• Nie Znaleziono Wyników

Wyjazd do Polski w ramach łączenia rodzin - Maria Butowicz-Romualdi - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wyjazd do Polski w ramach łączenia rodzin - Maria Butowicz-Romualdi - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MARIA BUTOWICZ-ROMUALDI

ur. 1939 ; Punżany

Miejsce i czas wydarzeń Wileńszczyzna, PRL

Słowa kluczowe Przyjazd do Polski, łączenie rodzin, droga do Polski, manewry, Franciszek Butowicz

Wyjazd do Polski w ramach łączenia rodzin

W [19]56 ja i mama złożyłyśmy dokumenty. I kilka innych rodzin też składało dokumenty. Trzeba było czekać, chodzić tam pieszo, bo nic nie jeździło w tamtych czasach. Ja chciałam koniecznie do ojca. Brat już miał żonę, malutkie dziecko.

Dlaczego on nie wyjechał? Nie wyjechał tak szybko, bo dziecko było malusieńkie, a nasza podróż do pociągu, to był koszmar. W radiu zawsze podawano, kiedy są manewry, a jak są manewry, to nie ruszaj się człowieku, bo cię mogą zastrzelić, bo to teren wojskowy. W czasie, kiedy wyjeżdżaliśmy, nie było takiego komunikatu, ale już jakieś dwa, trzy kilometry przed dworcem kolejowym w Podbrodziu [zobaczyliśmy]

tabliczki w języku rosyjskim, że to teren manewrowy, [trwają] ćwiczenia, strzelamy ostrymi nabojami, ryzykujecie życiem. I próbowano nas zawrócić. No, jakim prawem?

Brat by zawrócił, ale moja mama wzięła, że tak powiem, pod opiekę lejce i konie i krzyknęła: „Życie albo śmierć!”. No, bo jak tu w tym kraju żyć, kiedy trzeba być, że tak powiem, pod butem obcych władców. Obcych władców. Bo Polak w tych latach nic nie miał do powiedzenia, musiał się podporządkować. Tak, że to, co widzieliśmy na filmie „Sami swoi”, kiedy tam chłopak ucieka, i jak do niego strzelają, ostrzeliwują furmankę, to przemycili jako komedię, ale to była rzeczywistość. To była rzeczywistość, że do ludzi strzelano, żeby odstraszyć. Jechaliśmy w dwie furmanki - jedna rodzina i druga. I brat jednak zawrócił. Wrócił ponoć rozdygotany. A ja udawałam wielką bohaterkę i rozpłakałam się dopiero w pociągu. Bo to nie tak, że człowiek nie boi się śmierci. Każdy się boi.

(2)

Data i miejsce nagrania 2017-01-20, Nałęczów

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

To była ulica Koszarowa numer 13 na przedmieściach Wilna, teraz inaczej ta ulica się nazywa. Dokumentów nie

Tak, że trudno było przełamać te bariery, ale z drugiej strony [trzeba się starać], skoro już jesteśmy w tej rodzinie i minęła ta akcja, która, jak uważam, była celowo

Już pierwszego stycznia zgłosiłam się do szkoły położnych, jako pomoc

Tam było takie nieduże miasteczko Podbrodzie, to jest około siedemnastu kilometrów od tych Punżanek, gdzie się urodziłam.. Niestety, akowcy nie

Pracowałam już tam dwa, czy trzy miesiące i nagle zrobiło się głośno [o tym], że młode kobiety, dziewczęta często giną idąc do pracy.. I [kiedyś] ledwie takie

Była taka potrzeba, że śpiewaliśmy te piosenki, że był język polski w domu, że nie dało rady tego wyplenić.. Między innymi to właśnie tak rozdmuchano, że

W każdym bądź razie mój dziadek nie należał do ludzi, którzy się boją, pomimo, że już był wiekowy.. Był wiekowy, ale jego dorośli synowie nie mieli prawa zapalić w

Józef Żuromski, syn Franciszka był [wówczas] już po trzydziestce i miał trzech synów – Zygmunta, Stanisława i Henryka?. Moja babcia, jak każda matka, próbowała tę