• Nie Znaleziono Wyników

Wojenne losy Józefa Żuromskiego - Maria Butowicz-Romualdi - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wojenne losy Józefa Żuromskiego - Maria Butowicz-Romualdi - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA BUTOWICZ-ROMUALDI

ur. 1939; Punżany

Miejsce i czas wydarzeń Wileńszczyzna, II wojna światowa

Słowa kluczowe II wojna światowa, Żuromski Józef, Żuromski Edward, rodzina Żuromskich, wywózki

Wojenne losy Józefa Żuromskiego

Franciszek Żuromski miał też dwóch synów: starszego Józefa i młodszego - Edwarda. Józef Żuromski, syn Franciszka był [wówczas] już po trzydziestce i miał trzech synów – Zygmunta, Stanisława i Henryka. Ale to właśnie jego w [19]39 dziedziczka wpisała, jako żołnierza do obrony ojczyzny. Moja babcia, jak każda matka, próbowała tę kandydaturę zmienić, chociażby na tego młodszego, bo [u Józefa] trójka dzieci, kobieta leży chora. Dziedziczka powiedziała w ten sposób: „Wy chłopi jesteście jak trawa. Trawę się skosi i trawa odrośnie”. No niestety, to ona szybko została wywieziona na Syberię wraz z całą rodziną. A co się działo dalej z tym starym żołnierzem? Bo kiedyś trzydziestka, to nie czarujmy się, to już był człowiek w podeszłym wieku. Gdzieś w lasach pod Kielcami najpierw ostrzelały ich niemieckie samoloty, zasypały ziemią. Po krótkim czasie nadeszli Rosjanie, usłyszeli, że coś tam się dzieje, że ziemia się rusza i odkopali osiemnaście osób. Odkopano tych ludzi, ale powiedziano im: „Przykro nam, ale jesteście już naszymi jeńcami”. Ktoś poprosił:

„Przyjaciele, opatrzcie nasze rany, dajcie wodę”. – „Niestety musimy was traktować jak jeńców wojennych”. Oficerowie zostali odizolowani na podstawie „rączki, rączki”.

Dokąd ich zabrano – niestety nie wiadomo. A zwykłych żołnierzy zawieziono nad jezioro Ładoga na północy Rosji, klimat zimny. Później, po paru tygodniach, przerzucono tych żołnierzy nad Wołgę. I tam traktowano bardzo źle. Bardzo źle.

Ludność okoliczna nie dawała jedzenia, więc to była jedna wodnista zupa dziennie i cały czas progułki – spacerować, spacerować, spacerować. Taki spacer też był wyczerpujący, ale chociaż jedli myszy i trawę. Siedem lat przetrwał na tych progułkach. Przeżył, ale jak wrócił do domu, to nikt go nie mógł rozpoznać.

Absolutnie ten człowiek, nie był podobny do człowieka. Kości i skóra. A nie wolno mu było dać jeść, bo należało rozpocząć najpierw od jakichś herbatek, żeby organizm się przyzwyczaił, żeby ten żołądek zaczął w ogóle pracować. Mieliśmy takiego sąsiada, pana Frąckiewicza, który leczył ziołami i który parę osób uratował. Uratował i jego.

Udało się go uratować, dożył starości i zmarł dopiero w 19[81] roku. A kiedy

(2)

mówiłam: „Wujek, jedziemy do Polski”. Krzyczał na mnie - „To nie jest Polska!”.

Wiem, że w [19]70 dano mu odznaczenia: „Za wolność waszą i naszą”. I ten człowiek, czyli wujek Józef Żuromski, wyrzucił urzędników mówiąc, że: „Ja takiej wolności nie chcę i żadnych nagród od was nie przyjmę”. Jeden z urzędników powiedział: „Słuchaj, gdybyś nie był taki stary, to bym cię zapakował z powrotem na Syberię”. No, ale [wujek] po prostu się postawił, że nie przyjmie i nie przyjął odznaczenia, które w tych czasach chyba coś znaczyło. W każdym bądź razie ten człowiek był patriotą. Jak kiedyś zawiozłam płytę „Jabłuszko pełne snów”, to omal mnie z mieszkania nie wyrzucił – „Cóż to za żołnierze, co ty mnie tu przywozisz!

Żołnierz takiej piosenki nie może śpiewać! To jest obraza munduru!”. No, więc ja cichutko, szybciutko zdjęłam płytę z patefonu. Niestety on był tym patriotą, który mówił tak: „Ty mi mówisz, że do Polski mam składać dokumenty? Polska tutaj przyjdzie, do mnie, a nie, że ja złożę dokumenty i będę czekał – albo mi pozwolą, albo nie pozwolą”. Był bardzo patriotyczny, nie podporządkował się, nie chciał żadnych nagród. Żył po prostu tą myślą, że Polska wróci na dawne tereny.

Data i miejsce nagrania 2017-01-20, Nałęczów

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tak, że trudno było przełamać te bariery, ale z drugiej strony [trzeba się starać], skoro już jesteśmy w tej rodzinie i minęła ta akcja, która, jak uważam, była celowo

Już pierwszego stycznia zgłosiłam się do szkoły położnych, jako pomoc

Tam było takie nieduże miasteczko Podbrodzie, to jest około siedemnastu kilometrów od tych Punżanek, gdzie się urodziłam.. Niestety, akowcy nie

Trzeba było brać pierzynę, żywność, wodę i uciekać.. Były jeszcze wywózki

No i cóż – to święto się pięknie odbyło, ale jeden z komsomolców Polak - Polak, który już miał legitymację komsomolską, zawiadomił władze.. Na koniku sobie pojechał

W radiu zawsze podawano, kiedy są manewry, a jak są manewry, to nie ruszaj się człowieku, bo cię mogą zastrzelić, bo to teren wojskowy.. W czasie, kiedy wyjeżdżaliśmy,

Była taka potrzeba, że śpiewaliśmy te piosenki, że był język polski w domu, że nie dało rady tego wyplenić.. Między innymi to właśnie tak rozdmuchano, że

W każdym bądź razie mój dziadek nie należał do ludzi, którzy się boją, pomimo, że już był wiekowy.. Był wiekowy, ale jego dorośli synowie nie mieli prawa zapalić w