• Nie Znaleziono Wyników

Inedita wieku XIX w zbiorach Skimborowicza

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Inedita wieku XIX w zbiorach Skimborowicza"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Zbigniew Sudolski

Inedita wieku XIX w zbiorach

Skimborowicza

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 47/3, 187-203

(2)

ZBIG N IEW SU D O L SK I

IN ED ITA W IE K U X IX W ZBIO RACH SKIM BOROW ICZA W a rty k u le niniejszym , k tó ry stan o w i przede w szystkim zbiór nie druk o w an y ch dotąd u tw oró w poety ckich z w. X IX odnalezio­ nych w zbiorach H ipolita Skim borow icza, w ypada p rzy okazji naw iązać do p a ru isto tn y ch dla tego o kresu spraw oraz postaw ić przed czytelnikiem i dążyć do rozw iązania k ilk u dość ciekaw ych zagadek.

1. „W yrok“ — w iersz n a Józefa Lipińskiego

P ierw szy u tw ó r, z n a jd u jąc y się pod sy g n a tu rą X X III. 1/58, w y ­ wodzi się z kręgów słynnego T o w arzystw a Iksów. J e s t to h u m o ry ­ styczny w iersz n a Józefa Lipińskiego pt. W yrok. T ekst w iersza po­ d a ję w edług zm odernizow anej pisow ni i in terp u n k cji.

WYROK

W Im ieniu Szanownego Towarzystw a Iksów, Zbiegłego Sekretarza spośród trzech feniksów, Którymi stół okrągły chlubi się co czwartek, A którego upoił jakiś nie X. Bartek, 5 Skarżemy, pozyw am y i sądziem y razem,

Że taka w ina Lipce ujść nie może płazem. A lubo pam ięć zasług i instynkta liczne, W stręt zimna, m iłość ciepła i cnoty dziedziczne, I do antologij tak gorliw y zapał,

10 Co nasze serca m iękczył i um ysły łapał;

Mimo wreszcie tych sław nych M elcerówny wdzięków, Przyczyny tylu zgryzot, tylu łez i jęków;

Przecież zważając na to, że Abraham stary N aw et syna w łasnego nie szczędził ofiary, 15 Teraz jeszcze Franc Wtóry uznał to za chlubę

Zrzucić z tronu Francuzów w nuka sw ego Bubę; Prow adzeni jasnością tak św ietn ych przykładów, Skazujem y w innego na trzy dni do dziadów, Aby u Franciszkanów na skruchę prawdziwą

(3)

20 Naprzód zapomniał w szelką Melcer urodziwą, A potem w yrzekłszy się insty[n]któw i słońca, Grzesznej swojej istoty oczekiw ał końca,

Aby czysty jak bursztyn mógł stanąć nad Styksem I z protokółem w ręku godnym umrzeć Iksem; 25 Na takiej bowiem zbrodni pam iętne zatarcie

Zgłodniałym go tygrysom dajem na pożarcie. N iżeli jednak to życie utraci, Niechaj pięć złotych zapłaci.

We czwartek, 22 maja 1817 X. K ieru jący

A rchiw ista re je s tru ją c y przytoczony w iersz p o sta w ił tezę, iż au to rem je s t F ran ciszek M oraw ski. Ale a rc h iw ista nie je st kon­ sekw entny, bo pisząc z p raw ej stro n y w iersza: „w iersz ułożył F ra n ­ ciszek M oraw ski“, rów nocześnie n a obw olucie ręko p isu notuje: „X. C zartoryski Adam : W y ro k na L ip iń skieg o , w iersz h u m o ry ­ sty czn y “ .

Skąd pojaw ia się tu nazw isko księcia A dam a, k tó ry zresztą n a ­ leżał do gro n a Iksów ? Pod tek stem w iersza zn ajd u jem y , ja k widać, podpis: „X. K ie ru ją c y “ . Podpis te n stał się przyczyn ą zabaw nego nieporozum ienia, „X. [Iks!] K ie ru ją c y “ został bow iem odczytany jak o „książę k ie ru ją c y “ ! S tąd ju ż tylko o k ro k do w niosku, że chodzi o księcia C zartoryskiego, k tó ry nota Ъепе w cale T ow arzy­ stw em nie kierow ał. Z resztą podpisu „X. K ie ru ją c y “ nie należy rozum ieć w ten sposób, jak o b y chodziło o k ieru jąceg o T ow arzystw em (był nim Tadeusz M ostowski). Idzie po p ro stu o tego, kto k ie ru je do kogoś dany w iersz. Ale któż to jest? Sądzę, że pierw sza teza a rch iw isty — p rzy p isu jąca w iersz Franciszkow i M oraw skiem u — je s t słuszna. N ikt in n y z T o w arzystw a Iksów nie m ógł zdobyć się na tak k a p ita ln y pom ysł. W śród grona p seudoklasyków w arszaw ­ skich szczególnie tw órczość M oraw skiego odznaczała się n a tu ra ln o ­ ścią sty lu i lekkością dowcipu. O bfitow ała ona w zabaw ne pom ysły i dowcipy, w któ ry ch a u to r daw ał u p u st sw em u hum orow i. M oraw ­ ski też, tw orząc dla zabaw y i przyjem ności, nie posiadał zupełnie am bicji autorskich, b y ł litera te m -a m ato rem , pisał bez przeko n ania o w iększej w artości sw ych prac, daro w y w ał je szczodrą ręk ą p rzy ­ jaciołom i znajom ym . Podobny stosunek do w łasnej twórczości cechuje au to ra W yro ku. Z w racając więc uw agę n a cięty dowcip, nadzw yczajną na tle p atety czn y ch płodów litera c k ic h tego okresu pom ysłowość w ujm ow an iu tem atów oraz anonim owość, w y n ik a­ jącą m. in. z am ato rstw a i b ra k u am bicji au to rsk ich — staw iam

(4)

IN E D IT A W IE K U X IX 189

w spólnie z arch iw istą tezę, że au to rem w iersza je s t F ran ciszek M oraw ski.

Treść w iersza dotyczy n iew ątp liw ie Józefa Lipińskiego, m ów i się tu n a w e t w p ro st o „L ipce“. S tąd określenie archiw isty: „W yrok

na L ip ińskieg o “ — jest słuszne. N atom iast archiw ista p opełnia błąd

do p atru jąc się w adresacie: „Do rą k se k re tarz a Iksów “ (napis n a odw rocie rękopisu) — rów nież Jó zefa Lipińskiego. S ek retarzem T ow arzystw a Iksów był bow iem Józef Ignacy K ossakow ski i n a jego to ręce składa zapew ne M oraw ski te n św ietn y w ierszyk.

Pod tek stem w iersza została jeszcze naryso w ana przez poetę — dla dopełnienia pom ysłu — czarna, okrągła pieczątka z czaszką i skrzyżow anym i piszczelam i. Zarów no sam pom ysł, ja k i jego rea li­ zacja je s t przezabaw na.

B ronisław G ubrynow icz p u b lik u jąc a rty k u ł Z dziejó w T o w a rzy ­

stw a Iksó w w W arszawie 1 p rzy okazji odnalezienia w iersza A dam a

Czartoryskiego Do Iksó w zw racał uw agę n a fakt, ja k m ało m am y wiadom ości o stosunkach w sam ym T ow arzystw ie. D opiero odczyta­ nie z pożółkłych autografów takiego czy innego drobiazgu w p ro ­ w adza n as „za k u lisy “ Tow arzystw a. C h a ra k te r takiego drobiazgu m a niew ątpliw ie i w iersz W yrok. O ddaje on św ietn ie atm osferę ze­ b rań k ry ty k ó w u hr. Tadeusza M ostowskiego, ukazuje, że n a zebra­ niach ty ch zajm ow ano się nie ty lk o pisaniem recen zji tea tra ln y ch . Ironicznie i z pew nym odcieniem złośliwości n apisan y je st W yro k na Jó zefa Lipińskiego, k tó ry obok zainteresow ań lite ra tu rą i szkol­ nictw em , m im o przekroczenia la t pięćdziesięciu (ur. 1764) b ył — jak to w ynika z w iersza — człow iekiem dość bujnego te m p e ra ­ m entu. P ew n e trudności spraw iało zidentyfikow anie pojaw iającego się w utw orze nazw iska M elcerów ny. Rozpocząłem przede w szyst­ kim poszukiw ania w śród spisu aktorów tego okresu, gdyż b y ły to kręgi najbliższe T ow arzystw a Iksów. P rzew id y w an ia okazały się słuszne. Nazwisko — Ew a M elcer — d w u k ro tn ie pojaw ia się w R o c z n i k a c h T e a t r u N a r o d o w e g o K s i ę s t w a W a r ­ s z a w s k i e g o : w r . 1811 i 1814 2. W ro ku 1811 w spisie uczniów szkoły dram atycznej (potw ierdzenie, iż je s t to osoba młoda), w r. 1814 w śród nazw isk aktorów p rzy ję ty c h do te a tru za d y rek cji Osińskiego. N ajpraw dopodobniej owa w łaśnie Ew a M elcer by ła przedm iotem

1 K u r i e r W a r s z a w s k i , 1914, nr 1.

2 Zob. T eatr W ojciecha B ogusław skiego w latach 1799—1814. Oprać. Eugeniusz S z w a n k o w s k i . W rocław 1954, s. 191 i 232.

(5)

„grzesznych m y śli“ Józefa L ipińskiego i p rzy czy n ą k ary, k tó ra go spoty ka w W yro ku .

W arto jeszcze zatrzy m ać się nad w ierszam i 15 i 16, w których poeta ironicznie naw iązu je do sy tu acji politycznej w E uropie po K ongresie W iedeńskim . Ów w n u k F ran ciszka II zrzucony przez dziadka z tro n u — to n iew ątp liw ie N apoleon F ran ciszek Józef K arol ks. R eichstadt, sy n N apoleona B onapartego i M arii Ludw iki, córki cesarza austriackiego.

2. W iersz F ran ciszk a Salezego D m ochow skiego

Pod sy g n a tu rą X X III.2/21 z n ajd u je się „ W iersz na redaktorów

1822 r. przez F. S. D m ochow skiego“. W iersz ten, ja k głosi rękopis,

został pody k tow an y Skim borow ieżow i 21 listop ada 1855 w W ar­ szaw ie przez sam ego au to ra. T y tu ł i treść u tw o ru w skazu ją jednak, że dotyczy on sy tu a c ji z la t dw udziestych X IX w ieku. Ten nie znany dotąd w iersz po w stał zapew ne w gronie m łodych pisarzy, gronie, o k tó ry m po lata ch ta k pisał sam D m ochow ski:

Młodzi literaci:

L i s i e c k i D o m i n i k , K s a w e r y G o d e b s k i , I g n a c y H u m- n i c k i , F r a n c i s z e k G r z y m a ł a , W ł a d y s ł a w M i n i e w s k i i ja, składaliśm y oddzielne kółko literackie, z którego niejeden pocisk saty­ ryczny wypadł na ów czesne pisma i wypadki. Dowcipu było w naszym gronie dosyć, poezji mało, a raczej nic praw ie 3.

Istotnie, w w ierszu poniższym tru d n o dopatrzeć się poezji. W ażny je s t on przed e w szystkim jak o u tw ó r zaw ierający ów „pocisk sa ty ­ ry czn y “ w yrzucony na „ów czesne pism a i w y p a d k i“.

T ekst w iersza podaję w pisow ni zm odernizow anej. Odsyłacze oraz podkreślenia (zaznaczone na rękopisie sporządzonym przez Skim borowicza) pochodzą praw dopodobnie od sam ego D m ochow ­ skiego 4.

8 F. S. D m o c h o w s k i , Znakom ici literaci z okresu od 1800 do 1830 roku. K ł o s y , 1871, t. 12, s. 395.

4 Ciekawe, że w tej samej teczce, pod sygn. X X III.2/21, znajduje się drugi autograf tegoż wiersza, napisany przez D m o c h o w s k i e g o , ale nie wiadomo, w jakim okresie. N ależy raczej wątpić, by D mochowski dyktując w iersz Skim borowiczowi darował mu jeszcze brudnopis. A utograf ten pochodzi przypuszczalnie z lat dwudziestych, tj. z czasu, gdy D m ochowski w iersz pisał. Zestaw ienie autografu z odpisem S k i m b o r o w i c z a nie w ykazuje poważ­ niejszych odchyleń. Zmieniona jest tylko kolejność w. 16 i 17, które następują dopiero po wierszach 18—19. Poza tym w. 52 brzmi wprost: „Grzymały

(6)

IN E D I T A W IE K U X I X

W IERSZ N A REDAKTORÓW 1822 R. PRZEZ F. S. DMOCHOWSKIEGO.

Dzisiaj w W arszawie każdy się praw ie w najlepszej w ierze do pióra bierze. 5 I dniem, i nocą

chłopcy się pocą, aż tu spod prasy, mimo złe czasy, w yłażą z kasty l O L e c h y i P i a s t y .

Bo któż uwierzy, jak się tu szerzy żądza autorstwa! Gdy redaktorstwa 15 każdy, tak łaknie, gdy się projekta tak będą snuły, to wkrótce może, broń Panie-Boże, 20 słów na prospekta, a na tytuły królów zabraknie! Gotując tomy tępy mózg sili 25 autor znajomy podróżą sławną, co z Pikadylli w rócił niedawno; On nam podaje 30 obce zwyczaje, jako Anglicy w sw ojej stolicy befsztyk jeść lubią, za łby się czubią, 35 kułaki sypią

i porter chlipią *. Kudlicz w zapale twierdzi zuchwale, że teatr dźw ignie 40 przez Melodrammy.

Tu autor K a m m y Wrzeszczy w m alignie **. W a n d a tymczasem

K o n sta n ty S ztek , w y d a w c a Pustelnika z ulicy P ikadylli. D ziś lich w ia rz. M in iew ski, p o eta k ie p sk i.

(7)

pędzi ciupasem 45 postrach świata Renegata ***. Zawsze w nadziei pisarz A s t r e i, Rodzi a rodzi 50 jak owa góra;

aż tu spod pióra Pana Franciszka Wychodzi... m yszka! **** A K u r i e r e k 55 dobry papierek, co w każdym czasie na c o ś przyda się! Jego nowinki św iat czytać lubi; 60 Że ktoś psa zgubi,

szuka kucharki, potłucze garki, m iski lub rynki; zdrapnie przed czasem 65 krostę na twarzy,

siarczanym kw asem staruszkę sparzy — i tym podobne zdarzenia drobne;

70 A za te fraszki — głupich bawiące, redaktorowi płyną tysiące.

(Przepisane z ust autora

21 listop. 1855 r. w Hotelu Saskim)

*** B runo hr. K iciń sk i, tłum acz Renegata, redak. W a n d y . **** G rzym ała.

Franciszek Salezy Dm ochowski, czynny d zien n ik arz i w ydaw ca, szczególnie w latach 1820— 1840, m iał też — ja k w idzim y — swoje am bicje autorskie. B ył tłum aczem i recenzentem , ale w ystępow ał i jak o a u to r drobnych w ierszy. W w ielu z nich oceniał sta n ówcze­ snej prasy. K ryty ko w ał, ja k pow yżej, n a d m ia r zalew ających re d a k ­ cje utw orów bezw artościow ych, zupełny b rak pom ysłow ości i n ow a­ to rstw a w podejm ow aniu tem atów .

W W ierszu na redaktorów 1822 r., obok ironicznej uw agi 0 ówczesnej lite ra tu rz e klasycznej, k tó ra n ajch ętn iej obracała się w okół tem ató w historycznych, D m ochow ski daje cały re je s tr nazw isk 1 ty tu łó w pism , kpiąc rów nież i pod ich adresem . Na pierw sze m iejsce w ysuw a się K o n stan ty Sztek, postać zupełnie dzisiaj n

(8)

ie-I N E D ie-IT A W ie-IE K U X ie-IX 193

znana, o któ rej d a rem n ie szukalibyśm y inform acji w lite ra tu rz e k ry ty czno -nau ko w ej. D ostaje się rów nież B onaw enturze K udliczow i, w yb itn em u ak to ro w i polskiem u z tego okresu, celującem u przede w szystkim w sztu k ach pseudoklasycznych. Z pisarzy i red ak to ró w sk ry ty k o w an y został W ładysław M iniew ski — a u to r trag edii K am m a (1822), potem F ran ciszek G rzym ała — w ydaw ca k ilk u periodyków ( S y b i l l a N a d w i ś l a ń s k a , A s t r e a), sam m im o zdolności piszący rzadko (stącl w łaśnie ironiczna aluzja Dm ochowskiego, że „ P an F ran ciszek “ rodzi ja k owa przysłow iow a góra). D ostaje się B runonow i h r. K icińskiem u — poecie i publicyście, tłum aczow i

R inaldo R inaldini (W arszaw a 1817), głośnego rom ansu rozbójniczego

pisarza niem ieckiego V ulpiusa. K iciński redagow ał w latach 1818— 1820 T y g o d n i k P o l s k i i Z a g r a n i c z n y , a w latach 1820— 1822, w espół z D m ochow skim i Lisieckim , W a n d ę , o k tó rej m ow a w w ierszu. P o nadto b y ł K iciński jeszcze red ak to rem k ilk u pism - efem eryd. N ajb ard ziej cenne przedsięw zięcie stanow iło w ydaw anie K u r i e r a \ W a r s z a w s k i e g o — pism a taniego i popularnego. N ajbliższym w spółpracow nikiem K icińskiego w K u r i e r z e był L udw ik D m uszew ski, k tó ry p rze jął później redakcję. Złośliw e alu zje w iersza D m ochow skiego pochodzą już n iew ątpliw ie z okresu, gdy red ak to rem K u r i e r a je s t D m uszew ski.

3. N ieznany list m a tk i Słow ackiego do Odyńca

A oto in ny dokum ent. S p otykam y go pod sy g n a tu rą XXV. 16. J e s t to ciekaw y list p ani Salom ei Słow ackiej-Bécu, pisany 24 w rze­ śnia 1828 z K rzem ieńca. L ist posiada p a p ie r cienki fo rm atu 19 X 23 cm, z filigranem : „УФ ЛП 1825“ . R ękopis zajm u je trz y i pół stro­ ny (cztery k arty ). Na początku listu, z lew ej strony, zn ajd u je się m a­ leńka ow alna pieczątk a z h erb em i napisem w owalu: „ARCHIW A DR AND HR PO TO C K IEG O “. Obok pieczątki postaw iono i pod­ kreślono n u m e r 178. W połowie o statniej stro n y rękopisu, pod tekstem , duża pieczęć okrągła z h e rb e m i napisem : „WŁ. M. BRA- N ICK I * FR A SK A T I *“. U dołu stro n y n ieznana ręk a n apisała zie­ loną kred k ą, po d k reślając k red k ą czerw oną, nazw isko „B écu“. Pod nazw iskiem ktoś in n y dodał: „A u to graf m atk i ś. p. Słowackiego; tu m ów i o Ju liu [szu ]“ .

A oto treść listu :

D. 24 Wrześ. 1828 rk., K rzemieniec Rozumiałam już, że Pan gdzieś na krańcach św iata opiera się, nie mając od tak dawna żadnej o Nim wiadom ości i odpowiedzi na kilka

(9)

listów pisanych do Warszawy przez różne okazje. Aż na koniec list z Wilna p isany odebrałam w tych dniach. Ach! jakże m i żal było tego wieczora u naszej kochanej Szpitznaglowy. Pan się tak nudził, a mnie by tam w tenczas tak dobrze było...

List Pana z Puław odebrałam, ale czy Pan odbierze moje? Przez Kaczkowskiego pisany, znajdzie Pan u Lelewela złożony. Lecz idzie mi więcej o list pisany pierwej k ilk ą 5 dniami przez Pana M acewicza, w któ­ rym były w iersze Korzeniowskiego — z prośbą, aby Pan z trzech ka­ w ałków czy sztuk wybrał co sobie do A lm anaku,.a resztę oddał Ordyń- cow i do umieszczenia w D z i e n n i k u W a r s z a w s k i m . Przy tymże liście posłałam i sześć rubli srebrnych, com Panu winna była za bilet loteryjny, n iech w ięc Pan za powrotem do Warszawy stara się znaleźć ten ważny list. Może także u kogo złożony został dla oddania Panu.

Hersyli 30 sierp, miała córkę szczęśliwie; przedwczora krzczono ją i podobno M elanią zwać ją będą; ładna dziecina. Ja na krzcinach nie byłam, bom chora od dni kilku i w łóżku nawet leżałam. Opuściłam dlatego jedną pocztę po odebraniu listu Pana i może go ten list w Litwie nie zastanie.

Cały sierpień włóczyłam się po Podolu, byłam u Jasia. Teraz z Jul­ kiem zajęci jesteśm y kupieniem wioseczki, aby się zabezpieczyć od grożą­ cych eksdywizji. To opóźni projektowaną podróż Julka do Warszawy. Chcielibyśmy jeszcze tych kontraktów, to jest na Trzy Króle, kupić kawałek ziem i. Julek się tym zajmuje, ale przy tym nie tracąc czasu bierze lekcje angielskiego języka i maluje olejno pod przewodnictwem Teofila. Tak mu tu nudno, że w ierszów pisać nie może, i podobno że nic Panu do Alm anaku nie da. A le ja jeszcze poszlę Panu co z w ierszów M niechowiczowy, a Pan niech się stara dla m nie za to o ładny koczyk, którym może kiedy aż do Warszawy zawędruję.

Przyznam się Panu, że ze strachem m yślę o m ieszkaniu na wsi — z powodu m ego niedobrego zdrowia. Julek tego chce koniecznie, w ięc się zapewne na tym skończy. Bieda na tym świecie, a najgorsza, kiedy zdrowia nie ma. Niech mnie Pan choć troszkę pożałuje, bo rzeczyw iście na litość zasługuję. Biedne ze m nie stworzenie. I umrzeć coś n ie m ogę — tak mi się n ic nie udaje*

Warszawa popsuła Pana, kiedy Mu po niej tak Wilno nie smakuje. Toż się dzieje i z Julkiem po W ilnie — źle mu w Krzemieńcu. I prawda, że tu dla m łodego chłopca nie ma co robić.

Dlaczego m i Pan o Litwie tak mało pisze? Oprócz Olesi o nikim mi Pan n ie w spom ina więcej, a ja bym rada wiedzieć coś w szczególności o w szystkich naszych znajomościach, a nawet i o tych, co tylko w y ­ łącznie Panu znani, interesowali go tyle. Żegnam Pana, bo i tak może go już zanadto znudziłam. Bo w iem sama, jak jestem ociężała i nudna

Adieu.. N iech Panu będzie dobrze tak, jak mu życzy zawsze Sally

5 W liście: „kilko“. Nosówki ą, ę autorka w w ygłosie pisze przeważnie jak e, o.

(10)

I N E D IT A W IE K U X IX 195

Całej Rodzinie Pana i w szystkim łaskawym , co pam iętają o mnie, najprzyjaźniejsze ukłony zasyłam, a Pana proszę, niech też pisuje. Jeżeli nie tak często, jak bym ja chciała, to przynajmniej długie listy. Wszyscy Moi zasyłają Panu ukłony, a pisać będą do W arszawy, bo tak list na niepew ny los puszcza się.

W niefachow o sporządzonym katalo gu rękopisów A rchiw um Skim borow icza ustalono, iż a d resatem przytoczonego listu jest Ju lia n K orsak, p rzy czym stw ierd zen ie to od razu podano w w ą tp li­ wość, um ieszczając p rzy nazw isku rzekom ego ad re sa ta znak zap y ta­ nia. T rudno dziś dociec, czym w określaniu a d re sa ta k iero w ał się archiw ista. Je d y n a okoliczność, k tó ra p rzem aw iałaby za słusznością jego przypuszczenia, to w zm ianka o liście z P u ła w zrobiona przez p an ią Salomeę. J u lia n K orsak — ja k św iadczą o ty m p rzede w szyst­ kim O dyńca L is ty z podróży — rzeczyw iście baw ił w r. 1828 w P u ­ ław ach. A le a rg u m e n t ten jest w ątp liw ej w artości, skoro zw rócim y uwagę, że w espół z K orsakiem w ycieczkę do P u ła w odbyw a rów ­ nież w spom niany a u to r L istó w z podróży. W szystko n ato m iast prze­ m aw ia za tym , że dopatry w an ie się w Ju lia n ie K orsaku odbiorcy pism a Salom ei Słow ackiej-B ćcu je st ja k n ajzu p ełn iej nie uzasad­ nione. Z resztą — p rzyn ajm n iej dotychczas — b ra k śladów korespon­ dencji m iędzy p an ią Salom eą a K orsakiem , in ne zaś a rg u m e n ty w skazują, iż a d resatem jest tu w łaśnie A ntoni E d w ard O dyniec.

List przytoczony je st przede w szystkim jed n y m z w ielu, jakie w ysyła pan i Salom ea do przypuszczalnego ad resata. Ju ż na sam ym w stępie m ów i się tu o „kilku listach p isan ych do W arszaw y“. Treść ich zostanie potem omówiona. Z arów no początek, ja k — szczegól­ nie — zakończenie listu dowodzą dość ożyw ionej ko respondencji nie tylko m iędzy p anią Salom eą a adresatem , lecz rów nież m iędzy tym że adresatem a najbliższą rodziną piszącej. W zakończeniu listu czytam y bowiem w yraźnie: „W szyscy Moi zasy łają P a n u ukłony, a pisać będą do W arszaw y...“ Częste w zm ianki o W arszaw ie m ówią, iż m iejscem stałego pobytu a d re sa ta by ła wów czas W arszaw a. W W ilnie baw i on ty lk o chwilowo. P a n i Salom ea m a rtw i się naw et, czy opuściw szy jed n ą pocztę z pow odu choroby — zdąży sw ego a d re sa ta zastać jeszcze na Litw ie. S k ąd in ąd n atom iast w iem y, że Ju lia n K orsak m ieszkał n a L itw ie sta le aż do ro ku 1829. Gospoda­ row ał on w tedy w Sporow ie bądź w Strzale, w W arszaw ie zaś byw ał gościem w latach 1826 i 1828.

A oto dalsze arg u m en ty p rzem aw iające za słusznością naszego przypuszczenia n a te m a t adresata. P ierw szy z nich odnosi się do

(11)

tonu listu. W ten sposób m ożna pisać ty lk o do osoby, z k tó rą łączy n as żyw a przy jaźń . Żal, ja k i w y ra ż a p a n i S alom ea z pow odu nie­ obecności na w ieczorze u „kochanej S zpitzn aglo w y “, na k tó ry m był adresat, wiadom ości dotyczące H ersy lii B écu-Jan u szew sk iej czy „ J u lk a “, p rośba o częste i długie listy itp. — w szystko to w skazuje, że tak a w łaśnie p rzy ja źń łączy a d re sa ta z Salom eą Bécu i je j n a j­ bliższą rodziną. W podobnym tonie p isane są listy p an i Salom ei do O dyńca opublikow ane p rzez Leopolda M éyeta 6. K orespondencja ta — prow adzona bardzo sum iennie w form ie dziennika, n otu jąca często n ajd ro b n iejsze w y d arzen ia 1— nie w sk azu je poza tym , by Salom ea Bécu u trz y m y w a ła w ty m sam y m czasie ta k ożywioną i serdeczną w y m ian ę listów z kim ś in n y m poza Odyńcem .

A rg um en t d rug i przesądza chyba sp ra w ę a d re sa ta ostatecznie. M am y na m yśli w zm ianki p an i Salom ei o „ A lm an ak u “. W iem y przecież, że O dyniec w połow ie r. 1828 — ja k o ty m św iadczą jego

W spom nienia z przeszłości — zabiega u siln ie o m a te ria ły do p rzy ­

gotow yw anego now orocznika M e l i t e l e . In fo rm acje „alm anako- w e“ pani Salom ei są w łaśnie jed n ą z odpow iedzi n a licznie rozpisy­ w ane przez niego w tej spraw ie listy 7.

T y tu ł m ającej się ukazać n a początku r. 1829 p u b lik a c ji nie był jeszcze wówczas u stalony. We W spom nieniach O dyniec w yraźnie m ówi, iż takiej p u b lik acji lite r a tu r a polska dotychczas nie m iała — stąd trud n ość w w yborze ty tu łu . Z ag ran icą n a to m ia st nazyw a się je pow szechnie „alm an ak am i“. „Z o stałby w ięc n ajpraw dopodobniej A lm an ak “ — pisze Odyniec. Zw rócono m u jed n a k uw agę, by „dla rzeczy now ej now ą też nazwę, czysto polską, w y m y ślić“ 8.

W św ietle pow yższych w yw odów nic dziw nego, że pan i Salom ea o p e ru je term in e m „A lm an ak “, k tó ry to te rm in z całą pew nością w ystępow ał jeszcze w k o respondencji O dyńca do niej. W łaśnie do „ a lm an a k u “ M e l i t e l e posyła p an i S alom ea w iersze K orzeniow ­ skiego i M iechow iczow ej9, tłum acząc rów nocześnie, że „ J u le k “ praw dopodobnie nic nie napisze. Z resztą n a w e t po w y d an iu

nowo-e L isty Salom nowo-ei S low ackinowo-ej-B écu do A n ton inowo-ego E dw arda Odyńca. (1826— 1829 r.) [ = L isty]. Opublikował Leopold M é y e t . P r z e w o d n i k N a u ­ k o w y i L i t e r a c k i , XXVI, 1898.

7 Zob. A. E. O d y n i e c , W spom nienia z przeszłości, opow iadane D eotym ie. Warszawa 1884, s. 369.

8 Tam że, s. 370.

9 Informacje dotyczące utw orów M. F., Felicjanny M i e c h o w i c z o w e j , drukowanych w M e l i t e l e w r . 1829 podaje E s t r e i c h e r , III, 275.

(12)

I N E D IT A W IE K U X IX 197

rocznika M e 1 i t e 1 e m atk a Słow ackiego nadal używ a nazw y „A lm anak “ 10.

Na poparcie naszej tezy o adresacie listu p a n i Salom ei m ogą też służyć w zm ianki o koczyku. W jej listach z r. 1828 prośba o koczyk pojaw ia się k ilk a k r o tn ie 11. N a uw agę zasługuje rów nież fakt, że w łaśnie Odyniec p rze sy ła p an i Salom ei b ilety lo tery jn e. W liście z 11 lutego 1828 zaw iadam ia ona Odyńca: „Pieniądze za b ile t n a lo terię odeślę P a n u za zdarzoną pierw szą okazją“ 12. W liście z 23 lutego pisze w tej spraw ie: „C hciałam P a n u odesłać pieniądze za b ilet na loterię, ale nie m am w złocie, a po w tó re może też prędzej w ygra los, kiedy nie zapłacę, i to m nie w strz y m u je “ 13. W iadom ość o w ysłaniu pieniędzy („sześć ru b li sre b rn y c h “) w y stę p u je dopiero w liście, k tó ry tu po raz pierw szy p u b lik ujem y .

Nie ulega więc n ajm n iejszej w ątpliw ości, iż list p a n i Salom ei z 24 w rześnia 1828 je s t ciekaw ym u zu pełnieniem korespondencji m atk i Słowackiego z Odyńcem . D ostarcza on cennych wiadom ości o poecie i stanow i jeszcze jed en przy czyn ek do c h a ra k te ry sty k i p an i Salom ei Bécu.

O statn i z opublikow anych przez M éyeta listów z r. 1828 pisan y by ł 11 kw ietnia, n a stę p n y — dopiero 9 lutego 1829. List w yżej p rz y ­ toczony dowodzi, iż koresp on d encja ta w r. 1828 nie ustaw ała. L ist z w rześnia 1828, dotąd nie znany, je s t tylko jed n y m z k ilk u listów, jak ie w ysłała pani Salom ea do O dyńca jeszcze w drugiej połowie ro ku 1828. L isty te praw dopodobnie zaginęły lub też spoczyw ają w archiw ach.

Na zakończenie dw a sp rostow ania do L ite ra tu ry p o lskiej K o r­ buta. Pierw sze: ja k w y n ik a z O dyńca L istó w z p odróży, uw aga K o rb u ta 14 ograniczająca p o b y t J u lia n a K orsaka w W arszaw ie je d y ­ n ie do la t 1826 i 1830 — je s t nieścisła. O dyniec n iejed n o k ro tn ie w spom ina o pobycie z K orsakiem n a w yżynach P a rc h a tk i w P u ­ ław ach w roku 1828. Z pew nością chodzi tu o w spólną wycieczkę zorganizow aną z W arszaw y do P u ław .

Sprostow anie drugie: n iep raw d ziw a je s t in fo rm acja K o rb uta, że Odyniec przeb y w ał w lata ch 1826— 1829 w W arszaw ie 15. W edług

10 L isty, s. 1281.

11 Zob. tam że, s. 1269 (list pierwszy z 1 1 II 1828); s. 1280 (list z 1 1 IV 1828). 12 Tam że, s. 1272.

13 Tam że, s. 1273.

14 G. K o r b u t , L itera tu ra polska. Wyd. 2. T. 3. Warszawa 1930, s. 80. 15 Tam że, s. 70.

(13)

listu Salom ei S łow ackiej-B ćcu we w rześniu 1828 b aw ił Odyniec w W ilnie. M ożliwe, iż p o b y t te n zw iązany je s t ze zbieraniem m a­ teriałó w do now orocznika M e l i t e l e .

4. Now y a u to g ra f w iersza B erw ińskiego

Pod sy g n a tu rą X X III.1/28 z n a jd u je się ciekaw y au to graf R y­ szarda B erw ińskiego. F o rm a t autografu : dw ie k a rty o w ym iarach 14,4X22 cm, zapisane d w u stro n n ie. J e s t to cykl złożony z trzech w ierszy pośw ięconych jed n e m u tem atow i — m iłości D ragona do Sokółki. Cykl ten pow stał praw dopodobnie po r. 1855, kiedy to B erw iński był oficerem dragonów otom ańskich S ad y ka Paszy. Po raz pierw szy wiadom ość o ty ch u tw o rach po d ał w sw ym studium o B erw ińskim — A ntoni Bądzkiew icz (W arszaw a 1887), p u blikując dw ie pierw sze części cyklu. Poniew aż zestaw ienie a u to g rafu tych części z p ierw o dru k iem w stu d iu m B ądzkiew icza w y k azu je dość znaczne różnice, a poza ty m część trzecia cyklu — Do Dragona po

stracie S o k ó łk i — nie b y ła jeszcze dotąd publikow ana, w y d aje m i

się celowe przytoczenie tu całości cyklu w edług b rzm ien ia autografu. O rto grafię i in te rp u n k cję m odernizuję.

[1] DO SOKÓŁKI DRAGON

Dziwne są losy! Wszak i ja przed laty B yłem skrzydlaty I na pegazie, co się z orłem bratał,

Wysokom latał!

5 A dziś?... Nie śm iej się! Bo w najgorszym razie, Choć nie pegazie,

Mam i dziś jeszcze okropne dwa skrzydła Smoka — straszydła; I to nie tylko skrzydła, bo Dragony

10 . Mają i szpony!

A w ięc nie śmiej się i nie szydź z wysoka Ze skrzydeł smoka, Bo jak ze sw oich dasz choć jedno pióro,

Ja będę górą!

[2] DO PIÓ R K A SOKÓŁKI DRAGON

Raz Dragon straszydło, że zw isłe m iał skrzydło, Przed żoną Sokoła się żalił;

I rzekł jej: „Daj pióro, a ujrzysz m nie górą!“ I w iersze aż do niej w ypalił.

(14)

IN E D IT A W IE K U X I X 199

5 A żona Sokola odrzekła: „Twa wola Niech będzie, masz pióro!“ I dała. I pióro mu czarne, i oczko figlarne —

Zdrajczyni — nie czarna, lecz biała! A Dragon niezdarny, że sam był i czarny, 10 I ślepy, już nieco zgrzybiały,

N ie dostrzegł sw aw oli tej żony Sokolej I pióro w ziął czarne od białej.

Nie świadom mamidła, w sadził je do skrzydła Dragona straszydła, poczwary;

15 I z płaczu padołu chciał z żoną Sokoła W nadziem skie polecieć obszary. Daremne mozoły! — Inaczej sokoły

Skrzydłami latają białemi;

Na czarnym nasz Dragon nie w zleciał nad zagon, 20 I został nieborak — przy ziemi.

Więc żalem schylony, znów idzie do żony Sokoła i m ówi tej żonie:

„Daj białe!“ — A ona śm ieje się z Dragona I mówi: „Za późno, Dragonie!

25 Te skrzydła, com miała, Sokółka ja biała, Już dzisiaj zjedzone przez m yszy“.

„Przez m yszy — Bogow ie!“ — Ów Dragon odpowie, Gdy taką odpowiedź usłyszy,

I pyta jej czule: „Skąd m yszy w Stambule? 30 Ach powiedz i nie bądź zbyt skrytą!“

„Znad Gopła jeziora, zjadły je przedwczora, Gdy były tu u nas z w izytą!“

[3] DO DRAG O N A PO STRA C IE SOKOŁKI

Po stracie Sokółki, Janko w e j kukułki, N asz Ryszard poeta, A nie w ierszokleta, 5 Łyknął hipokreny

I dostał migreny;

Rzecz dziwna — n ie w głowie, Lecz w drugiej połowie. Wzdychał, jęczał, szlochał, 10 Bo strasznie pokochał.

B iały proszek zażył, M iłość zrównoważył! Dragońskie arnory Znalazły otwory — 15 I pam ięć 18 Sokółki

W yleciała z gołki!

16 Pierw otnie: „miłość“. Wyraz ten poeta przekreślił i nad nim dopiero napisał: ,p a m ię ć“.

(15)

Z estaw ienie powyższego te k stu z opublikow anym przez Bądzkie- w icza p ierw o d ru k iem w ykazuje p rzede w szystkim różnicę w sam ych ty tu łach . P ierw sza część cyklu nosi u B ądzkiew icza ty tu ł Do Sobolo­

w e j Dragon, d ru g a — Do pióra, któ re się nie dało odczepić. Poza

ty m w części pierw szej u Bądzkiew icza: w. 5 brzm i — „A dziś? Nie śm iejcie się!“ ; po w. 10 n a stę p u je dw uw iersz tu n ie no tow any — „W ięc Ty, ostrzegam , choć Sokoła żona / I oskrzydlona“ ; w. 11 brzm i — „N ie śm iej się, m ówię, i nie szydź z w y so ka“ ; w. 13 za­ m iast „ ja k “ m a „gdy“. T ak zasadnicze zm iany pozw alają p rzy ­ puszczać, że Bądzkiew icz m iał in n y au to g raf cyklu, być m oże — bez części trzeciej. Należy bow iem w ątpić, żeby w ydaw ca publikow ał ty lk o dw ie części, m ając w rę k u całość.

Część d ru g a cyklu, Do piórka S o k ó łk i Dragon, w y kazu je u B ądz­ kiew icza różnice m niej znaczne. I tak: w w. 1 zam iast „zw isłe“ m am y „ciężkie“ ; w. 14 brzm i — „D ragona — p o tw o ra — n iez d a ry “ ; w. 18 zam iast „S krzydłam i“ m a „P ió ram i“, w. 21 zam iast „żalem “ — „sm u tk iem “ ; w. 23 brzm i — „Daj białe! A ona się śm ieje z Dro- gona“ ; w w. 26 zam iast „dzisiaj“ w y stęp u je „dziś“ .

5. N ieznany p atrio ty czn y w iersz Ż m ichow skiej (?)

N iezw ykle ciekaw y u tw ó r z n a jd u je się w teczce opatrzonej syg­ n a tu rą X X III. 3/27. Rękopis stanow i jed n ą k artę, d w u stro n n ie za­ pisaną, o w y m iarach 21X33,8 cm. Z aw iera w iersz, k tó ry tu p rzy ­ taczam , m odernizując in terp u n k cję, lecz zachow ując duże litery wszędzie tam , gdzie m owa o osobie, n a któ rej cześć w iersz został napisany.

I dano M u trzcin ą p odobną la sc e i rze- czon o Mu: „W stań i zm ierz K o śc ió ł Boży i Ołtarz, i m o d lą c e s ię w n im “ .

O b ja w ien ie S -g o Jana, R ozd ział XI

Gdy kapłan Boga niosący w dłoni Stąpa wśród ludu,

D ym go ofiarnych otacza woni I tłum pobożnych nachyla skroni,

5 Czując moc cudu.

Przed nim dzieciątka rączki drobnemi Rzucają kwiaty,

Przed nim dziewice, anioły ziemi, Idą z warkoczów sploty złotemi,

(16)

IN E D IT A W IE K U X IX 2 0 1

Ty z znieważonych m urów św iątnicy U niosłeś Boga.

Przed Tobą biedzi szli m ęczennicy, Za Tobą czarnym cieniem ulicy

15 Leciała trwoga!

Wtedy się pierś Twa stała kościołem Umęczonego!

Lud Twój przed Tobą schylił się czołem, Drżące n iew iasty opadły kołem

20 Starca siw ego.

I szedłeś z kluczem strasznych pieczęci K rwi śladem świeżym,

A naw et kaci Twoi zlęknięci Poczuli nagle, że Pan Cię św ięci

25 Polski Pasterzem!

Polski Pasterzem ! Skrwawionej trzody Arcykapłanem !

I wiedzą w szystk ie św iata narody, Że akolitów posław szy wprzódy

30 Ty idziesz z Panem!...

Toteż gdy dzisiaj nie rwą się kwiaty Z grobów krainy,

Gdy pokutnicze rozdarłszy szaty, Dać mogą tylko krwi swej szkarłaty

35 Ziemi tej syny!

Niech choć dłoń niew iast ścieleć w pokłonie Tkankę kobierca.

Boś Ty cierniam i ubrawszy skronie, Wziął Stanisław a pastorał w dłonie

40 Jak spadkobierca!

Pod tek stem rękopisu Skim borow icz napisał: ,,K rasiń[ski] Z y g[m u nt]“. Za w skazów ką tą poszedł a rc h iw ista Potockich, ale obydw ie sugestie należy zdecydow anie odrzucić jako błędne. Treść w iersza m ów i w yraźnie, że po w stał on po r. 1861, odnosi się bow iem do znanego fak tu zam knięcia w W arszaw ie kościołów. Tym czasem K rasiński od dwóch lat ju ż nie żył (zm arł w P ary żu , 1859). Rów nież tech nik a w ersy fik acy jn a w iersza nie p rzem aw ia za au to rem P rzed ­

św itu i P salm ów przyszłości.

Ju ż p rzy pobieżnym czy tan iu pow yższego w iersza zw racam y uw agę n a zw ro tk ę o statnią, k tó ra w y raźn ie su geruje, że au to rem jest tu kobieta. J e d n ą z n a jb a rd zie j znan ych po etek la t sześćdziesią­

(17)

tych X IX w. była N arcyza Żm ichow ska. Z estaw ienie rękopisu w ier­ sza ze z n a jd u jąc y m i się w Bibliotece N arodow ej au to g rafam i listów" Żm ichow skiej w ykazało, że c h a ra k te r pism a je s t identyczny. J a k ­ kolw iek fa k t ten nie przesądza ostatecznie autorstw a, bo w iersz mógł być przez Żm ichow ską po p ro stu tylko skopiow any, to jed n a k obserw ując ów czesną działalność G abrielli stw ierdzić w ypada, że teza o au to rstw ie Żm ichow skiej je s t bardzo praw dopodobna. A tm o­ sfera zebrań w m ieszkaniu poetki przy ulicy M iodowej, tzw. Miodo- górze, głęboko h u m a n ita rn a i p atrio ty czn a postaw a wobec a k tu a l­ nych w y darzeń społecznych, a n ad to ry tm ik a i w ersy fik acja sam ego u tw o ru raczej p o tw ierd zają słuszność postaw ionej tu tezy.

S p raw a druga, k tó ra zasługuje na w yjaśnienie: kto je s t tym „skrw aw ionej trzo d y A rcy kap łan em “, „siw ym sta rc e m “ p rz y jm u ją ­ cym p a sto ra ł z r ą k biskupa Stanisław a?

Je sie n ią 1861 u m ie ra arcybiskup Fijałkow ski. Na ad m in istra to ra archidiecezji w arszaw skiej zostaje w y b ran y przez k a p itu łę A ntoni B iałobrzeski (ur. 1793). W łaśnie B iałobrzeski zarządzi w p aździerniku 1861 zam knięcie kościołów w arszaw skich w zw iązku z p ro fa n a c ją k a te d ry i kościoła bern ard y nó w przez żołnierzy rosyjskich. On je st praw dopodobnie b o h aterem przytoczonego w iersza. W szczęte w sto­ sun k u do B iałobrzeskiego postępow anie k a rn e pozw ala n a bardziej dokładne sprecyzow anie czasu pow stania utw o ru. J a k in fo rm u je W alery P rz y b o ro w s k i17, B iałobrzeski składa zeznania od 16 listo pada do 2 g ru d n ia 1861. Zeznania ko m p rom itują go w oczach opinii p u ­ blicznej, u k a z u ją jak o człowieka słabego i niezdolnego do w alki. Poniew aż w ładzom carskim raczej zależało na tym , by skom prom i­ tow ać przed n a ro d em tego, k tó ry był w pow szechnym m n iem an iu bohaterem , n ależy przypuszczać, że u tw ó r pow stał p rzed areszto w a­ niem B iałobrzeskiego i rozszerzeniem k om prom itujących w yników śledztw a. To znaczy — raczej bezpośrednio po decyzji zam knięcia kościołów, a więc w końcu października 1861. Na to w skazuje e n tu ­ zjastyczny ton w iersza.

6. N ieznany odpis w iersza K rasińskiego „Do E lizy“

Jeszcze o Żm ichow skiej. Tym razem w zw iązku z jej odpisem w iersza K rasińskiego Do Elizy. Odpis m ieści się pod sy g n a tu rą X X III. 3/26. P u b lik u ją c ten w iersz w t. 6 W ydania Jubileuszow ego

17 Z. L. S. [W. P r z y b o r o w s k i ] , Historia dwóch lat. 1861— 1862. T. 3. Cz. 1. Rok 1861. K raków 1894, s. 455—459.

(18)

I N E D I T A W IE K U X IX 203

P ism K rasińskiego (K raków 1912) J a n Czubek zaznacza w p rz y ­

pisach, że znane m u są dw a odpisy u tw o ru : Ignacego Janickiego i K o n stanteg o G aszyńskiego (ten o statni spraw dzony przez sam ego autora). Odpis Ż m ichow skiej w y daje m i się ciekaw ostką, k tó ra zasłu gu je n a uw agę, zw łaszcza ze w zględu na dość c h a rak tery sty czn e różnice. T rudno w yjaśnić, co służyło poetce za podstaw ę odpisu. W każdym razie nie p ok ry w a się on z żadny m rękopisem znanym Czubkow i. Poniew aż w iersz je s t pow szechnie znany i dostępny, ograniczę się tylko do zestaw ien ia różnic m iędzy odpisem Żm ichow ­ skiej ( = Ż) a podpisam i uw zględnionym i przez Czubka ( = Cz). Róż­ nice podkreślam .

w. 3 Wciąż t y ś deptała po ich kłam stw pokusie! [Ż] Wciąż t y deptała po ich kłam stw pokusie! [Cz] w. 29 Przeciw s w e j Matce, rozbitej na krzyżu! [Ż]

Przeciw t w e j Matce, rozbitej na krzyżu! [Cz] w. 31 Czy z a u f a n i w nożach, czy w dział spiżu, [Ż]

Czy z a u f a l i w nożach, czy w dział spiżu, [Cz] w. 62 N i e c h a j mi świadczą pościnane głow y [Ż]

N i e c h m i t e świadczą pościnane głow y [Cz] w. 73 W górze czy w nizinie, [Ż]

W górze czy nizinie, [Cz]

w. 81—82 Że u j a r z m i c i e l , choć dziki i ś m i a ł y , P r z e z n a c z o n r u i n i e — [Ż]

Je śli chodzi o w. 81— 82, w odpisie Gaszyńskiego, n a k tó ry m opiera sw ą edycję Czubek, są one w y kropko w ane. W przypisach w ydaw ca zaznacza tylko, że w D z i e n n i k u L i t e r a c k i m (1859, n r 101) znana b yła n a stę p u ją c a w e rsja w. 81:

Że ciem iężyciel, choć dumny i śm iały,

Część ukazan ych różnic m oże być w y nikiem pom yłek kopistki, ale ja k np. w yjaśnić zagadkę dw uw iersza 81— 82?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zawiesina w przepływie ścinającym ()=⋅ o0vrgr przepływ zewnętrzny tensor szybkości ścinania 2v effeffeffη=σg efektywny efektywny tensor tensor napięć

Zapoznajcie się także z notatką na temat rodzajów prasy, która również znajduje się na stronie 271 podręcznika.. Przepiszcie ją

Uzupełnij zdanie odpowiednią formą czasownika z ramki.. Ludziom zebranym w

Dokończ zdanie, łącząc je linią z odpowiednią informacją w ramce.. Osobą mówiącą w

Niektó- rym może mówić coś ten czy ów przywoływany częściej epizod albo jego przysłowiowe znaczenie, jak choćby związane z opo- wieścią o podróży między Scyllą a

• zgoda może być skuteczna tylko pod warunkiem, że osoba, która ją wyraża jest jedynym dysponentem dobra prawnego. • dysponent musi być zdolny do

 Wina w znaczeniu procesowym odnosi się do sprawcy przestępstwa; oznacza ona przyjęcie za udowodniony fakt popełnienia przestępstwa, określonego w k.k., gdy można mu

Przepis ten stanowi wszak, że nie popełnia przestępstwa, kto dopuszcza się czynu zabronionego w usprawiedliwionym błędnym przekonaniu, że zachodzi okoliczność