• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 20 (9 maja 1932)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 20 (9 maja 1932)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Warszawa, 9 maja 1932 r. Cenennmern 2 0 $ t.

Ki 20 Rok IV

Numer poświęcony „walce atletów

MISZKA O D R U I O W A N Y (do siebie:) Do Polski się nie dostałem, teraz zamknęli mi drogę na Daleki

Wschód; kiepski ze mnie atleta! —

(2)

2 Ż Ó Ł T A M U C H A

c ca (O

a o 2 .

CM O j v O g ir>

U Z

P

h

w H

CO (w .<*! SI

o CM

•Si*

355 * w

- O

c 3 - S - 0 ) O ■ + * ir>

vO

. . N

^ o s

£ o

O S H

p q

Z

< <

U

h

W

co *

£ o

o N

> -

N

o :

LU

cs A a

£ a _s O * “<

*< .3 " £

(2 a s«

2 J ^ J

-a

.2 ^

'3 a

S a

•H ^ j a ca

t* «-•

rt CL,

Uh .m

O =0

<J H O

CQ O

od

A T L E C I

Atletów w kraju jest bez liku, Atletów dzisiaj mamy wbród, Sto procent pośród pułkowników, I prawie cały polski lud.

Prystor się zrobił Ołivierą, Sławek Sztekkera czyni gest, Żyjemy zapaśniczą erą,

Walka atletów modną jest.

Dziadek dał rozkaz swemu bratu, By z pustką w skarbie walkę miał, Walka ma być do rezultatu, I by się do niej mądrze brał.

Atleta skarbu ma muskuły, Atleta skarbu poci się, Luzy balonik mu zepsuły,

Skarb pusty w górę mu się rwie.

Na politycznej dziś arenie Dwie kategorje ciężkich wag, Zaraz się zacznie przedstawienie, Arbiter gwizdkiem daje znak: —

'Sanacja w nelson nas chwyciła, Niebacznie założyła klucz,

Dziś grunt, muskuły, jędrność., siła, — Lecz na arenach bywa pucz.

Przerzut przez biodro, chwyt krawatem.

Sędzia zwycięstwo głosi wmig, — Najlepiej walczyć wiosną, latem, Wtedy się każdy uda trik.

Rząd, jak atleta, stoi w ringu, Z kryzysem walczy, — ważna rzecz!

Przegra, kto walczy bez treningu, Przeceni siły na ten mecz.

Czasem atleta „łamie mostek"

I „do parteru" w walce prze, Tu nie poradzi nawet Kostek, Choć tak do walki wciąż się rwie.

Jeżeli walczy kto brutalnie, Niedozwolony zrobi ruch,

Wnet go wygwiżdżą muzykalnie,

Krzycząc: „Patałach! Zjeżdżaj! W „pluch"!

I obywatel też nie dryga, Zapaśnik z niego, że aż ha!

Podatki na swych barkach dźwiga, Z komornikami walkę ma.

Rząd silnej ręki! kwiat atletów!

Turniej zapasów! Złoty pasJ Jedna trzynastka, prócz waletów, I tylko jeden winny as.

Eliminacje! w ruchu kartel, Fuks, niespodzianki, jest i Lwów...

Zwycięstwo ma mieć pono Bartel, Czyżby w tym roku wygrał znów?

Z wynikiem będzie trochę gorzej, Turniej atletów kończy się, Ten będzie mistrzem, kto położy Sanację na łopatki dwie...

Z PO LEC EN IA P. K O M IS A R Z A RZĄDU został zajęty Nr. 19 „Żółtej Muchy“ z datą 9 maja j

za artykuły:

1 } rysunek na str. 1 -szej, 2 ) artykuł na str. 2 -giej p. t. „Wal-' ki atletów41, 3) rysunek na str. 3-ciej, 4) ustęp artykułu

na str. 8 -raej p. t. „Encyklopedja nieilustrowana. '

PUŁKOWNIK.

„Pułkownik jest koroną korpusu oficerskiej i to cierniową koroną".

„Nie miał pułkownik kłopotu '— postarał się o tekę".

„0 pułkownikach można powiedzieć, że dużo) jest wybranych, a mało powołanych".

„Pułkownik, który się nudzi, chwyta się polityki". J

„Wyszedł, jak pułkownik na ministerialnym!

stolcu".

„Zawsze przyznajemy pułkownikowi rację". ] SANACJA.

Sanator w dom, piekło w dom.

Gdzie sanatorów sześć, łam dwanaście reform.- Raz sanacji śmierć.

Gdzie sanacja nie może, tam pułkownika pośle.

Sanacja jest to gra — w której kij jest atutem. ! Sanatora można wyleczyć tylko... operacja

Woronowa!

Nic tak prędko na świecie się nie kończy, jak sympatja do sanacji!

Sanator płacze przed wyborami, wyborca poi wyborach Najbezpieczniej jest zdaleka podlziwiać sanację.

NA M ARGINESIE POETÓW.

Z łanu, (A. M-ski).

Idę rankiem po roli, szarej naszej roli, Niedawno jeszcze w słońcu świat, — A już się ktoś schylony nad pługiem mozoli,

Wiatr śpiewa: brat!

To stary niw tych oraGZ, słowiański kmieć prawy.

Co już' od tylu setek lat

Sieje na łonie ziarno, a z nim pot swój krwawy, A on — mój brat!

i t. d.

(Mój dopisek).

Idę rankiem po roli szarej, naszej roli, (To potu pokoleń zbiornik),

A już się ktoś, dobrze widzę, ku mnie gramoli, Wiatr śpiewa: komornik!

Z dziada pradziada ziemi dziedzic prawy, Odchodzę — z torbami dziad,

Na nic wysiłek, daremny trud krwawy;

Nie mogłem płacić rat... i

Elel.

(3)

2 ó ł T a m u c h a 5

k

1I3 9

H is j»

isk

SKONFISKOWANE

fajpyk f ... J -

śs

:

d

» :4

» r ,

B Y ŁY CZASY.

Ujjjj! Do Komisarjału Spraw Wewaętrz- fch w Moskwie zgłasza się urzędnik .jp;.prosi o zmianę miejsca pobytu do-

„I ./ch czasowego,

^ .— Gdzie urodziliście saę? — pyta

/zędniczka w Komisariacie, i.J p W Piotrogrodzie, towarzyszko I ,| 1 ,.— Gdzie odbywaliście studija?

y— W Petersburgu!

— Gdzie pracowaliście ostatnio,

„ws— W Leningradzie I

C sito . -

— A dokąd chcecie się przesie- f ić? — pyta dalej urzędniczka.

— Do Piotrogrodu, towarzyszko!

ORESPONDENCJA H A N D LO W A . Szanowny Panie)

•Kiedy mi pan nareszcie zwróci te OZOUi OO zł,, pożyczonych rok temu, na

owo honoru, aa tydzień?

Z poważaniem Szaja Zegrzowicz.

kr»'! (Odpowiedź), Szanowny Paniel

Pański ordynarny list, z upomnie- em o .pie-niądzę otrzymałem.

Zawiadamiam, że te marne 2000 j zwracam go, załączając przy ni- 'raPejszem słowa pogardy i oburzenia.

P. S.

1, Taikbym do Pana napisałem, gdyby iałem pieniądze,

Z należnym Go szacunkiem Plajtower.

0

U K Ł U C I A

Wysoki Komisarz Gdańska, który, jak wiado­

mo, patrzy na organizację bojówek hitlerowskich przez palce, oświadczył dziennikarzom, że jest w tej sprawie zupełnie czysty. Nic w tem dziwnego, prze­

cież od wszystkiego umywa ręce.

---- = * = ----

Podobno marzeniem dyrektora teatrów miej­

skich, red. Krzywoszewskiego, jest, aby sztuka Mussoliniego „Sto dni" szła w teatrze Narodowym chociaż pięćdziesiąt dni.

---- = * = ----

Mówią, że minister skarbu, Jan Piłsudski, chęt­

nie zgodziłby się zostać socjalistą i obchodziłby 1-szy maj, gdyby w dniu tym, zamiast pochodów, były dochody.

---- = * = ----

Znany reżyser filmowy, Józef Lejtes, „po ol- brzymiem powodzeniu", jakiem cieszył się jego os­

tatni „superfilm" „Dzikie Pola", stanowczo powi­

nien zmienić swe nazwisko na Plajtes.

---- = * = ----

Podobno „wyższe sfery" sanacyjne zamierzają w maju urządzić ;'kwestę na Tydzień Bebe (propa­

gandowy), gdyż w miesiącu tym przypada sześciole­

cie rządów sanacyjnych.

---- = * = ----

W Polsce doszło już teraz wszystko do porząd­

ku, gdyż „partyjnictwo" zostało— wytrzebione, — niema go wcale, — mamy tylko jedną sanacyjną par- tję B. B. W. R. czyli bardzo biedni wszyscy razem.

I N A G R O D A .

— Nie rozumiem, jak możesz tak kłamać. Dopiero wczoraj powiedzia­

łeś mi, że otrzymałeś I nagrodę aa konkursie za nowelę, a czytam dzi­

siaj w dziennikach, że o-tirzymałeś III nagrodę.

— Możesz mi wierzyć, że nie skła­

małem. To jest moja pierwsza nagro­

da, jaką otrzymałem w życiu.

OSTATNIE SŁO W A .

— Jakie były statnie słowa twego przyjaciela przed śmiercią?

-— Żadne, bo do ostatnie chwili siedziała przy nim żona.

N A W SZYSTKO JEST R A D A .

— Od pewnego czasu doktór za­

bronił mi pić piwo.

— Ale przecież pan pije?

— To nic, pokłóciłem się z dokto­

rem.

£

I §

i a o O)

O

to

N Cłi c*

a g * 1 * **

s . * 'ci* a 3 ST* ^

£ a o J

1 ^ N

* 'O C

N S

3 5,

rj-s

o .

cS- ft to —•

a-*:

1

*-< 5 - * O N a o tt

» § fi «. j V *

"0

&

>

W o

>

O- 1 50

z

* 5 * o

w e -

lll ^ 3

N § so c/>

>

(4)

4 Ż Ó Ł T A M U C H A 1

t*

"O

- cd e

* §•

2.3 a to O

ffi T 3

*3 r '

® g 0)

* T ¥

> | 0 N

° D.-S

8 ^

Ć Js

-r o

c l 2

o o G

0 °* o co ■ *"*

o 0 )

cS i a o

G a

>> 3 j j

£ N CA

-M 0) a .5 cd

u N ąO« a «o co

oT

£ £ CO a 6

0) N o -a O ++ O -o

CA o o ja oT

a C0 a N U CA 'O O CA a

w JO jo a< 3

W CZERWONYM RAJU.

Kiedy w Moskwie zbudowano krematonjum, postanowio­

no spalić w niem zwłoki jakiegoś bezdomnego biedaka, aby przekonać się, czy aparatura pieca funkcjonuje normalnie. Spro­

wadzono do krematorjum zwłoki znalezionego na drodze podmiejskiej włóczęgi i wsunięto trupa do pieca, poczem zam­

knięto piec na 4)8 godzin. Następnego- dnia specjalna komisja otwiera drzwiczki pieca, aby sprawdzić, czy zwłoki zwęgliły się dokładnie. Nagle ze środka daje się słyszeć głos:

„Zamykać drzwi, do cholery ciężkiej, bo straszny przeciąg".

OSTROŻNY

Do hotelu ,.Wolność w Pińsku zajeżdża wojażer, p. Tyl- bor, i zapisuje się do księgi przyjezdnych. W tej chwili prze*

odnośną rubrykę przełazi pluskwa.

Wojażer z Warszawy ciska piÓTO o ziemię i odchodzi.

Właściciel hotelu pędzi za p.- T.ylborem i pyta:

— Czemu pan szanowny ucieka?

— Bo ja w takim hotelu nie mogę mieszkać.

— Ależ zapewniam pana, że u nas jest największy po-

rządek. : 1 , l ; - t j » ^

— Co mi to za porządki, jeżeli pluskwy już zgóry dowia­

dują się, w którym pokoju mam mieszkać — odparł p, Tyibor.

ZM IA N A N A ZW IS K A

Proszę o zmianę nazwiska. Oto moje podanie!

Jak nazywaliście się dotychczas?

Lew Aronowicz Rubel!

A jak się chcecie nazywać?

Lew Aronowicz Czerwoniec!

$ I* -P

stanąłby na czele Klubu B. B.

DROBNE OGŁOSZEN IA

PROTESTY sprzedam na makulaturę po bardzo niskiej cenie.

Chaim Plajtower, ulica Wekslowa Nr. 13.

Z A G IN Ą Ł radny miast- Błonie, który poszedł dnia 1 kwietnia po rozum do głowy i nie wrócił. Znaki szczególne: wysoki, jąkała, krępy, posiada brodawkę na plecach. W razie znale­

zienia — zlinczować.

BEZ ODSTĘPNEGO chętnie oddam duży miły pokój słoneczny, bez balkonu. Zgłaszać się w godzinach biurowych. Pawiak Dzielna, cela Nr. 21 do bankiera Stanisława Kwinto.

CHORO BY SKÓRNE: gemzowe, lakierowane, juchtowe, chro­

mowe leczy specjalista prof. Szewczyński. PI. Karcelego nr. 214, ZGUBIONO dziesięciozłotówkę, papierek bez znaków szczegól­

nych. Uczciwy znalazca wykluczony.

O BICIA chińskie w oryginalnych wzorach poleca znany Bazar ijapoński w Szanghaju.

MILCZENIE jest srebrem, a mowa złotem. Z poważaniem Pol­

ska Akc. Sp. Telefonów.

OSTRZEGAM moiją Zośkę aby nie puszczała oczka, ibo jej no­

wych pończoch nie kupię. Zygmunt z Marymontu.

W OBEC TEGO, że nie mogę znieść mojego sublokatora, chęt­

nie wynagrodzę każdego, kto m i pom-oże znieść go z czwartego

piętra. Oferty sub ..Siłacz". stanąłby na czele Klubu Mniejszości narodowyć) 7

W

A L E K S A N D E R G A R K O W I E N K O

(5)

NADCZŁOWIEK, (w stylu dielkainckim).

.■ Ze wiątpień gorzka naleweczika : w żołądku ducha 'Ogniem piecze,

^ a hardych mrzonek pełna becz­

ka i! zasady stare tnie, ikaleczy...

Ale wullkanu groźna lawa Uabi'j.a życie i zastyga!

V Attylą zostać kiepska sprawa, [w kieszeni szczęścia będzie fi­

ga!...

C. T.

SPOSÓB.

J — Jak zachęcić urzędmi!ków do więikszej wydajności pracy?

— Położyć na biurku każde­

go po egzemplarzu noweli dlo ustawy emerytalnej!

LUNATYK

Do gospody pod „Złotą R ączką" w miasteczku Lipnik za*

echał późnym wieczorem turysta, pan Heronim Przylasz zka ivi prosi o nocleg. Gospodarz hoteliku, A lojzy Kiełb, z zakło-

‘r-ootaną miną oświadcza gościowi, że z przyjemnością oddałby nu jakiś pokój, ale, niectety, niema ani jednego wolnego miej- ica w całym zakładzie... „Goście śpią nawet na stołach bilar- : pwychr — podpowiada z boku starszy kelne, przysłuchując lę rozmowie. Pan Przylaszczka nie chce ustąpić, tłomacząc Bspodarzowi, że tutaj, w Lip miku, nie ma nikogo ze znajomych (przyjdzie mu chyba nocować na ulicy.

— Niechno pan dobrodziej zaczeka chwileczkę — mówi tospodarz, skrobiąc się za uchem — tutaj n a pierwszem pię-

;rze zajmuje pokój pewien obywatel ziemski z pod Piotrkowa.

Pójdę do niego i poproszę, żeby pozwolił panu przespać się jw swoim pokoju.

Po paru minutach powraca poczciwy pan Kiełb i mówi i rozpromienionem obliczem:

Odrazu przeczuwałem, że panu pozwoli. Tak mu jakoś łagodnie z oczu patrzy, że prosto z mostu do niego:

/^Paaie Szanowny, to podróżny, panie tego — a on odrazu się godził, -tylko poda, niech go pan .przyprowadzi, pada, bo chcę

|p zobaczyć pada...

Poszedł więc pan Kiełb z panem Przylaszczką na górę.

Jospodarz przedstawia gościa.

„Cep-Niedomagalsiki ijestem, panie dzieju — mówi szlach- :ic, sapiąc — ano, proszę proszę, niech się pan rozgości, panie Izieju, możesz się pan przespać, tylko wiedz pan o tem, że a horrendalnie głośno chrapię, więc..,

— Dziękuję iza szczerość — odpowiada pan Przylaszczka — muszę się szczerością odwzajemnić: O tóż ja jestem lunaty­

kiem i muszę pana przestrzec, by się pan nie przeraził, jeżeli nnie pan zobaczy na jakiejś rynnie...

Jeszcze kilka słów i obaj panowie ułożyli się do snu. Na- ajutrz pan Przylaszczka budzi się i ze zdumieniem spostrzega

\ schylonych nad jego łóżkiem gospodarza i pana Niedomagał- kiego. Przy łóżku stod miednica z „wodą...

— Co to znaczyć? — pyta zdumiony pan Przy- aszczka.

— No... (jakże pan spał?

— Dziękuję, dobrze — odpowiada jeszcze niezupełnie ijrzytomny pan Hieronim...

" — No... a czy.., czy chrapanie tego pana — mówi gos- sdairz, wskaż u/j ąc pana Niedomagalskiego —- nie przeszkodziło - taau spać?

— Jak tam mogło przeszkadzać, panie dzieju, kiedy ja -/'ałą noc czuwałem, bo chciałem panie dzieju zobaczyć, jak

pan wyjdzie z łóżka i zacznie panie dzieju, chodzić po

*‘ł®chu.

Piąte zadanie turniejowe

Z podanych^fliter ułożyć Sentencję, która jest w dzi­

siejszych czasach jedynie słuszną i prawdziwą.

Za dobre rozwiązanie 5 punktów.

Z Cyklu: Piosenlki nastrojowe.

Łukasz Tasiemkowskij.

(przebój Kercelaka) Nuta „Wołga, Wołga".

Banda, banda, Mać radnaja!

Banda zgrana, — Kto ją ma — Temu przejdzie Ikażda granda, Banda — granida — no to ja!

W przyszłe wieki idzie sława, Choć przeminą nasze dni, — Wspomni i nie raz Warszawa.

Policmajstra oraz mnie!

Był i Sieczka, sławny mały, Ale (kipnął szczery druh, Dzisiaj z sity/y naszej całcj: — Ja z Łokietkiem — tyllko dwóch!

Mówił nieraz gubernator, Bezpieczeństwa mówił szef,

„Ja zamykam oczy na to, Że ty bardzo lubisz krew!".

Życie było, codzień granda, Prosto rozkosz, raj wprost, a!...

W Ikryminiailte dzisiaj banda, A (zia kaucją), wolny — ja!...

CO ZDOBILIBY NASI ATLECI ZAWODOWI,"GDYBY WYBRANO ICH DO SEJMU.

TEODOR SZTEKKŁR stanąłby na czele konserwatystów.

N

t e

^ t

O

C o l

&

•o

kj

c ; §

’ ;o

CC

n -i o S 3 S , N o o 1” >

n

]

d i

Ul I . *

c ^ oT ^>*

* s

*3 Ci. o**

£•<:. cj S ^ c:

fi

3 S

■o w c

' < S

S w a *

ri

Co. Sr'*

1:1-

Ci u

(6)

O B U w I E iS S L 2 ? R 2 2 W . D O B R Z Y Ń S K I D A M S K I E , M Ę S K I E I D Z I E C I N N E po le ca w du ży m w y b o rz e w yr ób w ła sn y C H M IE L N A N r. 18 . E g zy st uj e od ro ku 1 8 7 9 .

6

D Z I A D E K

Turniej w kraju jest duzy, Mocne chcom być dziś tuzy, Silą strasą nas walety, Chcom być silne, jak atlety, Lec to wsyćko telko puć!

Różnych mamy siłaków Z naszych polskich „junaków", Lec z nich kużden, chociaż srogi, Tyż połamie kiedyś nogi, Bo arena śliska je)

W B. B. powstał wielki ruch, Walczyć ma atletów dwuch, Jak i wynik z tego bandzie, Kto dostanie na arendzie, To sie wkrótce pokaże!

Jak się raz atleta wścikł, To ci zrobi! pewien dryg, A publiczność za tę grandę Wyrzuciła go za bandę, W tedy ustatkował się!

Wierzcie ludzie dziadkowi, Bo on prawdę wam powi, Nikt atletów się nie lęka, U kużdego mocna ręka, A winc strasyć nie trza nas!

NARADY.

Gdy się kiepsko teraz kręci U państwa naszego sterów, Uradzono, by zwoływać Narady byłych premjerów.

Ale tylko tych z Sanacji, Co czynili „twórcze” krzyki.

Choć ich pięciu dotąd było, Każdy marne miał wyniki.

Ż Ó Ł T A M U C H A

Ś P I E W A

Pan B. przyjeżdża pierwszy raz do Paryża, Podchodzi do policjanta i mówi:

„Pardon, monsieur! Parlez vous francais?"

(Przepraszam pana, czy pan mówi po francusku?).

PRZYSŁOW IA Z KOMENTA­

RZAMI.

I.

Że „każda Liszka swą kitę chwali", Najmniejszej niema tu wątpli­

wości, Więc choć się w rządach mocno zbajali,

„Bebki” wciąż plotą o swej wielkości, A)!e ja tutaj muszę zaznaczyć, Iż lekki obłęd maiją te chłopy, Bo aby wielkość tę ich zoba­

czyć, Trzebaiby w oczach mieć mikro sikopy, II.

„Długie włosy, rozum krótki”, Tak stare twierdzi przysłowie, Więc kobieta, aby izmądfzeć, Obcięła włosy .na głowie.

Lecz daremnie oczekuje Na -owej reformy skutki.

Zatem można dziś powied~:-łć.

„Krótkie włosy, rozum krótki".

„Każdy dudek ma swój czu­

bek”, — Ja inny przykład wyłożę:

Każdy z B.B. wierzy bubek, Że Sanacja „wszystko może".

Więc gdy u kogo ujrzycie Owej wiary chociaż czubek, Wtedy wnet się domyślicie, Że to z B.B. głupi bubek.

Teo-Re.

WALKI

Nasze walki polskie miały bardzo emocjonujący przebieg i przyniosły następujące rezultaty:

W pierwszej parze, nie cieszący się popularnością, krót­

kowzroczny zapaśnik „Temida" święcił niespodziewany tryumi, zwyciężając pomysłowego , Kwintę'1. W 20 minucie, po zastoso­

waniu k l u c z a , przygwoździł przeciwnika do celi.

Niemałą rolę w walce odegrał sędzia (śledczy), który swemi orzeczeniami wyraźnie faworyzował „Temidę";

W następnej walce posiniaczony w poprzednich spotka­

niach zapaśnik polski „U r z ę d n i k “, skapitulował przed nie­

pokonanym czempionem „ S a m o b ó j s t w e m“. Zwycięzca walczył b. efektownie i tym razem zamiast charakterystycznego rzutu z m o s t u (do Wisły), zastosował p a r t e r (z 5 piętra) i lekko ułożył przeciwnika n a o b u ł o p a t k a c h na asfalcie.

Ładnie . .prezentowa! się „M a c i e j e w s k i“, zwycię­

żając w walce decydującej (ó życiu „S k a z a ń c a"), zakładając mu k r a w a t na szyji.

Spotkanie „W i e r z y c i e 1 a" z „ D ł u ż n i k i e m " nie doszło do skutku z powodu ucieczki „D ł u ż n i k a“. W alka głównych kandydatów do złotej teki „ B a r t l a " z P r y s ł o - r e m“ nie dała rezultatu.

W chwili obecnej na czele turnieju usadowił się doskonały

„ C r y z y s " , który zdaje się być pewnym zwycięzcą turnieju.

„JUR-STES".

POLKA „ATLETÓW*1.

Arena, domena, gwizdek, banda, Nelson, krawat, co za granda, Arbiter, galerja, kalosz, krzyk, — Sztekker zrobił świetny trik.

Łopatki, wypadki, defilada, * Parter, loża. klucz, rulada,

Przerzutem przez biodro, klęska, szlus, Taki wyrok, taki mus.

Do pucu, kawały, kombinacja, Musi być eliminacja,

Rezultat, atleta 'złożył pas, — Poco Oliwiera wlazł?!

Nagroda, tysiączki, mistrz, tytuły, Waga, wyrost, chwyt, muskuły, Odwety, djety, dobrze jest, — Walczą wszędzie dziś na fest.

Turnieje, nadzieje, obliczenie, Bileciki słone w cenie,

Zapasy, wywczasy, floty moc, «

Buju, wuju, hoc, hoc, hoc!

(7)

Ż Ó Ł T A M U C H A 1

C O K T O L U B I

Dnia 1 kw etn;a r. b. wszystkie narody świata postanowiły wysłać jednego ze swych przedstawi­

cieli na samotną wyspę. Postawiono jednak każde mu z nich warunek, że może zabrać ze sobą tylko trzy rzeczy, — nie więcej. Otóż, co każdy z nich wziął?...

Amerykanin: gumę do żucia, whisky i powieść Wallace‘a.

Rosjanin: Nowy program ,,piatiletki“, bbułę agitacyjną i samowar.

Włoch: czarną koszulę, przykazanie Musoli- niego i mapę swej oijczyzny.

Szkot: jedną koszulę, kalendarz wieczny i skar­

bonkę.

Anglik: fajkę „Times", i piłkę footbalową.

Francuz: małżonkę, kochankę i kołyskę.

Chińczyk: ścięty przez japończyków warkocz, herbatę na sprzedaż i worek ryżu.

Niemiec: nar.'fotografię Hitlera, flaszkę piwa, kairtę wymeldunkową.

Japończyk: komunikat wojenny, nóż do haraki- ry f oartyturę „Madame Buterfly".

Polak: Jksiążeczkę Kasy Chorych, order i figur­

kę Joska Milrada.

Żyd: trzy listy polecające (od posła Wiślickiego oraz ininych nie mniej sławnych ludzi).

7 T A K B Y W A

Otrzymaliśmy autentyczne zgłoszenie zamieszkania, które dla uciechy nodaiemy w wiernym przedruku.

K W E S T J O N A R J U S Z

W a r s z a w a

powiat gmina miejscowość lub Kom P. P.

ul. S m ę t n a Nr. domu 4 Nr. mieszk. 13 I. a) Nazwisko N i e w i n n a

2- Imiona M a g d a l e n a

3. Imiona rodziców L i i i W ą t r u p s k a

i nazwisko panieńskie matki L i i i W ą t r u p s k a 4. Zamieszkał (a) dn. m-ca 19 r.

u kogo u p r z y s z ł e g o e w e n t u a l n i e m ę ż a w charakterze u p r z y j e m n i a n i a ż y c i a 5. Miejsce poprzedniego zamieszkania K o m i s a r ­

i a t X III P. P.

6. Zawód i stanowisko w zawodzie, źródło utrzyma­

nia. .. d z i e w c z y n k a

7- Urodził (a) się dn. .. m-ca 1 r.

w w a g o n i e p o c i ą g u t o w a r o w e g o 8. Wyznanie (według metryki) o b o j ę t n e 9. a) Stan cywilny p a n n a

b) imię drugiego z małżonków J ó z e f K a c p e ­ r e k .

10. Czy posiada dowód osobisty i jaki co to k o ­ g o o b c h o d z i ? !

II. Przynależność państwowa d o s i e r ż a n t a 3 p.p.

12. Czy posiada dowód, stwierdzający przynależność państwową i iaki t a k , d z i e c k o w j ę z y k u p o l s k i m Nr. ? wydany dn. 14 m-ca <m a j a przez s i e r ż a n t a chyba-. , z r e s z t ą n a p e w

n o n i e w i e m ,

13. Stosunek do powszechnego obowiązku wojskowe­

go: p r z y c h y l n i e .

a) ®totvień wojskowy i o w s z e m b) P. K. U. n i e r o b i r ó ż n i c y 15, Uwagi: Z b y t e c z n e .

N O W E Z W IĄ ZK I

„Liga Samowystarczalności Duch (owej)" z posłem Duchem ila czele.

„Stowarzyszenie „Braci OgmIstyęh”. Na honoTowego pre­

zesa uproszono „brata w s p iry tu s ie g e n e ra ła WiCniawę-Dłu- goszowskiego.

„Związek b. ministrów” z Kaz. Bartlem na czele. Zwią­

zek o Wybitnie 'kontemplacyjnym charakterze, Siedziba w Kra­

kowie.

„Koło świadomych Rzeczy*'. Na czele sam pan poseł Wi- śtidki.

„Izba Nowicjuszy'*, stowarzyszenie młodocianych polity­

ków, wstępujących ■dopiero w szranki walk partyjnych.

LIST DO R E D A K C JI Sz. Panie Redaktorze!

Od dłuższego czasu rozpowszechnione jest hasło, że „Cu­

kier krzepi". Nikt w to jednak nie wierzy i wszyscy twierdzą, że to *tylko . reklama. •— J a jednak czuję się w obo­

wiązku ogłosić, że cukier •doprawdy krzepi, gdyż miałem moż­

ność osobiście się o tem przekonać.

O tóż w-czoraj, ku mojemu największemu zadowoleniu, otrzymałem wiadomość, że dawno oczekiwana śmierć mego bogatszego wuja wreszcie nastąpiła. Umarł on na cukrzycę i jedynym spadkobiercą j-ego miljonowej fortuny jestem ja. Czy z tego nie wyniika jasno, że cukier krzepi!

Łączę wyrazy szacunku i poważania stały czytelnik

„Tse-Tse" Kazimierz Fortunat-Szczęśliwski.

POLECAMY

FABRYKĘ KAPELUSZY

FILCOWYCH

SŁOMKOWYCH I GALANTERYJNYCH

OTACŁAGDA SZOLCA

współpracownika firm

A. BERNARDIN SUCR FANFANI et ST A G I W PARYŻU

W A R S Z A W A

C h m i e l n a 15 T e l e f o n 307-76

Jeżeli nie Szyller-Szkolnik, to któż inny potrafi szczegółowo określić Twój charakter, zdolności i przeznaczenie, Szyller-Szkolnik jest Redaktorem pisma ..Świt" (Wiedza Tajemna) autorem wie­

lu prac naukowych, posiada szereg pro- tokułów Towarzystw Naukow. Stolicy.

Jeżeli Ci brak energj, równowagi, je­

żeli cierpisz moralnie, potrzebujesz do­

brej rady. przyjdź, a poznasz kim jesteś, kim być możesz. Dowiesz się, jak żyć, aby zwycięsko przeciwstawić się losowi.

Jeżeli wątpisz, nie masz czasu, napisz natychmiast imię rok, miesiąc urodzenia, a otrzymasz określeuie ważniejszych faktów życia‘darmo (75 gr. znaczki pocztowe i niniejsze

ogłoszenie załączyć)

PSYCHO - GRAFOLOG SZYLLER-SZKOLNIK Warszawa, ul. Zórawia Nr. 47 m. 2.

Przyjęcia esobiste płatne — cały dzień- Analiza szczegóło­

wa — horoskop — odpowiedzi słynnego medjum Evigny-Rara zł. 3.

n to N p

» 2 '

O o- to

o 3 p & 'S*

p o r : o n i! “ co

00, '

P to O g - B N'

n

3 OJ

o

N P (/i to X)

O N 3- I P O !

N - i |

O ^ p n :

to cr

(8)

Ż Ó Ł T A M U C H A

Z WALKI^NASZYCH ATLETÓW POLITYCZNYCH na placu Teatralnym

OSOBY: Wiślicki, Moraczewski,

ENFENT TERRIBLE.

'/gimiś ma pięć lat. Zygmuś (jest bardzo mądrym dzieckiem. Wczoraj podszedł do mamusi i pyta:

„Mamusiu! Dlaczego pan Henry!- całuje moją siostrę?"

Mamusia śmieje się.

Tak być powinno. Przecież za tydzień 6 ię żenią.

Tak? To i ituś żeni się z naszą gu­

wernantką?

Niedziałkowski, Komuna*Bulmśki.

S ZAN UJCIE SĘDZIWOŚĆ!

Młodziutki Izydor Pupfeo . poszedł ce swym dziadkiem do łaźni; nagle Izydorek spostrzega, że dziadziuś ma bardzo brudne nogi.

— Fe! Dziadziuś ma takie brudne nogi! — woła wnuczek, nie mogąc ukryć oburzenia.

—■ Zdaje ci się. Przecież ja jestem dużo starszy od ciebie!

BNCYKL OPEDJA t

NIE/LUSTROWANA

(ciąg dalszy) P A M IĄ T K A — gen, Zagórski.

P A Ń ST W O W Y M ONOPOL Zapal czany — sierota po ś. p, I. Kreu gerze.

PASOŻYT — minister bez teki.

P A S Z K W IL — towarzyska zabawa.

PIT IG RILLI — starszy marjawita.

P L A G JA T — przemysł literacki.

P LO T K A RZ — korespondent P. A.

T-a.

POET A — głodomór • recydywista.

POLITYK — otumaniony wól, PO RĘCZY CIEL — niemający nic A<?

stracenia.

P O R N O G R A F JA — autobiografia dri Boy‘a.

PORTRET legitymacja z Zoologa POSTUMENT — nieużyteczny głaz, PREZENT — wybrakowany towar.

P R O G N O Z A — improwizacja P. I

M-a. ' '* ' [

P R O H IB IC JA — poważne źródto n trzymania.

PROSPEKT — reklamowa bujda.

P R O T E K C JA — podstawa egzysten cji bałwanów.

PROTEST popularna piosenka.

PRO TOPLAST A . —r nikczemny sen.

jor,*

P RÓŻN IAK — zapracowany refegj rent,

PRYZM AT — rachityczna lornetka.!

.'RUSAK — wrzód na pośladku Eu /

ropy. (c/d. n.). f

AK TUALNE CHOROBY.

— Państwo w domu?

— W domu, chorzy!

Choroba.,, czy zakaźna? Nie I bezpieczna?

— Doktór orzekł, te . nie niebezoieI czna, ale epidemiczna: — Pani je>l skryzysowana. Pan zredukowany. \

Poświęcony „ S Z E Ś C I O L A T C E

m mm

Warunki prenumeraty (wraz z przesyłką): miesięcznie zł. 1.00 — kwąrtalnie 2.50— półrocznie zł. 4.50 rocznie zł. 8.00. Zagraniczne i w tekście o 100% drożej. Konto w P. K- O. Nr, 14370

Ceny ogłoszeń: Cala kolumna (2 szpaltowa) — 300 zł. 7i kl. — 150 zł. '/t— 75‘zł. Vs — 40 zł. Marg. 50 zł.

Adres Redakcji i Administracji, (czynnej od 10 — 16 pp.) Warszawa, Wspólna 6. Tel. 9.25-16.

Oddział Poznań, Wysoka 11, św. Marcin 5. tel. 14-45, Godz. adm. 9-12 i 15-18, godż. red. soboty 17-18 Redaktor odpowiedzialny: Franciszek Gawroński.

Przesyłka pocztowa opłacona ryczałtem

Wydawca: „PRASA",. Spólozietnia Wydawnicza.

2290 Druk W Pickarniaka. W aritaw a, Ordynacka 3,

Cytaty

Powiązane dokumenty

A na zakończenie mej płomiennej pochwały, zwracam się do naszego Państwowego Monopolu Spirytusowego o należne mi honorarjum za wspaniałą reklamę jego wyrobów

Świnarski — Dąbrowica: — Życzenia Pańskiego, ze względów zasadniczych (brak odpowiedniego aparatu i sił) nie możemy uwzględnić. Natomiast list Pański

kowi Połsudskiemu przez ówczesnego premjera Bartla, codzienne rachunki p. Miedzińskiego na 3000 i więcej złotych, wydawanych przez niego w Oazie, najwymowniej

I tak, gdy obrona atakowała Brześciem, oskrżyciele bronili się Krako­X. wem, zaś na Kraków oskarżycieli obrona

Wreszcie przyszła na niego kolej. Wszedł z pewną miną na salę i sitanął przed trybunałem. Prokurator jeszcze raz z zakołpotaniem poprawił się na krześle,

Oddałbym chętnie za młodzieńcze lata Złoto Rotszyldów i sławę Woltera, Lecz dzisiaj inne jest pojęcie świata, — Nawet poeta go się nie wypiera: — Każdego pali

Na dzisiej- szem posiedzeniu Ligi Narodów, delegat Cj^in przedstawił członkom zgromadzania ubolewania godną sytuację, w jakiej od stu lat znajdują się Chiny.. W

mi, gdyż do legendy należą te dawne dobre czasy, kiedy wystarczało zapisać się do Sanacji, by mieć preferans przy talerzu i butelce. W dodatku o lukratywny