• Nie Znaleziono Wyników

Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 16 (17 kwietnia 1932)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Żółta Mucha Tse-Tse. R. 4, nr 16 (17 kwietnia 1932)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Warszawa, 17 kwietnia 1932 r. Cena nnmern 20 gr.

N u m e r H e l u a ń s k i

N a.sjz d r o g i K u r a c j u s\z w H e I u a n i e

(2)

K uracja w Heluanie

W Hejuaniie dlziś sensacja, W Heluanie dziś wywiady, W Heluanie dziś kuracja, W Heluanie dziś porady.

W Heluanie na kuracji, Razem z dwoma legunami.

Siedzi w :elki mistrz sanacji, Baw'ąc się krokodylami.

Przyjechał do Heluanu,

Bo się pono w kraju nudził, Uciec chciał od B.B. klanu, Co za dużo mu paskudził.

W Heluanie słońce grzeje, Cieplej jest niż w kraju w maju, Pan Kuracjusz ma nadzieję,

Że tu będzie mu, jak w raju.

Czasem, gdy jest rozgniewany, Palnie mówkę doktorowi,

ŚPIEW AK i W YB O RY . W dniu wyborów znajomy zwraca się do Kiepury ze słow am i

— Czy pan już oddał swój głos?

— Też dowcipny! A co jabym ro­

bił bez głosu ?f

Klnie na sfinksy i banany, Potem w Nilu ryby łowi.

Spaceruje po pustyni

W swej leguńskiej maciejówce, Kombinacje różne czyni

I przemyśla o majówce...

Zastrzyk rano, krople w nocy, Zwiedzi ziemię obiecaną, Przecież trzeba nabrać mocy Przed ®tarego kursu zmianą.

Egipt wszystkim dobrze robi.

Szczera prawda, ani słowa, Heluan już przysposobi Bez kuracji Woronowa.

W Heluanie na kuracji Istne dzieją się wciąż cuda....

Dlatego też mistrz sanacji Na wywczasy tam się udał.

Z W Y K ŁA D U W KLUBIE ANTYNI- KOTYNISTÓW .

...zwykły papieros monopolowy za­

wiera tyle nikotyny, że kropla jej, po­

łożona na języku królika, może u- śmiercić dorosłego mężczyznę.

POLKA — HELUAN KA.

Heluan, Don Juan, słońce, pia­

Kaktus, banan, ananasek, sek, Doktorek, znachorek, w to mi

graj!

Wiwat Egipt, wiwat maj!!

Termometr, barometr, klimat, nerwy, Człek nabiera więcej werwy, Zacisze, złocisze, fundusz, kraj, Warto, przecież to jest raj!

Kuracja, to racja, Niemen, mo­

Późn ej może będzie gorzej, rze, Okazja, małmazja, przypływ sił Czy człek o tem kiedy śnił?

Niestrawność, Woyczyński, aspiryna, Spodnie, du.szno, wazelina, ■ Wizyta i kwita, tak w sam raz,

Poco tam Lepecki wlazł?

ŻYW IO Ł.

Nauczyciel: — Gapsiki, wymień mi wszystkie żywioły.

Uczeń: — Ogień, woda, ziemia, spi­

rytus...

Nauczyciel: — Co ty wygadujesz!

Przecież s^urytus nie jest żywiołem.

Uczeń: — Owsfcem, przecież co­

dziennie, jak ojcjec wraca pod dobrą datą, mama mówi: znów jesteś w swoim żywiole.

U K Ł U C I A

Wykrycie „czarnych sprawek" bankiera Kwin­

ty dało jeszcze jeden przykład, w jaki sposób moż­

na dziś żyć wykwint(o)nie.

X

Świat literacki miał ostatnio dwie miłe niespo­

dzianki: Pierwszą była „Niespodzanka" Rostworow­

skiego, a drugą przyznanie temu autorowi państwo­

wej nagrody za ,,Niespodziankę".

Zgodnie z przepow ednią pogody, Państwowy Instytut Meteorologiczny od 1-szego kw'etnia nazy­

wa się „Prima Aprilis11.

X

Pewien przyjezdny, zwiedziwszy w Warszawie kilka eleganckich lokali (Adria, Oaza, e. t. c.) wy­

raził się, że publczność tutejsza jest przeważnie

„niecywilizowana'' bowiem składa się z samych woj­

skowych.

X

Nasi urzędnicy stopniowo przygotowują się do życ a w ustroju komunistycznym., gdzie jak wiado­

mo przewiduje się całkowite znies enie pieniędzy.

X

Zwolenn;cy Monopolu Tytoniowego utrzymują, że podróż marszałka Piłsudskiego do Egiptu jest równocześnie znakomitą reklamą dla papierosów

„Egpskich" i „Sfinksów".

D W A JÓZEFY...

Gdy do Egiptu szedł Józef święty, Z nędznym osiołkiem żył na wyraju; — Gdy tam się wybrał Józef z Warszawy, To nasze osły zostawił w kraju!

NASZE S T O PN IO W A N IA .

— Bogaty, bogatszy, dyrektor elektrowni Kobyliński.

— Biedny, biedniejszy, literat.

— Skromny, skromniejszy, panna na wydaniu.

— Srogi, srozszy, kat Maciejewski

— Prędki, prędszy, min. Kiihn.

— Lojalny, lojalniejszy, „Kurjer Warszawski".

— Bierny, bierniejszy, Liga Narodów.

— Pracowity, pracowitszy, Gen. W ieniawa.

Jak s’e dowadujemy, na naibliższem posiedze­

niu Rady Miejsk ej, jeden z radnych ma wysunąć projekt, by posterunki policyjne, regulujące ruch uliczny, były ustawione w specjalnych budkach zamkniętych, bowiem, zaobserwowano, że mundury granatowe przez bezpośrednie zetknięce ujemnie działają na szoferów.

X

Podobno nasz znany mandolinista ma zamiar wyjechać do Hiszpanji, celem założenia zakonu marjawitójw na móejsce wyóiłc ^ydh Jezuitów.

X _

Jak wradomo, znakomity pisarz włoski Jan Pepin, nawrócił się dzięki swej żonie, która byh wieśniaczką. Wobec tego przydałyby się i nam dwie laikSe kobety: — Jednia dUla Boya, druga zaś dla autora „Djabła zwycięscy".

(3)

Ż Ó Ł T A M U C H A 3

ŚPIEW LOKOMOTYWY.

Poszedł Józef do Egptu, Wiódł za sobą osła, — Piękna bardzo to legenda I wielce podniosła.

Dwa tysiące lat minęło Postęp więc nie mały:

Józef jedzie do Egiptu, — Osły pozostały.

Śpiew kotłów na statku.

Jędz e Józef do Eiptu, A czegóż w nim szuka?

Dwóch Józefów już tam było, Do trzech razy sztuka!

Chociaż stary, ale jary, Bardzo „jędrny" w słowie, Daj mu bracie Patyfary, Zobaczysz, co powie!

Śpiew z emi egipskiej.

Że mnie Ammon od łat tylu Gniewem swo m raczył..

Dzisiaj zato, słyszysz Nilu, Józef mnie zobaczył.

Śpiew rzeki Nilu.

Jak panu s;ę ten typ podoba?

To bardzo znana jest osoba — Otworzy usta i —

Wnet wszystko wkoło drży...

Straszny d z ia d u n io

( R e w e t k a H eluaństka w 1 alflt.)

Chór piramid.

Wieki przeszły i zgasły tu, u stóp piramid, Wieszcze o nas pisali zachwy­

cone słowa, Lecz na wieść, że „On" jedzie zatrząsł się nasz granit Co pocznie bez nas Egipt, gdy

„On" nas „tam“... schowa?

Strach blady nas ogarnął, — tu chodzi o życie!

Wiadomo, każe włazić, z ...ni­

kim się nie pieści, Choć Sfinks mówił: — Spokoj­

nie, wszak się nie... zmieścicie"

Cóż my wobec miljonów, które już „tam" zmieścił!

Straszny dziadunio.

Co? Sfinks mi s’ę nie kłania?!!

Pragnie mnie obrazić?!...

Nie skłonią głów przedemną Piramidy głupie!

Ja nauczę was wszystkich:

Słuchać bez gadan'a!!

Piramidy, Sfinks — baczność!

Właźcie! Wszyscy w kupie!

Kurtyna).

Este.

„Dysproporcje”

Pan Kwiatkowski, ex mińster, Porównań wygarnął porcję, Napisawszy mądrą książkę Pod tytułem: „Dysproporcje".

W niej wykazał skrupulatnie, Wśród gęstego twierdzeń gaju, Ile jest na każdym kroku

Dysproporcji w naszym kraju.

Lecz o jednej nie napisał, I to jego mądrość zmniejsza, A przeć eż to jest ze wszyst­

kich Dysproporcja najstrasznejsza.

Rekord Polska tem pobiła, (Tak zakończę mą orację), Gdyż wśród innych dyspro­

porcji, Posiada przecież Sanację.

Teo-Re.

ZŁOŚLIWY.

— Jest wiele sposobów zdobycia pieniędzy, ale uczciwy tylko jeden je­

dyny.

— A jaki?

— Zaraz wiedziałem, że go nie znasz.

RECEPTA.

Od cięgów swej żony — furji trzeba czmychnąć do Mandżurj i, puścić kantem obowiązki i spróbować tamte gąski...

PSĆfczę z"(3 r;3 brrl'{ \':i zy udawanie wielkiej nędzy, gdzie się da tam pożyczanie, lecz na wieczne nieoddanie, i — zgłaszanie upadłości, po ukryciu majętności....

By odstraszyć wierzycieli, trza zanurzyć się w pościeli, symulować bóle szczere, tyfus; dżumę i cholerę. ■

C. T.

OPEROW E AKTUALNE A R JE

Ł

Szumią wichry w mej kieszeni, Stale forsy brak,

Kedyż : wreszcie się odmieni.

I nie '.lędzie lak?

Z magistratu za podatki Zabrał mi komornik gratki, Magistrac e, stary gracie, Bierzesz nas pod nóż, i Dosyć tego już!

H .

Sanacjo! Kiedy On W dobroci niepojętej,

Wyjechał do ciepłych stron, Egiptu i Ziemi Świętej,' Zostałaś biedna, opuszczona, Wzgardzona i wyjałowiona...

O i. «ł'

^ a 5 ta t a j o

* S ? os

* 3 ? °

° *-.2 "

0.2'J- ^ a g ®

N ' 2 ‘ -*

a I ■ S I ŁCoN Nj

O

' wCl fc s:

> a «o \

O10- Xo

a C ^

*■§'O N

° e <*>

c 'S-

3 oa 5 >3.

a' l r ł

T3?a

>

Mo- W i

* w W Q“ o

w c

a . C/J'

Oz

N J W

^ PC co PS >

__ Niem-i to, jak w Nilu łowić rybki..

(4)

' N

H3

*00

A _N OJ - U a

* &

ctf 3 u ^ a09 O - 5 i

3N

«r

c« 0 i ”

> co

> 9

•Ó <g

>,1 °

r 'O ą>

0 O ’«

0 00 O N

4) A

I £5 a<

| 3

i s

* 8

■h £

Si a

s <*

■g N

* w

« 8*

* 1 8

I i i

, ® 3 ' ? 3 UOft O

1 Sed co g § W 3

Q) w

a >>

J4 A ' a

£ 3

TO i O W O Z POZNANIA.

(Redaktor ,.Dziennika Poznańskiego*', J. M. Winiewicz, który „od dziecka" był przyjacielem mamy Le-wandowskiej, upewnia sąd, stając jako świadek, że Lewandowska jest „a-*"-- moralna". ______0_____ _

Niezrównany konferansjer (poznańskich rewji, pań Broni­

sław Gozdawa, zaangażował się w charakterze „bawidamka"

do nowej cukierni, gdzie niema umundurowanych.

Były wydawca „Dwutygodnika literackiego“ w Poznaniu, p. W itold Balicki, wyjechał na kilka dni do Warszawy na kur­

sy ,,erotyczne" Boya-Żeleńskiego.

Redaktorowi „Verąxa" w Poznaniu, Józefowi Ujejskiemu, przyznał miejscowy zarząd Z. T. K. list uznania za porachunki kupieckie. ______0______

Popu/lamy w (Poznaniu Pułkownik Boćko-Boćkowski w y­

głosi cykl wykładów na temat ,,Erotyika a kwestja 'żydowska*'

Milutka artystka dramatyczna i tancerka Teatrów W iel­

kiego i Narodowego, p. iNinka Grzegorzewska, mianowana została prezeską nowopowstałej organizacji dla walki z p u ł­

kownikami p. nazw ą ,^Nasza jest cnota".

NAJNOW SZE WYDAWNICTWA- jflO D N Y OLEŚ: „Manewry wiosenne11, Studjum

'retrospektywne o zmianach. w rządzie.

JANTA - POŁCZYŃSKI; „Siedzi Janta pod miedzą, w Bebe o nim nie wiedzą...“

W. M AKOW SKI — karny profesor prawa karnego—

„Pan redaktor — to ja!“.

SŁAWEK W A LERY — „ciernie i róże bebkowego prezesa..11

W . SIEROSZEWSKI — „Mój nowy rekord" — tym razem prawdziwe historje o setnym procesie contra Hoecker.

PROF. ZAW A D ZK I — vice - oleś — „Pełnomocny pełnomocnik pełnomocnictw" czyli rzeczy proste, — zawile opowiedz:ane.

CAT — bebiątko wileńskie — „Od Alfonsa do Kata­

rzyny".

FR O r. BARTEL — „Zapomniany, tłumacz pisma

świętego." ** .

m

L.--J

Niemiec: — Może mii się jeszce uda zniszczyć ten mizerny kwiatuszek, zanim' zakwitnie. . . .. . .

Dr. Boy-Żeleński przy pracy

Nieco ogłoszeń z I.K.C.

(i odpowiedzi czytelników Tse-Tse).

„I.K.C." — Kto zaopiekuje się młodziutką,, ładną złoto­

włosą? — Sub: „W iosna" IKC, Odpowiedź: — Policja obyczajowa.

„I, K. C.“ — Mam wszystkie walory, tylko brak pieniędzy, Czy zainteresuję sobą inteligentnego, poważnego? — Tęsknota.

— IKC, Kraków — Wielopole 1. Odp.s — Owszem. W Tworkach.

,,L.K.C.‘‘ .—. Miła, śubtela rozwódka,- z trojgiem wesołych dzieci, ładnem mieszkaniem nawiąże znajomość z przystojnym, materjalnie miljonerem—najchętniej cudzoziemcem.— • „Wrzos".

Odp. — Zaiste — w Polsce o takiego idjotę trudno!

„I.K.C.** —- Mam .20 tys. gotówki, chabrowe oczy,, aniel­

ski głos i trochę chorą lewą nóżkę. Kto mnie pokocha? — f „Żyrafa** IKC.

Odp. — Niewybredny złodziej.'

PIOSENKI M O Ń K A BIM BERGA.

Ja obserwuje różne rzeczy I nikt mi chyba nie zaprzeczy, Że w plajtującym starym świecie Dzieje się coś, a co — zgadniecie... . Pragnąc ułatwić wam zadanie, Stawiam a propos to pytanie: —

Dlaczego sejm nasz nie pracuje?

Czemu magistrat wciąż próżnuje?

Bo on już wiosnę czuje, Się niczem nie przejmuje, I do niej się stosuje

Ta jego płeć! ’ _;

Ja k ptaszek, gwiżdże, śpiewa, - On czegoś się spodziewa I jemu się zachciewa Przyjemność- mieć!...

Co robią koty w noc na dachu?

Co robi Kuba pełen strachu, Siedząc w Alejach ze swą lubą,

Z łotogeniczną Salczą grubą?!

Czemu Kon lata wciąż bez końca, Kiedy zobaczy troszkę słońca?

Co robi Dziadek w Heluanie??

— Szal Cicholl — Po co. te gadanie.?!

On także wiosnę czuje, r t . . d . M A RŁ EM .

(5)

Ż Ó Ł T A M U C H A

Z\W Y C I E C Z E K P O E G I P C I E

N A L E K C JI R A CH U N K Ó W . Moryc, ty zupełnie doHawać nie umiesz...

— Poco, przecież dzisiaj głównem zadaniem jest odejmowanie.

N ASZE P O K O JÓ W K I.

— W ięc dobrze, angażuję ciebie.

W arunki:.'—r 30 złotych miesięcznie, raz ma; tydzięń wychodnia. Mam na*

dzieję, że pozostaniesz długo...

— O t o , może być pani 'spokojna!' Przed szóstą rano nie wrócę.

EN CYK LO PE D JA N IEILUSTROW A- N A

. : (ciąg dalszy)

ŁA C H U D RA . — teściowa -'zdrobniale.

Ł A D O W N IC A — teczka delegata na konferencję rozbrojeniową.

Ł A K O M S T W O — predyspozycja ka­

taru kiszek.

Ł A M IG Ł Ó W K A — statut „Strzelca Ł A M IS T R A JK — właściciel nadmier -

nej ilości zębów,

ŁAŃCUCH — kołnierzyk żonatego.

ŁAjPA — rączka córki poborćy po­

datkowego.

Ł A P Ó W K A —4 szacunek dla władzy.

Ł A PSER D A K — amant filmowy.

ŁA T W O W IE RN O ŚĆ — M . S Z ŁATY — poprawki budżetowe.

Ł A W N IK pajac samorządowy.v Ł A Z A R Z — patron emerytów, ŁA ŹN IA — echa przeszłości.

ŁG A R Z — opiekun ludu. > ■ ŁOBUZ — ojciec konfidenta policyj­

nego.

ŁÓŻK O — pałac pluskiew.

• ŁU P — mandat poselski z „l-ki“, Ł Y D K A — damski, bilet wizytowy.

Ł Y S Y — klient zakładu fryzjerskiego

„Pod Księżycem*1.

(C. .

ŻONA.

1— Z ciebie zawsze fajtłapa! Pocoś kupił aż cztery 'losy loteryjne, kiedy wiesz, że jest tylko jedna główna wygrana.

SZCZERY.

— Powiedz mi, mężusiu, będziesz o mnie pamiętał i kochał, mimo, że wy­

jadę i będę daleko...

— Ma się rozumieć, kochanie! Im będziesz dalej, tem więcej kochać cię będę.

PARADOKSY JURSTESA

Klasycy są to p:sarze, o których każdy umie rozprawiać, ale których nie każdy może czytać i zrozumieć.

Ogólnie wiadomo, że do ślubu kon eczne są różnego rodzaju papiery (jak metryka, świad. moral­

ności i t. d.). Jednak w dz siejszych czasach najko­

nieczniejszymi śą papiery wartośc owe.

__ jje *

Poseł Y. ma żołądek, jak kasa skarbowa. Bez­

ustannie napychany i stale jest pusty...

__ * * ___

Żydzi życzą endencji, by na zawsze pozostała w ich roli-, —■ t. j. w roli mniejszości.

' •- ■ * * __

Znacznie trudniej- jest o czemś mówić, niż coś stworzyć...

* * __*

Najciekawszy i najbardziej aktualny film wy­

świetlany jest w Nan - Kinie.

__ * * .__

W strajku generalnym sanatorzy n:e wzięliby udziału, natomiast wzięliby udział w strajku puł- kownikowskim.

__ $ * __

Są ludzie, którzy w ciągu jednego dn a robią się nrljonerami: Hinderburg i Hitler otrzymali miljony głosów,.,.

PEWNOŚĆ.

— Pożyczyłeś Jurkowski 10 zło­

tych, — a jaką masz pewność?

— Jedną jedyną,, że mi ich nigdy nie zwróci.

FA CH O W IEC.

— Patrz, przyjacielu, oto ostatnie zdjęcie mojej narzeczonej.

— Znakomite, chociaż to zdjęcie na migawkę.

A skąd wiesz, że na migawkę?

-— Bo usta są jeszcze zamknięte.

F 1 G L E ' W H E L U A $ v I E

(„na kuracji bumor lepszy

„DtttD

Ucieczka od termometru dr■ Woyczyńskiego

(6)

CC

‘f c

CSJ

O

"U O

UJ'O/!

03

O o < ■z

_ i u

>—«

ffi s

CJ J3 0) ^

U c

<0 JJ w

£ * - 2 N ^ >

(fllN ^

*5 «>:£o a v©

o. fl o £

4) N h O 3 O ^ XI

* * -S.2

2 « P ' • TT fi 0 M 'OB .

- a E

f i f ►* cjpH

SJ*jN U > fc- Q ^ M *3. CC

M U N O )

« g o a o a

U J UJz z

_ _ O UJ N O

UJ

*

D

cour2

CD O

UJ

¥co

<

D

Przysłowia z kom entarzam i

L III.

Pono ,,niema tego złego, Coby na dobre nie wyszło"

Ale k:edy wkoło patrzę, Coś innego na myśl przyszło.

Bo gdy ludzie sanacyjni Naczynili wiele złego,

Jest wątpliwem przypuszczenie, Czy coś dobre' wyszło z tego.

II.

„Gdzie drzewa rąbią, tam wió­

ry lecą"

Kędy się palii, tam łuny świecą A gdzie nad krajem są kiepsk e rządy, Tam strasznej nędzy nurtują prądy.

„Pociąg runął — pękły szyny",

„Marszałek ma ludzi dwóch",

„Nowe sprawy w Ukrainie"*

„Robotnik wciąż taki sam",

„Tuwin dziś talentem słynie..."

„Z Egiptu donoszą nam...."

„Nie dla psa kiełbasa, Nie dla kota sadło", To hasło powszechn e W całej Polsce padło.

Więc gdy Niemiec chęć ma . . Zabrać nam Pomorze,

Wnet tęgo oberwać . Po swych łapach moi e.

— Czy nie wiesz, jaki był powód zjazdu 4 premjerów po- majowych?

— Podobno szło o rozgryw­

kę trudnego rozkładu bridge'- owego, w której to grze p.

Bartel, jest, jak fama głosi, mi­

strzem.

— A jaki rezultat?

— Wyjścia nie znaleziono.

RÓŻNICA.

— Panu to dobrze. Fan myśli tyl­

ko, skąd i jak spłacać długi, a ja mu­

szę łamać głowę, gdzie mógłbym jesz­

cze coś pożyczyć.

Tytuły

(autentyki z „I.K.C.") ,Mija kryzys gospodarczy",

„Bolszewja wyrusza w bój“,

„Figórkom *gipsu nie starczy",

„Nowe książki wydał „Rój".

„Mały Michał będzie królem",

„Marszałek ma córki dwie",

„Opozycja jeszcze buja",

„K edy wróci? — nikt nie wie".

„Hitler opornych zwycięża",

„Prasa oto winna dbać",

„Żona znów otruła męża",

„Teściowa wciąż mówi płać".

„Wróble gwarzą już pod strze­

chą",

„Warsziwa buduje mur",

„Kłamslwa pisze Polskie Echo"

„Złodz ej ukradł pereł sznur1'.

„Światowida numer nowy",

„Panna, która dzieci ma",

„Nowe pismo wyjdzie znowu",

„Strajk upada — opór trwa",

„Piękna pani z suteryny",

„W Ameryce nowy ruch",

Czarodziejski pierścień

(Kuracyjna bajka egipska).

Jedną z najbardziej znanych bajek egipskich jest bajka o czarodziejskim pierścieniu. Krąży ona między ludem w licz­

nych wersjach* Najciekawszą, a zarazem najbardziej poucza­

jącą wersję podajemy dla Czytelników „Żółtej Muchy", Przed "wiekami: żyt sławny Kalif, zwał się Ali. Kraj jego był wielki i sławny, we wszelkie dobra opływający. Imię tego władcy było głośne w całym świeoie. Kalif A li miał wielu za­

ufanych, 'którzy jego życzenia i rozkazy ślepo wykonywali,

•sprawując w imieniu Kalifa rządy.

(Po wielu, wielu latach Kalif- zauważył, że w kraju jego zaczyna się dziać coraz gorzej, chociaż ministrowie jego przy­

sięgali, że — państwo jego — to prawdziwy raj na ziemi, z każdym dniem bardziej szczęśliwy. Niespotykana dawniej nędza zaczęła szerzyć się z zastraszającą szybkością, a twarze ludzi, doniedaiwną wesołe i uśmiechnięte, stały się złe i po­

nure, co już nie na żarty zaniepokoiło Kalifa.

I raz przyszła mu dziwna myśl do głowy. Że albo on ź*le rządzi, albo ~ że jego słudzy i ministrowie nie wyko­

nywali wiernie i ściśle jego rozkazów.

Lecz któżlby sam o sobie źle myślał? W ięc też i Kalif odrzucił wnet myśl o tem, że rządzi źle i powziął podejrzenie na sługi swe, iż przez nich wszelkie nieszczęścia na kraj jego płyną.

Wówczas stroskany Kallif postanowił sam pójść między naród i zbadać, gdzie tkw i przyczyna klęski jego kraju, a zwła­

szcza, jak żyją jego poddani i jak się sprawują oraz rządzą je­

go waleci.

Przedsięwzięcie to okazało się jednak trudni ej szem, niż Kalii myślał, bowiem słudzy strzegU go, jaik oka w głowie i na

•krok samego nie puszczali. Ale <że miał Kalif, mimo wieku, energji sporo, więc w końcu udało mu się T a z wyśliznąć nie­

postrzeżenie z pałacu.

W zwykłej, szarej odzieży, jak każdy zwykły mieszka­

niec; skierował A'li swe kroki w stronę bazaru, leżącego tuż w sąsiedztwie pałacu. Szum i gwaT, jaki tu panował, oszoło­

m ił go i przyprawił o zawrót głowy. Szedł tedy Kalif, jak nieprzytomny, między straganami, ustawionemi w dwa długie rzędy, przepychając się z trudem przez krzyczący, kłócący się

i frymarczący tłum, popychany i poszturchiwany przez prosia­

ków, nie mających oczywiście pojęcia, jak dostojną osobę łok­

ciami, pięściami i nogami pas>tponują.

Nagle na jednym ze straganów dojrzał rozłotżone klejno­

ty, jakby z całego świata w jednem miejscu zebrane, iskrzące się i mieniące wszystkiemi barwami tęczy. Lecz nie te naj­

większe, najokazalsze klejnoty przykuły jego uwagę. Przed­

miot, który oczarował Kalifa, był cna pozór dość drobnym ka­

mieniem, oisadzonym w sikromnym, platynowym pieścieniu. Ale kamień ten był zjawiskiem niezwykłem. Gdzieś z wnętrza je­

go, niby z olbrzymiego ognis>ka, buchał płomień fioletowy, ró­

żowy, krwawo czerwony. M ia ł takich klejnotów Kalif w swo­

im skarbcu bez liiku, ale żaden z nich n>ie mógł się równać z tym pierścieniem.

Zapragnął tedy Kalif klejnot ów nabyć. Podszedł zatem do siedzącego za ladą kramarza, który twarz swą starannie turbinem okrywał i... omal nie upadł ze zdumienia. W przy­

garbionym kramarzu Kalif poznał swego ministra handlu, któ­

rym był Grek pewien, za czarownika, wszystko mogącego, uchodzący, i stąd dla ®wej przebiegłości przez Kalifa na to wysokie stanowisko wyniesiony.

Opanował się jednak Kalif i, udając, że go nie poznaje, zapytał o cenę pierścienia.

I tu nowe zdumienie ogarnęło Kalifa. Sprzedawca wy­

mienił cenę 'klejnotu nie o wiele wyższą, od zwykłego jar­

marcznego pierścienia. Przypuszczając, że albo G rek go po­

znał i rozmyślnie tak niską cenę podał, albo fe ż omylił 9ięt Kalif zdecydował się szybko wykorzystać tę okoliczność, za­

płacił żądaną sumę i pireścień spiesznie do kieszeni schował, a rad wielce z dokonanej tranzakcji, zapomniał o ceilu swojej wycieczki i nie zatrzymując się już nigdzie, szybko pow rócł do pałacu.

Tutaj udał się do komnaty na pię^Tze, gdzie go nik t nie mógł podglądnąć, drzwi na dwa spusty zam knął i drżącemi z niecierpliwości i wzruszenia rękami wyjął klejnot z ‘kieszeni, chcąc się nacieszyć blaskiem cudownego kamienia. Alle o dzi­

wo 1 Kamień nie daw ał ogni, a wyglądał jak kawałek szarej, brudnej porcelany.

Kąlif zadrżał z oburzenia. Nie ulegało wąrbpliwości, że z*ostał oszukany haniebnie przez swego własnego ministra handlu.

(Dokończenie w następnym numerze).

(7)

Ż Ó Ł T A M U C H A 1

2-gie Z A D A N IE T U RN IEJOW E, (ułoży! Tadeusz Wydmuch).

D RU G A i ÓSM A — D ZIESIĄ T A od wschodu Idzie na zachód, by szerzyć

zniszczenie, Aby niweczyć wszelką moc narodu I niszczyć ludzki dorobek i mienie. —

A JEDENASTE — SIÓDM E, wzniosie hasła Wolności ludów są światu rzucone, Lecz u nich wolność dawno już

wygasła, A myśli wolne są krwawo tłumione.

Wtłacza się ludzi w Ó SM E — P IĄ T E ciasne Przepisów wszelkich i nakazów

„Cze-Ka", Musi porzucić każdy myśli własne, Pozbyć się woli i uczuć człowieka. —

Za niego władze i myślą i czują, Człowiek zaś zrzec się ma ludzkiej

godności, Za to mu ÓSM E i SZÓSTE wskazują Przyszłego jutra, przyszłej

szczęśliwości. —

TRZYNASTE — CZW A RT E się ludzi do pracy Ja k niewolników, jak bydło

robocze, — Burzą się czasem tu lub tam

wieśniacy, Lecz ich dłoń twarda łamie

i druzgocze.

D ZIE W IĄ T E — SZÓSTE, wymyśla, złorzeczy Czerwony władca wciąż całemu

światli, Twierdzi, £e wtedy on ludzkość

uleczy, Kiedy rozpęta szał proletarjatu. — Z pomocą nędzy, bezrobocia, głodu W yzw oli ciemne potępieńcze duchy.

— Co na to mówi cały świat zachodu?

— Świat jest wciąż jeszcze

RA Z — PIĄTY i głuchy. — Zbywając gwałty upartem

milczeniem, A jeśli oczy zwraca na obszary

Rosyjskiej ziemi, to z tem

obliczeniem, By na dostawach zarabiać dolary. — Niech więc zarabia, i niech się

bogacił My TRZECIE — CZW ARTE

na krzywdy doznane, Na męki naszych rozstrzelanych braci, I na łez rzeki przez ludzi wylane,

Od krwawej Moskwy będziemy zdaleka, Kierujmy cały wysiłek i wolę, Niech nikt już w wolnej Polsce nie

narzeka, Zwalczajmy nędzę, zwalczajmy

niedolę!

Ja k JEDENASTE — TUZIN czyste tchnienie, Co od Tatr płynie, odświeża i leczy, Niech przez kraj idzie wiara

w odrodzenie, W iara w moc własną, która zło

niweczył Za dobre rozwiązanie 10 punktów.

Prosimy uiścić przedpłatę za kw artał II-gi.

N ekrologi

Idąc za przykładem zasłużonych pism stołecznych, Re­

dakcja „Żółtej Muchy" otwiera dział nekrologów, w którym zamieszczać będzie wzmianki pośmiertne jedynie czci godnych obywateli.

P A N K R A C Y BOLIBRZUCH

W ielokrotnie zasłużony myślicisl, niestrudzony szermie.z portmonetki i stale przepełnionego żołądka, po długich i cięż­

kich tarapatach sądowych z dłużnikami, wściekł się w 63 roku swego zawsze parszywego żywota. Izolacja ścierwa odbędzie się dnia 10-go marca o godz. 1-ej w nocy z zakładu trędowa­

tych na Śmietnisko Magistrackie.

Zrozpaczeni oprawcy, lichwiarze i rodzina.

A N A S T A Z JA H Y M S K A b. panna.

Córka ś. p. Ignacego, weterana bitwy pod Pieluszkami, narzeczona wielu znanych sportsmenów, siostrzenica fabry­

kanta metryk dla starszej młodzieży, wnuczka poligloty, była znajoma wielu inteligentnych osób, kuizynka zacnej rodziny, zgasła w 45 wiośnie życia. Ekshumacja niewinnych zwłok do grobowca rodzinnego w Byczych Dołach odbędzie się stara­

niem całej rodziny.

Matka, babka, ciotka, 2 wujków, brat, 3 siostry, 4 szwa­

growie, 2-ch narzeczonych i dwoje własnych dzieci, O D P O W IE D Z I R E D A K C JI.

Elizeusz Apostata: Za pamięć i życzenia dziękujemy.

„Zwycięstwo cnoty" nie nadaje się na nasze łamy, natomiast drugi utwór, p o uskutecznieniu nieodzownych poprawek i skró­

tów ukaże się w następnym numerze.

P, M icha! Świdwiński: — Zamówione książki wysłaliśmy 12 b. m. Prawdopodobnie znajdują się już w posiadaniu Pań-

skjem, •• • ^

P. Helena Makomaska: — Wysyłkę numerów przerwa liśmy, gdyż«4 tygodnie zalegała przedpłata, uiszczona do 1-go marca. Obecnie, po otrzymaniu należności za pół ęoku, w zna­

w ia m y wysyŁkę, przesyłając z niniejszym numerem obydwa

z a l e g ł e , t. j. N r .-15 i 16.

POLECAMY

FABRYKĘ KAPELUSZY

F I L C O W Y C H

SŁOMKOWYCH I GALANTERYJNYCH

W A C Ł A W A SZULCA

współpracownika firm

A. BERN ARDIN SUCR FANFANI et STAG1 W PARYŻU

W A R S Z A W A

C h m i e l n a 15 T e l e i o n 307-76

Jeżeli nie Szyller-Szkolnik, to któż inny potrafi szczegółowo określić Twó]

charakter, zdolności i przeznaczenie, Szyller-Szkolnik jest Redaktorem pisma ,,Swit" (Wiedza Tajemna) autorem wie­

lu prac naukowych, posiada szereg pro- tokułów Towarzystw Naukow. Stolicy, Jeżeli Ci brak energj. równowagi, je­

żeli cierpisz moralnie, potrzebujesz do­

bre) rady, przyjdź, a poznasz kim jesteś, kim być możesz. Dowiesz się. jak żyć*

aby zwycięsko przeciwstawić się losowi.

Jeżeli wątpisz, nie masz czasu, napisz natychmiast imię rok, miesiąc urodzenia, a otrzymasz określenie ważniejszych faktów życia darmo (75 gr, znaczki pocztowe i niniejsze

ogłoszenie załączyć)

PSYCHO - GRAFOLOG SZYLLER - SZKOLNIK Warszawa, ul, Żórawia Nr. 47 m. 2.

Przyjęcia osobiste płatne — cały dzień- Analiza szczegóło­

wa — horoskop — odpowiedzi słynnego medjum Evigny-Rara zł, 3,

C TJ G o ; B g - o

p er

P g i—«

p p n »er

pa>1 O

g s j p

0 N

• •B-

l- m 1 •

I t ;

| * I N

f o I N i *

* o

0

1 CO I 7 :

> >

2: co

■ o * <

•• >

N *

*0 oca

•—* nj

& w U l O TO - 2 , ~ cT 5L

o ~ 2 2 TJOs2.

N Co H

►T3 23W

£ -

8 < r

^ o 3 ISJ a .o 3

uco 0

(8)

N as p n y n u m er dz ie „P o po w ro ci e

„P R A W D A ZWYCIĘŻYŁA!**

Pewien kupiec prowincjolany prowadził zawiły procc-s w slolicy Sprawa ciągnie się już dość długo i beznadziejnie, wreszcie* sprytny mecenas proces wygrywa, a o zwycięstwie zawiadamia swego klieta depeszą: ^Prawoa zwyciężyła!**

Następego dnia otrzymuje adwokat telegram, od swego klienta: — „Załcżyć apelację*’.

W O C ZEK IW A N IU ŚM IERCI

Pewnego razu zgłosili się do rabina, cudotwórcy, bez­

dzietni, ale chcący mieć dziieci, państwo Widerszal z prośbą o rad,ę i pomoc. Rabin pforoczym duche-m ngarnięty powie­

dział, że mogą mieć dzieci, ale iza to się źle dla nich skończy, bowiem po urodzeniu się dziecka jedno z rodziców umrze.

Jeżeli będzie córka — umrze matka, jeżeli syn — ojciec!

Po latach, gdy Widerszal dorobił się >znacznego majątku, odezwał się do żony:

/Myślę,i Franiu, że 4 lepiejby , było gdybyśmy mieli dziecko. Jeżeli • jedno iz nas umrze, to przynajmniej zostanie ktoś spadkobiercą, a tak, na co bała praca, dla kogo?

Żona skinęła głową i oboje znów udali się do rabina, prosić go o potomstwo.

Rabin powtórzył poprzednie proroctwo, a gdy mimo to, małżonkowie zgodzili się na ■dziecko, pobłogosławił im, zapew­

niając, że po 9 miesiącach przyjdzie na świat dziecko.

I rzeczywiście:--- po dziewięciu miesiącach, jy godzinie pierwszej p o południu urodził się Wiederszalom.,.. chłopiec.

Z uczucia głębokiego żalu, połączonego <z radością pa­

trzała matka na dziecko. Natomiast Widerszal przygotowy­

wał się na przyjęcie śmierci. M inęła godzina, dwie, trzy śmierć nie nadchiodz.iła. Wiedersząl raz jeszcze pożegnał żonę, rzucił ostatnie spojrzenie na syna L..

...o piątej pry południu nadeszła smutna wiadomość, że Podróżnik: Dlaczego ten sfinks ma zawiązane tista?

o pierwszej w południe zmarł nagle przyjaciel Wiederszala, Przewodnik: Bo od miesiąca przemówił i używa tak

Moniek Motyl. ' dosadnych słów, ze aż uszy puchną.

R O Z W IĄ Z A N IE D R U G IE J S E R JI ZADAM T U R N IE JO W Y C H Zadanie 6-te: — „Karawan dla sanacji*** •

Zadanie l-me: — „Brześć „Wronki**.

Zadanie 8-me: — „Rozwiązując nasze zadania, zdobę­

dziesz cenne nagrody'*.

Zadanie 9-tes — „Czytajcie „Żółtą Muchę'*.

Zadanie 10-te: — „Na widok dziadka**.

Zadanie 11-te: — „Już koniec konkursu'*, „Wielkanoc*.

Zadanie 12-te; — Wieszatiel.

Ze względu na brak miejsca W Y N IK I KO NK URSU po damy w następnym numerze.

Pan Marszałek na wywczasach czytuje „ Gazetą Polską*

oraz „Prasę CzerwonąH— vide Jnformacje „Expressun

C O Z A c z aIs y

— Pan porucznik Gliński, pan rotmistrz Łokietkiewicz, pan ikapitan Górnicki.

~ Przepraszam — przerywa dama — ale z jakiej armji są ci panowie oficerowie? Przecież u nas takich mundurów

niema. . i

— Owszem, proszę pani. Ten pan jest oficerem policji;

ten rotmistrzem Strzelca, a ten.... ten poprostu.z Federacji.

Warunki prenumeraty (wraz z przesyłką): miesięcznie zł. 1.00 — kwartalnie 2.50 — półrocznie zł. 4.5f rocznie zł. 8.00. Zagraniczne i w tekście o 100% drożej. Konto w P. K. O. Nr. 14370

Ceny ogłoszeń: Cała kolumna (2 szpaltowa) — 300 zł. ’/i kl. — 150 zł. J/4 — 75 zł. t/s — 40 zł. Marg. 50 zł.

Adres Redakcji i Administracji, (czynnej od 10— 16 pp.) Warszawa, Wspólna 6. Tel. 9.25-16.

Oddział Poznań, Wysoka 11, św.‘ Marcin 5, tel. 14-45, Godz. adm. 9-12 i 15-18, godz. red. soboty 17-18 Redaktor odpowiedzialny: Franciszek Gawroński. Wydawca: „PRASA", Spółdzielnia Wydawnicza.

Przesyłka pocztowa opłacona ryczałtem. .___ 2208_ Druk. W. Pickarniaka, Wariaawa, Ordynacka 3.

Cytaty

Powiązane dokumenty

nie paru najwybitniejszych gospoda rzy czyni ostatnie przygotowania. Wszyscy strasznie rozpaczają, Gorzkie łzy wciąż wylewają, tu, W ięc się został po nim

Zdawałoby się, że słynne „wykresy igraficzne o uczuć&#34;, jatkie kazali wykonywać dziatwie szkolnej niepoczytalni nauczyciele polskiego, należą: już wy­..

A na zakończenie mej płomiennej pochwały, zwracam się do naszego Państwowego Monopolu Spirytusowego o należne mi honorarjum za wspaniałą reklamę jego wyrobów

Świnarski — Dąbrowica: — Życzenia Pańskiego, ze względów zasadniczych (brak odpowiedniego aparatu i sił) nie możemy uwzględnić. Natomiast list Pański

kowi Połsudskiemu przez ówczesnego premjera Bartla, codzienne rachunki p. Miedzińskiego na 3000 i więcej złotych, wydawanych przez niego w Oazie, najwymowniej

I tak, gdy obrona atakowała Brześciem, oskrżyciele bronili się Krako­X. wem, zaś na Kraków oskarżycieli obrona

Oddałbym chętnie za młodzieńcze lata Złoto Rotszyldów i sławę Woltera, Lecz dzisiaj inne jest pojęcie świata, — Nawet poeta go się nie wypiera: — Każdego pali

mi, gdyż do legendy należą te dawne dobre czasy, kiedy wystarczało zapisać się do Sanacji, by mieć preferans przy talerzu i butelce. W dodatku o lukratywny