• Nie Znaleziono Wyników

Zwiedzanie Lublina taksówką - Henrika Shvefel - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Zwiedzanie Lublina taksówką - Henrika Shvefel - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

HENRIKA SHVEFEL

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, współczesność

Słowa kluczowe życie codzienne, przyjazd do Polski, wizyta w Lublinie

Zwiedzanie Lublina taksówką

Po prostu był deszcz i nie było co robić i moja córka powiedziała: „Weźmiemy taksówkę i powiedz jemu dokąd jechać”. Nasz szofer też był uroczy człowiek. Bardzo uprzejmy, naprawdę wyjątkowo przyjemny człowiek. Kilku było takich, ale ten był wyjątkowo. Byliśmy z nim najdłużej może, naprawdę, „Gdzie chcecie?” I tu się zatrzymał, i tu, czy ja chcę też wyjść, bo żebym ja wyszła, to trzeba wyjąć mi moje nogi z dołu, bo ja bez tych nóg nie mogę się ruszać. To gdzieś, gdzie uważałam za stosowne. Na przykład przypomniałam sobie gdzie była moja szkoła. Ja nie pamiętałam numeru, ulicę pamiętałam, ale ten dom jak zobaczyłam, powiedziałam:

„Tu!” To jest inaczej jakoś. Widocznie się ten dom nie za bardzo zmienił, nasz dom ani na Lubartowskiej, ani na Zamojskiej.

Data i miejsce nagrania 2017-07-05, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Że na ścianie był portret babci, bardzo duży, pamiętam jak on wyglądał, i portret dziadziusia, z takim łańcuchem, zegarek na łańcuchu, i później podzielili to na kawałki i

Na Zamojskiej mieszkaliśmy, aż trzeba było wyjść i żeśmy poszli, pierwsze to było nie na Czwartek, to był taki koniec Lubartowskiej, początek Lubartowskiej był taki plac,

Wiedziałam tylko, że tatuś pojechał i wrócił, i wiedziałam, że jak przychodzili Niemcy, to krzyczeli na mamę, ja nie wiedziałam dlaczego, a później się okazało, że

Nie pamiętam kiedy [musieliśmy założyć opaski], ale pamiętam, że była opaska i pamiętam, że ja w moim wieku może nie potrzebowałam jeszcze, ale bardzo chciałam, bo

Nie tylko jego, zwolnili wtedy kilka osób, do garbarni, ale w ogóle w ważnych miejscach, którzy pracowali dla Niemców, zwalniali ludzi na jakiś czas. Żeby to,

I w międzyczasie się znalazł ten nasz policjant, i on nas przeprowadził przez druty i żeśmy polecieli pieszo, to był kawałek drogi, ale żeśmy szli, to było w nocy,

I wtedy jej powiedzieli, żeby poszła do domu i żeby się zjawiła następnego dnia, bo mieli taki ruch tam, i ona zamiast następnego dnia się zjawić, pojechała na prace do

To było jak był front, jak pojechałyśmy zawieźć jedzenie do Zielonki, i wtedy ponieważ tam był już front, to wysiedlali ludzi z domów, to jeszcze Niemcy zdaje się, tak,