• Nie Znaleziono Wyników

Zmiana miejsca ukrywania się w stanie wojennym na Warszawę - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zmiana miejsca ukrywania się w stanie wojennym na Warszawę - Janusz Krupski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

JANUSZ KRUPSKI

ur. 1951; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, Warszawa, PRL

Słowa kluczowe stan wojenny, opozycja w PRL, życie polityczne, ukrywanie się, niezależny ruch wydawniczy,

„Spotkania. Niezależne Pismo Młodych Katolików”

Zmiana miejsca ukrywania się w stanie wojennym na Warszawę

W Lublinie zmieniłem kilka mieszkań i myślałem o wyjeździe do Warszawy. Ten wyjazd ułatwiła mi moja znajoma, dzisiaj żona, Joanna [Puzyna], studentka psychologii na KUL-u. To była dziewczyna, która była społecznie bardzo aktywna, zajmowała się wtedy działalnością w ruchu Foi et Lumière, francuskim ruchu osób spotykających się z ludźmi niepełnosprawnymi.

Joanna, rodowita warszawianka, znalazła mi mieszkanie u naszych wspólnych znajomych – działającego w warszawskim Klubie Inteligencji Katolickiej młodego małżeństwa, które specjalnie politycznie się nie angażowało. Jechałem z duszą na ramieniu pociągiem z Lublina do Warszawy, bo były patrole i na dworcu, i w pociągu.

Bałem się, że jeżeli te patrole zaczną legitymować ludzi, a miałem dowód osobisty, w którym była wbita pieczątka „Solidarności”, zatrudnienia w Zarządzie Regionu Gdańsk, to już nawet to mogło budzić podejrzenie. Ale szczęśliwie dojechałem do Warszawy. Pojechałem na os. Piaski i tam u tych znajomych mieszkałem przez kilka miesięcy.

Po przyjeździe do Warszawy postanowiłem nawiązać kontakt z ludźmi, z którymi wcześniej współpracowałem, których wcześniej znałem, a którzy nie byli ludźmi specjalnie notowanymi przez Służbę Bezpieczeństwa. Wiedziałem, że te kontakty pozwolą mi kontynuować działalność i utrzymywać łączność z Lublinem, Gdańskiem.

Budowanie sobie zaplecza osób niespecjalnie znanych i wybijających się dawało poczucie bezpieczeństwa. Pobyt w Warszawie dawał mi też możliwość swobodnego poruszania się. Oczywiście unikałem ścisłego centrum Warszawy, gdzie było dużo patroli, i nie pojawiałem się na żadnych patriotycznych manifestacjach czy jakichś rozruchach, bo nie to było moim celem. Myślałem o tym, jak w tych warunkach kontynuować działalność i wydawanie „Spotkań”.

(2)

Data i miejsce nagrania 2005-05-17, Warszawa

Rozmawiał/a Wioletta Wejman

Transkrypcja Magdalena Ładziak, Piotr Krotofil

Redakcja Piotr Krotofil

Prawa Copyright © Ośrodek „Brama Grodzka - Teatr NN”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Trzeba było pójść na piechotę, bo ulica Nałkowskich była brukowana i nie jeździły tamtędy furmanki, samochody ani autobusy. Szło się drogą w kierunku Dąbrowy i na

Ze mną pracowała taka wysoko [postawiona] partyjna koleżanka i jak uczyliśmy się do egzaminu na prawo jazdy to zażyczyli sobie świadectwo ukończenia szkoły powszechnej?. Ona

Ta szkoła była też [prowadzona przez siostry], one były bardzo sympatyczne, od razu poszłam do siostry przełożonej, która była dyrektorką szkoły i powiedziałam jej: „To i

To już wyglądało trochę inaczej, bo zdjęcie - czołgi stoją, żołnierze stoją przy koksowniku, grzeją się, jakieś dzieci plączą się gdzieś po tym czołgu.. To

W naszej klasie początkowo uczyły się w jednej klasie i dziewczynki, i chłopcy, ale później, jak w liceum już byłam, to oddzielnie były klasy żeńskie, oddzielnie męskie..

A później jak był ten Międzyzakładowy Komitet – potem to się nazywało „Solidarność”, ale przed tym to jeszcze nie było tej nazwy – to tam się chodziło, bo

Piec był, okna, to były takie, że trzeba było szmatami u dołu [zatykać], bo to się rozwalało, wszystko szmatami trzeba było utykać, tak że jak przyszła zima, mroźna zima

Później nawet handlowało się w ten sposób, że mama przynosiła z piekarni albo z Dolnej Panny Marii albo tu z Zielińskiego na Okopowej parówki. Ale parówki cudo, jak się jadło,