• Nie Znaleziono Wyników

Wybory dotyczące edukacji i działalności opozycyjnej - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wybory dotyczące edukacji i działalności opozycyjnej - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JANUSZ KRUPSKI

ur. 1951; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe szkoła, studia, życie polityczne, Marzec 1968, Katolicki Uniwersytet Lubelski

Wybory dotyczące edukacji i działalności opozycyjnej

Ponieważ warunki w domu były bardzo skromne, moją ucieczką, otwarciem na świat były książki, których czytałem bardzo dużo. Fascynowała mnie od dziecka historia i to w jakimś momencie zadecydowało, że po ukończeniu Technikum Mechanicznego w roku 1970 poszedłem na studia na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Do technikum poszedłem dlatego, że ojciec był zdania, że mogę mieć takie czy inne zainteresowania, ale powinienem mieć w ręku zawód, który może pozwolić na przyzwoite zarabianie na życie. Zawodu technika mechanika obróbki skrawaniem nie wykonywałem nigdy.

Poszedłem na studia, rezygnując z innej mojej pasji, którą miałem od dziecka – zainteresowania wojskiem. O ile w domu panowały przekonania antykomunistyczne, to inny był stosunek do wojska. Moje środowisko było zdania, że wojsko jest nasze, żołnierze mają orzełka na czapce, barwy biało-czerwone. Myślałem przez moją wczesną młodość, że pójdę do wojskowej szkoły oficerskiej. Dopiero w 1968 roku, byłem wtedy w trzeciej klasie technikum, zacząłem się rozstawać z myślą o tym, że pójdę do szkoły oficerskiej.

Po doświadczeniach 1968 roku, kiedy przetoczyły się te manifestacje w Lublinie, dowiedziałem się wtedy coś więcej o KUL-u, o którym wcześniej wiedziałem bardzo niewiele, mimo że w Lublinie mieszkałem. Myślałem przez długi czas, że jest to uczelnia kościelna, tylko dla księży i zakonnic. Gdy dowiedziałem się, że jest to uczelnia dla świeckich, zacząłem się tym interesować i zdałem na studia historyczne na KUL. Na tym samym roku studiów spotkałem Bogdana Borusewicza i Piotra Jeglińskiego i zaczęliśmy wtedy marzyć o tym, co zrobić z tak pięknie zaczętymi studiami w atmosferze wolności, jak to można byłoby dalej rozwijać. Stąd zaczęły się nasze pierwsze próby związane z opozycją.

Najczęściej w Lublinie chodziłem do Muzeum na Zamku. Wiele razy chodziłem i oglądałem te same zbiory, bo to był inny świat niż ten, w którym żyłem. Tak samo jak inny świat otwierały mi książki, bo nie było zbyt wielu możliwości, żeby wyrwać się z

(2)

tego trudnego życia. Trudnego też przez to, że jednak dominowała ta propaganda, ona się ciągle sączyła. Ale książki, muzeum, spotkania z innymi ludźmi pozwalały na przekraczanie tego. Dlatego nie miałem wielkich problemów z tym, by w momencie, kiedy spotkałem kolegów na KUL-u, którzy mieli podobny do mojego obraz świata i podobny system wartości, zacząć działalność opozycyjną.

Data i miejsce nagrania 2007-11-26, Lublin

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pobrałem się kilka miesięcy po moim porwaniu, kiedy jeszcze miałem niezagojone rany na plecach, a kiedy skończył się okres żałoby po moim ojcu, który zmarł w sierpniu 1982

Myślę, że jeśli chodzi o działalność opozycyjną, to jednak istotną rolę odgrywali w niej ludzie, którzy poświęcali się temu w sposób maksymalny i nie byli

Starałem się przyjechać do Lublina, żeby spotkać się głównie z ojcem, który bardzo źle się czuł, okazało się później, że jest chory na raka i zmarł w sierpniu 1982

To wywoływało też ogromną akcję protestów i wśród studentów, i wśród inteligencji, więc zaczął się czas takiej dużej debaty społecznej, w której angażowały się

O wyborze tego miejsca na klub decydowała miła atmosfera, którą stwarzała Bożena Wronikowska, która nas podejmowała herbatą, oraz bliskość Katolickiego Uniwersytetu

To była dziewczyna, która była społecznie bardzo aktywna, zajmowała się wtedy działalnością w ruchu Foi et Lumière, francuskim ruchu osób spotykających się z

Zresztą też jest to kompromitujące, ale ja wtedy, w sierpniu, miałem takie wrażenie, że coś się przewaliło, czas takiej koniecznej aktywności obywatelskiej się skończył,

Jak wiadomo było, co jest, to się pojechało, więc jakoś tam sobie poradzili, ale już byli spóźnieni sporo.. Normalnie nie wolno im było, oczywiście, jechać na miejsce, czyli