• Nie Znaleziono Wyników

Dom rodzinny w Kamionce - Krystyna Potrzyszcz - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Dom rodzinny w Kamionce - Krystyna Potrzyszcz - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

KRYSTYNA POTRZYSZCZ

ur. 1933; Kamionka

Miejsce i czas wydarzeń Kamionka, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Kamionka, dwudziestolecie międzywojenne, dom rodzinny, jedynactwo, ojciec, praca ojca

Dom rodzinny w Kamionce

Nazywam się Krystyna Potrzyszcz. Urodziłam się 16 października 1933 roku, za miesiąc kończę osiemdziesiąt sześć lat. Jestem już w sędziwym wieku panią.

Urodziłam się w Kamionce koło Lubartowa. Wyemigrowałam w [19]47 roku, ponieważ bardzo wcześnie zmarła moja mama, a później równie wcześnie zmarł mój ojciec i ja już żadnych związków z Kamionką nie miałam. [Później] byłam tam krótko gościem, po dwa, trzy tygodnie w czasie lata. Żadnej rodziny bliskiej nie było, byłam jedynaczką, co jest nieszczęściem – wszystkich zachęcam do licznych rodzin. [Bycie jedynakiem] to jest nieszczęście straszne. Dobrze, jak obok ma się koleżanki, kolegów, to mija to osamotnienie, bo jest się z kim bawić, ale przychodzą takie momenty, kiedy człowiek stoi nad grobem mamy, załóżmy, jak ma lat dwadzieścia, albo nad grobem ojca, kiedy ma lat trzydzieści i jest sam, nie licząc swoich małych latorośli, że to jedynactwo to jest rzecz bardzo przykra.

W stosunku do innych życie było dostatnie na tyle, że nie trzeba było tęsknić za czymś, za czym inni tęsknili w czasie wojny. Więc dzieciństwo miałam szczęśliwe.

Jeśli chodzi o dom rodzinny, to był ciepły, był gościnny, był kochający się. Był prawdziwą ostoją dla każdego, kto potrzebował zatrzymać się, kto potrzebował wsparcia. Ojciec prowadził zakład krawiecki, więc w domu zawsze ktoś był, a ja pod takim wielkim, długim stołem, który był zrobiony nie z deski, tylko z bali – ponieważ krawiec musi mieć ciężkie bardzo jedno żelazko do prasowania rzeczy takich, jak jesionka – urządzałam sobie z koleżanką dom. Zawsze jakieś ścinki materiału były, więc z tych ścinków robiłyśmy sobie dywany, dywaniki, mebelki miałam – tam myśmy się bawiły i słuchałyśmy, co starsi mówią.

(2)

Data i miejsce nagrania 2019-09-17, Lublin

Rozmawiał/a Agnieszka Góra-Stępień

Redakcja Justyna Molik

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Może nie tyle skarby, co takie „przydaśki”, które się nigdy nikomu nie przydawały, ale były wyniesione na strych na wypadek, gdyby się przydać miały.. Z sieni wchodziło się

Obojętnie, gdzie klient kupił, czy był tam gdzieś nad morzem, kupił zegarek, była podpisana umowa z przedsiębiorstwem – były sklepy te GS-owskie, WZGS-owskie, jak wykupili

Na przykład jak tu były szuflady na dole, bo szafa była z szufladami, a tu były te obrzeża tak nie całkiem na brzegu, to były takie paseczki wstawiane czarne albo brązowe, bo

Byłam taka zdziwiona, a nawet zdegustowana, bo zawsze w domu jakieś zajęcie było, a ponieważ byłam jedna – co nie znaczy wcale, że mnie głaskano, tylko wręcz odwrotnie –

Obowiązkowe były fartuchy takie, jak później noszono w szkołach podstawowych, ale także sukienki granatowe, z tym że dużo dziewczynek, dużo koleżanek ubierało się jednak

Jak jest piękne słońce, to są tam tarasy – można się opalać na tarasie, można iść na plażę, zwłaszcza że to miejsce ma takie wcięcie, jak jest brzeg morski – to

I kiedy pomyślałam o przeniesieniu się do tej szkoły, to zobaczyłam też takie kwaśne spojrzenie swojej pani dyrektor, która jest przyjaciółką dla mnie do tej pory, ale

Nasz dom to był domek wiejski, babcia miała duży pokój z jednej strony korytarza, między nami był korytarz, był duży pokój i był mały pokój, a w środku między to była