WSZECHŚWIAT
P ISM O p r z y r o d n i c z e :
ORGAN P O L S K IE G O T -W A P R Z Y R O D N I K Ó W IM. K O P E R N I K A
ROCZNIK 1947, ZESZYT 2
R E D A K T O R : Z. G R O D Z I Ń S K I
K O M ITE T R E D A K C Y J N Y :
K . M A Ś L A N K I E W I C Z , W Ł . M IC H A L S K I, S T . S K O W R O N , D . S Z Y M K I E W I C Z , J. T O K A R S K I
Z Z A S IŁ K U W Y D Z IA Ł U N A U K I M IN IS T E R S T W A O Ś W IA T Y
K R A K Ó W 1947
T R E Ś Ć Z E S Z Y T U
K s i ą ż k i e w i c z M.: Pirzez afrykań sk i busz ... Str. 33
Z a b ł o c k a W .: Istota i m echanika pow staw ania ch lo ro zy u roślin naczyn iow ych „ 38
Z a ć w i l i c h o w s k i J.: Jam ochłony ... » ... „ 43
J. S.: A eroplan kton ... „ 50
M i k u l s k i J. S.: D obroczyn n y pasożyt ... „ 54
G a w e ł A .: Zastosow anie sztucznych w ód siarczanych w leczn ictw ie ... „ 57
S m r e c z y ń s k i S t.: H orm on y u ow ad ów ... . . . . „ 59
Z n a s z e j p r z y r o d y : „ 61
K rz y żo d zió b św ierkow y.
D r o b i a z g i p r z y r o d n i c z e : „ 62
O częstości burz elektrycznych.
Sp. Julian Ign acy N ow ak.
P o lo w a n ie w A fryce.
P r z e g l ą d w y d a w n i c t w : „ 64
D. P. Hopkins. Chemicals, humus and the soil.
A d res Redakcji i A d m in istra c ji:
R e d a k c j a : Z. G rodziński — Zakład anatomii porów n a w czej U. J.
A d res Redakcji i A d m in istra c ji:
R e d a k c j a : Z. G rodziński — Zakład anatomii porównaw K ra k ów , św. A n n y 6. — T elefon 566-92.
A d m i n i s t r a c j a : Br. K ok oszyń sk a — K raków , P o d w ale 1.
O R G A N P O L S K I E G O T - W A P R Z Y R O D N I K Ó W I M. K O P E R N I K A
Rocznik 1947 Zeszyt 2 (1765)
M. KSIĄŻKIEW ICZ
PRZEZ AFRYKAŃSKI BUSZ*)
W ie lk ie przestrzenie A fryk i środkowej i południow ej są porosłe buszem. Zaczyna się on na południu na skraju pustyni Kala- hari i w ielk iego pół-pustynnego, pół-stepo- w ego pustkowia zwanego W ie lk ie Karroo i ciągnie się aż po południowe granice Sa
hary. Pustacie W ielk iego Karroo przecho
dzą ku północy w trawiaste stepy z rzadkim i karłow atym i drzewami. Dalej ku północy drzew jest coraż w ięcej, traw y coraz to w y ż sze, krajobraz w ygląda ja k ogrom ny park, gdzie wśród traw rozrzucone są drzewa, nie tworzące zwartego lasu. Na lepiej naw odnio
nych miejscach drzew jest w ięcej i są w ięk sze, wznosząc swe płaskie, jak kielichy w y glądające korony ponad powierzchnię traw.
T ra w y są tak wysokie, że przerastają czło
wieka, tak gęste, że przy każdym kroku nogi plątają się w nich. W porze suchej, która tu trw a od m aja do października i jest je dynym okresem, podczas którego można w ę
drować przez busz, są dojrzałe, łam liw e i kruche ja k słoma a iz ich dojrzałych wiech sypią się ostre, kłujące źdźbła.
*) A u tor spędził p rzed w o jn ą k ilk a m iesięcy na badaniach geol. w P ortu g alsk iej A fry c e W sch o d n iej. R ezu ltaty tym czasow e te j pra cy zostały
*
Krzaki są zw ykle kolczaste, poplątane z ciernistym i roślinam i i przedzieranie się przez nie nie należy do przyjemności. A le kolce i ciernie nie są najgorszą rzeczą, jaką spotyka się wśród roślinności buszu. Częsty jest tu krzew, zw any przez krajow ców
«u liri», posiadający strąki podobne do gro
chu, ale pokryte delikatnym, drobniutkim puszkiem. Gdy strąki te są dojrzałe, włoski za potrząśnięciem odryw ają się od strąku i unosząc się w powietrzu dostają się do oczu, uszu, iza koszulę, piekąc niem iłosier
nie. Jedynym lekarstwem jest w oda i ką
piel, ale o to niełatwo w buszu. Murzyni znają to diabelskie nasienie i ja k tylko można om ija ją je z daleka.
Im bliżej rzek, tym gęstszy staje się busz.
W dolinach większych rzek staje się tro
pikalną dżunglą. D rzewa są roślejsze, ale.
większość ich przestaje róść prosto, a w y gina się w różne strony, plącze się z dru
gim i i obejm uje w zajem nie w walce, aby róść w yżej, aby wydostać się z gąszczu W górę ku życiodajnem u słońcu. Czasem na-
ogłoszone w «B u lletin de la Societe geologiąu e de
France*, tom X I, 1941.
34 W S Z E C H Ś W I A T
trafia się na poziom o biegnące pnie, gdzieś w ykręcające znowu ku górze, ja kby nurku
jące w tej gęstw inie i szukające lepszego miejsca, aby wydostać się w górę i oszukać w spółzaw odników w tej w alce o przestrzeń i światło. P o w o je i ljany, epifyty, storczyki, rosną na drzewach, oplatają je, kręcąc i ście
ląc się w szędzie po ziem i, po drzewach, po krzewach, pasożytując na żyw y m ciele dżungli i w ykorzystując but w iejących, roz-
- padających się starców w ostatnich ich dniach w alki o byt w dżungli. Jedynie palmy nie straciły godności w tej walce o miejsce i rosną wyprostowane w skłębionej sieci zie
leni, m etalicznie szeleszcząc w górze swym i olb rzym im i dłoniastyini liśćmi.
Mało jest w tym gąszczu okazałych drzew.
W niektórych miejscach w ilgotniejszych ro
sną ogromne, rosłe mahonie np. Khaya nyasica i grube, napęczniałe baobaby
Ryc. 1. S trefy roślinności A fryk i. — 1. Las tropikalny. 2. Las o ch arakterze o tw a rty m typu saw anny («b u sz»). 3. Stepy. 4. Pu
stynie. 5. Ciepła roślinność strefy um iarkow anej.
(A dam sonia digitata ). Nad strum ieniam i ro śnie w ielka «n yam aon ia», posiadająca czer
wone drewno, w którym m urzyni lubią rze ź bić, podobnie ja k w hebanow ym drzew ie (D a lb e rgia m ela n oxylon ), rówmież rosnącym w buszu. W iększość drzew buszu — to różne akacje. P a lm jest stosunkowo n iew iele i w norm alnym buszu, rosnącym na such
szym płaskowyżu brak ich praw ie zupełnie.
Pospolitą jest nieduża palma P h o e n ix re c li-
nata, tworząca nad strum ieniam i m alow ni
cze, zawsze zielone kępy wśród pożółkłych w porze suchej traw. W zd łu ż strumieni czę
sty jest papirus (Cyperus papyrus) i krzew y okazałych bambusów. Gdzie grunt jest bar
dziej kamienisty, p o jaw iają się podobne do kaktusów stapelje i olbrzym ie w ilczo m le
cze (E u fo rb ia ) w yglądające jak w ielkie, z ie lone kandelabry, sterczące ponad trawy.
Busz jest pełen mieszkańców, ale nie tak
łatwo ich dostrzec w tych trawach wysokich i gęstych, wśród zwartych krzaków, w gąsz
czu, w którym na krok niczego nie widać.
Ślady grubego zw ierza są jednak wcale czę
ste. N ieraz trafialiśm y na ślady lw a lub sły
szeliśmy od napotkanych murzynów, że
«szum ba» (le w ) tej a tej nocy złożył w i
zyt? w jakim ś «kraalu» (zagrodzie) z b y dłem. Znacznie rzadziej w idzieliśm y w y raźne oznaki, że słoń przeszedł przez busz, ja k o tym św iadczyły potratowane krzaki i traw y a przede wszystkim odciski jego po
tężnych kopyt. Słoń jest jed yn ym niebez
piecznym grubym zwierzem w Afryce, gdyż czasami atakuje niezaczepdony w biały dzień, w przeciwieństwie do lw ów i lam partów, które z reguły uciekają, chyba że są podrażnione lub ranione. W nocy te dra- pieżce stają się śmielsze, ale wystarczy nie
w ielkie ognisko w obozie i dobrze szczeka
ją c y pies, by trzym ać je z daleka. Coprawda słyszałem o wypadku, że raz w R odezji w nocy w czasie postoju pociągu na stacji lew w szedł do sleepingu i w yciągnąw szy pasażera, uciekł z nim w busz. Jednakowoż można śmiało uważać, że niepolujący w ę drowiec w buszu jest zupełnie bezpieczny przed drapieżnikami.
W a rto wspomnieć o sposobie polowania, rozpowszechnionym w niektórych częściach A fryk i, np. w Portugalskiej A fryce W schod
niej. P o lu je się w nocy z latarką elektryczną umieszczoną na głow ie m yśliwego, który za
trzym uje się w jakim ś miejscu i zaświeca latarkę. Zaciekawione zwierzęta patrzą w stronę światła i ich oczy, połyskujące w świetle, stanowią doskonały cel. T o w a rzy szyłem raz jednem u Portugalczykow i na ta
k im polowaniu; w ciągu 15 minut zastrzelił dw ie antylopy. T en sposób polowania jest na szczęście izabroniony w brytyjskich kolo
niach.
Z w iększych zwierząt najczęściej można spotkać lamparty, piękne antylopy i kozły górskie a zwłaszcza pawiany, zwane tu ba- bunami (baboon). T e w ielk ie małpy żyją w stadach złożonych z kilkudziesięciu sztuk.
W ęd ru ją c grom adnie przez busz, babuny są plagą plantacji i osiedli murzyńskich: nie tylko ob jadają doszczętnie krzew y bana
nów, kukurydzę itd., ale złośliw ie łam ią krzewy, łodygi izbóż, w yry w a ją z ziem i za
sadzone rośliny. W spotkaniu z ludźmi za
chowują się bezczelnie, nie ustępują z dro
gi, szczekają jak psy, w ydrzeźniają się i ro
bią różne m ałpie m iny. Podobno nieraz rzucają na ludzi kam ieniam i a amerykań
ski geolog B a i l e y W i l l i s opowiada, że raz stado babunów rzuciło się na jednego z geologów pracujących w buszu, który le
dwo uszedł z życiem. Poza tym trzeba przy
znać, że gromada babunów wędrujących przez busz w ygląda przezabawnie: w ielkie m ałpy poszczekując, w ędrują na czwora
kach a małe siedzą na plecach matek, przy
czepione do sierści. Dość częsty jest też g ry zoń porkupina (H ijs trix africae australis), pokryta kolcami i dzika Świnia (w art liog), którą trudno dostrzec w buszu; o je j obec
ności świadczą liczne doły w yryte przez nią, które są w ielką udręką podczas marszu.
Rzeczyw iste niebezpieczeństwo zagraża w buszu od m niejszych stworzeń. Przede wszystkim od węży, których jest sporo, a niejedne ,z nich są wcale groźne. Jeden z nich, to «zielona m am ba», cienki, w yb la- kło-izielony wąż, w yglądający ja k roślinna w itka lub pręt. Przestraszony śmiga przez powietrze, ja k strzała i zawsze w yd aje się, że chce się rzucić na człowieka. W gruncie rzeczy chce on uciec, ale w tym gąszczu nie bardzo ma gdzie. Jest też i «czarna mamba*, i specjaliści spierają się, który z nich jest jadow itszy. Przeciwieństwem marnb^ jest
«p u ff adder», krótka i gruba żm ija, która lubi leżeć na m urzyńskiej ścieżce, podobna do suchego patyka, je j ubarwienie przypo
m ina poniekąd korę drzewną. Zaalarm o
wana staje na ogonie i poirytowana dmu
cha, stąd pochodzi je j angielska nazwa. Są też węże, które łażą po drzewach i krzewach i te są chyba najbardziej nieprzyjem ne;
idąc przez busz, napotyka się na wysokości swej tw arzy m ałą główkę, utkwione w sie
bie źrenice i syczący, rozdw ojony język.
W reszcie nierzadki jest «dobry w ąż pyton», który jako n iejad ow ity ma duże uznanie u murzynów, bojących się panicznie węży.
W ciągu pierwszych dni pobytu w A fryce
każdy now oprzybyły zrobi prędko zn ajo
36 W S Z E C H Ś W I A T
mość ze skorpionami i kleszczami. Skorpio
na znajdzie któregoś dnia w łóżku a klesz
cza odkryje wczepionego w skórę pod kola
nem, na karku lub m ięd zy palcam i nóg.
Skorpiony częste są pod kam ieniam i i są znacznie niebezpieczniejsze od kleszczy, ale na szczęście nie tak pospolite ja k kleszcze, które przez swą niezm ierną ilość są istotną plagą. Ż y ją one na trawach w niezm iernej liczbie i licznych gatunkach i czepiają się wszelkich ciepłokrwistych zwierząt, w y p i
ja ją ich krew i m ogą je zakazić różnym i w ym yśln ym i tropikalnym i chorobami.
W niektórych okolicach nie tylk o mucha tse-tse (Glossina morsitans, inna Glossina palpalis przenosi śpiączkę), ale także różne choroby w yw ołan e przez kleszcze uniem oż
liw ia ją chów bydła i koni. P s y oczyw iście rów nież są dręczone przez n ie i z ich to głów nie powodu psy m urzyńskie w yglą d a ją ja k obraz najsk rajn iejszej nędzy, wychudłe i pokryte okropnym i w rzodam i. T o w a r z y szący nam pies musiał być co w ieczór p rze
glądany, aby z jeg o sierści w ydobyć dzie
siątki kleszczy, ponadto trzeba go było od czasu do czasu natrzeć specjalnym prosz
kiem i wykąpać, aby usunąć te kleszcze, które ju ż w p iły się w skórę zw ierzęcia.
Busz jest pełen owadów. Duże ja k ptaki m otyle przelatują cicho m ięd zy drzewam i, po których łażą różne chrząszcze. A le n a j
w ięcej ow ad ów ż y je w trawach, gdzie upo
dobniły się do środowiska. W ysta rczy usiąść na ch w ilę na jakim ś głazie lub pniaku i w patrzyć się uważnie w trawy, aby zo
baczyć ja k ie m row ie ow ad ów ż y je w tra
wach. K aw ałek suchej słom y na w ielkich niezgrabnych, też ja kby ze słom y zrobio
nych nogach posuwa się po łodydze trawy.
Na ziem i podskakuje zeschły liść. T o nie w iatr nim porusza. Odwróć ten liść i zoba
czysz, że posiada trzy p a ry nóg. G dy bliżej się w niego wpatrzysz, zobaczysz głow ę i oczy. A tam znowu w ędru je kawałek ze
schłego patyka. Obok n iego coś co można w ziąć za odłupek kory drzew nej, jest także owadem.
W szęd zie w buszu znajdują się n iezliczo
ne kopce i kopczyki. Jedne z nich m ałe — to dzieło mrówek. Inne, w iększe kopce w y
glądają ja k małe, kilka m etrów wysokie kurhany. T o stare, zw ietrzałe budowle ler- m itów. A le są inne, świeże, nieporośnięte, po 5 i 6 m etrów wysokie, ulepione i czer
wonej gliny. T o kopce term itów (białych m rów ek). Term ity, w przeciwieństwie do m rówek, które nieraz w potężne szczypce uzbrojone, roją się po ścieżkach m urzyń
skich, są niewidoczne, gdyż unikają św ia
tła dziennego. Ich obecność łatwo poznać po drzewach oblepionych czerwoną afrykań ską gliną (g lin y i zw ietrzeliny w tropikal
nej A fry ce m ają mocno czerwoną, a nie żół- to-brunatną barwę ja k w naszym klim acie).
T erm ity u lepiają iz przyniesionej gliny k a naliki i chodniki na korze. Z nich dobierają się do drzewa i niszczą je. Czasem drzewa na w ielu hektarach buszu są oblepione czerwono. T y lk o niektóre gatunki drzew są oporne na działanie term itów (M ’Z im - b iti — Androstachys Jolinstoni i Muanga — Orm osia angolensis) i te gatunki są u ży
w ane do budowy mostów. N iejeden mosl zbudowany z nieodpowiedniego drzewa za
w a lił się i niejeden dom zniknął wskutek działalności termitów.
Podczas pory suchej inny owad, sza
rańcza, pokazuje sw^e niszczące możliwości.
W y ro jo n a w rzadkim buszu na płaskowyżu R od ezji leci w tak gęstych i olbrzym ich masach, że z daleka w ygląda na chmurę.
Gdy spadnie na busz, staje się on od barwy szarańczy czerwony, tak gęsto obsiada tra
w y, k rzew y i drzewa, obżerając je doszczę
tnie. M urzyni wrzaskiem, grzechotkami, b i
ciem w bębny i ogniskam i starają się ją odpędzić od swych pól. A le gdy szarańcza zmęczona dalekim lotem i objedzona, no
cuje gdzieś w pobliżu, m urzyni z workami i garnkam i biegną wczesnym rankiem, aby, zanim słońce ją przy grzeje i ocuci, zebrać ją i przypiec na ogniu na w ielkich płaskich tacach. T a k przypieczona szarańcza stanowi w ielk i przysm ak murzyński.
D zisiaj przez busz afrykański prowadzą tu i ów dzie lin ie kolejow e i drogi, nieraz nawet asfaltowe. A le poza nim i jed yn ym i
« liniam i kom unikacyjnym i* są niezliczone,
kręte i wąskie na jednego człowieka ścieżki,
wydeptane w buszu przez pokolenia boso-
nogich murzynów. B yliśm y wszyscy bardzo szczęśliwi, gdy od czasu do czasu nie mu
sieliśm y przedzierać się przez ciernisty busz, ale posuwać się taką Wydeptaną ścieżką. Nie zawsze jednak te ścieżynki są bezpieczne.
Ze ścieżek tych rów nie chętnie korzysta zw ierzyna i dlatego to murzyn na tych ścieżkach ustawia najrozmaitsze łapki i za
sadzki. N igd y nie można być pewnym, czy noga .nie zostanie uchwycona w łykową pę
tlę albo czy nie dostanie się potężnie w gło
wę spadającą skądś belką lub pniakiem.
Najgorsze są podłużne doły, wykopane przez murzynów z wbitym i, zaostrzonymi palami i zgrabnie zamaskowane traw am i i zie
mią. Doły takie kopane są zwłaszcza na ście-
Ryc. 2. Busz afrykański z rzadko rozrzuconą Acacia spirocarpa, drzew em o pokroju para- solowatym .
żynkach wydeptanych przez zwierzynę idą
cą do wodopoju. Tow arzyszący m i m urzyni zazw yczaj dostrzegali te zasadzki i ostrze
gali m ię w porę, ale nasz pies, biedna Nelly, niejeden raz została schwytana w łykowe paści lub oberwała po łbie klocem, który spadł na nią z -chwilą, gdy nastąpiła na zm yślnie urządzony potrzask.
P rzez dzień busz jest cichy i niemy. Nie m a tu ptaków śpiewających. Pow ietrze pod żarem słońca jest nieruchome. Dopiero po zachodzie słońca, który podobnie jak wschód słońca, jest raptowny, bez zmierzchu, busz ożyw ia się. Babuny poszczekują, układając się gdzieś w legowisku. O dzyw ają się ptaki
nocne. Skądś dochodzą odgłosy wskazujące, że drapieżniki w yszły na żer: tupot u cieka
jących antylop lub dzikich świń, wrzaski napadniętych przez lamparta małp. W rze
kach i bagnach rechocą żaby. A le ponad tym wszystkim góruje nocny koncert sza- rańczaków, których potężna m uzyka nie może być z n iczym porównana w naszych szerokościach geograficznych.
W porze suchej busz częściowo obumie
ra. W ie le drzew traci liście. T ra w y schną,
stają się kruchą żółtą słomą. Busz dostaje
płową barwę. P rzy końcu tego okresu, tuż
przed nadejściem pory deszczowej, w ie lo
w iekow ym zwyczajem , rozpowszechnionym
W S Z E C H Ś W I A T
w całej tropikalnej A fryce, m urzyn podpala trawy buszu. Robi to głów nie dla polowania, aby ścianą ognia, u m iejętnie podłożonego w kierunku wiatru, wpędzić zw ierzyn ę do zastawionych sieci i pułapek. D rzew a bu
szu o twardym , gęstym drewnie, trzym a
ją cym w sobie zawsze dużo w ilgoci, b y nią przetrzym ać w ielom iesięczną suszę, nie z a j
m ują się ogniem. Nocam i w górach na po
graniczu Mozambiku i R od ezji w idoki są fantastyczne. Góry płoną ja k wulkany, ję zyki i smugi ognia w iją się po ich stokach.
B rytyjczycy nie u w ażają palenia traw ani za m ądre ani za m alownicze i zabraniają tego w swych koloniach. M urzyni natomiast lubują się w tej porze. T o ich okres p rzy jemności, polowań, okres w którym m urzyn na kilka tygodni staje się panem buszu.
Październik jest ostatnim miesiącem pory suchej. Robi się coraz goręcej, chłodne noce, orzeźw iające wędrowca m inęły. N im deszcze spadną, drzewa buszu zaczynają się oży
wiać. W id oczn ie soki drzew zaczynają ż y w ie j krążyć i pierwsze listow ie pojaw ia się na drzewach. N ie ma ono soczystych zielo
nych barw wiosennych naszej strefy. D rze
w a obsypują się czerw ono-żółtym listowiem, które dopiero później staje się zielone.
Przychodzą deszcze, trawy porastają spa
lone miejsca, odcinając się swą żyw ą zie
lenią od m iedzianych barw drzew. P o jaw ia się m nóstwo kw iatów , busz rośnie i kwitnie, zraszany deszczami i parujący. Rozpoczyna się pora deszczowa, która zmusza w ęd row ca do opuszczenia buszu.
W . Z A B Ł O C K A
ISTOTA I MECHANIKA POWSTAWANIA CHLOROZY U ROŚLIN NACZYNIOWYCH
W iększość roślin sam ożywnych, tzn. ta
kich, które użytkują jako w yłączne źródło pożyw ienia zw iązk i nieorganiczne, jest z ie lona. Rośliny te asym ilują dwutlenek w ęgla z pow ietrza przy pomocy zielen i (ch lorofilu ).
Brak zieleni, całk ow ity lub częściowy, po
w odu je zaburzenia w procesach fiz jo lo g ic z nych rośliny, zm n iejszając je j zdolności asy- m ilacyjne. Jako następstwo tych zaburzeń występują, zależnie od stopnia i jakości ubytku w chlorofilu, nieznaczne różnice w budowie anatom icznej, składzie chem icz' nym i m orfologii rośliny, lub też zm iany za
sadnicze, które w ciągam y na listę chorób i które m ogą spowodować nawet śmierć ro
śliny.
Ubytki w zielon ym ubarwieniu rośliny, widoczne gołym okiem, n azyw am y c h 1 o- r o z ą . W y w o łu ją ją różne czynniki k lim a tyczne, edaficzne, a także i biologiczne. Z a cienienie rośliny w tym stopniu, że rozpo
rządza m niejszą ilością światła, aniżeli w y nosi m inim um je j w ym agań, pow odu je w y plenienie je j zielonych organów. Z byt silne światło niszczy z drugiej strony zieleń a na
wet tkankę liścia czy młodego pędu. U ,w ielu roślin zm ienia się na ostrym świetle inten
syw na barw a zielonych organów na bladą nawet wtedy, gdy niie zachodzą żadne zm iany w zielonkach (chloroplastach), ani w samym barwiku (ch lorofilu ). D zieje się to przez ustawienie chloroplastów w poszczególnych komórkach, w zdłuż ścian rów noległych do
i