• Nie Znaleziono Wyników

Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1936.12.15, R. 17, nr 146

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Głos Wąbrzeski : bezpartyjne polsko-katolickie pismo ludowe 1936.12.15, R. 17, nr 146"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Cena pojedynczego numeru 10 gr. Opłatę pocztowy uiszczono gotówką! Dzisiejszy numer zawiera 6 stronMLKJIHGFEDCBA

B E Z P A R T Y J N E P O L S K O - K A T O L IC K IE P IS M O L U D O W E .

O _ _ _ - ł __ i a a U s p e d . c n ip n ięc a n ;# 79 y r. » o d n o u t-

« r Z 8 u p > O l Q i n ie * p rs e i> p o c iię 11 gr w ię c e j. W w y ­ p a d ka ch a te p rie w ld a in a y e h . p rry w a trty m a n ia p .-ie d a lę b io ra tw a ,

•ie te c la p ra c y, p rz e rw a n ia k o m a n ik a e ji, a b o n e n t n ie m a p ra w a lę d a d p e s a te rm iu o w y e h d o a ta rc re ń p a in ty , la b .w ro ta c e n y a b o n a - m e n ta . Z a d s ial o g ło a a e n io w y R e d ak c ja n ie o d p o w ia d a R e d a k to r p rz y j m n ie o d 1 0 -1 1 . N a d e a ła n y c h a n ie ra m ó w io n y e h re k o p ia d w R e ­ d a kc ja n .e iw ra e a I n ie h o n o ra je . R e d a k c ja I a d rjin fs tra o ja u ! M lo k ia - w le a a L T e le fo n ® K o n to c a c k o w e P . K O . P n a n a i ? 0 4 . X

fiM m ie n n e m wykonywunietn tbowiąiików,VUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA

budujtmy tilną OJctytnq!

D r a ira o w a r a i a • ogloat. p o b ie ra a ię o d w ia ra a a n i* . (T U y i ( J » Z « n i a < łB ity ł0 fr> t „ re k U m y a a a tr. 4 1 a m . w w la d o m o te ia e h p c to o s n y o h M jr . a a p ie rw a a e j a tr. M gr. K a b a ta a d a iela a ię p rw r e a ę a te m o g ta a a a n ln . ,fflo a W ą b re e a k l* w y o h a d a i trz y ra z y ty g n d n . I te : w p m a te d a la łe k , d re d y i p ię te k . P ra y s a d o ­ w e * d e d ę g a K tn a a le d a e d e l ra b a t o p a d a D la s p ra w a p w n ay w h J es t w ta to tw y S ęd w W ę b ra e tn łe . — X a te rm in o w y d ra k , p ra ep d aa aa e n le je e e o y t*a M *ia e d m iw te tra a ja a le o d p o w ia d a W w d a w n M w e

•e c tra e g a e o b te p raw o a łep i a yję eła o fło a e a d b o a p o d a a ta p e w e d d w

N r. 146 BF<fl>^*arezf*o9 fio«iaJew/o, GoBub9 w torek dnia 15 grudnia 1936 r. R ok 17

Król Jerzy VI wstąpił na tron

cizie usiłow ał on doprow adzić do po­

kojow ego załatw ienia konfliktu przez osiągnięcie porozum ienia z pow stań­

cam i w S ian-F u.

ORĘDZIE EDWARDA WINDSORA Londyn. B. król E dw ard 8 w ygłosił w piątek o godz. 1 i-tej w iecz. następu­

jące przem ów ienie przez radio:

M ogę w reszcie pow iedzieć kilka słów . N igdy nie chciałem niczego u- kryw ać, ale dotychczas ze w zględów konstytucyjnych przem ów ienie m oje było niem ożliw e.

P rzed kilku godzinam i spełniłem jak a król i cesarz ostatni obow iązek, a obecnie gdy brat m ój, książę Y orku, w stąpił po m nie na tron, w pierv. szych słow ach, jak ie w ypow iadam , m uszę m u w yrazić m ą lojalność. C zynię to z całego serca.

W szyscy znacie pow ody, które skłoniły m nie do w yrzeczenia się tro­

nu. P ragnę jed n ak byście zrozum ieli, że w chw ili, gdy pow ziąłem decyzję, nie zapom niałem o k raju i Im perium , którem u jako książę W alii, a w ostat­

nich czasach jak o król starałem się służyć w ciągu lat dw udziestu pięciu.

M usicie m i w ierzyć, gdy pow iem , iż uznałem za niem ożliw e bez pom ocy i poparcia kobiety, którą kochani, dźw igać ciężar od pow iedział m ości i pełnić m e królew skie obow iązki tak, jakbym pragnął to czynić.

C hcę, byście dow iedzieli się. że de­

cyzja. którą pow ziąłem była całkow i­

cie m ą decyzją i tylko m ą decyzją.

B yła to spraw a, którą m usiałem sam całkow icie rozstrzygnąć. O soba jak najbardziej w tej spraw ie zaintereso ­ w ana, usiłow ała do końca skłonić m nie do obrania innej drogi. P ow ziąłem tę decyzję, najpow ażniejszą w m ym ży­

ciu, m yśląc w yłącznie tylko o tym . co w rezultacie będzie najlepsze dla w szystkich. P ow zięcie tej decyzji by­

ło dla m nie tym łatw iejsze, iż byłem pew ien, że brat m ój, dzięki sw em u długotrw ałem u przygotow aniu do spraw publicznych, i dzięki sw ym li­

cznym zaletom , będzie m ógł niezw ło­

cznie zająć m e m iejsce bez przerw y lub szkody dla życia i rozw oju Im pe­

rium . K orzysta on z błogosław ieństw a, którem u nie m a rów nego, z którego w ielu z w as korzysta, a które m nie nie było dane, a m ianoiw icie posiada szczę­

śliw e ognisko dom ow e, żonę i dzieci.

W ciągu tych ciężkich dni znajdo ­ w ałem siłę i oparcie w osobie Jej K ró­

lew skiej M ości, m ej m atki, w m ej ro­

dzinie i u m inistrów korony a'w szcze­

gólności u prem iera B aldw ina. którzy zaw sze traktow ali m nie z życzliw ością

N ie było żadnych różnic pod w zgl.

konstytucyjnym pom iędzy m na a p ar­

lam entem . W ychow any w tradycjach konstytucyjnych przez m ego ojca, ni­

gdy bym nie dopuścił do pow stania jakiegokolw iek zagadnienia tego ro­

dzaju.

W całym Im perium brytyjskim , gdziekolw iek przebyw ałem lub podró­

żow ałem , czy' jako książę W alii, czy później jako król, byłem zaw sze przez ludzi w szystkich klas traktow any z jednakow ą życzliw ością. Jestem za to

niezm iernie iw dzięczny teraz, gdy cał­

kow icie porzucam spraw y publiczne i składam m ój ciężar.

P ew ien czas m oże upłynąć, zanim pow rócę do m ego rodzinnego kraju, ale zaw sze z jak najgłębszym zainte­

resow aniem będę śledził losy rasy i Im perium brytyjskiego. Jeżeli kiedy­

kolw iek w przyszłości będę m ógł być użyteczny w charakterze pryw atnym , nie om ieszkam tego uczynić.

T eraz m am y w szyscy now ego kró ­ la. Z całego serca życzę zarów no je­

m u. jak i w am . jego ludow i, szczęścia i pom yślności.

N iech B óg błogosław i w as w szy ­ stkich i niechaj otoczy króla sw a opie.

ką.

ORĘDZIE KRÓLOWEJ MARII K rólow a M aria zw róciła się do na­

rodów im perium brytyjskiego z orę­

dziem , w którym m . in. czytam y:

„Byłam tak głęboko w zruszona sym patią, jaką m nie otaczano w chw i­

li niepokoju, iż m uszę w yrazić w dzię­

czność z głębi serca.

Czyż m am m ów ić W am o rozpa­

czy, która ogarnęła sercem m atki na m yśl, iż m ój drogi syn uznał za sw ój obow iązek złożenie korony. W iem , iż zdaj ecie sobie spraw ę z tego, jak w ie­

le go kosztow ała ta decyzja a pam ię­

tając o latach, kiedy usiłow ał z takim oddaniem służyć i pom agać sw emu kra jow i i im perium, zachow acie o nim w sw ych sercach w spom nienie pełne w dzięczności.

R e w o lu c ja

I O K IO . „N iszi-N iszy” w depeszy z Szanghaju donosi o pow staniu rzą­

du. na czele którego stoi m arszałek Czang-Sueli-Liang. Rząd ten popiera­

ny przez ZSRR, zaw arł rzekom o ze zw iązkiem sow ieckim sojusz zaczepno od porny.

TO K IO. A gencja D om ei donosi:

W edług niepotw ierdzonych w iadom o­

ści prasow ych nadchodzących z Peki­

nu. m arszałek Czang-Kai-Szek został zabity przez pow stańców . D epesze o- trzym ane od cudzoziem ców m ieszka­

jących w Pekinie zdają się potw ier­

dzać te pogłoski.

W Pekinie otrzym ano no'we szcze­

góły dotyczące zamachu stanu. Na czele p. w stania w Sian-Fou stał gen.

Liu-Totsuan, dow ódca 105-tej dyw izji oraz gen. I an-K ai. O ba j w ym ienieni generałow ie dow odzili daw niej arm ia, m andżurską, na czele której stał m ar­

szałek Czang-Sueh-Liang. Ich w rogi stosunek do m arszałka Czang-K ai-Sze.

ka był znany od daw na.

SZA N GH A J. W prow incji Szansi zaczęły się rzekom o działania w ojen­

ne i doszło do starcia pom iędzy w oj­

skam i rządow ym i a pow stańcam i, — których siły obliczają na 100 tysięcy

w C h in a c h

W ojska rządow e pośpiesznie są w y­

syłane w celu stłum ienie rew olty. — Ruch kolejow y uległ przerw ie. Znacz­

na część pociągów zajęta jest przez transporty w ojskow e.

N a czele w ojsk rządow ych stanął m inister w ojny 1 loying-( zin. W ódz pow stańców ( zang-Siieh-Liang zajął!

w ażną pozycję strategiczną w Tung-|

K w an na granicy prow incji llonan i1 Szansi. A ustralijczyk D onadl, bliski przyjaciel Czang-Kai-Szeka i ( zang-i Sueh-Lianga zam ierza udać się sam o-i lotem do Sian-Fu aby doprow adzić doi uw olnienia Czang-K ai-Szeka.

Pani Czang-K ai-Szek zam ierzała | w ystartow ać sam olotem z N ankinu do । Luoyang, ale przeszkodzili jej w tym przyjaciele. którzy obaw iali się, żel będzie usiłow ała udać się następnie do Sian-Fu, narażając sw e życie na nie- bezpieczeństiw o.

SZA N G HA J. Rząd centralny upo­

w ażnił kom itet w ojskow y do ogłasza­

nia stanu w ojennego w szędzie, gdzie, to będzie uznane za konieczne. Poza N ankinem stan w ojenny proklam owa­

no przede w szystkim w Szanghaju.

Pom im o to, że rząd nankiński do­

konał już pow ażnych przesunięć w oj­

skow ych panuje przekonanie, że hę- Polecani W am Jego brata, pow oła­

nego do zajęcia jego m iejsca.

Proszę W as byście okazali m u w pełni tę sama w spaniałom yślność, lo jalność, jaką okazyw aliście m em u u- kochancm u m ałżonkow i“.

O rędzie kończy się życzeniem , by jedność kraju i im perium były utrzy­

m ane i w zmocnione.

B AZYLE A. — Pociąg pośpieszny Boulogne — Bazylea. do którego do­

czepiony był w agon salonow y b. króla Edw arda, przybył do Bazylei o godz.

6 m in. >0. Po krótkim postoju pociąg ruszył w dalsza drogę do A ustri.' przez Zurych. Ks. W indsoru odbyw ia pod­

róż w tow arzystw ie osobistego sekre­

tarza. detektyw a pryw atnego i agenta Scotland Y ardu. Podczas przejazdu przez terytorium szw ajcarskie pocią­

giem jodzie kilku agentów policji szw ajcarskiej. O godz. 8 pociąg przy­

był do Zurychu.

ZA NOWEGO KRÓLA.

LO N DY N . W e w szystkich kościo­

łach W . Brytanii odbyły się dzisiaj m odły na intencję króla Jerzego VI i księcia W indsoru.

LO N D ^ N. K ról Jerzy szósty w czo­

raj rano m iał się w tow arzystw ie księżniczki Elżbiety i M ałgorzaty do rezydencji królow ej m atki. Publicz- neść w itała wrszędzie króla niezw ykle ow acy jnie.

Z w alk w Hiszpanii

1000 KOMUNISTÓW CZESKICH WALCZY W HISZPANII PRA G A . W edług „Poledniho lis­

tu*. przew odniczący partii kom unis­

tycznej ( zechoslow acj i G ottwald (ośw iadczył na zebraniu zarządu partii że w M adrycie w oddziałach m iędzy- narodoiw ych w alczy’ 1.000 czechów żołnierzy i oficerów . G ottw ald zapo­

w iedział dalsze w erbowanie ochotni- ków z Czchoslow acji.

ZAŁAMUJĄ SIĘ

SEV ILLA R adiostacja podstańcza doiuosi: Lotnictw o narodow e na fron- sie A lava parokrotnie bom bardow a­

ło pozycje Basków’, których ofenzy- wa załam uje się coraz bardziej.

DALSI OCHOTNICY.

D U BLIN. 800 ochotników, którzy zam ierzają w alczyć po stronie gen.

Franco, w eszło na pokład specjalnie w ynajętego statku, który m a udać się do H iszpanii. O ddział ten. jak zazna­

cza Reuter, stanowi część i. zw. bry- gody irlandzkiej gen. O ,D uffy.

■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■Ma

U d a re m n io n y za m a c h n a S ta lin a

W IEDEŃ . Prasa w iedeńska alar­

m uje św iat o rzekom ym zamachu, ja­

ki był przygotowany na Stalina. Po­

dobno agenci sow ieccy w ykryli m a­

szynę piekielną w najbliższym są­

siedztw ie sekretariatu Stalina. I rzej w ysocy funkcjonariusze G. P. U., zo­

stali natychm iast zw olnieni ze siwych stanów isk.

Zam ach na Stalina m iał być doko­

nany w dniu otw arcia kongresu So­

w ietów’. Z tego pow odu m iejsce obrad kongresu przeniesiono w ostatniej chw ili z gm achu W ielkiej O pery do m ałej sali na K rem lu.

G dyby iw ostatniej chw ili nie w y­

kryto planu tego zam achu, w ylecieli­

by w szyscy uczestnicy kongresu w raz z Stalinem w pow ietrze. (>. P. U. prze­

prow adza obecnie m asow e aresztow a­

nia m. in. i w śród członkó<w partii

■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■■e

NOWY SZEF POLSKIEGO LOTNICTW A CYW ILNEGO.

Z dniem 1 grudnia objął urzędowanie nowy D yrektor D epartam entu Lotnictwa Cywilnego w M inisterstwie Kom unikacji ppłk, pilot inż.

Franioszek W iedeń.

Ppłk. W .edeń pełnił ostatnio funkcje Ko­

m endanta Centrum W yszkolenia Oficerów Lot­

nictw a w Dęblinie, a poprzednio był Dowódcą 1 p. lotn. w W arszawie. Fpłk, W iedeń odzna­

czony jest orderam i: V irtuti M ilitari i Polski Odrodzonej V kl. Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem W alecznych.

Poprzedni D yrektor D epartam entu Lot­

nictwa Cywilnego, ppłk, pilot inż. Tom asz Tur- biak powrócił do służby wojskowej.

(2)

Str. 2.fedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA „ G Ł O S W Ą B R Z E 3 K P Nr 146

(Utrata obywatelstwa polskiego za wstąpienie

do WO;Sk walczących W Hiszpanii te re n ie g m in y O p a le n ie , p o d c z a s o h -

r r c h o d u sw eg o re w iru n a p o tk a ł p e w n e-

W „ M o n ito rze P o lsk im " z d n . 11 d n ia 20 sty c z n ia 1920 r. o o b y w a te l- g o m ło d e g o c z ło w ie k a n io sąc e g o w o d b y ł d ru g ą z k o lei rozm ow ę z P rez. S en atu o g ło sz o n o co n a stę p u je: (S tiw ie p a ń stw a p o lsk ie g o (D z. U . R . P . w o rk u n a p le c a ch u b ite g o ro g a cz a . — G reiserem w zw iązk u z ak cją rządu polskiego / m ia ro d a jn y c h p rz y p o m in a - z 30 sty c z n ia 1920 r. n r 7, p o z. 44) Z a trzy m a ł g o c e le m w y le g ity m o w an ia

zapoczaikow an-ą d em arch e z dn. 24 p aźd zier- o so b o m , k tó re b y z am ie rza ły w stą - w stąp ie n ie d o słu ż b y w o jsk o w e j w g o i p ro w a d z ił d o z a b u d o w a li m a ję - n k a b. r. jp ić d o w o jsk stro n w a lc z ąc y c h w Ili- p a ń stw ie o b c y m b e z z g o d y rz ąd u p o l-itn o śc i K o zielec. W p o b liż u b u d y n k ó w

4- W d n iu ju trzejszy m p rzew id zian y jest sz p an ii, w z g lęd n ie k tó re to ju ż u sk u - sk ieg o p o w o d u je u tra tę o b y w a te lstw a _i ix... __ .. że z g o d n ie z a rt. 11 u staw y z p o lsk ie g o ” .

Co

W K R A JU .

K o m isarz g eaeralin y R . P . M in. P ap ce

p rzy jazd do G d ań sk a ek sp ertó w ze stro n y p o l­

skiej do w zięcia u d ziału w d alszy ch n eg o cja­

cjach.

E W e w si M ogilnica pow . au g u sto w sk ieg o B o lesław H arab u rd zam o rd o w ał k ło n icą sw ego b rata K aro la.

S M in ister B eck w ygłosi ex p o se w kom isji sen ack iej sp raw zag ran iczn y ch .

H S zef ru m u ń sk ieg o sztab u

Dr Schacht na widowni

O sta tn ie w y stąp ie n ie d y k ta to ra o św iad c z y ł, że p o d w y ż sz e n ie sp ła t n x um uuarkivgv/ ^ł iu w u g en eraln eg o I in a n so w e g o R zeszy d r S c h a ch ta , sta ło d łu g ó w w o je n n y c h N ie m ie c b ę d zie gen. S am so n o w ici p rzy jęty zo stał na au d ien cji się p o d z n a k iem se n sa c ji. P o d h a słe m m o ż liw e je d y n ie p o d w a ru n k ie m zn ie u P an a P rezy d en ta R zeczy p o spo litej. P o au d ien - k o n ie c zn o śc i z d o b y c ia d la R zeszy n o - sien ią t. zw . k o ry ta rza ...

cji Pan P rezydent przyjm ow ał gen. S am sonow ici w y c h te ry to rió w u k ry w ia ły się n ie - O sta tn ie w y stąp ie n ie te g o d r S ch a- śn iadan iem . : d w u z n a cz n e a p e ty ty n a te ry ło ria P a ń .1 c h ta n a tle j u cl^ p a k tu z sty c zn ia

stw a 1 o lsk ieg o . I e n sam d r S ch ach t v 1934 ro k u je st w ręc z n ie sły c h an e . 1926 r. w w y w iad z ie u d z ie lo n y m re ­

d a k to ro w i „ jo u rn a l d e G e n e v e " w y ­ w o d z ił: ,,() o d b u d o w a n iu E u ro p y n ie -;

m a m o w y ta k d łu g o , p ó k i tra k tat p o k o ju z o sta n ie w m o c y i p ó k i P o la c y n ie o d d a d zą n am k r y ta rz a i G ó rn e g o Ś ląska...

Ś M IE R Ć P O D L O D E M . ł N ig d y n ie u sp o k o ję się n a m y śl o . . ,, . . . . . k o ry ta rz u i G ó rn y m Ś lą sk u . T o jest M o n ac h iu m . Z A ic h ac h , d o n o sz ą o |,a ń|)n d la E u ro p y ; |,a ń |)a (|]a L ig i N a ..

ro d ó w . C z y n ie d o sy ć b y ło z re z y g n o ­ w a ć z P o z n a n ia, k tó ry je st m ia ste m i n ie m iec k im ?...

W ro k u 1929 d r S c h ac h t p rz y p o ­ m n ia ł się n o w y m w y stę p e m a n ty p o l­

sk im . N a k o n fe re n cji rz e c zo z n a w c ó w re p a ra cy jn y c h , z e b ra n y c h w P a ry ż a Z Z A G R A N IC Y

■ W sk u tek u latn ian ia się gazu św ietln eg o , w M onachjum u leg ło śm iertelnem u zatru ciu 7 osób.

S3

jr ka*eaju

strasz n y m n ie sz c zę śc iu , ja k ie sp o tk a­

ło trz e c h sa n e cz k u ją cy c h c h ło p c ó w . S a n k i w p e łn y m p ę d z ie w je c h a ły n a ló d , k tó ry się z a ła m ał i w sz y sc y ch łop -1 c y u to n ę li, g d y ż św iad k ó w n ie sz cz ę­

śc ia n ie b y ło . W y d o b y to z w o d y ju ż tv lk o m a rtw e z w ło k i.

10-C IO R A C Z K I.

T O K IO . Z P ek in u d o n o szą, że żo n a w łoś- c’an in a C zao -W an g a, zam ieszk ałeg o w p o b liżu K alk an u u ro d ziła d ziesięcio ro n iem o w ląt, 9 ch ło p có w i jed n ą d ziew czy n k ę. D ziew czy n k a i 5 ch ło p có w zm arło n astęp n eg o dnia. P o zo stały ch 4 ch ło p ców i m atk a jest zu p ełn ie zd row a.

DZIECKO RZUCIŁA WILKOM NA POŻARCIE.

Ł U C K . W lasach o k aJający ch w ieś Z a tur- cc w p o w iecie horo-chow skim n a W o ły n iu , zn a-

’e zioń o zw ło k i d ziew czy n k i, p o g ry zion e o rzez w ilk i. D o ch o d zen ie u staliło że są to zw ło k i 7 letn iej H elen y R o w iń sk iej, n ieślu b n ej có rk i L e­

o k ad ii R ow ińskiej z Ł u ck a. D ziew czy n k a o stat- n o p rzeb y w ała u d ziad k ó w n a w si, sk ąd m atk a zab rała ją p o d p retek stem u m ieszczenia jej w o ch ro n ce d la siero t w Ł u ck u . A ty m czasem w y n io sła do lasu i tam zam o rd o w ała P o d o k o ­ n an iu zb ro d n i R o w iń sk a zb ieg ła. P o szu k u je

S K A Z A N IE F A Ł S Z E R Z Y P IE N IĘ D Z Y D Z IA Ł D O W O . P rz ed są d e m O k ­ rę g o w y m w G ru d zią d zu n a se sji w y ­ ja zd o w e j iw D z iałd o w ie o d b y ła się ro z p ra w a p rz e c iw k o M a ria n o w i S o - b ie siń sk ie m u i to w a rzy sz o m , o sk a r-

p o licja.

T O R U Ń . W d n iu 9 b m . ro z p o ­ czął się re g u la rn y ru c h k o le jo w y n a n o w o w y b u d o w a n ej lin ii T o ru ń -S ierp c T e rm in u ro c z y ste g o p o św ięc e n ia te j lin ii je szc z e n ie w ia d o m y .

G R U D Z IĄ D Z - P o lic ja n c i u ru ­ c h o m ili sp e c ja ln ą k u c h n ię i ja d a ln ię , w k tó re j w y d a w a ć b ę d ą c o d z ien n ie o b ia d y d la p rz e sz ło 8 0 d z ie c i b e z ro ­ b o tn y c h . W d n iu w c zo ra jsz y m o d b y ła się sk ro m n a u ro c z y sto ść p o św ięc e n ia lo k a lu , k tó re g o d o k o n a ł k s. w ik a ry D z ie n isz . W u ro cz y sto ści w z ięli u d z ia ł w ic ep re z y d e n t m ia sta , in sp e k to r szk o l n y i in n i.

T O R U Ń . N a S ta re j W iśle p o d ż o u y m o fa łsz e rstw o i k o lp o rta rz fa ł-j M ó stem M . P iłsu d sk ie g o z n a le z io n o sz y w y ch p ie n ięd z y . W p o ło w ie m a rca z w ło k i M a rii K a rsz n i la t 25 z a m . w rb . w y ra b ia li o sk a rż e n i fa łsz y w e in o - j lo ru n iu u l. K o ściu szk i 5 - 7. Z m a rła n e ty 2 i 5 zło to w e, k tó re n a stęp n ie u b ran a b y ła w p ła szc z i k a p e lu sz . O - n n szr-zn li w n h ip ir Ib o k le ż ała w a liz k a w k tó rv m z n a le -

JKIOŁl Z.ull 11-1

W iw y n ik u p rz e p ro w a d z o n e j ro z- z io n o k o re k o siln y m z a p a c h u liz o lu . p ra w y z o sta li sk a z an i: B o le sła w 'R o ch J W stęp n e d o c h o d z en ia w sk a z u ją n a to n a 2 i p ó ł ro k u w ię zie n ia i u tra tę że d e n a tk a n a p iła się liz o lu 1 sk o c z y ła p ra w o b y w ate lsk ic h n a la t 5, S o b ie - z m o stu d o W isły . P rz y c z y n y tra g e d ii

siń k i P a w e ł n a p ó łto ra ro k u w ię z ie n ia n a ra z ie n ie u sta lo n o . i u tra tę p ra w o b y w ate lsk ic h n a 5 la t, I

D ę b sk i F ra n c isz ek n a 6 m ie się c y w ię -' N O W E . (P o strzelen ie k łu so w n i- z ien ia z z a w ie sze n iem n a 3 la ta . P o - k a ) — R zecz d z ia ła się w e w to re k u z o sta li o sk a rże n i z o stali u n ie w in n ie n i sc h y łk u d n ia w le sie , w o k o lic y N o -

ó w o so b n ik p o c zą ł u c ie k ać a L a n d o w ­ sk i p u śc ił się za n im w p o g o ń , p rz y czy z a h a c zy ł n o g ą o w y sta ją c y k o rz e ń d rz e w a p rz y d ro ż n e g o i o b a lił się co sp o w o d o w a ło m im o w o li w y strz ał z F u zji, k tó ra trz y m a ł p rz e d s»O 'bą w rę ­ k u . T e n n ie ro z m y śln ie sp o w o d o w a n y w y strz ał u g o d ził u c ie k in ie ra w u d o , p o w o d u ją c c ię ż k ie u sz k o d z e n ie c ia ła .

O w y m o so b n ik iem n io są c y m u b ite­

g o ro g a c z a o k a z ał się 22 le tn i B e rn a rd Z im n y z a m iesz k ały w K o zło w ie.

B IA Ł Y S T O K . (S k arb w szm a­

tach). — 8 ro b o tn ik ó w p ra cu ją cy c h w so rto w n i fa b ry k i ż y d a Iz ak a P in e sa z n a la zło w b e li sz m a t, sp ro w ad z o n y c h z z a g ran ic y , o lb rz y m ią ilo ść z ło ty ch m o n et, z a w in ięty c h w b ru d n e g a łg a - n y . P rz y re w iz ji 'o d e b ra n o o d n ic h 7400 d o la ró w w zlo cie. P in e s p o d c za s p rz esłu ch a n ia tw ie rd z ił, że p ie n iąd z e sta n o w ią je g o w ła sn o ść i że o n u k ry ł w sz m a tach 10.000 d o la ró w .

WTOREK, dnia 15 grudnia.

6 30 A u d y cja p o ran n a. 12,03 M uzyka lek k a.

12,50 P o m o rsk a g azetk a ro ln icza. 13,00 W szy stk ie go po tro ch u . 15,15 K o ncert. 16,30 M u zy k a. — 17,00 D ni p o w szed n ie p ań stw a K o w alsk ich . 17,15 R ecital śp iew aczy 17,50 M onolog. 18,10 S p o rt w m iastach i m iasteczk ach . 19,00 D y sk u tu jm y 19,20 K o n cert. 20.00 R ozm ow am u zy ka ze słu ch aczam i.

20,15 K o n cert. 22,30 P isarze zapom niana. 22,45 M uzyka taneczn a.

ŚRODA, dnia 16 grudnia.

6%30 A u d y cja p o ran n a. 11,30 A u d y cja d la szk ó ł. 12,03 T ań ce ró żn y ch n aro d ó w . 13,00 W azy stk ieg o po troch u . 15,15 p ły ty . 16,10 A u d y cja d la d zieci. 16,30 K o n cert. 17,00 W w alce ze szp ieg o stw em . 17,50 W y w iad fikcyjny: R ozm ow a ze S t. B rzozow skim . 18,50 N aw o zy o rg an iczn e.

19,20 K o n cert. 20,00 M u zyk a lek k a. 21,00 K on­

cert C h o p in o w sk i. 21,30P o lsk a o p o w ieść o E . T . H o ffm an n ie. 22,15 K o n cert w ieczo rn y . 23,00 M uzyka tan eczn a.

Napisał Raskatow.

' C iąg dalszy (28

A leż m ów ci® ju ż do rzeczy — p rzerw ał zniecierpliw iony g ad u lstw em staro w in a.

N o i nie d o jeżd żając do m ły n a, .•potkałem jak ieg o ś oberw ańca, k tó ry , u jrzaw szy m nie zboczył trochę w las, a potem groził m i pięścią. P o m y śla­

łem sobie: a czem uż on m i grozi? A la n ie zatrzy m ałem się i pojechałem d a­

lej i p ręd k o o tern zapom niałem . I oto podjeżdżam do m łyna, m ijam go i za­

cząłem zblńżać się do sk raju lasu. Ju ż

□ ie p am iętam o czem się w tedy zam y­

śliłem , gdy nagle koń cofną.! się, stan ął dęba, rzuH ł się w bok i o m ało nie zn a­

lazłem się na ziem i. O kazało się, że n a sam y m okraju lasu, gdzie zaczyna się leśn a droga, leży człow iek, z tw arzą, zw róconą do ziem i. M yślałem spocząt- k u , że śp i.. I n aw et pojechałem d alej.

A le gdy odjechałem k aw ałek drogi, przyszło ną na m yśl, jak że ten czło­

w iek m oże spać M usiałby chyba sły­

szeć, że przejeżdżam , m u siaib y się zb u ­ dzić C oś m ię tknęło. Z aw racam , złażę

Z im na i b ezw łaln a O dw racam tw arz i, o B oże’

P rzy b y sz załam ał ręce

— I w iecie, kto to był, ten z prze- ciętem g ard łem ? P an A m er.... T o był oni P an a pom ocnik, p an ie b u rm istrzu !

R ażony jak grom em b u rm istrz stał z naw pół o tw artem i ustarnd, n ie m ając na ty le siły, by się odezw ać.

— P an jest pew ny że to był A m er

cicho zap y tał B usze. — N ie p rzew i­

działo się p an u tylko?

-- C o p an też m ów i, p an ie B usze.

C zyż m ógłbym się om ylić? D zięki B o­

gu znam go dobrze. N ieraz byłem u niego w b iu rze i n iejed n ą załatw iał m d spraw ę

-- A le on tu był niedaw no. M ów ił z nam i ; w yszedł do dom u. Jak żeż się to m ogło stać?

'l ego to ja ju ż nde w iem . A le niech się p an n ie łudzi. G łow ą ręczę, że to był A m er.

B usze z w yrazem głębokiego zdzi­

w ienia zw rócił się w stro n ę b u rm istrza i A nety, jak b y czekając od n ich jak ich ś w yjaśnień.

A le ci stali przerażeni, jak b y stra­

ciw szy zupełnie m ow ę

W tej chw ili z u st b u rm istrza w y r­

w ał się słaby jęk. W argi p o ru szy ły się, jed n ak staru szek n ie zdołał w ym ów ić

an i słow a i nim A neta pospieszyła m u z pom ocą, ru n ął n a podłogę.

śm ierteln ie p rzerażo n a A neta rzu ­ ciła się ku niem u.

L eżał naw znak, bezdźw ięcznie po­

ru szając zsiciiałem i w argam i. N a oczach lśniły się dw ie duże łzy.

P araliż.

D oktora, p ręd zej doktora...

T o krzyczał B us< e, bo A netka, b iała jak płot: o, bezinyślnde p atrzy ła, zd a­

jąc się nie rozum ieć tego, co się stało.

B iegnijcie po doktora! — ry k n ął B usze do przybysza — albo zaczek aj­

cie do d o k tora ja pójdę sam .. A w y idźcie do p an a R eno, znacie go? D rugi pom ocnik b u rm istrza. Idźcie i opo­

w iedzcie... N iech coś zarządza. C zy zw łoki tam jeszcze są?

T ak!

— A w ięc idźcie prędko. A ja ju ż tu sam .. P om óżcie m i tylko p rzen ieść b u rm istrza do pokoju.

W dom u n astąp iło u rw an ie głow y.

G dy uie«iono p an a D itu ra, oczy je­

go b łąd zące dookoła, zatrzy m ały się r.agle n a tw arzy B uszego, i w nich u k a­

zało się i ezgraruczne p rzerażen ie i g ro ­ za... D opóki b u rm istrza nie złożono w sy p ialn i, n ie sp u szczał w zroku z B u«zego p atrząc nań n ad al ze zgrozą.

P o lek arza p o szła A netka, prosząc B uszego, by ty m czasem pozostał p rzy b u rm istrzu .

N astąp iła chw ila, że B usze i D itu r znaleźli się z sobą sam i, oko w oko

Z m in u tę B u.;ze u w ażn ie oglądał chorego, stał nad pościelą, potem ro zej­

rzał się po pokoju. W iiedzilał, że tu gdzieś w sy p ialn i zn ajd u je się portfel, w k tó ry m b u rm istrz m iał zw yczaj ch o­

w ać n ajh ard ziej taj le dokum enty.

Ostrożnie, stąpając na palcach, Eu-

sze podszedł do szafy i pociągnął k lam k ę S zafa była zam k n ięta. N ie tra­

cąc czasu. B usze p rzeszu k ał u b ran ie b u rm istrza, leżące n a k rześle przy łóż­

ku, i w jed n ej z kieszeni k am izelk i zn a­

lazł nieduży p lask i klucz ra łań cu sz­

ku...

B usze spróbow ał otw orzyć szafę K lucz p aso w ał

S pokojnie B usze p rzejrzał w szystkie przegródki i w jednej z nich znalazł ów tajem n iczy portfel. O tw arł go i za­

czął p rzerzu cać papiery, d o k ład n ie oglądając każdy. Z m arszczki n a jego tw arzy znikły. W portfelu, jak się tego zresztą spodziew ał, były kopje tych papierów , k tó re A m er m iał doręczyć staroście.

A w ięc A m er nie robił przed b u r­

m istrzem tajem n ic B u rm istrz w iedział w szystko, w iedział zapew ne 1 to, d la­

czego A m or tak w cześnie w yszedł tego w ieczora i sk ąd znalazł się n a drodze do A nżu.

B usze staran n ie złożył papiery i w su n ął je do kieszeni, poczem położył portfel na poprzednie m iejsce, zam k n ął szafę, a klucz w su n ął do tej kieszeni,

7 k tó rej go w yjął.

G dy po tern w szystkiem B usze spoj­

rzał na chorego, ten d rg n ął W idoczniie staru szek w idział w szystko. I jak przedtem w y raz bezkresnej grozy i p rzerażenia u k azał się n a jego tw a­

rzy W argi p o ru szyły się w w ielkim w ysiłku, ale z ndch n ie w yszedł żaden dźw ięk.

B usze u siad ł obok chorego.

— P an ie D itu r — rzekł cicho — je­

żeli p an m nie slvszy i m oże m nie zro­

zum ieć — ja p an u pom ogę. N hech pan pokaże oczym a, czy pan słyszy!

(Ciąg da lwy n*»tąpf).

Cytaty

Powiązane dokumenty

padkach niepraew ldxianych, pray w atraym anlu prsedaiębioratw a, ałotenia pracy, praerw ania kom unikacji, abonent niem a praw a iądać poaaterm inow ych doatarcxed

Szkoły zbliżyw szy się do czw artego ołtarza zatrzym ują się, tow arzystw a św ieckie (tw orzą od 4 O łtarza szpaler aż do kościoła reszta procesji posuw a się do

OBOWIĄZEK KAŻDEGO.. pułkow ni- Sobociński i cały szereg reprezem ian- kow i dypl. N eum anna, ’ Przez cały czas uroczystości pogo- odpraw ił ks. K onak uroczystą ; da

padkach nieprzew idzianych, przy w strzym aniu przedsiębiorstw a, złotenia pracy, przerw ania kom unikacji, abonent niem a praw a lądać pozaterm inow ych dostarczeń gazety,

ki, komplety na lód, matynki wein., wszelką bieliznę „Elasticano&#34; jak koszulki, reformy, kombinacje kaftany, halki wełn., podsteniki wełn., reformy wełn. Bielizna

sprzedawać będę w drodze przetargu przymuso- wego najwięcej dającemu za gotówkę:. radjo aparat

kazy, w m yśl których m a być gotowa każdej chwili udać się do Chin w o- bronie interesów znajdujących się tam obyw ateli am erykańskich.. Berlin, (Pat.) Biuro W olffa

nie godzimy się na praktyki niektórych pp. jest u nas, lecz na całym świecie, większa ne obranie Legji Inwalidów W. nje odbędzie się dnia 1 lutego br. W ebera do Prus, do Francji,