• Nie Znaleziono Wyników

"Wędrując po tematach", t. 1: "Czasy"; t. 2: "Spuścizna"; t. 3: "Muzy", Kazimierz Wyka, Kraków 1971, Wydawnictwo Literackie, ss. 348; 444; 572 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Wędrując po tematach", t. 1: "Czasy"; t. 2: "Spuścizna"; t. 3: "Muzy", Kazimierz Wyka, Kraków 1971, Wydawnictwo Literackie, ss. 348; 444; 572 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Krzysztof Zaleski

"Wędrując po tematach", t. 1: "Czasy";

t. 2: "Spuścizna"; t. 3: "Muzy",

Kazimierz Wyka, Kraków 1971,

Wydawnictwo Literackie, ss. 348;

444; 572 : [recenzja]

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce

literatury polskiej 64/4, 369-373

(2)

K a z i m i e r z W y k a , W ĘDRUJĄC PO TEMATACH. T. 1: CZASY; t. 2: P U ŚC IZ N A ; t. 3: M UZY. K raków (1971). W ydaw nictw o L iterackie, ss. 348; 444; 572.

„Jestem h istoryk iem literatu ry” — próba dookreślenia sen su takiej deklaracji w y p ełn ić by m ogła ram y w c a le obszernego szkicu. O tym , jak rozum ie zakres, sw oistość i sp ołeczn ą w a g ę upraw ianej przez sieb ie d yscyp lin y w ied zy h u m a n i­ stycznej — w ła śn ie h istorii literatury — K azim ierz W yka n ap isał rozpraw ę zatytu ­ łow an ą W ęg iel m o jeg o za w o d u . R ozpraw ę tę o tw iera zacytow an e tu na w stę p ie zdanie.

„Jestem h istoryk iem literatu ry” — pisze W yka, by rów n ocześn ie w sk azać na ów znaczący w y ró żn ik w ła sn ej działalności, jakim jest przep latan ie się w jej o b rę­ bie rozm aitych ty p ó w i p ersp ek tyw rozw ażań nad literaturą i kulturą w ogóle: „D okonując tego w yb oru [tj. zaw odu h isto ry k a literatury] w o siem n a sty m roku życia n ie w ied zia łem podów czas, że praktyka b ędzie bardziej sk om p lik ow an a. To znaczy, że w różnych okresach życia będę rów nież krytyk iem literack im (dorobek z teg o zakresu to zbiory stu d iów P ogran icze p o w ieści, R z e c z w y o b ra źn i, Ł o w y na

k ry te ria , S ta ra szu fla d a ), a tak że n ie w ied zia łem podów czas, że będę p od ejm ow ał

w y p ra w y eseistyczn e po in n e tem a ty — z zakresu plastyki i film u ” (t. 1, s. 6). Tom asz B urek w sw y m w n ik liw y m stu d iu m na tem a t pod staw m y ślo w y ch i k ieru n k ów rozw oju doktryny k rytycznoliterackiej autora P o gran icza p o w ie śc i c e lo ­ w o, sto so w n ie do potrzeb zam ierzonego w yk ład u , w yostrza p rzeciw sta w ien ie dw óch rodzajów pisania o literaturze: h istorii i k rytyk i literatury, fu n k cjon u jące zresztą w charakterystykach, którym i W yka opatruje sw ój dorobek. „I n ie historyk lite r a ­ tury, badacz, filolog, autor m onografii o P anu T adeu szu i dziesiątk a in n ych fu n d a ­ m en taln ych stu d iów , ani n ie w y tra w n y eseista ze swObodą poruszający się po splątanych ścieżkach tem atyczn ych tradycji, obyczaju, psychologii sp ołeczn ej, sztuki, ale w y łą czn ie krytyk litera ck i” 1 jest „bohaterem ” uw ag Burka.

P rzy jęty w cy to w a n y m artyk u le punkt w id zen ia — p łodne zresztą poznaw czo, w y ra ziste odgran iczen ie obszarów dociek liw ości historycznoliterackiej czy eseisty cz­ nej W yki od m an ifestacji, w k tórych w y p o w ia d a się o n jako krytyk — pozw ala od n otow ać jed y n ie bogactw o reprezentow anej przez autora W ę d ru ją c p o te m a ta c h sy lw e tk i hum anisty. Jest to b o w iem „sylw etk a hu m an isty złożonego z n ie tylk o dw ojej natury” — b adaw czej i krytyczn ej; W yka sięga często w sw y c h analizach, jak już w spom niano, poza terytorium rzeczyw istości stric te literackiej.

Ta w ła śn ie różnorodność fascyn acji i zainteresow ań autora sta ła się sp o iw em h arm onizującym przedm iotow ą i gatunkow ą m ozaikę prac sk ład ających się n a trzytom owTe w y d a n ie p ism w yb ran ych W yki — W ę d ru ją c p o tem a ta ch .

Obok rozw ażań o kategoriach czasu h istoryczn ego (O p o rzą d k a c h h is to ry c z n y c h ) czy teln ik napotyka w W ę d ru ją c p o te m a ta c h szk ice (opublikow ane po raz p ierw szy łączn ie w zbiorze Ż y c ie n a n ib y, 1957) u kazujące treść oraz przyczyny zm ian, k tó­ rym u le g ła polska św iadom ość zbiorow a pod ciśn ien iem gospodarczo-politycznego k lim atu sześciu la t n iem ieck iej okupacji, szk ice zad ziw iające sw ą p rzen ik liw ością po dziś dzień, k ied y — w przeszło ćw ierć w iek u po ich n ap isan iu — są on e n ie tylk o doniosłym św ia d ectw em b ilansow ania przez m yśl polską dośw iadczeń okresu 1939—‘1945, ale i sk u teczn ym środkiem na odk łam yw an ie o p in ii ciążących nad w sp ó ł­ czesnym obrazem okupacyjnych dni. (Czytając G o sp o d a rk ę w y łą c zo n ą dopraw dy trudno u w ierzyć, że tek st ten n ie w y szed ł spod pióra socjologa-p rofesjon alisty, lecz — historyka literatury o k azjon aln ie zafrapow anego fik cja m i ekonom icznej i k la ­

1 T. B u r e k, D ra m a t w ie lk ie j k r y ty k i. „T eksty” 1972, nr 2, s. 98.

(3)

so w ej stru k tu ry G en eraln ego G ubernatorstw a.) Ze w sp o m n ien ia m i dostarczającym i b iografistyce cen n eg o m ateriału fak tograficzn ego (P o d g o ra , c z y li o W ilh e lm ie M a ­

chu) sąsiad u je w W ę d r u ją c po te m a ta c h rew izja leg en d o w iew a ją cy ch tw órczą

i p sych ofizyczn ą o so b o w o ść pisarza (T rzy le g e n d y tz w . W itk a ceg o ), z e studium 0 p oetyck iej postaci top osu „okolicy p o śm iertn ej” („D usza z ciała w y le c ia ła ...”) — roztrząsan ie zagad n ień adaptacji film o w ej u tw oru litera ck ieg o („P opioły” czyta n e,

oglądan e i d y s k u to w a n e ). O statni tom ed y cji pism w y b ra n y ch W yki — M u zy —

zaw iera g łó w n ie e se je o sp raw ach p lastyk i, zw łaszcza m alarstw a.

T rafn ość m etaforyczn ego zw rotu słu żą ceg o za ty tu ł całości potw ierd za się w p ełn i; przebieg lek tu ry W ę d r u ją c po te m a ta c h d aje się isto tn ie porów nać do in telek tu a ln ej podróży przez coraz to in n e krajobrazy prob lem ow e.

Czy jed n a k w sia tc e w ie lk o śc i m arszrut an alityczn ych , w g ęstw ie tem atycznej p o lifo n ii n ie sposób dostrzec u k rytego porządku, który zb liżałb y raczej niż od d alał w sp ó łtw o rzą ce s y lw e tk ę autora głosy: h istoryk a literatury, krytyka, eseisty ? R oz­ p atrzm y szczeg ó ło w iej, n a p rzyk ład zie dw óch szk iców — W ę g ie l m o jeg o za w o d u 1 W y z n a n ia u d u szo n eg o — k lu czo w e dla o m a w ia n eg o tu typ u literaturozn aw czej reflek sji p r z e c iw sta w ie n ie h istoryczn ego i k rytyczn ego ujm ow an ia zja w isk lite ­ rackich.

W ła ściw y m p o sta w ie h istoryka, historyk a literatury — rysem jest, by tak rzec, z g o d a na u n iw ersu m zdarzeń dokonanych, ,na o k reślo n ą w gru n cie rzeczy n ie ­ zm ien n ie, „raz na z a w sz e ”, fak tyczn ość czasu przeszłego. (Ż yw y i obecnie spór 0 kryteria w y o d ręb n ia n ia z zakrzepłej la w y h istorii m in ion ej ca ło stek n azyw an ych „faktam i h isto ry czn y m i” d otyczy m od elu m etodologii, k tórej aparatura p ozw oliłab y b ad aczow i na p o zo sta w a n ie z p rzed m iotem badanym w rela cji te jż e zgody.) Im głębiej sięg a m y w m in ion e, ty m jaśn iej u św iad am iam y sob ie, że oto d op ływ prze­ k azów , d o k u m en tów z p rzeszło ści w y g a sł, że o to w p o czyn an iach badaw czych korzy­ stam y z d aw n o już za m k n ięteg o repertuaru ob iek tów :

„[...] ilo ść ty ch dóbr, ilo ść pisarzy litera tu ry p olsk iej, ilo ść d zieł w yb itn ych 1 ż y w y ch je s t zbiorem zasad n iczo za m k n ięty m i nie p om n ażającym się, jeżeli cho­ dzi o k o lejn e su m y te g o zbioru: na rok 1800, 1850, 1900. O w szem , cza sem d okony­ w a s ię u m ia rk o w a n eg o od k rycia w ob ręb ie o w ej su m y [...]” (t. 2, s, 414).

Jed n a k że literack a (i szerzej: kultu row a) przeszłość p oddaje s ię op eracjom w a r­ to ścio w a n ia — trad ycja nie jest n iczym in n y m jak u h ierarch izow an ym w e d le m iar k ażdorazow ej tera źn iejszo ści u k ład em cza su przeszłego, w y b o r e m , ak sjologicz­ nym w zo rcem dla w sp ó łczesn ej ak ty w n o ści k u ltu row ej. „ Ś w ia tło pada nie z d oku­ m en tów na nas, a le z n a s na d ok u m en ty” — p isa ł K r id l2.

N ie p o w ia d a w ię c praw dy, k to tw ierd zi, że .niezdolni jesteśm y w y z w o lić się spod w ła d z y k onkretnej tradycji. Od c ią ż e n ia przeszłości nad w sp ó łczesn y m i za­ ch o w a n ia m i k u ltu ro w y m i n ie u ch y lim y się n igd y; ale d ziałan ia takie, jak dekom ­ pozycja od zied ziczon ych k an on ów tradycji, form ow an ie now ej hierarchii w ew n ą trz sk oń czon ego szeregu dokonań nadają zw iązk om p om iędzy m in ion ym a d zisiejszym ok resem k u ltu ry d yn am iczn y w yraz.

H istoryk a litera tu ry ce c h u je pew n a, pozorna w szak że, am biW alencja w od b io­ rze s e n s ó w tradycji. H istoryk p rzeszłości literack iej b ęd ąc „stróżem tr a d y c ji” dąży do u m o cn ien ia jej k szta łtu n iezm ien n eg o w czasie. D ąży do obrony w a rto ści tra­ dycyjn ych przed p artyk u laryzm em in teresó w danej syn ch ron ii, która spycha w n ie ­

2 M. K r i d l , H isto ria lite r a tu r y a k r y ty k a litera ck a . W : K r y ty k a i k r y ty c y . K raków 1923, s. 41.

(4)

pam ięć lu b w b ezw artościow ość fragm enty sp ełn ion ej literatury, cząstk i przeszłego czasu kultury, n ieistotn e ty lk o z persp ek tyw y m om entalnej, n ie dającej się upra­ w o m o cn ić w sk a li diaehronicznej. Z drugiej zaś strony — zorien tow an e historyczn ie b adanie literatury rozbija sk a m ien ia łe trad ycjon aln e sch em aty, przeciw d ziała bez­ w ied n em u ich podleganiu, d y n am izu je akty „kom unikacji z ku ltu rą p rzeszłości”

(t. 2, s. 4.1i3).

O dtw arzając porządek literack ich dokonań rekonstruujem y jed n ocześn ie — n e ­

g a ty w n ie ch oćb y — pola m o żliw o ści n ie w yzysk an ych , p om in iętych ; ogląd am y

z r e a l i z o w a n e w ś w i e t l e n i e z r e a l i z o w a n e g o . Stąd już ty lk o krok do b u d ow ania przypuszczeń, do — paradoks oddaje n ajlepiej sp ecy fik ę o w y ch za­

b iegów — p r z e w i d y w a n i a p r z e s z ł o ś c i . W każde zaistn ien ie litera ck ie

w p isa n a jest rezygnacja z n ie objętej jego przestrzenią — c z ę śc i sy stem u u rzeczy­ w istn ień m ożliw ych . D zieło is tn ie je także „ p r z e c i w ” m ożliw ościom , których n ie u rzeczyw istn ia. P ytam y w ięc, c z y m ogłoby być u rzeczyw istn ion e inaczej, p ełniej. P ytam y o „ g d y b y , k tóre ukazuje pon iech an e m o żliw o ści” (t. II, s. 337). A le zada­ n iem historyk a literatury (podobnie rzecz form u łow ał Janusz S ła w iń sk i podczas jed n ego z sem in ariów pośw ięcon ych teo rii k rytyk i literack iej) n ie jest ulep szan ie tego, co ju ż dokonane, lecz op is sytuacji, w której p oszczególn e z a istn ie n ie lite ­ rackie b y ło m ożliw e; p ytan ie o „kontrgdyby, które te p on iech an e m o żliw o ści za­ cieśn ia i ogran icza” (t. 1, s. 337).

„[...] przystępując do pozn an ia przeszłości, n a sieb ie ją biorąc jak o jarzm o

nadane, a n ie w yb ran e, byw am y pod [...] stertą zbędnych kostium ów , n iepotrzeb­ nych pisarzy, n ie od b ytych przełom ów , jak jesien n e listo w ie odpadających od g a ­ łęzi m o żliw o ści” (t. 2, s. 408).

Otóż to: n i e z g o d a na dane fak tyczn e procesu h istorycznoliterackiego, sk ło n ­ ność do n orm atyw nych, n ie in terpretacyjnych tylko, in terw en cji w autonom ię jed ­ nostek, w których realizu ją się d zieje literatury — oto sp rężyn y n a p ęd o w e dzia­ łaln ości krytycznej.

K ry ty k jest p o trosze historyk iem literatury zb u n tow an ym p rzeciw k o p rze­ szłości ja k o sk oń czon em u ostateczn ie zbiorow i realizacji:

„Z am iast w y ja śn ić w prost, rozpocznę od pytania: c zy d o zn a w a liście k ied y k o l­ w ie k d otk liw ego jak ból zęb a p rześw iadczenia, że w p ra w d zie ok reślon e fak ty, dzieła, pisarze, prądy, ep ok i litera ck ie istnieją, skoro p osiadają sw o ją dokum entację, b i­ b liografię, autografy, nagrobki zasłu żon ych m ężów , ed y cje i rocznice, a le jed n o­ c ześn ie w sz e lk ie te zja w isk a sta n o w ią jed yn ie form ę um ow y z przeszłością. Form ę kontraktu narzuconego przez stron ę przeciw ną, przez przeszłość, przez nią eg zek w o ­ w a n eg o i p iln ow an ego. Coraz to każą p łacić o d setk i od w ek sli, których jak o ży w o n ie p u ściłem w o b ieg i zap ew n e n ie p u ściłb ym na tych w ła śn ie okazicieli. T en kontrakt został m i narzucony i w tym se n sie jest o n też dow olny. M a m p r a w o o d r z u c i ć , n i e u z n a w a ć , a w r e s z c i e p o m a r z y ć — c o b y , g d y b y . . . ”

(t. 2, s. 396— 397; podkreśl. K. Z.).

K rytyk p ragnie u czyn ić sw ą w iz ję literatury obow iązującą — i to za w szelk ą cen ę, n a w e t za cen ę n ieliczen ia się z em pirią. D ziałaln ość krytyczn oliterack a p o ­ zw a la b o w iem n a u w o ln ien ie się od nacisku fak tyczn ości ; teren em penetracji k ry­ tyk a b y w a ją przecież nieraz m g ła w ico w e rejony u rzeczyw istn ień poniechanych; p rzedm iotem jego u w agi — l i t e r a t u r a m o ż l i w a :

„M arzenie in telek tu a ln e jest w y p ełn ien iem p ow inności, które nigdy dotąd n ie zostały zrealizow ane. A m o że są n ie do u rzeczyw istn ien ia? T ym lep iej. T ym lep iej dla m arzenia. L iteratura polska w jej rozw oju od B ogurodzicy do braci B randysów ( B + B f B ) jest taka, jaką jest, ale kogo raz rozbolał ząb op ow ied zian ego p rześw iad

(5)

-czen ia, te n n ie m a ochotty sk ap itu low ać. O na m ogła być inną. Ona pow inna być in n ą ” (t. 2, s. 397).

W m iejsce w sk a za n y ch n iecią g ło ści w toku ro zw ojow ym literatury krytyk w p ro ­ w ad zać m oże d op ow ied zen ia w ła sn e : id ea ln e k on tyn u acje p ęk n iętych szeregów p rzy czy n o w o -sk u tk o w y ch , prądów w strzym an ych , ten d en cji zanikających. K reśli o n ty m sam ym m apę em p irii ży cia litera ck ieg o lin ia m i orien tacyjn ym i sw e g o sy stem u p ogląd ów na literaturę. P rzeto drogi zazn aczon e na tak od m ien ion ej m apie pro­ w a d z ą w utraconą przez litera tu rę przeszłość, ku zaprzepaszczonym szan som arcy­ d zieł — i tak że w przyszłość p ostu low an ą: k rytyka próbuje zastąpić literaturze p rzyszłości trad ycję n ie istn iejącą, lecz zap rojek tow an ą „ w stecz”, jak o c o n d itio sine

q u a n on w y b itn o śc i o w ej literatury, która „dopiero się w y d a rzy ”.

W idać ted y, ż e — w b r e w n iek tórym red u k cjon istyczn ym u siłow an iom d e fin i­ c y jn y m — słu szn o ść ostrego o d d ziela n ia str e f historyczn oliterack iej i krytycznej a k ty w n o śc i je st w y so c e w ą tp liw a . S trefy te c zęścio w o n ak ład ają się n a sieb ie, prze­ n ik ają; h istoria litera tu ry m o że przerastać w krytyk ę i o d w ro tn ie — określony sy s te m k ry ty czn o litera ck i m oże za w ierać w sobie, p oten cjaln ą lub sform u łow an ą m n iej czy bardziej fragm en taryczn ie, w y k ła d n ię historyczn ego u jm ow an ia zja w isk literack ich .

N ie m a e l e m e n t a r n y c h różnic m ięd zy historią a k rytyk ą literatury : o za­ u w ażaln ej od m ien n o ści tych dw óch rod zajów reflek sji literaturozn aw czej decydują różn ice w rozk ład zie p łaszczyzn s e m a n t y c z n y c h (np. czy n n ik w artościow an ia, o b e c n y zarów n o w d ysk u rsie h isto ry k a litera tu ry jak i k ry ty k a — je ś li dla w y p o ­ w ie d z i p ierw szeg o sta n o w i p rzyćm ion y przez d om inację op isow ej fu n k cji zdań to w a rzy szą cy p lan sem a n ty czn y , to dla w y p o w ied zi d rugiego jest n aczeln ym w a lo ­ rem jej sem an tyk i).

O graniczenia m eto d o lo g iczn e h istorii literatu ry o k azu ją s ię źródłem w o ln o ści krytyk i; ce c h y sz c zeg ó ln e poczyn ań h istoryk a literatury i krytyka — u fu n d ow an e na w sp ó łza leżn o ści p ersp ek ty w pozn aw czych .

„C złow iek n ajlep iej uczyni, rozrastając s ię na w sz y stk ie strony, a n ie w ie le się troszcząc o rd zeń cen traln y, który m a w ią za ć te rozbieżne kierunki. To w ią za n ie o d b y w a s ię i tak, b ezp ośred n io i bez jego p rzyczyn ienia się. G dyby zaś tak iego rd zen ia n ie było, n ik t go so b ie sztu czn ie n ie w p r a w i” (t. 1, s. 288).

Z acytow an a p rzez W ykę p och w ała H eb b low sk a w ielo k ieru n k o w o ści dociekań o d sy ła czy teln ik a n ie ty lk o do k om p ozycyjn ego zam ysłu W ę d ru ją c po te m a ta c h — w sk a zu je ta k że na r ó w n ie p op u larn y c o k ło p o tliw y p roblem w sp ółczesn ej h u m a ­ n istyk i i praktykę jego rozw ik łan ia. O jak im p ro b lem ie-k ło p o cie m ów im y? O czy­ w iś c ie — o n a jb a n a ln iejszy m i n a jw a żn iejszy m zarazem : id z ie o k o n flik t pom iędzy k o n ieczn o ścią sp ecja liza c ji b ad aw czego in stru m en tariu m a sp o czy w a ją cy m na h u ­ m a n isty ce o b o w ią zk iem p ostrzegania św ia ta ku ltu ry z tak iego cen tru m ob serw acji, k tóre za p ew n iło b y w g lą d w całość. O k on flik t p om ięd zy tą am bicją nauki o c z ło ­ w iek u , aby posiadać słu ch a czy -„ n iefa ch o w có w ”, a n ieu ch ron n ym p rocesem h erm e- ty z a e ji an a lity czn y ch języ k ó w w ie d z y h u m an istyczn ej. W dodatku — niech jednak lo s u strzeże h u m a n istó w przed dogm atyczn ym sen io ra tem — p a ń stw o w sp ółczesn ej h u m a n isty k i jest p a ń stw em m etod ologiczn ego rozdrobnienia, p ań stw em izo lo w a ­ n ych p ro w in cji b adaw czych.

Jak p ok on yw ać o w e tru d n ości n ie brnąc an i w ja ło w y , skupiony bez reszty na czczy m d o sk o n a len iu w łasn ych , d osk on ale niep rzyd atn ych narzędzi, scjen ty zm nad scjen tyzm am i, ani w pu stk ę cytatologiczn ej sk lero zy in telek tu a ln ej? W śród w ie lu środków u ch y la ją cy ch groźbę p ow yższego d ylem atu w y m ie n ić n ależy ró w ­ nież i ten, n ie będący b yn ajm n iej p a lia ty w em : w yob raźn ię eseistyczn ą.

(6)

Esej p rzetw arzając w y n ik i badań szczegółow ych , w y zy sk u ją c n au k ow ą term i­ n ologię, korzysta jed n ocześn ie z p rzyw ileju ofen sy w n eg o p osłu giw an ia s ię hipotezą, dom ysłem , w irtu ozerią dygresji. E seistyczne w ęd rów k i p ozw alają n a zg ru p o w a n ie w o k ó ł głó w n eg o tem atu w y p o w ied zi — z doskonałością kontrap u n k tyczn ych a lia n ­ só w n ie sp otyk an ą w in n ych gatunkach dyskursu — dużej liczb y w ą tk ó w pobocz­ nych, k tóre tw orzą w ie lo w a r stw o w e tło kontekstów . W eseju p recyzja d y sk u rsy w - nej logik i d ow odzenia zespala s ię z narracyjną ekspresją — eseista, sw o b o d n y w łą czen iu p om ysłów interp retacyjn ych z m ateriałem faktograficznym , o sob istego w sp om n ien ia z d zien n ik iem lektur, na stosu n k ow o m a ł e j p r z e s t r z e n i w y ­

pow iad an ia poszukuje w i e l k i c h p o d o b i e ń s t w , un ifik u jących o d le g łe n a

p ierw szy rzut ok a obszary problem ow e. Spójność eseju o p iera s ię przede w szy stk im na m y ślo w y ch łańcuchach m etafor.

W yka jest m istrzem teg o gatunku. E seje W yki s ą od n a jd y w a n iem jed n ości do­ św ia d czen ia i tek stu , jed n ości sy tu acyjn ej sztu k — pism a i obrazu, jed n ości postaw historyka i krytyka literatury.

N aszk icow ałem za led w ie m odel „czystej” stra teg ii pisarskiej W yki. D okąd po­ dążam y w ęd ru jąc w raz z autorem po tem atach polskiej k ultury? D o „trudnej, sk łó ­ conej, n iew ą tp liw ej ca ło ści” (t. 1, s. 296), p olsk iego organizm u kulturalnego. Stara­ łem s ię pokazać, co jest „w ęglem zaw odu” prow adzącego nas tam p rzew odnika. A zatem i — pośrednio — pokazać kieru n ek drogi.

K r z y s z to f Z a le sk i

E d w a r d B a l c e r z a n , PRZEZ ZNA K I. GRANICE AUTONOM II SZTU K I

POETYCKIEJ. N A M ATERIALE POLSK IEJ POEZJI W SPÓŁCZESNEJ. P oznań 1972. W y d a w n ictw o P oznańskie, ss. 308, 4 nlb.

M otorem narracji strukturalizującej jest paradoks. T akże antynom ia, antyteza, oksym oron, am b iw alen cja. A le n ad e w szystk o — paradoks. O dw ołajm y się do sym p ­ tom atycznego, jask raw ego przykładu: studium R olanda B arth es’a C zło w ie k R a cin e’a. Oto k ilk a w y im k ó w , św iad czących o częstym posłu giw an iu się przez B arth es’a tym in stru m en tem b adaw czym : „Cóż pozostanie w m iejscu tragedii, je ś li usunąć tłu m służby, którą p arad ok saln ie ok reśla w ła sn a sw o b o d a ? ” (99) *; „Jest to ruch u ch w y ­ co n y tutaj w e w ła sn y m rozw oju, tak że niby cen n y paradoks p rzed staw ia rów no­ cześn ie ob a b ieguny k on flik tu — i rozkoszy” (116); .„Inaczej m ów iąc, w p lą ta ł s ię w n ierozw iązaln y paradoks: jeżeli posiądzie — zniszczy, je ś li uzna — sie b ie sam ego w p ęd zi w fru strację” (121); „D odać trzeba, że rozdarcie jest przyrodzonym , n atu ­ ralnym sta n em R asyn ow sk iego bohatera: w ła sn ą jedność od n ajd u je o n ty lk o w c h w ila ch ekstazy, dokładnie w ted y, k ied y — o paradoksie ! — w y c h o d z i z s i e b i e : rozdarte j a zostaje cu d ow n ie um ocnione i zjednoczone przez g n iew ” (134); „To paradoksalne w yab strah ow an ie [...]” (143); „Cały R acin e zaw iera się w tym paradoksalnym m om encie, w którym d ziecko odkryw a, że o jciec jest zły, a jednak pragnie pozostać jego dzieck iem ” (144); „Św iat R acin e’a jest d w u b iegu ­ now y, op iera s ię na paradoksie, n ie na d ialekty ce: brakuje w nim zaw sze trzeciej m o żliw o ści” (148); „Jest to m oże osta tn ie przek ształcen ie tragiczn ego paradoksu: w szelk i system znaczeń b ędzie w tragedii dw oisty, będąc przedm iotem n iesk oń czo­ nego zau fan ia i nieskończonej p od ejrzliw ości” (158); „Ten paradoks w y ja śn ia [...]” (169).

1 W ten sposób w sk a zy w a n e tu są stron ice studium : R. B a r t h e s , C zło w ie k

R a cin e’a. W: M it i zn ak. E seje. W ybór i słow o w stęp n e J. B ł o ń s k i . P rzełożyła

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tematem narady była ocena działalności or­ ganów dycyplinarnych oraz zadania tych organów w zakresie

N atom iast sporo nieznanych szczegółów nawet dla wew nętrznych spraw w łoskich udało się autorow i zdobyć w archiw ach polskich, przede wszystkim w bog atym

Alina Budniak (pedagogika przedszkolna i wczesnoszkolna), Małgorzata Górnik- -Durose (psychologia zdrowia), Ewa Jarosz (pedagogika społeczna), Stanisław Juszczyk (pedagogika

This paper outlines the solution of the three-dimensional time-harmonic ship motion problem by a Rankine Panel Method.. For the steady problem, the theory for

The research and innovation AGILE project has developed an approach, the so- called AGILE Paradigm, focusing on the acceleration of the deployment and operation of

[r]

In het algemeen zijn opeenvolgende bemonsteringen van het door een continue infonnatiebron gegenereerde signaal niet onafhankelijk. Bij een discrete infonnatie- bron