• Nie Znaleziono Wyników

A R Z E C. Miesięcznik poświęcony dziejom. i d o k t r y n ie p o l s k i e g o k a t o l ic y z m u W NUMERZE: ARCHIWUM KOŚGUŁA POLSKOKATOLICKIEGO

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "A R Z E C. Miesięcznik poświęcony dziejom. i d o k t r y n ie p o l s k i e g o k a t o l ic y z m u W NUMERZE: ARCHIWUM KOŚGUŁA POLSKOKATOLICKIEGO"

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)

Miesięcznik poświęcony dziejom

i d o k t r y n i e p o l s k i e g o k a t o l i c y z m u

kościompolskokatolickiego

A R Z E C

W NUMERZE:

Bp D r M. R O D E - N A ­ UKA ZNA CZY P R A W D A • E.

M O N T W IŁ Ł - R ELIG IA N A ­ SZ E G O CZASU • Ks. M. FLO- D R O W S K I —W IE R Z Ę W Ś W I Ę ­ TY K O Ś C IÓ Ł • Ks. M g r E. BA- ŁAKIER - POLSKA MYŚL O K O ŚC IELE N A R O D O W Y M W XV W IE K U • Ks. D r A. NA- U M C Z Y K - S E N S A C Y J N E O D ­ KRYCIA N AD M O R ZEM MAR­

T W Y M • Ks. D r A. NAUM- CZYK - O D K U P IE N IE • Ks. S.

M O R A W S K I - M ILEN IU M • Ks. E. CZARNECKI - Ś W I A ­ D O M E M A C IE R Z Y Ń S T W O • Ks. E. N A R B U T T O W I C Z - B Y ­ ŁEM N A P R Y M IC JI W BYD­

G O S Z C Z Y • W IA D O M O Ś C I Z K O Ś C IO Ł A P O W S Z E C H N E ­ G O • R E C E N Z J E

ROK XXIX W A R S Z A W A 1960 NR 3

ARCHIWUM

KOŚGUŁA POLSKOKATOLICKIEGO

(2)

W ka ż d e j ro d z in ie ka to lic k ie j i polskiej powinien być czytany tyg o d n ik ilustrowany

Tylko stała prenum erata zapewni regularne otrzym yw anie pięknie ilustrowanego i cieka­

wego w treści Tygodnika

Adres Redakcji i Administracji:

W A R S Z A W A , ul. W licza 31 m. 15 tel. 2 1 -7 4 -9 8 , konto PKO: N r 1-9-121268

Żqdajcie „Rodziny*1 juz wkrótce w kioskach Ruchu!!!

„RODZINA”

Czy jesteś czytelnikiem miesięcznika

„ P O S Ł A N N I C T W O ”

czasopisma poświęconego dziejom i doktrynie polskiego katolicyzmu

Adres Redakcji i Administracji:

W A R S Z A W A , ul. W ilcza 31 m. 15,

tel. 21-74 98, konto PKO: N r 1-9-121268

(3)

POSŁANNICTWO

R. XXIX W arszaw a, M arzec 1960 r.

NAUKA ZN ACZY PRAWDA

B is k u p D r M A K S Y M I L I A N RODE

-rlED U Ż O istnieje słów jednoznacznych I V poczesnym m iejscu znajduje się nauka, i bezprzymiotnikowych. Wśród nich na nauka jako czynność badająca rzeczywistość, szeregująca system atycznie w yniki procesu badawczego i upowszechniająca je. Między nauką a rzeczywistością nie m oże i nie po­

w inno być żadnych elem entów pośredniczą­

cych, żadnych .soczewek zabarwiających przedmiot badany takim czy innym światłem , m iędzy nauką a rzeczywistością może być po­

staw iony jedynie — jeśli idzie o cel, który nauka ma z istoty swej osiągnąć — znak rów­

nania. Nauka = rzeczywistość, nauka == stan faktyczny. Nauka znaczy jprawda! Nauka, ta prawdziwa nauka, posługująca się obiektyw ­ nym i metodami, w swej drodze poszukiwaw­

czej, w swoich ostatecznych wynikach m usi się utożsamiać z prawdą! I tak, jak praw­

dą jest zrównaniem sądu um ysłu z rźeczyw i- stością, tak i nauka jako proces badania i nau­

ka jako suma uszeregowanych w yników musi i powinna się utożsamiać z rzeczywistością, czyli z prawdą.

Daw ne i bogate są dzieje nauki. Niedawne jednak są dzieje nauki bezprzymiotnikowej, nauki wolnej. Również w zakresie historii re- ligii, owszem — przede wszystkim w zakresie dziejów chrześcijaństwa w Polsce. N ie potrze­

ba udowadniać faktu przemożnej preponde- rancji i supremacji Kościoła rzymsko-katolic­

kiego w minionych dziejach narodu i państwa polskiego, oraz jego w pływ u na kształtowanie się naszej kultury. Nauka w historii naszej była z pewnością do późnego średniowiecza, a również w poważnym stopniu w dziejach nowożytnych, narzędziem duchownych rzym- sko-katolickich, nadających nauce, wbrew jej istocie i jej teleologii, przymiotnik wyznaniowy, przymiotnik rzymski. To był proces badania rzeczywistości i szeregowania wniosków tego badania i uczenia ich przez lupę ideologii Kościoła rzym skiego i na jego pożytek. Nauka

w ięc w naszej przeszłości nie nosiła charakteru słow a i procesu jednoznacznego i bezprzymiot-.

nikowego, nie odznaczała się obiektywnością, bezpośrednim widzeniem i równaniem się z.

rzeczywistością, spełniała rolę służącej teologii rzymskiej racji i polityki. Nauka była zobo­

wiązana widzieć rzeczywistość oczami patrzą­

cym i na nią poprzez okulary odpowiednio za­

barwione,- a w najlepszym wypadku w yniki naukowych badań b yły odpowiednio w yk ie- rowyw ane, i w edług aktualnych potrzeb uczo­

ne. Na podstawie światopoglądu skonstruowa­

nego z tak uformowanych sylogizm ów czy praktycznych instrukcji działały trybunały inkw izycyjne, palące na stosie, a w łagodniej­

szych przypadkach wtrącające do lochów ty ch , którzy m ieli ■ odwagę widzieć rzeczywistość taką, jaką ona była w św ietle badań nauki bezprzymiotnikowej. W konsekw encji stoso­

wania u nas i w innych państwach na prze­

strzeni w ielu stuleci rzymskiej m etody badań, nauczania, owszem i. działania praktycznego, również — i to w wielkiej m ierze — politycz­

nego, dzieje nasze zostały zniekształcone, zo­

stały fałszyw ie ocenione, zwłaszcza w dzie­

dzinie spraw w yznaniow ych m inionego Tysiąc­

lecia.

W edług teologów i historyków Kościoła rzym sko-katolickiego tysiącletnie dzieje nasze­

go narodu upłynęły w zakresie kultury pod znakiem prawie że wyłącznego istnienia i dzia­

łania tegoż Kościoła, jego duchownych i naj­

różnorodniejszych instytucji kościelnych. Oczy­

w iście działania te oni sami i tylko oni okre­

ślają jako najbardziej pożyteczne i błogosła­

wione dla narodu i państwa polskiego. Tym­

czasem tak nie jest! Tak nie jest, jeśli się na rolę Kościoła rzymsko-katolickiego w Polsce śpoglądnie z piedestału nauki, nauki jedno­

znacznie i bezprzymiotnikowo pojętej.

K iedy naród nasz w ciężkiej walce w yku­

w ał zręby swej państwowości, kiedy uformo­

w ał się jako państwo i stanął w Europie obok ARCBIWtfu

KOŚCIOM WHiKOKATOlłOdKO

(4)

innych państw już istniejących, K ościół rzym­

ski odgrywał w ielką roię polityczna. Zdobył ją w świecie, przede wszystkim w Europie, opa­

now awszy wpierw duchowo narody i pań stw a., N ie bez walk i oporów narzucił się też szybko Polsce, nowemu i młodemu państwu. Stosując terror i hojnie szafując ekskomunikami zdobył monopol w krzewieniu swojego światopoglądu.

Ekskluzywizm i nietolerancja Kościoła rzym ­ sko-katolickiego w zarodku dławiły inne po­

glądy i ruchy. Szybko też starły z ziem i pol­

skiej chrześcijaństwo obrządku słowiańskiego, nie mówiąc już o jeszcze w dwunastym wieku istniejących kultach religijnych z w ieków po­

przedzających chrzest Polski. A jednak mimo m onopolu Kościoła rzymskiego, stosowanej bezkompromisowo siły, mimo uprzywilejowa­

nej pozycji jedyności i wyłączności, od samego zarania naszej państwowości budziły się sprze­

ciw y i opory, powstania i protesty co śmiel­

szych jednostek i grup przeciw obcej i znie­

kształconej prawdzie, przeciw rzymskiemu wydaniu chrześcijaństwa. Toteż, kiedy tylko w XVI w. w A nglii i w Niemczech lud por­

w ał się na K ościół rzym ski za jego jedyno- w ładztw o i wypaczenie idei chrześcijaństwa, w Polsce zarówno anglikanizm jak i reform a­

cja znalazły nie tylko gorących zwolenników, ale grunt dobrze przygotow any dla przyjęcia się idei wolnego, prawdziwego chrześcijaństwa.

Reforrriacja i Kościół narodowy zdobyw ały w Polsce um ysły, ciągnęły m asy i inteligencję.

Jednak w p ływ y Kościoła rzymskiego okazały się silniejsze, w w yniku czego ruchy, nawią­

zujące do chrześcijaństwa Jezusa Chrystusa,

usiłowano unicestwić. Częściowo udało się to, jednak tylko częściowo, bo idee te i ru:hy nie zamarły. I dzisiaj, kiedy w Polsce istnieje wolność badań i wolność sumienia, idee te na nowo ożyły. Zwłaszcza idea polskiego katoli­

cyzmu, idea wypływ ająca i utożsamiająca się z duchem chrześcijaństwa Jezusa Chrystusa, stała się szczególnie żyw a i atrakcyjna. D la­

czego? Dlatego, ponieważ katolicyzm głoszony i realizowany przez Kościół Polsko-Katolicki opiera się na nauce jednoznacznej, bezprzy- m iotnikowej, to znaczy na prawdzie, którą dla nas jest Jezus Chrystus, który jako Bóg w i­

dział rzeczywistość taką, jaką ona jest i chce, byśm y również w naszym życiu i działaniu stosow ali tylko i wyłącznie jeden miernik, którym jest PRAWDA.

. „Posłannictwo” pragnie na swoich łamach publikować prawdę o dziejach i doktrynie polskiego katolicyzmu; przedstawiać też będzie w naukowym, prawdziwym św ietle rolę K oś­

cioła rzymsko-katolickiego na przestrzeni T y­

siąclecia. Zapraszamy do współpracy w szyst­

kich, którzy chcą i umieją obiektyw nie odsło­

nić PRAWDĘ TYSIĄCLECIA w zakresie w yz­

naniowym.

Jestem przekonany, że poznanie PRAWDY, głoszonej przez Kościół Polsko-Katolicki, a jest to PRAW DA Jezusa Chrystusa, w krótkim czp.sie otworzy oczy kapłanom i wiernym Koś­

cioła rzymsko-katolickiego w Polsce, a przy­

nagleni i ośw ieceni łaską Bożą przyjdą oni do nas do Kościoła polskiego, do Kościoła wolnego, do Kościoła takiego, jaki założył Jezus Chry­

stus.

RELIGIA N A S Z E G O CZASU

K aż d a epoka sta w ia p rze d czło­

w iek iem now e za d an ia, k tó re w y ­ p ły w a ją z ro zw o ju historycznego i szereg u z ja w isk tw o rzący ch n o ­ w ą rzeczyw istość społeczną, k u ltu ­ r a ln ą i polityczną.

Z m iany, ja k ie zachodzą w spo­

łecznym i gospodarczym u rz ą d z e ­ n iu św ia ta, zdobycze cy w ilizacji i o d k ry cia n au k o w e w y w ie ra ją ogrom ny w p ły w n a p sy c h ik ę lu d z­

k ą i n a k la sy fik c ję w szelkich w a r ­ tości.

W ielu lu d z i w spółczesnych za­

d a je sobie p y ta n ie , ja k ie je s t za­

d a n ie relig ii w dzisiejszym świecie.

N iek tó rzy tw ie rd z ą , że re lig ia p rz e ­ żyw a k ry zy s i sta je się n ie p o trzeb ­ na. W ynika to w dużej m ie rze z po ­ m ie sz an ia po jęć i z nieznajom ości isto ty sam ej religii. W społeczeń­

stw a c h o n isk iej k u ltu rz e re lig ij-

E D W A R D M O N T W IŁ Ł

n e j, do k tó ry ch , n ie ste ty , należy rów n ież n a sz n a ró d , p rz e ja w y ze­

w n ętrz n e relig ijn o ści, form y ob rzę­

dow e u to ż sam ia się n ajczęściej z tre śc ią i isto tą sam ej religii.

T ru d n o zaprzeczyć, że p ew n e fo r ­ m y k u ltu i pobożności przeżyły się n a naszych oczach. S a m a je d n a k re lig ia n ie stra c iła nic n a sw ojej ak tu aln o ści. J e s t ona bow iem j a ­ kim ś elem e n te m sk ła d o w y m naszej p sychiki. Z n ią się rod zim y pod k a ż d ą szerokością g eograficzną i w każd ej epoce i z n ią um ieram y . D ajem y ty lk o te j sam ej tre ś c i ró ż­

ne form y, k sz ta łty i definicje. N e­

g u ją c często je j p otrzebą, zw alcza­

ją c je j spaczone p rz e ja w y lu b p rz e ­ żyte fu n k c je p o tw ie rd z am y je j k o ­ nieczność i ak tu aln o ść.

K ażdy człow iek ro d zi się z p ra g ­ n ie n iem ja k ie jś doskonałości, id e a­

łu , ja k ie jś w yższej fo rm y życia.

K ażdy u ciek a od codzienności, m o­

n o to n ii i b ez k sz tałtu . J u ż n ie ­ m ow lę w y ciąg a sw e n ie p o ra d n e rę ­ ce do św ia tła , b la sk ó w i kolorów

i w y ciąg ać je będzie do zgonu.

P ra g n ie n ie P ra w d y , D obra i P ię k n a je s t cechą sk ła d o w ą n aszej n a tu ­ ry . S tą d n a relig ię było, je s t i b ę­

dzie za p o trze b o w a n ie wew nętrzne*

G dyby je j n ie było, należałoby ją stw orzyć.

S to l a t u p łynęło, ja k K a ro l M arks n ap isał, że „ re lig ia je s t to opiuiń d la lu d u ”. To la p id a rn e sfo rm u ło ­ w an ie nie pozostało bez w p ły w u n a ty ch , k tó rz y w m a rk sizm ie w i­

dzą p ra w a n a tu ra ln e g o ro zw o ju sto su n k ó w społeczno-gospodarczych i n a ideologii te j b u d u ją now y u stró j sp raw ie d liw o śc i społecznej.

G otow i bylib y śm y pogodzić się

(5)

z ta k ą d efin icją , gd y b y za w ierała w sobie bliższe określen ie, m ia n o ­ w icie „ ta k a re lig ia ” . ’Je ste śm y p rz e ­ św iadczeni, że K a ro l M a rk s d zia­

łaln o ść K ościołów ja k o re a liz a to ­ ró w za sa d re lig ii — i ich fu n k c je społeczno-polityczne w określonych w a ru n k a c h histo ry czn y ch u zn a ł za isto tę religii.

N auczyliśm y się k aż d e zjaw isk o ro z p a try w a ć i k la sy fik o w a ć z u w zględ n ien iem środow iska, w a ­ ru n k ó w społecznych i całej specy­

fik i d an e j epoŁi.

K ościół rzy m sk o -k a to lic k i od n a j­

d aw n iejszy ch czasów za n a jw y ż ­ szy id e a ł sta w ia ł ubóstw o, ja k o je d e n z w a ru n k ó w zbaw ienia. W y­

rzeczenie się rad o śc i życia, pogo­

dzenie się ż n iesp raw ied liw o ścią społeczną, p o k o rn e znoszenie k rz y w d w y rz ąd z an y c h przez sil­

niejszych u z n a w a ł za n a jsk u te c z ­ n iejsze śro d k i w iodące do o siągnię­

cia ostatecznego celu.

J e ż e li się zw aży, że i w czasach K a ro la M a rk sa do sto jn icy K ościo­

ła — n ie ty lk o z re sztą rzy m sk ie­

go — zw ią za n i in te re sa m i z p a ń ­ stw e m i k la sa m i p o siad ający m i,

a u to ry te t re lig ii zaan g ażo w ali w ich służbie, je że li' się zw aży, że każdy b u n t przeciw k o w yzyskow i i k a ż d a w a lk a o spraw ied liw o ść społeczną b y ła w ich in te rp re ta c ji pogw ałceniem p r a w B oskich i u s ta ­ lonego p rzez Boga p o rz ą d k u spo­

łecznego, to tru d n o się dziw ić d e­

fin ic ji tw ó rcy n aukow ego so c ja ­ lizm u.

K ażde uogólnienie je s t je d n a k niebezpieczna i je s t p ew nym uproszczeniem . T ru d n o w p raw d zie ideę oddzielić od ludzi, należy je d ­ n a k stw ierd zić, że relig ia sw ym zasięgiem o b e jm u je nie ty lk o sto ­ s u n k i społeczne, gospodarcze czy k u ltu ra ln e . O b ejm u je ona pew ne w y m iary p sy c h ik i lu d z k iej istn ie ­

ją c e re a ln ie , k tó re je d n a k p rz e k ra ­ cz ają z a k re s ludzkiego poznania.

K to bow iem z m y ślący ch lu d zi nie z a d a je sobie p y ta n ia , po co żyje, d o k ąd dąży, ja k i cel m a je ­ go istn ien ie? N ie odpow ie n a to żaden m y śliciel, a n i uczony. N ie w ie tego chłop z W ólki K arw o w ­ sk ie j, a n i p ro fe so r u n iw e rsy te tu . T en o sta tn i ty lk o w ie, dlaczego nie w ie. A przecież od odpow ie­

dzi n a to p y ta n ie zależy w znacz­

n ym sto p n iu n a sz a p o sta w a w obec szeregu z ja w isk i lu d zk ich w a r ­ tości. U zależniona je s t n asza filo ­ zofia życia codziennego.

D la w ierząceg o odpow iedź n a to p y ta n ie d a je relig ia. O na w ła ś­

nie w y ja ś n ia sens naszego życia.

D zisiaj b ard z iej niż k ied y k o lw iek człow iek w spółczesny sz u k a w ty m złożonym m echanizm ie życia jego isto ty i sensu. S zu k a celow ości w

(dokończenie na str. 16)

WIERZĘ W ŚWIĘTY KOSCIOŁ POWSZECHNY

K s. M. F L O D R O W S K I

P

OW YŻSZE Łłowa z n a jd u ją się w S kładzie A po­

sto lsk im o d m aw ian y m przez, w szystkich chrześ­

c ija n n a całym św iecie. Z astan ó w m y się b li­

żej n a d nim i, b y w naszy ch u sta c h b rzm iały z w ięk ­ szym zrozum ieniem .

P o lsk i w y ra z „K ościół" pochodzi praw dopodobnie od ła cińskiego słow a „C astellum ", -k tó re oznacza z a ­ m ek. P o w iąza n ie po jęcia n a ró w n i ze św ią ty n ią na,- stą p iło p rzypuszczalnie w ty m okresie, gdy św ią ty ­ n ie k ato lic k ie w P olsce b u d o w an o ty lk o w siedzibach k aszte lan ii, w o b ręb ie m u ró w fortecznych. In n i w y ­ w odzą nazw ę K ościoła od „kości" czyli od zw yczaju g rz e b a n ią w ie rn y c h po d posadzką św iątyni. Z oby­

d w u znaczeń polskich n ależało b y w yw nioskow ać, że kościół to b u d y n ek , w k tó ry m z b ie ra ją się w ie rn i w celach k u ltu . In aczej je s t w ję z y k u greckim , k tó ry b y ł m ow ą P ism a św. N. T. G re ck a n az w a „E k k lesia“

pochodzi z w y ra z u „ek k aleo " oznaczającego z b ie ra ­ nie, grom adzenie. S łow ianie W schodni p rzetłu m aczy li to n a „S obór", -a u n a s w X V I w ie k u p rz y ją ł się w y ra z „Zbór".

P o m iń m y tu polskie zn aczenie kościoła, ja k o b u ­ d ynku, a z a jm ijm y się K ościołem ja k o społecznością ludzi, w y zn a jąc y ch relig ię C hrystusow ą.

W P iśm ie św. w y ra z „K ościół" w y stę p u je sto s u n ­ kow o często. W S ta ry m T estam en cie „K ościół" (po h e b ra jsk u „K ah al", po a ra m e js k u „K eniszta") oznacza lu d w y b ra n y , społeczność iz ra e lsk ą p o zo stającą pod w ład zą sam ego B oga (Jehow y). Z a czasów C h ry stu sa

te n K ościół sta ro te sta m en to w y nosił g rec k ą nazw ę ..Synagogi". W E w an g elii św. w y ra z „K ościół" w y ­ stę p u je zaledw ie d w a razy, a. m ianow icie u M at. 16,18:

„ńa: te j opoce z b u d u ję K ościół m ój" o raz u M a t 18,17: „a je śli K ościoła n ie posłucha, niech będzie ja k o pogan in i celnik". Częściej ta n az w a w y stę p u je w D ziejach i L ista ch A postolskich i oznacza plbo ze b ra n ie w iern y c h w je d n y m dom u (1 K or. 14,23), albo w szy stk ich w iern y c h dan eg o m ia sta czy o k ręg u (2 K or. 1,1), np. „P aw eł A postoł K ościołow i G alacji"

(Gal. 1,1), albo też ogół w iern y c h n a całym świecie, tw o rzący ch je d n ą społeczność relig ijn ą, np. „C h ry stu s u m iło w a ł K ościół i sam się w y d a ł za niego" (Ef. 5,25).

P o w ta rz a ją c w p ac ie rz u : „W ierzę... w Ś w ięty K oś­

ciół P ow szechny" m am y n a m y śli w łaśn ie to ostatnie, n a jb a rd z ie j ogólne znaczenie. K atech izm o k re śla to p o jęcie n astę p u ją c o : K ościół to zg ro m ad zen ie w ie r­

n y ch chrześcijan, połączonych je d n a k o w ą w iarą , u czestniczących w je d n a k o w y m k u lc ie relig ijn y m , m ając y ch n a d sobą p raw o w ity c h następ có w A posto­

łów, czyli h ie ra rc h ię kościelną.

R

Ó ŻNICE W ŚRÓD CH R ZEŚC IJA N W P O JM O ­ W A N IU K O ŚCIO ŁA, J u ż o d drugiego w iek u z n a jd u je m y pow ażn e r o z w a la n ia n a te m a t K ościoła u w szy stk ich p isa rz y ch rześcijań sk ich . P isa ł 0 ty m św. Ig n ac y A ntiocheński, św. Ire n eu sz 1 C yprian, p isa ł T e rtu lia n i A ugustyn. W łaśnie w y ­ raz em w spólnych p rz e k o n a ń w ty m w zględzie je s t

3

(6)

w S k ład zie A postolskim w y zn a n ie: „W ierzę w . Ś w ię­

ty K ościół P o w szech n y " a pierw sze so b o ry pow ­ szechne w staw iły, do tzw . S ym bolu N ice o -K o n stan - ty n o p o litań sk ieg o słow a: „W ierzę... w je d en , św ięty, k a to lic k i i ap o sto lsk i K ościół". ■

Z b ie g iem la t i w iek ó w w ia r a ch rz e śc ija ń sk a w K ościół ja k o n ajw y ż sz y a u to ry te t tra c ić poczęła je d n ą w sp ó ln ą treść. Z różn y ch p rzyczyn przew ażn ie ra c z e j p rzyziem nych (pycha i am bicje) pod pojęcie K ościoła P ow szechnego zaczęto p o d sta w iać różne zn aczen ia i c h rz eśc ija ń stw o rozbiło się n a g ru p y w sp ó ln ie się zw alczające. S pośród ty c h g ru p w y ró ż­

nić m ożna trz y w ielk ie społeczności ch rześcijańskie, a m ianow icie: K ościół P ra w o sła w n y (W schodni, G re ­ cki). P ro te sta n ty z m o raz K atolicyzm rzym ski.

G łów ne źró d ło rozbicia w idzim y w z a sa d ach K a ­ tolicyzm u rzym skiego. P o w sta ł on u progów śred n io ­ w iecza, gd y oddzielony o d p ie rw o tn e j k olebki ch rz eś­

cijań stw a, w essa ł w siebie p o g ań sk ą o rg an iz ac ję R zym u i w ypaczony ry tu a liz m s ta re j Synagogi. N iski poziom k u ltu r y n a Z achodzie w o w y ch czasach do­

m a g ał się silniejszego a u to ry te tu i d y sc y p lin y w ra z z 'w ie lk ą sy m b o lik ą ry tu a ln ą . N ic w ięc dziwnego, że d aw nego cesarza, stró ż a p o rzą d k u publicznego o raz głow ę relig ii p ań stw o w e j (P o n tifex M axim us), zastąp io n o no w y m cesarzem , p apieżem (Sum m us P o n - tifex). Z m ie n iła się ty lk o nazw a, w szystko in n e p o ­ zostało daw n e, pog ań sk ie i rzym skie. W rócono też z zap ałem d o k o ścieln ictw a sta ro testam e n to w eg o , do stopniow ego z a tra c a n ia d u c h a d la m a rtw e j lite ry , tre śc i d la form y, do p rzeced zan ia k o m a ra , a poły­

k a n ia w ielb łąd a , do n a k ła d a n ia w ie rn y m ciężkich brzem ion, k tó ry c h unieść n ie m ogli. Z K ościoła o raz jego ob rzęd ó w zrobiono różdżkę czarodziejską, za k tó re j d o tk n ię ciem sp ły w a n a w ie rn y c h w szelk ie b ło ­ gosław ieństw o, bez osobistego n a w e t p rzeżycia tego m om entu.

J a k s p ra w y a d m in is tra c ji kościelnej o d su n ę ły R zym od K ościoła Pow szechnego, ta k p r a k ty k a sy n a - g o g aln a p a p ie stw a w y w o łała sprzeciw w ielk ich r e ­ fo rm a to ró w w X V I w ieku, k tó rz y stw o rzy li ru c h pro­

te sta n ck i. J a k w każdej re a k c ji społecznej ta k i tu ta j R e fo rm a cja prze sad z iła w słu szn y m o b u rz e n iu i s ta ­ w ia n iu w y m ag a ń n a p ra w y .

P on iew aż uw ażam y, że E w angelicyzm w p ro w ad ził z b y t r a d y k a ln ą zm ian ę w s tru k tu rz e o rg an iz ac y jn ej K ościoła, w sto s u n k u do K atolicyzm u rzym skiego, chcielibyśm y przyłożyć p io n n a u k i C h ry stu sa i K oś­

cioła P ierw o tn eg o do o b y d w u gm achów ,, b y w y k ry ć o d ch y len ia o d w łaściw ej linii.

S

TO SU N EK CH R YSTU SA P A N A DO SYNA­

GO GI. C hociaż je s t p raw d ą, że C h ry stu s w y­

ra ź n ie zw alczał p rz e ro st tz w . k o śc ieln ictw a w S ynagodze faryzeuszów , to przecież u sto su n k o w a ł się po zy ty w n ie do p ra w a M ojżeszowego oraz do a u to ­ r y te tu h ie ra rc h ii sta ro te sta m e n to w e j. M yśl tę w y ­ r a ż a ją słow a: „N ie m n iem ajcie, b y m p rzy szed ł ro z­

w iązyw ać Z akon albo P ro ro k i. Nie przyszedłem ro z­

w iązyw ać ale wypełnić*' (M a t 5,17).

W p raw d zie C h ry stu s rz u c a „ b iad a“ po d ad re sem d o k to ró w i h ie ra rc h ó w staro zak o n n y ch , a le w y ra ź n ie poleca te ż rozróżniać u rz ą d od osoby pełn iącej tenże u rz ą d : „W szystko tedy, cokolw iek w am ro zk a zu ją — zachow ujcie i czyńcie, a le w e d le u czy n k ó w ic h n ie czyńcie" (M at. 23,3).

I w istocie C h ry stu s su m ien n ie p rz e strz e g a S am w szy stk ie św ię ta m ojżeszow e, sz a n u je św ią ty n ię w Je ro z o lim ie i chodzi do n iej się m odlić, sta le po­

w o łu je się. n a przep isy ry tu a ln e . J e ś li zw alcza fa ry - zejsk ie p o jm o w an ie ty c h rzeczy — to dlatego, że fary zeu sze zag u b ili d u ch a i zapom nieli, że s a b a t je s t d la człow ieka, a n ie o d w ro tn ie — że sobą zasłonili w ie rn y m Boga. C h ry stu s zw alczał ty lk o nadużycia, a n ie sa m ą w ładzę i społeczność kościelną ja k o ta k ą.

N ie p o p ie ra ł też a n i w y b u jałeg o indyw id u alizm u , ani ty m b ard z iej anarchia relig ijn ej.

N

a u k a C h r y s t u s a o „ k r ó l e s t w i e b o ­ ż y m " . C elem całej m isji p u blicznej C h ry stu sa b y ło je d y n ie głoszenie K ró le stw a Bożego n a ziem i. W szystko, co czynił czy m ów ił, m iało w yłącz­

n ie w y ja śn ia ć isto tę i c h a r a k te r tego K ró lestw a.

K ró lestw o Boże n az y w ał C h ry stu s K ró lestw em S y­

n a Człowieczego, albo po p ro stu sw oim , m a ją c n a m yśli sw ą godność M esjasza. I ta k np. w p rzy p o ­ w ieści o siew cy (M at. 13,24) lu b te ż w obec P iła ta pow iedział: „K rólestw o m oje n ie je s t z tego św ia ta "

(Jan 19,36). W idać z tego, że owo K rólestw o je s t ocze­

k iw a n y m przez Iz ra e litó w K ró lestw e m M esjańskim . K ró lestw o Boże n ie m a n ic w spólnego z w ład z­

tw e m politycznym . J e s t to w ład z a d u c h o w n a i n a d ­ ziem ska. N ie m ożna w szakże pow iedzieć, że owo K ró ­ le stw o zacznie się dopiero po śm ierci człow ieka, w n ieb ie (h ipoteza eschatologiczna A. S chw eizera), bo w p ojęciu C h ry stu sa ow o K ró lestw o ju ż nadeszło, je s t ju ż n a ziem i, m iędzy żyjącym i. W skazując n a sw e cu d a C h ry stu s o św iadcza: „A je śli ja palcem B ożym w y rzu cam czary, te d y przyszło do w a s K ró ­ lestw o Boże" (Mat. 12,28).

C hociaż owo K ró lestw o sięg a w w ieczność i w z a ­ św iaty, to je d n a k ko rzen iem sw y m tk w i w ziemi.

D latego to C h ry stu s pow iada, że sąd o sta te czn y do­

k o n a się k ied y ś n a podłożu ju ż n a ziem i istniejącego K ró lestw a : „A p rzy d o k o n an iu św ia ta tego S yn Czło­

w ieczy pośle anioły sw e i zb io rą z K ró le stw a jego w szystkie zgorszenia i tych, k tó rz y niep raw o ść czy­

n ią " (M at. 13,24). Czyż m ożna przypuszczać, że w n ie ­ b ie po Sądzie, b ęd ą ludzie źli, k tó ry c h b y trz e b a było usuw ać? T u n a jw y ra ź n ie j w idzim y, że w edług n a u k i C h ry stu sa K ró lestw o B oże to coś doczesnego, lu d z ­ kiego.

M ożna znaleźć jeszcze je d n ą cechę K ró le stw a Bo­

żego, a m ianow icie jego pow szechność.

S ynagoga iz ra e ls k a b y ła K ościołem Iz ra e litó w i w y ­ łączn ie Izraelitó w . M n iem ali oni, że J a h w e je s t ich n aro d o w ą w łasnością, a oczekiw any M esjasz nie b ę­

dzie s z u k a ł niczego w ięcej, ja k ty lk o szczęścia n a ­ ro d u w ybranego.

A by n ie zrażać sobie prostaczków , b łę d n ie pouczo­

n y ch przez faryzeuszów , C h ry stu s zd a je się iść po­

czątkow o po m yśli egoizm u Izrae la, ale stopniow o z ty m w alczy, m ów iąc np.: „P rzeto p o w iad a m w am , że będzie o d ję te o d w as K ró lestw o Boże i d a n e 'n a ­ rodowi, czyniącem u owoce jego" (M at. 21,43). A do pogańskiego s e tn ik a odzyw a się: „P o w iad am w am , że p rz y jd ą liczini ze W schodu i z Z achodu i zasiądą z A b ra h am em , Iza ak ie m i J a k u b e m w K ró lestw ie N iebieskim , ...synow ie zaś K ró lestw a będ ą w y rz u ce­

n i w ciem ności zew n ętrzn e " (M at. 7,11 n). P o sw ym z m a rtw y c h w sta n iu posy ła uczniów do w szy stk ich n a ­

(7)

rodów , „n a ca ły świa,t“ (Mat. 28,19 — M ai1, 16,15 ■— Ł uk. 24,47).

C h ry stu s pow oław szy A postołów do głoszenia Do­

b rej N ow iny o n ad e jśc iu K ró lestw a Bożego, w ielk ą w agę p rz y k ła d a ł do w y ch o w an ia sw ej d w u n astk i,

„m ałej trzody", n a oo w sk a z u je sp e c ja ln e ich p oucza­

nie, w y k ła d a n ie przypow ieści 1 zach ęcan ie do apo­

stolstw a. A postołom ty m n a jp ie rw przyobiecał w ładzą ju ry sd y k c ji słow am i: „C okolw iek zw iążecie n a ziemi, będzie zw iązane i w n ie b ie11 (M at. 18.18), — a po­

te m j ą p o tw ie rd z ił: „ Jak o m n ie posłał O jciec i ja w as posyłam : w eźm ijcie D ucha św., k tó ry ch grzechy odpuścicie są im odpuszczone, a k tó ry c h zatrzym acie, są im za trzy m a n e" (Ja n 20,21 n). P rz ed W niebow stą­

p ie n iem d a j im C h ry stu s w idzialną, z e w n ętrzn ą i p e ł­

n a w ładzę n au c za n ia (M at. 28,19 n).

Do ty c h w idocznych elem en tó w K ró lestw a B o­

żego dodał P a n Je z u s p rze d sw ą śm iercią jeszcze jeden, a m ianow icie O fiarę (E ucharystię). S am s p r a ­ w u je w W ieczerniku isto tn ą część obecnie znanej M szy św. i p rz e k a z u je obow iązk czynienia tegoż:

„To czyńcie n a m o ją p am iątk ę". (Łuk. 22,19).

K

IL K A W NIOSKÓW , z • pow yższego p rzeg ląd u E w an g elii Sw. w idzim y, że K rólestw o Boże głoszone przez C h ry stu sa, m a trz y zazęb iające się znaczenia: 1) n ie b o po śm ierci, 2) p an o w a n ie B oga w duszach ludzkich, 3) w id z ia ln a o rg an iz ac ja

zw olenników C h ry stu sa. C a ła d ziałalność C h ry stu sa d om aga się k o n ie c m ie w idzialnego K ościoła. W ezyst- ko, co C h ry stu s m ó w ił 1 czynił — bez w idzialnego K ościoła albo zo stało b y zniszczone, albo niezrozum iałe w isiało b y n ie ja k o w pow ietrzu.

T a k C h ry stu sa ro zum ieli jego uczniow ie i pierw si chrześcijanie, co w y k aż em y w n a s tę p n y c h a r ty k u ­ łach. K ościół n ie zaczął istnieć dopiero po C hrystusie, lecz istn ia ł ju ż za życia C h ry stu sa. Nie m a żadnego p rze sk o k u m iędzy c h rz e śc ija ń stw e m C hrystusow ym a ch rz eśc ija ń stw em pochrystu& ow ym ,. P rzeciw nie, w idoczna je s t w y ra ź n ie ciągłość h isto rii „K rólestw a Bożego", czyli K ościoła. Ciągłość ta będzie oczyw ista, gdy — m yśląc o K ościele — n ie będziem y ak c en to ­ w ać sp e cja ln ie jego stro n y o rg an iz ac y jn ej (zew nętrz­

nej), lecz będziem y m ieć też n a oku jego stro n ę w ew n ętrz n ą. C ała stro n a o rg an iz ac y jn a b y ła od po­

c z ą tk u w y n ik ie m stro n y duchow ej K ościoła. C h ry stu s założył w łaśn ie K ościół n ie ja k o o d środka, od jego tre śc i w ew n ętrz n ej, do k tó re j dołączył p o te m stro n ę organizacyjną.

Z pow yższego w yn ik a, że n ie b y łoby uzasad n io n e ścisłe d o m aganie się p o d an ia d a ty założenia K oś­

cioła. C h ry stu s z a k ła d a ł K ościół przez w szy stk ie la ta sw ej publicznej działalności, czynił to je d n a k sto p ­ niow o, coraz w y ra źn iej, re sz tę p ra c y zo staw iając A postołom i ich następcom .

Z G E N E Z Y I DEI K O Ś C I O Ł A N A R O D O W E G O

POLSKA MYŚL

O KOŚCIELE NARODOWYM W XV WIEKU

K s. m g r E D W A R D B A Ł A K IE R

H

USYTYZM w POLSCE. P ol­

ska ze w zględu na sw e są­

siedztw o z Czechami, n aj­

w cześniej zetknęła się z husytyz- m em. Idee husytyzm u czerpała z pierw szej ręki. Jeszcze w tych czasach kiedy Hus był dziekanem w ydziału teologicznego uniw ersyte­

tu w Pradze (r. 1401), królowa J a ­ dw iga w yznaczyła specjalne fundu­

sze na studia na tym że uniw ersyte­

cie dla m łodzieży polskiej i litew ­ skiej. W ładysław Jagiełło za p ro sił.

przyjaciela H usa :— Hieronim a z Pragi, do pomocy w zorganizowa­

n iu uniw ersytetu: w K rak ow ie.1) H ieronim przyjechał chętnie, po­

m ógł zorganizować 'studia i przez p ew ien czas prowadził wykłady.

Sam Jagiełło interesow ał się w ów ­ czas husytyzm em , sprow adził na­

w et duchownego husyckiego z Pra­

gi i potajem nie z nim rozmawiał.

Królowej Jadwidze tak podobała się liturgia w języku ojczystym , że ka­

zała przełożyć Biblię na język pol­

ski, sprowadzono naw et duchow­

nych z C zech . w r. 1394, którzy od­

praw iali w szelkie obrządki religijne w języku polskim w kościele św . Krzyża na Kleparzu. *)

Sym patie P olaków dla religijno- narodowego ruchu czeskiego b yły powodem, że już w r. 1420 wśród

um iarkowanego obozu utrakwistów czeskich pojaw iła się m yśl powoła­

nia na tron czeski Władysława- J a ­ giełły, aby zapewnić Czechom po­

m oc polską w w alce z Luksem bur- czykiem . N iestety, działo się to już po potępieniu błędów Husa i H iero­

nima z Pragi przez sobór w K on­

stancji oraz po spaleniu ich na sto­

sie. Ś w ieży związek dynastii czeskiej z katolicyzmem n :e pozwalał Ja­

gielle na przyjęcie propozycji czes­

kiej. Przyjął ją natom iast Witold, n ie bez w iedzy Jagiełły zresztą i w ysłał w r. 1422 bratanka kró­

lew skiego Zygm unta Korybutowicza, jako ew entualnego kandydata na króla czesk;ego. Monarchia polska gotowała się w r. 1422 do silniej- . szego zaangażowania sw ych sił w

| w alce z Zygmuntem Luksem burczy- kiem . Rozbrzmiewały hasła w ięzi

słow iańskiej.3)

K iedy p?erw sze w ieści o rokowa­

niach polsko-czeskich dotarły do Zygm unta Luksemburczyka, ten szybko porozunrał się z papieżem, który z ^ a ^ a ł kategorycznie teł Ja­

giełły i W itolda odwołan;a Zygm un­

ta Korybutowicza z Czech, grożąc klątw ą i krucjatą. R ównocześnie bi­

skupi polscy otrzym ali stanow cze polecenie ostrego tęp;enia h usyty­

zmu. Przodował w te i w atce czło- w 'ek o w ybitn ej indywidualności*

inteligenci! i energii —■ b ;skup kra- ik ow sk i Z bigniew Oleśnicki, od sa«

(8)

mego' początku zacięty w róg -husy- tyzriiu W Polsce? Pod naciskiem pa­

p c i a , Oleśnickiego i w yższego d i|- chow ieńsw a, król polski zawarł przynrerze z Zygmuntem Luksem - burczykiem w Kieżm arku w r.1423, obiecał w nim pomoc w ' krucjacie przeciw fausytom (szlachta polska n 'e chciała w niej brać udziału), od­

w ołał Korybutowicza z Czech i w y ­ dał ostry EDYKT WIELUŃSKI w r. 1424. Edykt nakazywał chw ytać heretyków , usuw ać ich' z granic:

Rzeczypospolitej, jako tych, którzy zarazą sw ych błędów obrazami m aje­

stat królewski, opornych naw et po­

zbaw iał życia („gladio ileiicere"), sym patykom groził konfiskatą ma­

jątku, dzieciom ich utratą szlache­

ctw a itp.4)

Od edyktu w ieluńskiego rozpo­

czyna się tęp:enie Wszelkiego, naj­

m niejszego choćby przejawu husy- tyzm u w Polsce przez konsystorskie sądy Kościoła. W ystarczyło, że ktoś czytał N ow y Tes'.ament w języku polskim, aby go uznać za heretyka.

W r. 1455 np. wytoczono proces n ie­

jakiem u ks. Stanisław ow i z Pakości za to, że był w Czechach, że posiada pism a heretyck;e, że (jak stwierdził jeden ze świadków) posiada Nowy Testam ent w języku polskim. „Gi­

nęli na stos;e, którzy w obu po­

staciach Sakrament przyjmowali, a księży o to w więzieniach morzo­

no” ■•). Wprawdzie Spytek z M elszty- na zawiązał konfederację w Nowym M ieście Korczynie 3 m aja 1439 r.

dla obrony husytyzm u, zaś Abra­

ham Zbąski zorganizował ośrodek hustyzm u w Zbąszyniu, ale były to

ju ż ostatnie przedśm iertne drgaw­

k i - ruchu - religi jao-n arod ow ego. w Polsce, Spytek z -Mclsztyna zginął w bitw ie pod. Grotnikami nad Nidą w r. 1439, zaś w r. 1142 biskup Andrzej z B nina zm usił Zbąszyń do upokorzenia się, w ydania m inistrów husyckich i zaprzestania nabożeństw.

: Kuch husycki w Polsce m iał ra­

czej charakter polityczny, aniżeli religijny, polscy przyw ódcy h usy­

tyzm u Spytko z M elsztyna,: Abra­

ham ze Zbąszyna pragnęli obalić rządy kliki m ożnowładczej, na k tó­

rej czele stał Zbigniew Oleśnicki, aby sami m ogli dojść do władzy.0)

Jastrzębiec, ów czesny biskup i kanclerz królestw a polskiego, rozu­

m ował : słusznie gdy twierdził, że lud prosty w Polsce n ie przyjąłby nauki głębokiego filozofa i teologa czeskiego — Jana Husa. W Polsce do husytyzm u garnęła się przeważ­

nie biedniejsza szlachta, która w dziesięciu na jednej w iosce sie­

działa 7). Szlachta jednak n ie za­

głębiała się w dogmaty reform ator­

skiego ruchu czeskiego. Podobały s ę jej raczej hasła UNARODOWIE­

NIA KOŚCIOŁA, gdyż pociągały za sobą zw olnienie od opłat na rzecz duchowieństwa, odebranie m ająt­

ków kościelnych klerowi, K om unię pod dwiem a postaciami, która w ja- k:'ś sposób przybliżałaby stan św iec­

ki do zbyt w yniesionego w górę — stanu duchownego.

W ten sposób przez ruch husyćki, na ziem ie polskie przenikały i przyj­

m owały się tu i ówdzie hasła u nie­

zależnienia Kościoła od papiestwa, ściślejszego powiązania się z pań­

stwem , unarodowienia jego form ob­

rzędowych, ... itp. R yły to . postulaty Kościoła narodowego. Jan H us był drugim w Europie reformatorem, który zdecydow anie zdążał do utw o-‘

rżenia takiego K ościoła w Czechach, a choć m ęczeńska śm ;erć przerwała, jego usiłowania, to jednak rzucona przez niego m yśl nie zginęła. H usy- tyzm w ięc w genezie idei Kościoła narodowego zajm uje pozycję bardzo ważną.

J

AN OSTRORÓG. Skromny u- dział Polski w kształtowaniu m yśli o K ościele narodowym znalazł sw ój niezaprzeczalny wyraz nie tylko w powstających tu i ów ­ dzie ośrodkach husytyzm u, ale i w piśm iennictw ie polskim X V -go wieku.

Reprezentantem nurtujących n ie­

śm iało wśród . szlachty poglądów 0 unarodowieniu Kościoła, a przy­

najm niej rozluźnienia jego w ięzów z Rzymem, był człowiek w ielkiej m iary, jeden z najbardziej w y ­ kształconych ludzi w Polsce X V -go w ieku — iuris utriusque doctor — Jan Ostroróg. W ysokie godności, które piastował w Rzeczypospolitej8) n ie przeszkadzały m u w pracy p i­

sarskiej.

Dał w spółczesnym sobie i pozo­

staw ił potomnym dzieło, będące w y­

razem głębokości m yśli politycznej 1 św iadectw em , że b yli w tym czasie w Polsce ludzie patrzący jasno i trzeźwo na spraw y zarówno K oś­

cioła jak państw a oraz w zajem nych ich stosunków. D ziełem tym jest

„Monumentum pro R eipublicae or-

Ks. Dr A N T O N I N A U M C Z Y K

S E N S A C Y J N E O D K R Y C I A A W C Z E S N E

H

isto ria n aro d u żydow skiego, ja k h isto ria każdego innego n aro d u m a sw oje dziejow e okresy. Je d n e z nich są p ełn e pogody, tw órczego w ysiłku i po­

koju, ja k mp. czasy Salom ona (970 - 930 przed C h ry ­ stusem ), in n e u k a z u ją m om enty słabości w ew n ętrzn ej i klęsk (narodowych, ja k np. la ta m iędzy podziałem m o n arch ii n a d w a kró lestw a a uprow adzeniem do nie­

w oli za N abuchodonozora (929-586), jeszcze i n n e _ pozo­

s ta ją pod znakiem w alk i o w olność i niezaw isłość p o ­ lityczną. T ypow ym p rzykładem tego ostatniego o k resu są znane n am z dw óch kanonicznych ksiąg historycz­

n y c h S tarego T estam e n tu czasy m a ch ab ejsk ie (166-63).

P o cztery stu z górą la ta c h ucisku że stro n y N eoba- bilończyków , P ersó w i Seleucydów , dzięki niezłom ne­

m u b o h a te rs tw u rodu M achabeuszów , w skrzeszona zo­

sta ła . w olność n aro d o w a Żydów. Podeszły w iekiem Szym on M achabeusz (143-135), s ta ra się o przyw róce­

n ie !.p o k o ju i ła d u w zniszczonym długim i w o jn am i k r a ju , a przez podniesienie poziom u ro ln ic tw a i" h a n ­ d lu (jrozbudówuje’ się rn. in. w ielki p o rt-n a d . M orzem Ś ródziem nym — Jaffę), dąży do zap ew n ian ia dobro­

bytu. P o lity k ę Szym ona prow adzi d alej jego sy n J a n H y rk a n I (135 -104). J e s t on oprócz tego sp raw cą d o ­ niosłych refo rm w dziedzinie rządów państw ow ych. Za

jego czasów pow o łan a z o staje do życia tzw . W ielka R ada P ań stw o w a, zn a n a pod g reck ą nazw ą s y n e d- r i o t i : W skład tego osobliwego p arla m en tu , będące­

go jednocześnie najw yższą in sta n c ją sądow ą, w chodzą p rzedstaw iciele dw óch odm iennych p a rtii politycznych:

saduceuszów i faryzeuszów .

O drodzenie, jakiego św ia d k am i są czasy m a ch a b ej­

skie, objęło ta k że sferę ducha. To o sta tn ie byn ajm n iej nie skończyło się na p an o w an iu J a n a H y rk a n a I, ale rosło ja k się n iżej p rzekonam y i przy b ierało n a sile ta k ż e za jego następców : przez całe s to l a t od A ry- sto b u la do H eroda (104-4), co w ięcej: z A rchelausem przeszło w naszą e rę i p rze trw a ło aż d o w o jn y ży­

dow skiej w 136 r. po C hrystusie, czego ja w n y m 'd o ­ w odem są o d k ry cia o sta tn ie j doby, do k o n an e w okolicy M orza M artw ego.

W iele św ia tła n a to zagadnienie rzu c a p ra c a p rofe­

so ra S orbony A. D upont-S om m era pt. „N ouveaux A per- ęus s u r les M an u scrits de la M er M orte“, w y d a n a w P a ry ż u w 1955 r. N a 218 stro n ac h s ta ra się a u to r

" p rzed staw ić to w szystko, co ustalono odnośnie tej kw estii. J e s t fak te m , że drogocenne dziś dla n as te k - ' sty, z k tó ry ch je d n e bard ziej o św ie tla ją działalność zelolotów , ja k np. d w a listy B a r K oseby z M u rab -

(9)

dihatione"' ’•— „O urządzeniu pań­

stw a” 9)

W prawdzie pisząc, sw e dzieło, Jan Ost roróg m iął przede w szyst­

kim n a m y ś li uporządkowanie spraw państwowych, ale n ić wyobrażał so­

bie dokonania tego bez uprzedniego zreform owania Kościoła i n ależyte­

go unorm owania jego stosunku do państwa. Zagadnieniu temu p ośw ię­

cił aż 23 rozdziały „Memoriału", ob- szernością treści dorównujące p ozo­

stałym 44 rozdziałom, dotyczącym prawa, sądownictwa, w ojskow ości i adm inistracji.10) N ie posunął wpraw dzie Ostroróg tak daleko sw ych żądań jak Hus, nie m yślał zryw ać z Kościołem, ale dążył do stw orzenia podstaw w iększego usa- modz;eIn'enia Kościoła od papiestwa oraz w iększej zależności Kościoła od państw a.

Z praw dziw ą pasją, z mądrością człow ieka uczonego i obytego w św iecie zaatakował Ostroróg w sw ym „Memoriale*1 haniebną wprost zależność Polski od papiestwa.

„Quare domini Poloni, ne ultra patiam ini nos ab astutis Malis de- c?Pj“ — Panow ie Polacy, n ie daj­

cież się dłużej zwodzić przebiegłym Wiochom — pisał.11) Absurdem jest składanie obediencji nowo obrane­

m u papieżow i i zapew nianie go c>

posłuszeństw ie, gdyż król polski

„niczyjej zwierzchności oprócz sa­

m ego Boga nie powinien uznawać”, (r. I) Jeszcze bardziej upokarzają­

ce — „bolesne, nieludzkie i uciążli­

we" są opłaty dla kurii rzym skiej, którymi .chytrzy i podstępni Włosi”

w yciągają z P olsk i w ielk ie sum y

pieniędzy, fcwlaszcza przez tzw . an- uaty. Papież w tych sprawach oka­

zuje się „tyranem” pod płaszczy­

kiem w iary, n ie zaś niespraw iedli­

wym ojcem, (rozdz. VIII). Prawdziw e skarby płyną również do dworu pa­

pieskiego z tytu łu procesów i ape­

lacji do Rzymu. ...„Trzeba chyba być z rozumu obranym, aby nie pojmować.... ile na tym uszczerbku ponosi królestwo, gdy za to do kra­

ju bulle n ie w iedzieć jakie byw ają sprowadzone. Piękna w istocie za­

miana. W szelako nasi poczytują się za bardzo pobożnych, gdy takie brednie z czerwonym i pieczęciam i i konopiańym i sznurkami na drzwiach kościelnych przybite u - wielbiają." (rozdz. XIII). Najgorsze z pism papieskich są „bulle jubileu­

szowe, które papież przysyła dla w ydrw ienia pieniędzy pod pozorem odpuszczenia grzechów... na budowę bazyliki, gdy tymczasem skarby te idą, co jest pew niejsze, na potrze­

by pryw atne krew nych i pow inow a­

tych, na dwór, na stajnię, że nie powiem na co gorszego... O jakżeż dajem y się zwodzić Polacy!" (rozdz.

XIV).

Z ostrą krytyką papiestwa łączył Ostroróg niem niej ciętą krytykę duchowieństw a. Zarzucał duchow ­ nym sym onię i chciwość (rodz.

XV) przez którą uchylali się od opłat „na potrzeby kraju", piętno­

w ał nieuctw o staw iające duchow ­ nych w szeregach najciem niejszych łudzi w kraju, od których różnili się jedynie „postrzyżonym czubkiem . głowy" (Vertax rasus nihil aluid I facit quam presbyterorum et laico-

rum differentiam ). N ie dziw ił się też, że taki duchowny.:, „ryczy na kazalnicy", bo nikt m u się nie mo­

że sprzeciw ić. „Co za zgorszenie^

co za nieprzyzwoitość haniebna, że słuchacze uczeni, nauczyciel nieuk, w yznaw cy pobożni, lecz pasterz icfi bezbożny" — gorszył się w imienitf w szystkich Polaków Jan Ostroróg;

(rozdz. XVIII).

Poczucie narodowe, wzm agające się w X V w . wśród Polaków, na­

kazywało zajęcie odpowiedniego sta­

nowiska do m niejszości narodowych w ów czesnej Polsce. Na Niem ców, zwłaszcza panoszących się w m ia­

stach zachodniej części kraju, zży­

m ali się Polacy, a wśród nich w pierwszym rzędzie Jan Ostróg, je ­ den z najw iększych patriotów. Draż­

n iły go kazania w języku niem ie­

ckim, głoszone po św iątyniach pol­

skich (rozdz. XXII), m asowe przyj­

m ow anie N iem ców do klasztorów, które b yły w yposażone dobrami i dochodami przodków żarliw ej w iary tym bardziej, że proste i znie- w ieściale m nichy n aigryw ały się z narodu polskiego, zw odzili go fał­

szyw ą pobożnością i żyli dostatnio, w lenistw ie (rozdz. XX).

Poniew aż stan duchowny — niski oświatą, chciw y bogactw, uchylał się od powinności w zględem pań­

stwa, proponował Jan Ostroróg, aby król — w razie potrzeby — m ógł m ieszać się do spraw kościelnych, a naw et uzależniać od sw ej w oli wybór biskupa, (rozdz. VII).

Krótkie to przypom nienie istotnej treści sław nego „Memoriału" doty-

(d okończenie n a str. 20)

NAD M O R Z E M M A R T W Y M C H R Z E Ś C I J A Ń S T W O

baa, in n e znów ja k fra g m e n ty kanonicznych ksiąg P is­

m a św ., lu b ap o k ry fy odnalezione w sąsied ztw ie le­

w ego brzegu C edronu tu ż p rzy jego u jśc iu d o M orza M artw ego, p o zw a lają n a d a le k o idące k onkluzje w dziedzinie sk ry p tu ry sty czn ej.

M im o w oli niem al n a su w a się niepokojące p y ta n ie:

M ianow icie k im byli ci ludzie, n a k tó ry ch ślady n a tk n ę li się dziś uczeni n a p rzestrzeni m iędzy A in F esh a i K irb e t Q u m ran ? Ludzie, któ rzy okazali w ielk ą k u ltu rę d u ch a przez sam fa k t, że u zn a w ali podzi­

w ia n e dziś przez naukow ców całego św ia ta m a n u ­ sk ry p ty za dość cenne, aby u k ry ć je p rzed e w e n tu al­

n y m zniszczeniem .

W iadom o, że p u sty n ia ju d e jsk a słu ży ła z a m iejsce sch ro n ie n ia przez cały czas trw a n ia o k u p ac ji rzym ­ sk ie j a la tych, któ rzy p opadli w kolizję z w ładzam i.

T ropieni przez oddziały rzym skie, u k ry w a li o n i dwój d o b y te k w zagłębieniach sk a ln y ch i jask in iach . W te n sposób rękopisy dochow ały się d o naszych czasów. Ale to tłum aczenie n ie w ystarcza. Bo przecież o d k ry cia przyniosły ze sobą n ie sa m e ty lk o listy, czy zapiski, n ie sa m e ty lk o m onety i fra g m e n ty P ism a św., ale u k az ały naszym czasom rzeczy d alek o ciekaw sze, ja k

„R eguła P o stęp o w an ia" (M anuale D isciplinae) i d w a

zw oje blachy m iedzianej, z a w ierając e praw dopodob­

n ie reg u lam in bliżej n ieznanej jeszcze w spólnoty. To zm usza badaczy o d k ry ty ch tek stó w do pokuszenia się o a a m e odpow iedzi bard ziej sprecyzow anej i w yczer­

p u ją ce j z tym je d n a k zastrzeżeniem , że odpow iedź t a nie w ykroczyła, ja k n a razie, poza ram y hipotezy.

C hcąc ta k ą odpow iedź sform ułow ać, trz e b a by cofnąć się aż d o czasów m achabejskich, z k tó ry m i łączą się zab u rzen ia relig ijn e dru g ieg o w iek u p rzed C hrystusem , gdyż w sp ó ln o ta m a w y ra ź n ie c h a ra k te r religijny.

D upont - S om m er sz u k a początku G u m rań sk iej w spólnoty w rozłam ie, ja k i za istn iał w łonie p a rtii S aduceuszów . M ianow icie p ew n a część S aduceuszów n ie ch ciała się połączyć z H asm onidam i (hasm onai), tj.

w edług F law iu sz a zw olennikam i pew nego znacznego ro d u w czasach m a ch a b ejsk ich (Ant. 11,4), w yw odzą­

cego się p raw dopodobnie od Szym ona M achabęusza (1 M ach. 13-16), gdyż „h a sm o n a i" sta n o w i po p ro stu dłuższą, fo rm ę im ien ia Sim eon. O pinia t a w y d aje się o;

ty le słuszniejszą, że ci odszczepieńcy ch ę tn ie nazy w ają się . „sy n am i S adoka". D laczego? N azw a, k tó rą przy­

b ie ra ją , n ie je s t w cale n a z w ą przypadkow ą. T rzeba bo­

w iem , p am iętać, ja k ie je s t tło h istoryczne w y d arze ń re ­ lig ijn y ch o m aw ianego okresu. Z aró w n o a s p e k t histo­

7

(10)

ryczny, ja k i relig ijn y w sposób niezw ykle precyzyjny w iąż ą się ze sobą.

W iadomo, że p o ' śm ierci A lek san d ra W ielkiego im ­ p e riu m jego rozpada się n a d w ie części: e g i p s k ą (323—30) n a czele z P tolom euszem L agidą i s y r y j ­ s k ą (312—65) ze stolicą w A ntiochii, ma któ rej za­

sia d ł Seleukos. W części sy ry jsk ie j pow stały dw ie dy ­ n astie , d w a stro n n ic tw a i dw ie grupy zw olenników z jednej stromy E giptu, a z d rugiej Syrii. N ie tru d n o w yobrazić sobie, ja k ą ro 'ę i ja k ie stano>w;s.ko zajm o­

w ali tu izraelscy k a p ła n i i koła z n im i zw iązane.

Ju ż tu , jedn o lity w zasadzie, blok g ru p u jąc y się w okół św ią ty n i jerozolim skiej naznaczył się ry są podziału.

Dopóki Ju d e a pozostaw ała pod rząd am i Ptolom euszów , a trw a ło to z gó”ą sto la t i dopóki P tolom eusz IV (285—245) n ie zraził Żydów sw ym n ie ta k te m , m ożna przypuszczać, że znaczna część elity izraelskiej była za P tolem euszam i, lecz n ie wszyscy, gdyż ogół lu d ­ ności w ita n iebaw em ja k o swego zbaw cę i oswobo- dziciela A ntiocha W ielkiego, k ró la syryjskiego, k tó ry rozgrom ił w o jsk a egipskie i za ją ł Judeę. J e s t to ro k 198. D obre w różby tr w a ją je d n a k krótko. A ntioch W ie’ki, a później Seleukos IV p row adzą n ie u d an e w a lk i z R zym em , p o trze b u ją pieniędzy. K ilk a k ro tn e pró b y zra b o w a n ia s k a rb u św iątynnego uw ieńczone zo stają pom yślnym re z u lta te m za A ntiocha IV E pi- fanęsa.

F a k t ograb ien ia św ią ty n i jerozolim skiej zapisał się głęboko w pam ięci każdego Żyda. Toteż, gdy za E pi- famesa rozpoczyna się proces helenizacji P alesty n y ak c ja ta n a p o ty k a n a ogrom ne trudności. „Z ab rał n a m skarby, zbezcześcił św iętości, a te ra z chce, byśm y żyli ja k poganie, o bdarci z w łasn y ch n a ro d o ­ w y ch trad y c ji! — w ołali Żydzi — N ie!“ I w m ia rę ja k rosła p re sja z góry, rosła też niechęć ze stro n y lu d u , b u n ty były coraz częstsze, w ybu ch ały zam iesz­

ki, aż w reszcie doszło do zbrojnego p o w sta n ia M a- chabeuszów . Z n a n y obraz m ęczeństw a m a tk i i jej siedm iu synów (2 M ach. 7, 1—42) je st doskonałą ilu ­ s tr a c ją religijnego p rześladow ania w tej dobie, ć w ie rć w iek u tr w a ją w a lk i o w yzw olenie, d ru g ie zaś ćw ierć o u trw a le n ie rządów m ach ab ejsk ich nad J u d e ą za J a n a H y rk a n a. T eraz pow staje sa n h ed ry n — w ielk a ra d a państw ow a. Lecz naru szo n a już d aw niej jedno­

m yślność n ie ła tw o d aje się scem entow ać. W rez u lta­

cie rozbieżności poglądow e d o p ro w ad zają do ja sk ra ­ w ego rozdw ojenia. Je d n i chcą rozbudow y pań stw a, pro w ad zen ia zaborczych w ojen, u trzy m y w a n ia stałej w ielk iej arm ii — ludzie z kół ary stokratycznych, ży­

jący ju ż częściow o n a m odłę g recką — to saduceusze.

In n i natom iast, ubożsi, b ardziej p rzyw iązani do d aw ­ n y ch trad y c ji, ludzie, których n ie skaziło piętno h ele­

n izacji, a k c e n tu ją Boże posłannictw o Izraela, u w ażają, że należy T orę wzbogacić now ym i su ro w y m i przepi­

sam i, aby tą d ro g ą uchronić n aró d w y b ra n y od za le­

wu obcych m u poglądów i zw yczajów . S ą to fa ry ­ zeusze, znani do b rze z E w aneglii.

Z anim je d n a k d o tego w yraźnego rozłam u doszło, były niew ątp liw ie różne p a rtie pom niejsze. W naszym w y p ad k u m am y do czynienia z p a rtią o c h a ra k te rz e k onserw atyw nym . T a k a p a r tia m ogła pow stać w y­

łączn ie w dobie ru ch ó w w olnościow ych za M acha- beuszów . W skazuje n a to m .in. k a le n d a rz w spó'noty.

E le m en ty k o n se rw aty w n e są tu w yraźne, co ró w ­ nież p rze m aw ia za pow staniem sekty w II w.

p rze d C hrystusem . N ie przeszkadza to D upont- S om m erow i w idzieć w „N auczycielu S praw iedliw ości"

w łaściw ego praw odaw cy i o rg an iz ato ra sekty. Dzia­

łalność jego p rzy p a d a w p raw d zie n a czasy A lek san d ra Jam neusza (103—78), A lek san d ra (76—67) i A rystobu- la I I (67—631, a w ięc na koniec I I w. i pierw szą poło­

w ę pierw szego, niem niej je d n a k se k ta m ogła istnieć ju ż daw n iej, m ożliwe, że za Szym ona (143—135). W y­

d a je się, że o kreślenie se k ta je st raczej określeniem historycznym , n a to m ia st d la oznaczenia c h a ra k te ru se k ty należałoby używ ać te rm in u w spólnota. T erm in tein doskonale odzw ierciedla c h a ra k te r życia członków sekty. U żyw ają oni w spó’mie swoich dóbr, w spólnie m ieszkają, po śm ierci grzebią się na w spólnym cm en­

ta rz u , co przecież u m ieszkańców P ale sty n y było n ie - la d a now ością. C ałe życie i d ziała n ie w spókioty p rze­

n ik a n aw sk ro ś p ie rw ia ste k relig ijn y i t a p ie rw ia ste k u ję ty głębiej, sięgający poprzez rozpow szechnioną- w ow ych czasach re lig ijn ą fo rm alistykę, aż do istoty rzeczy, d o zbaw ienia. Członkow ie w spólnoty u w aż ają ,

■ że przynależność do p lem ien ia A b ra h a m a ju ż n ie w ystarcza. O gólnie lan so w an y arg u m e n t „O jca m am y A b ra h am a" (M t 3,9) je s t przeżytkiem , Bóg tego nie resp e k tu je . D latego naw ią zu jąc do p rzym ierza z a w a r ­ tego m iędzy A b rah am em a Bogiem (Rozdz. 15) w spól­

no ta rm eni się now ym Izraelem , k tó ry z a w arł z Bo­

giem „Nowe P rz y m ie rz e11 (por. d o k u m e n t dam asceń­

ski). W praw dzie wszyesy członkow ie są m iędzy sobą rów ni, je s t je d n a k ta k że h ie ra rc h ia , sk ła d ająca się z ra d y i inspektorów (m ebakar). O prócz tego p rzejaw y życia w spólnoty są obw aro w an e su ro w y m i p rzepisa­

m i praw a. Z anim np. k a n d y d a t został p rzy jęty w sze­

regi w spólnoty, m u siał być poddany egzam inow i w stępnem u. P ozytyw nie złożony egzam in w prow adzał do g ru p y asp iran tó w . Roczna ob se rw ac ja n a tym sto p n iu decydow ała o dopuszczeniu do u czestnictw a w kąpielach ry tu a ln y c h i do rezygnacji z dowolnego u ży w a n ia swoich dóbr. P o d ru g im zaś ro k u próby sta w a ł się k a n d y d a t członkiem w spólnoty i b yw ał dopuszczony do w spólnego życia, posiłków , p rak ty k , czem u tow arzyszyło ca łkow ite w yrzeczenie się w łasn o ­ ści. R okrocznie odbyw ało się ogólne odnow ienie tego przyjęcia, co znów daw ało sposobność do rek lasy fik a- cji członków w edług ich pro w ad zen ia się.

Życie relig ijn e w spólnoty ześrodkow ane było n a n au ce P ra w a i n a śpiew aniu P salm ów . M odlitw a m iała zastąp ić o fiary św iątyni. K to w ie, czy nie m a to zw iązku z przepow iednią M alachiasza (1,11) i jej sw oistym zrozum ieniem . G dyby ta k było, w ted y do­

w odzenie K eila i H eng sten b erg a znalazłoby w tym siln y argum ent. N asuw a się p y ta n ie: — czy to w szyst­

ko je st oryginalnym w y tw o rem d u c h a religijnego sek ­ ty, czy też je s t skądś zapożyczone?

D upont - S om m er rozróżnia w sw ej p rac y k ilk a źró­

deł, m ogących m iec w pływ na cało k ształt życia sekty.

I tak , ju ż A lb rig h t w y k azał ja k żyw ym i były w tej dobie w pływ y greckie w P alestynie. N aw et Józef P law iu sz d ostarcza św iad ectw w ja k i sposób P itago- rejczycy zaw ażyli n a poglądach esseńczyków , zw łaszcza ta m , gdzie idzie o d o k try n ę eschatologiczną. Nie m a n ajm n iejszeg o pow odu podaw ać w w ątpliw ość jego św iadectw . U czty esseńczyków 1 są częściowo zbliżone do zw yczajów p itagorejskich, częściowo zaś przypo­

m in a ją k u lt M itry. Otóż w spólnota z Q u m ran m o g ł a r ó w n i e ż t y m w p ł y w o m p o d l e g a ć , zw łasz­

cza gdy chodzi o sym bolikę liczb, p rzyjm ow anie czte­

rec h pó r ro k u i p ropagow aną rów ność członków, cho­

ciaż ta o sta tn ia m eże być ta k że w y n ik iem idei stoi­

ckich. M odlitw a o w schodzie słońca w sk azu je na pew ne rem iniscencje z m istycyzm u astralnego epoki hellenistycznej i rzym skiej. W reszcie d o k try n a dw óch duchów w y d aje się być zw iązaną z k u lte m Z oroastry.

O ba te d uchy są stw orzone przez boga i zam ieszk u ją każdą duszę ludzkę, k tó ra dlatego w łaśn ie w y b iera sw ą w olą raz dobro, raz zło.

Pow iedziałem w yżej, że w spólnota w Q um ran m ogła podlegać w pływ om greckim , a n a w e t irańskim . G dyby fak ty czn ie podlegała, w ów czas m ielibyśm y do czynie­

n ia nie tylko z sam ym w pływ em kultu ro w y m , ale był­

by to pew nego rodzaju synkretyzm religijny. T ym cza­

sem sk ą d in ąd w iadom o, że essenizm n aro d z ił się z zaprzeczenia synkretyzm u! Jeżeli w ięc m ożna chronić do pew nego stopnia przed w pływ am i obcym i esseinizm

— to w y d aje się to daleko bardziej uzasadnione d la w spólnoty z Qum rSn. Je j dynam iczny c h a ra k te r re li­

gijn y g ru n to w an y w y b itn ie n a d aw n y ch trad y c jac h izraelskich, w y raźn ie przeczy ja k im k o lw ie k w pływ om obcym , choćby to był persyzm , czy neopitagoreizm . I przeciw nie, p rzy jm u jąc m ożliw ość ty c h w pływ ów bylibyśm y zm uszeni nazw ać w spó ln o tą 'se k tę , k tó ra o d p ad ia od praw dziw ego jud aizm u z niew iadom ych przyczyn. W tedy także spuścizna p isa rsk a nie m iałaby d la nas tej, k tó rą p rzy p isu ją zgodnie uczeni, w artości.

O sta tn i rozdział p racy D upont-S om m era je s t po­

św ięcony w zajem nem u stosunkow i w spólnoty z Q um - ra n i wczesnego chrześcijań stw a. S to su n ek ten o k reśla profesor S orbony ja k o z a l e ż n o ś ć b e z p o - .

(dokończenie na str. 15)

Cytaty

Powiązane dokumenty

warszawski zachodni, legionowski, pruszkowski, nowodworski, grodziski, miński, wołomiński, piaseczyński i otwocki) nie będą objęte możliwością skorzystania z regionalnej

Dotacja celowa na realizację zadania inwestycyjnego "Cyfryzacja Sali kinowej Kina "Mewa" w Budzyniu. Dotacja celowa na realizację zadania inwestycyjnego

Post wigilijny jest zwyczajem dość powszechnie przestrzeganym, mimo że w wielu wyznaniach chrześcijańskich nie jest nakazany.. Biskupi łacińscy zachęcają do zachowania tego

Konwencja poświęca dużo uwagi kobietom, ponieważ obejmuje formy przemocy, których doświadczają jedynie kobiety!. (przymusowa aborcja, okaleczenie

ŹRÓDŁO: OPRACOWANIE WŁASNE NA PODSTAWIE DANYCH GUS.. Omawiając rynki pracy koniecznym jest również spojrzenie na stopę bezrobocia. Zdecydowałem, aby pokazać stosunek

[r]

- numer, datę i miejsce zebrania oraz numery podjętych uchwał, - stwierdzenie prawomocności zebrania, tzw.. Protokoły numeruje się cyframi arabskimi, zaczynając i kończąc

Nad Waszym i naszym zdrowiem czuwamy zgodnie z wytycznymi Państwowej Inspekcji Sanitarnej, Europejskiego Urzędu ds.. Bezpieczeństwa Żywności i Światowej