• Nie Znaleziono Wyników

Wypędzanie kułackiego ducha, czyli kołchozy i kolektywizacja - Maria Butowicz-Romualdi - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wypędzanie kułackiego ducha, czyli kołchozy i kolektywizacja - Maria Butowicz-Romualdi - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA BUTOWICZ-ROMUALDI

ur. 1939; Punżany

Miejsce i czas wydarzeń Wileńszczyzna, PRL

Słowa kluczowe Kołchozy, kolektywizacja, kułaki, kierownik kołchozu, dożynki w kołchozie, kierownik Gołowienko

Wypędzanie kułackiego ducha, czyli kołchozy i kolektywizacja

Mama trafiła do kołchozu w ramach wypędzania kułackiego ducha. I kto był najbardziej okrutny? Jakiś przybysz? Ukrainiec? Rosjanin? Nie. Polak. Pozbył się [porządnego] człowieka, który był wojskowym i nie miał pojęcia o „choziajstwie”, ale chodził do bogatych gospodarzy i pytał: „Słuchajcie, jak to [robić]? Po czym tam siać?

Jak z tym bydłem?”. On się radził wszystkiego, jak postępować, żeby to przynosiło zyski. I faktycznie, rok był taki szczęśliwy, lato było przepiękne na Wileńszczyźnie, że był urodzaj, więc i nadwyżki. I on, jako człowiek wykształcony wyliczył, że dla państwa podatek jest do oddania, owszem, trzeba ten podatek oddać, ale dla kołchoźnika zostają w nadmiarze dwie krówki, koń, kilka owiec, zboże. I on tym wszystkim chciał się podzielić. Zrobił tak zwane polskie dożynki. Bo jemu dziadek, czy ojciec opowiadał, że w Polsce jest takie święto, dożynki - przynoszą snop zboża, bawią się. No i cóż – to święto się pięknie odbyło, ale jeden z komsomolców Polak - Polak, który już miał legitymację komsomolską, zawiadomił władze. Na koniku sobie pojechał do władz, bo to siedemnaście kilometrów było bądź, co bądź. I jeszcze doniósł o tym, że śpiewane są polskie pieśni patriotyczne, które absolutnie nie przeszkadzały temu Ukraińcowi. Ten [kierownik kołchozu], Gołowienko się nazywał, miał żonę piękną i córeczkę piękną. I w kilka sekund ich życie zostało zdewastowane.

Przez donos. Bo [ktoś] chciał wejść na [jego] stanowisko. W każdym razie tego człowieka wywieziono. Nie wiadomo dokąd. Czy gdzieś na całe życie do kopalni? Nie wiadomo – żona nie otrzymała żadnej wiadomości. Była pielęgniarką z zawodu i poszła pracować jako pielęgniarka do małego miasteczka Podbrodzie. A ten, co po nim nastał, to miał już osiemnaście lat i miał legitymacje, ale rządzić, to on rządził fatalnie. Rządził długo, aż przyszły lata bodajże dziewięćdziesiąte, czy trochę wcześniej i jeden z młodych, już nie komsomolców, tylko studentów polskich udowodnił jego machlojki finansowe. Krzywdy wielkiej mu nie zrobiono.

Zdegradowano tylko ze stanowiska przewodniczącego kołchozu, ale kołchozy już były rozwiązywane, bo to były gdzieś lata osiemdziesiąte. Pomału, pomału wszystko

(2)

zaczynało iść w innym kierunku – prywatyzacji, i jak wiemy, w latach dziewięćdziesiątych już na Litwie był przewrót. W każdym bądź razie ten człowiek jeszcze żyje na Litwie. I to bardzo dobrze żyje. Co aż dziwne, bo tylu ludzi, co on wywiózł na Syberię, [ile] krzywdy ludziom zrobił. I to Polak.

Data i miejsce nagrania 2017-01-20, Nałęczów

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tam było takie nieduże miasteczko Podbrodzie, to jest około siedemnastu kilometrów od tych Punżanek, gdzie się urodziłam.. Niestety, akowcy nie

Trzeba było brać pierzynę, żywność, wodę i uciekać.. Były jeszcze wywózki

W radiu zawsze podawano, kiedy są manewry, a jak są manewry, to nie ruszaj się człowieku, bo cię mogą zastrzelić, bo to teren wojskowy.. W czasie, kiedy wyjeżdżaliśmy,

Pracowałam już tam dwa, czy trzy miesiące i nagle zrobiło się głośno [o tym], że młode kobiety, dziewczęta często giną idąc do pracy.. I [kiedyś] ledwie takie

Była taka potrzeba, że śpiewaliśmy te piosenki, że był język polski w domu, że nie dało rady tego wyplenić.. Między innymi to właśnie tak rozdmuchano, że

W każdym bądź razie mój dziadek nie należał do ludzi, którzy się boją, pomimo, że już był wiekowy.. Był wiekowy, ale jego dorośli synowie nie mieli prawa zapalić w

Józef Żuromski, syn Franciszka był [wówczas] już po trzydziestce i miał trzech synów – Zygmunta, Stanisława i Henryka?. Moja babcia, jak każda matka, próbowała tę

Tego nie da się po prostu nawet odtworzyć, jak człowiek może bez jedzenia żyć.. Wiem, że któregoś dnia, akurat padło na nas i tak wyczyszczono nam piwnicę, że