• Nie Znaleziono Wyników

Mord dzieci na Tatarach - Marian Sobczyk - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mord dzieci na Tatarach - Marian Sobczyk - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIAN SOBCZYK

ur. 1925; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, II wojna światowa

Słowa kluczowe projekt Lublin. Pamięć Zagłady, mord dzieci na Tatarach, ulica Łęczyńska

Mord dzieci na Tatarach

Byłem świadkiem naocznym mordu dzieci, ponieważ byłem około stu metrów od miejsca tej tragedii. Ja stałem koło budynków Mulaka, koło Skiby, tam domek stał, z lewej strony Łęczyńskiej. Tam kiedyś stał kierat i leżał taki olbrzymi dąb przy szosie i myśmy się tam z chłopcami bawili. Kędzierski był, Rysiek Ochal, Najdrowski Miecio, no było nas chyba z ośmiu chłopców. To żeśmy widzieli. To było 80 metry do 100, nie było dalej. A tu była kopalnia piachu u pana Morawskiego. Tam był olbrzymi głęboki dół, wykopaliska były takie około trzech metrów. I podjechał samochód. Samego momentu jak on podjeżdżał to ja nie widziałem, dopiero strzały usłyszeliśmy.

Patrzymy, stoi samochód i tam wyprowadzają dzieci i strzały słychać. Samochód, nakryty plandeką, stanął tuż przy jezdni i wyprowadzali dzieci, no różne tak w wieku były te dzieci. Do dziesięciu co najmniej lat były takie dzieci. Prowadzili ich pod ten dół i tam egzekucje dopiero robili, strzelali i wpychali ich do tego dołu. Tam jeszcze chyba dwie czy trzy osoby dorosłe były. Jakie to dzieci były, ja nie mogę stwierdzić, ponieważ nie widziałem. Bo to mówili, że są żydowskie, że z Zamojszczyzny, że z zamku są te dzieci. No różne wersje krążyły, ale jakie to były dzieci, jakiej narodowości, tego ja nie mogę stwierdzić. Czy miały dzieci opaski ja tego nie widziałem, że to były żydowskie. A troszeczkę tam dalej tak ze 200 metrów tam stały panie później. Tam opowiadały: „O, wymordowali czyje? Żydowskie, nie żydowskie?”Ja mówię: „Nie wiem, ja nie mogę powiedzieć, bo nie widziałem” bo dzieci były wszystkie przecież. Jak żydowskie to musiały nosić gwiazdę Dawida. A ja tam nie widziałem tego.

To było przed obiadem tak gdzieś jeszcze, ciepło było, to okres letni był. Cały samochód był tych dzieci. Różnie były poubierane, różnie. I warkoczyki miały, i różne, i chłopcy i dziewczynki były.

Strzały trwały z pół godziny zanim to wszystko skończyli. To przysypane było tak nie

(2)

za bardzo troszeczkę, bo to też myśmy później, jak oni odjechali, no z ciekawości, chłopcy jak to chłopcy, polecieliśmy zobaczyć, to jeszcze ta ziemia tak lekko się ruszała, to nie byli jeszcze wybici wszyscy, jeszcze żyli częściowo.

Tego samego dnia ludzie bali się troszeczkę, ale później przychodzili już, oglądali. No w tej chwili, tam na tym miejscu taki słupek stoi, bo ja to widziałem. Nie wiem, kto to postawił, ten słupek, ale to nie jest to miejsce. To jest miejsce faktyczne w samej skarpie tam gdzie stoi w tej chwili krzyż. Bo myśmy ten krzyż tam postawili na tym miejscu. Koło huty stał krzyż i tam trzeba go było zlikwidować, ponieważ tam była rozbudowa tego osiedla. I ten właśnie krzyż z księdzem Sysą z parafii świętej Agnieszki żeśmy przenieśli. Myśleliśmy gdzie go postawić. Mówimy: „Jest miejsce odpowiednie, ponieważ tu dzieci zostały wymordowane przez Niemców i tu postawimy” i żeśmy tu postawili ten krzyż. I do dzisiejszego dnia ten krzyż stoi.

Data i miejsce nagrania 2006-12-01, Lublin

Rozmawiał/a Monika Krzykała

Transkrypcja Beata Gorgol

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Więc to podpalali wtedy, że to nie wolno obcinać, bo jak się obetnie to w oczy wchodzi, że oślepnie dziecko, że potrafi oślepnąć, że głuchnie więc wtedy skręcali ten

Mam jeden taki, bo bardzo lubię obiektyw Biotar, ale wróciłem na stare [lata] do Tessara i uważam, że jest to jedyny obiektyw taki naprawdę uniwersalny i dobry, chociaż

Ja się z tego uczyłem, oczywiście [też] z książek różnych innych, i proszę sobie wyobrazić, że po niecałym roku dostałem pismo, że jestem dopuszczony do

[W domu] miałam takie starsze towarzystwo zawsze - babcia i ciocia, no to już starsze osoby, wiec przyjaźniłam się z tymi dziećmi z Wilczego Przewozu.. Miałam bardzo

A patrzeć na to, co kiedyś było nasze, a co zostało zabrane, i że ojciec szukał pracy, że mama jeździła, prosiła, żeby oddano chociaż to mieszkanie, które nie miało

Że można było dostać dużo łatwiej, no wiadomo, że to było na pożyczkę, prawda, ale nie było tak, że nie było chleba, były wszystkie artykuły, były wędliny, nabiał,

I pamiętam któregoś wieczoru właśnie zebraliśmy się gdzieś tak mniej więcej w tym właśnie gronie – Janusz Zaorski, Tomasz Zygadło, i co ciekawe, obecna minister

On już chyba nie działał, ale nikt nie miał odwagi i ochoty, żeby zdjąć szyld.. No bo zdjąć na Krakowskim Przedmieściu szyld WUML to by była przecież kapitulacja