Warszawa, 7 lutego 1932 r. Cena numeru 2 0 gr.
ItTA
Rok IV
MUCHA
‘U3 & @ « = ‘ 6 ’
Num er poświęcony „Odszkodowaniom66
Nasz wielki „Gustek"— genewski, znakomity specjalista od konferencji „Ligowych" i odszkodo\
, figowych"-
cw CS
ao
s (N) OŃ CTs^
ś sr- m
*3 J
- a>
o -m m
U ZPi d*
HCO
(wNT MJo -2^.
'855
zn
Eti Cl, £ .. N
< -
W> h O c t f H
< <
U ^
CO
Si
O N O
> -
N CĆ XI
LUm
o
a C3 B
£ d € o N «l<j u O •Slz CG CU aj- b~i5Q
a>
-a Q
•Hcd U au ci
CG H
ł-i*3 O
« 0* «o
• H od
Odszkodowania
Przez wszystkie oceany i przez wszystkie kraje, Od Bałtyku po Bosfor, z Tatr po Himalaje, Od cieśniny Berynga po wyspy Łabędzie,
Na biegunie, w pustyni... wszędzie, wszędzie, wszędzie, O tem wiedzieć się godzi, panowie i panie, Głośną jedna jest kwestja: — to odszkodowani®
O niej się /tylko mówi codzień dookoła, 0 niej się też z gazety na świat cały woła,
1 choć starą, jak wieczność, kwestja ta wciąż była, Jest nie mniej aktualna, ciekawa, zawiła...
Czy mdłość cię poniesie, albo skuszą wdzięki, Załatwisz jakąś sprawę pocichu, od ręki, Ukatrupisz bliźniego, „nabijesz w butelkę",
Lub, bez zgody „pożyczysz" szpilkę albo belkę, — Nic ci płazem oie ujdzie, ni w wierszu, ni w prozie, Odszkodowanie zapłać, albo posiedź w kozie!
Z tych to względów za flircik — w małżeństwie pokuta, Albo płać alimenta — nie pomoże buta!
Przejedziesz kogoś autem — będzie z tobą krucho, A „władzy" się postawisz — nie ujdzie na sucho!..
Kłóciły się ze sobą „N. D.“, „Piast", „Pepesy", Zato ich za łeb wzięły sanacyjne biesy.'
Jedynkę nam wybrali, — (mało biedy było), W nagrodę się kryzysu ciężkiego dożyło!
Niemiec przegrał wojenkę, więc płacić dziś musi, Choć Bruning niechce, płacze, — wierzyciel go dusi I Francja nawet zniżki im nie chce dać raty, Jak o tem w prasie głoszą wciąż komunikaty.
Takie sobie p o d g a d u j k i
— Cóż tam słychać, panie Janie?
— Dżiś? W modzie (odszkodowanie, ea wy
datki i za straty wszyscy pragną dziś zapłaty i Sa
nacja również, panie, musi dać odszkodowanie, bo to rzecz jest nieomylna i „ciekawa”, jak Cat z Wil
na, że przez lat sześć nie na raty tu* mieliśmy same sitraty, przez ozas długi, mówię szczerze, błądziliśmy w stratosferze. Za to wszystko, drogi panie, musi być odszkodowanie.
— Ja już to mówiłem nieraz, że Sanacja się rozpiera, że Sanację coś napiera; że Sanacji już za ciasno, ale gwiazdy również gasną, gwiazdy blaski także tracą, więc Sanacji nie wzbogacą, bowiem bebki „twórczą pracą" biorą, owszem, lecz nie płacą.
Więc drogi Czytelniku, ten wysnuć wniosek chciej, A w życiu też zasadę, jako dewizę miej,
Żeby się nie zadłużać, no i nie robić źle, A wtedy cię ominą odszkodowania te...
W sanacyjnej wylęgarni tuzy są niewypłacalni, choć się między sobą dzielą, zawsze są pod kuratelą.
Że isię rozmnożyły Witze, musiał. Gu/tek cierpieć w Lidze, na nic zdało się gadanie, musiał dać od
szkodowanie.
’— Co ty pleciesz, drogi Janie! W®zak to je
szcze jest pytanie, czy to na tym się skończyło, czy się wszystko zapłaciło? Nie! przez tyle wszak mie
sięcy uskładało się coś więcej. Trza wyrównać wszystkie straty, dostaliśmy same maty, bowiem nasi politycy słabi są na szachownicy.
— To jest jasne, jak na dłoni i nikt tego nie osłoni, ani Boguś ni Walery, ani inni z de Rivery...
Wszystko składa się „cacanie", a więc „lu": — od
szkodowanie!!...
Franciszek Gawroński.
U K Ł U C I A
Ministrowi P. i H., generałowi Zarzyckiemu, przedłożono raport ekonomiczny i finansowy, doty
czący Grecji, przesłany przez Poselstwo R. P. w Ate
nach. Raport powyższy konstatował, że bilans han
dlowy Grecji jest deficytowy, co siłą rzeczy wpływa ujemnie na finanse Grecji. Minister, po /zaznajo
mieniu się z treścią raportu, zrobił na nim następu
jącą adnotację: „Uaktywnić bilans handlowy Gre
cji', podcyfrował i postawił datę. Departament Han
dlowy M. P. i H. ma teraz niemały kłopot — na ra zie jednak, jak twierdzą wtajemniczemi, umieścił ten epokowy dokument w teczce dokumentów ndepil- nych, lecz poufnych.
X
Brześć i Kraków były atutami, których uży
wała stale obrona i oskarżyciele. I tak, gdy obrona atakowała Brześciem, oskrżyciele bronili się Krako
wem, zaś na Kraków oskarżycieli obrona repliko
wała zaraz Brześciem. W rezultacie ijedaiak przeko
naliśmy się, że oskarżyciele więcej wiedzą o Krako
wie, zaś obrona — o Brześciu.
X
Dowiadujemy się, żie ostatnie expos6 p. Mini
stra Skarbu opozycja zamierza wydiać, jako lekturę propagandową p. t. „Miłe złego początki, lecz ko
niec żałosny".
Minister P. i H., jak twierdzą plotkarze, dobrze ffezwyczaj poinformowani, przyjmując w grudniu de
legację dyrektorów i właścicieli kopalń śląskich, wziął ich za przedstawicieli górników i oświadczył im, że dyrektorom i prezesom należy obciąć i to b. poważne ich pensje i pobory. Wywołało to oczywiście dyskretne uśmiiechy i zdumienie.
X
Jak się dowiadujemy, Zarząd Stowarzyszenia, dzierżawiącego publiczne szalety, złożył do władz skarbowych podanie z prośbą o umorzenie podatku dochodowego, gdyż zamiast dochodów mają same odchody.
X
Podobno dowódca dywijzjjfi, generał Szyling, z chwilą otrzymania nominacji na generała broni, zmienia nazwisko na Funt-Sterling.
X
Po wizycie londyńskiej, krążyły obecnie wersje, jakoby nasz minister Zaleski zachorował na an
gielską chorobę.
X j
Podobno w sferach sanacyjnych przyjęto wyrok w procesie b. więźniów brzeskich z niebywałym aprauzem.
X
Ponieważ Warszawska Rada Miejska' jest, jalt wiadomo, zabawną i wesołą instytucją, istnieje pro
jekt zmiany jej nazwy na Maska-radę Miejską,
Ż Ó Ł T A M U C H A
PIOSENKI MOŃKA BIMBERGA.
fi
i Bynajmniej nic mam
, wątpliwości
* A propos Dziadek. Kto to jest?
6 — To jest bohater
niepodległości, c Go każdy ślepy zna dziś fest.
Się tylko nieraz zastanawiam, Jak trudno u nas wielkim być, i I oto także się obawiam,
; Czy Dziadek może z Bebe żyć?
Bo Dziadek, 4en jeden
Dziadek, Byle wipadelk — to już jest
On!
Czy wieść od Patka, czy z Brześcia gadka, Wszystko do Dziadka leci
stron!
Beck nie ma floty, Duch bez roboty, . Same kłopty — c'est la vie!
Jak tu zdrowym być?
Jak o swem szczęściu śnić?
I jak spokojnie żyć...
Gdy tak jest źle!
Dzienne i nocne pisma czytam, To dla mnie jest powszedni
chleb, Ja wszystko wiem — się nic
nie pytam, Od różnych nowin spuchł mi
łeb.
Atoli punktem kulminacji Była wiadomość z „I.K.C.",.
O tej „rumuńskiej" kombinacji:
Michała z Polką żenić chcą) Cóż na to Dziadek, kochany
Dziadek i t. d.
Marłem.
ODSZKODOWANIE Francja chce odszkodowania, N iem G y płacić nie chcą wcale, Francja chęci ma na branie, Niemcy piszczą gorzkie żale.
Ameryka wszechwidząca Niemcy chce mieć w swojej
pieczy, Anglja też trzy grosze wtrąca, Belgja też coś o tem skrzeczy.
Francja woła: „Płaćcie długi"!
Niemcy łudzą się nadzieją...
Francja: — ,,U nas Foch jest drugi", Niemcy zaś się z tego śmieją.
W Europie ruch się robi, Verdun nowy znów powstanie, Szwab do wojny się sposobi, Miast płacić odszkodowanie.
Fr. Gawroński.
DA W N IEJ I TERAZ Kiedy był młodym, w sił
rozkwicie, On — . cnoty tytan — prawdy
obrońca, Spoglądał ufnie na swoje życie, Przez blaski — słońca.
Gdy starość serca zmniejszyła bicie, Do „ideałów" znikła ochota!
On, sługa ,,forsy“i paitrzy na życ;e Przez blaski — złota!...
O D C IĘ Ł A SIĘ.
— Od kobiet pochodzi wszystko zło na kwiecie, — powiedział kiedyś Feluś Moczymorda do swej Mańki.
— Masz rację — odcięła się M a ń ka, — bo przecież wszyscy męiczyż- \ ni od nas, kobiet pochodzą.
Z CYKLU i „NASZE PISMA"
PRASA POLSKA, Sp. Akc.
Przy Marszałkowskiej ulicy Nowiutki stoi gmach, Aż czitery piętra on liczy, A duży, że aż strach!
,,Express'‘ i „Kurjer Czerwony"
Bliźniaczki stare dwa, Flirtują w rządowe strony, Stąd kredyt w B.G.K!
„Dobry Wieczór" i „Dzień Do
bry", To długi „kaczek" wąż, Krwiożerczość mają z kobry, A krew tam płynie wciąż!
By ruch był w interesie,
„Cyrulik" wyszedł w świat, Co tydzień humor niesie, I jest sam z siebie rad!
Tygodnik „Panorama", (Dawniejsze ,,7 dni"), Nie może iść już sama, Bo nie ,,dernier“ jest „crie".
A „Kino", miasit dostarczyć Czysto filmowych sjest,
Czem innem chce nas raczyć, — Pornograficzne jest...
Lepszy „Przegląd Sportowy", Choć dużo wody ma,
Lecz nie zawraca głowy, Uczciwiej żywot pcha!
MARŁEM.
SIŁ A P R ZY Z W Y C Z A JE N IA . Napróino oczekiwała klasa trze
cia pewnego gimnazjum na pojawię- nie się nauczyciela. Koledzy wysłali małego Henia, syna restauratora, na prześpiegi. Henia spotkał dyrektor i pyta, dlaczego jest na korytarzu po dzwonku.
— W naszej klasie brak obsługi, piknie dyrektorze!.. odpowiedział Henio...
N A S Z E P R G M J E
Zgodnie z zapowiedzią, ogłaszamy na pienviszy kwartał 1932 rolku dla wszystkich naszych Czytelników następujące premje książkowe: I, W cenie 50 groszy; 1. „Odpływ", Ste- vensona (stor. 164, cena 1.90). 2. „Ksiądz Piotr", K. Tetmajera (str. 160, cena 1.45). II. W cenie 1 złotych: 3. „Martwy krzyk'1, S. S. van Dinego (sitr. 286, cena 2.90). 4. „Złote W ę że", S. Wiliamsa (str. 280, cena 2.93). III. W cenie zł. 1 gr, 50:
5. „Kwarcowe oko" M. K. Webisitera (sir. 245 cena zł. 5).
6. „Dziedzictwo Krwi", Luciano Zuccoli (str. 292).
Każdy z Czytelników naszych może wybrać z podane
go wykazu 1 — 6 ksiąsłek, przesłać do Redakcji, Warszawa.
W spólna 6 lub do P.K.O. na Nr. 158731 ftajpóżniej do dnia 20 lutego 1932 roku przypadającą za wybrane książki sumę, wraz z gr. 35 na koszty przesyłki jednej, gr. 50 — dwuch, ' gr. 65 — trzech książek i po gr. 10 dodatkowo za każdą następną książkę, przyczem wystarczy na odcinku przekazu pocztowego lub przekazu na P. K. O., przeznaczonego dla od
biorcy, podać, wraz z nazwiskiem i adresem, numer wybranych książek, według wyżej podanej numeracji.
R E D A K C JA .
N IE JA S N A H IST O R JA
M ąż: — W ięc ty stanowczo twierdzisz, że w mem port
felu znalazłaś fet, pisany ręką kobiecą?! Ale ja doprawdy mie wiem, kto mógł go pisać i jak się on mógł znaleźć w mym portfelu.
Żona. Ale zaito ja wiem: —• to jest móij list, który dałam tobie przed tygodniem, a tyś obiecał mi go wrzucić do sikrzynki pocztowej.
SANAERA to zbawienie kraju!
Znane zakłady przemysłowo-handlowe, Stefana Zelkowioza i S-ka (Warszawa, Długa 3), w zrozu
mieniu wymogów chwili, zaopatrują wszystkie Urzę
dy państ\yowe w rewelacyjny i wprost epokowy wynalazek pod postacią samodezynfekującego pre- partu pod aktualną nazwą „Sanaera“.
A więc cieszmy się, bo może ów preparat zabi
jać będzie nietylko różne miazmaty, wydzielane przez t. zw. fajdanów, ale oczyści również kraj z roznosicieli tych zarazków
0>
03
* m
£ jn
Cfl
*
m
0
OD
m
» £■
& *i
^ 03 N
* O S i « 0*0
* s f l03 3
* * % to S o n» 54*
(0 ^ ^
■ • u 2 N
N *<t> dj O Dr OX
2
Wr
z> O
* 6 0 1 3 5
w CSJ
(A U
JT a '
SL 52}
| G C
s W
NASZ GO ŚĆ
N ON
*3 orG ‘o
>*
3 C3
£ W cflN *
>* 'd o .2 CS08 ?
IS NO o
cd M
•OjO CU10 O 3
-
£
& m
•oOĘ.6 'o 0)o 3 .2'*'3- «r
a s
"ć3’ 6 'Si M(/) “O VC3Ui- uN
JU
o '■o
a >>
o* -ao* 3 iiUffi
Odpowiednik rumuński do na
szego ^G ustka, czyli poprostu minister G b i c a
KRAKOW IAKI Niemiec nie chce zgoła Płacić reparacji,
Dowodząc Aljantom, Że nie mają racji.
Lecz ci się nie godzą Na tę operację,
Mówiąc: kto zwyciężył, Ten ma zawsze rację-.
x Chociaż to już luty, Ale mrozów niema, Jakaś widać inna Jest w 'tym roku zima.
Każda rzecz obecnie Ma skrzywiony fizys, Więc może i zimę
" Takie śpotkał kryzys.
x
' Dziwy się w Mandżurji Dzieją, ani słowa, Pono tam się toczy Wojna pokojowa.
Chociaż krew się leje vl. armaty, grają,
Dyplomaci tego Za wojnę nie mają.
PRZYSŁOWIA
Z k o m e n t a r z a m i I.
„Samochwała u drzwi stąła“, Dawniej tam swe locum miała, Ale lepsze dziś znalazła: — W sam środek Sanacji wlazła!
II.
„Stare sita z kołka, a nowe na kołek".
Często zmienia osobę dygnitar
ski stołek, Bo gdy jeden dygnitarz wiele
głupstw narobi, Już do tego samego drugi się
sposobi.
III.
„Kto się na gorącym sparzy, Ten na zimne dmucha"...
Często widzieć nam się zdarzy Podobnego zucha,
Co to dobrze gdzie poznawszy Jakiegoś bebeka,
Kiedy drugiego wypatrzyr Ucieka z daleka.
IV.
„Kiedy konia kują, Żaba nogę stawi"..
Krzyczała Sanacja, Że ojczyznę zbawi.
Ale teraz widźi:
Łatwo było prawić, A dziś nawet siebie Nie może wybawić.
V.
U nas jest w mowie tanie przy
słowie: —
„Zamienił stryjek, topór na kijek".
Ale podobny widać wypadek, Gdy identycznie posłąpi „Dzia
dek".
Te same skutki, nikt nie za
przeczy, Leez tu osoby, a tam są rzeczy.
VI.
„Dłużej' klasztora, jak prze
ora", Tem się przysłowiem pocie
szamy, Choć nas Sanacji gniecie
zmora, Lecz ją napewno przetrzy
mamy.
Teo-Re.
Z D W O JG A ZŁEGO.
— Zgoda, że robisz karjerę, żeniąc się z tą bogatą rzeźniczką. Ale dla
czego zgodziłeś się na jej warunek, żeby zaprzestać pić i palić.
. — Gdybym tego nie przyrzekł, nie ożeniłbym- się a w konsekwencji, m u
siałbym zaprzestać nie tylko picia ale i; Jedzenia;
KONFISKATY
I ODSZKODOWANIA Wszyscy chcą odszkodowania, Każdy chce coś, za swe straty, Składa tu i tam podania, No i czeka dnia zapłaty.
Ale gdzie jesit urząd taki, Co powróci wszystkie straty
„Żółtej Musze" za niesłuszne I zwolnione konfiskaty?!
Fr. Gawroński.
TRA FN A ODPOW IEDŹ
— M.;a pozaitem uprzedzam pana, panie dyreiktorze, ze fja dobrze gram tylko, wtedy, ikiedy, zamiast namiast
ki, mam prawdziwy konjaik i dobrą markę szampana, dotyczy to szcze
gólniej drugiego ii (trzeciego aktu gra
nej szluki.
— W 'talkim razie, jeżeli ma być wszystko prawdziwe, to i w czwar
tym akcie podam parni prawdziwą truciznę w prawdziwem winie!....
3-5 zadanie turniejowe
Zadanie, poświęcone osobom, toną
cym w morzu wódeczek, konjaków, coc ta iłów et caetera. Składa s ię . z 3 części: 1. Rebusa, 2. Zadania szyfro
wego, 3. Rebusa.
12.10.13.14,7,8 4.« 1.15.16.13.17 13.15. 6 7.18.
5,1,15.8.28, Dla ułatwienia podajemy::
1, 12. 1. 1 1. — daje imię męskie 2. 3, . 6, 17. 1. — oznaczają kres
/ %
R-C «
Wszystko razem tworzy harmonij
ny wierszyk, którego treść łatwo od
gadnąć, pamiętając, że w każdym wierszu istnieje rytm i rymy. Za do
bre rozwiązanie całości przyznamy 20 punktów lub za Icażdą poszczególną część zadania po 5 punktów.
Ż Ó Ł T A M U C H A
ZASŁU ŻO N Y WYPOCZYNEK BRIANDA
Szwabskiej nie mógł złowić rybki, więc też po
dszedł ju ż na grzybki...
*“ “• " PTASZKI W KLATCE
*,„Czego* płaczesz? — starego pytał poseł młody — ilWszak miałeś lepsze w Brześciu, niż w domu wygody".
In. „Tyś Bebekiem — rzeikł sitary — przeto ci wybaczę, Jam był wolny do maja i dlatego pła;czę...’‘
B A Ł W A N Y
M ały Józio jest skrzywiony, powodem obecna zima, ho
\ chciałby lepić bałwany, a tu wcale śniegu niema! Ojciec jego zapytał, co te miiny mają znaczyć, -i- kiedy się dowiedział prawdy, tak synowi, ją ł tłumaczyć: — „Gdy podrośniesz
* i zmądrzejesz, wtedy uznasz, mój kochany, że w tem sensu wcale niema lepić ze śniegu bałwany. Na wysokich stano
wiskach, kiedy wielu ujrzysz panów, wówczas będziesz miał
| kolekcją najdoskonalszych bałwanów. Kraj nasz dużą ich i ilością od la t; kilku jest zalany, — spluniesz, trafisz na bał
wana, kędy spojrzysz, to bałwany. W ięc człekowi rozsądne
mu taka myśl się w głowie przędzie: j— Poco z śniegu mieć bałwanów, kiedy „bebków" pełno wszędzie".
Teo-Re.
N A SZE K ŁOPOT Y
Kłopotów każdy ma do licha, co ich nie zdoła zmóc, bo tanim które poodpycha, to nowe rosną znów. — a to podatek weksel, kara, inne kłopoty, jest ich moc. I łazi człowiek, jak ofiara, i łamie głowę dzień i noc.
Posag dla córki, syn — posada, żona kapelusz, palto teść, a wszystko ciężko się układa, bo nawet niema czego jeść. Re
dukcja grozi od pierwszego, komorne winien już za trzy, „ — weksle w proteście... i do tego, sprawa sądowa — sędzia zły)
Polityk także głowę łamie, zagadnień pełno ma, że ach, kryzysu łatwo nie przełamie, budżet n a dziurach, ciągły strach.
Liga Narodów, Moskwa, Haga, Chiny, Japonja, Anglji błąd. — idańsk oskarżyciel, sama blaga, jaki ma o tem Haaga sąd?
Rozruchy w Niemczech, rozbrojenia, to można wszystko djabłu laćl Spór o korytarz od siedzenia i jak w tem. stanie można rwać?)
K łopoty każdy ma wciąż swoje, każdy nieszczęścia swoje na, — Zmartwień, przykrości całe zwoje... wszystko to człeka v ziemię pcha... F. N. Ambros-Tulipan.
PSZCZOŁA I MUCHA
Przez okno wpół otwarte podczas lata znoju Pszczoła, goniąc za miodem, wpadła c[o pokoju;
Na co mucha — z gatunku robacznicy dużej — Ujrzawszy ją z sufitu, gniewnie się oburzy:
— A to co znów za śmiałość?., wynoś się w te pędy!..
Nie lubię gdy mi włażą z ulicy przybłędy...
Zamek do mnie należy, zamieszkuję stale, A twego „towarzystwa" nie pożądam wcale.
Już i tak wiele robię, niech cię niie znarowi, Że pozwalam tu mieszkać... naszemu Dziadkowi.
FA C E C JE
Prostemi to wam powiem słowy, że jakiś człek, na rozum zdrcwy, zapłacił wczoraj „mieszkaniowy”...
Gdy się dowiedział podatkowy „kochany" urząd nasz skarbowy, to mu wymierzył... obrotowy, bo rzecz to rzadko spotykana, a od lat kilku zapomniana, by ktoś kreował rolę...
„pena“.
Magistrat jeno wciąż narzeka, że złoty niknie i ucieka, więc nie ma płacić czem „człowieka41... J a powiem krótko, prosto z mostu, że się pozbędzie tego „postu11 i złodziejskiego
„wodorostu”, gdy „ptaszków”, co obrośli w „piórka”, i do pieniędzy dają nurka, w więzienia wsadzi się „podwórka”...
Er-Em.
N O W A Z W IE R ZY N A
Nasz słynny podróżnik, Osscndowski, opowiadał niedaw
no pewien fragffleąjit'ze swoich przeżyć w Afryce:
naraz, paittfzęj z zarośli wyłania się (tygrys. Ju ż chcę się do niego zmierzyć, a tu słyszę z tyłu ry!k. Oglądam się — i widizę lwa. Przymknęłem n-a chwilę oczy i kiedym je otwo
rzył, stanąłem przed dylematem..."
— Och, — przerywa mistrzowi jakaś entuzjastka — jestem pewna, że szyblko położył pan (trupem wszystłkie trzy zwierzęta.
JA SN O I WYRAŹNIE
7 ś
0
D Tl
H
<
FRANCJA: — Gdzie ^odszkodowania wojenne?..
NIEMIEC: (wskazując^na księżyc) — Tam I ! ,5.8.
O , Pm
>; » O *
; o*
M
^ 3
'WO
c
nO OJ o
o00
D-Nt
O rT>
CLO
05 3 • ^
. 13
C/j • o
i-
ZA“i TANIECŚPIEW
WY PI ZY CZ AL HI A PU J GR AI OF OH OW YC
tł warszawą MUZYKANAJNOWSZEPRZEBOJE'rEWJOWEi FILMOWEZIELNA3 m. 1 P R O C E STragi-larsa retrospektywna w paru aktach, prozą i wierszem napisał TA DE, Scena przedstawia ciemną i ciasną
salę pałacu, który jest want Paca (a Pac pałaca. Przyp. Red.). Za sto
łem sędziowskim sędziowie, z boku dwaj prokuratorzy, z drugiego boku kilka ław dla p. obrońców. Niżej ła
wy -dla oskarżony h. W p *bliża krze
sła i stoliki panów recenzentów pism.
Nastrój ponury. Światło przytłumio
ne. Słychać bicia serc panów obroń
ców oraz jęki widm, snujących się po ulicy Miodowej.
Zegar bije godzinę 9. (Redaktor za
mienił słowo ubije" wydzwania, uwa
żam jednak, że w danym wypadku sło
wo „bije" jest odpowiedniejsze. — Przyp. zecera). Słychać chór obroń- COW;
CHÓR OBROŃCÓW : Ciemno wszę
dzie, głucho wszędzie! Co (to będzie?..
PRZEW ODN ICZĄCY: proces bę
dzie!
2 PRO K U R A T O R Z Y (deklamują c i
chutko).
O roku ów, kto ciebie widział w na
szym (kraju? Ciebie my we dwóch zwiemy ro>kiem urodzaju.
Obrońcy — rokiem klęski! A nasze socjały Cię przeklinają. Roku, źród- J o nasizej chwały!
Zegar bi.„ wydzwania godzinę 9 m. '30).
P R ZEW O D N IC ZĄ C Y: Wprowadzić skazańców!
Drzwi się otwierają i do sali wcho
dzi jedenastu oskarżonych. Miny we
sołe. Twarz.e pełne, syte. Liberman pogwizduje „Modelom", Witos w pięk
nym, w czerwone kraity, krawacie, wtóruje. * Do nich przyłącza się resz
ta oskarżonych. Ma&tck dyryguje, OSKARŻENI: /Gdy od chodzenia nie czujemy móg, — To do* więzienia aż się serce rwie! W dużej dodatnie, gdzie przepływa Bug, Twierdza tam stoi ,,Pod Posłem" się zwie.
Jest iarn wojewoda młody, śmigły
więcej, niż 6ąm 'Rydz, święconej nie chce wody, literatów ma za „Nic".
Wszaik widzicie go, to Kostecki,—to!
Autorem jest powieści znanej już!...
Oskarżeni siadają. Przewodniczący dzwoni. Podnosi się jeden z sędziów i odczytuje akt oskarżenia. Oskarżeni płaczą. Obrońrcy zacierają ręce z ra
dości. A kt odczytamy. Słychać pu
kanie. W oźny otwiera podwoje. W drzwiach ukazuje się postać dumna, nieprzystępna, w koronie ma głowie, z berłem w ręku. Chwila dezorjen- tacji. Osoba siada. Jest to, jak się czytelnicy domyślają, pewien czło
wiek, jak jędrni mówią, umysłowo- chory, imni zaś twierdzą — ,,nie
szczęśliwy" — marzący o koronie dla siebie i dla swej córeczki, manjak, ozy też ofiara intryg dyplomaty cz- nywh — czyli poproslu: ...Zygmunt
Wilski...
W tej chwili wchodzą do sądu świadkowie dowodowi, którzy wysyła
ją swego delegata na salę rozpraw.
Delegat wręcza prz wodmiczącemu list od Związku Zawodowego Świad
ków z prośbą o przesłuchanie je d y nie delegata związkowego. Strony zgadzają się. Na arenę wstępuje De
legat Z. Z. Ś. Prokuratorzy i Obroń
cy zasypują go masą pytań. Świadek chwilę stoi i wreszcie rozpoczyna śpiewać (tango Karasińskiego „Tylko*
jedno słowo")
ŚW IADEK: Nie pamiętam nic, nie to-zttmiem nic, to tytko jedmo słowo
„Nie wiem".
Przebaczcie mi, wybaczcie mi, mi
nione winy — dawne dni. Minie fałsz i kłam i zostanie mam To tylko jed no słowo ,Nie wiem".
Zwolnijcie mnie, przepuście mnie, zapłaćcie mi — Adieu!
świadek mdleje. W o ln i wynoszą świadka. Na sali ukazuje się postać
„świadka obrony".
P RZEW ODN ICZĄ C Y: Co świadek wie...
Ś W IADEK : Ano... mówili, żeby walczyć kartkami wybór czerni, (zci- sza głos) żeby walczyć o sprawiedli
wość (szeptem) i jeszcze coś... Ale czy mnie pany nie zahareśtują?
P RZEW O D N ICZĄ C Y : Nie... no, śmiało!
ŚW IADEK : no... żeby... szanować.,, : prawo... i... i,., i... kiej się boję...
P RZEW O D N ICZĄ C Y : ...śmiało!
Ś W IADEK : i żeby szanować.., jj Konstytucję!
P RZEW O D N IC ZĄ C Y i nic więcej?
A o broni nic nie mówili.
Ś W IA D EK : mówili...
P R O K U R A T O R : K tó? Gdzie? Jak?
- Ś W IA D E K : m ówił Mastek, że Br • nia od Grzymałów jest fajna kobita.
P R ZE W O D N IC ZĄ C Y : Świadek ject wolny! Naistępny!
(Wchodzi świadek obr. II.)
u
Kłania się wchodzi na wzniesienie, otwiera księgę,
Świadek usiłuje śpiewać na aut?
Roty...
„Skarbowość, to jest moja nuta,
"^karbowość to studentów losf skarbo- woiść to specjalność moja, skarbów U
<to, to,., io... to.,. to jal
PRZEW O D N ICZĄ C Y : Co świadek ma do powiedzenia?
ŚW IADEK : (Rrzkłada księgę i na przepiękny wykład o skarb o w oś ci.)
P RZEW O D N ICZĄ C Y : _ Ogłaszam przerwę.
Podczas przerwy, ku urozmaiceniu (!•>
[tlen
,b«rta
f iisodan Jikpi -bk
^poii n'lpnvkry
| rwoda s
mi 3KCKI jrflśl iim a«kl| lyuiir rai npnt! TO
pnitin naiitf ściai
*iarfaal HU
i i . 'me
Nd
'Ww
Ż Ó Ł T A M U C H A
P O L E C A M Y
F A B R Y K Ę K A P E L U S Z Y
F I L C O W Y C H
SŁOMKOWYCH ;l GALANTERYJNYCH
0 A C Ł A 0 A S Z ULCA
współpracownika łirm
A. BERNARD1N SUCR i FANFAN1 «t STAGI W PARYŻU
W A R S Z A W A
C h m i e l n a 15 — T e l e f o n 3 0 7 * 7 6
Jeżeli nie Szyller-Szkcdnik, to któż inny potrafi szczegółowo określić Twój charakter, zdolności i przeznaczenie.
Szyller-Szkolnik jest Redaktorem pisma
„Świt" (Wiedza Tajemna) autorem wie
lu prac naukowych, posiada szereg pro- tokułów Towarzystw ftaukow. Stolicy.
Jeżeli Ci brak energj, równowagi, je
żeli cierpisz moralnie, potrzebujesz do
brej rady, przyjdź, a poznasz kim jesteś, kim być możesz. Dowiesz się, jak żyć, aby zwycięsko przeciwstawić się losowi.
Jeżeli wątpisz, nie masz czasu, napisz natychmiast imię rok. miesiąc urodzenia, a otrzymasz określenie ważniejszych faktów życia darmo (75 gr. znaczki pocztowe i niniejsze
ogłoszenie załączyć)
PSYCHO - GRAFOLOG SZYLLER-SZKOLNIK Warszawa, ul. Żórawia Nr. 47 m. 2.
Przyjęcia osobiste płatne — cały dzień. A naliza szczegóło
wa — horoskop — odpowiedzi słynnego medjum Evigny-Rara zł. 3
Celem uniknięcia wstrzymania wysyłki naszego tygodnika, prosimy uregulować zaległą prenumeratę za kwartał pierwszy jaknajszybciej. Konto w P. K, O. Nr. 15873. ADMINISTRACJA.
W R E S T A U R A C JI.
Gospodarz do gościa: —
— Jak pan znaj duj e"swój sznycel?
— Znalazłem go tylko przypad
kiem, po zjedzeniu kartofli, którymi był przykryty.
ŚCISŁY.
— Na miłość boską, pańska teścio
wa wypadła z okna i napewno rozbiła się jut o bruk...
— Przedwczesna radość I... Ona do
piero leci, — jeszcze nie spadła...
przewodu sądowego, zapalił się sąd...
Dzielna straż szybko jednak Likwidu
je rozrywkę, co nie przeszkadza 'ko
respondentom dwu obozów wzajemnie oskarżać się o ten czyn. W alkę gasi dzwonek. Rozprawa wznowiona, D zię
ki zamieszaniu, obroń-y siadają na krzesłach prokuratorów, a prokurato
rzy na miejsca h obrońców,
i PRZEW O DN ICZĄCY: _ Wznawiam rozprawę! Głos maiją obrońcy.
W ST AJE A D W O K A T BEREN SON : Wysoki Sądzie! Niewiele mam do powiedzenia! Świadkowie wszystko za mnie powiedzieli. Faktem jest, że oskarżeni od dłuższego czasu przygo
towywali rewolucję. Oskarżony Ma- stełk gromadził całe zapasy broni. Wi-
„tos prowadził konszachty z bojówka
mi Korfantego. Liberman organizował sekcję bokserską Maikkabi. Dubois z perfidją ćwiczył kadry Turu. Inmt mnAejwięcej tak samo.
Wysoki Sądzie! Jeden tylko może być sprawiedliwy wyrok! Jeden: —:
Kula w łeb i na Sybir!!!
CHÓR O B R O Ń C Ó W (śpiewa mazu
ra).
Jeszcze jeden trupek dzisiaj, choć poranek świta, cży pozwoli komplet sędziów, nikt się już nie pytta,
I nie pyta i nie prosi, boć to w bebków ziemi, i do W ronek się wy
wozi, ®tu innych za niemili!
Na sali wzburzenie. A dw okat Śm'a- rowaki zakłada Mastkowi pętlę na szyję. Adw okat Szurlej strzela killka-
"krotnie do posła Libermana
Przewodniczący dzwoni. Prokurato
rzy biegną na obronę oskarżonych.
P R ZEW O D N IC ZĄ C Y: — Głos ma pan prokurator!
P R O K U R A T O R I . : V Wysoki Są
dzie! Nie wolno sądzić pod presją, jaką obroń y tutaj na nas wywie
rają. '
P R ZEW O D N IC ZĄ C Y: — Odbieram panu głos!
P R O K U R A T O R II.: — Wnoszę o uniewinnienie oskarżonych!!! Precz z dyk...
P R ZE W O D N IC ZĄ C Y : — Odbieram panu głos! Sąd udaje się na naradę!!!
Przerwa. Podczas której obrońcy oćjenitują się, że usied’d na krzesłach prokuratora. Nasitępuje zmiana miejsc.
Król W ilski w'ygłaisza przemówienie.
Oskarżeni czytają ostatni numer, o- czywiście „Żółtej Muchy". W o źn i,d łu bią w nosie. Dzwonek! Sąd wchodzi!
PRZE W O D N IC ZĄ C Y : (czyta), — W Imieniu... Oskarżeni (tu wymienia nazwiska).... zostają unie...
(W tej chwili adwokat Sterling po- daijo przewodniczącemu jakąś kartkę.
Przewodniczący blednie i drżą ym głosem kończy akt oskarżenia.,.)
...zostają unie... szkodiwiemi przez skazanie na dwa lata domu popra
wy.
Kurtyna wolno spada. Orkiestra gra nowy przebój karnawałowy, rum
bę:
,,Rumba, jest to w łińnie amnestyj
ny tan Kolumba, kiedyś do więzienia wpadł. Rumba! Kto siedzi, ten niech żal ma do Kolumba, że wyrolk zaw
czasu zgadł"...
W PA D ŁA.
Mąż: — Mówił mi kolega, że w ca
łej Warszawie jest tylko jeden mąż, którego żona nie zdradziła.
Żona: — A któż to taki, mój mę- żusiu?
Odpowiedzi Redakc i
Elka — Szczuczyn k./L. — Adres zanotowaliśmy, wysyłkę numerów roż poczęliśmy, cieszy nas że wygrana była Panu na rękę.
Ambros — Tulipan: — Legityma
cje i żądane numery wysłaliśmy.
Część nadesłanego materjału druku
jemy.
P. Głowienko — Wojcieszków: — ,.Tajny Detektyw" wychodzi w K ra
kowie; adres „Ilustr. Kur jera Co
dziennego".
P. T. J . Janicki: — Rysunek do
bry, pójdzie w następnym numerze.
Tego rodzaju rysunki i karykatury są zawsze pożądane. W arunki współ
pracy prosimy omówić z wydawcą w którykolwiek poniedziałek w godz. 4
— 5 pp. w lokalu -Redakcji.
P. Cz. Becz: Wiersz spóźniony, otrzymaliśmy go w dniu złamania nu
meru. Nasitępne numery poświęcamy:
„Śledziowi wielkopostnemu", ,,Agre
sji i nieagresji", „Biurokracji", „40-tu męczennikom", „Pijaństwu", „Garko- tłukom" i t. p., przyczem tematy ak
tualne mają pierwszeństwo i powodu
ją odpowiednią zmianę w kolejno
ści predysponowanych numerów.
BOHATERZY.
— Nie zdradź mnie tylko przed żcną, żem pożyczył od ciebie 20 zło
tych.
— Dobrze, ale i ty czasami nie po
chwal się przed moją, żem miał aż tyle pieniędzy.
Zegaryi zegarki, kieszonkowei naręczne. T m CIltyTA ¥ WARSZAWA,
Biżuteria, orazgalanterjaszlachetna. rlU1 K OMALiEiC'MAZOWIECKA2rierscionki i sygnety artystyczniecyzelowanei t. d. ■ Ł.
O pj tn )
'CL O ? 1(25
: « : 5
2 H | J
■;® I I
-o H o
* E 5
■ s
ar
£Cd
<« "
"OO O -X
©
<M
CdtH
*00o
4 3 W
O z>> O o H r-S-l
N S
© IĆ5
JGO
>»
c eS ^ '00 _
<3 «
£ £ .no <8
fi fe
«j o 0) a I s
JS O B rt ts Ih O >
«* F,
? N5r o s
M
O H 4
is
ow*
&
•NU
M V
Na szerokim świeci u dzisiaj dużo^ztości, bowiem Niemcy t/lko b ujają wciąż gości...
U ZA SA D N IO N A OBAW A.
W nuk: — Dlaczego dziadku tak panicznie boisz się przechodzić na drugą stronę ulicy.
Dziadek: — Widzisz, Dwanaście ra
zy byłem przejechany, a ja się boję feralnej trzynastki.
DUŻE W Y M A G A N IA . Jeden z liliputów, produkujących się obecnie w cyrku •Staniewskicn, wchcftłzi do jednego ze znanych za kładów fotograficznych i mówi;
— Panowie ogłaszacie, że robicie powiększenia — otóż proszę i mnie powiększyć!
W Y JA Ś N IŁ
— Pan ‘kupuje u mnriie ’ łyle gumy do wycierania, więc mnie zaciekawia, co pan z nią robi?
— A co pani myśli, <czy ma<m cho
dzić w brudnych kołnierzykach i man kieitach?.,
A RGUM ENT
Mąż: — Nie chcesz mmie słuchać, a przecież przy ślubie przysięgałaś posłuszeństwo.
Żona; — Co? Chciałeś może żebym zaraz przy ołtarzu odmówiła przy^
sięgć? Nie mogłam ■ robić takiej ]frzy~
krości,.. księdzu.
W Y JA Ś N IŁ A
— Jakito, masiz zaledwie 18 lad i wy-cho-dziisz za 60-letniego? Nie, żal ci całego swego życia wiązać z taik starym człowiekiem?
— Mylisz się, — tu nie chodzi o moje, ale o jego całe życie!
D O B R A SZKO ŁA
— Widzisz przyjacielu, co za 'dobrodziejsitwo — żona. Wródzę, że teraz masz zawsze całe pończochy na nogach.
— Ą taik. To było pierwsze, czego mnie mojia żona nauczyła: - cerowania moich i ijej pończoch.
Warunki prenumeraty (wraz z przesyłką); miesięcznie zł. 1.00 — kwartalnie 2.50 — półroczniezł, 4.50 rocznie zł. 8.00. Zagraniczne i w tekście o 100% drożej. Konto w P. K. Ó. Nr. 15873 SSSS - $5' Ceny ogłoszeń: Cała kolumna (2 szpaltowa) — 300 zł. .*/g kl.
Adres Redakcji i Administracji, (czynnej od 10 — 16 pp.)
150 zł. 1f4 — 75 zł. *
Warszawa, Wspólna 6. Teł. 9.25-16.
: 40 zł. Marg. 50 zł.
Oddział Redakcyjny: Poznań, Ogrodowa 5 m. 18. Godz. red. soboty od 17 do 18.
Redaktor odpowiedzialny: Franciszek Gawroński.
Przesyłka pocztowa opłacona ryczałtem.
Wydawca: Tow. Wyd. „SWAS-T" Sp. z o. o.
208(1 Druk. W. PiekaFniaka,- Warszawa, Ordynacka 3. O ,V\