• Nie Znaleziono Wyników

Koniec wojny, rozłąka z matką i wyjazd z Polski - Shulamit Roth - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Koniec wojny, rozłąka z matką i wyjazd z Polski - Shulamit Roth - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

SHULAMIT ROTH

ur. 1935; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, okres powojenny

Słowa kluczowe projekt W poszukiwaniu Lubliniaków, projekt W

poszukiwaniu Lubliniaków. Izrael 2009, Lublin, Świdnik, Niemcy, II wojna światowa, okres powojenny, koniec wojny, rozłąka z matką, matka, Rosjanie, dom dziecka, wyjazd z Polski

Koniec wojny, rozłąka z matką i wyjazd z Polski

Niemcy zaczęli uciekać. [Jechały takie] duże autobusy ich, to były takie autobusy otwarte, tak jak ciężarówki, tylko otwarte, z żołnierzami. Ludzie za nimi. Dorożki i wozy. W tym czasie spadła bomba. Byli ludzie, którzy zostali poranieni. Zaczął się taki chaos, ja się rzuciłam na przód i mama mnie szukała i nie znalazła mnie.

Zakonnice przyszły pomóc tym rannym, znalazły mnie: – No, gdzie ty jesteś, mama tutaj była. Szukały mamy, mamy nie było, to mnie wzięły. I byłam w klasztorze [od], powiedzmy, 22 lipca. Ja nie znałam dokładnie dat. Logicznie to [ten klasztor]

powinien być między Lublinem a Świdnikiem. Co tam jest, to ja nawet nie wiem.

Mama doszła do Świdnika i tam pracowała w jakiejś wsi. Już wiedzieli, że [to]

Żydówka, [ale] nikt nie skarżył, bo już wiedzieli, że Rosjanie są tutaj i nikt z tego nie robił problemu. Ja sobie wyobrażam [tę] tragedię, że dziecko się zgubiło. Później wiedziała, że dziecko żyje, ale wyobrażam sobie, że te dwa miesiące [były straszne, świadomość, że] uchowała dziecko [przez] te pięć lat i pod koniec [dziecko] się gubi – to jest największa tragedia. Oddali mnie do domu sierot w Łodzi. To była koordynacja żydowska, [zajmowały się tym] wszystkie partie syjonistyczne, które jeszcze były aktywne. Chcieli zwolnić dzieci żydowskie od aryjskich ludzi, którzy je ukrywali. Część oddawała dzieci do rodziców, a część nie chciała oddać albo oddawała za pieniądze.

Opowiadali nam, że nawet w klasztorach odkupowali dzieci. Mama mnie znalazła i postanowiłyśmy jechać do Izraela. Nie można było wtedy tak opuścić samemu [kraju], tak że ja pojechałam z grupą dzieci, sierot, do Niemiec przez Czechosłowację i Austrię, a mama dołączyła się jakieś trzy, cztery miesiące potem z drugą grupą, której pomagała zorganizować się. Byłam w tym domu dziecka w Niemczech jakieś kilka miesięcy, aż mama przyjechała i w Bambergu spotkała się ze szwagierką, znaczy moją ciotką, moją kuzynką. Znalazłyśmy brata ojca, który wrócił z Rosji, był w wojsku rosyjskim, wyzwolił Berlin. On nam pomógł pieniężnie trochę i pojechałyśmy

(2)

do campu Jointu w Stuttgarcie. Tam zaczęłam się uczyć wszystkiego. To był już [194]6-7. Mieszkaliśmy nie w samym campie, tylko myśmy mieszkali u Niemców. To też była taka duża tragedia, bo w każdym Niemcu widziałam nazi i to jest całkiem normalne, tak że zachowywałam się jak mała sadystka. Robiłam wszystko, co mogłam, żeby dokuczać. Rzucałam rzeczy, plułam, chciałam się zemścić. To, co dziecko może zrobić, dokuczać, [psuć]. A mama jechała na handel, tak że nie było [jej] prawie w domu. Byliśmy tam dwa lata, może więcej, dwa i pół roku. Mniej więcej życie normalne, mniej więcej. Chodziłam do szkoły, [była z nami] daleka kuzynka, też się mną opiekowała. Mama była jakoś pół tygodnia, może cztery dni była w domu. I w [19]49 przyjechałyśmy do kraju.

Data i miejsce nagrania 2009-09-15, Herclijja

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Magdalena Żak

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Bardzo bym chciała, żeby oni byli aktywni w tym, to już jest inaczej, trzecia [generacja].. Ja właściwie jestem ta pierwsza [generacja], [chciałabym], żeby [to] nie

Sensem tego, że ja [rozmawiam] z panem, nie jest szukanie w sobie tego, co było złe, ale powiedzenie ludziom, żeby nie doszli do takich sytuacji, żeby wstrzymywali [zło], o ile to

Dzięki temu dowiedziałam się zupełnie przypadkowo, [że matka i siostra żyją], gdyby ten chłopak nie znalazł ogłoszenia w starej gazecie, którą miał wrzucić

Spytał mnie, gdzie ja mieszkam w Łodzi, to ja jemu dałam adres, ale ja nie wiedziałam, że on pojedzie tam mnie szukać.. Ja

Rosjanie nie chcieli tyle ludzi tam trzymać u nich, oni byli biedni po wojnie, po co im były potrzebne tyle ludzi, pół miliona ludzi na wszystkich obszarach tam różnych.. I

„Korowód” to dla mnie takie perełki, które po prostu można w każdej okoliczności, w każdym systemie, w każdym ustroju zaśpiewać i zawsze to będzie aktualne. Data i

Mówiłam: „Przyjeździe, zobaczcie do pasieki” Był moment, gdy mówili, że telefony komórkowe szkodzą i pszczoły się nie orientują.. Mówiłam: „Słuchajcie, nie

To było jak był front, jak pojechałyśmy zawieźć jedzenie do Zielonki, i wtedy ponieważ tam był już front, to wysiedlali ludzi z domów, to jeszcze Niemcy zdaje się, tak,