• Nie Znaleziono Wyników

Drwęca 1936, R. 16, nr 52

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drwęca 1936, R. 16, nr 52"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Konto czekowe P. K. O. Poznali nr. 200 084. Cena pojedyńczego egzemplarza 10 groszy.

Z DO D A T K A M I: „OPIEKUN MŁODZIEŻY“, „NASZ P R ZY JA CIE L“ 1 „ROLNIK“

Druk i wydawnictwo .Spółka Wydawnicza* Sp. z o. odp. w Noweramieście. Adres telegr.: „Spółka Wydawnicza* Nowemiasto-Pomorze.

ROK XVI. NOWEMIASTO-POMORZE, WTOREK, DNIA 5 MAJA 1936. L — Nr. 52

Zarządzenie walutowe było konieczne.

Aby jednak osiągnąć pełny skutek, potrzeba jeszcze i zgody narodowej.

Podaliśmy ostatnio na łamach naszego pisma nowe zarządzenia walutowe, tak głęboko się ­ gające w nasz dotychczasowy system gos­

podarczo-waluto wy. Aż dotąd bowiem było tak, że każdy mógł zakupywać dowolną ilość czy to złota czy innych obcych walut na każdej giełdzie. W ten sposób, choć pośrednio — bank­

noty Banku Polskiego były wymieniane na złoto po kursie prawie parytetowym. Taksamo wszelkie płatności zagraniczne były pokrywane bez jakichkolwiek ograniczeń, podobnie jak każ­

dy turysta, pragnący wyjechać zagranicę, mógł dowolnie wyw ozić i wewozić do kraju złoto czy obce waluty Ten system doprowadził jed­

nak powoli do jego, że, podczas gdy w r. 1929 zasób kruszcowy Banku Polskiego wynosił 1 mi- ljard 200 milj. zł, to obecnie wynosi on tylko już 417,4 milj. i to jeszcze częściowo ulokowanych zagranicą jako zastaw za kredyty. W ten sposób dwie trzecie naszego złota odpłynęły w ciągu 6 lat, a w ostatnich tygodniach odpływ tak przybrał na sile, że z każdą dekadą uszczu­

plało się dalej pokrycie obiegu pieniężnego.

Naskutek tego rząd czuł się zniewolonym dla zapobieżenia jeszcze dalszemu odpływowi złota i w następstwie tego narażeniu na zachwianie się złotego wydać zarządzenia o kontroli obrotu pieniężnego i handlu dewizami. Odtąd Bank Polski już nie sprzedaje dewiz bez ograni­

czeń, lecz dopiero po udzieleniu przez utworzoną w tym celu komisję dewizową specjalnego z e ­ zwolenia. A więc bez zezwolenia tej komisji nie wolno nabyć, w yw ieźć zagranicę i prze­

kazać dew iz i walut. Również bez zezwolenia tej komisji nie można przywozić i wywozić złota oraz handlować złotem , podczas gdy do­

tychczas obroty złotem z zagranicą nie były ograniczone.

Gdy ktoś obecnie będzie chciał zapłacić za przywieziony z zagranicy towar, zapłacić zagra­

niczny dług, wziąć z sobą pieniądze na podróż za­

graniczną, będzie musiał uzyskać zezw olenie komisji dew izow ej na nabycie d«wiz lub waluty zagranicznej i wywiezienie jej.

Drugą stroną ograniczeń są nakazy. Mieszka­

niec Polski, który otrzym uje jakąś należność z zagranicy czy to za sprzedany towar czy to z tytułu spłaty długów lub odsetek, musi otrzy­

maną dew izę lub walutę zaofiarować do wy­

kupu Bankowi Polskiemu lub bankom dew i­

zowym. Jedynie za pośrednictwem tych banków można również nabywać waluty zagraniczne i de­

wizy, oczywiście za zgodą komisji dewizowej.

W szelkie obroty walutami i dewizami zagra- nicznemi, na które uzyskano zezwolenie komisji dewizowej, odbywają się po kursie urzędowym, zanotowanym przez giełdę warszawską, zaś w braku takiego kursu, po kursie Banku Polskie­

go, ogłaszanym w Monitorze Polskim. Tak więc w grubszych zarysach przedstawia się istota na­

szych zarządzeń walutowych. Jeżeli chodzi o znaczenie tego zarządzenia, to należy je uznać za słuszne, a z drugiej strony za konieczne ze względu na pogarszający się stan walutowy.

Jeżeliby coś mu zarzucić, to chyba to, że dopiero teraz zdobyto się na wprowadzenie tego środka kontrolnego i zaradczego, kiedy olbrzy­

mie sumy wartościow ego pieniądza już od­

płynęły* kraju. Nam się zdaje, że to, co zarządzo­

no dopiero ostatnio, należało było uczynić już około 3 lata w stecz. Wtedy nie bylibyśmy doszli do tak ciężkiego stanu gospodarczego w kraju jak obecnie. Pisma sanacyjne z nawyczki już chyba i tym razem uderzają w tony pochwalne z powodu tego zarządzenia. Do hymnów po-' chwalnych naprawdę niema żadnego powodu, ale dobrze się stało, że choć teraz na ten krok się zdobyto. Pisma sanacyjne z tego zarządzenia wy­

ciągają daleko idące — bardzo różowo zabar-' w ionę wnioski co do jego skuteczności. Spodzie­

wają się po niem ożywienia życia gospod.

i podniesienia stanu gdspod. w kraju, powołując się przytem na Niemcy, które utrzymaniem ścisłej reglamentacji walutowej zdołały dokonać wielkich rzeczy w kraju. Tylko, że w Niem­

czech praktykuje się w ten sposób już od sze­

regu lat, a my dopiero obecnie z tem rozpo­

czynamy.

‘ A, jeżeli chodzi o Niemcy — to trzeba mieć i to jeszcze na uwadze, że nie sama reglamentacja dewizowa była przyczyną tych wielkich sukcesów w dziedzinie gospodarczej. Tak Hitler — jak i we Włoszech Mussolinl zrozumieli, że wielkich rzeczy dokonać można jedynie przez zgodę na­

rodową — przez skoordynowanie wszelkich wysiłków całego narodu w jednym wspólnym .celu, którym jest dobro narodu, jego chwała i Jego wielkość. Nie pochwalamy większej części sposobów, jakiemi Hitler tę zgodę narodową sklecił, ale nam chodzi jedynie o to, żeby wykazać zro­

zum ienie z ich strony konieczności tej zgody i jedności narodowej w dążeniu do osiągnię­

cia w ielkich i szczytnych zadań.

Oby wreszcie i w Polsce poprzez opary fał­

szywych, zaślepionych pojęć i uprzedzeń, jak słońce przebiła się ta prawda, że na nic żadne zarządzenia, choćby i takie — jak ostatnie — jeżeli nie będą one miały za podstawę zgody i jedności w Narodzie. Jak we wszystkich ciężkich i rozstrzygających dla naszej Ojczyzny chwilach tylko zgodny i solidarny wysiłek całego Narodu zdołał przechylić szalę przezna­

czenia na naszą korzyść, tak i dziś — wobec tak wielkich i naplętrzonych trudności tak w ży­

ciu gospodarczem, jak politycznem — jedynie zjednoczony pod jednym wspólnym sztandarem i ożywiony jednym potężnym duchem i wolą Naród zdoła je pokonać. Oby to zrozumieć chcieli przedewszystkiem ci, którzy za losy kraju w pierwszym rzędzie ponoszą odpowiedzial­

ność t

A tak na deflację.

W prasie polskiej trwa nadal i to bardzo na­

miętna dyskusja na temat polityki finansowej pań­

stwa polskiego. Ze szczegółowym programem antydeflacyjnym wystąpił organ Polskiej Partji Radykalnej «Nowe Drogi“ p.p. Filipowicza i Czechowicza, który pisze:

„K ryzys gospodarczy ujaw n ił niezdrow ą s tru k tu rę go­

spodarczą czasów dzisiejszych: żyw ności m am y poddosta*

tkiem i p racy nie brak, a je d n ak istn ieje nędza i głód.

Myśl tw órcza i wola zdecydow ana m usi spow odow ać ta k ą s tru k tu rę gospodarczą, by obyw atel mógł i m usiał być p ro d u ce n tem i k o nsum entem . P o d s ta w ą b o g a c tw a I d o b r o b y tu n a ro d u i s iły p a ń stw a n ie j e s t a n i z ło to a n i p ie n ią d z , a ty lk o p raca j e g o o b y w a te li.

N ajw iększą szkodę, ja k ą pow oduje kryzys gospodarczy, jest przym usow a b e z c z y n n o ś ć m iljo n ó w o b y w a te li. G os«

p o d a r stw o n a r o d o w e tr a c i r o c z n ie m ilja r d y . Za­

m ia st zdobyw ać now e w arto ści, c o fa m y s ię . B łędna po­

lity k a k u rczenia śię i deflacji pcha nas w przepaść coraz to większej nędzy, beznadziejnej sy tu a cji b u d że tu P ań stw a i n a ra ż a n a szw ank bezpieczeństw o naszych granic. P a ń ­ stw o m usi zorganizow ać życie gospodarcze celowo i rozum ­ nie i n a s ta w ić s ię p r z e d e w s z y s tk ie m n a r y n e k w e w n ę tr z n y p od k ą te m sa m o w y s ta r c z a ln o ś c i. Oj­

c z y z n a m u si 'w sz y stk ic h o b y w a te li z a tr u d n ić , w y ­ ż y w ić , o d z ia ć i d ać im d ach n ad g ło w ą i na to n a s sta ć bez niczyjej pom ocy“.

, ... ii i mwmmmmmmrimw* mm 'ib iii m i i, mwnmif

Prezydent hiszpański Zamora został zmuszony do ustąpienia.

Dzień 1-go maja w stolicy.

Warszawa. Od rana ruch na mieście był mniejszy, gdyż tramwaje do godz. 2 były nieczyn­

ne; niektóre sklepy zamknięte. Większość fabryk nieczynnych, pozostałe częściowo.

Około godz. 11-ej, gdy pochód PPS wychodził z ul. Krakowskiej na Krakowskie Przedmieście, doszło do pierwszego incydentu. Na chodniku zebrana była większa grupa młodzieży studenckiej, z której zaczęły padać Okrzyki „Precz z komuną !”

Z tej samej grupy zaczjto rozrzucać ulotki. Gdy milicja PPS, która miała czuwać nad porządkiem, chciała interweniować, doszło do bójki na laski i pałki. Jeden student został ciężko ranny w głowę.

Po chwili oddział policji usunął resztę publi­

czności z chodników, torując przejście dla następ­

nego pochodu. Tymczasem narodowa młodzież udała się na dziedziniec uniwersytetu, gdzie ją zamknięto.

W innych miastach obchody miały przebieg spokojny. Jedynie w Częstochowie nastąpiły utarczki, kilkanaście osób zostało poturbowanych, kilkanaście aresztowanych. W Łodzi wybito ze stro­

ny komunistów szyby w redakcji „Orędownika“.

S a n a c ja — so c ja liz m kom unizm . Wyhodowane przez sanację dw ie organi­

zacje „Leg,jon Młodych” i „Związek Polskiej Młodzieży Demokratycznej” złączyły się z so­

bą I poraź pierwszy w tym roku w zięły udział w obchodzie 1 majowym.

Z a jś c ia w Politech n ice,

Za okrzyki „precz % armją“ ciężko pobito komunistów i żydów.

Warszawa. W pochodzie PPS. z wielką przy­

mieszką żydów w dniu 1 maja zwracała uwagę stosunkowo dość znaczna grupa studendów Poli­

techniki, z łona której padały okrzyki: „precz z armją”. Zgromadzona tłumnie na uniwersytecie młodz. naród., gdy pochód przechodził obok uczelni, powitała ich okrzykiem „zdrajcy”. Dnia następnego studenci Polacy w Politechnice rzucili się na ży­

dów i komunistów i ich pobili krzesełkami, pulpi­

tami, laskami. Kilkadziesiąt osób dotkliwie potur­

bowano. Wogóle w tym roku uwydatniła się we wielu miastach zdecydowana posta­

wa ze strony narodowego społeczeństw a przeciw międzynarodowym obchodom 1 maja.

B an k i dew izow e.

W „Monit Polskim” ukazała się pierwsza lista przedsiębiorstw bankowych, upoważnionych do obrotów zagranicznemi środkami płatniczemu

Są t o : Bank Gospodarstwa Krajowego, Pań­

stwowy Bank Rolny, Pocztowa Kasa Oszczędności, Bank Dyskontowy Warszawski, Bank Francusko - Polski, Bank Handlowy w Warszawie, Bank To­

warzystw Spółdzielczych, Bank » Zachodni, Po­

wszechny Bank Kredytowy, Powszechny Bank Związ­

kowy, Bank Cukrownictwa, Oddział w Warszawie, Bank Związku Spółek Zarobkowych, Łódzki Bank Depozytowy, oddział w Warszawie, Dom Bankowy Szereszowski w Warszawie, Bank Poznańskiego Ziemstwa Kredytowego w Poznaniu, Deutsche Bank und Disconto-Gesellschaft w Katowicach, Dresdner Bank w Katowicach, Śląski Zakład Kre­

dytowy, Bielsko, Dom Bankowy A. Holzer w Kra­

kowie.

Bezprocentowa kasa pożyczkowa kupieetwa chrześcijańskiego.

Centralny Związek Detalicznego Kupieetwa Chrześcijańskiego przystąpił do założenia dla swych członków bezprocentowej kasy pożyczkowej.

Na kapitał tej kasy złożą się: udziały człon­

ków i pożyczka, udzielona specjalnie na ten ceł przez Bank Gospodarstwa Krajowego łub Komu­

nalną Kasę Oszczędności m. st. Warszawy.

Sądząc z dotychczasowych wyników akcji nad uruchomieniem Kasy, należy przypuszczać, iż roz­

pocznie ona swą działalność pod koniec maja.

(2)

Z frontu włosko-abisyńskiego

Ucieczka negusa z Abisynji. j

Poseł brytyjski w Addis Abebie sir Sindnej Bartou doniósł telegraficznie do Londynu, że ce­

sarz Abisynji z cesarzową i następcą tronu wyje­

chał dziś rano z Addis-Abeby do Dźibuty we franc. Somali. Przed wyjazdem do Dżibuti cesarz odbył dłuższą konferencję z posłem brytyjskim.

Po wyjeździe negusa w Addis-Abebie rozpoczęły się rozruchy. Bandyci grabią miasto. Zewsząd słychać strzelaninę. Europejczycy schronili się do poselstwa brytyjskiego, gdzie oddział wojsk hin­

duskich trzyma straż. Abisyńezycy burzą miasta.

Chcą Włochom pozostawić tylko gruzy.

Addis-Abeba lada dzień będzie zajęta przez Włochów.

Stolica Abisynji, jak sygnalizują Włosi - zo­

stanie lada dzień zajęta przez wojska włoskie.

Zajęcie stolicy kraju uważa się jako koniec wojny.

W ło s i zdobyli fortyfikacje S a ssa b a n e h -B u lla le ,

bronione bohatersko przez wojska abisyńskie.

— Marsz na Addis Abebę trwa dalej. — Gazy trujące złamały bohaterski opór.

Rzym. Marszałek Badoglio telegrafuje : Potężna linja fortyfikacyj pomiędzy Sassabaneh

—Bullale, projektowana i zbudowana przez ofice­

rów belgijskich i tureckich, która była broniona z pełną odwagi zaciętością przez Abisyńczyków pod dowództwem dedżasa Nasibu, została zdobyta szturmem przez wojska generała Graziani. Sassa­

baneh i Bullale zostały zajęte onegdaj po południu.

Nieprzyjaciel w odwrocie ścigany j6st przez nasze wojska na samochodach.

Na froncie północnym nadal trwa marsz na­

szych kolumn na Addis Abebę. Nasze oddziały, które wyruszyły z obszaru jeziora Tana, zajęły Debra Tabor, stolicę prowincji Begheraeder, dawną siedzibę rasa Kassy.

Walki toczyły się pomimo ulewy, która zamie- niła całą okolicę w moczary.

Oto włoskie znaki graniczne w Abisynji, które mówią o przesunięciu granicy włoskiej do miejsc, zdobytych przez wojska włoskie.

Wojska włoskie, pragnąc jak najprę­

dzej przełamać opór wojsk rasa Nasibu, stosują w eoraz większym stopniu gazy tru ją ce .

Włosi w walkach pod Sassabaneh stra­

cili kilka tysięcy ra ­ nionych i zabitych.

Według Havasa Abisyńezycy twier­

dzą, iż w czasie noc­

nego wypadu wzięli do niewoli jednego z generałówwłoskich Addis Abeba. Ce­

sarz oświadczył przedstawicielom prasy, że wprawdzie wojska włoskie posu­

nęły się znacznie na­

przód, ale nie ozna­

cza to decydującego zwycięstwa. Było to jeszcze przed jego ucieczką.

P o g rz e b k ró la e g ip s k ie g o Fuada.

Kair. Dnia 30 kwietnia rb. odbył się pogrzeb króla Fuada. Po obu stronach, drogą którą miał się posuwać orszak żałobny, tworzyły szpaler oddziały wojskowe. Laweta armatnia, na której znajdowała się trumna ze zwłokami króla, zaprzężona była w 9 karycb koni. Przed ołtarzem w meczecie za­

rżnięto na ofiarę dwie krowy. Po obrzędzie tym trumnę umieszczono w katakumbach, w których spoczywa już królowa matka.

Gen. G o e rin g dyktatorem g o sp o d a rc z y m Rzeszy.

Berlin, 29. 4. Ogłoszono wczoraj urzędowy ko­

munikat, powierzający premjerowi pruskiemu gen.

Goeringowi funkcje badania oraz wydania wszel­

kich potrzebnych zarządzeń w dziedzinie, dotyczą­

cej sprowadzania surowców i obrotu dewizami.

Powyższy komunikat wywołał w Berlinie ol­

brzymie wrażenie? i potwierdza kursującą oddawna

pogłoskę o powierzeniu gen. Goeringowi nadrzęd­

nego stanowiska w gabinecie Rzeszy. Po otrzy­

maniu tych pełnomocnictw stanowisko gen. Goerin- ga w rzeczywistości równać się będzie roli zastępcy kanclerza w gabinecie, to jest takiej, którą spełnia minister Hess w stosunku do partji.

Koła gospodarcze komentują powyższe zarzą­

dzenie jako krok w kierunku zmiany polityki gos­

podarczej Rzeszy, szczególnie *> sprawie dewiz i surowców. Jest on równocześnie wyrazem osła­

bienia stanowiska dr. Schachta, który, jak wiadomo, kilkakrotnie przeciwstawiał się wielkiemu planowi zbrojeń Trzeciej Rzeszy.

Premjer van Zeeland u ks. kard. Kakcwskiego Dn. 28 ub. m. premjer belgijski van Zeeland w otoczeniu swej świty i posła belgijskiego w War­

szawie złożył wizytę ks. kardynałowi Kakowskiemu, arcybiskupowi warszawskiemu. Rozmowa w ser­

decznym nastroju trwała godzinę, przyczem ks.

kardynał premjer podejmował herbatką.

K upcy I p rz e m y sło w c y na K re sy .

M iasto G rodno posiada z górą 50 tys. ludności. J e s t sie ­ dzibą dowództwa O kręgu K orpusu Nr. IŁ W raz ze w szelkie- mi biuram i i sztabam i garnizon w ojskowy je st b. liczny. J a k stąd w ynika, m. Grodno należy zaliczyć do ty p u m iasta orzęd- , niczego. S tąd też miljony z kieszeni urzędniczych pły n ą do firm żydow skich, k tórych jest tu przeszło 90 proc. W idać zatem , że gros h an d lu znajduje się w ręk ach żydow skich, co oczywiście nie je st bez znaczenia dla rozwoju stosunków gospodarczych i społecznych na k resach w schodnich.

Obecnie wzm aga się akcja ze strony społeczeństw a (u rz ęd ­ niczego), ażeby czynić zakupy jedynie w firm ach polskich.

A kcja ta je d n ak mimo poparcia p rasy n a tra fia na opór — zgoła nieoczekiw any. N iestety — placów ek polskich m a­

my b a rd /o mało, a te, k tóre istnieją, są prow adzone w w ięk­

szości źle i niefachow o. O statnio pow stało kilkad ziesiąt sk le­

pów spożywczych polskich. Razem jest około 130 interesów polskich, lecz 3|4 tych zakładów nie odpow iada w arunkom , staw ianym kupcom . Są to przew ażnie m ałe sklepiki, posia­

dające to w aru c a 200 — 300 zł. Z ak ład ają je ludzie w iejscy, nie m ający pojęcia o h an d lu , ludzie bez m inim alnego wy­

kształcenia w tym k ierunku, a n aw et nie um iejący pisać. S kle­

piki te są ta k brudne, ta k nisko stojące pod w zględem hig­

ienicznym , że nic dziwnego, jeśli nie rozw ijają ię one. J e s t w praw dzie kilka dobrze prow adzonych zakładów , p ro sp e ru ją ­ cych bardzo dobrze, ale jest ich mało. Ten sta n rzeczy do­

prow adził do tego, że ludność polska dom aga się dobrych sklepów polskich.

Pierw sza przyczyna tego m izernego sta n u h a n d lu — to b rak ludzi energicznych, m ających k ap itał. Z tej przyczyny nie jesteśm y w stan ie organizow ać naszych placów ek polskich

— nie m ając fachowców , odpow iednio w ykw alifikow anych.

W yłania się zatem pilna konieczność sprow adzenia kupców z zachodnich połaci kraju, gdzie jest ich przepełnienie, k u p ­ ców n aw e t i z niewielkim kapitałem , lecz posiadających znajom ość fachu, energję i zdolności organizacyjne. K resy w schodnie są now ą A m eryką dla ludzi energicznych i uczci­

w ych. Zatem zapraszam y Kupców i przem ysłowców — f a ­ chowców z zachodu, ażeby nam poczęli organizow ać tu na k resach życie gospodarcze.

Pam iętajcie, że, przyjeżdżając, spełnicie czyn o b y w ate lsk i, będąc pioneram i polskiego h a n d lu na kresach i dorobicie się fo rtu n y , a dla m łodego pokolenia przygotujecie now e w arsztaty pracy.

Pozostajem y z pow ażaniem

Zw iązek K upców Polskich, Oddział w Grodnie.

(—) Prezes W iśniewski.

P.S. Z w szelką koresp o n d en cją prosim y zw racać się pod adresem Prezesa Związku, p. kpt. W iśniewskiego, G rodno, Orzeszkowej 34 m. 5.

N iżej p o d a je m y w y k a z s k le p ó w , k tó r e m o g ły b y b y ć z a ło ż o n e w G rod n ie i m ie ć p o w o d z e n ie :

Ilość sklepów C h arak ter K apitał

50—100 Kolonjalne 3— 5 tys. zł

10— 20 G alanteryjne 8—10 „

do 10 M an u fak tu ra 8 - 1 0 „ . 2 — 5 Zakł. złotn, i zegarm. (Je st tylko 2).

2- 3 Szkło i porcelana.

Pozatem brak h u rto w n i kołonjalno-spożyw czej (z k a p ita ­ łem 50—100 zł) oraz zupełny brak czapnika wojskowego i cy­

wilnego. N iem a również dobrego za k ła d u fryzjerskiego, jak i fotograficznego.

Wybór prezydenta miasta Torunia.

Zarządzeniem p. wojewody Kirtiklisa wybór prezydenta m, Torunia odbędzie się 13 maja rb.

Do konkursu na stanowisko prezydenta miasta zgłosiło się 31 kandydatów, w tern 1 żyd.

Zmiana na stanowisku radcy prawnego Województwa.

W związku z ustąpieniem z 1 czerwca p. St.

Dąbrowskiego ze stanowiska radcy prawnego Województwa miejsce jego zajmie mgr. praw Karol Krefft.

Nowy radca prawny, egzaminowany aplikant sądowy, jest Pomorzaninem z powiatu kartuskiego.

Organ rządu w Warszawie.

W Warszawie rozeszły się pogłoski o organi- waniu nowego pisma codziennego, które miałoby charakter organu rządowego. W sprawie tej

„Kurjer Polski” notuje:

„... wobec tego, że żadne z pism obecnych nie p osiada c h a ra k te ru półurzędow ego, w niedalekiej przyszłości za­

cznie wychodzić w W arszaw ie i wielki dziennik polityczny, k tó ry będzie w yrazem poglądów obecnego rządu. W zw ią­

zku z tern] jedno ze stan o w isk kierow niczych w „K urjerze P o ra n n y m “ obejm ie podobno były p rem jer J. Jędrzejew icz.

D I X E 0I 1 M A M I .

--- 12

("Ciąg dalszy).

— Muszę iść, — rzek Stein, podając rękę i po­

stanowił prawdę powiedzieć żonie i dzieciom.

Józefina, zostawszy sama, pomodliła się ser­

decznie do Boga, dzięki czyniąc. Potem rozwiąza­

ła paczkę i zobaczyła piękny materjał na suknię, kolczyki, rękawiczki i inne drobiazgi kobiece, których sobie zawsze odmawiała. Bóg ją obecnie wynagrodził za wypełnienie czwartego przykazania.

Przy wieczerzy Stein po kilka razy zganił swe starsze córeczki, a dla Józefiny okazał szacunek.

Jejmość, obrażona o to, uciekła do swojego pokoju.

Wtenczas Stein zawołał swe córeczki i rzekł:

— Jadwisiu i Marysiu, byłyście niegrzeczne, nieposłuszne nauczycielce, to brzydko z waszej strony. Ponieważ rodzice wasi mają pieniądze, to myślicie, że możecie być głupiemi i grubiańskie- mi? Zatem, jeśli usłyszę najmniejszą skargę, to dostaniecie po skórze tak, jak jeszcze nigdy.

Dzieci drżały ze strachu, a Frania prosiła Jó­

zefinę, aby nie pozwoliła bić, bo ojciec bardzo

jest ostry. .

Kiedy potem Stein wszedł do pokoju żony, zapytała go zaraz:

— Czemu to dzisiaj dokuczałeś moim dziadom?

— Twoim? Mnie się zdaje, że to nasze dzieci.

Pokazałem dzieciakom, że im nie wolno wszystkie­

go czynić, coby chciały.

— Dla nauczycielki byłeś za bardzo grzeczny.

— Ona zasługuje na grzeczność, bo ma gorz­

kie życie z tobą i z dziećmi.

— Gorzkie życie! Ma dobre jedzenie, piękne zasługi, osobną izdebkę.

— Ale oprócz tego musi znosić od ciebie i dzieci naigrawanie, uważasz ją jako posłu- gaczkę: jeszcze wiele, żeś nie kazała jej krów doić. To się musi zmienić i spodziewam się, że ty i dzieci okażecie dobrej dziewczynie szacunek!

Bądź rozsądną i uczciwą dla Józefiny i dla dzieci!

Z gniewem rozeszli się małżonkowie.

Dzieci się poprawiły od tego czasu i skoro były niegrzeczne, to zaraz się upamiętały, skoro im Józefina zagroziła powiadomieniem ojca. Zato jej­

mość stała się bardziej niegrzeczną i nieprzystępną.

Józefina jednak cierpiała spokojnie, wypełniając swe obowiązki i pocieszała się myślą: Cierp spokojnie i ufaj, bo jesteś dzieckiem Marji.

IV.

Po raz drugi uastała zima.

Najmłodsza córeczka Steinów zachorowała, więc wszyscy musieli zostać na wsi, zamiast się przenieść na zimę do miasta. Józefina czuwała dniem i nocą przy dziecku, które chciało być tylko przez nią pielęgnowane i spokojnie leżało, kiedy Józefina była przy niem. Rączki dziecka schudły, twarzyczka zeszczuplała, na policzkach wystąpił rumieniec, który ludzie czasem nazywają cmentarnym kwiatem. Małe piersi rozrywał ka­

szel; było to zapalenie płuc. Lekarz przybywał

codziennie, raz przygotowywał na najgorsze, drugi raz robił nadzieję. Koniec końcem myśl o małej trumnie, a wielkim smutku ogarnęła wszystkich.

Dziecko ukochane, chore, to gorzka kropla w kie­

lichu życia rodzinnego. Lekarz, młody człowiek, był bratem nauczyciela, który przed Józefiną uczył dzieci Steinów. Nauczyciel wiele stracił przez to, bo nie tylko dostawał pieniężne wyna­

grodzenie, lecz i naturalja. Umiał się on przy- milać jejmości, a dzieci chwalił. Chociaż nic nie umiały, pozwalał im na .wszystko. Nauczyciel był nie­

zadowolony, że Józefina przybyła. Na modłę ludzi na pół wykształconych drwił z pobożności i skromności Józefiny i chciał koniecznie dopro­

wadzić do tego, aby Józefina sama poszła albo ją wydalono. Od starej kucharki dowiadywał się 0 tem, co w domu się działo, potem przychodził niby dowiadywać się o zdrowiu jejmości, a przy- tem podżegał przeciw Józefinie.

— Dziwi mnie, — mawiał, — że wielmożna pani porucza wychowanie dzieci ubogiej dziewczy­

nie, która jeszcze sama jest dzieckiem, nie ma do­

świadczenia, pełna jest klasztornych dziwactw.

Rzeczywiście szkoda tak zdolnych i pięknych dzieci.

Jejmość zwykle mu na to odpowiadała:

— Toć próbujemy, ślubu ze sobą nie wzięliśmy.

Kiedy jednak Józefina podczas choroby dziecka całemi tygodniami czuwała przy Frani, to 1 jejmości otworzyły się oc'y i serce i poczęła poznawać wielką wartość szlachetnej dziewczyny.

(Ciąg dalszy nastąpi.)

(3)

G a rstk a obatam uconej b ra c i robotniczej pod czerw on ym

sztandarem .

N o w e m ia sto . I nasi nowom iejscy m iędzynarodów karze n ie chcieli pozostać poza swymi kolegam i z innych m iast.

I oni urządzili sobie swój obchód 1 m aja. W prawdzie nie bardzo im ponująco on w ypadł. W pochodzie kroczyło a ź rap to w n ie 48 mężczyzn i g arstk a kobiet, a pozatem chm ara dzieci, niosących bardzo prym ityw ne tra n sp a re n ty — a r a ­ czej kaw ałki zapisanych te k tu r na drążkach. Z okrzykiem

„ p r e c z z fa sz y z m e m “ kroczyła ta garstka obałam uconych naszych rodaków robotników pod c z e r w o n y m sztan d arem .

< Jeerw ony szta n d a r jakie to znam ienne? Nasz sz tan d a r to O rzei B iały. O niego w alczył c a ły N aród — w obro- n ie t e g o g o d ła sz e d ł na ż y c ie i ś m ie r ć . A tu idą n a si bracia za jakim ś tam obcem m a m id łem . Idą n ie sam i. Takie same sz ta n d a ry niosą z niemi razem ż y d z i po w s z y s tk ic h m ia sta ch Polski, gdzie m ieszka w iększa ich ilość. P o lsk i r o b o tn ik i żyd pod jednym w spólnym sztandarem , czy ż to n ie w y m o w n e? Co m a w s p ó ln e g o p o lsk i r o b o tn ik z ż y d o stw e m , tem za ch łan ­ nym , fa n a ty czn y m n a ro d em , który p ała nieludzką w prost n ie n a w iś c ią do wszystkiego, co nieżydow skie. Ż ydzi oczy­

wiście m ają w tem n a jż y w o tn ie js z y in te r e s , by o d e r - w flć brać ro b o tn ic z ą od w spólnego p nia i kazać jej iść pod w sp ó ln e m ze sobą g o d łe m i śpiew ać m iast

»B oże, c o ś p o lsk ie " m ięd z y n a r o d ó w k ę — bo to ie - d y n y dla źy d o stw a sposób zd o b y cia w ła d z y nad n a r o ­ d em p o lsk im . Ale co może mieć za in teres Polak w tem , by ta k ie zd ro żn e z a m y sły ż y d o w s k ie p o p ie r a ć ? Po zatrzy m an iu się na rynku (— i to wielce znam ienne dia n a ­ szych obecnych stosunków . N iech b y ty lk o n a r o d o w c y a p r o b o w a li u rząd zić ta k i p u b liczn y p och ód i p u b lic z ­ n y w ie c pod g o le m nieb em !) przem ówił jakiś przybyły m ó w c a . O strze jego przem ów ienia skierow ane było prze­

ciw fa szy zm o w i i „ e n d e c ji”. Mówił o rząd ach e n d e c ­ k ich, k tó r y c h oczywiście n ie m a — bo przeciw „ en d ecji"

najb ard ziej z ja d liw ie w a lc z y sa n a c ja i to razem z ży­

dam i. „Endecy", którzy chcą P o lsk i dla P o la k ó w , k tó rzy w a lczą o lepszą p r z y sz ło ść dla całego n arod u polskiego — dla w sz y stk ic h jego w a r stw — te ra ją się po w ię z ie n ia c h — lic z n ie zalu d n ili B e r e z ę . Ale mimo to m ów ca ów n ie ży d ó w c z a se m — n ie s a n a c ję c z y n ił o d p o w ie d z ia ln y m i za o b e c n ą n ę d z ę , a „endeckie* rząd y.

Czy to n ie d a je dużo do m y ś le n ia ? Endecja, k tó ra walczy o dobro całego n arod u polskiego, dążąc do P o lsk i n a r o d o w e j i c h r z e śc ija ń sk ie j, nie może być chyba n ie ­ b e z p ie c z n a r o b o tn ik o w i p o lsk ie m u , k tó r e g o dobra p r a g n ie ta k sa m o g o r ą c o , ja k in n y ch w a r stw sp o łe­

czeństw a polskiego, ale „endecja* je st g r o ź n a i n ie b e z ­ p ie c z n a ź y d o stw n i d la te g o każe się o b ałam u co- n y m P o la k o m w r z e s z c z e ć s „precz z e n ­ d e c ją , p re c z z fa s z y z m e m !” — chociaż ci, którzy krzyczą, nie zdają sobie wogóle spraw y, że czynią to na r z e c z żyd ów . A j e ż e li ch od zi o fa szy zm — to jego wogóle w P o ls c e n ie m a — on najw yżej Istnieje we W ło ­ s z e c h . No, al* żydzi ta k każą — i om am ieni przez n ic h Polacy s p e łn ia ją posłusznie ich r o zk a z — i ich wolę.

Dragi mówca — w ydalony z Francji, gdzie pracow ał — to ­ w arzysz K u d ełk o, z w yrzutam i z w r ó c ił się do ro botników polskich, że się „ w sty d z ą łączyć w w spólnym szeregu do w a lk i o p o le p s z e n ie b y tu “. Oj nie, ro b o tn ik p o lsk i n ie w stydzi się w a lc z y ć o p o le p sz e n ie s w e g o bytu . Do tego m a on p ełne p raw a — naw et to je st jego św iętym o b o w ią z k ie m , tego się on nie w stydzi, ale zato w s ty d z i się tego c z e r w o n e g o sz ta n d a ru i tej c z e r w o n e j m ię d z y n a r o d o w e j p ie ś n i — w ym ysł czy sto -źy d o w - s k i — jakjj wogóle cała id e o lo g ja s o c ja lis ty c z n o -k o - m u n is ty c z n a je s t tw o r e m czysto ży d o w sk im — bo jej o jc e m d u ch ow n ym to żyd M arks.

Sam K udełko najlepszym dow odem tej „życzliwości* ze strony ż y d ó w I s o c ja lis tó w , którzy ta k w ie lk ie m ają we F r a n cji w p ły w y i z n a c z e n ie . Czemu to się ta m za nim ci jego tow arzysze nie u ję li, a w ypchnęli go do P o ls k i, gdzie już i ta k n ad m iar b ie d y ?

Nie, nasza brać robotnicza nie p ójd zie pod c z e r w o n y sz ta n d a r i pod ż y d o w s k ą k o m e n d ę , ona sta n ie ram ię przy r a m ie n ia z całym N arod em do w alki o lepszą p r z y s z ło ś ć P o lsk i.

Władze starościńskie w Bydgoszczy nie pozwoliły na odbycie pochodów.

Bydgoszcz. Jak donosi „Dz. Bydgoski”, władze starościńskie nie zezwoliły na odbycie pochodów de­

monstracyjnych, a jedynie wydały zezwolenie na odbycie w godzinach popołudniowych trzech ze­

brań lewicowych związków klasowych w lokalach zamkniętych.

(Nasze władze starościńskie były daleko libe- ralniejsze, bo pozwoliły, nikłej garstce zwolenników czerwonej międzynaro­

dówki i na pochód i na wiec pod gołem niebem

— przyp. red.)

W I A D O M O Ś C I .

N o w e m i a s t o , dnia 4 m aja 1936 r, K ale n d arzy k . 4 m aja, poniedziałek, Znalezienie Krz. Św.

5 m aja, w to rek , P iusa V P. W., Anioła.

W schód słońca g. 4 — 01 m. Zachód słońca g. 19 — 04 m.

W schód księżyca g. 18 — 47 m. Zachód księżyca g. 3 — 23 m.

& m iasta, i tmwśatu*

Odprawa Zarządów Kół Stron. Narodowego,

N o w e m ia sto . W niedzielę, 26 ub. m. o godz. 12, zebrały się licznie Zarządy Kół S tron. N aród, z całego pow iatu do H otelu C entralnego celem dokonania o d p raw y , n a k tó rą p rzy ­ był prezes woj., ks. C hudziński z P elplina oraz sekr. wojew.

p. Ciesielski z Torunia. Z ebranie zagaił prezes pow iatow y, k s. prof. D em bieński, w itając przybyły Zarząd okręgow y oraz przedstaw icieli Kół pow iatow ych. Piękny w iersz p ow italny p. t. „Zw yciężym y” zadeklam ow ał czł. p. Kowalski. S praw dze­

nie obecności wykazało,Jźe z bardzo m ałem i w yjątkam i praw ie w szystkie K oła z całego pow iatu były zastąpione. S praw o­

zdanie pow iatow e zdał ks. prof. D em bióński, podając, iż mimo ciężkich w arunków i tru d n o ści ru c h narodow y sta le w zrasta i że jego rozw oju nifct i nic już dziś nie zdoła załam ać.

N astęp n ie składały pojedyńcze Koła swe spraw ozdania, z k tó ­ ry ch w ynika żyw otna d ziałalność kół. W dalszym p u n k cie- o b ra d n a stą p iło przem ów ienie ks. prez. C hudzińskiego, któ ry w obszernych w yw odach om ów ił niebezpieczeństw o, grożące Polsce ze stro n y kom unizm u i źydostw a oraz p o d ał w skazów ki i rady, jak pokonać zło i doprow adzić do ziszczenia wielkiej, m ocarnej Polski, o p arte j na.zasadach n arodow ych i Katolickich, za co obecni Czcig. Mówcę nagrodzili rzęsistem i oklaskam i.

Red. i sekr. S tron. p. Ciesielski m ów ił o celach i zad an iac h O bozu N aród, oraz o p rac y organizacyjnej. N astąp ił w ybór Z arzą d u pow iat., k tó ry pozo stał w składzie tym czasow ym ,

W I-sze dni m a j a

Jeszcze można odnowić przedpłatę

na

„ D R W Ę C Ę“

na miesiąc maj.

Jedynie obrano nowego sk arb n ik a. N astąp iła ożyw iona d y ­ skusja. P ieśnią „Boże coś Polskę* zakończono zjazd. Po wspólnym , skrom nym w ysiłku rozjechali się wszyscy do sw ych placówek, zasileni źy wem słowem i zachęceni do dalszej intensyw nej pracy dla w ie lk ie j, c h r z e ś c ija ń s k ie j i n a ­ r o d o w e j P o lsk i.

Zamiast kwiatów

na tru m n ę śp. B ronisław a Miłoszewsbiego złożyli na cele dobroczynne Stów. Pań Mił, św. W in ce n teg o : pp. B.

Chełkow sęy 5 zł, na chleb św. A ntoniego p. S erożyńska 5 zł, N. N. 1 zł. Szlachetnym O fiarodaw com sk ła d a serdeczne

«Bóg z a p ła ć ” Zarząd

Sprostowanie.

W nrze 49 „Drwęcy* zaszła pom yłka w ogłoszeniu. Otóż p. S tefanja Szym ańska m ieszka w Małych Bałów kach, a nie w Kam ionce.

Z Pomorza,

Aresztowanie dyrektora Banku Ludowego.

D z ia łd o w o . A resztow any 2o stał dyr. B anku Ludowego p. Kazimierz Czarliński. A resztow anie p . Cz. n astąp iło n a rozkaz sędziego śledczego.

Nader pamiętne zebranie Zw. Strzeleckiego w Płośnicy

odbyło się 26 ub. m. pod przew odn. w ójta z Płośnicy p. G ros­

sa. Osobliwością zebrania była „miła* i „w esoła” p ogadanka po zebraniu, k tó rą obficie zakropiono «m onopolów ką”. W y­

śm ienity nastró j w ykorzystał k to ś (niew ątpliw ie z obecnych) i sk rad ł prezesowi Strzelca z Płośnicy, p. K ubińskiem u, p o rt­

fel z kieszeni, n a szczęście tylko z dokum entam i i zegarek kieszonkow y z kam izelki, rów nież p. Zdunkow i zegarek kie­

szonkow y z kieszeni. K radzież spostrzeżono jeszcze podczas pogadanki, a spraw ców dotąd nie ujaw niono. Była to więc strzelecka pogaw ędka z „urozm aiceniem ”, której echo rozeszło się po całej okolicy.

Nie czyń drugiemu, co tobie nie m iło !

K is in y , Pom iędzy wl. dom u K obylińską, a jej lokato- rem »Wernerem dochodziło do zatargów . W. płacił kom orne w m iarę otrzym anej pracy, lecz gdy zachorow ał i został um ie­

szczony w szpitalu, kom ornego zapłacić nie mógł. K., m ając re fle k ta n ta na m ieszkanie W., zatarg i te potęgow ała w n a ­ dziei, że tym sposobem zm usi W. do opróżnienia m ieszka­

nia bez w ytoczenia spraw y sądow ej. Gdy je d n ak nadzieja ją zaw iodła, obm yśliła szatań sk i plan. O baliła kom in, a w d odatku, wszedłszy n a stry ch , zarw ała n ad głow ą lo k a to ra sufit. W. u d a ł się pod opiekę w ładzy, k tó ra zarządziła prze­

prow adzenie dochodzeń, w rezultacie czego niegodziw a k o b ie­

ta będzie m ia ła spraw ę sądow ą.

Czy nieszczęśliwy wypadek czy zem sta złodziei ?

M ław a. W ub. ty g odniu w artow nik kolejowy, K onst.

G rzybow ski pełn ił służbę przy w agonach z węglem. K ry­

tycznej nocy, spotkaw szy przy nich złodziei, zam ie rz ał ich przytrzym ać. P rzytem w sposób niew ytłóm aczony d o sta ł się pod puszczony w ruch wagon, k tó ry odciął m u nogę. W s t a ­ nie ciężkim odstaw iono go do szpitala. Istnieje podejrzenie, że wagon puścili w ru ch złodzieje z zem sty za to, że pop rzed n io G., p ełn iąc tę sam ą służbę, za strze lił 1 złodzieja.

Tożsamość samobójcy została ustalona.

B rod n ica. W środę u stalono nazw isko sam obójcy z nocy na piątek ub. J e s t to niejaki W ład. Chorzelewski, la t 28, ze wsi Czerlin, w pow. lubaw skim . Tożsam ość osoby sam obójcy ustalono dzięki poznaniu sam obójcy przez jednego z jego znajom ych.

KOMUNI KATY TUP.

Dane cyfrowe o pracy Tow. Rolniczego Powiatowego w Nowetrmieście.

K ółek Rolniczych w pow iecie 50

Ilość członków 1.821

Ilość p o d p isan y ch k a rt zgłoszeniow ych 1.342

Ilość pism o trzym anych 896

Ilość o trzym anych protokołów od K. R. 379

Ilość w ysłanych pism 1.498

Ilość w niosków sporządzonych (w ażniejszych, nie

licząc d ro bnych pism) 1.218

Ilość po rad u stn y c h 3.678

Ilość w niosków , sporządzonych przez D elegata Wo­

jew ódzkiego B iura do Spraw F inansow o Rolnych (od­

dłużenie) 285

Ilość w yjazdów 115

Ilość lu stra cy j Kółek Rolniczych 51

W płynęło sk ła d ek (razem z C entralą) 3.596,92 zł.

Nagrody w konkursie „Kłosów“.

N agrody za n adesJane do red ak cji „Kłosów* a rty k u lik i 0 upraw ie roślin pastew n y ch z pow. lubaw skiego o trz y m a li:

Z n agród I. F ran c. G riinberg, prezes K. R. K rotoszyny, w artości 25 zł. Z nagród II. W ładysław W ierzbow ski sekr.

K. R. w Nowem m ieście, 100 kg. soli potasow ej. Z nagród III.

J a n Brzozowski, prezes K. R. w Złotowie, 100 kg. k a in itu 1 W ładysław Z abłotny, prezes K. R. w O strow item , 100 ke.

k ain itu . *

Zdobyw com nagród w inszujem y. T.R.P.

Stacja buhaja.

U ro ln ik a W ładysław a W ielgom asa w L ubaw ie n a w y­

b u d o w an iu pod Byszw ałd zo stała urządzona sta c ja b u h a ja zarodow ego, rasy biało-czarnej nizinnej.

Ze w spom nianej stacji w inni k o rzy stać rolnicy w ja k

najszerszej m ierze. T.R.P.

R U C H T O W A R Z Y S T W .

N o w e m ia sto . Z ebranie m iesięczne Stów. P ań Mił. św- W incentego a Paulo odbędzie się w śro d ę d. 6. m aja o godz.

5 tej po poł. w lokalu O chronki Z arząd.

„ G ło s L u b a w sk i”, a „święto p ra c y ”.

N o w e m ia sto . Jed en z naszych pow ażnych obyw ateli, za p y ­ taw szy pewnego robotnika, który również m aszerow ał w pocho­

dzie za czerwonym sztandarem , dlaczego on to uczynił otrzym ał jako odpow iedź tłu m a c z e n ie , że przecież „G łos L u b a w sk i”

te n obchód z a le c ił. I w rzeczy sam ej w czw artkow ym n u ­ m erze tegoż sanac. pism a znajdujem y d łu g i a r ty k u ł na te ­ rn ** » Ś w ięta pracy*, k tó r y w z w r o ta c h ta k ic h , ja k np.

dz3k^* * m aja w P o ls c e p o sia d a n ie w ą tp liw ie s w o ją t r e ś iV t r e ś ć , zdobytą przez w alkę we wielu d ziesiątkach lat, przez długiego szeregu ofiarnych działaczy i bojow ników oraz że **5wiat pracy w Polsce, m a n ife stu ją c dzień 1 m aja,

„ „w in ien m a n ife s to w a ć i ducha*, m u si s ta n o w ić z a c h ę tę do b ran i# u d zia łu w ty m o b c h o d z ie . A przecież ta k ie staw ianie sp raw y je st z g ru n tu fa łs z y w e i s z k o d liw e ta k s p r a w ie p o ls k ie j i kat. Dzień 1 m aja albo, ja k go się nazyw ać podoba — „ św ię to p r a c y 44, ab so lu tn ie n ic n ie m a w s p ó ln e g o an i z d u ch em p o lsk im ani c h r z e ­ śc ija ń sk im . Dzień t m aja to w ym ysł ii tylko s o c ja lis tó w i k o m u n istó w , a ich r o d z ic ie le m , to żyd M arks, stą d też jego usilne p r o p a g o w a n ie p r z e z żydów . To też obchód 1 m a ­ ja absolutnie żadnych nie ma ani cech ani p ierw iastków pol­

skich, przeciw nie duch j e g o w r o g i je st dachow i p o ls k ie ­ m u — bo to duch ż y d o w s k o -m a s o ń s k ie j m ię d z y n a r o ­ d ów k i, wrogi też przedew szystkiem K o śc io ło w i. W szak to

„ ś w ię t o ” n a jw ię k sz y c h w r o g ó w k o ś c io ła i w ia r y c h r z e ­ śc ija ń s k ie j. To też żad n ej p o ls k ie j gazecie n ie w o ln o czy to b e z p o śr e d n io czy to p o śr e d n io robić jakiejkolw iek p ro ­ p a g a n d y dla „ św ięta pracy" w dn iu 1 m aja. A je ż e li to czyni, to działa w yraźnie na s z k o d ę i sp r a w y p o l­

s k ie j i k a to lic k ie j n a s z e g o N arodu.

O dezw a do P o lakó w -K ato lik ó w .

B ro d n ica . Ju ż od dłuższego czasu rzuca się w oczy fa k t oczywisty,że społeczeństw o Brodnicy i okolicy je st pod ob strzałem żydow skich pism . Mimo polskości i katolic- kości naszych stro n wielu ludzi z dziw ną obojętnością wy­

ciąga ręce po d z ie n n ik i ż y d o w s k ie , przyczyniając się w te n sposób n aw et do pew nego ich pow odzenia. O ile pism a żydow skie jako ta k ie nie pow inny być le k tu rą dla Polaków i K atolików ani karm ić ich swem i w iadom ościam i, to na specjalną w zgardę zasługuje jedno z nich, m ianow icie łó d z ­ k i „ E k sp r e ss I lu s tr o w a n y 44. G azeta ta nie w yróżnia się ani prędkością w d o sta rc za n ia wiadom ości, ani nie p ielęg n u ­ je żadnej głębszej idei społecznej, przeciw nie, utrzym uje się n a poziomie brukow ych i niskich zainteresow ań. D rastyczne opisyw anie m ordów i m iłostek to straw a, ja k ą praw ie co­

dziennie podaje, w każdym razie niegodna dla nas.

P o n ad to w „E kspressie Ilustrow anym * m ożna było d o ­ szukać się u k ry te j ironji uczuć religijnych, a n aw e t bluźnier- stw a, ja k np. w nrze gw iazdkow ym .

S połeczeństw o polskie p otraktow ało już ta k ie p o stę p o ­ w anie tego pism a falą o b urzenia i protestów , przeto zw raca­

my się do w szystkich Polaków , aby również ostro zareag o ­ wali. J e s t obu rzający m fak t, że w ielu katolików , zam iast wrócić z kościoła w n astro ju Mszy św., w racają z „E kspressem Ilu stro w an y m ” w rę k u . A je d n a k nie ta k tru d n o je st zro­

zum ieć, że t e n d z ie n n ik j e s t p ism e m ź y d o w sk ie m , obliczonem n a zrujnow anie sum ień katolickich.

P am iętajm y, źe gdzie bezkarnie panoszyły się poziome i bluźniercze pism a żydow skie, tam w krótce C h rystus P an m usiał uchodzić w cierniow ej koronie.

Z w racam y się więc do tutejszego S połeczeństw a z apelem niek u p o w an ia tej gazety, ponadto, aby n ik t czy to przez k o lportaż czy też w ykładaniem la b innym sposobem nie o d ­ daw ał jej przysługi.

Chcem y, aby publiczny apel nasz nie m inął bez echa i w zyw am y w szystkich pachołków , u sługujących «E kspressow i Ilu stro w a n e m u ”, aby zapytali swego sum ienia, czy dobrze ro b ią i czy kiedyś dzieci ich nie będą za to ich klęły.

W szyscy po k ato lic k a m yślący Polacy zdajem y sobie spraw ę z niebezpieczeństw a, jak ie tkw i w rozpanoszeniu się „E kspressu Ilustrow anego* i ap elujem y do P rzew ielebne­

go D uchow ieństw a Polski katolickiej, żeby nie przestało po­

uczać w szystkich o szkodliw ościach „E k sp ressu Ilustrow anego*

i prosim y usilnie, by nie znalazł się żaden uczciwy k atolik, k tó ry b y czytał w ypociny tak ich panów jak:

A piein, A skenaz, B ezbrody, Cukier, E psztein, F ay, B. Fe- ferm an, A. F erm an, Glik, Goldberg, Goss, G rinfeld, J a k u b o ­ wicz, K ałuszyner, S. K ałuszyner, M endelsow a, N usbaum , P a- sierm an, Polak, P oznański, Rawicz, Szenberg, W eiss, W inter, Z andm ern, Z au b erm an i t. d.

W zywamy całe społeczeństw u, aby zap rzestało cz y ta n ia

„E kspressu Ilu stro w an e g o ” oraz in n y c h w ydaw nictw tego ż y ­ dow skiego k o ncernu,jak: « R epublika* «Co tydzień pow ieść”,

«P anoram a*, czy o sta tn io od kilku dni> w ydaw an ą «Karuzelę*, k tó ra o trzy m ała specjalne zadanie o p an o w an ia dzieci i młodzieży.

Z arazem w zyw am y w szystkie pism a, k tó re czują po k a ­ tolicku i m yślą po katolicku, aby odezwę n aszą p rze d ru k o ­ w ały.

Precz z łódzkim «E kspressem Ilu stro w an y m ” !!!

Za D ekanalną A kcję K atolicką (—) N. Łączkow ski, prezes.

Jarmarki w maju.

6 : L ubaw a bk.

7 : B rod n ica bk.

8 : G rudziądz bk.

12: D z ia łd o w o b k ., J a b ło n o w o bk.

18: N o w e m ia s to bk.

14: N. G ro d ziczn o bk.

19 s J a b ło n o w o Z a m ek bk . 2 0 : K u r z ę tn ik bk.

2 2 : G rudziądz bk.

O D ^ ^ A K C T T ™ “ " ™ W odpowiedzi Towarzystwu Kupców Samodz.

w Lubawie.

Nic nam nie wiadom o, byśm y opuścili a rty k u ły , pocho­

dzące i dotyczące k u p ieetw a, k tó re sk ład a nam T ow arzystw o.

Przeciw nie, zam ieszczam y je chętnie w prześw iadczeniu o w aż­

ności roli naszego k upieetw a. Możliwe, źe nas jakieś a r ty ­ k u ły nie doszły — albo zam ieszczenie ich uległo dla n aw a łu m a te rja łu pew nej zwłoce, ale pozatem chyba k n piectw o nasze nie może mieć pow odu do skargi, ja k o b y śm y iezo

interesó w nie bronili. J * *

Jaka będzie pogoda w maju?

A strom eteorolog p. P rengel z Bydgoszczy p rze p o w iad a n a s tę p u ją c ą prognozę na m a j ;

Od 1—10 m aja naogół dość pogodnie. Gorszy s ta n po­

gody z o padem — m iejscam i grad — zaznaczy się w d ru ­ giej połow ie okresu. W o sta tn ic h dn iach dotkliw y sp a d e k te m p e ra tu ry z przym rozkam i w nocy.

Od 11 20 m a ja : Na sam przód pogoda zm ienna, poczem rozpogodzenie i znaczne ocieplenie. W iększa skłonność do burz i p rzelotnych deszczów około 11, 14, 16 i 20 m aja. W końcu o k resu możliwy znow u przejściow y sp a d ek te m p e ra tu ry .

Od 21 m aja do 31 m a ja : P oczątkow o w ietrzno, o zm ień- nem za ch m u rz en iu n ieb a i z deszczem p ochodzenia burzo­

wego. T e m p e ra tu ra niepew na. Poza tem kilka pięk n y ch , słonecznych dni. R ankiem m gły. P ogoda k ry ty c z n a moż­

liwie od 27 do 30 m aja.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ocet, w którym fasolka się zagotowała, zagotowuje się z korzeniami, soli się i zimnym już po wyjęcia korzeni zalewa się fasolkę w

W pewnej chwili jeden z nLb, ubrawszy się niepostrzeżenie w szaty liturgiczne kapłańskie, wszedł na ambonę, chcąc wygłosie zeń «dla kawału” kazanie, a

Dlatego też w kołach politycznych francuskich wyraża się nadzieję, że niew ątpliw e wzmocnienie sojuszu m iędzy Polską, a Francją, którego wiadomym znakiem jest

kiego pod dostatkiem, jest nawet w bród, byle się tylko do tego odpowiednio zabrać, byle należycie przestawić i dostosować cały ustrój i aparat

lityczne. Byliśmy wszak świadkami, że w ostatnich latach w dniu tym na gmachach publicznych nie wywieszano ani chorągwi nawet. Dzień 15 sierpnia podaiesionu do

ofensywy bolszewickiej nie mógł się ostać i wkrótce zaczął się ogólny odwrót, najpierw na froncie południowym.. Ż wielkim trudem tylko udało się na tym

usposobienie i nastawienie, tam, gdzie nie wahano się dla doraźnych korzyści partyjnych chwytać się takich środków, jak kradzenie prze­.. ciwnikom głosów przy

ność nieświadomych jeszcze niebezpieczeństwa, aby wykazać gotowość obozu [narodowego i jego siłę do walki z kom unizm em , odbędzie się w dniu Święta Cudu