• Nie Znaleziono Wyników

Dom babci był koszerny - Henrika Shvefel - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dom babci był koszerny - Henrika Shvefel - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

HENRIKA SHVEFEL

ur. 1931; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe dzieciństwo, rodzina i dom rodzinny, życie codzienne, życie religijne, koszerność, dziadkowie, babcia

„Dom babci był koszerny”

Moja babcia ze strony ojca, to byli ludzie bardzo pobożni, oni byli de facto religijni. I nawet pamiętam ich dom. Że na ścianie był portret babci, bardzo duży, pamiętam jak on wyglądał, i portret dziadziusia, z takim łańcuchem, zegarek na łańcuchu, i później podzielili to na kawałki i na szyi mojej córki jest jeden z tych kawałków tego łańcucha.

Na święta, na Paschę, żeśmy chodzili do tej babci, bo tam był i dziadziuś, on leżał, pół leżał, tak jak trzeba było, w białej koszuli, i myśmy siedzieli, i były koszerne święta. U nas w domu mamusia, nie pilnowaliśmy tak za bardzo, ale jednak ze względu na babcię, na rodziców mojego tatusia, to były, zmieniało się naczynia. Ja jeszcze pamiętam tą szafę z talerzami specjalnymi na Paschę, żeby było koszerne.

To ja pamiętam, nigdy tam nie dochodziłam do tego, ja pamiętam, że to było. Może nawet ze słyszenia, ale pamiętam. I pamiętam, że kiedyś jeden raz spałam u babci.

Ale ja to opowiem, to było śmieszne, i rano wstałam i widziałam w szklance zęby, i włosy mojej babci na jakiejś takiej głowie, więcej tam nie poszłam spać ani razu.

Przestraszyłam się tego, że babcia jest w kawałkach. I ani razu tam nie poszłam spać więcej.

Nie, nie pamiętam [żebym chodziła z rodzicami do synagogi]. Nie pamiętam. Przed wojną na pewno nie. Po wojnie mój tatuś tylko w święta, tylko w soboty, nawet nie co sobotę, w święta chodził, ale ja nie, nie pamiętam, żebym chodziła. Nie pamiętam…

Ale to już było po wojnie.

Ja w ogóle nie wiedziałam o tym, że coś takiego istnieje, [że w Lublinie stykają się dwie religie, dwie kultury]. To mnie w ogóle nie interesowało i nie wiedziałam o tym.

Teraz wiem, że to było, ale nie wiedziałam, nie czułam tego. Nawet nie wiedziałam, czy moja szkoła, nie wiem czy ona była żydowska, ale była prywatna. Nawet nie wiem, czy tam uczyły się dzieci katolickie. Nie pamiętam. Przed wojną nie zwracałam też uwagi na katolickie święta Bożego Narodzenia. Ale po wojnie ja jeszcze też byłam młoda. Ile mogłam mieć lat? Trzynaście może, trzynaście. To ja wtedy prosiłam i ja

(2)

miałam drzewko świąteczne, tak. Nawet pamiętam, że ja to sama obwieszałam tam takie łańcuchy i wszystko, tak, nie za duże, nie od podłogi, ale stało, tak. To pamiętam. Bo ja przeżyłam wojnę u ludzi bardzo pobożnych. I to widocznie dlatego, bo moja rodzina to była rodzina żydowska, ale nie tradycyjna. Ja nie miałam nic, żadnego podłoża, widocznie dlatego to mnie tak złapało, że byłam bardzo pobożną katoliczką jakiś czas, bardzo pobożną. Aż wyjechałam na kolonie, i tam się zakochałam i przestałam być pobożna.

Data i miejsce nagrania 2017-07-05, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

I jak następnym razem trzeba było się schować, to już postanowili moi rodzice, że nie biorą mojej siostry, że ta mała, Dina, moja siostra, nie będzie z nami, i ojciec ją wziął

Ale było nas więcej, bo była babcia, i mamusia, i [moja siostra] Danusia, Danusię mama trzymała cały czas na rękach, nawet wtedy też, i ja, i była jeszcze rodzina tego

Tak żeśmy rozmawiały, a ona u mnie była, ona była u mnie w Tel Awiwie nawet dwa razy i jej siostra Kinga, która tu była w klasztorze w Lublinie, ona była zakonnica, która

Na Zamojskiej mieszkaliśmy, aż trzeba było wyjść i żeśmy poszli, pierwsze to było nie na Czwartek, to był taki koniec Lubartowskiej, początek Lubartowskiej był taki plac,

To ja pamiętam, że była godzina policyjna i nie wolno, oni w ogóle nie pytali, jak ktoś się zjawiał z opaską, bo nie wolno było bez, po policyjnej godzinie, to od

I wtedy, nie wiem komu i jak, myśmy przeszli, z nami jeszcze byli, nie wiem, ale część ludzi to od razu, nie dotarli tam, nie wiem co się z nimi stało.. Teraz wiem, co się z

Pamiętam jak mieszkaliśmy na Majdan Tatarski, to było nasze mieszkanie, ale niedaleko stamtąd był szpital i w jakimś okresie, nie wiem jak to było, że druga babcia

I w międzyczasie się znalazł ten nasz policjant, i on nas przeprowadził przez druty i żeśmy polecieli pieszo, to był kawałek drogi, ale żeśmy szli, to było w nocy,