przecie ap e le m o zw ołanie „k ongresu n arodow ego . Hasło p ow szechnie w le d y zro zu m iałe, skoro kongres pcd tą w ła śn ie nazw ą tylk o co zw ołali B elgow ie. O znaczało hasło to now e w ybory, zarządzone już nie w im ie­ n iu kró la, lecz re w o lu c y jn e j w ład zy . N aw et p rzy u trz y m a n iu dotychczasow ej o rd y n a c ji w y b o ry ta k ie w y ło n iły b y prze d staw ic ie lstw o dużo żw aw sze, niż n ie ­ fo rtu n n a izba с b ra n a , ja k to c k re ślił S łow acki, „pcd H ero d em ”. N a s. 146 a u to rk a z a sta n a w ia się dlaczego lud W a rsza w y p o w ita ł ta k en tu z ja sty c z n ie gen. Szem -b ek a, m im o iż m eldow ał się on tu ż p rze d tem K o n sta n te m u w W ierz-bnie. S upo- n u je w ięc: „P atrio ty c z n a cp in ia W arszaw y zapew ne m ia ła in fo rm acje, k tó ry ch d zisia j b ra k u je h iste ry k o m ”. Może i m ia ła in fo rm ac je (ścisłe, lub nieścisłe), ale h isto ry k nie może na n ic h budow ać.

P a r a g r a f za ty tu ło w a n y „Idee rew o lu c ji so c ja ln e j” n ależy do kluczow ych w książce. T ra fn a ;est o b se rw ac ja , że T o w arzy stw o P a trio ty c z n e w 1331 ro k u uległo „m ito w i K ilińskiego” w y o b ra ż a ją c sobie, iż rzem ieślnicy w arsza w scy s ta n ą się d źw ig n ią lew icy p ow stańczej. Otóż n ie p o p arły lew icy: a n i k o n se rw a ty w n a b u r- żu azja w arsza w sk a, a n i zalążkow e dopiero środow isko robotnicze. Z estaw ione tu ra d y k a ln e , a n ty szlach eck ie w y p o w ied zi D eczyńskiego, D rew nickiego, Janow skiego i in., sp isan e n a em ig racji, nie z d a ją m i się m ia ro d a jn e dla ro k u 1331. Trzeźw o zre sztą k c n k lu d u je a u tc r k a : „R zeczyw istość pow stańcza p ra k ty c z n ie p rze k re śliła w szelk ie pom ysły w ią z a n ia sp raw y n a ro d o w e j z p rz e m ia n a m i w e w n ę trz n y m i” .

M niej n o w ato rsk o p rz e d sta w ia się trzecia, popo w stan io w a część książki. A u­ to rk a sk o n c en tro w ała się na ew olucji poglądów n ie k tó ry c h tylko, byłych ucze­ stn ik ó w p o w sta n ia: S ły n n y p ro te s t N ab ie la k a przeciw'ko „Listom z A u x e rre ” M ochnackiego zepchnęła dó p rz y p isu (s. 222), gdy je st to je d e n z c e n tra ln y c h d o k u m e n tó w ew olucji d em o k ra ty cz n eg o pokolenia. S tosunkow o n ie w iele m iejsca pośw ięciła T o w arzy stw u D em o k ra ty cz n em u P olskiem u, o k tó ry m w ięcej p isała w p c p rz e d n ie j iw e j książce. P o d d a ła je d n a k an a liz ie źródło m ało znane: rozbiór „ k w e stii p rz e d w stę p n e j” w se k cja ch TDP, w 1833 ro k u . S łusznie stw ie rd z a na te j podstaw ie, że sta n o w isk o członków T o w arzy stw a w zasadniczych k w estiac h p ro g ra m o w y ch nie było an i ta k jed n o lite, a n i ta k dogm aty czn ie sztvw'ne, jak się to zw ykło przyjm ow ać.

B ardziej w ycinkow o p o tra k to w a n y tu został rozw ój m yśli d em o k ra ty cz n ej w k ra ju . Nie został też w łaściw ie p ostaw iony pro b lem dla d e m o k ra tó w n a jw a ż ­ n iejszy: d o ta rc ia z p ro p a g a n d ą do lud u . Nie p adły tu n az w isk a Cięglewricza,

(7)

Scie-giennego, G o sla ra ; m im ochodem w sp o m n ia n y został czołowy p rz e d sta w ic ie l n a ­ stęp n eg o p o k o len ia dem o k rató w , E d w ard D em bow ski*.

P a rę m ylnych stw ie rd z eń w końcow ej, w y ra ź n ie słabszej p a r tii książki. „K res życia p olitycznego pokolenia pow stańczego w G alicji z a m k n ą ł się p ra k ty c z n ie w r. 1848" — czytam y n a s. 318. N iew ielu dożyło ery autonom icznej, zapoczątko­ w a n e j w dw a la ta później. Prim o: nie w dw a la ta , ale w d w an aście la t później. S ecundo: dożyło ich w G alicji w cale sporo, od B ielow skiego i B orkow skiego aż do P ola i Siem ieńskiego. P ra w d a , że w iększość ow ych listo p ad o w y ch p o w sta ń ­ ców już w te d y p rz e sta ła być d em o k ra ty cz n ie ak ty w n ą . S te r g alic y jsk ie j dem o­ k r a c ji przejęło n astęp n e pokolenie: Sm olki, U jejskiego, D obrzańskiego. R ów nie m y ln e je st tw ie rd z en ie , że „u pro g u la t pięćd ziesiąty ch k o ro n iarzy z g e n e ­ r a c ji r. 1831 m ożna odnaleźć w szędzie — — ty lko nie w K ró le stw ie ” (s. 333). P askiew icz pow ięził ich albo ro zeg n ał po św iecie. L iczni uczestnicy p o w sta n ia pozostali, i ow szem , pod w ład z ą P ask iew icza, o ile tylk o rezy g n o w ali ze spisków . B yli w śród nich ziem ianie — działacze T o w arzy stw a Rolniczego z A n d rzejem Z am oyskim na czele. Ale byli też liczni in teligenci: lekarze, arc h itek c i, technicy, literac i, d zien n ik a rz e, księża — z b a rw n ą n ie ra z k a r tą pow stańczego życiorysu, ludzie zasłu żen i i n a d a l w życiu społecznym W arszaw y, chociaż p rze w a żn ie d e­ m o k ra ta m i być przestali.

K ilk a p o tk n ięć m niejszego znaczenia. N a s. 11 m ow a je st o p rze d staw ic ie lac h ..generacji pochodzących z K ró lestw a , G alicji, W ileńszczyzny, P odola, P o z n a ń sk ie ­ go czy ziem z a b ra n y c h ”. Otóż W ileńszczyzna i Podole to też były „ziem ie z a b r a ­ n e ’. O b serw acja arc y b isk u p a F elińskiego, iż polskie społeczeństw o na K re sac h s tro ­ niło od posad rząd o w y ch (s. 54) je st ty lk o częściowo słuszna. We w szy stk ich trzech zaborach, w p ie rw sz ej połow ie X IX w iek u , d ostrzegam y licznych P o lak ó w n a s ta ­ n o w isk ach rządow ych, n a w e t i w p o lic y jn e j służbie. Rzecz w tym , że społeczeń­ stw o polskie lu d z i ty c h od siebie o d trą c a ło . S ły n n a rozm ow a L e le w e la z p rz e d ­ sta w ic ie la m i spisku, 21 listo p ad a 1830 r., została z re fe ro w a n a n a p o d sta w ie je d ­ n e j tylk o re la c ji sam ego p ro fe so ra , bez u w zg lę d n ie n ia św iad ectw in n y c h u cz estn i­ ków ; n ie w spom niano też d ru g ie j rozm ow y z 26 tegoż m iesiąca. M an ifest „w im ie­ n iu M iko łaja I ” w y d a ła R ad a A d m in is tra c y jn a ju ż 30 listo p ad a , nie 1 g ru d n ia

(s. 143).

N ie piszę się na spostrzeżenia a u to rk i, że w pie rw sz y ch d n ia c h p o w sta n ia „m łoda in te lig e n cja b a rd z ie j d o jrz a ła — — p oczątkow o o strożnie odnosiła się z a ­ ró w n o do p o lity k i w ładz, ja k i K lu b u P a trio ty c z n e g o ” (s. 154). Z acy to w an o t u późno sp isan e ośw iadczenie Jan o w sk ieg o , że „do K lu b u nie należał, choć był na k ilk u posiedzeniach ja k o p ro sty w id z”. Dwa tylko, ja k w iadom o, były o tw a rte po sied zen ia K lubu, 2 i 3 g ru d n ia , Wszyscy zaś obecni na sa li byli p ro sty m i w id z a ­ m i, nic nie w iadom o o tym , by się w te d y fo rm a ln ie zapisyw ano n a członków . To n ie S ołtyk w y k rz y k n ą ł w S ejm ie 25 sty c zn ia: „Nie m asz M ik o łaja !'’ ale L edóchow - ski (s. 158). N ie p ra w d a , że a k t d e tro n iz a c ji pod p isy w an o „bez o ciągania się’’ (tam że). O ciąg ała się i ow szem część se n ato ró w , m ia n o w icie biskupi.

J . B. O stro w sk i (s. 165) n az w an y został „synem po czm istrza”, gdy w ak tac h U n iw e rsy te tu ojciec określony je st ja k o dziedzic. K ońcow a faza p o w sta n ia, po u p a d k u W arszaw y , o pow iedziana zo stała je d n o stro n n ie, n a p o d sta w ie p am iętn ik a.

* D em bow ski w y m ien io n y na s. 151 (p atrz indeks) to nie E d w a rd , lecz jego1 ojciec L eon. P o dobnie J a n C hodźko ze s. 43 tr a f ił do in d ek su ja k o C hodźko L eo­ n a rd . Na s. 320 m a być G arczy ń sk i nie G orczyński (błąd tr a f ił i do indeksu). M ichał B e stu żew -R iu m in (s. 77) rozszczepiony został n a dw ie osoby: M ichała B e­ stu ż ew a i M ichała R ium ina. „Nieszkoć1’ za m ia st N ieszokocia (s. 276) to zapewne- lite ró w k a : w indeksie nie m a go w cale. O sta tn ia r a d a w o je n n a m ia ła m ie jsc e w S łupnie, nie w S łu p in ie (s. 188). T ra d y c ja k ażd e mów ić: w P ro szo w sk iem , nie > ' P roszow ickiem (s. 52). Na s. 97 ma być: K rasick ieg o , n ie K rasiń sk ieg o .

(8)

A. O strow skiego. Są przecie i in n e źródła. D ow ódca I a rm ii O ste n -S ac k en był g en e rałe m , lecz nie feld m a rsz a łk ie m (s. 211). Czy M ochnacki n a p ra w d ę u zn a ł pow ­ s ta n ie za błąd polityczny, „skoro okazało się b ezsk u teczn e” ? (s. 212). P rzecie cały sw ój geniusz p isa rs k i w łożył w p rz e k o n a n ie cz y te ln ik a , że p o w sta n ie mogło zw y­ ciężyć! „O ddział p o re w o lu c y jn y ” pism M ochnackiego o b ejm u je nie tylk o jego tw órczość em ig racy jn ą, ja k w y n ik ało b y ze sfo rm u ło w an ia n a s. 215, ale w szystko to, co n a p isa ł po „re w o lu cji” 29 listo p ad a . Tom I jego dzieła u k a z a ł się n a w iosnę, n ie zaś w końcu 1833; n a k ła d e m W. C hełm ickiego, nie a u to ra (s. 218, przyp.). H en ­ ry k B ogdański, cy to w an y n a s. 247, m a na m yśli rok 1834, nie zaś 1839. T e n d e n ­ cy jn y je st c y ta t z „P am ię tn ik ó w ” J. R ogoyskiego, n a s. 318, zw a lając y niechęć chłopów do szlach ty n a p ro p a g a n d ę zabcrczą. A n ty szlach eck a p ro p a g a n d a m ogła funk cjo n o w ać, ale i bez n ie j g alicy jscy p o d d an i dość m ieli r a c ji po tem u, by sw oich panów n ie kochać 3.

S pora lista p om niejszych u s te re k , w ątp liw o ści co do n ie k tó ry c h tw ie rd z e ń a u ­ to rk i — nie u m n ie jsz a ją m ym z d a n ie m znaczenia o m a w ian e j książki. P ró b y sz e r­ szego in te rp re to w a n ia zjaw isk , p o n ad fa k to g ra fię , a z o d w o łan iem się do długo­ falo w y ch procesów , nie są zbyt częste w n aszej lite ra tu rz e n a u k o w e j. K ażda ta k a pozycja w y m ag a ro zw aż en ia , e w e n tu a ln ie też sk o n tro lo w an ia. N iejedno z ujęć a u to rk i, tyczących się genezy p o w sta n ia listopadow ego i jego nieszczęśliw ego losu z a in te re s u je sp e cja listó w i pobudzi ich do d y sk u sji. P ra w d o p o d o b n ie te ż spotka się z echem w śród szerszej publiczności.

S te fa n K ien iew icz

F ra n tiš e k D u d e k , M onopolizace cukrovjarnictví v českých zem ích

do ro k u 1938, „A cad em ia”, P ra h a 1985, s. 226. __

A u to r te j p rac y zn a n y je st ze stu d ió w n ad d zieja m i p rze m y słu cu k ro w n ic ze­ go ziem czeskich. W obecnej książce a n a liz u je proces m o nopolizacji te j gałęzi g o sp o d ark i, n a jp ie rw od 1880 r. — w ra m a c h m o n a rc h ii a u s tro -w ę g ie rsk ie j, n a ­ stę p n ie w g ra n ic a c h R e p u b lik i C zechosłow ackiej. J e s t to w p ra w d z ie w y d zielen ie g eo g raficzn e p rz e d się b io rstw ziem czeskich z w iększych całości ekonom icznych, do 1918 r. z c a łe j m o n a rc h ii, n a s tę p n ie z R epu b lik i, je d n a k ż e u z a sa d n ia je specy­ fik a tego te ry to riu m , gdzie sk u p iła się w iększa część mocy p ro d u k cy jn y c h . Z a ra ­ zem u k sz tałto w ały się ta m o d m ien n e pod n ie k tó ry m i w zg lęd am i w a r u n k i p ro ­ d u k c ji i zbytu.

K siążka d a je w rzeczy w isto ści w ięcej niż zap o w iad a ty tu ł. D udek słuszaiie bow iem stw ie rd z a, że proces m onopolizacji c u k ro w n ic tw a ziem czeskich należy r o z p a try w a ć n a tle sy tu a c ji św ia to w ej, w szczególności w ścisłym zw iążk u z h a n ­ d lem zagranicznym . W iele m iejsca pośw ięca w ięc problem om w yw o zu c u k ru o raz ro li te j gałęzi p rc d u k c ji w gosp o d arce ziem czeskich. T w ierd zi też, że proces m on o p o lizacji łączył się z k o n flik ta m i politycznym i. W ty m w y p a d k u je d n a k a u to r ra c z e j m arg in eso w o p o tra k to w a ł zw iązek zjaw isk ek onom icznych i politycznych za czasów m o n a rc h ii h a b s b u rsk ie j. Być może, p ełn iejsza an a liz a w y m ag a ła b y d łu g ich b ad a ń w a rc h iw ach w ied eń sk ich , co z w ielu w zględów je st tru d n e do zre aliz o w a n ia . N ato m iast w iele d o w iad u jem y się n a te m a t w za jem n eg o w pływ u

* K ilk a literó w ek n ie m oże w p ro w a d zić w b łąd cz y teln ik a. N a s. 72 u dołu p o w in n o być „m a g istra tó w ”, n ie „m ag istró w ”. Na s. 137 u dołu m a być „tak ty cz­ n y m ”, nie „ fa k ty cz n y m ”. N a s. 151 w iersz 13 m a być „od se jm u ” , nie ,.do se jm u ”. W p rzy p isie 40 n a s. 220 m a być 1830, nie 1831. W p rzv p isie 76 n a s. 265 ma

Cytaty

Powiązane dokumenty

W ydaje się, że doskonałym odzwierciedleniem postępu w doskonałości jest dziennik duchowy, pa­ m iętnik, pryw atna korespondencja, testam ent i w ogóle pisma

Prawo Kanoniczne : kwartalnik prawno-historyczny 26/3-4,

J e d ­ nym słowem sobór w prow adza tu ta j zasadę odnoszącą się ogólnie do w szystkich upraw nień: tam się kończy upraw nienie jednostki, czy osoby

Gdzie­ k olw iek się znajdą, niech pamiętają, że oddali się i pośw ięcili swoje ciało Panu Jezusowi C hrystusow i I z m iłości ku Niemu powinni na­ rażać

U dokum entow anie uzdrow ienia w księgach parafialnych Małżeństwo uzdrow ione w zaw iązku w zakresie zew nętrznym powinno być odnotow ane przede w szystkim w

Przez niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich wynikającą z przyczyn n a tu ry psychicznej rozum ie sdę niezdol­ ność do zrealizow ania

skopatu dla spraw duchowieństwa, zajm ując się rehabilitacją kapła­ nów, był członkiem K onferencji W yższych Przełożonych Zakonów Mę­ skich, pracując w

Bezpośrednią przyczyną działania sen atu było postępow anie W istyl- li pochodzącej z rodziny pretorsk iej, k tó ra w celu uniknięcia k a r przew idzianych przez