• Nie Znaleziono Wyników

Kryzys lat osiemdziesiątych - Mirosław Trembecki - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Kryzys lat osiemdziesiątych - Mirosław Trembecki - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MIROSŁAW TREMBECKI

ur. 1954; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, mieszkania w PRL, codzienność PRL, rodzina, deficyt towarów

Kryzys lat osiemdziesiątych

Zaczynało się robić coraz gorzej ze względu na braki w sklepach. Braliśmy ślub z żoną w [19]78 roku, kiedy zaczynało się już robić coraz gorzej na rynku i trzeba było nieraz uruchamiać niesamowite znajomości, żeby coś uzyskać. W [19]81 roku, jak dostałem mieszkanie, to już było kompletnie wszystko na kartki, niczego nie było, można było jedynie kupować dolary i zaopatrywać się w [„Pewexie”]. Ja dostałem mieszkanie, wszystko w kolorze cementu, i jedyne co mi dali, to kuchnię gazową i wannę, a parkiety, ściany, podłogi, wszystko musiałem zdobywać, załatwiać, żeby urządzić to mieszkanie, żeby mieszkać. Dostaliśmy kredyt MM – kiedyś taki był dla młodych małżeństw – na ten kredyt można było sporo dostać, tylko że zapisywało się na wszystko, co było możliwe, nieraz na takie rzeczy, które człowiek już miał, bo być może dostanie i z kimś się zamieni. Jeden przykładowo zapisał się na meble, a dostał telewizor – w ten sposób istniała wymiana między kolegami.

Ja miałem jeszcze tą niekorzystną sytuację, że dziecko mi się urodziło w [19]81 roku w czerwcu. Córka była z tych dzieci, które lubiły zjeść, a mleko było na kartki i nam nie starczało. Tutaj zaczynał się problem, bo dopóki jeszcze koledzy i koleżanki też mieli dzieci i też mieli kartki, mleka im trochę zbywało, to się odkupywało od nich, ale jak im dzieci już też trochę podrosły, to też im tego mleka już albo wystarczało, albo też im brakowało. W [19]82 w marcu już nie było mleka kompletnie skąd brać, bo to, co dostawaliśmy na kartki, to starczało na dwa tygodnie. Rodzina mówi: „Idź coś rób, załatw tego mleka, bo przecież dziecku trzeba coś dać”. Wziąłem syna trzyletniego i poszliśmy do kościoła – bo kościół dostawał wtedy dary – żeby załatwić chociaż ze dwa-trzy kilo mleka dla tego dziecka. Poszedłem do kościoła Królowej Jadwigi na Czechowie. Tam zaczęli mnie przepytywać, gdzie pracuję, gdzie mieszkam, ile zarabiam, jaki stan majątkowy i panie mnie zaczęły obdarowywać. Ja poszedłem z małą siateczką po te dwa kilo mleka, żeby dostać dla tego dziecka. Jak zobaczyły te panie, że ja przyszedłem jeszcze z takim trzyletnim dzieckiem, że niedawno mieszkanie dostaliśmy, że drugie dziecko w domu jest, że żona nie pracuje, tutaj stan

(2)

wojenny i tak dalej, [to] mnie obdarowały jakimiś kaszami, ryżem, mąką, pięciolitrową bańką oleju, jakimiś owocami suszonymi, bucikami dla dziecka. Nie chciałem tego brać, bo mi to było akurat niepotrzebne, te inne rzeczy jakoś tam się zdobywało przy pomocy rodziny, teściowej, która też tam wystawała w kolejkach za proszkiem

„Cypiskiem”, za mydłem szarym do prania pieluch i tak dalej. To było mi niepotrzebne – „Ale nie, musi pan wziąć, bo to przecież młode małżeństwo na dorobku”. No i szedłem przez całe osiedle obładowany jak wielbłąd z tą wielką bańką oleju pod pachą, buty dziecku z kieszeni wystawały, ludzie oglądali się kto to idzie. Już później małe dziecko zaczęło jeść zupki, to zupki się gotowało na cielęcince, a zdobyć cielęcinkę to też był niesamowity problem. Ze wszystkim były naprawdę duże problemy.

Data i miejsce nagrania 2005-05-14, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wszystko poburzyli i później ten plac ludzie pokupowali, bo jak wojna się skończyła, to państwo sprzedawało tę ziemię i teraz wszystko jest pobudowane od nowa.Tam na

Pierwszy aparat dostałem od taty, taki przedwojenny, formatu 6x9, jak byłem w pierwszej klasie i zacząłem już sobie robić zdjęcia, starałem się już sam wywoływać filmy na

Jeżeli miałem zrobić jakąś robotę, która by mi dała jakieś pieniądze, to musiałem zaopatrzyć się w papier fotograficzny, w utrwalacz, wywoływacz, a tego w sklepach normalnie

One może nie były najdłuższe, tylko to były dyżury kolejkowe, [czyli] na przykład musiałem przyjść na dwie godziny – od godziny trzeciej w nocy do godziny piątej rano

Trzeba było jeszcze coś postawić; wypiliśmy przy kolacji, żeby się ta glazura dobrze trzymała, pan poszedł, wzięliśmy się z żoną za doprowadzenie łazienki i

Wtedy było też ciężko do zakładu pracy wejść z tego względu, że powstało coś takiego jak IRCHa przy większych zakładach pracy – Inspekcja Robotniczo-Chłopska.. Oni mieli

Jak my nie będziemy odpowiedzialni, to się zdziwimy jak pewnego dnia się okaże, że my nic właściwie nie mamy, że tylko jesteśmy tutaj polskojęzyczni, możemy

Osoby zapisane do partii miały łatwiej, mieli swoje domy, talony na samochody, mogli korzystać z ośrodków wczasowych, darmowych przejazdów.. Mieli wszystko co chcieli, im było