• Nie Znaleziono Wyników

Widok O pożytkach i szkodach właściwego zachowania na podstawie "Esejów" Franciszka Bacona

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Widok O pożytkach i szkodach właściwego zachowania na podstawie "Esejów" Franciszka Bacona"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Uniwersytet Wrocławski

O pożytkach i szkodach właściwego zachowania na podstawie Esejów

Franciszka Bacona

Mawiano, że spojrzenie franciszka Bacona przypominało spojrzenie żmii1. autor Novum Organum oskarżony o łapówkę, pozbawiony urzędu i odsunięty od dworu poświęcił się pisaniu.

Nieopodal Londynu, w do dziś pięknej miejscowości St. albans, napisał Eseje, harce – jak pisze kotarbiński – niespokojnego umysłu, pełne dobrych rad i pouczeń. od razu rysuje się przed nami perspektywa złośliwego porównania moralizatorskiego tonu niektórych esejów z autorem – przekupnym urzędnikiem o żmijowatym spojrzeniu. zajmując się historią kultury rozumianą jako sposób bycia podług wartości, należałoby więc rozpocząć od problemu różnicy między wartościami deklarowanymi a wyznawanymi. tylko że problemu takiego posta- wić nie sposób.

Jeśli bowiem każdy sąd jest osądem, jeśli każde źródło jest już samo w sobie świadectwem jakiegoś wyboru, jakiegoś wartościowania, jeśli wreszcie façon de parler jest nie tylko grą językową, lecz także wyrazem jakiejś postawy, hierar- chii wartości bądź przynajmniej jej fragmentu – to rozróżnienie deklaracji i rze- czywistości, czy raczej tak zwanej „rzeczywistości”, staje się pozorne (o ile nie mamy do czynienia z klinicznym szaleńcem).

Nie będziemy zatem zajmować się meandrami psychiki franciszka Bacona, kontekstem społecznym jego rozważań i politycznym ostracyzmem, który spadł na autora za niemoralne zachowanie. Można by więc powiedzieć, że mamy kom- fort naiwności i bezpośredniości w analizowaniu – w najszerszym tego słowa znaczeniu – źródła.

Eseje będziemy zatem traktować jako świadectwo, ślad, trop – nie zwracając uwagi na troski, jakie metafory te budzą ostatnio u historyków – etosu nowo- żytnego, w szczególności etosu angielskiego arystokraty przełomu XVi i XVii

1 informacje biograficzne za: k. Leśniak, Bacon, warszawa 1961. Patrz także: k. ajdukie- wicz, Franciszek Bacon z Werulamu. Dzieło i życie, [w:] f. Bacon, Novum Organum, tłum. J. wi- karjak, warszawa 1955, oraz błyskotliwy wstęp t. kotarbińskiego do Esejów f. Bacona (tłum.

cz. znamierowski, warszawa 1959).

(2)

wieku. Bacon interesuje nas jako wyraziciel postawy, a nie filozofii nowożyt- nej. Nie idzie o Bacona, który przezwyciężył teoriocentryczność scholastyki, nie idzie o Bacona – apologetę przyrodoznawstwa i empiryzmu czy poprzednika J.S. Milla. Można by powiedzieć, że w tym sensie w punkcie wyjścia Eseje nie są dla nas bardziej cenne niż pamiętnik któregoś z ówczesnych angielskich pi- ratów czyniących spustoszenie wśród statków pod hiszpańskimi i francuskimi banderami. Słowa i jednego, i drugiego pozwalają rozpoznać nieco lepiej coś, co nazwaliśmy postawą nowożytną.

„wstępy, cytaty, usprawiedliwienia i inne zwroty skierowane do słuchaczy są wielką stratą czasu; i chociaż się wydaje, że wypływają ze skromności, to prze- cież w istocie rzeczy są one chełpliwością”2.

Pouczeni zatem słowami myśliciela z werulamu przystąpmy do analizy Esejów.

Umiarkowanie

Na pierwszy rzut oka nie znajdujemy w całej tej gęstwinie tematów, wąt- ków i myśli nic więcej ponad wezwanie do umiarkowania i trzymania się złotego środka. „cnotą, co odpowiada pomyślności, jest umiarkowanie” – pisze Bacon3. rada umiarkowania – przyznajmy, że dość banalna i oczywista – dotyczy bardzo różnych zjawisk i sytuacji. od błahych po poważne. zacznijmy od tego, o czym gentlemani nie rozmawiają, czyli od pieniędzy. „Jeśli człowiek chce utrzymać równowagę w wydatkach, to jego wydatki zwyczajne powinny stanowić tylko połowę jego przychodów; a jeśli chce się zbogacić, to tylko jedną trzecią”4. a da- lej: „Nie uwłacza to nawet człowiekowi najwyżej postawionemu zejść i spojrzeć na stan swojego posiadania”5. Banalne umiarkowanie przestaje takim być, gdy zapytamy o dobre obyczaje. Po pierwsze, podręcznikowy zwolennik idei postępu i rozwoju za pożądaną uznaje tezauryzację majątku. Jeszcze wyraźniej świadczy o tym esej o bogactwie, które samo w sobie właściwie okazuje się jego zdaniem bezwartościowe. Nie sposób zatem uznać tego poprzednika J.S. Milla za apo- logetę rodzącego się kapitalizmu. wszak niewiele jest zasad bardziej sprzecz- nych z kapitalizmem niż tezauryzacja majątku6. Po drugie, f. Bacon zachęca, ale i usprawiedliwia doglądanie majątku. radzi tym, którzy taki proceder lekce

2 f. Bacon, Eseje, s. 108.

3 Ibidem, s. 20.

4 Ibidem, s. 124.

5 Ibidem.

6 f. Braudel, Kultura materialna, gospodarka, kapitalizm XV–XVIII wiek, tłum. E.D. żół- kiewska, warszawa 1992 – wszędzie, ale przede wszystkim tom ii, rozdz. Kapitalizm u siebie, np.

s. 359.

(3)

sobie ważą, uznając go za niegodny czy to arystokraty, szlachcica, czy człowieka uczonego (sarmaccy filozofowie polityczni jeszcze w XViii w. tak uważali).

o wadze umiarkowania wątpić nie można, ma ono u Bacona jednak pew- ną cechę charakterystyczną. „człowiek powinien zmieniać rzeczy na przeciwne i przeplatać je ze sobą kolejno, jednak z przewagą bardziej dobrotliwej krańcowo- ści; że więc winien pościć i jeść do syta, lecz raczej jeść do syta, winien czuwać i spać, lecz raczej spać; siedzieć i używać ruchu, lecz raczej używać ruchu i tak dalej”7. Bacon podkreśla więc asymetrię owej równowagi. Należy więc miarko- wać między dobrotliwą stroną a „tą drugą”. Jedna jest lepsza, ale w nadmiarze szkodliwa i tylko temu służyć ma ta druga, w oczywisty sposób gorsza. złoty śro- dek u Bacona nie leży zatem pośrodku, i tym trudniej się na tej drodze utrzymać.

Szkodliwe są także w tym przedsięwzięciu silne namiętności i uczucia. a jednak niektóre z nich, choć Bacon mówi o tych, którzy im ulegają z nieskrywanym rozbawieniem, bywają pożyteczne. i tak na przykład zuchwała śmiałość, choć cechuje ludzi niezbyt bystrych i ze słabą głową, w niektórych przedsięwzięciach bywa pożyteczna, a niekiedy i konieczna. „Stąd też zła jest, gdy chodzi o radę, dobra natomiast w wykonywaniu jakiegoś planu”8.

ale są też takie namiętności, z których nic dobrego wyniknąć nie może.

Miłość jest dzieckiem szaleństwa. Najlepiej czynią ci, co trzymają miłość w ryzach, jeśli już nie mogą na nią nie przyzwolić i co ją oddzielają całkowicie od swych poważnych spraw życio- wych. Jeśli bowiem raz wejdzie ona w krąg innych spraw, to mąci szczęście ludzi i sprawia, że nie mogą w żaden sposób pozostać wierni swym własnym celom9.

Miłość jako zło konieczne poddać należy ścisłej kontroli, ponieważ jest szko- dliwa dla kochającego, niwecząc porządek jego życia. i tak jak silne namiętności są przeszkodą w trosce o własne zdrowie, szczęście, dostatek, tak i odpowiadają one za trudności, w które popada Państwo. w tym też kontekście można umieścić lwią część wypowiedzi Bacona na temat kościoła i religii. Jest on zwolennikiem jedności w kościele, niekłamanej pobożności, krytykiem ateizmu i religijnego nieuctwa oraz przesądów, które tak oto tłumaczy:

oto przyczyny wierzeń przesądnych: przyjemne dla zmysłu obrzędy i ceremonie; nadmiar zewnętrznej i faryzeuszowskiej świętości; nadmiernie wielki szacunek do tradycji, które nie mogą nie być ciężarem dla kościoła; podstępne chwyty prałatów, które mają na widoku ich własną ambicję i korzyść; zbyt przychylny stosunek do dobrych intencji, co otwiera wrota różnym pomy- słom i nowinkom; dążenie do rzeczy boskich poprzez ludzkie, co nie może wywołać zamieszania pojęć10.

Szkodliwa jest zatem z jednej strony konserwatywna i nierozumna wierność tradycji, z drugiej zaś nowinkarstwo, a pomiędzy nimi prywata dostojników ko-

7 f. Bacon, op. cit., s. 142.

8 Ibidem, s. 51.

9 Ibidem, s. 41 i n.

10 Ibidem, s. 74.

(4)

ścielnych. rozważania o religijności tak oto pointuje: „Jak zdrowe mięso ulegając zepsuciu zmienia się w małe robaki, tak też dobre [podkr. M. S.] formy i urzą- dzenia, psując się, przekształcają się w pozbawione treści obrządki”11.

Pożądane umiarkowanie pojawia się zatem na kilku poziomach i dotyczy różnych dziedzin. od zdrowia po wojnę, od sadzenia kwiatków i długości żywo- płotu po dyplomację na szczytach władzy, od życia rodzinnego po religijność.

Prywatne – publiczne

Drugim, głównym, jak sądzę, elementem w zachowaniu i określeniu dobrych obyczajów jest staranne odróżnienie prywatnego od publicznego. i w tym wypad- ku z różną mocą i w odniesieniu do rozmaitych dziedzin. urzędnik, „gdy zasiada na swym stanowisku, to jest innym człowiekiem”12. Jeszcze ciekawsza pod tym względem jest przeciwstawność ocen w zależności od tego, czy mówimy o tym, co prywatne, czy o tym, co publiczne. „w zazdrości publicznej jest coś dobrego, podczas gdy w zazdrości prywatnej nie ma nic. albowiem zazdrość publiczna to ostracyzm, który przyćmiewa ludzi, gdy stają się wielcy”13. zazdrość nie jest tu wyjątkiem.

Nieco więcej miejsca poświęćmy jednak życiu rodzinnemu:

kto ma żonę i dzieci, ten dał zakładników losowi, albowiem są one przeszkodą w podejmo- waniu wielkich przedsięwzięć, zarówno dobrych, jak i złych. Najlepsze dzieła, które są największą zasługą wobec społeczeństwa, stworzyli ludzie nieżonaci lub bezdzietni; ci zarówno w swych uczuciach, jak i w umieszczaniu swych środków, poślubili i wyposażyli społeczność14.

Piękna to charakterystyka działaczy społecznych i politycznych, przywo- dząca na myśl niektóre dialogi Platońskie. cały zaś esej O wychowaniu dzie­

ci jest podsumowany aforyzmem, że „dla młodego mężczyzny żenić się jest za wcześnie, a starszy w ogóle nie powinien”15. całość nie rodziłaby problemów interpretacyjnych, gdyby nie to, że między zacytowanym fragmentem a pointą znajdziemy pochwałę żonatych za odpowiedzialność, troskliwość, uczuciowość, dobroć i zarazem denuncjacje kawalerów za egoizm, kapryśność, małoduszność.

Mało który poślubia Państwo (oczywiste skojarzenie z królową Dziewicą Elż- bietą wielką), a większość tak miłuje wolność, „że – kpi Bacon – bywa, że pasy i podwiązki uważają za więzy i pęta”16.

w każdym razie dobre obyczaje rodzinne nie współgrają z dobrymi oby- czajami w polityce czy w innych tak zwanych wielkich rzeczach. Niekiedy to,

11 Ibidem, s. 75.

12 Ibidem, s. 47 i n.

13 Ibidem, s. 37.

14 Ibidem, s. 29.

15 Ibidem, s. 31.

16 Ibidem, s. 30.

(5)

co publiczne i to, co prywatne są ze sobą w jawnym konflikcie, ponieważ inne cnoty, inne dobra, albo jak powiedzielibyśmy – inne wartości są realizowane na obu tych poziomach.

Dobro-byt

i wreszcie trzecim narzucającym się elementem postawy Baconowskiej jest afirmacja dobrobytu. wielokrotnie wspomina o obowiązkach dobrego gospoda- rza: „rozwijać i umacniać handel, otaczać opieką rzemiosła, usuwać próżniac- two, pleniąc marnotrawstwo i rozrzutność prawami zakazującymi zbytku, ulep- szać gospodarkę rolną, regulować ceny rzeczy sprzedażnych, zmniejszać podatki i daniny, czynić rzeczy podobne”17. to wszystko przyczynia się do wzrostu siły Państwa, którą potwierdzić jeszcze należy wojnami i zdobyczami. w całym pa- kiecie rad hierarchizuje określone działania – rzemiosło jest cenne i dobre bez- dyskusyjnie, tymczasem handel, zapewniając wzrost dobrobytu, jest przy tym przedsięwzięciem kłamców, oszustów i krętaczy. Dobrzy (ekonomicznie) są ci, którzy są moralnie źli. Polityk winien więc szczególnie dokładnie przyglądać się działalności kupieckiej. Bardzo ciekawe są też porady dla podróżników i Baco- nowskie zalecenia, co należy oglądać, a czego raczej nie18.

Pochwała dobrobytu wiąże się też z szeregiem bardzo precyzyjnych zaleceń dotyczących spraw rozmaitych, i tak na temat gabinetu spotkań rady królewskiej:

„Długi stół kwadratowy, albo krzesła przy ścianach to jak się zdaje rzeczy mało ważnej formy, lecz w rzeczywistości są to rzeczy istotne. albowiem przy długim stole niewielu przy wyższym jego krańcu w istocie rzeczy kieruje sprawą, nato- miast przy kwadratowym stole większe znaczenie mają opinie radców, którzy siedzą niżej”19. w innym zaś miejscu pisze o ogrodach, radząc, jakie gatunki roślin, w jakiej odległości sadzić, jak winny wyglądać ścieżki i jak je orientować,

17 Ibidem, s. 64, ale patrz także s. 82, 155, 254.

18 „rzeczy, które należy zobaczyć i jakim należy się przyglądać, są: dwory książąt, w szcze- gólności gdy ci książęta udzielają audiencji ambasadorom; trybunały sprawiedliwości, gdy zasia- dają i słuchają spraw; podobnie konsystorze duchowne; kościoły i klasztory z pomnikami, jakie w nich pozostały; mury i fortyfikacje miast i miasteczek, podobnie porty handlowe i wojenne;

stare dzieła sztuki i ruiny; biblioteki, kolegia, dysputy i wykłady, jeśli się takie odbywają, flota handlowa i wojenna; budynki i ogrody państwowe oraz rezydencje w pobliżu wielkich miast;

zbrojownie, arsenały, magazyny, giełdy towarowe i pieniężne, składy towarów, ćwiczenia ka- walerii, ćwiczenia fechtunku oraz musztra żołnierzy i rzeczy temu podobne, komedie, na które uczęszczają ludzie wyższego stanu; skarbce, w których są klejnoty i uroczyste szaty państwowe;

gabinety sztuki i rzadkości; wreszcie wszystko, co jest godne zapamiętania w miejscowościach, gdzie są ci podróżnicy.

co się tyczy maskarad. Masek, festynów, uroczystości weselnych, pogrzebów, egzekucji zbrodniarzy i widowisk podobnych to nie należy zaprzątać tym umysłu młodych ludzi; niemniej nie należy ich też całkiem pomijać”. Ibidem, s. 77.

19 Ibidem, s. 93.

(6)

czy też o domu z dokładnym opisem skrzydeł, dziedzińca, wysokości przybu- dówek. grunt, żeby harmonię kształtów zostawić poetom, a skupić się na wy- godzie i użyteczności20. Eseje są więc także poradnikiem właściwej organizacji przestrzeni, a wszystko to ma służyć dostatkowi, skuteczności, pożytkowi, bo- gactwu.

Dobrobyt, umiarkowanie, sprawność publiczna – gdyby na tym poprzestać, Eseje jawiłyby się jako dziełko optymisty ufającego w prawa naturalne. rządźmy się sprawiedliwie, bogaćmy, acz nie przesadnie, na tym najlepszym z możliwych światów, gdzie dobro tożsame jest z bytem. Naszą troską winno być właściwe postawienie stołu i sadzenie odpowiednich gatunków kwiatów.

tymczasem nie poprzestając na tym, co widoczne nawet mimochodem i spo- walniając lekturę – bo historia kultury to sztuka czytania powoli21 – można od- kryć w Esejach rzeczy cokolwiek zaskakujące.

okazuje się, że ten radosny konglomerat myśli na tematy różne nie jest ani zbyt radosny, ani jasny. a na pewno Bacon nie pisze o wszystkim, o czym mógł- by. Stosuje się bowiem do rad jezuickich: „chwytem przebiegłości jest badać swym wzrokiem tego, z kim się mówi: takie wskazanie dają jezuici. [...] Lecz na- leży czynić skromnie, spuszczając czasem oczy, jak to również mają w zwyczaju czynić jezuici”22. Mędrzec bowiem, jak pisze filozof w innym miejscu, powinien przywdziać hełm Plutona, by stać się niewidzialny i zachować swoje tajemnice.

o tajemnicach pisze zresztą Bacon zaskakująco często, choć bardzo rzadko są one tematem głównym. czasem podnosi kurtynę, gdy na przykład zdradza spo- soby manipulowania królową Elżbietą czy spryt niektórych dworzan nawzajem eliminujących się z elit władzy. atoli nie ma w tym nic z oburzenia czy donosu.

ot, spokojna opowieść o technikach dyplomatycznych, intrygach i podstępach.

Podobnie wyglądają rady dla kupców, którzy z natury są nieuczciwi. Bacon nie próbuje w najmniejszym stopniu nawracać ich na drogę cnoty. Przedstawia jedy- nie „dobre” – w znaczeniu: właściwe, pożądane, skuteczne – obyczaje ze względu na cel, jaki im przyświeca. Ludzie z natury kłamią, oszukują, są podli i ego- istyczni. ale nigdy nie pisze o tym z oburzeniem czy potępieniem. „Ludzie lubią kłamać – pisze – z powodu naturalnego choć spaczonego upodobania: Poeci dla przyjemności, kupcy dla korzyści”23. inni z jeszcze innych powodów. zwróćmy uwagę na naturalne i spaczone. to, co naturalne jest złe, nie takie, jakie być po- winno, wymaga albo poprawy (o tym Bacon pisze z rzadka), albo zastosowania metod adekwatnych do swego stanu (i to jest gros jego rozważań).

Jeśli bowiem człowiek ma taką przenikliwość sądu, że może rozróżnić, jakie rzeczy należy ujawnić, a jakie zataić, co ukazać w półświetle komu i kiedy (a to jest właśnie sztuka męża stanu i sztuka życia, jak to dobrze nazywa tacyt), to dla niego nawyk obłudy jest przeszkodą i go ob-

20 Patrz esej O ogrodach, [w:] f. Bacon, Eseje, s. 200–208.

21 w taki sam sposób J. Sokolski charakteryzuje historię literatury.

22 f. Bacon, op. cit., s. 97.

23 Ibidem, s. 3.

(7)

niża. Lecz jeśli człowieka nie stać na taki sąd przenikliwy, to wówczas pozostaje mu być ogólnie skrytym i obłudnym. to jest droga bezpieczna i niezawodna24.

i dalej Bacon szczegółowo omawia techniki udawania i korzyści, które z tego dla obłudników płyną, a czyni to życzliwie tonem tradycyjnie lekkim. Bez szcze- gólnego komentarza i dobrych rad pozostawia zaś tych, którzy takim przenikli- wym sądem dysponują. i tak dzieje się wielekroć. aż do zaskakującego zdania o tym, że szczęścia w polityce i życiu publicznym się nie znajdzie. Można zyskać sławę, majątek, władzę, można przyczyniać się do powszechnego dobrobytu, ale kosztem kilku wartości.

Po pierwsze, prawda. „Prawda jest nieprzesłoniętym i jasnym światłem dziennym, które nie ukazuje masek, maskarad i triumfalnych pochodów nawet w połowie tak wspaniale i okazale jak światło świec”25. widzieć rzeczy takimi jakie są, to widzieć je ani jako wspaniałe, ani jako okazałe. Do takiego widzenia potrzeba świec, a nie słońca. Potrzeba cieni migocących na ścianach, półmroku, wyobraźni, a nie zdrowego rozumu. twórca nowożytnej filozofii nie uczy więc w esejach prawdy, choć to ona – jak się wydaje – jest wartością bezdyskusyjną, niezależną od tego, czy jest się po tej czy po tamtej stronie Pirenejów, czy żyjemy w czasie rycerzy czy kupców.

Po drugie, przyjaźń. Nie znajdziemy w esejach bardziej emocjonalnego tonu niż ten, jakim Bacon opowiada o przyjaźni. zwykle stonowany, niekiedy ironicz- ny, w tym jednym eseju od początku do końca mówi żarliwie i serio. o ile wypa- da się zgodzić z kotarbińskim, że eseje to jaskółczy lot myśli, o tyle esej o przy- jaźni jest tu wyjątkiem. od gniewliwego oskarżenia, że „ten, komu samotność daje zadowolenie, jest albo dzikim zwierzęciem, albo Bogiem”, a że drugie jest niemożliwe, to pierwsze. aż po: „godna pożałowania jest ta samotność, gdzie brak prawdziwych przyjaciół, bez których świat jest pustkowiem”.

Po trzecie zaś, pobożność, którą porównuje do różdżki Merkuriusza.

to, co cenne bezwzględnie nie zajmuje w esejach zbyt wiele miejsca, bo i nie ma takiej potrzeby. cóż po nauce mądremu, świątobliwemu, przyjacielskiemu.

czołowy przedstawiciel empiryzmu staje się ezoterykiem, zwolennikiem wie- dzy tajemnej, prisca teologii. Światem zaś rządzi Jago z Szekspirowskiego Otella i jemu podobni, dlatego właśnie jawnie „mądry szaleńcem jest dla świata”.

czy zatem eseje są podręcznikiem dla łobuzów? Niekoniecznie. Posłuchaj- my jeszcze raz słów franciszka Bacona:

Przyjemnie jest stać nad brzegiem i patrzeć, jak okręty miotane są na morzu; przyjemnie też stać w oknie zamku i patrzeć na bitwę na dole i na jej zmienne koleje; ale żadnej przyjemności nie można porównać z tą, że się stoi na mocnym gruncie prawdy (na wzgórzu, którego zdobyć nie sposób, gdzie powietrze jest zawsze jasne i pogodne), i patrzeć na błędy i wahania, na mgły i burze tam w dole; że się jednak patrzy zawsze [podkr. M. S.] tak, iżby się z tym łączyła litość, nie zaś na-

24 Ibidem, s. 21.

25 Ibidem, s. 43.

(8)

dętość i pycha. z pewnością jest to niebem na ziemi, gdy umysł człowieka poruszany jest miłością bliźniego, ma ufność w opatrzność i obraca się około biegunów prawdy26.

Wnioski

1. Dobre obyczaje są różne, w zależności od celów (resp. wartości), do któ- rych się dąży. realizowanie jednych celów wiąże się z unicestwieniem innych.

Bacon radzi, jak skutecznie realizować różne, niekiedy wykluczające się, cele.

2. Empiryk jest antynaturalistą. Natura nie jest matką dobrych obyczajów, ponieważ świat i człowiek z natury jest raczej zły niż dobry, i co za tym idzie:

3. Świat nie jest residuum wartości, postawa Baconowska jest postawą głę- bokiej nieufności wobec tego, co jest i niewielkiej, choć wyraźnej nadziei, że pod kilkoma warunkami przez jakiś niezbyt długi czas może być lepiej.

26 Ibidem, s. 5.

Cytaty

Powiązane dokumenty

zyka niż człowieka, wtedy jednak powoływałoby się do istnienia nową total ­ ność, na gruncie której możliwa byłaby ciągła historia, historia dyskursu jako nauka

Z tego względu, nawet jeśli Nie ­ tzsche powiada, iż „źródło muzyki leży poza wszelką indywiduacją”, a więc poza wszelką wolą, w samym Dionizosie, to jest ona

Operator A jest liniowy, tzn... Kwantowy

Dla dodatniej liczby naturalnej n znaleźć wzór na największą potęgę liczby pierwszej p dzielącą n!4. Rozłożyć na czynniki pierwsze

Celem projektu jest opis algebr ba- zowych uogólnionego typu kwaternionowego oraz pokazanie, że są one okresowe o okresie 4. Kołczan Q nazywamy 2-regularnym, jeśli w każdym

1.. Dowód Twierdzenia rozbijemy na ciąg implikacji:. a)

Niech punkt I będzie środkiem okręgu wpisanego w trójkąt ABC, zaś D, E, F niech będą punktami przecięcia dwusiecznych kątów A, B, C trójkąta ABC odpowiednio z bokami BC, AC

(Jeśli przed nawiasem jest „+” lub nie ma żadnego znaku, to opuszczamy nawias nic nie robiąc. Jeśli przed nawiasem jest znak „–” to opuszczając nawias zmieniamy każdy znak