• Nie Znaleziono Wyników

Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 2002, nr 4 (90)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 2002, nr 4 (90)"

Copied!
122
0
0

Pełen tekst

(1)

Sztuka to najwyższy wyraz

samouświadomienia ludzkości

/ - /

Dzieło sztuki — rnikrokosmos odbijający epokę.

i Józef Czechowicz

Ki>vacs, A l i s a o k a , G o Ł m n l u , F l i s z e n s k a - w i c r s / e , S i e j a k , B i t n e r , M i e c z k o w s k i - p r o z a ,

B i e J a _ e s ej ^ r o 5 r m o w j | K M, Koterskim, wokół twórczości Dmylra Pawłyczki,

(2)
(3)

ftcdagvjt toirgiuirt

MONIKA ĄDAMCZYK-GA RBOWSKA LECHOSŁAW KI WA IJ>HMAR MfCHAlSidfjjutUirz mtokuji)

TADFJiSZSZKOLLri

BOGUSŁAW WRÓBLEWSKI (redaktor nncaftny) ANETA WYSOCKA

BOHDAN 7APURA liir/mf

KCMM^* UcłWHCflM JłTiliMfi Sdtcki

Sfnir wspólpracują-

MarrkPttnbOimtttt. Ku* Dtlaibry [USAhJMłwk*DEwa Dunaj.

Mz*fFtrt. Ludwik Gawro/aUt Mfrffli Cfoiwfljitr,

Magdalena JMlmt&a. Mun K^huAczyk. hl*ó* Kwda CWflfiyl.

Upnk Kw&aiKantfĄ AWitA. Jac*k Łutesiiwtcz, Wójcie(A MłpwrM. Donm MoUrt* (USA), Mapki Opoka,

Dominik Opolski, Włctow OiZĄfw, J&łjfłffoj PaciMsh.

Mykała ÓałK&k (Utroinn}, J ™ * Stnwbbka, So^r^ki, SśrgittfZ StóflMnlfttfftłlWflł. Jtrzy Ś*-ifrh

rok XXIII nr 4 (90)

2002

literatura i sztuka

CwifŁopisiino wytUuMne przy wipmem ekjonorm^aiyin Mbtaimtna Kutlui?

Lim/

Wydziału Kulhuy 1 Sztuki tmędu Miirallumłkleęł w Lublinie

Numer 4/2002 smUkowmito pray poottcy Wydawnictwa Edytor Press l

PL ISSN 020a*6220 NR [NUEiKSU 5S20T1

C CopyrigKi 2002 by koenr

(4)

Nu pierwsi stralifl ciladki

Jackom PoIIdcIĆ Potntfitjl P U iklgcc, 1944

M;L cflvar1cj sliutiic uklit

Jńcfcwn Polknk: VSe Tea Cup [Fiłlitoilkn), flłq na ptOhu. 1

Adres «4Jiłik;jL-

20*112 Ułtiin, "1- 3. HE piętro t-]]i:iii afcenl LufoliillflHioflii.pl (d

Matcri-iilów Liw aunAttWHyeh letLflSŁtjiL rtlt z*t rnia.

Redakcja iitrtrwflł sobie pftu-rt diokonywuripu Jirólów

Informacji Ct prenuinciiictę Bt krcij » i]d7jclrij<|

UfTędy pmittowc, ..Kutii" SAr .Jat J-Prcss' i ,j\rs FołoiU1'

Cena prenumiUiły krujr^j Hn 2CM1J r wyDH 3&dfltych.

PianiyliF moim ^tucui: tuk^jc hc^w^ralnLn na kM\\a wydawcy:

Wwhpdcui Fundacja KuLiur* „Akcem* B*nk PEKAO SA. VQdd,.. w Lublinie lir rachunku ] 24pl 503-26334158-2T0O-40L 112-001-0000

luh pcŁtkajtiti pocztw™ j**!

podają niiint udrę* prcnumcffltimł

i j^imacajnc na odwłocio „prtrtumcnflpAkunim

Vt USA JUno*" roiprawadmilj jrel prwl lUUttpaj^n ksl^rtłc:

]łtil|sh Arncricon BflfMcsIorc, „NflWY Lł/j-enciLk-" Poli^h AmcrLcim l>uily NflWT,

21 Msfl 3B4 Street; NfwYcri.NY 1001*

Mitii PujHt; „Pntnniu" Ełuc^tfirc; 1W6 Milwauta Avc., Chi^n, H. 6001 N Wt Fraocjfc J,pi7cdwi

t.ibfjiine Pulonaisc (^HięgflmLii Pulsku}, Bd SL Gcnnwn, "75006 f W

wytffiWL-fl WMiliPdiiH ^undiwjiL KLIIiur ..Aktem"

Druk nkmhafimo W grudniu. 2002 f.

Drak. Muhkfmk K A.h t.uhtin. ul UukVa 4 fenu A lOr-

SP1S T R E Ś C I

[slvńrt Etovics: i 7 Tadeusz Eiejtlk: Kulturysta i 12

Edwud FińEa: Gombrowicz eschafołogirzny i 29 Anna Mana Opawska; wiersze ! 37

Tadeusz Żabińska: Srudnio zapewnienia i JO PrzcmysJ&w Junrk: parafii f Ss

AJ nJtSiimdci Wuj Cu wic/: Tantr gdrie zawiftdhi demokracja. Ferdynanda Gtteliu droga dofaszyvtttd til

Dariusz Siincr; Dopełnimi* / 74

Marek Kryslian Emanuel Btc&wski: Czy Baczewski może zostać Zbawiony? 1

Paweł Preywara: Antynomia Zadnty i N8 Romuald Miechowski: Wtttńskit etiudy /93 01 Flisjjewdna: wienie /1130

Bogusław Bic3a: Odiiuny z niedalekiej przasziofci t (115

Ayiiitis/kii ĆWłdąg! Aleksandria na kwartet idojrzwanie dv mtiaiei współczesnej) / HO

PLuir Z-niLin^cr Bezmięsny poniedziałek / I2B EuLiciiijua Pisanka: wierne / U l

P L A S T Y K A

Mngdalcna lloitonjs-C/jjk^. Jackson Folfack - życic i i 135 P R Z E K R O J E

Mc tylktf Hnalilyc^nit:.,.

Jar Adainowski: Praindoeurupcjska radiologia i symbolika w wydawnictwie

„lskr)'"r Matgorcala Rygielska: Widzenie nienasycóhe\ ALma Koęhant^k;

Foliujmy Ios „sowpisarza" ffii Ermbitrgam, Wkslnwa TurżJiiika: Szymbor- ska woli heiezje- O książce Wojciecha Li^fty: Ancla Wj^ocka; Pinesirturi spntkuri\ Maciej Pb?^: Wfdrtwka przez makro kostn os myśli M42

ProzaJcy+prcz»ky...

Dtnusz Morawice: w tym pifhiym obozie kpncentracyjttym * {Biidun^s Kfiuan tore Kentsia}, Bohdan Zndura; Tak ta w tyciu bywa: Mariik Patyi:

MifaSćna antypodach, Rołxn Wijo^nki: Miftyctny labirynt „Tęczy ^^łju^"- tacj{"\ Mu l; Jii] i: nu Ra bi /.a-Bi rek: ,. Kttmantschia" ( ceremanir jftyka*,

KrAs^torGr^fco: Dwa md łaje .fmierci\ Stamaław A Łukowski Dom znie- bieskq róią w tle Mti2

46 J7

(5)

Cały ten zfftdk...

Pawd A. Wroński: fef^fHyAnnaZwMkcnwia: MUoŚt!

w ćtpsach cyturkultmy- o „5 gmoinoSci w Sieci" J. L Wiśniewski^* /1 81 Mfigda Opoka. 3>ftiełl i iytifl dresiarza: Martk fflep^wski: Nbzwykia infekcja nihwScią - o ..Wojnie polsk^niskie}..D. Masłowskiej I I M

T E A T R

Katarzyna Matys: Ket&arJ saminny i laęubibny . 138 F I L M

„Zwiaz&m sit swojemu widowi" - 7 Maikiem łtoicrskilfl nmflnwia Alojzy Michalski /

M U Z Y K A

Ludwik Gawonski: Saga aułu Wienławi^kh i 197 T A N I E C

Joanna Krupa: „Rozterki współczesnego ciula" i2(Ki R O Z M O W Y

Życie opiera się.na prztcfrfięAstwach.. -zDmyliem Psw^yc^ąrozmawia Myktjta Zytnonirya 21U

Ust tdocja wygłoszonoi pnelprcfc Stefana Kciuka z, okazji nudania Dmytrowi Ppwtycźpe rytrdu doktora honoris ceutsa

Uniwersytetu Warszawskiego oraz wystąpienie Dmytra Pawł^czki14

N O T Y

Jndwiga Rus/aia: O nowych edycjach Hpnryka Sienkiewicza i 221 Mnriu Wrzeszcz-., Riym - ulubiony cci naszych wypraw "f 225

Bogusław Rit] a' Lubelska dc bum o literatur;* emigracyjnej Rosjan, Ukraińców i Białorusinów 1227

Lechosław Lanicńpki. Kinga Araytt - „Hybris - Odsłona / " / J M

1STVAN K O V A C S

Ono

Palraę na t"icbicŁ Panic.

ja. paralityk wi chwili poc/ęcia.

który umiem jHirus/ać tylku wyrokiem,

tym poduajmm peryskopem zaświBt6u

Kio suimml wejrzy wt mnie iiik.

jak gdyby by] inna'5

Tkwiące w krześle u fryzjera wjęcOK niemowlę.

ja.

kiiniaunloua k Liki u.

kLoici młodość przywraca Się ^tr/>^rticm Od pmpoc^tk^u źródeł

w imadle o s t y g ł y c h pięści

Lkwi kraj ściśnięty na opak Fruną i niego ku niebu obrali rod/inne.

Gardłowe dźwięk i t które daję /. sicbLf.

jedyny mój skarb.

przecina ostrze rtOftyc,

a skalpel mic wyobrażone mięśnie nnd klanami.

Ternz j c j l /i mii

nic róurii:/ lałem

czekam na Ciebie w bezruchu bałwanka

l}r/cdc mną świat w amalgamatowej pnulocc.

który m nie odelcliuę.

Wid/Jakm dość, Panic.

jeżeli t&juź wszystko.

(6)

Rysunek Urszutki Cieszy mnie.

te /nów rysujesż kwiaty,

i czarofcicjską dl oh. która rozwiera płatki, i złociste sploty wiosów mamy-,

dhtyie

jak Dunaj płynący iycu>ę, miasta,

i czerwony piec,

koronę drzewa pulsującą sercami owoców, i słońce iv ostrożnej wędrówce brzegiem kartki L

i niebo.

Ostatnio rysowi as czarne łóżko, na łóżku

kobietę w załobieŁ która oczekuje dziecka,

a pod spodem pisałaś kulfonami .ZA PIĘĆ MINUT UMRZE

Dzięki niech będą leniu, klon1 w twoim sercu jeszcze w porę zdążył stłumić

ten czasL co rod^i taki ból.

Miasta polskie - węgierskim okiem

Zamki i miasla Grania: i rzeki graniczne.

Kanaan mlekiem i miodem płynący. Szklane eócy i wszystko, co dalej za gframi.

Pierwsze nazwy miast na baśniowej mapie dziccinstwa,

Pod s/kłem powiększającym wspomnień lamo odc/yiać napis.

Osirołęka.

iJla każdemu Węgra to p teru sza nazwa polskiej miejscowości.

Zapisał jją Pciofl

i tym słowem przeprowadzi! mmc za rękę ze świata baśni do historii A |;t niebawem ruszyłem Siadem amiii siedmiogrodzkiej.

P o z n a ł e m generała B e m a .

Wiedziałem o nim najważniejsze, ic był „krwawa gwiazda Ostrołęki*

Nie Gdańska, nie IgaA, me THocina, nie Warszawy A przecież i one splotły się z życiem Bema.

Ostrołęka to magiczne słowo historii

Pulsuje w nim surowo&ć \ łagodność mazan, wr/nwii głosów spieniona biciem werbli.

poc/ja złamanych istnień tajemnica ostatnich slćw,„

Ostatnie słowu.

ló lajemiiica. jafc misterium nadziei rn ocaleń ie i beznadziejności przcAcia..

To tajemnica,

co wbija sic klinem w nas/e pozagrobowe z.vcic

Tajemnica O.iLrolęki potrzebowała kilku tysięcy roaTl\i"vch bohaterów i dwóch iywycli:

tiema i Pct&fiego^

[ lejjo słowa. które w nas zamknął poeta...

Prawdę o Warszawie powiedział 1111 pa rn/ pierwszy

na przełomie Lat pięćdziesiątych i sattsAUzicsi^jtych ]>civicii kierowca ciężarówki

W lipcu IV44 roku był ktłka ran w tyra mieście oznaczonym przez hitlerowców jaku wici.

Polae> musieli darzyć węgierskiego żołnierza /auriniem.

bo wtajemniczy fj ^ w powslanezc plam

[ pokazali pislold maszynowy ^miii Krajowej, domowej produkcji Wypróbował «o w podziemnej sirztlnic}

Był dobrem strzc letni i jeszcze lepszym mec tomikiem.

Pochwalił bron.

Od tamtej por^ dręczą go wyrziny sumienia

Widział szczęście ludzi gotowych za wolność umierać ..

I nic rnóęl (io wspólodczuwać,

To, czego sie wtedy, w szpiialu, od niego dowiedziałem* siarczyło żeby Warszawę 194-1 połączyć z Budapesztem l9$ł> -

nad niianiui osamotnienia.

Najpiękniejsza1 kościół widziałem w JnwIawtO - to bazylika Matki Boskiej RoleSnej

W&zystko wokół mieni sic sretirem, gdy wrzucam monety wspomnień do cudownego źródła w ogrodzie.

A te często myślę również o innym miejscowym kościele

Zaborcy zniszczyli go po prawdziwym l historycznym trzęsieniu zietiH Nadaremnie yo bronił święta Mikcrfaj. jego patron

Niebawem minie dwieście lat

O miejscu, gdzie Siał. przypomina jego brak;

pogrzebane bez śladu krypiy.

nie opodal Tynku, ydzie kupieckie kamieniec z krytymi podwórcami tuarza

0 wozach wyładowanych towarem, o pizcstroanych sklepach, o wielkich

targacli

1 o tym. ze mężouie sianu, kiórz.y w murach miasta zjta leźli schronienie, wpływowi władcy podn.iac> do tlirziu.

i bezimienni mistrzowie mtiz.yki

będ^ kiedyś pozować malarzowi przybyłemu wprost z Średtiknuecza

(7)

Kraków żyje vre mnie nic widokówką z kosciolcm Mariackim, z Braną Florianą pożerającą Barbakan ani WawcLęoi,

ale drzemiącym lustrem w ody po łksapwfili. kt6rt obmywały spacery w tlflb przeszłości

A w nim Tramem gotyckiego okna. uderzą] qce«G o chodnik.

Słonce w pcnice chin itr - odwrócone tylem zachodź.

Pochylając się nad kartką Człowiek zaczyna wierzyć, że lo jego obecność czym miasto nieśmiertelnym

lTod tukiem Lrcsci t lukiem pojęcin

Unia Lubelska sur/ete pcł&iej i litewskiej historii jak Brama Zamkowa - lubelskiej SUrówki

o dachach płożonych goni mm doVnmcnu'm Lubię tę dz.tdmcę,

chociaż przed dwudziestu lat> suaszyia jeszcze STaroi^ią bez widoków.

średniowioezjem odpadających t y ® w , z b i j a ł a wpWczfisnoic^ bez kanalizacji

Teraz wszystkie drogi promieniście zbiegają się tułaj

pod królewską koronę i chabrowy- wianek, które okrywają tniaslo,

koronę i wianek kuliur.

Wschód i Zachód. Północ i Południe - woskowe pieczęcie na pergaminie nieba:

znaki tiwitrzytełniąjące herbarz i gwiazdo zbiorom JCaidy inny.

Jak gotyckie luki zamkowego kościoła przeróżnie fónmyą chich dneha

przełożyła /hma Górecka

Sam

W nocy krcmaioryjnej tgyszczą powyrywane z^by sionce. •

Historia

Jesi it;Ls d z i e ą t i j ; it> ibór, zbór, ULki zbór, A sum paHlnr len j n k i m l *

L «e śpiewamy zu siu, stu. i stu.

fa H>d ipiewu drfcy lvnfc i pyE Linczy

ZuHnn Jekcly: W kokiitt W Marosszcttlirtin Na wzgikm w outtach wirującego

nieba wciąż stoją dachy i ściany, i niby kościół - arka Noego

wci$Ł jeszcze str/c^ą, pilnują zmarłych.

Ale na górze o śwjcie słońce swą /ard/jcwijtfą pieczęć przybija, rożni tleniono rozpłomienione w okna zabite deskami wbija

W gardle przełykającym śmierć oto śpiew Boga stał się wlewkiem. którego zar mott: laVżc ciebie dotknąć

wszytko jedno, czy jako setnego.

Jako sclnego, tysięcznego dzi£

Za dziesięciu, któiych znają dzieje, którzy śpiewali za stu, siu, i Atu I za samotnego kaznod/Jcję Choćby zima a głodem pelikana

przyszła. Bóg nas na dudka wystrychnął...

Niechaj tylko w nap lamci śpiewają,

„których podły czas nikczemnie wyrżnął1'.

przełożył Bohdan

I kurczą się źrenice zmarłych Pod ziemią gd/ieś spoczywające.

I ciemność wokół mnie s-ig kl^bi.

Świai się oddała i odcina. .

I iść mi irzeba! razżar/one na ustach mych 0Stygł) słowa Góra o czole rozgwieżdżonym Pod kolanami ml sic chowa Wyruszę, mb1- małe dziecko.

Za siedem gór. hen. w dal zn dala.

Unosi .się jak płólno puste 101

(8)

TADEUSZ SIEJAK

Kulturysta

1

"

Jest bardffi ładna Fakt Jakaś inna. Niby blondynka, ale jakaś trochę ciurka, tmdnolo określić. indiańska? Mieszka u internacie, lojufcwicm

Kiedy zaczęła mi się podobać1' Chvba po (ej Obawie w szóstce U nas też.

była zabawa. Nawet z ni a kilka razy tańczyłem. Z początku ni W nic, taka sobie dupa. Dopiera polem, kiedy*potykalem jo na lfory[araŁ na pr/erwach.

ło zauważyłem ic jcsi ładna. Czesia. Czcsława. Takie sobie imię, jak na dziewczynę. 'liiraz się wypytałem. Uęiy się Lak sobie, średnio. No, na pewno w nauce 10 nie jest Ruda Kaśka. Gaikiem o niej zapomniałem, o icj Kaśce. Nawei nic wiem, do jakiej szkoły chodzi Wcale .iu-1, ostatnio nic byki laka ruda. bardziej miedziana a! bo brązowa. Jak kasztan. Alenie chodzi o"Kaśkę, tylko o Czesią Ra/ posiedziałem jej na korytar/u - części Ona zamrugała. cześć. ale . No. mc pamiętasz. lahc/yf^my na zabawić Aaa.

lo ty. Robiłeś slragzittc diunie kroki, wics/? Ale czujesz lytm Nawet mi nie powiedziałeś. jak ci na injlę, no. ró/nc lakie i naglp spyiala się, c/y to ja napisałem len anykul. co go dyrektor S/Śfomk en lal aloj^c na krześle. No ja. 3 bo eo'? Bo się wszystkim podobał, no!, lo już miałem plusy. A jcszczc jak polem, za parę dni napisałem wierszyk. 'i o głupie, lak zaraz po Beacie dawać komuś wiersz, ale nie umiałem się powstrzymać,

tak byłem ciekawy, jak jej sie spodoba Taki /wykły. cos o oczach i w losach., no, nic specjalnego. Z początku wstydziłem sic jej dać Toki wiersz, to jak oświadczyny prawie. A ona - jak się ucieszyła! Przeczytała i zrobiła sic caia czerwona. Nie bujaj. mów, na pewno skądś przepis aleś. Juk Boga kocham, napisałem £0 specjalnie dla ciekłe. No. nie wierzę. Chłopaki zawsze tak mówią- Ta ja na lo. ic zaraz na przerwie mogę jej napisać następny.

No'? W/jijkjn kartkę, lę sama. i na drugiej slranie napisałem wiersz Jcżtti tnr tjie wrar^jŁ Dwie zwrotki, ale zawsze ..Jeżeli mi nie wierzysz odejdą

Bv nigdy już tu nie wrócić Daleko Niczym, me zmier/ys;/ Pójdę rozbite serce rozrzucić Na cziery strony Świala Bo j e Li ty mi nic wierzysz Nie wzejdę. Jak słońce Na Twoim niebie. O nieskończoność od Tiebie W

innym kosmosie. Kto inny zro/umie. I przyjmie. Nieszczęśliwego wariata Ten dni^i wierszbjfl lepszy od pierwszego, chociaż napisany tak na chyb- cika Dopiero wtedy uwierał a. ic nie zrób i leni żadnego phi giatu No i ja mani, na te wiersze. W sobotę idziemy razem do Palmiami. Bo wszyscy tylko do kina i do kina, żeby się ściskać po ciemku, a ja pomyślałem, że zrobię inacffij niż wszyscy. Najpierw do Pał mi ani i, a potem sobie usiądziemy w Parku

Kasprzaka Teraz kwitnie bc/. będzie pachniało, ptaki śpiewają, kurde, wszyst- ko jak na zawołanie Już bym cheial. żeby d/isiaj była sobota.

* m | h c n i < i n j ^ (OSIU (Wwiejci Tam„ datem ptyni? r.fha 12

Jesi Lylko problem. Brakuje mi dziesięciu złotych N'a tramwaj nic ppim>

titiję. bo mam sicciówkę. więc tytko dla niej. Nic ma przesiadki, wystarcza mi duie pięćdziesiątki. tam i z powrolcm Ale na bilcl brakuje mi pięciu zio- lycłi i chciałem i es flcżc dziesięć deko yrytażowyeh cukierków albo tefty bv(o na lody Mogłem iść na mecz w niedzielę i ti/hierać butelek Moiiles. kurde.

Sodu, ale kto wiedział leraz już nic zdn^C ! bedę musiał prosić Do niego mc pójdę, za Boga do mamy. No. ale lak czy lak. będii to jego bajny On je zaiobil U Ceglarza. Ni^dy mi jes/czc nie dni na kino, nawcl sic nic spylal. Jeden jedyny raz. kiedy mi podarował dcarbotikę i pięć złotych na pierwsi włożenie

Wicdy nie miałem jeszcze pięciu lai. więc kiedy to było? Ale jeęo nie będę prosił Żeby cliociaż coś da] nam ze Zbiftkin za lo kopanie fundamentów Myślałem, że mi coś w krzyżu pęknie, ziemia pod żwirem bytn lak skala, A on nam kupił lemoniadę u Batuiy.

J cdnn na dw tich Mi lionów my mon iv. Tr zęba os mc /> ii iłzac. Ale mogę d os Lać parę zloEyeh od mamy, no. bo jak nic nic kupię, to Czesia na pewno rozgada wszystkim dziewuchom i coJ) Oiicjużtnkićsą Wiers?c leź pokazała ktimpełoin w Masie i icrazmam. No, Socłia, sam powiedz, ęz> lojesl at. lakic nieprzy-

jemne, jak one podsuwaj a ei swojciMiniętniki. żjebyś im się wpisał wierszcm,J

Te gjupkoł^atc na gÓr/e TÓże na dole fiolki, kurde, jakby nic innego nic mnżjia było wymyślić1 Taka Marzena z drujjic.i de. no. brzydka Jat noc, bym / ni^ nie móyl za żadne skarby To ona ..Tafce my lieart" Skqd lu wzięła'.' Możjc z jakiejś piosenki? Stern mi przetłumaczył ..Weź lUDje serce" 1 zaiaz mu podiktowalein po polsku, a oupr/etożyl m an^ielsłłi aA sorr^1 My lieart is cłosed.iiisi. Ttx> Jatc" Głupia dupa. Nie łubie, .ink dziewucha sama Lak zaczyna, zaraz mi brzydnic. Mawet jc^li jest ładna. W lym, zdaje mi się.

ze jest jakieś osznslwo. bo jaka dziewczyna by mogła chcieć takiego jak. ja.

sama z siebie? Tylko przez ic wiersze, mc w-ięccf

No. bo przecież Czesi sam podarowałem, ale bym chciał. >eby poleciała na mnie, p nic na moje wiejszc Nic mvsleć o L\m Nic nwślec Myśleć o Pal- mianu. Tak pachnie w Puszczy. Chodzimy już. prawic godzinę. Objaśniam jej różne rośliny, gdzie rosną, kurde, bo Ona kiepsko si^ /Jia na geografii i me

wic. gdzie leż;- Sumatra Byłoby głupio. by się nagle okazało, że ma zeza aIbo sika ^ noty clts łóżka. Ale mc. nic myśleć o Um Zobacz Lo jest palma

kanaryjska. Matka mojego kmnpla. Artum.jeździ czasami Batorynn W> ip>

Kanaryjskie

A C/esta - Zabierasz mnie tam Kiedy s? • No |Clivba na Święty Nigdy j Siadamy- Ona ma juz szcsnascie lai C/eimt akurat Le^iz o tvm inyślc' Nad głowami wiszą nam liany i różne storczy ki Glosy gdzieś za palmami i bam- bnsann. Zapadni ilpotnej ziem i Cioiiico Gorąco Noi ja nic myślę, alciucni catyin sob^ i tylko iroclię sję tr/cse Musze lo zrobić teraz TERAZ Ona sic lylko lekko odchyla do tylu. ten drut i Soda. co seoi /.boku. to widzi Dlomc pla.sko na la^-cc. Jakie wielkiej usta, nic przypuszczą lem! A piersi tatkiem jak gałaiec&l ] Oddrehamy eiężko lak obok siebie. No. kurde, nie wiemr co jej powiedzieć, Może najlepiej nic'? A uiia. wiosna lo najpiękniejsza pom.

Nawet jak pada des zez, Ludzie mówią, ze wiosna została stworzona do ko- chania. t kładzie nu dlnnic na ręce. Polem rusza palcami To jest...! No, lo jest.. ! Ja Wiem? Ona jest jakoś. Ma xv Ilj chwili nieruchome oczy i \ńarz.

jakby Lrochc spuchmęiq. Aleja painięiam nasz bieg za Kn cliai ciaglejeszeze sie wstydzę, wice nic umiem na niq Lak samo patrzeć. Jakhyin sic ml^^l rozebrać, no. ale tu irzeba być pewnym w sie chce. ta chołtma Sumatra, pocałuj mnie

n

(9)

jeszcze fa/ gorąco i strzeln .w skroniach. kurde. przecież bym mógł, kioś idzie1

Czesia sitywnicjc i cofa dłoń z. niojcj reki. J11/ mnie przesiało pmrayć.

Chodźwy leraz do park^i 5łonęc?m> zegar się spóźnia o pól godziny. To jcsL Porwanie Prozerpmy, mówię, ak nie wiem dokładnie, o eo cbod/i U

nas nic ma pomników. U nas fla Rynko jcsl tylko slup ogłoszeń \ raraz łąki. Ajaka nuda jesienin---- Tak mc mów. pocieszam Matę miasteczka lepsze nit Poznań W sz.ysiko £11 na pakę... N ie lubię malycb Czes lei nit koń wy, bo podchodzi du nas jakiś saczawik i mówi, wuja. kopsnij mi szlnfea. Mit wiem. o eonu chodri. a on nagle wali mnie w nos. nie spodzie- wałem Się lego, lej. wuja, na papierosa żałujesz' Taki szczawik, L*Łwo od ziemi go widać, kurde. więc Lubudit go w icbr a on ryczy. bije DWlt dzieci!, i nagle robi się petno. nogi nu mięknij, ona przecież lo widzi. lej. bijesz slabach od siebie'.'!. maja nXtie po osiemnaście. kurde, przecież nic mogę BCiekai słabszego bijcs/. gnoju?!, i z kopa. t /.c/da. san nie wiem. bo pełno uderzeń, ona to tyidzi dlaczego ink głupio macham rekami, gówno.

mc macham, trzymaj mi ręce /. tylu. straszny uci&k powietrze* . Złapać powiclrtft! IcsacWmnie boli 1 nicmogc sic vyproslówai.,, krew 10 przcciez

krew, oko, nos. nikogo nie mo- Tylkp zegar słoneczny i pomnik. gditfc Czesia? Jakaś baba a podesta, co. clilopcze. takcie pobili? Om ink zawsze, najpiyrw ci wyślą małego, a polem leja « l y ż niy ma na nich milicji,.. Ja monitu trochę ligniny, gdzie Czesia?. Iq wytiżyj se dwciaŁustsi 110. siedź

i głowa do góry za chwilę przesianie leci ci. gdzie Czesia'?, wic pani, tu bvla moja koleżanka . ach. ta blondynka, tak. tak. za ta/ uciekła do tramwaju.

uli ulicę, do lud/i. Ma pewna gdz.ies tam na ciebie cacka Ale się tak nic zrywąj, synek. bo ci znowu poleci1, no, siedź, dzic się lak spieszysz?!

Ciemne nk ułan- pożyciem od Romana. Bo jak można chodzić z zielonym okiem na wieraefm Ale z nosem to musiałem iść do Jagody, bo pod wieczór znów mi zaczgfa lecieć. Jagoda cni napchał waty. Pełno, pclwl i pchri.

No, Czesi nigdzie nic bytffc Ani na ulicy, ani na przysiadu ttnfeiet wi- ii z1 ała, il u ich by lo I kurde. że 11 ie sw icw ul cm. tyl ko 'lvi ko dniem se monłę obić, Gg gnoje! Wc czterech. tacy odważni. Jeszcze len mały zasraniec. To

przecież bvlo najgorsza om trzymali, ort walii Chodź. Wiesiu, bij chuligana' Lej go. kurde, za twoje! 0-ooo. ktirdc1

Czesi iii gdzie nic hylo. 1 się skończyło. Ha, lia. hi. hi Idzie zMony nasi Sllchu- Stachu-slaboika, szczawik go pobtl. Ona. nie ona, 10 co. że nic ona, jak icj kumpele, to jakby ona. Wszystko nam powiedziała. Take iny heait Kurde Aż mi się trzęsie Zaczają się i po jednym* Chcesz? Tb chodź, ale sani Zobaczymy. A om. no wiesz, eo się uygupinsz. My lylko tak żartowali. 1 w płacz. Ćówno prawda. Mieli po siedemnaście. no. osiemnaście. Motasz, im w skoczyć na w#ek. Jes ze ze w donui opierdol Za aie n ikogo nie bija Wicczn ie ivn pysk otwiyrasz! To macie wasze pięć Gołych! Oddaję, bo mc struci lem fata bydzie nual na dziesięć kilo cymeniu! Niepoirzebujc juz uasA' wielki laski'

[ mama sic popłatała, A co ja takiego powiedziałcm, no? Może niepniwda?

Się skończyło, Poszedłem do micmatu Ja do koleżanki, na wspólna naukę.

Babcia pairzy jak czarów mea, ale nic nic mówi. Więc wpadam do jej pokoju, jest wialnie sama. gdzie moje wiersze?! Gdzie moje wicrs/e. kurde?! Ona

podaje. No. norm,ilnic podaje; o nic mc pyial Gówno będ/tesz miała, a nit moje wiersze! tKto daje 1 odbiera, len ^ u piekle pouic^icra ) Gówno'

(Ale jestem zawodnik, kuuurdc...!) Czesia milczy ze spuszczonymi oczami.

Tcia/na pewuojej wstyd,

Jaa... Noo... Się lak przestraszyłam... ?e..

Że imałaś mic w dupie, nic?' Niech go skop i tego Sochę, jak jest taka dupa wolowa, fr: się daf iDlae/ego ona dalej itic nie mówi. kurde?! CiCmu sic nie ilu mac/y, nic przeprasza, r/uca do nóg, cjgólc. noŁ kurde? 1 Pow iedz coś. prajproś. no?! To może nie podrę tygli wierszy MoZe, w ogńłc?...)

Aie Czesia milczy ze spuszczonymi otziimi. Na nogach ma bambosze t.

bninatnęj skóiy /C/jenvonynii pomponanu Cholera wie. dlaczego akurai to widzę, drqc wiersze. Dr^e kartki / moimi wierszami dla ufcjj

Bambosze s i ę nic ponis za j a I ylko nasze oczy. najpienv na tych paru strzę- pacli papieru w^dńija do podłogi 1 z powrotem, do gon

Na górze się spotykają. Jęi oczy ro&ią suc szkliste (kurde, jaka Tatszyi^i duptl'). ale nadal me słychać Żadnego slOwa. Nic.

Więc nagłe wnpstko wydaje mi się daremne 1 beznadziejne. To darric papie- ra, Czekanie, ze może coś powie Czekanie, że może zapłacze. (Gówno! Jej tal. że juz nic będzie miała czym chwalić, się przed kumpelkami.)

I wychodzę zupcLn ic spokoju i.e. Bc/ do yi i dzeni a ESC/ pocałuj mn ie gdzieś.

Bez. ale jes lei!

Juz. na przystanki* szesnastki wlaścRYic nie wiem, o co mi chodziło?

Kurde, no o co? O całowanie w Pa limami'? Albo żeb^ jej tłumacz^, gjtłzac jest Sumatra? A [bo żjeby przy niej dosla^tac Wpierdol od chuliganówTak

tera r. się czuję, jakbym SLę dobrowolnie rozebrał na ulicy i Ealal f.c wszystkim na wierzchu. Dla niej. A ona nie popłakała się nawet. Czyli zc miała mmc gdzieś. Więc koniec.

• * *

- Spodziewam sie. chłopcy, żcpóidziecie nu pochód ^ powiędnął a „Basia".

Siała pr/> picmszej ławce i opierała się o ma mocno Ławica wci skalnej się w nogi na samej górze, lam koto. Cholera, zc nic ma na lo jakiejś nazwy.

N a rękę jcsl. na nogęŁ na palec. a nu 101\ Iko po św 1 ńsku a I bo po lekarskn. ćz> I i jcs^czc gorzej Ona opierała się • kam ławki, u nie wiedziała, że każth /c

szezuf^w patr/y tylko na to. Każdy czeku, zeby ten sam narożnik wbiljcj się tam, chociażby, kurde, przez spódnicę. Czasami loonc nie wiedzą, corobt^.

Czarnecka leż nic w i cd/iala. cliociaż czasami wydawało mi sięŁ te spccjalnic iiadfl lak. żeby jej było widać nogi nad kolanami

- Szczególnie Jiczę na Slacłia

- Na mnie. pani profesor? Aleja nigdy nie chodzę rta pochód.

^ A to dlaczego?

- sio pochód jest od Rosjan KUJ chodzi na pochód, len chce. żeby Rosja rządziła Polska.

..Basia" przesiajesic opierać i odbija sit lekko od ławki. Milczy, marszczy się. jakby przepłynęła nad niq chmura i na chwile zalepia Ja wiem, już jest

nq mnie zła.

- Wiesz, StacliuŁ mam nadzieję że kiedyś będziesz ptę wstydził zii s^voje słowa Nie teraz. Jak dorośniesz.

Za to. że je wypow icd/ialcś, t ze to. żc nic były LWoje Nie wiem. po kim powtarzasz, ale lanie sq twoje sIdwł

A 00 rcs/ia klasy nwśłi o pocliod/.ie picn^s/omajow^m'.'

- Zawsze w Len dzień jest ludna pogoda1 - (No. to jest prawda, i - święto klasy robotniczej. I przyszło z, Ameryki! - (Fodehlebidttpa!)

(10)

- Mi m podoba! - (Mc co?)

^ i b f y j c s H H E watę Z cukru spracdflWK! - (Buctofc, zawsa: f/mc głupa.)

- i m \ Jak na pjoccs.ii! - (Tu Cicrpiszewski. kumpel Bueholca.) Staclui ma rację! To ruskie suięio (Dziuba1!!)

• Pani profesor Ja mysie, żctojesićutęlo pracy ApracamcjcslrosflSka ani amerykańska. lyIko ogólna. Dla wszelkich 1 łrzeba isc - ( M o «

Drzycimski ma rację, tylko gd/ic tyl kied> nic elłdch zbierać pyti* >

- Praca dla wszystkich. Dl niegojedeu robi, admgisiedzj u kacc! -{Znowu ten Bucholc.)

I kupa śmiechu.

- Chłopcy, przestańcie się zgfywró. Pytałam poważnie, Co sadzicic, czy Stachu ma rację, ci> je.i nic ma?

- Nie ma. (Drzycimski).

- Ale! Lepiej isc na zabawę wieczorem! (Ten Bucholc jesi niemożliwy.) - A u Ciepłowflijak kLoś nic pójdzie. 10 mogn odebrać premie1 Więc lepiej - i Roszek ram się odezwali) - iść. bo po co.

- Sami slvs/vcicl To d^kialura proletariatu!

- Jak fajnie grają. Cegielski znowu będzie mial okręt na kolkach! Albo pa row óz1

- Ja zawsze chodzę zZcicmtcka. bo lam pracuje mój ojciec.

- iSażarrt że knidy powinien isc na len pochód!

- ia przyniosę apwat i sobie pc^strykamy zdjęcia.

- O własme! - .. I?aa(G" P i ttrywa ten głupkowaty 1 erkot. - N a tn liczyłam Aparat fotograficzny To Andrzej A u Stacha liczyłam na mały notatnik Rozumiesz. Slacim? Zrobiłbyś sprcwtraianjc da; ..Głosu". Ately nie eliccsz

Mówi sie trudno - Chcę. pani prolćsorl

- Naprawdę chcesz- Clicę. Zrobię to sprawozdanie. Cały artykuł Ze zdjęciami 1' Taki buntownik?

- To będzie twoje w ej Ście do redakcj i . CA osu''. Wprawdzie 11 ie jirzyji nujeniy unnpiermzoklasistów. właściwie rok szkolny mediugo się (łioric^ A dl a ciebie możemy zrobić wyjątek od naszych reguł

Tylko daj mi to sprawozdanie do przeczytania. I nic wieszaj no sam na ęa zccic

Jak to zrobiłeś ostatnio.

Jasne, że to wszystko powiedziała mi na prarwie. Znowu od nici pachniało tymi perfumami. Mial a na sobie bluzkę ben rękawów, no. i jak ruszała nęka.

[o było jej widat te czarne Wlftsy pod paclip Najhardzjei, kiedy pisała na tab- licy' Kurde, na pewno tnkie same jak tam Kiedyś jej chi ba powiem, no. nie wytrzymani, kurde, tóby mi pokazała. No. Ac przez nia muszę chodzjć do ubikacji i .. [Kurde, o czyni ja myślę?! Jakby to by lo słychać! 1

- Liczę jednak naetebie. Stachu. Jui tyle razy narobiłeś mi kłopotów. a ja dagłe na ciebi c liczę. Sama uie wiem dlaczfi^o. D zm aj jest ponied ztalck Pierw-

szego maja wc środę Więc bedzics/'

^ Będę.

- Pamiętaj Zbiórka o osmej rano. na Kościuszki, tam na dole. przy ma- yistracie. Koto klasztoru Dominikanów.

- Przyjdę na pewno. - Mówię jakby z oddali Muszę odejść, bo za chwile poproszę, Zchy mi pozwoł&l dotknąć tych wlotów. Kurde, co się zc nimi

dzieje'-1 Już jestem pniwie przy schodach, gdy

16

- Stanisław!

- Stachu, słyszałam, że piszesz uierszc,]

fta pewno się robię czcrunnv. Przecież, to profesorka, kurde. O czym ty u ogóle myślisz?!

- Mógłbyś mi czasem pokazać?

Jej chodzi o wiersze, ja pnecież wicm. kurde, ale słyszę po kazać całkiem inaczej. Pokazać, pokazać. POKAZAĆ. Kurde. no. co ja za to mogę!?

- A skad pani profesor wie? To bujda!

- Nic bujda, uie masz się co wypierać. Wszyscy o m mówią.

- Jacy wsTyscy? Przecież, jestem cyniczny. uic'.J A jak kłoś cyniczny może pisać w iersze? No, jak?

- Widocznie (o się zdarza. A może wcale mc jesteś cyntczjiy? Może tylko tak Się zgrywasz? Przynieś mi. Słasiu, przynieś. Jestem bardzo ciekawa.

Poklepała mnie po ręce i poszła. Poklepała mnie. Suojaręka po mojej.

[ poszła. A ja siałem jak głupi przy tycli schodach i ciągle mnie ktoś potrącał, Spotkam jhJ na pochodzie Pójdzietm razem. Kurde. aA:\ drw^c Więc trzeba sięjaktrf ubrać.

Żadnej sztunuówki nie niosę Nie ma głupich Mam swój notatnik

fila sprawozdanie z pochodu piciwszomnjowegO f>3 Niech żyje touarzysz łankowski. Nitth&lEEEl Niech żyj EE.E1 Niech żyJEEE!

Niech 2yje klasa robotnicza miasta Poznania! Nicch ŻyJEEE! Niech ŻyJEEE] Niech żyJEEE!

Czekałem, ieby iść zTohii.

Pod kasztanami w kwiatach Cholera, v tym roktt kasztany jeszcze nie kwimq. Dopiero mlecze i tulipan} Ale tak lepiej pasuje. 1 troć lic pocliować tery m>. Teraz jest moda na wiersze bez rymów ale nu sic nic podoba. Cos mi się wydaje, z£ to tylko takie thunaezictiic \\ cli. co nie umieją pisać, a by chcieli

Wiersz bez rymów, jesl, kuidc. ja wiem?, jaku iosna bez mleczy i tulipanów, Gdy lekki wiatr CTOrwony ul. Płótnem znmiutn niebo. Czekałem, by poszły z nami. W marszowej muzyce w iosny Te tulipany i mlecze. No. kmde. wystarczy pomyśloć i zaraz się pcha pod pióro. I by radosny min tej k« ialowej orkiestry.

Tuiiczyt ł naszymi krokami. Żeby spicualo. Pouictrze. Jest' Jcsiuiersz- i lo jak latu o! Żeby śpiewało pou icirze! Ty Iko i rzeki się jakoś ubrać Już. widzę, jak Bucholt podchodzi osi rożnie, żebym się meskapouat. pociąga i strzela!

No nie1 Wszyscy się Śmieja i ona tez Dostała wiersz, i się śmieje? Nie. kurde, nie można wywoływać wilka z lasu. Koszula z wykładanym kołnierzem. To nic pasuje. Będę wygi ądai jnk Slou-acki. Słowacki, kurde, la dupa uoltiwa'1! Ten maminsynek!? No, ale w każdym ra^ic bez krawata. Matynnrka Cz.y plaszęz.? Kmdc! Jak będzie z.irmio. to w marjnaree wyjdę na głupka Jak będzie tiepłoŁ to w płaszczu wyjdę na głupka. Inni maja prochowce. A!bo ortaliony. Kurde, ęja? Niech będzie marynarka Stasiu, co sie tak szokujesz'1 Randkę masz. czy co? Buty czy sandały? Co"' Jaka randkę. mamor co tak gupio gadasz? Mc się przecież szykujesz? Szykujesz, szykujesz! Mik lim iść aa pochód, no! Kuidc! Gdzie są te moje krótkie buły'1 Znowu je gdzieś 5c1iow!ihiś. kurde, a jak potrzeba, to nic można zjialcżć Na |H£hód' fy ' No A co? Nie wolnO? No nic. Stasiu. wolnor wolno Jak w szkole kazali

Musisz |>- szkoły pilnować, dosyć żeś unwnioual. Ty!ko tak myślę, eo tata powiy,., NbC maić lo nie obchodzi Niech sobie móm, co chce Mama stoi z rękami na szczotce, nie się zzobilcś niedobry do mic. synus Pmdton laki

17

(11)

nic byłeś... Niedobry, rnedoHr>r Jtiki niedobry?! Co mama w ogóte piep- rzy?! Ja chcę cnieć buty na jutro, u u szafce ich nic ma Mama mc rozumie'1, Cu laia powiyr cg Eaia powiyl Juk mu się nic podoba, lo niech tez idzie!

Icsi robotnikiem, to jego święto1 No. jest. czy mc jest?[ Mama nic pic mówi. odchodzj spod lustra do kuchni Taka jakaś jesl Stasiu i Slasiu. kiade.

Jakbym miał z osiem lal. A nie już przeszła piętnaście. Na, kurde, Wieczne pióro. Długopis. Jeszcze ołówek, na wszelki wypadek. Zeszyt do marynarki i już. Chyba żeby padało. Żadnego krawata. Co ona tak nagłe wyszła? Kurde.

Obraziła się, czy co?

Jeszcze muszę przepisnćj len wiersz. Na papierze listowym S u kopertę.

Kurde, czy może być niebieska kopciła1.3 Sum nie wiem Jakoś len kołor taki.., urzędowy. Jak list z domiarem No nic, musi być biała1 Mania! Są w dormi białe koperty? Nic odzywa się No, kurde, o co jej chodzi' Sa białe kopertyJ> -Siedzi przy stole i pije herbatę Na pewno gorzką 1 len zupach Jak kurze gówno. Nen-osol? Na co brała nenosot? To co? Sa białe koperty?

A na co ci biała koperta? Do papiyża chcesz pi?ać. czy co? Iflżci zwykle nie starczają'* My ci juz n ż nic siarczamy?

Co ona mówi? | ten nenosoł... Eee... tam! Żeby Śpiewało. Powietrze.

No. zimno jak cholera. Po co lak rychło jedziesz? Pochód dopiyro o dziesiątejf Niech jedzie, mech jedzie, ink mu ta komuna smakuje. Sama widzisz, chopaka nam ogupili Tu jes szlaka flo rozmiyszamn. a tyn se jedzie na pochód [ druł trzeba prosiować na zbrojynic Ale niech jedzie, leszczy przedzie Jeszczy go ludzie rozum LI nauczam'

Dwójka pusta, jeszcfle mało kto jedzie Dopiero później Wysiadłem na Fredry. Pusto Dopiero ósma. Wejdę na chwilę do tego kościoła z cegły.

Niby gotyk. afe coś za mlodc mur, No właśnie Neogolyk. Cicho. Chłodno.

Woda św ięcona, ciekawe czy żyją w niej zarazki, czy 10 święcenie je zabija?

A ona. czy chodzi do kość i olaL> C ickawe Cisza. Dzi siaj w kość lc lc zwy c zaj ny dzień, msza była o szóstej i spokój. Święto Pracy. Módl się i pracuj. Kurde, przecież - módl się i pracuj. Tak podobno posiedział Pan Jezus. Więc ivlaściwie czcuui nic mn dzisiaj mszy jak w święto albo chociaż w niedziełę'?

Bo rzad się gryzie z księ/rni. Partyjni walczsi z Panem Bogiem. A pochód urządzają partyjni. A ty idziesz na pochód Stachu! T Y IDZIESZ NA

POCHÓD. Więc też walczysz z Pinem Bogiem'* Kurde, czemu wtedy jest Miws/fi ładna pogoda? Bo Pan Bóg me chce. żeby robotnicy zmokli, jak muszą iść. Stachu A sama praca, czy to coś dc go. c/y dobrego? Więt, w końcu. lo jcsl świcio pracy czy partyjne? Można zgłupieć kom płci me.

Jeszcze nikogo nie rtia. Tylko słońce świeci bardzo jasno. Znad mum przy klasztorze przcwiesAiją się jakieś gałązki Coś pnącego Dfcikie wino?

Bluszcz? A może lo samo. co rośnie u Artura na w-erandzie? Muszę kiedyś nauczyć się rozpoznawać rośliny. Z naszej szkoły jestem pierwszy. Kiedy się tak czeka, to wydaje się. że nikt nigdy nic przyjdzie. wcale nie będzie ładnego pochodu i najlepiej iść do domu. Ojciec marudził, kurde, a sam pewno nastawi radio o dziewiątej, żeby słucliać, co powie Gomułka Towarzysze. I obywaicłe. Najchętniej by słuchał, co powie Jankowski Ale Jankowski nie przemawia Na pierwszego maja zawsze przemawia pierwszy sekretarz, a nie jakiś mniejszy. C iekawe czy Jankowski będzie tym sekrciarzcm Na trybunie na pewno hedzie stal. Dostanie kwiaty od jakieyoś dzieciaka Pomacha rękami. Tymi samymi łapami, co kradł amery- kańskie papiyrosy zaraz po wojnie. Właściwie mc wiadomo, o co bardziej chodzi, o lc papiyrosy czy o jakąś Niemkę. Mama by wiedziała, ale głupio sic pytać. Zawsze chodzi o jakąś Niemkę. Na przykład Eiarbarę Lantfe. Też

bym mógł posiedzieć, bo ma niemieckie nazwisko Żeby śpiewało powietrze. Już trochę lepiej. Jest Waldek! 3 Cierpi szewski1 I dziewczyny / drugiej be Cale moje czekanie juz. nic jest takie befflfldidspię, Czesi mc wi- dać. Co mi tam jakaś Czesia! Powoli wiara sięzbkm Przyszedł Bokser z chorągwią i paroma Szturmówkanu Bierze wiara te sztiinnóivki, a on zapt- suje, kto dostał Trzebił się schować, wiec rsizcm z Waldkiem idziemy za róg khis/ioru Kurde, czemu jeszcze JEJ nie ma? Jn> pełno ludzi. Tam, na górze, już wyniszyU Chwilami słychać orkiestrę, jakieś marsze, ktoś mówi przez megafony, a JEJ jeszcze mc ma. I na^le JEST. W małej biuaec z róż^

na piersi Przez ramię marynarka od kosi tum u. JEST Idę (to niej. Rozgada sic, Widzi UŚMIECHA SIĘ. (Nicch pani profesor mi da, > Dztcń dobry, pani profesor. Dzjeń dobTy, Słuchu! Przy szedłeś jedpak! Pracz iłum. teraz tłum. jużr nie jesi tak smutno i beznadziejnie jak rano. gdy tu przyszedłem, Słońce przygrzewa, |ę witki z muru klasztoru Dominikanów pacJiną jakoś słodko, pełno łudzi t yłosóu nogi robią sie ciężkie, u hutach ciasno. JEST.

Jednak pizyszedkiznanii świętować, bardzo sic cieszę, no. co tak zamilkłeś, cliodż_ przedstawię cię komuś, id/jcmy w stronę drzew, trochę w dół, i ona mówi do kogoś, poznaj. Andrzej, mój uczeń. Suehu Ma uzdolnienia pisarskie, mówiłam ci o nim. Siajc pnw dim i bierze go pod rękę. BIERZE GO POD RĘKĘ. Jesi siary. Minimum lyłc co Adam Stern. Kolo trzydziestki.

Palr^t na mnie oboje. Ona lak, jakby się chciała pochwalić Patrz, jakie mam uoivc huty. A lo jest Stachu Socha. Nic żadne buty, Ani pierścionek.

Pairz, jak {adnie się błyszczy. {Ma uzdolnienia pisarskie.) Kiedyś Kaziu Springer pokazał mi, jak można na chwilę, ogłuchnąć. Kaztu Springer, len, co te* ma uzdolnienia pisarskie Ohicnia dłońmi na plask uderzył mnie po uszach i nagle Świat znsial ściszony Jak radio, Ona została ściszona, on.

cały tłum. Żeby śpiewało powietrze Powietrze jest trochę słodkie, te wilki / muru. przecież tu nie mu żJiJncgo ftiuru! Podobno się nowel uśmiecłiam (oni się śmieją), podaję rękę. bo on wyciąga swoją, coś mówi. ałc nie słyszę, lo cif/ko lak trzymać usta rozciągnięte, bo uśmiech to rozciąganie ust.

mocżenie,J. tylko rozciągnięcie nsł. w spaiuala pogoda, co. Stachu?, aa pewno myiii, a teraz idź już do kolegów. Czerwonym płótnem zamiata niebo.

Kto? No przecież Bokser Czerwonym płótnem nad łbem obciętym w krótkiego jeżyka, patrz, Atidrze.i. lojest mój uczeń, ma uzdolnienia pisarskie, na ucho. aleja słyszy, usta do jego ucha. a oczy na mnie, i pisze wiersze.

Obiecał kiedyś napisać specjalnie dla mnie. Czy lo nie fajne'1

Na razie patrzę w ziemię To znaczy, widzę chodnik z pękniętą płyta t moje buiy Buty są po ojcu Juz się la kich nie nosi Pani profesor już me jłoirzcbujc moich wierszy. Wicdy jednak podnoszę głowę, pair/s na nia i mówię PANI PROFESOR NlB POTRZEBUJE JUŻ MOICH WIERSZY.

*

gliraLW [r/danic Z |[tm:łHHJu \t\vrw s/m»njnyięm> yHtit

Naszli szkoła wzięła udział w pochodzie pierwszomajowym Na picciusci ucz- niów i uczennic na zbiórce stadło się dwustu jedciui.nin Z ciała pedagogitz- neao niu przyszii tylko: pa n profesor Poręba od Teclu uki Drób riycti Konsi rukc] i

> pną profesor Wojnicki od matematyki, gdyż obaj akuml zjicliomwrili, T;ik liczny udział uczniów! nauczycieli jest ntew^jtlinie dowodem na uznanie wn/ności tego robeiniczego święta. Wielu uczniów ochoczo niusło s^urmó^vki bi;i!o^

czerwone i czerwone jako symbole walki klasy robotniczej. Rozdawał je pjin profesor Szukalski. /rcszlii ni pok^uosianiem. oosprawiloŁ/tuikt nic rzucił swojej szturmfoAj w kr/itki ics/ezc przed trybuny honorową.

(12)

Jak zwykle klasie rełKUwaydopSala pocenia, chopaz ranA zdawał się bard/o Chłodny. Nai/a szkolą maszerowała inisj; zdicy Kościuszki do Stdingradzkkj, na

Most Tut miny polem Roosevdiu dci Miodu Uniwersyteckiego i Armii Czerwonej w- dó). dolrybuny honorowej, która slala pi^1 Pałacu Kultury i Nauki (Zamku).

Pochód rozchodził się na ulicy Armii Czerwonej. na dolcr przy zakręcie ir.nw uopta; pod kawiarnia ttLudwiimdta na placu Wiosny Ludów. Po południu te^o dnia wiciu z nas wzięło udział w festy uacli i zabawach na świeżym powietrzu, cicszac się z innymi z. robol niczego iwięta

Sn rai vnz<1 :i nir z IHK IUI LI LI p IU nh sznma iow 1

Jako wasz reporter waleni udzj;il w pochodzie pierwszomajowym Był 10 mój piemszy pochód, więc wrażenia powinny być świeże i pozbawione rutyny.

Wrzenie pierwsze to zimno. Iki za wcześnie pojechałem na zbiórkę Później zrobiło się goruco. aż nogi parzyły w bulach i chciało się pić. bo cwkahtfny do wpół do pierwszej. Jrcby przejść przed trybuną honorowy Z pocliodu nuj^yraź- niej pamięiam kolor muru Idaszl ornego Dominikanów, le ciasne buły i kolekt, zklórymis/cdlem lic na samym końcu zrobiłiśmy sobie zdjęcie.

O wpÓ4 do pierwszej wyruszyliśmy. ale to meby 1 marsz tylko właściwie bit*;

Przebiegliśmy pmed prawie pusty hu trybunami, nikt nam nie machał, gdzieś daleko z przodu j^isły oslatmu dźwięki marsza.

Teraz jjitze łu ^rawoaŁinie i prabuję znakż-c powód Urządzania takiego po- chodu. Poco IO sig robi?

Muszę się przyznać przed wszyslknm o^dldkiitli naszej gazely, zc nic zna- lazłem lakicgo powodu.

Juko dowód udziału W tej dawnej urocn straci zabieram zdjęcie grupy kolegów z naszej klasy' Wprawdzie loiylko klasa pierwsza. czyłf same koty. ale mogę zapewnić wszystkich, nasz bieg wy znaczony trasii odbyliśmy solidnie. Szkoci lylko, żcnic widzieli (egopanowie ztrybuny.bo icłi tam niebyło.

Langowa odłożyła obie kartki i zdjęła okulary. Może dobrze, bo bez tli cli jest o wiele brzydsza, jakaś clilopska. więc łatwiej mi być na ma złym

- Już taki na zawsrc zostaniesz, Stanisław! Co w tobie siedli lak spornego?

Tu piszesz wiersze, a uun takie mściwe, cyniczne Sprawozdania. Na kim chciałeś sit zemście?

- Zemścić?

Tak, Chciałabym wiedzieć, koniu chciałeś dokuczyć, pisząc te paskudne artykuły. .

- Nikdmu.

- Kłamiesz.

- Ja nigdy me kłamię,

- Teraz kłamiesz. Komu chciałeś dokuczyć".'

Powoli podnoszę gjowe i patrzę na niq. I wytrzymuję. Nic odwracam oczu.

A ona, choć zawsze brązowo na twarzy nagle ciemnieję No, kurde, rumieni sie. Ja na pewno Leż. Szybko zakłada okulary Niby jakiś uśmiech ale Lo me

uśmiech. Potem wyciąga rękę i Larga mi włosy; Nic ni a żadnego prądu w je.i dłoni. To tylko dłoń i nic więcej,

- Ależ. ty jeslcs gł up i. Stachu...

[jawno powinna odejść. Poco tu jeszcze stoi, nic wiem. E po co pył a, taki błysk ciekawości przelatuje przez ma. powiedz nu. co ty sobie w ogóle myś- lałeś. złiosć i ciekawość, jakby była obrażona i wkurzona, ale ciekawa, no, CO ty sobie myślałeś?

20

Że co ?

Jakby w policzek. Buch1 Że jestem twoją ... koleżanka?

Że jestem,., twoją, .

Nie nie myślę. Mam zupełnie pusta Ijfawę Widzę, słyszę i czuję, nic nic myślę. Nawet nie w iem. jak lo muże być Bo ona trzaska mnie jw twarzy, no.

me rękami. słowami. tio. fak hczn i c eo ja sobie w I as ci w i e myślałem?!, kurde, gorzej, mii gdyby mnie bolało, co ty sobie myślałeś, smarkaczu, nic. lego mc powiedziała, to mi się samo dokończyło, sa takie zdania, co się same kończą, bo następne słowo gdzieś Łam blisko wisi w powietrzu. co sobie myślałeś, smarkaczu, że możesz się we mnie zakochać?!, no. ty bezczelny cyniczny szezawiku. kto by się lego spodziewał. ALE SłFT RUMIENIŁA, jak mogłeś pic tak do mnie przyczepić, tak bardzo natrętnie, nauęinic, natrętnie?!

* t i

Wczoraj znowu byli muzycy Już paię razy przyjeżdżali tło s/koly Wiara zh i era się w ś w ictl icyL j eden muzyk opowiada o mu zy cc, a polem ł roc li ę graj n Najgorzej z Kielarem. Ten zawsze marudzj, no, po co lam pójdę. no. co oni grają, lo mu być muzyka? Kielar gta na gitarze elektrycznej w zespole szkolnym i uważa, że muzyka toiylkn Reatłcsi. Paul Ania, Elvis Prcsłcy i inne nowoczesne zespoły A już. lango to żadna muzyka Tango dlatego, że dzisiaj zrobili talii łekcje o Langu, Na początku irochę o tym, sł^d się wzięło, o czasach, kiedy było zabronione i księża wyzywałi z ambony, ze kto laiKż.y ta ngo. nic doslan i e rozgrzeszeń in (aż mi s LC n ic c hec w ierzyć. a łc mama mówi, ze przed wopia tak było. nawet ja ksiądz wygonił z kościoła, bo miała bluzkę z krótkimi rękawami).

Więc tango. Gdybym minł oceniać lance. LO bym nui dai pienvs?c micjscc.

Na zabawie w szkole, jak zayjrąją. to aż im nogi same cłtca iść i robię się jakiś większy, jakby lżejszy A wiara śmieje się z tanga, z wal ca. w ofiólc / tych tniicow. co się tańczy razem Boogic-wrogie, twisl. no. moda na twista już prawie mija. icraz najmodniejszy jest rock and roił. chociaż ntki mc wie

tlokladnic, na czym polega. Ale w rock nrd roltu jest dla mnie za mało melodii, kurde, za dużo krzyczy, i ta clioL-rna perkusja, wszy stko potraf zagłuszyć do lego slopma, że nic utopia odióznić słów A Kielar wtedy aż się poci aale solowa!, aale basówa^, no. LytUi posłuchaj tego perkusisty, kurde1 A jak ma zaśpiewać na apel uh to lylko msza ns ta i iii VI oże ci, co zakładajte nowoęgesnc zes|)Oły. lężr wcale nie umieją Śpiewać? ! dłalcgp 1UUSZh1 się Lak drzeć, żeby nic było poruty? To jest prax^ic lak samo jak z malowaniem, no. ja tak myślę.

Nie umie skurczybyk natysować nawet konia, p co dopiero twarz człowieka albo jnikiś pejzaż, to bierze płótno, jiomarga, pomarła, parę kresek, parę kropek albo w- ogółc nic; jeden to tylko rozciął zJelony materiał -1 jest obraz"

Przychodzą ludzie - wisi to gównu. ach. proszę jiani!. ach. pro^/ę pana!, co za wspaniale barwy!, ach, jaka kompozycja!, ach. lo ue przenośnia, tytko sztuka ahstrakcyjna. t jest arlystfi: No, kurde! A jakby mu kazać narysować jeźdźca w siodle, to by nic potrafił1 Z muzyka może jest tak samo? [ nic lylko z|^ nowoczesna, od której w ij r a lamie kr/jcsla na widowni L z poważna też, a co. Nowoczesny kompozytor lubi jakieś brzdąkania, jakieś jęki. pukanie w de&kę - i jest koncert! Kuidc! A wiara słucha i udaje. no. na pewno udaje, że jej się io podoba, kurde! Bo Lhca byćnov^oozcsm' Kurde, a może tojajeslem

zjicofany? Cłiolera wie. Bo ziiuwazylem na ksiłyknęli, a to iest prawic Lo samo - miałem dziesięć lat i podobał mi się Lylko Winnanw. Chodziłem d<>

21

(13)

biblioteki na Opolskiej i chciałem tylko o łndianEtch i o Indianach. Raz tra- fiłem przypadkiem na Egipcjanina Sjnuhe - wtedy: ale nudy! Ale w zeszłym roku ten Egipcjanin tak mi się spodobał, że czytałem w nocy pod pierzyną, przy łaiarcc Ale. kunie, nie! To nie może lak całkiem byt! W tym jest ukryte jakieś oszustwo. ze wiersze nie mąją rymów. obrazy mogą wisieć nawet do

góry nogami, bo i tak nic nu nieb nie ma, muzyka to pukanie w wiadru albo darcie mordy, rzeźb tara; wsławiają stare rowery na wystawach, kurde, tife!

I przychodzą Indzie zachwycać się ta kuni gównami, jakimi Picassem, no nit!, 10 jest okłamywanie się. jak cholcm Bo każdy gtupj może napisać wiersz o scliabonnch, bez rymów, kurde. jakie czasem drukują w „Glosie".

„Schabouy. slupy mojej zadumy. Idę. Cholera, cholera, cholera! Jestem pociągiem aa stacji. Chce mi się Wymiotować Bo wczoraj. Zjadłem m duzn wierszy" No, kurde, jak klos jc wiersze, i to takie, lo co się dziwić? A może zrobiłem się jak naiz. Jasi a od ..Maleją Wladzja"r? Uparł się na lego WlEidzia i koniec, a od itownczesnc^o bigbilu dostaje dreszczy. Ece, chyba mc. Jak coś jest ładne, lo wszystko jedno skąd. jak ta piosenka Beatlesów chyba Dtien-czymt. Kapitalna melodia. Może oni umieją trochę Śpiewne? Ale Kielar na pewno nie umie, a gra w zespole i krytykuję tycli z.opety, co mają prelekcje.

Po zwykłym tangu, takim do tańczenia, opowiadali o tangu w muzyce poważnej , No. jest tam też largo i. kurde, zaczęło mi się podobać. Grali takie właśnie lan^o, z Hiszpanii, [znak Abbeniz. Tango. Kapitalne. Mógłbym słu- chać i słuchać. Aż byłem zaskoczony, nawet się trochę xvstyd ziłem przyznać, żc mi się podoba cos z. muzyki poważnej. Tak samo było z Szopenem.

Zawszę w niedzielę po pohtdiuu w radiu jest koncert szopenowski. J ciąyle tak samo. przychodzi wpół do piąlcj. ie>eh jesteśmy w domu, tata leży na tapczanie w jadalni i czyta ..Głos" albo mamy „Przyjaciółkę", kończy się Podwieczorek przy mtkn>ft>nłt i uun mówi. Zbittm. zamknij |o mdio albo poszukaj coś na iny Tali. bo zaraz się zacz.nic brzdąkanie.

Ja też nie mogłem tego słuchać. Zawsze mi się ICII koncert kojarzy z.

niedziela. Kiedy nikogo nic ma na pod w :>rzu deiv.cz pada. zimno i kópipfctta nuda. taka do popłakiwała, A jeszcze przed tobą poniedziałek. Zawsze wtedy len Szopen. t\ tu nagle przyjeżdżają dwie babki z opery ] opowiadają nam o tej muzyce, a potem grają na fortepianie kEtwitłck jakiegoś utworu.

No J a dokładnie pamiętam, koncert e-mołl. opus jedenaste, kurde, tam. na początku, jak wchodzj fortepian, fon Leż puszczały z, laśmyh z orkiestrą, jesi laki kawałek melodii, żę zaraz bym nie wiem, płakać?, coś lak, robi się smutno, daleko, jakby ktoś odjechał coś w tym rodzaju. Kapitalna muzyka1 A wiara się nudzi lu. u i działem, te z tylu grali w cymbergaja na podłodze. I to muzyka poważjia! Szopen. Ale tylko się przyznaj, te ci się

podoba, to cif laki Kielar wyśmieje, kurde, skończona nuda! A jak było z niskimi melodiami, kiedy powiedziałem, że mi się podoba Wnłga, rfatyJ albo Padrńasktfw-iklje wlectiertfil Wszyscy sie ze mnie nabijali. Bo tuskie J ak się nic lub i Rusków. to się nie lubi nisk i cj m uzyki C hoci a Zby naj lepszej.

Kurde, tolezjcsl jakieśosznsiwo. Ciekawe, czy jest ktoś. kto umie odróżnić oszustwo od prawdy. Na przykład, przychodzi taki ktoś na wystawę obrazów, wszyscy się zachwycają, bo tak wypada, bo laka moda. a ten siajc aa środku i m#vi, cliokra. piąty obraz od lewej wisi do góry nogami!

Kurde, wiam na tej sali:'!

A 011 dalej, jakby się mc uie stało, „nie wiem. czy państwo się orientują.

te większość tutejszych dzieł stworzył oswojony orangutan, gdy jego p;ui.

obecny (u artysta malarz, łcżal pijany i nie mógł mu w niczym przeszko- dzić'?' Co wtfcdy? Zakrzyczsliby go chyba. Żeby się nie wydało oszustwo

lak te podwójne oszustwo, bo malarz udaje itriystę. a oni udają, że się na tym znają i żc to takie genialne. A tymczasciu to był orangutan. Albo rower.

Jeden artysta podobno leje farbę na płótno, jeździ po nim rowerem i tu są jego genialne obrazy. Kurde, nie! Tylko jak odróżnić oszustwo od prawdy?

Bo jak ęię za mocno /buntować. lo z, drugiej strony jest „Mały Wkul/Jo".

AJ bo takie obrazy jakie wiszą U Bcnia w jadaSce l>wa jelenie, równiutko ustawione, akurat ksiefre w pełni i jeszcze pełno kwiatów, lukics płask i C świerki EIO. zaraz widnć. jakie wsz.ysLko sztuczne Ct od obrazów nowo- czesnych śmieją sie z [cyn. że kicz. Ludzie, kiórzy wieszają w domach k ie zc. 10 ghip k i Zacolan i Kurde, a na polsk im.. Bas ta'' miala kiedy ii koloro- we zdjęcia nb razów jakiegoś Nikifora, z Krynicy, no. kurde, kicz do kwad- ratu. aż sraczka bierze patras. a znawcy podobno leż się zachwycają. Co zn wspaniały prymitywista! Ach. achr To przecież tak samo. jakby powiedzieć o Siwym; ..Co za wspaniały jd^b kapuściany!" i zachwycać się. żc gość nic mo>e pojąć trygonometrii! Tak samo1 Tnidno połapać się w lym wszyst- kim. w tej całej sztuce Mozę dlatego wiara wolt iść zjC wszystkimi. Podobn S-IC wszystkim bigbil, to mi też. 110, mało kto odwnżv się zbuntować z takiej niedoli i posiedzieć, a mi się za cholerę nic podoba, oczy- mnie bolą od Lego Jasiu od Drobnych Konstrukcji umiał się zbuntować na [o cale oszukiwanie. Chociaż on elw ba żb uutowal się za mocno i jakoś przeskoczył nn drag^ stronę. Do ..Małego Władzia".

No, Ja sta już dawno nie był o na lekcjach. £ttsiępuje go Rebus otl Rysunku Teclmtezncgo, Pan profesor Poręba rozchorował się nerwow o, moi chłopcy.

Mic wiem. nu ile przyczyniliście sic do tego. ale jest wlaśntc w szpitalu.

Jasia odwieźli do Kościana - komunikuje wszystkim Ciopiszewrid. Wiecie, co jest w- Kość i;inic. nu nic?

Ja wiem. że Jasiu nic jesł xv kościanie.

Może był. nie na pewno nie jest.

1 niechoęolym myśleć l.epiej przypomnieć sobie Taftgonlboe moll opus jedenasic Chociaż to się jakoś z Jasiem wiąże. Kojarzy.

No. nie chcę

Wypicpr/ąjeie. głupie myśłi. Bo zaraz Kohł. dlaczego Kohł. ty wiysz. dla- czego. la ziemia na ustach, głupia Polaka.

Nic nic pomoże. Żadne odpychanie.

Ten tramwaj podjedzje na przystanek. Zawsze najbardziej lubię ostatni wagon.

Więc dwójka, |r/y wagony, najwolniejszy tramwaj, przystanek przy Marelipskiego tby Lrzeba sprawdzić, co tam robiłeś. Stachu, czy ntoze nie zaglądałeś do sali gimnastycznej gimnazjum numer sześć?).

Dwójka wynurza się z. tunelu ulicy Dzierżyńskiego. podobno dawmej PÓJ- więjskiej, Więc nie lubię lego odcinkah bo od migających lak blisko domów zawsze mnie mdli. Jaki związek może mieć tramwaj z muzyką? Z wierszami be/ rymów, obrazami bez sensu, rzczbami zc złomu, książkami bez treści. / ty m całym oszuka ust w cm'"

Wcale jeszcze o tym nie myślę. Czekam na przystanku pomiędzy ulicą Kościuszki i Marchlewskiego A tramwaj ma ten zwtązek, kurde. I z Kohkm lezącym na cmentarzu z ziemią iv usiach leż. Ale Kohł to tylko Niemiec Tak wtedy powiedziałem Pamiętam. A Jas tu lo tylko nauczyciel, ^'rog klasy Kurde. no. wróg klasowy!

Ostatni wagon dwójki telepie się na szynach, zawsze mi się wydaje, żc zaraz wyleet Bo to jest wagon z jednymi drzwiami w środku, po bokach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Drogę do międzynarodowej sławy otworzyło mu angielskie tłumaczenie Cesarzu z r 1983. Jego książki ściągnęły na siebie uwagę najsławniejszych krytyków literackich, o

dzisiaj mam włosy jak dziki burzan nad mokrym czołem zawisła burza szczęki latają wyrok błędny górze 1UŻ nie jest dobrze a będzie goraj patrzę gdzie Ciało wisi na drzewie

Myśląc w ten sposób dochodzę do wniosku, że nie wszystko jest tak proste, jakby tego chciał Adam Słodowy, ale mogę się mylić, więc pewnie się mylę, w przeciwieństwie

Już ci mówiłem, że ona nic nadaje się do tego, gdy ona przyjmuje komunię nie wierząc w nią, biorąc hostię za jeszcze jeden rekwizyt, przez który trzeba się przegryźć na

Przelaźka - pierwszy raz zetkrcgcm się z tym słowem, jak się okaza- ło, znaczy tyle co kładka (kładka leżała nad wyschniętym strumykiem.. króliczej nory: Jest zdumiewająco i

urzeczywistnienia, gdy intelektualnie czynnym,. prawdziwie twórczym elementem teatru stanie się aktor. Wykształcenie twórczego aktora, obojętnie gdzie by ono się nie odbywało, nie

zatrzaśnie, zasklepi, wyrówna, wygładzi i będzie spokój świę- ty, do wieczora przeczytam pół jakiejś książki, pół jednej z książek, których stosiki czekają cierpliwie

Poezja nigdy (i tak zdają się sądzić młodzi twórcy) nie pokona „pro- gu Tajemnicy&#34;, chyba że stanie się modlitwą autentyczną, wy- pływającą z najgłębszych drgań