• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 17 (24 kwietnia 1932)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 17 (24 kwietnia 1932)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

N um er na „Pow rót D ziadka”

(S

w obec-

^ J a t n i c z ą .

'czyta ogłoszenia

IN IE R S K A

(2)

Ż Ó Ł T A M U C H A

P o w r ó t

Kuracja się ukończyła,

„Dziadek wraca", słychać

• wszędzie, Dla Sanacji rzecz niemiła: — Co to będzie, co to będzie?

Naigwałt robi się porządki, Lecą tu i tam rozkazy,

Dziadek wraca, czyścić grządki, Niech nie ujrzy żadnej skazy.

Jalkoś tak... niespodziewanie Dziadek urlop sobie skraca, Wczoraj jeszcze w Heluanie, A już dziś do kraju wraca.

W B.B. niewyraźne miny, Kosternaćja! Wszyscy w

ruchu...

— „Odpuść że nam nasze winy I nie powiedz nam do słuchu".

^

Z Heluanu do Warszawy Dziadek drogę sobie skrócił, Zmiany będą, trudne sprawy...

Dziadek wrócił, Dziadek wrócił!

Chociaż jeszcze nieubrany, Już jest Dziadek w Klubie B.B., Sławek blady i stroskany Prosi: „Nie karz nas, o rebe!"

Dziadek pięścią w stolilk trzasnął, Podskoczyły w ■górę szklanki, Zmarszczył brwi i groźnie,

wrzasnął:

„Z was prawdziwe też ..

fajdanki!''

D z i a d k a

Sławek gęsto się tłumaczy, Że to jest nie jego wina, Że się wszystko przeinaczy • I przed Dziadkiem w pas się

zgina.

Pułkownicy dławią słowa, Wyprężeni, wystraszeni, — Nieprzyjemna to rozmowa, Gdy ją Dziadek w czyn

zamieni!

Prorządowcy chcą całować, — W strachu czynią dziwne drygi, Dziadek nie da się „zblatować"

J przemawia wciąż na migi.

A za czynem słówko pada, Słówko jędrne i soczyste, Dziadek karci, Dziadek gada I na czarną wciąga listę.

„Dosyć żeście nabroili, Gdy siedziałem w Heluanie, Ważne sprawy przegapili, Więc wam za to spuszczę lanie.

Bolcio niechaj się nie kryje, Dosięgnie go moja ręka, Gdy mnie brak jest, to' wciąż

pije, A gdy krewa, to on stęka.

Słówka w ruchu, ręka w ruchu.

Na brygadę postrach pada, Ktoś przemawia im do słuchu...

Dziadek wrócił! Trudna rada!!

SALOMONY.

Lud się trochę niepokoi, Bo źle stoją nawet, swoi...

I ja myślę (nie bez racji), Że źle jest koło sanacji. • Jednak się nie trwożę wcale:

Wierzę w zjazd, — ten co był w Spalę, Bo nie żaden kiep szalony, Tylko same Salamony, Co, najigrdbsze tylko ryby, Radziły tam coś, jak gdyby...

Więc ja słusznie, chyba, liczę, Że skręcili z piasku bicze, I sprowadzą nam mamony, Nasze słynne Salamony.

Tylko..., bądźmy choć raz szczerzy, Oprócz mnie... w to nikt nie

wierzy!...

A. Mariani.

STARA PIOSENKA W NOW EM UJĘCIU.

Tańcowała, nie umiała, Więc ją matka nauczała, —

Wsadziła jej z tyłu piórko: — A tańcujże moja córko!

Ta na dancing poleciała, ■ I tak się roztańcowała, Się kryguj® i natęża, Żeby złapać sobie męża.

Mnie się jednak tak wydaje, Że minięły już te maje, Co się męża wytańcuje, Bo i tam zastój panuje.

U K Ł U C I A

Najbardziej obecnym kryzysem dotknięci są foto­

grafowie. Ostatnio podobno nie udaje się ani jedno zdjęcie,. ;gdyż nikt obecnie nie jest w stanie zrobić

„pnzyjemmeigo wyrazu twarzy".

X -

..•Jak się dowiadujemy, prezydent m. st. Warsza­

wy, Słomiński, kazała z dniem 1 kwietnia umieścić w sali Rady Miejskiej „staroświecką lampę'1, by umo- żlwić wszystkim delegacjom, które grzecznie przyj­

muje, przemawiania „do lampy".

...W sferach politycznych panuje rozgoryczenie X z powodu przyznania nagrody muzycznej Janowi Maklakiewieżowi^ Ogólnie bowiem przypuszczano, że nagrodę tę otrzyma min. Zaleski za koncertową grę Tia Becksteiftie.

___ ' . X

Adresie wszystkich ludzi wiosna wesoło nastraja- ----;— ład szoferzy stali się opryskliwi, o czem Oddział . zachlapane ubrania przechodniów.

Redaktor ocli. , .t i

--- wia powodz nikogo nie przeraziła, gdyż Przesyłka pocztową po uszy.-, w długach.

IN O W A CJA Pytano isanatora po powrocie Dziadka Jak będzie wyglądała w maju sześciolatka?

Czy się w kraju co zmieni, ózy się co poprawi,

•Czy się Polskę z kryzysu i nędzy wybawi?

„Owszem, odrzekł sanator, będzie inowaicja:

Podatki od podatków i.., stabilizacja.

W R Ó Ż B A

Raz do czarnoksiężnika, który przeszłość wróży, Przyszedł gość po przyjeździe z dalekiej podróży.

Powiedz, mistrzu, gdyż wierzę W twoją cenną radę, Czy długo mego życia i czy znów wyjadę?

Czarodziej dobył karty, po stole rozrzucił: — .-•As winny, dwóch waletów... pan niedawno wrócił!

Dziewiątka bez znaczenia, to znaczy-., niedługo-..

Sześć i siedem — trzynaście, most nad wielką strugą.

Trzy damy, znów as winny, wyjazd z własnej chęci Na długo, bardzo długo, dziesiątka się święci.,.

Tu walet i dwie damy, króle, wszystkie asy, Wkrótce przyjdą zbiorowych... —+ coś..- wyjazdów

czasy..- Tu się historja kończy wróżenja. iz^kartami...

Gość wyszedł, pono trzasnął jaknajmócniej drzwiami.

(3)

P O W R O T D Z I A D U N I A

(Rewjetka inauguracyjna na otwarcie sezonu).

Chór colonel‘ów

Ach jakże nam przyjemnie, Przyjemniej ach jej!

Ach jakże nam przyjemnie...

G ite z oddali

|— . Bezemnie!?

Chór colonel‘ów jej!...

Prezes Walery

Ntffa: „ N i e b ę d z i e s z ty, 't O b ę d z i e i n n a “- Ja jestem klej, ja jestem klaj­

ster, ja jestem klajster,

Co zlepia całe B.B!

Niby Tagiejew - policmajster, Od sejmu majster —

„On" o tem dobrze wie!

Ja wiem, będą psioczyć w domu, Zżymać się., nim rzeknę

„tak".

Ja wiem, będą kląć po- kryjomu...

■Lecz w.sejmie — bacz­

ność! na mój znak.

Chór colonel‘ów

Nuta: T a ń c o w a ł a r y b a z r a k i e m .

Tańcowała ryba z rakiem, A pietruszka z pasternakiem,

Rebe Lewin, Książę Janusz, Żongołł-Ksiądz i, mason —

Anusz- I Wiślicki w takt się kiwa, — Sławek klaszcze, Car przy­

grywa,-..

Więc się książę pilnie stara—

(Zaszczyt tańczyć w takt gry cara).

Marszałek Świtałski

Nuta: , , W i ę c e j g a z u " . Do sesji trzeba się rozpalić I walić, i walić

Sto ustaw w jeden dzień od­

walić,—

Ocalić tem rząd!

Dyskusji nie potrzeba żad­

nej.

To przesąd iparadny,

Siadaj pan cicho, panie ład­

ny!

Myślenie — to błąd!

POseł Miedziński

Nuta: „ B r a w o bi s".

Brawo, bis! brawo, bis!

To tempo, to mi się podoba—

To ma zacięcie, rozmach, wdzięk — Chaos — kontroli brak — w

tem sęk!

Brawo, bis! brawo, bis!

I znowum ważna dziś osoba - Nikt nic nie sprawdza —

klasa!

„Okazji" różnych masa, — Raj dla Bogusia — brawo, bis!

Dyr. Dziadłosz

Nuta: „ F i g u r y n k a z p o r ­ c e l a n y".

Ja jestem wszystkim posłom dobrze x.nany, Krajowy wyrób jestem ja.

Popatrzcie na buziaczek mój rumiany, Kto się tak drugi dobrze ma!?

Lubię mieć się za co bawić, Posła w sądzie też zniesławić, Szyto, kryto, Rybarsikiego Kto tak opluł? — Ja!

Generał Federancki

Nuta: „Karolina na majówce"- B. G. K — Federacja — Bliźnięta moje dwa!

Sanacja i forsa-cja, Mnie kryzys nie obchodzi, Bo pełna kieszeń ma,- I prasa mi nie szkodzi, Bo cały kraj mnie zna!

No i dobrze wie: — Nie opłaci się

0 Romanku mówić źle!...

Federacja, federacja, Ubezpieczenia, P. K. O.

Maj, sanacja, kombinacja, — No i kto mi zrobi co!?

Nie pomoże, Święty Boże, Lepiej pokój dajcie z tem!

Nikt obalić mnie nie może,—

Bo zadużo przecież... wiem, Chór colonel‘ów

100% bandy, 100% bandy,—

Największy przebój — poma- jowy kwiat, — 100 % bandy, — my same

grandy, Program bez zmiany — już

od sześciu lat!!

Głos z bliska

Nie będzie was — to będą inni, To będą inni

1 nie pomogą wam łzy!

Raz, dwa, trzy...

Znów będą inni — bo są 'tu winni, Tak zawsze, tylko'—- wy!!!

a. 9

W ynik rozlosowania nagród

M IĘDZY U CZEST N IK A M I D R U G IE G O T U RN IE JU R O Z R Y ­ W EK U M Y SŁ O W Y C H , którzy otrzymali największą ilość pun­

któw (po 65).

P IE R W S Z A N A G R O D A : — p. Jan Cybulski; D R U ­ G A: — p. Ryszard Sawicki; T RZECIA: — p. Jan Wiśniewski;

CZW A RT A ; — P. Olak; PIĄTA: — W anda Słowikówna;

SZÓSTA: — Józe l Jo d ło w sk i SIÓD M A : — Marja Szewiako- wa; Ó S M A : — Zenon Benek; D ZIEW IĄ T A ; — Franciszek Wiśniewski; D ZIESIĄ T A : — Marja Bień.

Bez nagród największą (po 65) ilość punktów zdobyli p. p.: Tadeusz Czapigo, Leon Glaszmidt, Bolesław Luźniak, M.

Mikowska, T. Micislawski, Jan Paluch, Ja n Petrych, Salomon Płóciennik, Zygmunt Titz, Tadeusz Wawrzynkowski i Stani­

sław Zakrzewski.

Mniejszą ilość od 65 punktów, zdobli p. p.: Felchner (60 p.)f LudwiU Kondratowski (60 p.), Czesław Kozłowski (60 p.), Kamir (55 p.), J a n Marczyński (50 p.)t „Unikat1* (50 p.), W itold Nowicki (42 p.)f J . Doroszewski (39 p.), „Fablok** (39 p.), M.

Szymko (34 p.), „Misław“ (25 p.), Dorota Herbstmanówna (21 p.), i t. d. i t. d.

Wszystkim ,którzy brali udział w turnieju, Redakcja

„Żółtej Muchy'*,. składa serdeczne podziękowania i zaprasza do kontunuowania swego udziału w rozgrywającym się obec­

nie TRZECIM TU RN IEJU , życząc tym, których r.rg.oda obec­

nie ominęła, zdobycia jej ZA K W A RT A Ł.

Z W R A C A M Y U W A G Ę , ŻE P IE R W SZ E J S E R JI RO Z W IĄ ZA Ń M A J A R. B.

TERM IN N A D SY ŁA N IA U P Ł Y W A Z DNIEM 10

Szczyty „Jur-Stesa“

Szczyt złośliwości. Pewien krytyk był tak uszczypliwy, że kilku przez, niego skrytkowanych autorów zostało posiniaczonych-

Szczyt lojalności. SaJiatorzy grają ostatnio w bi­

lard po egipsku. W piramidkę.

Szczyt nienawiści. Państwo Korngold tak się nienawidzą, że nie rozwodzą się, bowiem nie chcąc sprawić sobie tej przyjemności.

Szczyt iormalistyki. Buchalter Rostkowski, któ­

remu żona kazała zdać rachunek sumienia, wytłoma- czył się brakiem znaczków stemplowych.

Szczyt utalentowania. Kupiec X posiada w obec­

nych sanacyjnych czasach zdolność-., płatniczą.

Szczyt humoru osiągnie ten kto czyta ogłoszenia komorników w „Gazecie Polskiej"-

3 O

C H R Z E Ś C I J A Ń S K A W Y T W Ó R N I A P R A C O W N IA K R A W IE C K O - K U Ś N IE R S K A ok ry ć, k o st ju m ów , su kie n i fu te r. P rz y jm u je za m ów ie n ia z w ła sn y ch i po w ie rz o n y ch m o te rja w ¥1 R T T TV T B T ¥ T i1 ¥ f ^ * 7 or az go to w e 50 °/o ta n ie j. R ob ot a w y k w in tn a , kr ój p ie rw sz o rz ę d n y . C e n y k o n k u r e n c y jn e , łV 1 M- J W i Ł l

(4)

4 Ż Ó Ł T A M U C H A

5 3ca

£

s*- o

"Ć3 N CO ł— CO «

S

= * 'O •oc I

m

«- A

i * cea

o j

SEs 6 0 3ES (0 ULJ o cau N

i ...

saes: CQ

£ a

< ""*» N

CX W

1

'N >>

*O0

*•

m

n

cd

X $ (X c (0 cd 3

•— w

ł a

co

o

0

. TJ

—: Ps

9 £

> ‘53 3

>» - o N

■M C L

0 ^

- n

c o

> » £ r > o o 0

o ’lP

0 o

cd ’ ♦"*

N N O

0 ) O

O

a

a

3 g

£ V )

m.

f P 0

a cd

1 2

N

cd O a (0

- ‘ o sT N

& W

§ sfl

2 ^ 8 "T3

v

O 2

' O

o

> a Q ? a

. s co

%

N

In

C/3

XO

O CA

a

£ J 3

£

2

N A G R O D A Najnowszy sennik egipski

U łożył FI. N. AMBROS-TULIPAN.

A U T OREM BYĆ — zażyrujesz we­

ksel, który potem zapłacisz.

A U TOM AT — pójdziesz do urzędu podatkowego.

A M ERY K A N IN — widzieć go, o- trzymasz list z Ameryki, rozmawiać z nim, kupisz dolarówkę.

BANDYTA — zapoznasz przyjacie­

la Dr. Łokiletka lub „Tasiemki".

B O R A H — przeczytasz coś o ko­

rytarzu.

D ZIA D E K — rozmawiać z nim, zo­

staniesz wyłajany przez szefa w o- becności sekretarki, widzieć go — kupisz figurkę imieninową.

EM ERYT zostaniesz wpSsany na listę wiernych.

F A M IL JA — przenocujesz w ko- misarjacie.

F A JD A N K I — widzieć ich, otrzy­

masz nwans, domykać ich — dosta­

niesz medal i dyplom pochwalny.

IN D YK — będziesz na wiecu opo*

zycyjnym,

JELEŃ — ucieknie ci żona wraz z twoim szeiorem.

JA M A — widać zostaniesz zredu­

kowany, być w niej — stracisz posa- dę, wyjść z niej poznasz swego nie­

przyjaciela.

G Ó R A — widzieć ją obetną ci pen sję, być na niej spotkasz wierzyciela.

K O ZA widzieć ją, przeczytasz coś o Indjach, pić kozie mleko czeka cię tygodniowy areszt prewencyjny.

(dok. nast.)

K A R A

SKĄ PY DZIAD EK.

— Dlaczego dzia/dek odkłada gaze­

tę? — Zapytuje mały wnuk starego

■dziadka w okularach.

— Bo widzisz, chcę zaoszczędzić okularów.

N O W E P R Z Y S Ł O W IA TEODA.

„Im głębiej w BeBe, tym więcej manekinów",

„Magistrat bogaci, magistrat traci",

„Jak Cię widzą, tak w Urzędzie Podatkowym piszą",

„Im Bebek więcej mędrkuje, tem bardziej s:lę kom­

promituje",

„Pracą i nędzną płacą na Bródno się jedzie".

„Jeszcze skóry na baranie, :a już pułkownicy piją za nie".

„Wszędzie jest dobrze, lecz w „Adrji" najlepiej", ZM IANY.

Szereg teatrów i kinoteatrów zmieniło swe nazwy. Oto niektóre z nich: „NOW OŚCI" — Stara Bieda; TEATR W IE L K I — Teatr Józefa; N A R O D O W Y _ Sanacyjny; POL­

SKI — Bebe; „C ZA RY " — Głosowanie; „PAN" — Pułkownik;

„COLOSSEUM ' — Sejm; „CAPIT OL" — „Belweder"; „MA- JEST IC " — „Marszałek"; „CRIST AL" — „Sanator"; „BAJ- l A “ s „Brześć'1; N O W Y A N A N A S " — „Josek W L R A D ".

LITERA DOCET — LITERA NOCET,

Na Akademji żałobnej ku czci pewnego sanatoraf po licznych obłudnych hymnach pochwalnych, ostat­

ni mówca zaproponował, aby zebrani powzięli uchwa­

łę, iż „Zmarły dobrze zasłużył się ojczyźnie.

Ponieważ śanator znany był właśnie z tego, że potrafił wydębiać w różnych Instytucjach pożyczki na-., wieczne nieoddanie, zatem zapanowała wśród, zebranych konsternacja, wywołana ową omyłką w li­

terze (zadłużył zamiast zasłużył).

ELE-MELE DUDKI.

Ele mele dudki, kraj nasz — nae malutki, państwo wcale spore Jęcz niezgodą — chore, Ele mele dudki, żyje lud bez wódki, piłby chętnie, — ale forsy nie ma wcale. Ele mele dudki, są po rogach budki, w nich dla dużych dzieci nie ty­

toń, lecz śmiecie, Ele mele dudki, był jubiler rzutki, brał cu- i dze klejnoty, niby do roboty, ale zrobił kawał, bo ich nie od­

dawał, —> Za tę „ciężką*‘ pracą, poaiedzipł se w pacie, Z A SA D Y

— Dlaczego poosoetał pan starym jkawalerem?

— Bo w młodzieńczych lalach wyznawałem zasadę: "„Że­

by módz się ożenić, trzeba być bogatym“.

— Przecież pan (jest nawet bardzo zamożnym człowie­

kiem?

— Tak, ale jednocześnie mam zasadę: Żeby utrzymać majątek, nie należy się żenić",

PODSŁUCHAN E W K A W IA R N I.

Monarchista, komunista i niejaki Jungman (bezpartyjny) T-ozprawiają o łem, gdzie każdy z nich pragnąłby zostać po­

chowany po śmierci,

— Ja, oświadcza monarchista, ©hedałbym leżeć prey ce­

sarzu Napoleonie,

— Ja mówi ikomunósta, chciałbym 1 eżeć przy, Leninie.

— A ja mówi Jungman, chcę leżeć przy Lenie Żele­

chowskiej,

— Jaikto? Przecież Żelechowska żytje?!

— A czy ja umarłem? była mądra odpowiedź Juagwana,

(5)

a o fc"

O

C/K

2 ' '3

3 51'

>5.

i » 1 O - *

JO c ł

■ft. * S) w p r ° O L, W* vO

» • w

•o

• t-

■d -

R a d y k a ł f r a n c u s k i : — Dla ciebie gotów jestem nawet zetwać z Polską, o ile. dojdę do władzy,

W A Ż N Y W Y N A L A Z E K . Podobno jakiś proiesor z W iednia, (Może to tylko dzienników brednia), Uczynił ważne, wilekie odkrycie, Co wpływ mieć będzie na nasze

życie, A mianowicie: — Że Roentgenowskie pono promienie Rozpraszać mogą mózgów zaćmienie.

A więc mózgowe różne kaleki Znikną nam wreszcie z ziemi na wieki I wyzdrowieją ci na mózg chorzy, — Więc wyzdrowieją i... sanatorzy.

A . M A R IA N I.

U D OK T O R A .

— W ięc skarży się Pan, że nie może spać. Dam Panu proszek ńa- senny, to napewno pomoże.

— A czy nie lepie-j byłoby.,, dawać ten proszek mojej żonie?.,,

P O D O B A ŁO SIĘ.

Do zakładu fryzjerskiego zgłasza się mały chłc-pczyna, celiem dokona­

nia zabiegu z bujną czuprynlką "

Mistrz pemdzla , i, brzytiwy, przed przystąpieniem do operacji, zapytuje

małego klijenta:

— A jaik kawalerowi ostrzyc głów­

kę?

-T- J a chciałbym mieć taką<* fryzu­

rę, jak mój tatuś.

_ A tatuś jak się nosi?. ,

—- Z lakiem, dużem .kółkiem bez włotów po środku głowy.

Prosimy uiścić przedpłatę za kwartał Il-gi.

— Co tam słychać panie Janie? czemu pan się tak za­

smucił?

— Czemu? dziwne to pytanie, z Heluanu Dziadek wrócił.

Będzie gderał, będzie zbierał nasze czyny, nasze winy, dlatego nfte jestem pewien a ii dnia, cni godziny. Przecież wiecie M i­

kołaju, że się trochę zabawiło, no i tak... ot... w myśl zwyczaju, coś... za dużo... się przepiło. Teraz będzie obliczenie i ogólny raport będzie, w kostkach czuję dziwne drżenie i niepokój czuję wszędzie. Dziś z funduszów niema śladu, Adrja miała oszczęd­

ności, ani łedu, ani składu, Dziadek będzie macał kości.

t — Ze mną również niekoniecznie, bo to wszystko się wy­

jawi no i będzie niebezpiecznie, gdy się w klubie Dziadek zjawi, Nasz Walery stracił głowę, Janusz naraz dostał mdłości, B o ­ guś udać chce niemowę, by nie odczuć Dziadka złości.

Błociło winę chce przekazać na kobiety i na trunki. Z Moszko- wicza ma mieć świadka, z Oazy też kogoś wtrynił, no i chce przekonać Dziadka, że on tutaj nie zawinił. Oj! źle będzie' i niemiło, niema rady i sposobu, wszystko naraz się skrupiło i odpędzą nas od żłobu. Tak-z początku dobrze było, Dziadek siedział w Heluanie, jak się chciało tak robiło, było żarcie,'było chlanie. Ale teraz będzie gorzej, w konsekwencji będzie smutniej, bo to Dziadek, nie daj Boże, powie nam, że my — to trutnie!11

NASZE W IZ JE W ZRO K O W E.

Przy odw arzaniu tanga „PŁOMIENNE SERC E" — wi ­ dzimy posiedzenie klubu Be Be. Przy , „TY I M O JA GITA- R A ‘‘, ukazuje się nam „O n" i któryś z sezonowych mężów

„opatrznościowych1. Słuchając melodyjnych tonów „ JA M A M COŚ Z V A M P A ", oraz „ M O JA JEST N O C “ — widzimy sympatyczną postać p. p. wojewody Kostka.

„W S PO M N IJ, W SPO M N IJ..."; „CZY P R Z Y JD Z IE ?"

„Czy Pani chce" — przypomina nam dr. Boya, przed „swoją"

poradnią na Lesznie.

Wreszcie fox „PIJ, BEBE, P IJ “ — widzimy gen. W ie ­ niawę, goszczącego „Be Be" w ...Adrji, Oazie, lub innej „Ko­

mendzie Miasta",

P O P O W R O C I E D Z I A D K A

1 wnuczęta stają do raportu..,

(6)

O R [ J W I F na sk ór za n y ch i g um o w y ch p o d e sz w ac h T l T D O R R Z Y Ń S K I ^ V V I «_ or ai 5 p le c io n k i, n o w o ąc i w io se nn e i le tn ie * * * D A M S K IE , SKI E I D Z IE C IN N E po le ca w du ży m w y b o rz e w yr ób w ła sn y C H M IE L N A N r. 18 . E g zy st uj e od ro ku 1 8 7 9 .

Ż Ó Ł T A M U C H A

TAKI SAM.

Godzina 2-ga nad ranem. Przez

G‘k n * o

.pięknej willi, położonej w ogro­

dzie, zakrada się włamywacz. Natra­

fił jednak na alkówkę pokojówki.

Przestraszona pokojówka próbuje u- ciec,

— Stać! Pieniądze, albo życie!—

zagraża złoczyńca.

— OijeijJ zaraz pieniądze. Pan prze­

cież nie jest ani trochę, inny, niż wszyscy mężczyźni, których .ja znam.

SYN PUSZCZY.

— Wiesiz, Moryc, mój syn, to praw­

dziwy „syn puszczy'*,

— Z powodu dzi/ki?

— Nie, z powodu, co ojciec zarobi, to syn puszczy,

Z PA M IĘT N IK ÓW PODRÓŻNIKA.

#..raz widziałem taką wyso/ką górę, że szczytu jej nie mogłem dojrzeć,

...przyjechałem na koniu bród tak głęboki, że dna jL-go niebyło wcale widać, *

Encyklopedja nieilustrow ana

(ciąg

ŁYŻW Y — środek do osiągnięcia po­

wodzenia.

M A G IK — pomocnik oszusta.

M A G IST R A T — archiwum odpadków.

M A G N A T — narzędzie rozpusty.

M AG N ES — drzwi do baru.

M A J — miesiąc historyczny.

M AŁŻEŃSTW O — pospolity krymi­

nał.

M AN D O LIN A — godło m. Płocka.

M AN EKIN — poseł z większości.

M A N IF E ST A C JA — obietnica solid­

nych porachunków.

M A N JA K — prenumerator „I.K.C.".

M A R Y — kozetki wypoczynkowe

„made in Germany".

M ATOŁ — urzędnik, rozpoczynający karjerę dyplomatyczną.

M E G IE R A — prezeska związku fa- brykantek aniołków.

M ELIN A — mieszkanie profesora bridge'a.

MIŁOŚĆ — anemja mózgu.

dalszy)

M IN ISTERST W O — nowożytny cht-

des. .

M IT R A L JE Z A — japońską maszyna do pisania.

M O D A — groźna zaraza.

M O G IŁ A — najwyższe odznaczenie państwowe.

M U Ł — zawodowy europejczyk.

M U M JA — córka dyktatora.

M U RZY N — . oczerniony dżentelmen.

M YŚLICIEL — czarny charakter.

Nabab — komisarz Banku Polskiego.

Nagle — po faszystowsku.

Nagus — człowiek w stroju narodo- , wym.

Najjaśniejszy Pan — najciemniejsze indywidum.

Naleciałość — kąpiel w mykyńle.

Należność — poważny incydent.

Nałóg — chodzenie w mundurze.

Namioty — domy mieszkalne now­

szej konstrukcji.

c. d. n.

Czarodziejski pierścień

(Kuracyjna bajka egipsk#).

•((Dokończenie).

Nieprzytomny z gniewu, Kalif co tchu popędził na bazar, pragnąc doraźnie ukarać nikczemnika, który ośmielił się go oszukać. iLecz miejsce, na którem przed chwilą stał stragan z cudownymi klejnotami, było puste.

Pośpiesznie jak przyszedł, wrócił Kalif do pałacu i wiel­

kim głosem rozkazał sługom wyszukać i sprowadzić do siebie swego ministra Greka. Wlkrótce zjawił się poszukiwany dy­

gnitarz i obyczajem wschodnim ipadł przed Kalifem twarzą na ziemię.

,,Gdzie byłeś, Kleomenesie, że cię odszukać nie można b yło?“ spytał Kalif ponurym, stłumionym z gniewu głosem, nie wróżącym nic dobrego.

„Słudzy twoi, królu nad królami, — odparł Grek, — zna­

leźli mnie w moim domu, gdzie, nie jedząc, nie pijąc i nie od­

poczywając, siedzę i pracuję nad wiełlkim planem sanacji pa ń ­ stwa i zaradzenia panującej w kraju nędzy. Zawołany, natych­

miast przyszedłem".

K alii przetarł oczy. >Na chwilę zdawało mu się, że śni.

Zdumienie i oburzenie Odebrało mu mowę. Takie zuchwal­

stwo i bezczelność przekraczały już wszelkie granice przyzwo­

itości.

Długo milczał Kalif i coś ważył w myślach, wkońcu ipo- wziął postanowienie: głowa zbrodniarza miała spaść natych­

miast pod toporem kata. I już otwierał usta, by wydać roz­

kaz, kiedy nagle myśl nowa wdarła się w jego wole,.

Nic nie mówiąc, skinął ręką; na znak, by wszyscy odeszli.

A gdy pozostał sam, udał się do owej komnaty, w której pier­

ścień po raz pierwszy oglądał, zamknął się i przez trzy dni i trzy noce pozostawał w samotności, nie przyjmując żadnego pokarmu, nie śpiąc, a tylko dumając i rozważając, jak ukarać

winnego ministra.

Tymczasem w kraju zapanował smutek wiellki i przera­

żenie, poddani bowiem nauczeni doświadczeniem, wiedzieli do­

brze, że samotność zastępcy proroka nie wróży nic dobrego.

Wreszcie po trzech dniach Kalfi polecił ogłosić w calem państwie, że siódmego dnia, od tej chwili licząc, mają stanąć przed jego obliczem wiszyscy, którzy chcą się ubiegać o na­

grodę rzetelności i uczciwości.

Jak oż siódmego dnia zebrał się taki tłum ludzi, że naj­

większa sala w pałacu Kalifa ledwo zdołała ich pomieścić, gdyż nie było takiego, ikftóryby nie twierdził, że jest najpierw- szy z rzetelnych i uczciwych. A kiedy wszedł Kalif, (przemó­

wił w te słowa:

„Kto z was jest najrzetelniejszy i najuczciwszy, .otrzyma obiecaną nagrodę. Ale gdyby ktoś chciał swego władcę a-za­

stępcę proroka oszukać i otrzymać nagrodę, mimo, że na jego sumieniu ciąży najlżejszy choćby - występek, głowa jego na­

tychmiast spadnie ipod toporem kata. Dlatego też radzę,, by ci, których sumienie nie zupełnie jest czyste, natychmiast stąd

uszli, ratują swe głowy“.

Jeszcze niedomówił Kalif ostatnich słów, a wszyscy rzu­

cili się do drzwi, uchodząc z życiem.

Wkrótce sala opustoszała zupełnie i pozostał w niej tyl­

ko jeden, człowiek, ów minister handlu.

Kalif długo i badawczo wpatrywał się w niego, a wkońcu głosem, w którym brzmiał bezgraniczny gniew, zawołał:

„Więc ty śmiesz ubiegać się o nagrodę za rzetelność i uczciwość? Ty, któryś mnie oszukał i okłamał!"

„Bosiki Kalitfie", odparł Grek:

„Jaką możesz mieć do mnie urazę? Wiszak naturalny porządek rzeczy w hiadlu jest, że obydwie strony zysku­

ją przy zamianie. Gdyby tak nie było, nie byłoby handlu.

Nieuczciwym staje się jednak handel dopiero wtedy, jeżeli jedna strona osiąga korzyści, nie odpowiadające wielkości jej ryzyka i wkładów. A jakież to szkody poniosłeśi boski ka­

lifie? Wszak otrzymałeś rzecz .za cenę, odpowiadającą jej wartości. Czyż pragnąłeś za taiką cenę otrzymać rzeczywiście drogocenny klejnot? Wszak w takim razie byłbyś mnie skrzywdził, mnie, twego wiernego sługę... I cóżby ludzie po­

wiedzieli, gdyby się o tem dowiedzieli?1'

„Zresztą wartość każdej rzeczy jest wzlędna, ustala ją człowiek. Bezwartościowa na pozór rzecz, dobrze i umiejęt­

nie użyta, staje się skarbem, podczas gdy klejnot najdroższy w rętkach nieświadomego traci wszelką wartość... Pierścieńt któryś o boski kalifie nabył, to czarodziejski pierścień. Takich rzeczy nie nabywa się za cenę złota, bo wartość ich jest tak wielka, że nie może być opłacona żadnemi skarbami świata...

Płacić za nie trzeba brylantami wdzięczności... Kamień bo­

wiem, iktóry jest w pierścieniu, ma tę własność, że na palcu

człowieka o czystem sumieniu świeci czarownym blaskiem.

(7)

Trzecie zadanie turniejowe

SENTENCJA (Ułożył Er-Em.)

1 2 3 4 5

„Główną jest rzeczą w państwie, aby Rząd sta-

6 7 8

rał się cenić prawo i postępował w myśl ogólnie

9 10

przyjętych zasad etycznych!1'.,.

Z wyrazu opatrzonego Nr. 1, należy wziąć 1 li­

terę z Nr. 2, cztery litery z Nr. 3, Nr. 4, Nr. 5 i pozo­

stałych po jednej literze. Z tych 13 liter, po odpo- wiedniem przestawieniu, 'Otrzymamy aktualne hasło, składające się z dwuch wyrazów i jednego przyimka!!

Za dobre rozwiązania zadanie 5 punktów.

na paflcu zaś człowieka złej woli, obarczonego krzywdą ludz­

ką, wygląda jak kawałelk zwykłego szkliwa. iFierścień ten przechowywał się w rodzie moim od wielu pokoleń. Ostatniej nocy zjaw ił m i się jeden z mych p rrW k ó w i kazał pierścień ten wynieść na targ i sprzedać za grosze pierwszemu czło­

wiekowi, który go nabyć zapragnie. Uczyniłem tak, a tym pierwszym człowiekiem byłeś ty, kalifie!"

Dziwne uczucia budziły się w duszy kalifa, gdy ,słów tych słuchał. Złość i nienawiść ustępowały miejsca wstydoiwi i skrusze, że on, władca, dał się opanować żądzy osiągnięcia brudnego zysku kosztem swego poddanego. Kiedy taikie my­

śli huczały mu w głowie, kalif mimowoli spojrzał na pierścień, trzymany w ręku. I o dziwo! (Kamień na pierścieniu iznów się żarzyć począł swoim dziwnym, przepięknym blaskiem. Pod wpływem nowego, nieznanego uczucia, zwrócił się 'kalif do swego ministra ze słowami:

„Idź do skarbca mego i wybierz sobie klejnot najcenniej­

szy, jaki znajdziesz i weź go w nagrodę za ten oto pier­

ścień". W tym momencie klejnot w ręku -kalifa buchnął takim ogniem, jakby wszystkie tęcze nieba skoncentrowały się w cu­

downym pierścieniu.

Drżący z przerażenia i wzruszenia, udał się kalif do swojej komnaty, gdzie w zamknięciu przez długie trzy dni i trzy noce bez jadła i napoju rozmyślał. A czwartego dnia kazał zawezwać do siebie ministrów swoich i każdego z oso­

bna powoływał przed oblicze swoje. I nic nie mówiąc i o nic pytając, Ikładł kalii 'kolejno każdem u z nich ów klejnot cza­

rodziejski na palec. I okazało się, że za każdym razem ka­

mień natychmiast tracił bllask swój. A wtedy kalif chmurny, jak niebo podczas burzy wielkiej, ministra katow i oddawał.

I padł strach wielki n a dostojników i na tych, którzy dotych­

czas nim i być chcieli. I niebawem nie było amatora z po­

śród zauszników i waletów na sitanowisko ministra, a wszyscy dziwowali się, skąd na kalifa przyszło takie oświecenie i ta ­ ka znajomość ludzi.

A le że rządzić trzeba było, zaś kalif chętnych na sta*

nowisika odnośne znaleźć nie mógł, przeto zwołał naród i p o ­ lecił mu wyszukać ludzi, którzyby rządzić umieli i chcieli.

W skupieniu i spokoju wielkim ludzie radzić poczęli, kogoby wybrać i kogoby namówić, by slię na wybór zgodził, gdyż nikt się o to nie dobijał, lecz przeciwnie, raczej wymawiał. I przy­

szli rządzić ludzie nieznani, o których dotychczas nikt nie sły- szał, ludzie cisi i dobrzy, których całe życie wypełnione było pracą i cierpieniem, niedostatkiem i strapieniem.

A klejnot na palcu każdego z tych ludzi sprawiedliwych świeci} pełnym blaskiem.

A S k u tk i nie dałyf długo na siebie czekać. Znikła w k ra ­ ju nędza i rozpacz, zapanował dobrobyt i zgoda. Zaś kalif coraz rzadziej robił użyte(k ze swego klejnotu... i podbno za­

mierza wypożyczać go innym, nieszczęsnym władcom i naro­

dom.

Elizeusz Apostata.

N A SZA P O RA D N IA (pod red. ,,Jur-ste 6 a).

W , P. I. D. Jor w Rypinie.

Brak czasu nie jest dostatecznym powodem do zwolnie­

nia się od obowiąziku służby wojskowej, natomiast choroba umysłowa w zupełności wystarcza.

Sz. P. Efroim Jungman z Twardej,

Na odstające uszy zalecamy przedewszysfckiiem noszenie słuchawek radiowych. O ile środek ów w przeciągu 2 -ch lat nie da pożądanych wyn(ikówu prosimy nas zawiadomić.

W Pem Martyna Naiwniacka w Kozienicach,

Owszem, po wyeksmitowaniu jej z mieszkania przysłu­

guje Pani prawo zamieszlkania w hotelu. Na przyjazd do W ar­

szawy nie ijest koniecznie potrzebny paszport zagraniczny.

W-ny Pan L. From w/m. Urzędnik.

Pisze nam Pan Inżynier, że znalazł w cłilebie sznuro­

wadło. Zgadzamy się, że piefkarz winien był dołączyć bardziej wartościowy przedmiot. Do Sądu nie radzimy skarżyć, lepiej dalej kupować u (tego samego piekarza, może w przyszłości znajdzie pan w chlebie parę btttów.

W-na „Lusia“ w Gapiowie n/Podlotkami.

Prosi nas Pani, co uczynić, aby zostać mąmką. Szkoła średnia, względnie inne ikursa dokształcające są do tego zby­

teczne. Wystarczy unikać poradni dr. Boya Żeleńskiego.

W-ny Pan Jerzy Konrgold w/m.

Jeżeli spadająca z .balkonu doniczka z pelarogniją rozbiła się na pańskiej głowie, niema podstawy prawnej, .zmuszające Pana do jej odkupienia.

POLECAMY

FABRYKĘ KAPELUSZY

F I L C O W Y C H

StONKOW YCHU GALANTERYJNYCH

W A C Ł A W A SZULCA

współpracownika firm

A. BERN ARDIN SUCR FANFANI et ST A G I W PARYŻU

W A R S Z A W A

C h m i e l n a 15 T e l e f o n 307- 76

Jeżeli nie SzyHer-Szkolnik, to któż' inny potrafi szczegółowo określić Twój charakter, zdolności i przeznaczenie, Szyller-Szkolnik jest Redaktorem pisma

„Św it" (Wiedza Tajemna) autorem wie­

lu prac naukowych, posiada szereg pro- tokułów Towarzystw Naukow. Stolicy, Jeżeli Ci brak energj, równowagi, je­

żeli cierpisz moralnie, potrzebujesz do­

brej rady. przyjdź, a poznasz kim jesteś, kim być możesz. Dowiesz się, jak żyć, aby zwycięsko przeciwstawić się losowi.

Jeżeli wątpisz, nie masz czasu, napisz natychmiast imię rok, miesiąc urodzenia, a otrzymasz określenie ważniejszych faktów życia darmo (75 gr. znaczki pocztowe i niniejsze

ogłoszenie załączyć)

PSYCHO - GRAFOLOG SZYLLER - SZKOLNIK Warszawa, ul. Zórawia Nr. 47 m. 2.

Przyjęcia osobiste płatne — cały dzień. Analiza szczegóło­

wa — horoskop — odpowiedzi słynnego medjum Evigny-Rara zł. 3.

O

W 0

* i £ L p c r

H M M*

CS £

>

p p

Co

D £ ’ O er

EN a .

05 B £

'/?.

ń N © . er*

9

P 3 3 P P

m

73 N

- <

O N

O

o

O - w *

tos 2 -

N C/J

H

2 W

CO

*

> >

■ O * !

• >

N "

<*■ 2 P9 O

(fi o >

Ul ST ° 2 L~

cT <L

» •

Zl

' o . o B

p

cn

3

(8)

8 Ż Ó Ł T A M U C H A

N ARAD* NAD LEPSZĄ PRZYSZŁOŚCIĄ POLSKI

^ 5 P tK L F k

PROFESOR!

— Panie profesorze, pożar! V- —

—* Niech poczeka, zaraz przyjdę.

.SK UT K I KRYZYSU.

— Podobno zmieniono obecnie bu­

chalter)] ę?

— W jaki sposób?

— Przypominasz sobie zapewne, dawniej były konta „winien" i „ma", a teraz tylko jedno: W inien mieć!

T A JE M N IC A Z A W O D O W A .

— Z oz ©go oskarżony utrzymuje Siię, będąc 6 tale bezrobotnym?

— To :j e®t łaj emnica zawodowa, proszę wysokiego sądu.

KOMPLEMENT.

— Jak na panią patrzę, omal nie

•dostaję morskiej choroby.

_ ? ? ?

— Ma pani takie piękne, falujące włosy,

° 7

. M A J O W Y '

PRZYSŁOW IA Z KOMENTA­

RZAMI.

I.

,,Kto z kim przestaje takim się staje'', To szczera prawda nie żadne

baje, Więc feto z bebe ej ą długo

przestawał, Ten może zrobić dziś brzydki

kawał.

II.

„Jak co nagle, to po djable", Niech ci o tem pamiętają, Co się rządu zbyt szybkiemi Decyzjami zachwycają.

III.

,,Na kim się skrupi na tym się zmiele", Z tego przykładów jest w

życiu ■wiele, Więc każdy z racją czy iteż bez

racji Często w nos prztyka daje

Sanacji.

IV.

„Gdy kto młody to i głupi", W tem się mądre zdanie kupi, Lecz każdego zgroza łupi,.

Gdy człek stary jest, a głupi! — Teo-Re.

ZN A K CZASU.

— Jest już sit ano wozo lepiej, -— Z czego to wnioskujesz?

— Ogłoszenia komorników w „Ga­

zecie Podskieij“ zajmują już tylko 3 strony.

C D R A Z U S IĘ DOMYŚLIŁ.

— Panie Szpi/nakower, można Pana poczęstować papierosem?

— Owszem, można.

— Może pan ma, zapałkę?

— Odrazu się domyśliłem, że ijeśld chce mnie pan poczęstować papiero­

sem, to napewno chce pan czegoś ode mnie.

Warunki prenumeraty (wraz z przesyłką): miesięcznie zł. 1.00 — kwartalnie 2.50;— półrocznie zł. 4.5f rocznie zł. 8.00. Zagraniczne i w tekście o 100% drożej. Konto w P. K. 0. Nr. 14370

Ceny ogłoszeń: Cała kolumna (2 szpaltowa) — 300 zł. 7, kl. — 150 zł. V4 — 75 zł. ł/s— 40 zł. Marg. 50 zł.

Adres Redakcji i Administracji, (czynnej od 10 — 16 pp. ) Warszawa, Wspólna 6. Tel. 9.25-16.

Oddział Poznań, Wysoka 11, św. Marcin 5. tel. 14-45, Godz. adm. 9-12 i 15-18, godz. red. soboty. 17-18 Redaktor odpowiedzialny: Franciszek Gawroński. Wydawca: „PRASA", Spólazielnia Wydawnicza.

Przesyłko pocztowa opłacona ryczałtem. 2255 Druk W. PiekarniaHa, Wartcawa. Ordynacka 3.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zdawałoby się, że słynne „wykresy igraficzne o uczuć&#34;, jatkie kazali wykonywać dziatwie szkolnej niepoczytalni nauczyciele polskiego, należą: już wy­..

A na zakończenie mej płomiennej pochwały, zwracam się do naszego Państwowego Monopolu Spirytusowego o należne mi honorarjum za wspaniałą reklamę jego wyrobów

Świnarski — Dąbrowica: — Życzenia Pańskiego, ze względów zasadniczych (brak odpowiedniego aparatu i sił) nie możemy uwzględnić. Natomiast list Pański

kowi Połsudskiemu przez ówczesnego premjera Bartla, codzienne rachunki p. Miedzińskiego na 3000 i więcej złotych, wydawanych przez niego w Oazie, najwymowniej

I tak, gdy obrona atakowała Brześciem, oskrżyciele bronili się Krako­X. wem, zaś na Kraków oskarżycieli obrona

Oddałbym chętnie za młodzieńcze lata Złoto Rotszyldów i sławę Woltera, Lecz dzisiaj inne jest pojęcie świata, — Nawet poeta go się nie wypiera: — Każdego pali

Na dzisiej- szem posiedzeniu Ligi Narodów, delegat Cj^in przedstawił członkom zgromadzania ubolewania godną sytuację, w jakiej od stu lat znajdują się Chiny.. W

mi, gdyż do legendy należą te dawne dobre czasy, kiedy wystarczało zapisać się do Sanacji, by mieć preferans przy talerzu i butelce. W dodatku o lukratywny