• Nie Znaleziono Wyników

Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 2010, nr 4 (122)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Akcent: literatura i sztuka. Kwartalnik. R. 2010, nr 4 (122)"

Copied!
104
0
0

Pełen tekst

(1)

Sztuka to najwyższy wyraz

samouświadomienia ludzkości

U Dzieło sztuki - mikrokosmos odbijający epokę.

Józef Czechowicz

C e n a 1 0 z l <VAHHt>

NR JNOEKSU 352071 PI. ISSN 0205-^220

( 1 2 2 ) 2 0 1 0

Dom opieki - z

n a j n o w s z e j k s i ą ż k i H a n n y K r a l l • R y s z a r d K a p u ś c i ń s k i :

Fakty nie tą nagie •

(U)kraitta marzeń

M a r c i n a

Czyi*

• S z k o l n i o K o ł a k o w s k i m

* A g a t a F i r l e j :

Kolekcjonować, zeby być #

E . O s t r o w s k a , M , B i e n i a s , A . I J z a k o w s k i - w i e r s z e • A . K u l i k * S . M a j e w s k i , J. N o w a k - o p o w i a d a n i a • O c z y m m ó w i ą b a r d o w i e ? • J a n P o p e k - a r t y s t a n o s t a l g i c z n y

kwartalnik literatura i s z t u k a

a

(2)
(3)

jtespól redakcyjny

MONIK,* ABAMCZnC-C31AMOłV5łM JANINA HUNEK

ŁUKASZ JANICKI LECHOSŁAW ŁAMEtflSKI

WALDEMAR MICHA I.SKS (sekretarz redakcji) EMILIA RYCZKOWSKA

tadeusz szmtwr lAROSŁAWWMH

BOGUSŁAW WRfigL£W3K7 (ndakter naczelny) Ł-maric

HAt^fyUm iruJ.n^j KftPIłlAKjl HM^lHŁjłl*

Jj -i u- k: SiJih.b Swlt Wipółpiwujt};

Bogusław Mela (Hraneja^ Min* DoHffftfrwJcz; Ewa Dunaj,

fóief Fwt, Ludwik Gawroński. .Ujf/jdJ C^jmjfuAp, Andrzej łjtJwrDTjfcr, Magdalena funkfwtkĄi, Alina KocHaAaj/kt Islwin Kovdcs CWęgry)h

,Marek Kośba (Kanada )h Jtrrzy Kulnik. Elitii Leszttyfakd-Fieniak, facfk Łukasiewicz, Łukasz Marciiiczak, Anna Mazurek, Waftitch Młynarski,

Dominik Opolski, Waciaw Otzajea, Mykola Riabczuk (Ukraina), Alina Aumdit Afrtlgoruttu Szkifltfka, ftnySwifM,

jlrirtti Ityjrafai, Hohdan '/Ladura

CzaidpKiflO pttPmadit Inslplutu książki

wydawane na HcccriL' Minihlra Kullury i Uz.icdzi4.~Ewa Naroduwcgo

N'umcr >1/201U /realizowano przy pomocy ńnan^swe}

(Krodka Kultury U irwlkilw WujfwództHi Lubelskiego

„Akcent* korzysta w 2010 roku te wsparcia KincdariJ Senatu R^rtiypo&ptilitr) t a k i e j

(projfkt Ttoatcy Wgranicą. Polskie rodowody polskie znaki zapylania) oraz

(.rzędu MiisU Lublin

Par!nerem medialnym .Akcenlu" jest Radio J.ubHn SA

NB 1NDL'KSLI J520ri

O Copyripjii 2010 by .Akcent-

rok XXXI nr 4 ( 1 2 2 ) 2010

literatura i sztuka

kwartalnik

(4)

Ha pierwszej stronk oklaiiki

Jan Popek, Śmietnik świata, a. U. tempera. x #4 cm, 1972 Na ttwirtrj alTuntr okładki

Popłk^m o przegrany, S9 j. 7Qęm, 1975

Adra redakcji:

2<ML2 LuMin, ul. Liradika 3rIll pięlm ł • m:jilh aks* p]sm [^.pjzfta.pL

Www.akcent.gll.pl

Mroaf ńrrH

M-nertahiw nil1 zamówionych redakcja ni? zwraca.

ReidalfCja Hilrw^a sotic prawił <ioj^|fWłflU ikflJtówL Intamiacjj v pi* nijJiiLT.KiL" n j kuj j agraoiof ud/telaja

urzędy pOCHOrWr, Kuch SA. Kotportifr SA i Ary Poloni.

CfM prenumeraty krjjnwtfj n* ofcjtfi pednepo roku wynnii 3S iJ, Piemgdzf nudna wplłC^ lakże bczpoirediiiń na konto wydawcy Wschodnia Fundacja Ku[tury „Akcent" Bank PhkAO SA. V O w Lublinie

nr rachunku: 50 1240 ]503 ] ] 11 0000 [752 Sto?

tub pndtlHdl pocztowym pod adjtwni redakcji, pfltki^c uwinie adres prtnumcrjdini

i MznurFjjłc nu odwrocie przekazu _pnftiu«łtraia Akcenlu".

Vt LrSA „Akcent" rozpiowidnin^Ul przez następujące księgarnie:

PoUlh Ajntrkuł &tK)ks1cnt.„Nuwy Dziennik" - Foliiti American Daity UJeh/S:

II Wtft ilflili Slreet: York. NY 10018

Mira Puao; .Fołonb" BooteCnreiUMfi Milwaukee A w.; Chicago, 1L 60610

Francji sprzedaż, pmwadzi:

Librairie fakmiiK (KsL^arnia F^Eiki), [2K lid St. Germaim 75006 Paryi

Wydawcy:

Wschodnia Funda;^ Kultury „Aluenl", 20-112 1_i,i]->| i ul. Gnxfefca 5 Tutytm Kliniki, DzLaJ Wydrtrnktw

Wuttnn.*], NfepodkgMa i i i Iti. 11 6W-23-7J, h U f e 22 603 24 -SR

t-mail: czupłm«l^łtalorę.pi

Naktad L00CI ę^z. Unik ukoikzcno 8 grudiiu 2010 r.

Druk: IF Drukarnia. ],uMjiih ul. Stafoyfca 30

Cena Ą 10,-

Spis treści

Hanna KraII: Iton opieki f 7 E:da Ostrowski: wiersze / i i

[sivan Kovics: Tłumacz między tłumaczami.

O Ryszardzie Kapuścińskim } 16

Fakty nit są nagie, Z ftynardcm Kapuścińskim rozmawia lslvan Kovdcs i 19

Lisiy Ryszarda KopuśdAskiegp do IstyAia Kcn-flcsa f 26 Martyna R i e n i w i e r s z e t 29

AgjU Firlej: Kolekcjonować, żeby byt: / 31 SuwuiUia Kitsch; wiersze /

Adam Kulak: opowiadania f 42

Tadeuii! Szkolui: O co nas pyta I.eszck Kołakowski? /50 Adam Llzakowiki: wiersze 159

Sławomir Majew&ki: fWłffznj1 zestaw deja i / (iJ Tomali Scnogór: wiersze I 82

Marcin Czyi: (U)krairu tnarteń I jadwigd Nowak: opowiadania i 92 l aur* IiTłcu: wierne i 99

PftZEKROJE

PrirtaicjfH prozaicy,..

Starciu Klimowicz: Cmentarz przy ulicy Ku słońcu (In^ii Iwfótów „Ku alorioT]; \onunna Krocz: Wypowiedzieć tiebtćgłosami innych [Hanna Krall

„Rokowc sirusif pióra" Agnieszka laniak: Egzotyczna przyprawa nfMej współczesności i.LpsLi ^Sffer"]^ Małgorzata Sldachclka: Humanista jrf ze soba | Michał Głowiński „Kręgi Opowieść au- tobiograficzna"]; Marok Olszowski: W gabinecie figur w - o ^ t i [ P i o i r Pjyniski „PensjorLat"]; Andrzej Goworiki: Orły tersus kangury [Wojciech Chmielewski „Kawa u Doroh Jarosław Wach; Sen wariala tudziei jpujr- tie tosy potskkh emigrantów (Pioir Czerwiński „Ptubicgum życiaet nz.yli kjrlunowa sieć"]^ Malgonula Potenl: Prawda w gabinecie Iiotar lluaflna Clark , W cichym lejie VeniiDnlu"| f 101

Nit tylko analhycznie

Wiesława TurijńnkA: O polskich losach w „historii spuszczonej z hwcucha' [Melchior Wankowict „ Dzieje Korzeniewskich.

wa. z Woły n i j. Od Siołpców po Kai r1" \ Monika Ad a mczy k Gar- biiujika: mozaUcapisarzy-enugrantów \ foh:i Ncuhucr,

(5)

Rorbala Zsuzsanna Tórók (red.), „The Efcile and Return o f Writtrs from Hast Central Europę: A Compend i um'' Zdzisława Mokranowska: Zegnaj*

NRDi [Halitia Ludorowska Adieu, ŃRD] BLograric pissr^y ^ perspektywy postenerdow&kiej"] • Wacław Sadkowski: Krzysztofa Boczkovrsktego kanon Eiiotowski [Thomas Stearns KI jol ,hSzepty nieśmiertelności. Poezji wybra oe"] /127

l>WUGLO£Y

Alina Kocbańczyk i, Ewa Duraj o tomie lesnc i bogato. Utwory poetyckie Marianny Bocian t MS)

PT. AST YK A

Eliza Leszczyńska'Pieniak:Między nostalgia u spełnieniem. Ożyciu i twórczo fci }dW Pępka f 159

MUZYKA

UidwUc Gawrońska Kołysanka Dzieciątku Jezus w „Scherzu h-moir Chopina t 167

TEATR

Anna |asvor gdzie wzrok nie siffii"- O teatrze „Performer"} 172

RE-Z TYTUŁU

Leszek Mądzik: Lot f 175 BARDOWIE

Maciej Biała* Ewangelia według (Mbdskiej Federacji Bardów f 176

NAMIĘTNOŚCI

Marek Danielkiewicz: Węgrzy, czyli pochwała uticy t 183

NOTY

Waldemar Michalski: Poetyckie wosty Anny Frajlich l 185 Marek Blaza: O nadziei w sposób prosty i lfl9

Wactaw Wołyński: Krzemieniecki?spotkania - ..Dialog dwóch kultur"! 191

Noly 0 autorach i 195

EUROPEJSKA S T O L I C A lublin K U L T U R Y

•• 1& it ftN DYD AT

HANNA KRALL

D 0 1 1 1 o p i e k i * Nitzłe le lody,

Kami mówił, ±e włoskie, ładnie, w przyszedł.

sąsiedzi ze ftalowej mnie pozdrawiana, ca ta kTatka schodowa, nad Kaziem mieszkali i c ą i nie ma Kazij.

no me ma, mówi Karol, ani Matki Boskiej, pracy też nie mah musimy się niestety rozstaj powiedział mu prezes i Karol jest na bez.roboriu.

Kaziu kupował szynkę, stać g,o było, wojennym inwalida byłh najwyższą rentf miał naeałej klatce Jacytrynówkę robiłam i było przyjęcie.

Jak rodzina byliśmy.

Do szafy doczołyał się. d" schowka. Wszystko wyjfł, poukładał na łóżku i się położył. Karol patrzy - Kaziu na stuzłotówkach umierała nad nim modli się ksiądz % Panem Jezusem.

A Matka Karmiąca była w kapliczce od przedwojny. Zona Karola prała firaneczkę,ja zmieniałam wodę w kwiatach.

Ukradli! Matkę Boska! Karol inna wstawi], ate nie laką iuż. Zwyczajną, nienazwaną.

Możt: i włoskie sąb nawet podobne do... do... Sienną się szło, w slronę Marszałkowskiej... sprzedawali prze?, okno, pierwsze włoskie lody w eafej Warszawie.

Nie były złe i u Lardelkgo. no, ale pod twierdzy...

...pustynią jedzie się, a na gorę kolejki) linowy. Nie lubię kolejek, Zostałam na dole i pan Sarner został razem zemnq.

Dobre serce ma pan S*merr chociaż, w ogóle z Pnlski nie jest- Sprawiedli- wych zaprosił na swó; kosEt, ła wiózł mis do Grobu lińskiego i do Betlejem, Ale śniadania ta w Milionie jedliśmy^dzień w dzień.

Na tarasie siedzieliśmy, patrzyliśmy na starożytny twierdzę - okropność, 0 Bo£e»iami wszyscy p o z n a l i nę - i jedliśmy lody, Nfljkpsze lody w moim

£yciuh lepsze niż w dżelateria... o, 1 przypomniałam sobie, gclatcria pisa to się, 1 tai iana, na rogu Marszałkowskiej. Waniliowe i kiwi. W dżelaterii nie było kiwi. ale doktór Kaltman przywita od l.ardetfegOL

Niedaleko Ludcllcgo byt Sinyet. sklep z maszynami do wtyda. WldbTąd był na wystawie i Beduin,a między garbami wielbłąda stała maszyna. Marzyłam o lakioj, od kiedy skończyłam kursy krawieckie.

Obiad niosą.

ktl tD rrfłi IJ. Ii^iirtij t Jc« k.hi+hk.1 tfłii* Mu> >il. kh 'J LAjJf Uf vi04fiq. ^01 I r W W^iliWniCIWK SwiM kti+hiu

(6)

Wołowina?

Tu nie umieią wołowiny robić* ile razy trzeba tłumaczyć* że na małym ogniu i z jarzynkami.

Fasolka będzie.

Pani magister urietzy się, uwielbia la *otkę szparagową, bo ładnie się dzieli.

Pani magister lubi dzielić i Uczyć, z pracy w aptece jej zostało.

Zaraz, ułoży steczki na brzegu talerza i policzy. I ucieszy się, że tak ładnie lewi, tak równiutko, o, jeden strączek Icty drugi strużek l«±y,lr»0 strączek...

a pani magister cieszy stę, że ma policzone.,.

Kapusty nie. nie można podzielić, ale kluski już tak, o - pokasuje, o - i po- dział jest dokonany.

Przyjemniej jeść podzielone, nie uważa pani?, pyta mnie codziennie pani magister, Sama natura przyzwala nam na dzielenie, choć, trzeba przyznać,

pewne rzeczy dzieła się nieciekawie, weźmy parówki. Łatwe, a nieciekawe.

Cu innego marchewki, Podzielimy i sami sobą będziemy zadziwieni, że tak się nam udało podzielić...

Dobrze. że zwyczajnie mówi la magister, trochę i rudno, ale przynajmniej bez rymów, do L i g o w a - wieszam ir listom hosy hefiling w niemieckim obozie* przypala mnie słońce, kostnieję na mrozie...

Nie może pani normalnie?, pytam. Że głód, że praca ciężka.,, Nie może.

Od pracy wciąS bolą nogi, plecy, ręce, a głód, goić codzienny, wnętrzności mi skręca...

Radzi, żebym i ja wierszem, to nie jest trudne. Wzywali pania ci Żydzi na pomoc i już ma pani ładny początek: pójdę, gdy mnie werwą, przez lasy przez pola... Teraz trzeba z rymować do pól, pola - doJa chociażby, że taka będzie już pani dola...

Ja? ]a po nikogo nie pójdę, Moja odwagi się skończyła.

Santa się czascm dziwię... fak mówiła pani magister? Sama sobą jestem zadziwiona* że taka odwoź na byłam,

Do domu pójdf- Na Sienną.

Ruty już mam...

Sweterek...

Kapelusza me wzięłam. A myślałam nawet, żeby granatowy.

No nic, pójdę w chusteczce.

leden but,,.

Może ktoś zapiać mi drugi panlofel?

Dozorca przyleciał, po... policjant... po... pa., po panią, stopnie przeskaki- wał czy co, bo icbu nie mógł złapać, no po panią, iw co się psuli tak na mnie patrzy.,.

Od razu ÓtWOfZyly się dr*wi

Krawiec wyjrzą!, z naprzeciwka. Po nim dwie siostry, z dwóch stron krawca, a pc> siostrach fiinalska. L samego końca korytarza, spod ubikacji.

Zaraz..,

Przecież pierwsza wyjrzała tjinalska. Krawiec nie mógł wyjrzeć, bo go na trzecim piętrze już nie było. sająl mieszkanie po Żydach, a Ginalska po krawcu zajęła, I b kto byt pod ubikacją?

14 Proszę zaczekać, powiedziałam, zaczęłam ubierać się i zaczęłam myśleć.

Doniósł ktoś? Sąsiadki nic, ale mąż tej po lewej stronie,.. Nie podobał mi się len mąż. Na kogo mógł donieść? Na Jadzię? Na doktor Kałtman? Doktór ze szpitaia przybiegła, z Umschbgplatzu.., Fartuch narzuciła na płaszcz, ktoś mógł nię zdziwić - dlaczego na płaszcz, dlaczego nie normalnie...

Rędizie mnie męczyło przez cały dzień - kto wyirzał z końca korytarza.

Skoro Żydzi dogetla...

Krawiec po Żydach-., Ginalska po krawcu,,.

Wezmę kapelusz,pomyślałam j nałożyłam granatowy, z niedużym rondem, z kokardą. Wcześnie było, nikt jeszcze do pr i ey wyszedł, wszyscy siali w drzwiach i na mnie pair/yli. Ty, Marynia, żywa ju± do n » nie wrócisz, powiedział ktoś.

To był kolejowy komisariat, w Alejach, koło szpitala dziecięcego. Sienna szliśmy, potem Żelazną, policjant nie odzywał się, to t ia nie, tylko zasl a na-

wiałam się - Ruta? Jadzia? Doktór Kallman?

Modliłam się.

Do Ftronisławy.jak zawsze. Była błogosławioną od stu lal i powinna chcieć się wykazać.

Pomóż, prosiłam. Mnie pomóż i kogo tam trzymają w komisariacie, szmalcownik pewnie znowu przyprowadził. Od zarazy, fironisławo, miasto uratowałaś, to co dta Ciebie znaczy te parę osób.

Spokojnie szłam niewinnym krokiem, Zaw;ae im powtarzałam - pamię- tajcie, trzeba niewinnie chodzić.

Omega nazywał się, len szpital.

Nie ma go, komisariatu też nie, niedawno sprawdzałam, nie ma,do metra przenieśli.

Dwóch ich było. nieogoleni, niedopięci. jacyś od wczoraj. Jeden sta!,drugi siedział przy biurku i nabijał gjIzy. Rozerwał bibułkę, potem drugą, odsunął tytoń i spytał u ausweis.

Ostrowska... Maria, córka Mikołaja.., A Emilia? Zna pani Emilię Ostro wską?

Siostry miałabym nie znać?* zdziwiłam się i zaczęłam się trochę niepo- koić.

Ma pani siostrę Żydówkę? .uśmiechnął się ten stojący.

Co takiego?, powiedziałam, a w glosie mym d/wjęczalo oburzenie. |a - i żydowska siosira?

Mówiły potem, że krzyczałam,że w celi usłyszały mój krzyk.

Ja i krzyk?

Ja nie podnoszę głosu.

Powiedziałam: o, panowie- Dwa słowa tylko.

I popatrzyłam na nich-

I dodałam* ze takie numery ze mną nie przechodzą.

Zawołałam: Mila? lesteś tu?

były obie.

Odwiedzają, a jakże.

Obowiązkowe są, 15

(7)

I jak, Marynią się czujesz?

'lak troskliwie, tymi swoimi serdecznymi głosami... Obie. Córka Judzi i córka doktór Kaltman,

Wracam, mówię im.

Dokąd?, pytają i udają zdziwienie.

Jak to dokąd? Na Sienna.

Nic ma, Maryniu. Siennej. W powstaniu zburzeli, nie pamiętasz?

Denerwuje się. to dlatego, wiem, że na Stalową, przecież wiem.

Mario, mówią, ly nie możesz być sama w domu...

Tymi swoimi serdecznymi, troskliwymi głosami.

No. nie możesz, Maryniu, no, zrozum...

Nic mogę? Ja?!

O, drogie panic, nikt nie będzie mi mówił, czego nie mogę.

Jutro.

Albo dziś jeszcze.

Buty. moje buty gdzie są...

Cale s z c z ę ś c i że córka ładzi umiała się modlić, li^zamin był. Anioł Pański kazali im powiedzieć. Boże drogi, czy Jadzia nic niojjła się nauczyć lak laLwei modlitwy? Emilia Ostrowska - i nić wie c c to jest Anioł Paniki?

Córka wiedziała, ale te oczy jej... te jej wlwy-.StojącJ powiedział - jedna z was jest Żydówką, a druga nie jest. My nic wiemy, która jest która, więc lo wy powiecie nam, wy same,..

Miały zdecydować przez noc.

Rano miały powiedzieć.

Która jest która.

Polka wyjdzie. Żydówka zostanie z nami. powiedział stojący.

Podobno naradzały się. Jadzi5 mówiła: ty Wyjdziesz, ja już sobie pożyłam.

Mata mówiła: nie, ty wy jdlies*. ..

Podobno wiedziały,co urobią - Posianą obie.

Podobno usłyszały mój glos i ładzia szepnęła: - Maria przyszła, wszystko będzie dobrze.

Ciekawe dlaczego je wypuścili.

P r o n i ^ w i pomogła?

Anioł Pański je wy&Łchił?

Policjanci mi uwie izyli?

len za b i urkiem ui aż westch nąl - gdybym ja m iał dziecko f. t ak i mi oclam i, nie chodziłbym z ni en po ulicy.

i emu za biurkiem udafo się kolejno nabić dwie gilzy i nie rozerwać bibułki, Może wpadł w dobry humor i nie chciało mu sit odsyłać na gesiapo tego dnia?

Mliii rację. Musiały we dwie po ulicy się kręcić?

Wróciły skądś, spod lAlbłltta. Musiały wracać, b» jakiś mężczyzna dopy- lywai się o lę czamiutką.

A po co pod Lublin jechałyście?

Bo tam nie pytali o metrykę tej czarniutkiej.

Jadzia mówi, że pod komisariat podjechała doraika.

A skąd . nie było dorożki, piecholą poszłyśmy.

Ona - dorożka.

Ja - piechotą, Dorożka.

Piechotą.

100

lak czy tak - do mnie do domu.

Nic wed ziała o niczym. Emilia, siostra rodzona moja.

A co, a powinna wiedzieć?

Mila, daj metrykę, potrzebuję dla kogoś - lak miałom powiedzieć mojej siostrze?

Od razu by zrozumiała. Każdy rozumiał, komu jest potrzebna aryjska mclryka,

Przelękłaby się: Żydówce chcesz dać? Chcesz mnie narazić? I męża? I sześ- cioro dzieci? Ostem osób?. Polic*. Osiem! Dla jednej żydówki!

Dla dwóch, ta Żydówka ma córkę, tyle tylko mogłabym odpowiedzieć.

Tak było, osiem osób narazi tam.

Więcej.., jemcze i bratanicę.

Gdybym zaczęła myśleć, czegp ja nie powinnam...

Powiedziałam: daj mi metrykę, postaram się o dudatkowe kartki.

Jamę* żc dali.

Kupiłam im na czarnym rynku olej czy sól, może naftę do lampy.

Moją bralanicą *o$lała córka doktór Kali mar. Jadzia - moją siostrą.

Szylam im przed wojną sukienki.

Ugodziłaby się?

Serdeczna była, ale nie, nie dowiedziała się. Do końca życia.

No - nłeh nic mówiłam jej, Ani jej dzieciom.

A po co im wiedzieć. Czym innym sa zajęte,liczą coi, sprzeczaj? się.

O jedną wrósł ą.

Cioci u, mówią, należy się jedna szósta. Każdemu, Niech ciocia sama powie.

Po jednej wóslej wychodki. Niech ciocia policzy. He tiędzie? Jedna szósta.

A bo ja wiem, po kim?

Po matce chyba. Po babce. Po Hmilii.

Ktoś im powie pewnego dnia.

Córka Jadto.bo któżby.

Po śmierci mojej, bo kiedy.

Córka jadzi córce hmilii.

Najlepiej zaraz na pogrzebie. Na Bródnie, w iym kościele drewnianym.

Albo w drodze do grobu..,

A wit pani. puwie córka Jadzi córce Km i lii.

Piękna scena lo będzie, samu chciałabym zobaczyć.

|aj7.ia to po mnie przyszlaby.

Ruta nie, bo się spóźniłam. Spóźniła się pani o piętnaście mi nut, powiedział szmidcownikr

Cztery chcieli. Przysłała ich do mnie, miałam tysiąc. Pożyczyłam od zna- jomej pierścionek, kazała mi wsławić do lombardu, wziąć kwit i nddać j>n wojnie.

Poszłam z pierścionkiem, ftuly nie było, Dobrze, żjc się po Jadzię nie spóźniłam.

|?dzia to po mnie przyszłaby.

Albo Ry ta,

W jesionce siedziała. To błąd. ciepło było, a wyszła z getta w zimowym palcie. Cała się trzęsła, chociaż w palcie, Panno Maryniu, pani pokara się, pożyczy od kogo i. oni chcą cztery tysiące.

L01

(8)

Miałam lyiiąc.

Pożyczyłam pierścionek, śpieszyłam się,.H

Bo na te córki nie można liczyć, Ani na córkę Jada, ani na tę Kałtman.

I po Co ratowałam je?

Warto było je ratować?

Mogła la Tadzia zaczekać te parę dni.

Pierwszego przyszedłby listonosz, rentę by przyniósł,, wiązanka byłaby ładniejsza.

W środę miałyśmy ciasto upiec, murzynka.

T H potrafię, nie gorzej od niej, tylko czasami wychodź trochę suche. Jadzia dolewa c7egoi. kakao moż.e. Albo czekoladę. Albo rum.

leszcze dwa dni i bym wiedziała.

Nie umiera się przed pierwszym, ladzia powinna wiedzieć takie rzeczy.

Pani z gitarą idzie. Będzie *pie wać,przy łóżkach, według życzenia.

Ułani, utanU matowane dzieci... lo dla pana Stasia, W Westfalii w kopalni pracował. Nie spotkałam go, ale ja byłam pod holenderską ^ranic^.

Heniek odnalazł mnie, specjalnie na roboty dal sięwywie&ć.

la i żonaty mężczyzna? No^ wiecie państwou Heniek. Wysoki taki.

Przyjedź do mnie, mój kochany serce swoje ci dam.

Niechaj z oczu Izy popłyną Niech popłyną wdał...

Dla mnie to miało być? Ja proszę o Ave Maryja...

Artystka nie chce piosenek s ł u c h a j smutna jest, bo nie pamięta, kim byfa.

Ra/ mysJi. ze aktorką dramaiyczną, to znów, że w operze iptewała, Wczoraj tłumaczyła nam, że trzeba śpiewać otwartym gardłem -a-a-a-a-o-o-o-o.

Może śpiewaczką, rzeczywiście.

Jednego dnia straciła i pamięć, i glos, przypuszcza, za karę, ale za co, drogie panie, no za co.

Psycholożce wnuki poumierały na konflikt krwi.

Psycholożka mówi, że jutro umrze.

Wczoraj to samo, jestem, prosię państwa, dzień przed śmiercią. Dzisiaj, że już na pewno... jestem z państwem ostatni dzień..,

No to ją zabiorą. Prędko, Żebyśmy nie widziały. Bo zrobi nam się smutno i odporność nam się obniży.

Wenllon z żyły jej wyjmą, wyeiągną cewnik, WŁtawią sztuczny SZCZgfeę i przykleją plaster z nazwinkiem.

Do worki wloiąr Białe i czarne s^. % plastiku, z suwakiem aJbo na rzepy.

Ja chciałabym biały.

J biały samochód.

Myślą* tu nikt lego nie widzi.

Śmieszni sa,

t:

Możemy Sienną jechać?

Proszę pana. możemy Sienną?

Muszę się pożegnać.

Muszę przeprosić.

£ydów jej posyłałam.

Do mnie klientki do miary przychodziły, u niej byta bezpieczni*^

Ginalska, drzwi naprzeciwko.

Żydowskie siki wiadrem do ubikacji nosiła, pr/e* cały korytarz... Zupę 2 kuchni dobroczynnej...

Prreprtszam cię, Danusiu, ladzia? Jesteś już?'

Wiedziałam, że się nie spóźnisz.

Dorożka cneka, Obie wyjdziemy, ja już sobie pożyłam,

Hamta Krull

Jan l^ofwk, Krzesłu,40 ł 50 cm,

13

(9)

EDA OSTROWSKA

Papierowe bałwany i dziewczęta

tia pięciolinii plaży całe W syn kupach kocham cię tycie gdy zmierzch poleruje srebrną zastawę Kołobrzeg 9 sie rpn u Roku hfckiego MOS

W uporządkowanym świecie

drzemiących wulkanów są wiersze granaty bywaj wielka wodo kudłały psie

K^obl-Jte^. ](J tierpma Hjoku Pirulo^o ^oca

Szlachetne koLty z para i kania upalo tkliwa w taki dzień

t przyjacielem wiązać gorzkie zioła

pod mocną śliwą Lublin, 17 Lipca Ruku FaiUwgp 1009

Mają mnie ja nic ludy i narody a domown icy przelewają krew

14

błogosławiona za uchem

w zagubieniu dłoni gd;tie płacz i iniiech i ptaków war

l.Libtin, 11 Elpca Koku Pińikicpy ZKW

Za toba życie

biegiem od młodości w obłokach leszczach i przetokach

twoje przenajświętsze nonu$£C£enie

i korzenie gwiazd śmiertelne

Lublin, 28 lipca Roku Pań dfego 2009

Co tak pachnie na lace

owiKt

dobrych czynów gorzkie

schowaj mnie w miąższ,u pod płaszczem laski

Lublin, 29 lipca Roku Pańskiego 2009

Wulkan słońca nad miastem pluje żółcią i krw ia

niech moje umieranie będzie

jak suchy &Erąk biały ms l-hblinh29 lipca Koku Pańskiego 2009

[dii Ostrowska

15

(10)

ISTVAN K0VAC5

Tłumacz między tłumaczami

O Ryszardzie Kapuścińskim

W lutym 1984 roku huty tul Połskl w Budapeszcie poprosił mnie, żebym pojechał z Ryszardem Kapuścińskim do Lakitełek, leżącego noti Cisą, I10 kilo-

metrów od stolicy. na organizowany w tamtejszym Don m Kultury wieczór po- święcony pamięci Edwarda Stachury. Lakitełek, gdzie później we wrześniu 1987 roku powstało H^ffrjJrjf Forum Demokratyczne, już oti dobrych dziesięciu tal było miejscem bardzo interesujących imprez literackich zahaczających zwykle 0 politykę, w których zawsze brało itdzial czterysta*pięćset osób. Przybywali tu goście ze wszystkich zakątków kraju. To dzięki nim wiiy"^ rozchodziły rijf szeroko,

Kiedy Związkowi Pisarzy Węgierskich zależało na tymr żeby jakiś gość Z zagranicy nuał liczną publiczność, organizowana mu wyjazd do Lakitełek, W fen sposób trafił też do Luki te lek gość honorowy Tygodniu Książki ur 1976 roku, Edward Stachura, bórywtbecności kilkuset huki śpiewał swoje utwory akompaniując sobie na gitarze. Co prawda, większym wtedy dla niego prze- życiem była chyba wystawna uczta po spotkaniu* niż sam występ przed liczną

1 wdzięczną widownią...

W 1972 roku ukazała $if na Węgrzech w moim tłumaczeniu powieść Stachury mSiekierezada. czyli zima leśnych ludzi", a w 1983 rohi tom noh^/

„Naprzód niebiescy ". Zainteresowanie Stachurą byio wówczas bardzo duże nie tyłko w Police, gdzie jego legenda przeżywała apogeum, lecz również na Węgrzech, Można powiedzieć, te Ryszard Kapuściński przyjechał do Lakitełek w podwójnej roli. Z jednej strony miał wziąć udział w wieczorze autorskim jako autor wydanych na Węgrzech „Cesarza"i .Szachinszacha", z drugiej zaś

jako człowiek, a fcfłtos^ti w domu, w Meksyku, powstała powieść ..Siekierezada", i miał opowiadać 0 Stachurze... Ryszarda Kapuścińskiego również zaskoczył fakt, że czeka na nas Spory ftam, Spragnieni szczerych, wiarygodnych słów lu-

dzie byli raczej ciekawi Kapuścińskiego* dobrze znanego ze swoich książek już wydawanych na Węgrzech, niż tragicznie zmarłego polskiego barda. Rozmowa trwała do czwartej rano.

U świcie wyruszyliśmy z powrotem do stolicy. R? Ryszardzie Kapuścińskim nie

^yo widać najmniejszych oznak zmęczenia. mimo że spotkanie z czytelnikami trwało osiem godzin. Wypytywał mnie o Isttórta Ribói do samego Budapesztu, ponad dwie godziny rozmawialiśmy w mikrobusie właśnie o nim. 3 listopada 1956 roku premier Imre Nagy mianował brudna Bibó w swoim rządzie min i*

strem bez teki. Nazajutrz rano Armia Czerwona nieoczekiwanie zaatakowała Budapeszt. Przez tydzień trwały krwawe walki o stolicęr ale parlament jut

w dniu natarcia zajęli sowieccy żołnierze, Przebywający w nim członkowie rządu już w godzinach porannych opuścili stojący na brzegu Dunaju budynek, symbol Węgien fmre Nagy otrzymał azyl w ambasadzie ^rrfrjHJffmJrrey, prymas lózsef Mindszenty zaś w ambasadzie Stanów Zjednoczonych. Jeden człowiek pozostał na miejscu; lstvan Bibó, który nie zwracając uwagi na kręcą- cych się wokół obcych żołnierzy, zasiadł do maszyny dopisania i sformułował posianie do narodów świata. Rewolucję 1956 roku ocenił w nim jaka jeden

14

z najwspanialszych zrywów w historii Wjgie/; afojt Sandrów z 4 listopada porównał do agresji Hiticra na Związek Radziecki i całemu światu oznajmił, że każdy rząd przyniesiony na obcych bagnetach, który miałby zastąpić rząd Imre Nagya, należy uważać za rząd uzurpatorów i kolaborantów.

Dwa dni później Istvan Bibó opuścił Parlament z tekstem, który napisał. Po tygodmu nie tyiko solidarni w walce Węgrzy poznali jego treść, lecz również mająca wyrzuty sumienia opinia publiczna na świecie... Janos Kadar, który hr zdradziecki sposób zastąpił Nagya na stanowisku premiera, a następnie posłał go na szubienicę, nigdy Istranowi Biba Jego nie darował; w maju 195?

roku Bibó skazany został na dożywocie... JVrt dożywocie, a nit nu karę śmierci ponieważ obawiano się światowej opinii publicznej.

W 1963 roku, na mocy wielkiej amnestii wypertraktowanej przez ONZ, Bibó wyszedł z więzienia. Natychmiast zaprotestował przeciwko temu, że rząd Kadara wykluczył z grupy amnestionowanych 160 mniej znanych osób skazanych na dożywocie. BibA który już wówczas uważany był za jtsrfjii^tł

" najwybitniejszych węgierskich myślicieli politycznych XX wifiu. pracował jako magazynier w bibliotece, ^ty tymczasem jego dzieła powstałe w latach

1945-1956 ukazywały się w licznych przekładach na język angielski, niemiecki, francuski, wtoufci.

Jifnriir ftibó Zmarł h.1 1979 tvktt. W następnym dziesięcioleciu stal się on największym autorytetem moralnym i intelektualnym dla całej węgierskiej inteligencji. Zainteresowanie Ryszarda Kapuścińskiego btvdhtm Bibó wzbu- dził napis nagrobny, który sam Bibó sformułował jeszcze- przed 1956 rokiem -.

„.Żył pomiędzy 1945 i 1948". Co miało oznaczać, że okres jego największej aktywności życiowej zbiegł się z okresem węgierskiej demokracji zdeptanej pnez stalinowską dyktaturę.

IV trakcie tych długich rozmów w Lakitełek, w mickiewiczowską „godzinę północną" i podczas powrotu do Budapesztu poznałem Hyszarda Kapuściń-

skiego bliżej. fhJcohwJeffl wówczas nu półetacie w ukazującym w Kec- skemit, niedaleko Lakitełek, miesięczniku *torras". który spośród czasopism (j pedobnym charakterze wyróżniał się tymr że bardzo chętnie publikował studia socjologiczne i reportaże. Naczelny poprosił mnie, żebym zrobił wywiad z Ryszardem Kapuścińskim.

Miałem jut wówczas za sobą swój pierwszy wżyciu reportaż którego bohate- rem byt Krzysztof Zanussi. Umysbwyformat lego reżysera sprawił, że materiał wypadł świetnie i wywołał szerokie echo. Powstało wtedy błędne przekonanie, że jestem urodzonym reporterem. Nie chciałem tego poddawać w wątpliwość.

Miałem jednak łatwy zadanie, bo rozmawialiśmy z Ryszardem Kapuścińskim, jakbyśmy się znali od lat. Dlaczego zresztą miałoby być inaczej.

Rozmowa ukazała stę w lipcu 1984 roku na łamach „ Forraswraz z jednym z Jebtóh' Ryszanla Kapuścińskiego, Od tamtej pory każda jego nową książkę publikowano iv „Forras" w przekładzie Erzesbet Szenyats, która jako tłumacz

była godnym partnerem Kapuścińskiego. Maszynopis „Lapidarium i" prze- myciłem, wracając pociągiem na Węgry w 1988 roku. Dzisiaj można się już Z tego śmiać, ałe tak to było. Na dobrą spmwę należało być czujnym ful' want polskich czy UJfyierji^cJj pograniczników i celników, lecz wobt-c wciąż jeszcze strzegących niezłomnie podstaw socjalizmu władz czechosłowackich. J ink „La- pidarium i" ukazało się wcześniej w przekładzie węgierskim niż oryginale.

Około połowy łat 80. na Węgrzech zaczął Się polityczny ferment., Częścio- wo pod wpływem „SolidarnościŚwiadczył o tym fiikt. że węgierska i polska inteligencja - na wszystkich poziomach współpracy, nie tylko w warunkach Opozycyjnej konspiracji - znowu mogły na siebie Uczyć. W i 983 roku h^tłt- scy filmowcy zaprosili Krzysztofa Zanussiego, oferując mu wsparcie ze strony węgierskiej branży filmowej dla zepchniętych na drugi plan polskich reżyserów t rtA[<ir<Słv, Na zjeździe Związku Pisarzy Węgierskich w drugiej połowic 1984 roku witju pisarzy cytowało hf swoich Wystąpieniach myśli z opublikowanego 15

(11)

nu łamach nForras" tekstu Kapuścińskiego o brutał/wści władzy i roli kultury w umacnianiu jednostki i wspólnoty...

Wj^focń IS0Ł-I99O Ryszaid Kapuściński wielokrotnie gościł na Węgrzech;

brał udział w spotkaniach z czytelnikami, wyglasz4tł wykłady ^ KoJt^fmn tm.

htvana Bibódla liczącej setki osób publiczności, a jako artysta fotografik zapre- zentował się yf łf^frrL' Eofnijłigłizfi? byli obecni wszyscy ważni przedstawiciele ówczesnej opozycji węgierskiej - od Stf nrfora Csoóriego do Mikłósa Meszólya.

Trzeba dodać, żc iv Kolegium im. łstYnm Bibo wychowała się najmłodsza generacja, składająca się głównie z prawników, która po roku 1990 pełniła

niemałą rolę połityczna w życiu publicznym Węgier,

W drugiej po/owff lat osiemdziesiątych ja fuJtże co rultii, czyli Jkmwif za każdym pobytem w Woraawse, spotykałem się z KjumrJiTn Kapuścińskim.

SpoJfcflttra nasze zdominowtda polityka. Podobnie jak nasze rozmowy, rów- nież te, które ukazały się drukiem. O literaturze i sztuce rozmawialiśmy mało.

Poezja, sztuki plastyczne, w ogóle sztuka, fo dziedzino cudownej tajemnicy.

Wprawrfef e nic traktowaliśmy owego cudu jako tabu, ełe niejako jpi^^rtAfturjrif słuchaliśmy wybitnego węgierskiego poety, a zarazem tłumacza wierszy Tade-

usza NoWiika i Zbigniewa Herberta, l.aszłó Nagya, który napominał: rCzyń cud. nie zaś go objaśniaj!".

fedno % tych spotkań no pewno każdemu z tias szczególnie Jnuoro utkwiło w pamięci. W I9&6 notu iv Warszawskiej Jesieni Poezji brał udział wraz Z dwoma swoimi rumuńskimi kolegami Arpad Farkas, wybitny węgierski poeta z Siedmiogrodu. Uznałem za ważne, żeby Ryszard Kapuściński poznał go i po- przez niego zyskał wgląd w los Węgrów żyjących u1 Riwiunit, tV tamtych łatach szowinistyczny obłęii obtwktnsgo„geniuszem Karpat Nicolae Ceausescu sięga!

zenitu, ^iy/aszc za zaś jego piekielny pomysł burzenia wri poruszył

opinię publiczną. Całkowicie logiczne było pytanie, jakie Arpdd Kirfcdi zadał Krt/fHjrrrj/ij^rjiH przy stoliku h1 rogu kawiarni Hotelu Europejskiego - jako myślnik pomiędzy jednym kieliszkiem wóJiti lj drugim. ^A Jo nas, do czwartego świata, kiedy przyjedziesz?".

Poti koniec stycznia 1989 roku, kiedy szykowałem się do wyjazdu z WforHft- hy i powrotu na Węgry. Ryszard zaprosił mnie na pożegnalny kolację. Kiedy spotkaliśmy sięk z miejsca przywitał ttmit następującą wiadomością: Jeden z waszych polityków, o tle dobrze pamiętam nazwisko. Jmre Pożsgay, oświad- czył teraz wszem i obee. te iv robi wybuchła no Węgrzech nic żodna kontrrewolucja, tylko powstanie ludowe". Nieomal jednym tchem dodał następ- nie: ..lanizclski oświadczył, że trzeba usiąść do stołu obrad z „Solidarnością", bo okazało się, że bez niej nie sposób rozwiązać trwającego od lat kryzysu społecznego, politycznego r gospodarczego, Dalsza zwłoka może nieuchronnie prowadzić do wybucha". Wiedzkitimfi że czekają nas decydujące miesiące.

W dobrym nastroju skonkludowałiśmy, że - podobnie jak w 1956 - Węgrty i Połaey niezależnie od siebie, łecz jednak działają wspólnie. Byliśmy przeko- nani, te lv dwa doświadczenia mogą okreśłić los mV tylko Polaków i ly^jpow, lecz również łrs całego regionu. Szkoda, że nie zanotowałem wówczas naszej rozmowy. Ryszard Kapuściński bowiem rzadko mówił o Europie, a jeszcze

rzadziej o Europie Środkowej.

Dokładnie po roku spotkaliśmy się znowu. Polska miała za Joł^

pierwsze

- częściowo - wolne wybory, powstał też demokratyczny rząd z Mazowieckim na czele. Węgry pocAm«Hjy $wa ich męczenników z 1956 roku. ale wybory miały jeszcze przed sobti. fakkolwiek by potniej oceniać transformację ustrojową, to 1989 był jej najpiękniejszym rokiem. Po 1990 powinno się okazać, że prze- miany opierają się przede wszystkim ko moralnym oczyszczeniu; wzajemnej solidarttośct i poświęceniu dla wspólnego dobra. Dopóki taki stan ducha nie zapanuje, dopóty trudno mówić o prawdziwej transformacji ustrojowej. Na początku 1990 roku istniało jeszcze nadzieja, że taka ogólnospołeczna katharsis nastąpi...

14 Uwagę Ryszarda Kapuścińskiego na przełomie lotBO^ i 90. bez reszty przykuły

wydarzenia rozgrywające się w Związku Radzieckim, fak gdyby od ich przebie- gu zależał również nasz los. Główny temat naszej odbytej wówczas rozmowy stanowiły zmiany, jakie tam zaszły. Dopiero po upływie pól roku wróciliśmy do oceny tego, co się wydarzyło u nas, w Polsce i na Węgrzech, czy tet szerzej rzecz ujmując - w Europie Środkowej.

Pomiędzy sierpniem 1990 i lipcem 1996 pracowałem w Ambasadzie Węgier w Warszawie, a w następnych jedenastu miesiącach w świeżo powstałym Węgierskim Konsulacie Generalnym w Krakowie. W tym czasie prawie sit f Ryszardem Kapuścińskim nic spotykałem, 04 CSOsu do czasu łączyła nas żałoba: pochowaliśmy Tadeusza Nowaka, który był związany r węgierską poe- zją. i lVfti<łru Wbroszyłs&ego, który byt związany z historią węgierskiego roku

1956. W 1996 r. kontynuowałem rozmowę przerwaną w czerwcu 1990 roku.

Słowa Ryszarda Kapuścińskiego z rozmów nagranych na magnetofon przeszły Swoistą metamorfozę. Naszą wymianę myśli, a ściślej biorąc odpowiedzi i mo- nologi Ryszarda spisałem z taśmy, po czym przełożyłem na węgierski.

Opublikowane po Wttjenku rozmowy Elżbieta Cygielska przełożyła „z po- wrotem" język polski. Można to nnwifl uznać za twoisty eksperyment.

W tiKiiffi tekście „Dlaczego piszę?"', który mógłbym uznać za drukowaną odpowiedź na pytanie* jakie mu wcześniej zadałem, Kapuściński zauważa:

.Najchętniej określiłbym swoją profesję jako zawód tłumacza. Tylko tłumacza nie z języka na język, ale z kultury na kulturę". Ho ta języka w publikowanym właśnie tomie idkgła niejako podwojeniu. Polskie słowa Kapuścińskiego nagra- ne na magnetofon zmartwychwstały po polsku zanurzone wcześniej w zdroju języka węgierskiego. B)c może dzięki temu słychać w trick podwójne tętno epoki,

o której problemach i treskach, nadziejach i możliwościach rozmawialiśniy...

•Śh-jijftł, tv którym żyjemy.

Do rozmowy dołączam kilka iustow które mogą być interesującym dla bada- czy przyczynkiem do biografii i twórczości Ryszarda Kapuścińskiego.

KfJuiM, 11 nurt a 20O3 r.

IstYÓn Korar?

Fakty n i c są nagie

Z Ryszardem Kapu&l ri.sk im rozmawia tserón KovAcs - Poznałem Pana pięć łat temu - była to przypadkowa rozmowo w Warsza- wie, Mój przyjaciel. Jerzy Snopek, znakomity, młody polski historyk literatury wspominał o pewna porywającej księtce. O tomie reportaży, który jednak jest poezją, Poezją - podkreślił on. któremu nawet dystans dwóch stuleci nie

przeszkadza osobiście znać poetów polskiego Oświecenia, Ori. o którym wie- działemr że jego entuzjazm tna stuprocentowe pokrycie... Tak właśnie - dzięki mojemu przyjacielowi historykowi literatury - dotarłem do pańskiej książki ..Wojim futbolowa' - fcfor^ rzeczywiście czytałem, jakbym ofaowtil z poezją.

Chciałem zapytać, czy to wiaśctwę podejście, ti także o to, jaką rolę w pańskim życiu i twórczości zajmuje i pełni poezja?

- Zaczalem jako poeta. Z poezją wyruszyłem w drogę„ w swoją intelek- tualną podróż. To prawdah po pewnym c u w innie zdradziła, jednak iako ucteń szkoły średniej mogłem sii; jeszcze pochwalili pewnymi sukcesami w poezji. Jeden mój wiem opublikowało najsłynniejsze wńwczasczasopismo literackie „Odrodzenie'' Otływiście, sac/er/e mówiąc, le młodzieńcze wier- n a były sJabtufrc* zrodziłydię jednak z poetyckiej fantazji i ambicji. Kiedy skończyłem 10 lat, porzuciłem pisanie wierszy,

J • ^rti Wytcin. i j" J ,.iik.lrifl 1H7 r 15

(12)

- Dlaczego?

- Podfibrie jak VRiyicy moi rówieśnicy, którzy wystartowali w lalach stalinowskich, ja równici nie mogłem nic ulec prze możni: mu wpływowi Majakowskiega A ponieważ on reprezentował szczyty pewnego kierunku w poezji,nie sposób było go przesclgnąć, Nie pozostawało zatem nic innego, jak na takim bądź innym poziomic zacząć go naśladować, stać się epigonem.

Pracowałem już wówczas w pewnym piśmie młodzieżowym, w redakcji

„Sztandaru Młodych" Zaprosit innie kiedyś do siebie Julian Tuwim, jed- na z czołowych postaci ówczesnej polskiej poezji. Nie muszę mówić, jaką rmaicm tremę, ktedy szedłem do niego do mieszkania. Mówił, przeskakując z tematu na tcmaL Właśnie wtedy ukazał się „Eugeniusz Oniegin" Puszkina w tłumaczeniu Adama Ważyka. Pierwsze pytanie, jakie zadał mi 'luwim, by to pytaniem człowieka, który się dziwi: „jak to możliwe, że znaki zł się ktoś, kto przełożył Onicgj na, kiedy ja po parunast u strofach m usiałem się poddać ? To dla mnie niepojęte..,"! Mial wątpliwości co do poziomu dzieła Ważyka. Co nie było zaskakujące, bo wątpił w poziom eatej ówczesnej literatury polskiej.

Mieliśmy wtedy rok 1950 i Tuwim uważał nas/4 poezję za wyjątkowo kiepską.

Dlaczego? Sam na to pytanie odpowiedział. lak jak Mickiewicz ze swoim niezwykłym talentem i osiągnięciami poetyckimi pntytłoctył XIX-wieczny polską poezję, tak Majakowski wniósł się n a s z y ł poezji „socjalistycznej"

Przyćmił wszystkich..,

1 tak przestałem pisać wierne, ale pozostało coś wv mnie zCMtgo przymu- sowo poronionego poety. Jakieś źródełko, strumyczek, który niepostrzeżenie niósł mnie do punktu, w którym znowu chwyciłem za pióra..

-Cv jkfanifo Patm znowu do pisania, choć już wre dopisania wierszy?

- Jakiś rodzaj niezadowolenia, poczucie niedosylu... Przez długie lata by^

łem korespondentem PoEskicj Agencji Prasowej. Jeździłem przede wszystkim do krajów trzeciego świata.,.

- Od kiedy ?

- Po raz pierwszy wyr uszyłem w podróż, która ciągle wydaje się nie mieć końca, w LV>6 roku.., W sumie prawie dwadzieścia lat spędziłem zagranicy g!óivme w krajach trzeciego świata. Te tata podróżowania oznaczały zarazem ciężką codzienną harówkę... Bo w gruncie rzeczy łns korespondenta praso- wego nie jest. szczególnie godny pozazdroszczenia. Dzień w dzień ir/eba coś napisać, dtuższy czy króijzy lekst, a zamieszczoną w tym tekście wiadomość, materiał informacyjny, trzeba zebrać,trzeba wywęszyć trzeba zdobyć... Pyły wyda rżenia, o których świat dowiadywał się po raz, pierwszy z moich donie- sień.^ czasem jednak pomyślałem sobie, że lo,co nadaję z różnych zakątków świala jako krótką wiadomość, informację, korespondencję, to właściwe są wąsko dziennikarskie teksty. Więc wracafac na dłużej bądź krócej do kraju, pisałem lo,o czyni jako korespondent nie napisałem,.. I w takim klimacie niezadowolenia, niedosytu, zaczęło być dla mnie coraz bardziej oczywiste, że to, co donoszę czytelnikowi jako korespondent, nie jest w gruncie rzeczy wszystkim,co chciałbym mu przekazać. Prawda - relacjonowałem fakty,ale jednocześnie zadawałem sobie pytanie: co to jest fakt, co to jest literatura faktu? W powsioechncj świadomości bowiem faki to nic innego jak dokładnie określone w <*vjsic i przestrzeni wydarzenie. Naogół wydarzenie uwiązane z jakąś sytuacją polityczną, jak zagraniczna winyl a gfcwy państwa, atak zbrojny przeciwko sąsiedniemu krajowi czy tei nieoczekiwane wydarzenie społeczne lub gospodarcze, krach albo ^ręcz przeciwnie, gwałtowna ko- niunktura... Wszystko to mieści się w pojęciu fakt-

jednak doszedłem do przekonania, że relacjonowane przeze mnie jako korespondenta wizyty głów państw, zbrojne ataki, nadzwyczajne wydarze- nia społeczne ild. nie mówią niczego głębokiego i prawdziwego o świecie.

Musimy się zastanowić, co to jest istotna wiadomość,., a przede wszystkim, co to jest fakt? Odpowiedz może się wydać niesłychanie prosta. Dla mnie 14

w sposób najbardziej naturalny faktami siaty się również takie sprawy jak np, zapach... Zapach pewnego placu,niedługo po stłumieniu demonstracji..

Atmosfera pewnego decydującego o wszystkim dnia. nastrój miasta - Cóż to rest, jeśli nie fakty? Zdałem sobie sprawę, że o faktach powinienem pisać właśnie w tym sensie. Bo to, co zwykło się uważać za fakt, szybko przemija, ale zrozu mien ie jakiegoś innego świata, innej grupy ludzi, narodu, i n nej sytuacji zależy od lega czy oddamy ich nastrój, sposób myślenia, sposób odczuwania, sposób istnienia, klimat codzienności. Doszedłem więc do wniosku, że fakt trzeba inaczej zdefiniować i że inaczej trzeba opisywać świat. Środki maso- wej komunikacji dzień w dzień aasypują oas tysiącami taktów. Na przykład, że w republice Togo pułknwnik X wrganizował zamach stanu i zmienił na stanowisku premiera pułkownika V. Zaćmijmy od tego, że zwykły śmiertel nik me ma pojęcia, gdzie leży Togo. a tym bardziej nie wie, czy to dobrze, że pułkownik X zastąpił pułkownika Y w kierowaniu państwem. Oczywiście nie zna też głównego motywu, który zapoczątkował ów ciąg wydarzeń. Z infor- macji tej zatem - jeśli akurat o nas chodzi, niczego nic pojmujemy, niczego nie rozumiemy. Doniesienie to jednym uchem wpada, drugim wypada, nie pozostawiając po sobie śladu, zupełnie nas nie poruszając.,.

Dla mnie naiLepszym, najbardziej przekonującym sposobem uchwycenia istoiy lego nieznanego świala i jego oceny stal się sposób polegający ria tym.

że to my sami opierając się na zgromadzonym doświadczeniu, wiedzy, od- czuciach i przeczuciach interpretujemy 1 odczuwamy ten świat. Albowiem my sami również żyjemy w określonej atmosferze, klimacie politycznym i społecznym* w niepokoju, a czasami w euforii dążenia do tego, żeby było lepiej. O t o fakty, które dla mnie mają znaczenie. O nich zacząłem pisać.

A zatem to, co ja piszę, to nic innego jak - wedle mojego własnego określeń i a - reportaż autobiograficzny.

Opisuję swoje istnienie w świecie, sumie istnienie w danym punkcie świata, i to, jak widzę świal, który mnie otacza. Punktem odniesienia dta mnie jest moja polska sytuacja. |a po prostu staram się „przełożyć1' sytuację i warunki panujące w innych zakątkach świala na swój język ojczysty.

- A ^flte-FN istnieją takie więzi, wsmsit politycznym, któr* łączą Polskę łub dajmy na ro łt^grR z jakimi zakątkiem światu, gdzie diaM mówi dobranoc?

- Sądzę, że tak. Pojęcia „trzeci światH nie wolno % góry slosować jako po*

jęcia pejoratywnego, Nie można trzeciego świata uważać *a gOfS^y niż naw.

świat, za świat, z którym me mamy nic wspólnego. Twierdzę, że trzeci świal właściwie nie ma granic, można się z nim zetknąć wszędzie.,. Nie mamy bo- wiem prawa głosić, że nasz własny świat iesl pod każdym względem światem rozwiniętym. Bo co właściwie rozumiemy pod pojęciem „rozwinięty? Pełne zadowolenie w stosunku do możliwości...O czymś takim dzisiaj nie możemy przecież mówić. Trzeci świat to pojęcie, które powstało na określenie obsza-

rów kuli ziemskiej zamieszkanych przez polężne,ogromne masy ludzkie,Te masy coś „zagrzewa", jakaś wspólna, ludzka ambicja, niejasny cel, konkretne niezadowolenie.,. Owe masy, rzecz jasna, tylko częściowo osiągają swój cel, w niewielkim stopniu zaspokajają swoje ambicje.

CJz.łnwiek może być szczęśliwy jako jednostka, co się zaś lyczy społeczeństw, (o wszędzie widzimy ogromny krytycyzm, gorączkowe poszukiwanie roz- wiązany czasami bezradność. Pod lym względem wszyscy żyjemy w trzecim świecie. To prawda, piszę o krajach trzeciego świata, o jego politycznych przywódcach, głowach pańsiw. wydarzeniach. }ak się jednak okazała nie tylko dla wąskiej grupy fachowców. Moje książki o „trzecim świecie" ludzie czytają zapewne dlatego, że w opisanych lam, żyjących gdzieś daleko posta- ciach odnajdują cechy, w których rozponnaią samych siebie,

- Czy tu fit: Pana książki, natykamy się często nu powiązane, rtcdro/wse^ wza- jettutii sprzeczne pojęciu, jak np^lwgaty kraj" i „biedny naród"— W bogatym

kraju tci moit wybuchnąć rewołtufa tymczasem w niezliczonych, porażająco 15

(13)

biednych krajach nie widać żadnego radykalnego ruchu społecznego, żadnych rewolucyjnych dążeń. Można z tego zapewne wysnuć wniosek, te nie tytko sytuacja fpifpodorcza popycha naród do nwołtieflĄ

- N i świat, na historię musimy patrzeć jak na proces mesłychante złożony.

Proces. którego w gruncie rzeczy nie potrafimy sprowadzić do jednej przy- czyny - dajmy na to gospodarczej. Zakorzenił się w naszych czasach pogląd, że postawę człowieka, jego zachowa nie, działanie motywuje wyłącznie sytu- acja gospodarcza. Moglibyśmy tu zacytować powszechnie znan-i definicję:

byt określa świadomość. / mokh doświadczeń i przemyśleń wynika, że byt określa świadomość jedynie w pewnych wypadkach, w pewnych sytuacjach.

W innych zaś to właśnie świadomość określa działanie i postawę człowieka.

W naszych czasach j ę d r n y świadkami licznych ruchów społecznych, re- wolucji, zamachów stanu, pochłaniających gigantyczną energię, w których głównej roli wcale nie odgrywają czynniki gospodarete. Już choćby z tego powodu jej nie odgrywajq, że t. punktu widzenia gospodarki sytuacja świata jest dzisiaj tak katastrotaLna, że w co najmniej stu kraiach powinny zacząć wybuchać rewolucje - jednocześnie i bez. chwil i p nerwy. Ale o niczym takim me ma mowy. W masuj epoce to raczej inne czyn ni ki popychają człowieka di>

czynu, do poświęceń, "lakim zaskakującym czynnikiem jest kultura, religia, wiara, niepodległość społeczna i narodowa, potrzeba narodowej (u&amoid, odrzucenie obcego nam stylu życia, obcych zachowań i nieustanny sprzeciw wobec rozmaitych łorm podporządkowania.., Sadzę, że są to czynniki, któ- rych nie mołna opisać używając pojęć ekonomicznych, i że oddziałują one z niesłychaną siłą W minionym dziesięcioleciu mogliśmy zaobserwować nowe zjawiska: zaczęły pulsować czule punkty, które mieliśmy już Za prze- brzmiałe. Niepodległość, samostanowienie, tożsamość narodowa i społeczna, zachowanie własnego oblicza to dziś pojęcia wrażliwe jak okostna... Narody w naszych czasach nie chcą się włączać, dostosowywać, wtapiać w duże stnik.

tury: twardo bronią jwojego języka, swojej kultury. Za pomocą własnego języka i kultury bronią się przed tym wszystkim, co w taki czy inny sposób zagraża ich istnieniu. To powszechne zjawisko i ma ono niesłychanie doniosłe Znaczenie w dzisiejszym świeck,

Przekonującego diKWcidu na to dostarczył mi mój pobyt w Iranie. Rewolucję i ra ńską wzniecono n ie z powodów gospodarczych,.. Wręcz przeciwnie, w lym kraju doszło do rewolucji, kiedy przeżywał on wyraźny boom gospodarczy.

ALe zaspokajając potrzeby ludzi, jedynie w niektórych sytuacjach i w niektó- rych okresach można ich utrzymać w garści- ftn oto zupełnie niespodzie- wanie, z pozoru zaskakująco rodzi się potrzeba - w jednostce, wspólnocie, społeczeństwie, narodzie - żeby stać się lym kimś, kim w gruncie rzeczy być się powinno. Gdziekolwiek bywałem w świecie, wszędzie stwierdzani, że podstawową potrzebą człowieka, jest poirzeba bycia wolnym, niezależnym, że człowiek pragnie być traktowany jaku jednostka twórcza, jaŁo ktoś, kto jest w stanie nie tylko produkować, budować, lecz że jest również powołany do iworzenja wartości duchowych, do tworzenia kultury, co daje mu świa- domość własnej wartości.

- O ile wiem, po rewolucji tran był skłonny zawierać umowy gospodarcze tyl- ko z tymi. którzy objawiali zrozumienie czy wręcz sympatię dla rewolucji mwi- skieji i że umowy te zawierały warunki dla partnera znacznie korzystniejsze aniżeli te. które Iran oferował wcześniej w podobnej rodzaju transakcjach.

- t:lnvdzi po prostu o to. że kiedy człowiek Zrealizuje swoje pragnienie wolnnści. demokracji i tożsamości, lo zarówno jednostka, jak i naród, są zdolne do wielkich poświęceń. Właśnie dlatego, nie można świata objaśniać jedynie poprzez sjluację gospodarczą.

Przeciwko istniejącemu porządkowi występują nie te narody, które są w najgorszej sytuacji materialnej, W * te. które mają odpowiednio silną świadomość własnej tożsamości, wartości, kultury, które chcą tworzyć nie

102 tytko dobra materialne i nie tylko pod względem materialnym chcą dobrze

żyć. Bardzo prymitywny j e n sposób myślenia, który zakłada, że jeśli człowiek dostanie jeść, to zamknie usta, będzie milczec. Myślę, że biblijne powiedze- nie, że nie samym chlebem człowiek żyje, staje się coraz hardriej aktualna

i nabiera coraz większego znaczenia. To nie przypadek, że w epoce walka o przyszłość toczy się w sferze kultury, w obrębie języka, w obszarze

współżycia gdzie świadomość własnej wartości jest czynnikiem wzajem- nego wsparcia - oraz w dziedzinie informacji.,,.

To są sprawy, które w coraz większym stopniu rozstrzygają o losach świata, Nieprzypadkowo nowy typ społeczeństwa, które ma powstać, w naszych czasach i na naszym globie nazywa społeczeństwem informacyjnym.

Nagle więc pojawił się laki czynnik, jak informacja, który w pewien sposób wytycz*granice kultury danego społeczeństwa, Ale zaraz powslajc pytanie...

co to jest informacja? W jaki sposób możemy się przekonać, że informacja, o której mowa, zawiera rzeczy wislą prawdę? To były zagadnienia, które za- wsze inmc Interesowały, frapowały, Dla mnie informacja składa się nie tylko z danych liczliowych.nie tylko z samych faktów i danych gospodarczych czy politycznych, lila mnie w pojęciu informacji zawiera się też wiedza o tym, jakie jest samopoczucie ludzi. Ustalenie, czy ludzie są zadowoleni ze swojej sytuacji. Albo dlaczego, mimo pozytywnych wskaźników gospodarczych, Ludzie s^ przygnębieni, gdzie tkwi przyczyna tch niezadowolenia, poczucia niedosytu. O tym właśnie starałem sie pisać.

Zachodnioeuropejski - ale i me ty lko - „terroryzm w dobrobycie" może świadcTyć o tym, że względny dobrobyt gospodarczy nie oznacza jeszcze automatycznie pozytywnego psychicznego nastawienia człowieka. Być może w części ów dobrobyt należałoby zastąpić czymś innym, co sprawiłoby, że człowiek poczułby' się naprawdę dobrze... Potrzebę tego Czegoś innego ter- roryzm sygnalizuje w sposób ekstremalny.

Terroryzm należy do dziedziny patologii, owa patologia jednak może wskazuje na problem organiczny. Terroryzm tn jest taka patologia społeczna, która wyraża pewnego rodzaju niezadowolenie; rozczarowanie. Terroryzm tn indywidualny, agresywny sprzeciw wobec istniejącego porządku. Warto pomyśleć o przyczynie jego destruktywnej siły. Nie da się uniknąć pytania, co zrodziło, co karmi ńw terroryzm, gdzie on powstał, co go trzyma przy życiu i co się za nim kryje, Wiele razy pisałem o tych kwestiach, ponieważ

>taralem się dojść iródeł terroryzmu. Znalem wielu ludzt. których uważano za tetrorystóWh niejeden z nich został zabity jako terrorysta. Starałem się odkryć, dlaczego ten ktoś lyybral taka postawę, taką formę zachowania. Bo wydawało mi się nadmiernym uproszczeniem mówienie o nim, o nicli.jako o ludziach, którzy działają z pobudek materialnych czy też mają na wzglę- dzie jakieś inne podobne „ziemskie" cele...Terroryzm bowiem to jest taka choroba, taka patologia, która powinna nas skin nić do tego. żebyśmy pewne zjawiska, pewne problemy społeczne, poddali krytycznej ocenie i krytycznie je przeanalizowali. Tylko w ten sposób możemy <Hdkryć prawdziwe przyczyny

terroryzmu.

- Żołnierze występujący w pańskich reportażach i książkach są zawsze prza-ażająco szorstcy, brutalni. AU kiedy znaiazłńf Pan pod lufą tch pistoletu maszynowego, to jednak nfo pociągnęli za spust Jak się Panu miało uciec i to niejeden raz? Czy ta Pan był sympatyczny dkt żołnierzy, czy jednak zdarzają się sympatyczni żołnierze? Ho ten, który j^fd^if Piwu przy życiu, na pewtto

wydaje się Panu Sympatyczny,..

- Pjlanie to dotyczy takiego kręgu zagadnień, takich historii, o których zamierzam napisać w swojej następnej książce, w niedalekiej przyszłości, lej tytuł będzie zapewne brzmiał „Rozbrojenie twarzy ' Kiedy człowiek znajdzie się w dramatycznie trudnej sytuacji, wtedy przedstawiciel władcy, porządku czy pseudoporządku zawsze zwraca ku niemu swojej groźną, po-

i ł

Cytaty

Powiązane dokumenty

lekarze... Wtedy powi edział a, że jes zcze dziś iaj odbiera samochód od blacha- rza i jutro rano będzie u ciebie - wyjaśnił inżynier. zetak się stało, gdybym wiedział... -

Drogę do międzynarodowej sławy otworzyło mu angielskie tłumaczenie Cesarzu z r 1983. Jego książki ściągnęły na siebie uwagę najsławniejszych krytyków literackich, o

dzisiaj mam włosy jak dziki burzan nad mokrym czołem zawisła burza szczęki latają wyrok błędny górze 1UŻ nie jest dobrze a będzie goraj patrzę gdzie Ciało wisi na drzewie

Myśląc w ten sposób dochodzę do wniosku, że nie wszystko jest tak proste, jakby tego chciał Adam Słodowy, ale mogę się mylić, więc pewnie się mylę, w przeciwieństwie

Przelaźka - pierwszy raz zetkrcgcm się z tym słowem, jak się okaza- ło, znaczy tyle co kładka (kładka leżała nad wyschniętym strumykiem.. króliczej nory: Jest zdumiewająco i

urzeczywistnienia, gdy intelektualnie czynnym,. prawdziwie twórczym elementem teatru stanie się aktor. Wykształcenie twórczego aktora, obojętnie gdzie by ono się nie odbywało, nie

zatrzaśnie, zasklepi, wyrówna, wygładzi i będzie spokój świę- ty, do wieczora przeczytam pół jakiejś książki, pół jednej z książek, których stosiki czekają cierpliwie

Poezja nigdy (i tak zdają się sądzić młodzi twórcy) nie pokona „pro- gu Tajemnicy&#34;, chyba że stanie się modlitwą autentyczną, wy- pływającą z najgłębszych drgań