• Nie Znaleziono Wyników

Uroczystość nadania Gminnej Szkole Zbiorczej w Bukowsku imienia Profesora Juliana Krzyżanowskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Uroczystość nadania Gminnej Szkole Zbiorczej w Bukowsku imienia Profesora Juliana Krzyżanowskiego"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Maria Bokszczanin

Uroczystość nadania Gminnej Szkole

Zbiorczej w Bukowsku imienia

Profesora Juliana Krzyżanowskiego

Rocznik Towarzystwa Literackiego imienia Adama Mickiewicza 13, 153-157

(2)

U roczystość nadania imienia Profesora Juliana K rzyżanowskiego Gminnej Szkole Zbiorczej w Bu- kowsku. Przemawia M inister Oświaty i W ychowania Jerzy Kuberski

F o t. S . M a k o w s k i

Gminna Szkoła Zbiorcza w Bukowsku w dniu 19 V 1978 r. Fragment uroczystości

(3)

Pom nik ku czci Profesora Juliana K rzyżanowskiego na dziedzińcu Gminnej Szkoły Zbiorczej w Bukowsku FoL s _ „ akowski

U roczystość nadania Gminnej Szkole Zbiorczej w Bukowsku imienia Profesora Juliana Krzyża­ nowskiego. Wykład wygłasza prof, dr Z. Libera Fot s Makowski

(4)

Rocznik X lII/1978 Towarzystwa Literackiego im. A. Mickiewicza

IV. KRONIKA KULTURALNA

M aria Bokszczanin

U R O C Z Y S T O Ś Ć N A D A N IA G M IN N E J SZ K O L E Z B IO R C Z E J W B U K O W S K U IM IE N IA P R O F E S O R A JU L IA N A K R Z Y Ż A N O W S K IE G O

W drugą rocznicę śmierci profesora Ju lian a K rzyżanow skiego, 19 m aja 1978 r., odbyła się podniosła uroczystość n ad an ia G m innej Szkole Zbiorczej w Bukow sku koło S anoka im ienia wielkiego uczonego. Z piękną tą inicjatyw ą w ystąpił m inister Oświaty i W ychow ania Jerzy K uberski, w yboru zaś miejscowości d o k o n ała n aj­ bliższa rodzina Profesora, kierując się jego przyw iązaniem do rodzinnej Ziemi Sanockiej, do której często we w spom nieniach pow racał i k tó rą aż do ostatnich swych lat odw iedzał. U rodzony w Stojańcach pod Lwowem, tu taj, w Bukow sku, spędził lata dziecięce i tutaj ukończył w 1903 r. szkołę ludow ą, z k tó rą naw iązał ponow nie k o n ta k t u schyłku życia.

I miejscowość, i szkoła m ają swe długie i dram atyczne dzieje. B ukow sko, o d d a ­ lone od S anoka o 18 km , początkiem swym sięga XIV w. Pierw sza w zm ianka o nim w Księgach G rodzkich i Ziem skich - ja k dow odzi Z a rys dziejów B ukow ska do

roku 1795 [i] w latach 1795 - 1914, napisany przez Feliksa K iryka, a drukow any

w „R oczniku Sanockim ” , 1963 i 1967 - pochodzi z 25 czerwca 1361 r. i świadczy, że miejscowość ta m iała ju ż wówczas kościół p arafialny, spalony następnie w raz z m ia­ steczkiem 15 czerwca 1624 r. przez T atarów , a zbudow any ponow nie w 1710 r. przez Józefa Ossolińskiego, który n ad a ł B ukow sku p raw a miejskie, a przez m ał­ żeństw o córki swej, Teresy, z Józefem Potockim osadził P otockich w Łańcucie i K rzeszowicach. U rząd plenipotenta generalnego ordynacji łańcuckiej spraw ow ał w latach m iędzywojennych syn am erykańskiego przyjaciela Sienkiewicza, Paw eł H o rain , który listy pisarza do ojca odczytyw ał m .in. w obecności stryja P rofesora, ks. Ju lian a K rzyżanow skiego, proboszcza w K osinie p o d Ł ańcutem , i stąd zaczęło się zainteresow anie korespondencją Sienkiewicza u jej przyszłego wydawcy. P od koniec X IX w. było Bukow sko największym o b o k S anoka i R ym anow a

(5)

— 154 —

kiem ludności n a tam ty m terenie, a zarazem prężnym ośrodkiem garbarskim , z n a ­ nym od X V III w. z dorocznych targów bydła.

W drugiej połow ie X IX w. pow stała w Bukow sku szkoła, o której pierw sza pew na w iadom ość pochodzi z 1861 r. Jej m urow any gm ach, w zniesiony w latach 1891 - 1894 z inicjatyw y nauczyciela, W ojciecha R ym arow icza, mieścił w swych ścia­ nach k ilka oddziałów szkoły początkow o dw uklasow ej, a od 1902 r. czteroklasow ej. M iejscow a inteligencja, skupiająca się w takich instytucjach, ja k szkoła, sąd, poczta, a p tek a, K ółko R olnicze, je d n o z najstarszych w okolicy, czy wreszcie K asa Rei- feisena (Stefczyka), w której pracow ał ojciec P rofesora, przejaw iała sporo am bicji k ulturalnych. Ich wyrazem było zorganizow anie w B ukow sku na przełom ie X IX i X X w. obchodów 100-lecia urodzin M ickiewicza i 500-lecia bitwy po d G runw al­ dem .

Tradycje te nie były bez znaczenia dla form ow ania się indyw idualności Ju lian a K rzyżanow skiego. W w ywiadzie d la R ozgłośni Rzeszowskiej, udzielonym w ro k u 1973, któ reg o n ag ran ie u d o stę p n ił R odzinie d y rek to r R ad ia, A d o lf Jakubow icz, P ro feso r stw ierdził: „W tych m ałych m iasteczkach pod g ó rsk ich kw itło jakieś b a rd z o osobliw e życie i człow iek w zrastał w pew nego rodzaju atm osferze, k tó ra go nastaw iała i przygotow yw ała d o zajm ow ania się w dalszym życiu tym , czym się zajm ow ał” . W racając niejednokrotnie m yślami do B ukow ska w spom inał P ro ­ fesor z niem ałym sentym entem - oprócz rodziców i stryja - cztery zwłaszcza osoby, które ro zbudziły w nim zainteresow ania literackie: polo n istę szkolnego A n to n ieg o Sum pera, w łaściciela apteki A dolfa R aab a, jeg o następcę F ranciszka P ika M irandolę i kierow nika szkoły L eona M agierow skiego.

A n to n i Sum per, „M ło d y , ładny ch łopak z czupryną w guście Paderew skiego” , pożyczył ów czesnem u czw artoklasiście egzem plarz taniego w ydania Trylogii, zak u ­ pio n y z pierwszej chudej pensji nauczycielskiej, dzięki czem u przyszły badacz tw órczości Sienkiew icza m ógł się z nią zetknąć po raz pierw szy. W m ieszkaniu R a a b a z kolei P ro feso r u jr z a ł- r ó w n ie ż p o raz pierwszy - Pism a Sienkiewicza, sta­ now iące prem ię dla p ren u m erato ró w „T ygodnika Ilustrow anego” , k tó re aptekarz sprow adzał aż z W arszaw y za pośrednictw em dalekiego K rak o w a , i w rócił do d o ­ m u, niosąc w jednej kieszeni lek arstw o dla chorej siostrzyczki, a w drugiej pożyczone zielone tom iki, zaw ierające Starego sługę, Hanię i Selim a M irzę. O dw dzięczając się starem u aptekarzow i, k tó ry był „żałosnym krótkow idzem ” , czytyw ał m u n a głos w ieczoram i Popioły Ż erom skiego, d rukow ane w tym że „T y g o d n ik u ” w latach 1902 - 1903. G dy aptekę przejął Franciszek Pik M irandola, P rofesor w czasie cho ro b y swego ojca zaprzyjaźnił się z tym - ja k go określił w zapiskach a u to b io ­ graficznych - „pegazem w jarzm ie, pracującym intensyw nie ja k o tłum acz i a u to r

Tropów, w spaniałych, a u nas całkow icie zapom nianych nowel. W ten sposób do

lichego m iasteczka pod k arp ack ieg o docierały odgłosy nie tylko z m iast galicyjs­ kich, ale naw et z dalekiej W arszaw y” .

C zw arty ze w spom nianych przedstaw icieli miejscowej inteligencji ta k zapisał się w pam ięci P ro feso ra: „ In n ą przysługę o ddał mi L eon M agierow ski, kierow nik szkoły w Bukow sku, przyjaciel ojca. Przyjechawszy z S anoka n a wakacje, odw ie­

(6)

— 155 —

dziłem go. W p okoju m iał sporą szafkę, pełną książek” , w śród których stała seria Biblioteki Pisarzów Polskich. „ D o dom u wróciłem od kierow nika z Rejem , K rótką

rozprawą i Ż yw otem Józefa , od których m atka z trudnością oderw ała mnie n a obiad.

O to ja k w yglądała m oja inicjacja w świat literatury staropolskiej. Z inicjatorem utrzym yw ałem później dobre stosunki i naw et ocalała mi fo to g rafia jakiegoś w spól­ nego spaceru «do granic», czyli nad p o to k oddzielający B ukow sko od chyba N a- górzan, wsi p o d N ow otańcem .” Sylwetkę tego „jedynego p o za B. G ustaw iczem folklorysty, badającego n a przełom ie X IX i X X w. k u ltu rę lu d o w ą Sanoczyzny” zamieścił Profesor w Słow niku polskiego folkloru.

W ro k u 1946 Bukow sko przeżyło katastrofę, z której nie podźw ignęło się do d n ia dzisiejszego. Z ostało doszczętnie spalone i zniszczone przez ban d y U kraińskiej Pow stańczej Arm ii (U PA ). M im o częściowej odbudow y i rozbudow y pow ojennej utraciło swe praw a miejskie, zrów nało się z otaczającą je wsią Bukow sko i nią p o z o ­ stało. W now ym układzie adm inistracyjnym jest siedzibą gm iny. Położone pię­ knie u wejścia do Bieszczadów, m a turystyczną szansę rozw oju, k tó rą wykorzystuje, ja k dow odzi budow any obecnie hotel.

W raz z m iasteczkiem spłonął w nocy z 4 n a 5 kw ietnia 1946 r. dom P rofesora, wzniesiony przez niego dla rodziców , którzy m ieszkali tam jeszcze podczas okupacji, nie doczekawszy zakończenia w ojny. W miejscu tym przebiega obecnie szosa.

W kw ietniu 1946 r. spłonęła rów nież szkoła w B ukow sku, z której pozostały tylko utrw alone n a fotografii m ury, starannie po w ojnie odbudow ane. W świetle tej tragicznej historii tym goręcej należy podziw iać nieugiętą wolę d y rek to ra szkoły, Zbigniew a Szym ończyka, urodzonego nauczyciela, k tó ry w raz z m ło­ dym , ale ju ż dośw iadczonym gronem nauczycielskim , ofiarnym i kom petentnym , doprow adził szkołę do rozkw itu. O n to odwiedził jesienią 1975 r. Profesora w jego w arszaw skim m ieszkaniu, nie przeczuw ając, że k ro k ten, przyjęty przez uczonego bard zo życzliwie, ja k świadczy choćby list wysłany przezeń do dyrek to ra szkoły, przyniesie w przyszłości kierow anej przez niego placów ce zaszczyt noszenia im ie­ nia Ju lian a K rzyżanow skiego.

G m ach szkoły, rozbrzm iew ający gw arem dzieci i m łodzieży przez cały dzień - gdyż zajęcia odbyw ają się w nim n a dwie zm iany, ran o i po południu, ze względu n a zbyt szczupłe m ury - spraw ia w rażenie bardzo korzystne. U d erza w nim dbałość o w yposażenie sal w konieczne pom oce naukow e, zw raca uw agę zastosow anie w nauczaniu now oczesnych środków technicznych. Przede w szystkim jed n ak ujm uje atm osfera wzajem nej życzliwości i prawdziwej tro sk i o m łode pokolenie, staw iające w tej szkole swe pierwsze życiowe kroki. G m in n a Szkoła Z biorcza w B ukow sku jest nie tylko przybytkiem wiedzy, ale również dom em dla wielu dzieci i m łodzieży z całej gm iny, k tó re żywi i nad którym i roztacza opiekę.

O dobrej organizacji pracy i dużym zaangażow aniu społecznym świadczy zn a­ k om ite przygotow anie uroczystości n ad an ia szkole im ienia Ju lian a K rzyżanow skie­ go odbyła się, ja k ju ż wiemy, 19 m aja 1978 r. a przew odził jej o b o k d y rek to ra szkoły Z bigniew a Szym ończya, jego zastępca, W ładysław F al. N a dziedzińcu przed pięknie u d ek o ro w an ą szkołą stanęli ustaw ieni w czw orobok wszyscy jej uczniowie. Ich

(7)

— 156 —

rodzice, ja k rów nież pozostali mieszkańcy B ukow ska, gdyż d y rek to r szkoły zapro- wił wszystkich, otaczali szerokim pierścieniem dziedziniec szkolny. N ie b rakło naw et widzów obserw ujących uroczystość z wyżyn sąsiedniego drzewa.

Przed godziną dziesiątą przyjechał m inister Oświaty i W ychow ania Jerzy K u ­ berski, a wraz z nim władze wojewódzkie i oświatowe K ro sn a, a więc w ojew oda Stanisław Szczepański, sekretarz K W P Z P R Jan Kw olk, sekretarz ZSL Eugeniusz Pleśniak, k u ra to r Jó zef T ofilski, zastępca naczelnika Z H P Stanisław Puchała i wie­ lu innych. Przybyli rów nież goście warszawscy, tzn. przedstawiciele Z arząd u G łów ­ nego Tow arzystw a Literackiego im. A. Mickiewicza, prof, d r Eugeniusz Sawry­ mowicz, prof, d r Zdzisław Libera, doc. d r hab. Stanisław M akow ski i doc. d r S ta­ nisław Frycie, d y rek to r Instytutu Program ów Szkolnych M inisterstw a Oświaty, oraz najbliższa rodzina Profesora. N ie zabrakło również przedstaw icieli Rzeszowa i Sanoka, m iast, w któ ry ch P rofesor uczęszczał do szkoły średniej. Przyjechali więc m .in. d y rek to r R ozgłośni R adia Polskiego w Rzeszowie, A d o lf Jakubow icz, o raz prof. A nna Jah n , nauczycielka G im nazjum sanockiego, w którym w 1911 r. Julian K rzyżanow ski otrzym ał m aturę, a zarazem a u to rk a części p rogram u a rty ­ stycznego uroczystości w Bukowsku.

Po spotkaniu pow italnym w gabinecie nauczycielskim wszyscy udali się na dziedziniec przed szkołę, gdzie dostojni goście zajęli miejsca n a specjalnie n a ten dzień wzniesionej trybunie. Przy dźw iękach hym nu narodow ego nastąpiło wcią­ gnięcie na m aszt flagi państw ow ej. P o przem ów ieniach pow italnych, wygłoszo­ nych przez władze szkolne, wojewódzkie i gm inne, z kierow nikiem gm iny Czesła­ wem Kijow skim w ich gronie, głos zab ra ł m inister K uberski, któ ry n adał szkole imię Juliana K rzyżanow skiego, przekazując jej dyrektorow i oficjalny w tej sprawie d okum ent. „W swoim wystąpieniu - ja k słusznie napisał spraw ozdaw ca „N o w in ” z 2 0 - 2 1 m aja 1978 r. - podkreślił dorobek prof. J. K rzyżanow skiego w zakresie współczesnej wiedzy o literaturze, sztuce i kulturze. N aw iązując do dzieła wielkiego uczonego zaakcentow ał rolę rzetelnej pracy, k tó ra decyduje o naszej wspólnej pom yślności i miejscu n a m apie pracujących i prześcigających się w pracy n a ro ­ dów .” N astępnie w ojew oda krośnieński w tow arzystw ie córki i syna Profesora d o k o n ał odsłonięcia tablicy, w m urow anej we frontonie budynku z nazw ą szkoły

[ płaskorzeźbą jej p a tro n a.

U roczystym i w zruszającym m om entem było przekazanie szkole sztandaru, ufundow anego przez K o m itet Rodzicielski. Poczet sztandarow y przedefilow ał przed trybuną, rozw ijając sztandar, na którym po jednej stronie w yhaftow any został wizerunek P rofesora K rzyżanow skiego według fotografii Z ofii N asierow skiej, a po drugiej otw arta księga z napisem : „O jczyzna, n au k a, p ra c a ” . N a sztandar ten ucz­ niow ie szkoły złożyli ślubow anie, iż swą n au k ą i p racą służyć będą ojczyźnie. N a stą­ pił apel, w któ ry m udział wzięli przodow nicy nauki ze wszystkich klas szkoły b u ­ kowskiej.

W dalszym ciągu uroczystości m inister K uberski w tow arzystw ie sekretarza К W i przedstaw iciela Tow arzystw a M ickiewiczowskiego, prof. Saw rym ow icza, o d ­ słonił kam ień pam iątkow y, wzniesiony przez m iejscową ludność, z napisem : „W iel­

(8)

— 157 —

kiem u hum aniście polskiem u, Julianow i K rzyżanow skiem u (1892 - 1976) miesz­ kańcy B ukow ska” . U stóp obelisku młodzież złożyła kwiaty. Z kolei profesor L ibera w pięknym przem ów ieniu nakreślił sylwetkę znakom itego uczonego, ukazał jego zasługi d la historii literatury i folkloru, na niwie dydaktyki i organizacji nauki. N a zakończenie szkoła otrzym ała dary. Prof. Sawrym owicz o fiarow ał na ręce jej dyrek to ra m edal w ybity z okazji 60-lecia pracy naukow ej K rzyżanow skiego przez Tow arzystw o M ickiewiczowskie, có rk a Profesora ofiarow ała działkę, na której stał niegdyś jego dom rodzinny, p ołożoną w pobliżu szkoły, a syn, Julian Tadeusz, wręczył dzieła Sienkiewicza oraz m onografie tego pisarza pió ra swego ojca. N astępnie wszyscy udali się n a pierwsze piętro, do izby pam iątek, gdzie z wielkim sm akiem artystycznym urządzono wystawę pośw ięconą życiu i twórczości P rofesora ze szcze­ gólnym uw zględnieniem jego związków z rodzinną m iejscowością.

N a część artystyczną - k tó rą mieszkańcy B ukow ska oglądali z wyżyn trybuny, podczas gdy goście zajęli przygotow ane dla nich krzesła - złożyły się występy dzie­ ci i m łodzieży ze szkoły w B ukow sku, orkiestry F abryki Sam ochodów w Sanoku (A uto-Sanu) oraz znanego w całej Polsce zespołu folklorystycznego w Bukow sku, kierow anego przez P io tra Przybosia, kuzyna poety Juliana. M łodzież szkolna przedstaw iła świetnie w yreżyserow aną przez A nnę Jah n biografię naukow ą p ro ­ fesora K rzyżanow skiego, o p a rtą na dobrze dobranych tekstach jego własnych wy­ pow iedzi, a zakończoną przejm ującym akcentem - puszczeniem z taśm y m agneto­ fonow ej jego głosu. O rkiestra A uto-S anu w pięknych uniform ach dodała swą grą splendoru uroczystości, a zespół „B ukow ian” zaprezentow ał znakom ity program folklorystyczny, stanow iący godne dopełnienie święta ku czci tw órcy folklorystyki polskiej. N a szczególną uwagę zasłużyła Pieśń o ziem i rodzinnej, skom ponow ana specjalnie na tę okazję.

Z espół „B ukow ian” - m im o pilnych ro b ó t polnych, w ykonanych zresztą tego d n ia o świcie - tow arzyszył nam aż do końca, um ilając po b y t w now o w ybudow anym , stylowym zajeździe „ U K m ity” , usytuow anym m iędzy Sanokiem a Leskiem , gdzie nas zakw aterow ano i serdecznie ugoszczono nie tylko oficjalnym obiadem , ale i czarującym ogniskiem n a polanie leśnej, z w idokiem n a malownicze Bieszczady.

U roczystość w B ukow sku, skrom nej, rodzinnej miejscowości P rofesora, jest pełnym w yrazu, wzruszającym dopełnieniem tych w szystkich uroczystości ku jego czci, które odbyw ały się w aulach U niw ersytetów Jagielońskiego, W arszaw skiego i W rocław skiego czy w salach Pałacu Staszica, rezydencji Polskiej A kadem ii N auk. Bez uroczystości w B ukow sku b rak o w ało b y w ażnego akcentu, podkreślającego rolę P rofesora w popularyzacji wiedzy o literaturze i folklorze. D latego też w yra­ żam y serdeczną wdzięczność jej inicjatorom , organizatorom i realizatorom , a G m in ­ nej Szkole Zbiorczej im. J. K rzyżanow skiego życzymy dalszego w spaniałego ro ­ zw oju.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wać się do organizm u nie tylko drogą pokarm ow ą, lecz także i oddechową, następnie ulega kum ulacji we w szystkich tkankach (również i w tk an ce kostnej),

Jako sześćdziesięciosześcioletni starzec godzi się wreszcie, nam aw iany przez przyjaciół, na opublikowanie wszystkiego co przem yślał. I oto pojawia się dzieło

szcza się we w nętrze rośliny, a następnie, do środka się dostawszy, powoli rośnie dalej 1 z zarażonego się posuwa miejsca, bakte- ry je, gdy zabrnąć zrazu do

Ani czysty ani domieszkowany półprzewodnik nie zapewniają na tyle dużej ilości par elektron dziura aby można było wykorzystać je jako źródło światła Materiał można

„Budowlani” w Warszawie, 03-571 Warszawa ul. Tadeusza Korzona 111. Zapłata należności nastąpi przelewem na konto Wykonawcy wskazane na wystawionej fakturze, w terminie 14 dni

Wystawa oprawy książki.. alten

"Mrówka" od początku ukazywania się miała aspiracje zaistnienia w świadomości czytelników jako pismo ilustrowa­. ne, co uwidaczniał podtytuł na zbiorczej

Zamawiający udostępnia Dostawcy klauzulę informacyjną dla kontrahentów („Klauzula”), której treść zawiera informację wymagane na podstawie art. 13 i 14 RODO, i jest ona