• Nie Znaleziono Wyników

Wprowadzenie stanu wojennego w Fajsławicach - Krystyna Stępniak - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wprowadzenie stanu wojennego w Fajsławicach - Krystyna Stępniak - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

KRYSTYNA STĘPNIAK

ur. 1956; Krasnobród

Miejsce i czas wydarzeń Lubelszczyzna, PRL

Słowa kluczowe projekt Polska transformacja 1989-1991, PRL, Henryk Janusz Stępniak, wprowadzenie stanu wojennego, obawy, strach, pobór do ZOMO, Fajsławice, Świdnik, Adam Polski, rewizje

Wprowadzenie stanu wojennego w Fajsławicach

Pamiętam [wprowadzenie stanu wojennego]. Raz, że [było to] zaskoczenie, bo już były te rozmowy w [grudniu], zjazd „Solidarności” i pamiętam to tak, jak każdy. W telewizji nie [było] programów dla dzieci. To był okres przedświąteczny i robiłam porządki, więc siedziałam długo w nocy i później rano. Myślałam wtedy, o co chodzi?

To był przeogromny strach i wielka niewiadoma, bo wydawało się, że to będzie normalnie wojna; stan wojenny. Później jeszcze były godziny milicyjne.

Później pobór niektórych mieszkańców do ZOMO, do pilnowania oczywiście w Świdniku. To też [był] strach, bo człowiek nie wiedział, kto kim jest, kto może o kimś coś powiedzieć czy poskarżyć. Zresztą ciągle mu się wydawało, że niby ktoś gdzieś za nim chodzi. Mówiłam: „Janusz, co ty mówisz?” – mi się wydawało, że to nieprawda. Później, jak Adam Polski pisał książkę [i] szukał materiałów o Januszu, to dopiero z archiwum [śmiech] pewne [rzeczy wyciągnął, kto wtedy donosił – M.S.].

Tak to pamiętam. To był strach, przeszukania [w domu] – bo też czasami [w kilka osób przyjeżdżali i robili to] bardzo rano; i te wszystkie [książki, ulotki]

poprzewracane. To pamiętam. Strach był przeogromny.

Data i miejsce nagrania 2014-02-15, Ignasin

Rozmawiał/a Łukasz Kijek

Transkrypcja Jacek Bednarczyk

Redakcja Jacek Bednarczyk

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Powiedziała, że nigdy już nie chciałaby być w takiej sytuacji i na nic się nie pisze, żeby takie coś przeżywała. Data i miejsce

Ponieważ trwał wtedy w Gdańsku Zjazd „Solidarności”, a w domu mój ojciec był ciężko chory, postanowiłem na niedzielę przyjechać, spotkać się z ojcem i po niedzieli wrócić

Trzeba było jeszcze coś postawić; wypiliśmy przy kolacji, żeby się ta glazura dobrze trzymała, pan poszedł, wzięliśmy się z żoną za doprowadzenie łazienki i

Byłam wtedy u córki na Czechowie i wracałam do domu tak tędy z górki i droga była zastąpiona, można było przechodzić, ale były czołgi, czołgiści stali i na kilku

Następnego dnia, w poniedziałek, pojechaliśmy z żoną pod bramę Fabryki Samochodów Ciężarowych zapytać ludzi, w czym im można pomóc; powiedzieli, że nic im nie

Zebrałem swój tam najbliższy personel i powiedziałem co jest, co można zrobić w naszych warunkach żeby był spokój, żeby nie doszło do jakichś tam niepotrzebnych rozruchów,

Dyrekcja mieściła się przy ulicy Granicznej, a zakład pracy na ulicy Gospodarczej, na Tatarach, z każdą sprawą trzeba było jechać.. Ktoś zawsze był gońcem i

No i jechały czołgi, więc dla mnie [to było] silne skojarzenie z latami II wojny światowej, bo ja pamiętam dobrze czołgi niemieckie.. Ja lata wojny spędziłem nie w