• Nie Znaleziono Wyników

Adres Redakcyi: WSPÓLNA Jsfe. 37. Telefonu 83-14.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adres Redakcyi: WSPÓLNA Jsfe. 37. Telefonu 83-14."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Jsfó. 3 9 (1 6 3 3 ). W arszawa, dnia 28 września 1913 r. T om X X X I I .

Redaktor „Wszechświata'* przyjmuje ze sprawami redakcyjnemi codziennie od godziny 6 do 8 wieczorem w lokalu redakcyi.

A d r es R ed a k c y i: W S P Ó L N A Jsfe. 37. T elefon u 83-14.

P R Z E M I A N Y P R O M I E N I O T W Ó R ­ C Z E , A U K Ł A D P E R Y O D Y C Z N Y

P I E R W I A S T K Ó W .

B adanie p ierw ia stk ó w p ro m ie n io tw ó r­

czych, k tó re fizykę i chem ię n a nowe popchnęło tory, coraz to szersze odsłania n a m w id o k ręg i. Obok oddziały w ań c h e ­ m icznych m iędzy a to m a m i i c z ą s te c z k a ­ mi s ta n ą ł ś w ia t z ja w isk w obrębie a to ­ mów, p rze m ia n zw iązanych z wydziela- niem en erg ii w ilościach, w obec których n i k n ą w s z y s tk ie znane n a m d o ty ch c z a s źródła e n e rg ii chem icznej. Podobnie j a k biolog już prze d la ty p r z y ją ł teo ry ę roz­

w oju ś w ia ta o rg aniczn ego , ch em ik dziś mówi o ro zw oju p ierw ia stk ó w , o rozw oju w budow ie m a te r y i nieożyw ionej. W nios­

k u je m y przez analogię: p rzypuszczam y, że praw a, k tó re rzą d z ą św ia te m p ie r­

w ia stk ó w pro m ie n io tw ó rcz y c h , ogólniej­

sze m ają znaczenie, że w s z y s tk ie p i e r ­ w ia stk i p o d leg a ją p rz e m ia n o m i je d y n i e przebieg t y c h p r z e m ia n j e s t z b y t pow ol­

ny, b yśm y je zn a n em i n a m stw ierdzić

^ m o g li m eto d a m i. W a rto ś ć t y c h hypote- tycznych założeń zależeć będzie od tego,

czy w skażą drogę do poznania no w y c h zjawisk, zadaniem dalszych b a d a ń będzie w yprow adzenie wniosków, k tó re m ożna spraw dzić bezpośrednio przez d o ś w ia d ­ czenie.

Pogląd, że w sz ystkie p ierw ia stk i z b u ­ dow ane są z jed n e j wspólnej p ram a te ry i, był n ieje d n o k ro tn ie w y p o w ia d a n y w dzie­

j a c h nauki. H ypoteza P r o u ta , że w odór j e s t ow ym p ra p ie rw ia stk ie m , z którego sk ła d a ją się w sz y s tk ie pozostałe ciała chemiczne, u padła, g d y przekonano się, że ciężary atom ow e in n y c h p ierw ia stk ó w nie są całk ow item i wielokrotnościam i cię ­ żaru atom ow ego wodoru. Gdy później M endelejew opracow ał swój ta k z w a n y u k ła d p e ry o d y c z n y p ierw iastków , k tó ry dobitnie w skazuje, że istn ieć musi j a k a ś łączność g e n e ty c z n a m iędzy poszczegól- nem i p ierw ia stk a m i, podjęto nanowo p r ó ­ by w y ja ś n ie n ia b u do w y p ie rw ia s tk ó w z wspólnej p ram a te ry i. Prób om ty m b r a ­ kło j e d n a k zdrowej p o d s ta w y nauk ow ej.

S zereg odkryć w dziedzinie e le k t r y c z n o ­ ści rzucił na to z a g ad n ie n ie nowe ś w ia ­ tło. Z a r t y k u ł u p. K azim ierza P a ja n s a x) znane są czytelnikom W s z e c h ś w ia ta za­

1) W s z e c h św ia t 1913, N2N2 18 i 19.

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAOKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „W SZEC HŚW IATA".

W W arszawie: rocznie rb. 8, kwartalnie rb. 2.

Z przesyłką pocztową rocznie rb . 10, półr. rb. 5.

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W Redakcyi „Wszechświata" i we wszystkich księgar­

niach w kraju i za granicą.

(2)

610 W SZECHSW IAT M 39

s a d y teo ry i e le k tro n o w ej b u d o w y atom u.

Z referow ane ta m p om y sły N icholsona b a r ­ dzo ciekaw e o d sła n ia ją n a m w id ok ręg i.

S p e k u la c y e tak ie m ają n ie w ą tp liw ie p e ­ w ne znaczenie nauko w e, j a k i in n e hy- potezy pom ocnicze; s p ra w y b u d o w y a t o ­ mu ro zw iązać dziś jeszcze nie m ogą. Od celu o s ta te cz n e g o tej dz iedziny w ied zy ludzkiej, o p rac o w an ia ta k ic h m odeli a t o ­ mów, k tó re b y n a m z d a w a ły s p ra w ę z w s z y s tk ic h fizycznych, a łącznie z m o d e ­ lam i cząsteczek — rów nież c h e m icz n y c h w łasn o ści in d y w id u ó w ch em icz n y c h , j e ­ s te ś m y jeszcze b a rd z o daleko. Nie w ie ­ my, n a czem polega is to ta u k ła d u peryo- dycznego, j a k i j e s t zw iązek g e n e ty c z n y m ięd zy p ie rw ia s tk a m i; p r z y jm u je m y , że w s z y s tk ie p ie r w ia s tk i p o d leg a ją p r z e m ia ­ nom; nie w iem y, j a k i e to są przem ian y ; p rzy p u sz c z am y , że m iędzy a to m a m i p ier ­ w ia s tk ó w cięższych, a e le k tro n a m i należy p ostaw ić j e d n o s t k i p ośredn ieg o rzę d u — p r a a t o m y p r a p ie rw ia s tk ó w , nie w iem y, j a k i e są te p r a p ie rw ia s tk i; p rz e k o n a liś m y się, że w łasn ości che m icz n e p ie r w ia s tk ó w są f u n k c y ą ich ciężarów a to m o w y c h i że w u s ta w io n y m w e d łu g ty c h ciężarów sze­

r e g u podobn e własności p e ry o d y c z n ie się p o w ta rz a ją , nie w iem y , w j a k i m s t o s u n ­ k u pozostaje te n f a k t do p r z e m ia n p ie r­

w ia stk ó w . M u sim y ro zw ią z a ć w sz y stk ie te z a g a d n ie n ia , z a n im po m yślim y o z b u ­ d o w a n iu o s ta te c z n y c h m odeli atom ów.

D ro g ę w s k a z u ją p rz e m ia n y p ro m ie n io ­ twórcze; p ie r w s z e m zad an iem , ja k ie się n a m n a s u w a , j e s t w y ja ś n ie n ie zw iązku m iędzy ro d zajem i k o leją p r z e m ia n p r o ­ m ien iotw órczych, a w ła sn o śc ia m i p o w s t a ­ j ą c y c h p ie r w ia s tk ó w i m iejscem przez nie w u kładz ie p e ry o d y c z n y m zajm ow a- n em . N a tej d ro d z e b ę d z ie m y mogli, t r z y m a j ą c się s tr o n y f ak ty c zn e j i do ­ św iadczalnej, dojść do r o z w ią z a n ia z a ­ g a d n ie ń , k tó re obecnie j e d y n i e zapomocą z a w iły c h sp e k u la c y j p r ó b u je m y rozw ikłać.

T ą d ro g ą poszedł w s w y c h p r a c a c h o s t a t ­ n ich p. F a ja n s :) i w yniki, j a k i e m u się

0 I la b ilita tio n s c h rift, K a rlsru h e 1912. P h y s ik . Z e itsc h . 14 (1913) 131. B e ric h te d e r d eu tsch . C hem . G esellsch . 46 (1913) 422. L e R a d iu m 10 (1913) 57 i Mai 1913. N a tu rw is s e n s c h a fte n (1913)

osią gną ć udało, do j a k n a jle p s z y c h na p rzyszło ść u p r a w n ia ją nadziei.

F a j a n s odróżnia d w a rod za je przem ian p ro m ienio tw órczy ch ; p rz e m ia n y a, w k t ó ­ r y c h atom p ie rw ia s tk u p o d legający ro z ­ kładow i w y r z u c a obdarzony d w om a ła­

d u n k a m i e le m e n ta rn e m i atom helu, oraz p r z e m ia n y P, w k tó ry c h ro zkład polega n a w y rz u c en iu e le k tro n u odjemnego. W y ­ t w ó r p rz e m ia n y a j e s t elektroch em icznie sz la c h etn iejsz y , niż s u b s ta n c y a m acie­

rz y s ta , w y tw ó r p rz e m ia n y P—mniej sz la ­ c h e tn y . D okładne określe n ie własności e le k tro c h e m ic z n y c h p ie rw ia s tk ó w p ro m ie ­ n io tw ó rc z y c h n a p o ty k a n a znaczne t r u d ­ ności ze w z g lę d u n a niezm iernie małe ilości t y c h pierw iastkó w , ja k ie wydzielić m ożem y n a elektro dach. Jakościow o j e ­ d n a k z łatw ością określić można, że np.

RaC j e s t szlachetniejszy od RaB, ponie­

waż z ro z tw o r u m ieszan iny RaC RaB, słabo zakwaszonego, daje się o trz y m ać n a blaszce niklow ej c z y s ty RaC. Musi­

m y z a stoso w ać w ięk szą g ę sto ś ć prądu, by w ydzielić na katodzie RaD, niż RaE;

R a F (polon) w y m a g a n ajm niejszej g ę s to ­ ści p rąd u; RaE j e s t z atem bardziej elek- tro o d je m n y niż RaD, polon j e s t z ty c h 3-ch p ie rw ia s tk ó w n a jszlach etniejszy.

Z powyższego w y n ik a , że w y tw ó r p r z e ­ m ia n y a będzie należał do niższej g ru p y te g o sa m e g o s z e r e g u poziomego w u k ła ­ dzie p e ry o d y c z n y m , niż s u b s ta n c y a m a ­ c ie rzy s ta ; w y t w ó r p r z e m ia n y p do w y ż ­ szej. B adanie w łasności c h e m iczn ych p ie r w ia s tk ó w prom ieniotw órczych, p r z e ­ ważnie r e a k c y i s trącania, polegające na s tw ie rd z e n iu z j a k ie m i p ie rw ia s tk a m i p ie r ­ w i a s te k b a d a n y łącznie się s trą c a, a od j a k i c h nie m o żna go oddzielić, pozwala w zn acznej liczbie p rz y p a d k ó w określić, do której g r u p y p ie r w ia s te k ów należy.

N a podstaw ie m a te ry a łu dośw iadczal­

nego, k t ó r y m rozporządzano w końcu r o ­ k u ubiegłego, F a j a n s w ypow iedział p o ­ gląd, że w y t w o r y przem ian a z a jm u ją w układ zie p e ry o d y c z n y m w s to s u n k u do s u b s ta n c y i m a c ierz y ste j położenie o dw a m ie jsc a n a lewo, w y tw o r y p rze m ia n p—

338. V erhandlungeD d e r d e u tsc h e n P h y s. G esell.

15 (1913) 240,

(3)

JSTo 39 WSZECHSWIAT 611

o je d n o m iejsce n a praw o w s z e re g u p o ­ ziomym ‘). Tw ierdzenie to z n a jd u je się w zw iązku z podw ójnym ład u n k ie m do­

da tnim w yrzu con eg o a to m u helu oraz z odjem ny m ła d u n k ie m cząsteczki p. P r a ­ ce doświadczalne Pie ck a w A nglii i u cz­

niów P a j a n s a w K a r ls r u h e p o tw ierdziły w całej rozciągłości słuszn ość w sz y s tk ic h o p a rty c h na powyższej zasadzie ogólnej przepow iedni F a ja n s a ; p rze k o n a n o się, że RaC1; ThC,, AcC, R a E należą do g rupy piątej (bizmutu); ThB , RaB, AcB do g r u ­ py czw artej (ołowiu), AcD do g r u p y t r z e ­ ciej (talu), o d k ry to rów nież przepow ie­

dz ia ny no w y p ie r w ia s te k U r X 2.

W ychodząc z ty c h założeń ogólnych, F a ja n s uszeregow ał w s z y s tk ie znane d o ­ t y c h c z a s p ie r w ia s tk i prom ieniotw órcze w u kładz ie peryo dy czn ym ; w obliczaniu ciężarów a to m ow y ch p rz y ją ł zasadę, że ciężar ato m o w y w y tw o r u p rz e m ia n y a m usi być o 4 j e d n o s t k i (ciężar a tom ow y helu) niższy niż ciężar a to m o w y s u b s ta n - cyi m acierzy stej; w p rzem ianach p zmia­

n a ciężaru atom ow ego nie zachodzi.

J a k w idać z obocznej tab licy , jedn o m iejsce w u k ładzie p e ry o d y c z n y m zaję te j e s t przez k ilk a p ie r w ia s tk ó w o ró żny ch ciężarach ato m o w ych . D o ty c h c za s u w a ­ żaliśm y, że je d n o m iejsce j e d e n tylko p ierw ia s te k może zajm ow ać. C e c h ą za­

sadniczą ty c h p ierw ia s tk ó w , k tó re razem s ta n o w ią ta k zw a n ą „plejadę", j e s t , że ich żadnem i dziś zn anem i m eto d a m i oddzie­

lić nie potrafim y; w sz y stk ie p od jęte w ty m k ie ru n k u p róby zawiodły; s tą d wniosek, że m iejsce przez p ierw ia ste k w u kładzie p e ry o d y c z n y m zajm ow ane o k reśla j e d n o ­ znacznie j e g o własności chem iczne. Ró­

żne rodzaje w y d z ie la n y c h prom ieni, r ó ­ żny okres t r a n s to r m a c y i i różne ciężary atom ow e dowodzą, że z różnem i p ie r ­ w ia s tk a m i m a m y do czynienia. Dla c h e ­ mii dotychczasow ej p leja d a j e s t j e d n y m pierw ia stk iem . Ciężar a to m o w y tak ie g o złożonego p ie r w i a s tk u zależy od s to s u n ­ ku, w j a k i m się z n a jd u ją je g o składniki,

S p ra w ą t ą za jm o w a li się ta k ż e S o d d y , R us- sel i H evesy, n ie zm n iejsza to za słu g P a ja n sa , k tó r y p ie rw sz y w y p o w ied z iał z a sa d y pow yższe i z n ic h w y c ią g n ą ł w n io sk i dalsze.

VIII

>

VI RaF(polon) 210,5 ThC2 212,4 RaC' 214,5 AktA214,5 ThA216,4 RaA218,5 234.5 238.5Ur II Uri

i>

0 - 0 co 2" s ^ « o n h h

cd ^2 aS

n « 234,5

04

XfH P

IV Pb206,5 ThD.,208,4 RaD" 210,5 AktB210,5 ThB212,4 RaB214,5 226,5 228,4RadAkt RadTh lo 230,5 Th232,4 UrX234,5

III Tl 204,4 Akt D 206,5 ThD 208,4 RaC3 210,5

l O c c

Akt 266, MesII 22

II Hg 200,6 Cvf riT CCT <N

AktX22 ThX22 Ra 22 MesThI

M

Au 197,2

cc <o «r—< 'M CM

( N ( M CO

o

AktEm218,5 ThEm220,4 RaEm222,5

00 05

(4)

612 W SZECHSW IAT j * 39

s to s u n e k te n zaś j e s t t u n k c y ą p r z e d e ­ w s z y s tk ie m trw a ło ś c i s k ła d n ik a , jego o k re s u tra n s fo rm a c y i. W k ra ń c o w y m p rz y p a d k u , g d y m am y j e d e n p ie r w i a s te k bardzo d łu g o tr w a ły i kilk a k r ó tk o t r w a ły c h c iężar a to m o w y p ie r w ia s tk a d ł u g o tr w a ­ łego będzie cię ż a re m a to m o w y m m ie s z a ­ n i n y 1).

Z n am y trz y szereg i p r z e m ia n p r o m ie ­ n iotw órczych: szereg u r a n o w y , to ro w y i a k ty n o w y ; t e n o s ta tn i z n a jd u je się j e ­ d n a k w e d łu g w szelkieg o p r a w d o p o d o ­ bień s tw a w ś c is ły m z w ią zk u g e n e ty c z ­ n y m z s zeregiem u r a n o w y m ; a k t y n j e s t zap ew ne w y tw o re m p r z e m ia n y r a d u ; d latego też w d a ls z y c h ro zw a ża n iac h p r z e d e w s z y s tk ie m ty lk o d w a p ierw sz e sz ere g i w e źm iem y pod uw a g ę .

P r z y jm u je m y o ddaw na, że ołów j e s t w y tw o r e m p r z e m ia n y a p o lonu (RaF).

W ta k im razie ciężar a to m o w y ołowiu p ow inien w y n o s ić 206,5, a nie 207,1.

Z dru giej s tr o n y w idzim y, że n a m iejscu, przez ołów w u k ładz ie p e ry o d y c z n y m zajm o w anem , z n a jd u je się obok ołowiu z polonu i k ilk u k r ó tk o t r w a ły c h p i e r ­ w ia s tk ó w je s z c z e n ie z n a n y d o ty c h c z a s p ie r w ia s te k T h D 2 o ciężarze a to m o w y m 208,4, w y t w ó r p r z e m ia n y a T h C 2. P i e r ­ w i a s te k te n m u si b y ć b a rd z o trw a ły , w p rzeciw n y m razie bo w ie m m o g lib y ś m y go o d k r y ć m e to d a m i rady o a k ty w n e irii.

W łasno ści chem iczne tego T h D a m u sz ą być te s am e co ołowiu z polonu. Dla c h e ­ mii oba te p ie r w ia s tk i s ta n o w ią j e d e n i t e n sam p ie r w ia s te k , ciężar a to m o w y ołowiu w p rzy ro d z ie sp o ty k a n e g o m usi leżyć p o ś ro d k u m ięd zy 206,5 a 208,4 i t a k j e s t rzeczyw iście. P o d o b n e w n iosk i w y ­ p ły w a ją dla b i z m u tu i talu .

P r z y jm u je m y dziś ogólnie, że w s z y s t ­ k ie p ie r w ia s tk i p o d le g a ją p rze m ia n o m i s ą w z w ią zku g e n e ty c z n y m m iędzy s o ­ bą. N a s u w a się b ardzo p r o s ta h ypoteza, że w sz y stkie p ie r w ia s tk i są o g n iw a m i s z ere g u u ra n o w e g o i to ro w eg o i że p o ­ dobnie j a k ołów są m ie s z a n in a m i k i lk u

!) Porówn. art, p. t. Układ peryodyczny pierwiastków wobec radyoaktywności w JNa 31 Wszechświata z r. b, (Przyp. red.).

ró ż n y c h p ie rw ia s tk ó w w łaściw ych. D o ­ ty c h c z a s nie m ogliśm y dostrz e dz tego, po niew aż p ie rw ia s tk i należące do p le ja ­ dy nie różnią się pod w zg lędem ch e m icz ­ n y m i nie d a ją się rozdzielić m etodam i chem icznem i.

Z n a m y j e d n a k m eto dy , zapom ocą k t ó ­ r y c h m ożna sp ra w d zić słuszność teo ry i F a ja n s a , p r z e d e w s z y s tk ie m w niosków w y ­ p ł y w a ją c y c h d la ołowiu, później również dla i n n y c h p ierw ia stk ó w .

W iadom o, że w b a d a n ia c h prze m ia n p rom ie niotw órcz y c h , wielkie znaczenie m ia ły m in e ra ły w takiej formie, w jak ie j się z n a jd u ją w przyrodzie. O ile p o p rz e d ­ nio chem ia z a jm o w a ła się własnościam i p r z e d e w s z y s tk ie m c z y s ty c h związków chem icz n y c h , o tyle obecnie w y s tę p o w a ­ nie różnych p ie rw ia s tk ó w obok siebie w m in e r a ła c h i s to s u n k i ilościowe, w j a ­ k ic h w y s t ę p u ją , daje n a m wskazówki p ierw sz o rzę d n e j w a g i co do s to s u n k ó w g e n e ty c z n y c h m iędzy p i e r w ia s tk a m i i co do ich n ie k tó r y c h własności (up. o k res u t ra n sfo rm ac y i).

Z nam y m in e r a ły u ran o w e , niezaw iera- j ą c e to ru i m in e r a ły torow e n iezaw iera- j ą c e p ra w ie wcale u ra n u . Ołów w y d z ie ­ lony z p ie rw s z y c h urano-ołów (z polonu) pow in ien mieć ciężar atom ow y 206,5;

ołów z m inerałów to ro w y c h — ciężar a to ­ m owy 208,4. W y n ik b ad a ń , ro zpoczętych w ty m k i e r u n k u w K a rls ru h e r o z s trz y ­ gn ie na korzyść lub n iek o rz y ś ć uogól­

n ie ń F a ja n s a . J u ż dziś j e d n a k m a m y p e ­ w n e w skazów k i, p rze m aw ia ją ce za słu s z ­ nością t y c h uogólnień. Ołów z to ru p o ­ w in ien w e d łu g F a ja n s a (p. niżej) m ieć k r ó ts z y okres tra n s fo r m a c y i niż ołów z u ran u ; zgodnie z t y m f a k te m ilość oło­

w iu z n a jd o w a n a w m in e r a ła c h u r a n o ­ w y c h j e s t sto su n k o w o w iększa, niż w m i­

n e ra ła c h toro w y ch .

R ozporządzam y in n ą jeszcze m eto d ą odróżnien ia p ierw ia s tk ó w , n a le ż ą cy c h do je d n e j p leja d y i oznaczenia ich ciężarów a to m o w y c h . M etodą t ą j e s t oznaczanie s to s u n k u ^ p ro m ie n i k a n a lik o w y c h w a tm o s fe rze b a d a n e g o p ie rw ia s tk u . J . J.

T h o m s o n m e to d ą e le k try c z n e g o i m a ­ g n e ty c z n e g o o d c h y le n ia w prom . k a n a ­

(5)

Ais 39 WSZECHSWIAT 613

lik ow y ch w neonie, obok atom ó w o cię­

żarze atom ow ym 20, znalazł jeszcze atom y o cięż. atom . 22. Dow odzi to, że i z w y ­ kłe nasze p ie rw ia s tk i są m ieszaninam i kilku w ła ściw y c h p ie rw ia s tk ó w o id e n ­ ty cz n y c h niemal w ła sn o śc ia ch chem icz­

nych. Odkrycie T ho m so na to pierwszy dowód dośw iadczalny słuszności poglądów P ajan sa.

Teorya, k tó ra p ra g n ie w y ja ś n ić u k ła d p e ry o d y c z n y p ierw ia stk ó w , m u si przede- w s z y s tk ie m zdać na m sp ra w ę z ta k zw a ­ n y ch niepraw idłow ości tego u k ład u , m usi odpowiedzieć n a p y tan ie , czem u ciężar a tom o w y te llu ru j e s t w iększy niż jodu, ciężar a tom ow y a rg o n u w iększy niż po­

tasu . H yp o teza P a j a n s a ju ż w swej dzi­

siejszej form ie znakom icie w y w ią z u je się z tego zadania. Skoro nasze zwykłe p ie r w ia s tk i są m ie s z a n in ą k ilk u p ie r ­ w iastków , o ró żn y c h cię ż a ra c h a to m o ­ w ych, lecz id en ty c zn y c h w łasnościach chem icznych, to z d a rz y ć się może, że z pośród p ie rw ia s tk ó w niższej g r u p y t e ­ go sam eg o s z e re g u poziomego w u k ł a ­ dzie p e ry o d y c z n y m cięższe są bardziej d łu g otrw ałe, niż lżejsze, w g ru p ie w y ż ­ szej zaś rzecz m a się odw rotn ie. W te d y m ieszan in a p ie rw ia s tk ó w g r u p y niższej, nasz z w y k ły p ie r w ia s te k b ędzie m iał w y ż­

szy ciężar atom ow y, niż je g o sąsiad z p r a w e j stron y . G dyb y np. w tab licy naszej w g rup ie ołowiu d a jm y n a to RaB b y ł d ł u g o tr w a ły m p ierw ia s tk ie m , pozo­

s ta łe zaś g d y b y były k r ó tk o trw a łe , to ciężar at. m ie sz an in y (ołowiu) wynosiłby mniej więcej 214, g d y b y zaś w grup ie sąsiedniej b izm u t b y ł p ie r w ia s tk ie m n a j ­ bardziej d łu g o trw a ły m , to ciężar a to m o ­ w y zw yk łeg o b iz m u tu po w inien wynosić około 208,5, a więc znacznie mniej niż s ą s ia d a z lewej stron y.

Nie te m u dziwić się należy, że istn ieją tak ie niepraw idłow ości, j a k j o d i potas, lecz tem u, że ich w uk ładzie p ery o d y c z n y m t a k mało. Dowodzi to istn ie n ia jak ie g o ś zw iązku m iędzy ciężaram i a tom ow em i p ie rw ia s tk ó w je d n e j plejady, a ich t r w a ­ łością. Związek te n F a j a n s znalazł; na razie j e s t to r e g u ł a dośw ia d cz a ln a , te o r e ­ tycznie jeszcze n ieu z a s a d n io n a . Po leg a ona n a tem , że należące do je d n e j p le ja ­

dy p ie r w ia s tk i w y s y ła ją c e prom ienie a m ają tem dłuższy okres tra n sfo rm ac y i, im w iększy j e s t ciężar atom owy. P i e r ­ w iastki w y sy ła ją c e promienie p m a ją w iększy ciężar atom ow y i znacznie k r ó t ­ szy okres tra n sfo rm ac y i, niż p ie r w ia s tk i w y sy ła ją c e prom ienie a z tej samej p le ­ ja d y . Przeciwnie, tem dłużej żyją, im

m n ie jsz y ich ciężar atom owy. W e d łu g tej r e g u ły ołów szeregu torowego, j a k to ju ż wyżej zaznaczyliśm y, żyje krócej, niż ołów szereg u uranow ego; dlate g o też w m n ie jsz yc h ilościach w y s tę p u je . W o ­ góle i z ilości, w j a k i c h różne p ie r w ia s t­

k i w m in e rała ch z n a jd u jem y , w zw iązku z ich ciężaram i atom ow em i będziemy m o ­ gli zapewne wnioskować, k tó re z nich w y s y ła ją promienie a, które zaś p ro m ie ­ nie p.

W niosek, że w sz y s tk ie p ie r w ia s tk i są m ieszan inam i i że ich ciężar a to m o w y j e s t w a rto śc ią średnią, u s u w a możliwość ro zstrzygnięcia j u ż dzisiaj k w e s ty i, czy ciężary atom ow e zw y k ły c h p ierw ia stk ó w są poprostu s u m ą ciężarów ato m o w y c h k ilk u p rapierw iastkó w , j a k to Nicholson p róbow ał w y k a z a ć w swej teoryi; nie w y ­ łącza j e d n a k bynajm niej przypuszczenia, że a to m y p ierw ia s tk ó w cięższych z b u d o ­ w a n e są z ato m ów je d n e g o lub k ilk u p rap ie rw ia stk ó w ; przeciw nie poglądy Fa- j a n s a sta n o w ią dla tego p rz y p u sz c z en ia n o w y p u n k t oparcia.

W iem y, że hel pow staje w w iększości p rzem ian prom ieniotw órczych, n a j p r o s t ­ szą zatem b y ła b y hypoteza, że hel j e s t ow ym p r a p ie rw ia s tk ie m , z k tó re g o po­

w s ta ły w s z y s tk ie inne pierw iastki. H y p o ­ teza ta nie w y tr z y m u je k r y ty k i , ciężar a tom ow y litu 7 m o g lib y śm y w e d łu g tej h y po tezy w y ja ś n ić tylk o w ten sposób, że l it j e s t m ie sz an in ą kilk u pierw iastk ów , z k tó ry c h j e d n y m j e s t sam hel. T akie w y ja śn ie n ie je s t nonsensem , różne w y ­ razy plejady m ają te sam e lub p r z y n a j ­ mniej bardzo zbliżone w łasn ości ch em icz­

ne; tym c z ase m w łasności h e lu i litu są w p ro st przeciwne.

C iężar a to m o w y zw ykłego u r a n u i t o ­ r u różni się o dwie je d n o s t k i, c iężary te o dpow iadają niem al dokładnie w łaściw ym p ierw iastkom , ponieważ inne p ie rw ia s tk i

(6)

614 W SZECHSW IAT J\Tq 39

p le ja d y u r a n u i to ru są k ró tk o trw a łe ; tego i a k t u h y p o te z a je d n e g o ty lk o p ra - p i e r w ia s tk u — h e lu n ie p o tra fi rów n ież w y jaśn ić. W reszcie wodór j e s t w k a ż ­ d y m razie p ie rw ia s tk ie m od h e lu n i e z a ­ leżny m . M usim y z a te m p rz y ją ć obok h e lu i n n y jesz c ze p r a p ie rw ia s te k . W iele w zg lęd ó w p rz e m a w ia za tem , że j e s t nim w ła śn ie wodór. Nie u d a ło się w p r a w ­ dzie d o ty ch c z a s s k o n s ta to w a ć p o w s t a w a ­ nia w odoru w śród p rze m ia n p r o m ie n io ­ tw ó rczy ch; j e d n a k o w o ż b a d a n ia Boltwoo- d a s tw ie rd z iły , że w o dó r z n a jd u je się obok helu w w ielu m in e r a ła c h p ro m ie ­ niotw órczych. P rz y p u sz c z e n ie , że w od ó r te n p o w s ta ł w tó rn ie z w o d y j e s t b a rd z o mało p raw do po do b ne ; tru d n o sobie w y ­ obrazić, żeby m in e rały , d o sta te cz n ie ś c i­

słe, by z a tr z y m a ć hel, m o g ły p rze p u s z ­ czać wodę.

W ie lk ie tru d n o ś c i sp raw iało d o ty c h c z a s rozm ieszczenie w u k ład z ie pery o dy cz- n y m p ie rw ia s tk ó w ziem rz a d k ic h . F a j a n s przypuszcza, że pierw ia s tk i te dzielą się n a dwie g r u p y tró jw a rto ś c io w e i cztero- w artościow e; p ie rw s z e , l a n t a n i i n n e , s t a ­ n o w ią plejadę t r ó jw a r to ś c io w ą i z a jm u ją m iejsce w g r u p ie trzeciej 7-ego s z e r e g u poziomego; p ie r w ia s tk i cztero w arto ścio- we (cer i inne) z a jm u ją m ie jsc e s ą s i e d ­ nie na praw o. P ie r w ia s tk i te p o w s ta ły zap ew n e przez ko lejn e p r z e m ia n y p i w o ­ dorowe (polegające n a w y rz u c e n iu d o ­ d a tn io n a ła d o w a n e g o a to m u wodoru).

F a k t, że wodór s ta le w m in e r a ła c h ziem rza d k ic h w y s tę p u je i że w in n y c h m in e ­ r a ła c h go nie znaleziono, p rze m aw ia za ty m poglądem.

Zw iązek, zachodzący m ię d z y ro d zajem p r z e m ia n y p ro m ien iotw órczej, a m ie j ­ scem p ie r w i a s tk u w u kład z ie peryodycz- nym , p ozw ala rów n ież n a p e w n e w n io s ­ ki, d oty czące w artościo w o ści p i e r w i a s t ­ ków. W s z e lk ie dan e p r z e m a w ia ją za tem , że, w b r e w w y g ła s z a n y m przed k i l ­ koma la ty poglądom , p r z e m ia n y p ro m ie ­ niotw órcze p r z e b i e g a j ą nie we w n ę trz u , lecz n a pow ierzch ni ato m u. W y rz u c o n y podczas p r z e m ia n y a a to m h elu un o si d w a d o d a tn ie ł a d u n k i e le m e n ta rn e , m o ­ żem y przyjąć, że a to m te n j u ż w atom ie m a c ie r z y s ty m odczepił d w a e le k t r o n y ,

i że t e e le k tro n y są właśnie „elek tron am i w artościow ości". Rzecz prosta, w y tw ó r p rz e m ia n y a t ra c i dwie j e d n o s tk i w a r to ­ ściowości. P odobnie F a ja n s przy jm u je, że w yrz u c o n y atom w odoru unosi je d e n ła d u n e k d odatni, że z a te m j e d e n e le k tro n oddzielił się ju ż w atom ie m ac ierz y sty m . W ynik iem p rzem iany p b yło by przejście a to m u w o do ru z pow ierzchni do w n ę trz a ato m u i jed n o c z e sn e przejście a to m u helu z w n ę trz a n a powierzchnię.

Nicholson przypuszcza, j a k wiadomo, że hel nie j e s t p rap ie rw ia stk ie m , lecz p ie rw ia s tk ie m złożonym z n e b u liu m i protolluoru; p ogląd swój popiera bardzo ła d n y m rac h u n k ie m . P o g lą d u tego te- o ry a F a j a n s a nie obala, przy ją ć tylk o n a ­ leży, że hel j e s t w y ją tk o w o trw a ły m p ie rw ia s tk ie m i że z w y kłe p ierw ia s tk i s k ła d a ją się stale z je d n a k o w ej ilości a to ­ m ów n e b u liu m i protofluoru. P r z e m a ­ wia za tem lak t, że linie h elu z n a jd u je ­ m y w widmie n a jg o rę ts z y c h gwiazd; n e ­ b u liu m j e s t to p ie r w ia s te k znany w y ­ łącznie astronom om .

W k r a c z a m y coraz dalej w dziedzinę hyp otez, d la te g o też dobrze będzie n a za­

ko ń c z en ie przypom nieć, że doświadczenie potw ierdziło w całej rozciągłości p o d s ta ­ w ow e założenia F a j a n s a co do zw iązku m ię d z y p r ze m ia n a m i p ie rw ia s tk ó w p r o ­ m ie n io tw ó rc z y c h a ich położeniem w u k ł a ­ dzie peryodycznym . B adania n a d s p r a w ­ dzeniem w nio skó w dalszy ch, np. co do ołowiu, są w toku , od ich w y n ik u zależy los uogólnień F ajansa. T en i ów szcze­

gół z uogólnień ty c h zapew ne odpadnie w d a lsz y m rozw oju n a u k i; m y śl z a s a d n i ­ cza zapew ne pozostanie; te o r y a F a ja n s a j e s t bardzo w a ż n y m k ro k ie m naprzód w drodze do poznania b u d o w y i rozw oju ś w i a ta nieorganicznego.

J ó z e f Zawadzki.

P A R T E N O G E N E Z A N A T U R A L N A I S Z T U C Z N A .

D obrze z a słu ży ła się nau c e fra n c u sk ie j

„B ibliotheąue de philosophie sc ie n tifiq u e “.

(7)

JNŁ 39 W SZECHSW IAT

W n iew ielkich jej to m ik a c h in 8 o w y ­ chodzą dziełka dużej nieraz wartości.

Takie książki j a k D astrea: „La vie et la m o r t “, Bohna: „La naissan ce de l’intelli- gean ce", D elag ea i Goldsm ith: „Les the- ories de r ó v o l u t i o n “, są już pow szechnie znane i cenione. Nie j e s t to tylk o popu- lary z ac y a , ale nieraz i wzbogacenie s k a r b ­ n icy w iedzy przyrodniczej now em i f a k t a ­ mi i teoryam i.

P a rę m iesięcy t e m u au to ro w ie ostatnio w ym ienionego dzieła w y d a li no w ą k sią ż ­ kę, k tó ra w ypełniła lukę n iety lk o w l i t e ­ ra tu r z e fra n c u s k ie j, ale i p o w s z e c h n e j x).

Chcę t u mówić o „La p a rth ć n o g e n ć s e n a tu r e lle et e x p e rim e n ta lle “ przez Ives D elagea i M. Goldsm ithównę.

Książka ta n a p is a n a j e s t w zupełności w d u c h u fra n c u sk im , a więc zwięźle i j a ­ sno. J e że lib y Niemiec wziął się do o p ra ­ cow ania i p rze d staw ie n ia m a te ry a łu t a k bogatego, ja k i p rze d s taw ia k w e s ty a d z ie ­ w orództwa, m o g lib y ś m y oczekiwać d w u ­ tomow ego, conajm niej, dzieła, z a w ie ra ją ­ cego k ilk a ty się c y stronic.

A utorow ie wyżej w zm iankow anego dziełka, uniknęli, ze z w y k łą w ty m k i e ­ r u n k u F ra n c u z o m zdolnością, tego niep o­

trz e b n eg o p rze ład o w a n ia i n a 340 str.

potrafili w zupełności w y c z e rp a ć k w e sty ę i z w łaściw ą Delageowi ja s n o ś c ią sfor­

m ułow ać n a jtr u d n ie js z e z a g ad n ien ia, do­

ty cz ą c e dziew orództw a.

H isto ry a p a rte n o g e n e z y n a tu ra ln e j zaj­

m uje b ard zo niewiele m iejsca. Niepodob­

n a było zajm ow ać się w s z y s tk ie m i jej p rzypadk am i i w a r y a n ta m i. Delage i G old sm ith ó w n a podali, zresztą, tablicę, w której wyszczególnione są w szy stk ie zw ierzęta, m ające zdolność rozm n ażan ia się dzieworodnego.

Znalazłem w tej tab lic y p ew n ą lukę w dziale ro b aków obłych. P. Delage i p a n n a G o ldsm ithów na kierow ali się w i­

docznie ty lko p racą Sc h ne id ra , niebiorąc

*) Is tn ie je w p ra w d zie tłu m a c z e n ie francuskie:

„L a fec o n d atio n ch im iq u e“ — J . Loeba. K siążka t a je d n a k , n ie z w y k le zajm ująca, m ało u w z g lę d ­ n ia b ad a n ia in n y c h b adaczów prócz sw eg o au­

to ra.

pod u w a g ę now szych badań, o k tó ry c h p isałem ju ż w Ne 20 W sze c h ś w ia ta w r o ­ k u 1912.

Książka, ja k o przeznaczona nietylk o dla specyalistów , ale i dla szerszego ogółu p rzyrodniczego, została poprzedzona ro z ­ działem, t r a k tu ją c y m o dojrzew aniu ja j dziew orodnych. Do t a k ic h w stępów zali­

czyć również należy rozdziały o rozw oju szk arłu pn i i żaby.

Do szczęśliw ych inowacyj w książkach biologicznych należą rozdziały o ciśnie­

n iu osm otycznem , w łasn ościach r o z tw o ­ rów e le k tro lity c z n y c h i koloidach. J e s t to p o w ta rz a m n a d e r szczęśliwa inowa- cya. N auka biologii coraz częściej musi opierać się na danych z chem ii fizycznej, danych, k tó rych, nieste ty, przew ażnej czę­

ści zoologów b r a k u je , a stą d i t e n b ie r ­ n y opór w zględem n o w y c h bad ań. A p rz e ­ cież niepodobna dziś zająć się p a rte n o - genezą, psychologią zwierzęcą, wogóle fizyologią bez ty c h wiadomości. To też p rzedstaw ienie ty c h k w estyj z a jm u je p o ­ czesne m iejsce w książce D elagea i Gold- sm ithów ny.

U zbrojony w te przygo tow aw cze w i a ­ domości, czytelnik może tera z z n a le ż y ­ ty m pożytkiem p rzy stą p ić do w łaściw ych działów p a rte n o g e n e z y doświadczalnej.

Dziełko podzielone j e s t w ten sposób, że k w e s t y a nie j e s t tra k t o w a n a h i s t o ­ rycznie lecz w e d łu g czynników , zapom o­

cą k tó ry c h próbow ano w yw ołać dziewo- rodny rozwój jaja . Do c z ynników m e ­ c han iczn ych autorow ie k sią ż k i zaliczają pierw sze dośw iadczenia Tichom irow a, Ma- thew a, D elagea, Mac Clendona i wreszcie ważne dośw iadczenia Bataillona, z któ- rem i tru dn o poradzić sobie w s z y s tk im teoryom , tłu m ac z ą c y m sz tu c z n y rozwój j a ja .

Dalej je s t m ow a o bodźcach fizycznych:

j a k działanie te m p e ra tu ry i p rądu e le k ­ try cznego. To ostatnie, sto so w an e przez D elagea miało na celu stw ie rdz enie , czy j o n y nie działają swoim ład u n k ie m e le k ­

try cznym . J a k wiadomo, dośw iadczenia nie potw ierd ziły założenia badacza.

Ale najobszerniej autoro w ie książki rozwodzą się n a d w p ły w e m ciśnienia osm otycznego i czy nn ik am i chem icznem i.

(8)

616 W SZECHSW IAT Ale 39

Szeroko są t u opisan e w sz y s tk ie w a ż n i e j ­ sze dośw iadczenia Loeba, D elag ea, w re sz ­ cie B ataillo na, T ichom irow a, H u n t e r a i Ko- sta n e c k ie g o . Oto t r e ś ć części k s ią ż k i z a ­ w ierającej m a te r y a ł t a k ty c z n y . P r z e d ­ s ta w io n y j e s t on j a s n o i o b je k ty w n ie .

P r z y s t ę p u je m y te r a z do części t e o r e ­ ty cznej, k t ó r a rozpoczyna się te o r y ą Loeba.

D la Delagea, k t ó r y przecież sam s tw o ­ rzył te o ry ę p r z e c iw n ą Loebowi, t ru d n ą , zd a w a ło b y się, rzeczą będzie o b je k ty w n e jej p rz e d staw ie n ie; a j e d n a k w y w ią z a ł się z tego znako m icie i z z u p e łn ą b e z ­ stro n n o śc ią . Nie w a h a się przy znać, że Loeb dla p a rte n o g e n e z y uczy nił bardzo wiele, może i n ajw ięcej. I chociaż póź­

niej po d d a je te o r y ę o strej k r y ty c e , z a ­ r z u c a ją c je j p r z e d e w s z y s tk ie m z b y t w iel­

k ą h y po tety czno ść, to j e d n a k i swojej teoryi nie p r z y p is u je doskonałości, widzi w niej b r a k i i p rz y ta c z a z a rz u ty , n a k t ó ­ re, j a k sam w y z n a je , nie m ó g łb y odpo­

w iedzieć w sposób z a d ow alający. Obie te teo rye , Loeba i D elagea, są naogół znane, p o p rze s tan ę więc t y lk o n a s t r e s z ­ czeniu n a jb a rd zie j w spółczesnej teo ry i p a rte n o g en e z y R. S. Lilliego, te o ry i n i e ­ z w ykle zajm ującej i liczącej się z wszy- s tk ie m i b a d a n ia m i, czy n io n e m i w tej dziedzinie.

T e o ry a ta za p u n k t w y jś c ia m a d w a w a ru n k i, n iezbędne dla życia kom órki, a j e d n a k sprzeczne- m ięd zy sobą: być o tyle odgrodzoną, żeby z e w n ę tr z n e z m ia ­ n y w ś ro d o w is k u nie z m ie n iły c h e m icz ­ nego s k ła d u k o m ó rk i i z d r u g ie j s tr o n y być o ty le o t w a r t ą dla w p ły w ó w z e ­ w n ę trz n y c h , o ile to j e s t niezb ęd n e do p o b iera n ia poży w ien ia i w y d a la n ia eks- k retó w .

Cała więc u w a g a m usi się sk u p ić na p oznaniu w łasności b łonki k o m ó rk o w ej.

W ś ró d w ielu bad aczó w O verton n a j b a r ­ dziej p rzy c z y n ił się do u s ta l e n ia ty c h własności. Oto one: „przenik liw o ść b ło ­ n y kom órkow ej d la ró żny ch s u b s ta n c y j j e s t r o z m a it a 11. Błona ta j e s t p rz e n ik liw a d la wody; n ie k tó r z y bad acze (R. S. Lillie) p rzy p u sz c z ają , że j e s t ona ta k ż e p r z e n i­

k liw a dla tle n u i d w u t l e n k u w ęgla, lecz w ró żn y m s to p n iu w r o z m a ity c h m o m e n ­

t a c h życia kom ó rki. J e s t ona rów nież p rzep uszczalna dla całej k a te g o ry i s u b ­ s ta n c y j, m a ją c y c h ogólną własność ro z ­ p u s zczania lipoidów, k tó re w chodzą w jej skład. P rz e n ik a n ie zaś t y c h ciał Apoli­

t y c z n y c h o d b y w a się zapomocą r o z p u s z ­ czania tłuszczów (lipoidów), w chodzących w sk ła d błony. O stw ald wreszcie p r z y j ­ m uje, że: „przenikliw ość błonki k o m ó rk o ­ wej j e s t n ieró w n a dla dw ojak iego ro d za ­ j u jon ów : k a tjo n y , ja k o naogół m niejsze,

w y c ho dz iłyb y łatw iej z k o m ó rk i Ł) niż anjony... P r z e w a g a anjon ów w e w n ą trz kom órki, m a ją c y c h j a k wiadomo ła d u n e k o djem n y, g d y ty m c z a s e m powierzchnia p rz y jm u je ła d u n e k dodatni, wyw ołuje r ó ­ żnice p o ten c y a łu , s ta ją c się źródłem z j a ­ w isk e le k try c z n y c h " . J e s t to t a k zw an a

„ te o ry a błonki".

J a k j ą pogodzić z p o trz e b ą p obierania p o k a rm u ? Z pośród ró żn ych teoryj Lillie p rzy jm u je , że w p e w n y c h m o m e n ta c h podczas szybszego oddychania, a więc i n ­ te n s y w n ie js z e g o w y d z ie la n ia C 0 2, p r z e ­ nikliw ość błonki znacznie się zwiększa i, j a k p e w n e f a k t y w sk azu ją, p r z e n ik li­

wość t a idzie n a k orzy ść anjonów . To p r z e n ik a n ie anjon ów udało się s tw ie rd z ić w d a ls z y m ciągu za każ d em p o d ra ż n ie ­ niem ko m órki. A teraz j a k zastosow ać te w s z y s tk ie z ja w is k a fizyologii kom órki do p a rte n o g e n e z y . Otóż Lillie podnosi fa k t, że w s z y s tk i e czynniki, u ż y w a n e w p a rte n o g e n e z ie sztu czn ej p o s ia d a ją zdolność z m ie n ia n ia przenikliw o ści b ło n ­ ki kom ó rk o w ej. Po dniesien ie te m p e ra ­ t u r y może ta k i sam w p ły w w yw ierać.

Cóż więc w y w o łu je p ierw sz y podział j a j a ?

„ J a k iś k o lw ie k bodziec pow oduje z w ię k ­ szenie przenikliw o ści bło ny kom órkow ej z p rze n ik n ię c ie m n a z e w n ą tr z an jon ów i s p a d k ie m potencyału; w y n ik a ją stą d dwie m odyfikacye: p ierw sz a n a t u r y c h e ­ m icznej, d r u g a —fizycznej. Z je d n e j s t r o ­ ny m a m y z w iększenie w y d zielan ia C 0 2 i o k sy d a cy i w jaju, k tó re są źródłem energii, z d ru g ie j, j a k o w y n ik s p a d k u po-

Dlaczego nie przedostawałyby się do ko­

mórki?

(9)

JNTo 39 WSZECHŚWIAT

te n c y a łu e le k try c z n e g o — zwiększenie napięcia po w ierzchniow ego błonki k o ­ m órkowej

W d a lsz y m ciągu Lillie m usi p rz y p u ­ ścić, co n a s tę p u je : „zwiększenie napięcia pow ierzchniow ego zachodzi tylko n a dwu b ieg u n a c h k om ó rk i x); poniew aż zaś p r o ­ m ień k r z y w iz n y śc ia n ki k o m ó rk i s ta je się w t y ć h m ie js c a c h m niejszy, tw o rzą się wypukłości, g d y ty m c z a s e m sfera r ó ­ w nik ow a j a j a po zo staje stosu n k o w o p ła ­ ska. Przez u ja w n ie n ie się t y c h różnic p o w staje b ró zd k a podziałowa, idąca p rzez rów nik, gdyż s u b s ta n c y e ta m leżące od­

pły w a ją do biegu nó w . W ta k i sposób można o bjaśnić p odział cytoplazm y".

Co zaś do f ig u r y m ito ty c z n e j podczas podziału ją d r a , to Lillie p r z y jm u je d r u g ą hypotezę, że zw iększenie przenikliw ości błony s ta je się silniejsze n a b ieg u n a c h , a stą d i anjony, szybciej wychodząc, p o ­ w odują u tw o rz e n ie się d w u c e n tró w n e ­ g a ty w n y c h , a w s to s u n k u do nich k i e ­ r u ją się linie sił, w e d łu g k t ó r y c h u s t a ­ w ia ją się g r a n u la c y e i p ian k i c ytoplazm y.

Teo ry e Mac Clandona i E. N ew ton H e rv e y a w p ro w a d z a ją p ew n e zm ian y do tej teoryi zasadniczej; n ie p o d o b ie ń s tw e m byłoby j e j e d n a k u w z g lę d n ić w a r t y k u l e spraw ozd aw czy m .

Ja k a ż j e s t przyszłość p a rte n o g e n e z y sztucznej? R e z u lta ty p r a k ty c z n e przeszły n a jśm ie lsz e oczekiw ania. Udało się p r z e ­ cież d ro g ą p a rte n o g e n e z y s z tu c z n e j o t r z y ­ m ać jeżo w ce i rozgw iazdy, a że n ie o trz y ­ m ano dalszy ch pokoleń, to nie dowodzi nieskuteczno ści c z y n n ik ó w p a rte n o g e n e - ty czn ych, lecz trudności, w p row adzeniu

k u ltu ry . ,

Co dotyczę w y n ik ó w te o r e ty c z n y c h to te, przyznać należy, nie d ały ta k w i e l ­ kich w y n ików j a k i c h oczekiw ano, w z ią w ­ szy j e d n a k pod uw agę, że przez długi czas głów nem s ta r a n ie m było w y n a le z ie ­ nie najlepszego sposobu o trz y m a n ia larw , zro zum iały m się s ta n ie fakt, że re z u lta ty teoretyczn e nie są jesz c ze z b y t nikłe.

‘) J e s t to słaby p u n k t te o ry i—do św iad czen ia p rz e m a w ia ją bo w iem b ard z iej za je d n o s ta jn e m napięciem n a p o w ierz ch n i ja ja .

617

P r z e c z y ta ć tę książkę m usi k a ż d y przy ­ rod nik — po rusza ona nietyllco k w e s ty ę p arteno gen ezy , ale i w p ro w a d z a w n a j ­ nowsze p rą d y wiedzy biologicznej, o p a r ­ tej n a fizyko - chemii. Szkoda, że b rak w książce bibliografii.

Witold Stefański.

G R Z Y B Y W Ł A Ś C I W E J A K O P R Z Y ­ C Z Y N Y C H O R Ó B Z W I E R Z Ę C Y C H .

N ietylko b a k te ry e czyli g r z y b y roz- szczepkowe (Schizom ycetes) b y w a j ą p rz y ­ czyną na jróż nie jsz yc h procesów chorobo­

w ych u zw ierząt; toż samo można p o ­ wiedzieć i o g rzy bach w łaściw ych (Eu- mycetes), k tó re w p ra w d z ie najczęściej a ta k u j ą o rganiz m y roślinne, nierzadko je d n a k sta n o w ią również p rzy c z y n ę i cho­

rób zwierzęcych.

Grzyby, p a s o rz y tu ją c e n a zw ierzętach, s p o ty k a m y p rz e d e w s z y s tk ie m m iędzy p l e ­ śnia ka m i (Phycom ycetes); z n a jd u je m y m iędzy niem i przed staw icieli kilku r o ­ dzin, są tu m ianowicie g a tu n k i, należące do rodzin M ucoraceae, E n to m o p h th o ra - ceae, P y th ia c e ae , S ap rolegniaceae. Poza p leśn ia k am i z grzybów w ła ś ciw y c h n a ­ p a s tu j ą o rganiz m y zwierzęce jesz c ze wor- kowce (Ascomycetes), m ianowicie g a t u n ­ ki, należące do rodzin: S a c c h aro m y c e tes, A sp ergillaceae, H yp o creaceae i Laboul-

beniaceae.

Prz ed e w sz ystkie m za jm ie m y się ple­

śniakam i.

P e w n e g a tu n k i rodzaju Mucor (n ale żą ­ cego do ro d zin y Mucoraceae), rozw ijające się n a jpom yślniej w t e m p e ra tu rz e w y s o ­ kiej, zdolne są wyw ołać u człowieka za­

p alenie błony bębenkow ej lub z e w n ę tr z ­ nego p rze w o du słuchowego; cho robę tę m ed y c y n a określa j a k o Otom ycosis lub M yringom ycosis. J. S c h r o t e r w ym ienia trzy ta k ie g a tu n k i dla człow ieka n ie b e z ­ pieczne, m ianowicie M ucor corym bifer, Mucor rhizopodiform is i Mucor pusillus.

W p ro w adzen ie zarod nik ów w ym ien io n y c h g a tu n k ó w p le ś n ia k a (Mucor) do krwio- biegu ssak ó w w y w o łu je także choroby

(10)

618 W SZECHSWIAT JYo 39

organó w w e w n ę tr z n y c h , m a ją c e p r z e b ie g ś m ie rte ln y . P a s o rz y tn e g a t u n k i p le ś n ia ­ ka, choć, j a k widzimy, w d ziałan iu sw em bardzo niebezpieczne, są je d n a k ż e paso- rz y ta m i tylk o w a ru n k o w e m i; z u ro d z e n ia są one s a p ro fita m i, k tó re ty lk o w razie p e w n y c h s p rz y ja ją c y c h w a r u n k ó w , np.

w te d y , kied y p ew ne w ydzielin y g r o m a ­ d zą się w n a d m ie rn y c h ilościach lub też kied y s k ła d wydzielin j e s t a n o rm a ln y , osie d la ją się na d o tk n ię ty c h a n o m alią częściach ciała i w y w o łu ją z ap alen ie c h a ­ r a k t e r u w tórnego. Mucor c o ry m bife r i Mu- cor rh izop od ifo rm is po ddan e b y ły b a d a ­ niom we w ro c ła w sk im in s ty tu c ie fizyolo- gii roślin, p rzyczem ustalo no , że z a ro d ­ n iki o b u d w u ty c h form, w s trz y k n ię te do k rw io b ie g u k rólika, k ie łk u ją w w e w n ę t r z ­ n y c h o rg a n a c h zw ierzęcia i najczęściej w y w o łu ją ś m ie rte ln e zapalenie n e re k , n iek ie d y zaś z a p a ln y sta n chlonic k i s z ­ k ow yc h, śledziony, sz p ik u k o s tn e g o albo też, lecz to w raz a c h rza d k ich , zapalenie w ą tro b y . P sy , j a k w y k a z a ły d o ś w ia d ­ czenia, są o d porn e na działanie w s t r z y ­ k iw a n y c h do k r w io b ie g u z a ro d n ik ó w w m owie b ę d ą cy c h grzybó w .

G atu n k i, n ależące do rodziny Mucora- ceae, w y w ołu ją naogół, j a k w idzieliśm y, s t a n y zapalne, j a k o o b ja w y w tórne. Z n a ­ m y j e d n a k i ta k ie g r z y b y , k tó re sam e p rzez się s t a j ą się s p ra w c a m i choroby;

g r z y b y te należą do ro d zin y En to m o p h - t h o ra c ea e . J e d n y m z p rz e d staw ic ieli tej r o d z in y j e s t g r z y b E m p u s a m usc a e x), n osiciel epidem ii w śró d n a s z y c h m u ch dom ow ych. Często, szczególnie zaś na je s ie n i, w idzim y m u c h y j a k b y p r z y c z e ­ p ione do szyb, fira n e k , ś c ia n i t. d. z wy- c ią g n ię te m i n o g a m i i s k rz y d ła m i, z żół­

taw o - b iały m n a b rz m ia ły m odw ło k iem , całe o sn u te nib y d e lik a tn ą p a jęczyn k ą, k tó r a s ta n o w i w ła śn ie zaro d nik i g r z y b a p a s o rz y tn eg o . I n n y g a tu n e k tegoż s a m e ­ go rodzaju E m p u s a w y w o łuje e p id em ię pośród gą sie nic n iedź w ie d z ió w k i z w y c z a j­

nej (A rctia caja) 2). N iem niej za b ó jc z y

*) P o r. a r ty k u ł „O sz kodliw ości m u c h i spo­

sobach ich tę p ie n ia " W s z e c h św ia t, Na 25, 1913.

2) P o r. kron. nau k . , C horoba epid em iczn a g ą s ie n ic n ie d źw ie d zió w k i z w y c z a jn e j" W sz e c h ­ św ia t, JN» 32, 1913.

w d z ia łan iu j e s t in n y p rze d staw ic iel tej samej rodziny, m ianow icie E nto m o ph tho - r a A phidis; g r a s u j e m iędzy m szycam i i w k r ó tk im czasie z a b ija ich niezliczone miliony. N iezaw sze j e d n a k , nie we w s z y ­ s tk ic h w a ru n k a c h , może się rozwinąć epi­

dem ia, szerzona przez g r z y b y , należące do rod zin y E n to m o p h th o ra c e a e ; j a k o w a ­ r u n e k ko n iec z n y m u si u przed n io pano- w ać w danej g rup ie zw ierząt pew ien fi- zyologiczny sta n osłabienia, k tó ry j e usp o ­ s a b ia do przy ję cia epidemii. S to rm e r i K le in e p rzyp u sz c z ają , że mszyce s ta j ą się n a jła tw ie j ofiaram i t a k ic h epidemij w tedy , kied y n a d m ie rn e rozm nożenie się w yczerpało ich siły żyw otne. H iltn e r zaś, w y c h o d z ą c z założenia, że w a ru n k i ż y ­ cia m szyc są te m pom yślniejsze, im w m niej p o m y śln y c h w a r u n k a c h o dży ­ w ia n ia się z n a jd uje się roślina, na której one p a s o rz y tu ją , przyp u szcza, że w ted y t y lk o w y b u c h epidemii m iędzy m sz y c a ­ mi j e s t możliwy, k ied y po okresie dla ż yw iciela ich n ie p o m y ś ln y m z a p an o w u ją n anow o p o m y śln e w a ru n k i życia. W o b e c tego, że dla rozw o ju epidem ii m iędzy m szycam i, sz k odliw em i p a s o rz y ta m i r o ­ ślin, w a r u n k ie m konieczny m j e s t sta n pew neg o ich osłabienia czy to n a s k u te k n a d m ie rn e g o rozm nożenia się, czy też n a ­ s k u te k p e w n y c h zm ian atm o sfe ry cz n y c h , w a r u n k u ją c y c h z kolei s ta n z d ro w o tn y rośliny-żyw iciela, rozum iem y , że g rz y b y , w y w o łu ją c e epidem ię, n ie m ogą służyć n a m j a k o b ro ń do s y s te m a ty c z n e g o z w a l­

czania m szyc. Grzyb E n t o m o p h th o ra Au- licae w czasie wilgotnej i chłodnej po ­ g o d y ro zw ija się szybko i pew nie, zabi­

j a j ą c w o g ro m n ych ilościach gąsienice m o ty la nocnego, sów ki (Noctua piniper- da). T akież samo n iszczące działanie w y ­ w ie ra g rzy b T a ric h iu m m eg a sp e rm u m , a t a k u j ą c z n a n y c h s z k o d n ik ó w zboża, k a r ­ tofli, m archw i i t. d., la rw y s p rę ż y k a zbożowego (A g ro tis seg etum ). I n n y p rz e d ­ staw iciel tej sam ej rodziny, E ntom optho- r a r a d ic a n s , n a p a d a często j e s ie n ią n a g ą sie n ice k a p u s tn i k a (P ieris Brassicae) i pow oduje wśród nich w y b u c h epidemii.

Grzyby, należące do ro dzin y E n to m o p h th o ­ raceae, n a p a s t u j ą też ko m ary, kom arnice, sz a ra ń c z e i t. d.

(11)

j\r« 39 WSZECHSWIAT 619

P rz e jd ź m y zkolei do innej rodziny pleśniaków , P y th ia c e a e , k t ó r a posiada je ­ dnego ty lk o p rz e d s ta w ic ie la znanego ja­

ko p a s o rz y ta o rg an izm ó w zwierzęcych;

je s t n im P y t h iu m a n g u illu la e aceti. Sa- debeckow i, k tó ry g r z y b a tego odkrył, udało się z a o b se rw o w ać pod m ik ro sk o ­ pem cały proces z a ra ż en ia i choroby octów ki (Anguiłlula aceti) od chwili, k ie ­ dy zarodniki w n ik n ę ły do jej o rganizm u przez j a m ę g ę b ow ą aż do m o m en tu, kie­

dy z a k ie łk o w a ły i z abiły zwierzę n a p a ­ stow ane.

Pozo staje n a m je s z c z e do ro zpatrzenia jed n a z wyżej przy to c zo n y c h rodzin p l e ­ śniaków , m ianowicie ro d zin a Saprolegnia- ceae. P rz ed s ta w ic ie le j e j, podobnie j a k g rzy b y , należące do r o d z in y Mucoraceae, 0 ile wogóle są p a s o rz y ta m i zwierzęcemi, są niem i ty lko w a ru n k o w o , tylko wobec p ew n y c h s p r z y ja ją c y c h te m u okoliczno­

ści. Naogół n a p a s t u j ą one n a jro z m a itsz e z w ie rz ę ta w odne (złote ry b k i, żaby, r a k i 1 t. d.), przyczem p ro ce sy chorobowe (wtórne) przez nie w yw ołane, są zazw y­

czaj zlokalizowane w p e w n y c h ok reślo ­ ny ch częściach sk ó ry zwierzęcia, u ryb np. w częściach pozbawionych łuski.

W hodowli ryb, szczególnie gdy chodzi o z a ry b k i k a rp i lub złotych r y b e k , g rz y ­ b y S a p ro le g n iac e a e s ta n o w ią b a rd z o po ­ w ażne n ieb e z p ie c z e ń stw o , o ile z n a jd u ją się w w a r u n k a c h dla rozw oju k o r z y s t­

nych. O siedlają się one w t e d y n a p ł e t ­ w a c h i oczach ryb, p r z e n ik a ją do skrzeli, w y w o łu ją w nich s ta n z a p aln y i w ten sposób sp ro w a d za ją g r o m a d n ą śm ie rć ryb.

N ietylk o j e d n a k g r u p a pleśn iak ów z a ­ w iera r o d zin y grzybów , p osiadających zdolność w y w o ły w a n ia procesów c h o ro ­ b o w y c h wr o rg a n iz m a c h zw ierzęcych. Toż samo, j a k j u ż w s p o m n ie liśm y wyżej, do­

tyczę g r u p y w orkow ców , k tórej p a rę ro ­ dzin p r z e j r z y m y obecnie.

Zaczniem y od rod zin y S accharom yce- tes, g r zy b ó w drożd żow y ch, k tó re w yw o ­ łują wiele ogólnie z n a n y c h procesów cho­

robow ych. P rz e d e w s z y s tk ie m więc nalot na błonie śluzow ej, w y śc ieła ją c e j ja m ę u stn ą , u k a z u ją c y się u niem ow ląt, szcze­

gólnie zaś u n ie m o w lą t s ła b y c h łub n ie ­ dostatecznie odżyw ionych. P ro c es ten

w yw ołan y j e s t przez grzyb drożdżowy Saccharom yces albicans, k tó ry a ta k u je również młode cielęta. Mieczników w ro ­ ku 1884 o d krył d ru g ą jeszcze form ę g r z y ­ bów drożdżowych, p a s o rz y tu ją c ą n a o r­

g a nizm ach zwierzęcych, m ianowicie zn a ­ lazł g rzyb Monospora cu sp id a ta w jam ie brzusznej rozw ielitek (Daphnia), które, j a k wiadomo, sta n o w ią w ażną część po­

żywienia ryb. W obec o d k ry cia tego n a ­ su w a się p ytanie, czy epidemia, w y w o ły ­ w a n a pośród rozw ielitek przez g rzy b Mo­

nospora, w y w ie ra w pły w u je m n y n a s ta n zdrow otności ryb, lecz k w e s ty a ta, choć p osiadająca nader w ażne znaczenie ze względów gospodarczych, doty ch c z a s j e ­ szcze nie j e s t ro zstrz y g n ię ta .

Przedstaw iciele innej ro d zin y w o rko w ­ ców, Aspergillaceae, z a jm u ją poważne miejsce w rzędzie pasorzytów , w y w o łu ­ ją c y c h stan zapalny u sz u u ludzi: są to form y chorobotwórcze A sp e rg illu s i Pe- nicillium. Pod względem szkodliwości za jm u ją one miejsce przed o pisanem i w y ­ żej g a tu n k a m i rodzaju Mucor. N iektóre g a tu n k i ro d z a ju A spergillus b y w a ją t a k ­ że spraw cam i inn ych ciężkich procesów chorobow ych u ludzi, m ianowicie chorób podniebienia, dalej rogów ki (A spergillus nidulans), n a stę p n ie w yw o łują c horoby oskrzeli i płuc u p ta k ó w (A sp erg illus fu- m igatus), a n a w e t u ludzi d y a b e ty k ó w (A spergillus bronchialis); choroby te n ie­

rzadko m ają przebieg ś m ie rte ln y . Co zaś dotyczę specyalnie w y w o ły w a n ia chorób usznych, to A sperg illus i Penicillium od­

g r y w a ją role nierównorzędne; g d y bo­

wiem liczne g a tu n k i rod zaju A sp ergillu s w yw ołują ta k zw. w m ed yc ynie Otomy- cosis a s p e r g i ll in a ,. po m iędzy inn em i g a ­ t u n k i flavus, nidulans, fu m ig a tu s, micro- porus, n ig e r i t. d., to pom iędzy g a tu n ­ k a m i Penicillium niewiele ta k ic h m am y do zano tow ania (np. Penicillium m ini­

mum). Zarodniki n ie k tó r y c h g a tu n k ó w Penicillium , k tó ry c h o p tim u m t e m p e r a ­ t u r y leży ponad 37°, w p ro w a d z a n e do k rw iobie gu królików i psów, w yw o ływ ały ś m ie rte ln ą chorobę o rg an ó w w e w n ę tr z ­ nych, podobnie j a k się to działo w ta ­ kich sa m y c h dośw iadczeniach, p rze p ro ­ w a dz a nyc h z g a tu n k a m i g rzy b a Mucor.

(12)

620 W SZECHSW IAT J\r« 39

Do innej rod zin y w orkowców , m ia n o ­ wicie H y p o creaceae, n a le ż y g r z y b sp o ­ ry sz (Clayiceps p u rp u re a ), p a s o rz y t, n a ­ p a s tu j ą c y kłosy żytn ie. M ówim y t u o nim d latego, że ogólnie zn a n e są je g o prze- trw a ln ik i, p o d łużn e, ciem ne, t w a r d e ro ż­

ki, w y r a s t a j ą c e w m iejsce ziarn n a k ło ­ s a c h ż ytn ich . Otóż podobne p r z e trw a l- niki, j a k u form y Claviceps, z n a jd u je m y też u p a s o rz y ta zw ierzęcego, Cordyceps, p rzy c z e m p r z e trw a ln ik i te są otoczone, n ib y po c h e w k ą , s k ó r ą zn iszczon eg o p r z e ­ zeń ow ada. W C h in a c h z b ie r a j ą n a w io­

s n ę p r z e trw a ln ik i ro d z a ju C o rd ycep s, k t ó ­ re n a s tę p n ie z n a jd u j ą z a sto s o w a n ie, jako c enny ś ro d e k leczniczy „Hia Tsao To n g T s c h o n g " , u ż y w a n y w yłą c znie przez ro ­ dzinę c e sarsk ą. K o rz y ś c i p r a k t y c z n y c h przez n iszczenie ow adów s z k o d liw y c h g a ­ t u n k i C o rd yceps d o s ta r c z a j ą n a m w z g lę d ­ nie niewiele; bądź co bądź j e d n a k z d arza się, że g r z y b y te w y w o łu ją e p id e m ię i po­

m ię d z y sz k o d n ik a m i, t a k np. w p o łu d n io ­ wej P r a n c y i C o rd yc e ps m ilita ris a t a k o ­ w a ł m aso w o g ą s ie n ic e p r z ą d e k . I n n e g a ­ t u n k i tego s a m e g o r o d z a ju w y w o łu ją c z ęstokro ć e p id e m ię pośród m ró w e k , os, szerszeni, ró żn o ro d n y c h c h rz ą sz cz y , g ą ­ sienic i p o czw arek m otyli. D o o p is y w a ­ n ej ro d zin y H y p o c re ac e a e n a le ż y rów nież rodzaj B o try tis , p a s o r z y t u ją c y , pod o b nie j a k C ord y ceps, n a o r g a n iz m a c h z w ie rz ę ­ cych i pod o b nie j a k t a m t e n b ę d ą c y pa- s o rz y te m nie w a r u n k o w y m , lecz bez­

w zg lędn ym . B o tr y tis B a s s ia n a w 1763 r o k u zrządził o g ro m n e szkody w północ- no-w łoskich i południow o f r a n c u s k ic h h o ­ do w lach je d w a b n ik ó w , w y w o ła ł bow iem pośród g ą s ie n ic j e d w a b n i k a epidem ię, k t ó r a p r z y b r a ła p rz e r a ż a ją c e ro zm iary . Tenże s a m j e d n a k g a t u n e k o d d a je k ied y - indziej u s łu g i człow iekowi, np. niszcząc g ą sie n ice mniszki, t a k sz kodliw ej dla g o ­ s p o d a r s t w a leśneg o. B o tr y tis te n e lla w y ­ w ołuje ch o ro b y wśród ró ż n y c h p ę d ra k ó w , niszczący ch ko rzenie roślin. G a t u n k i r o ­ d zaju Isaria, n a le ż ą ce g o do tejż e s am ej, co B o t r y ti s rod zin y, n a p a d a j ą n a g ą s i e ­ n ice m oty li, n a ich poczw ark i, n a s z e r ­ szenie, chrząszcze dojrzałe i ich larw y , w re szc ie na czerwce, j a k to czyni I s a ria lecaniicola.

Z w y m ien io n y c h n a p ocz ątk u n iniejsze­

go a r t y k u ł u rodzin, n a le ż ą cy c h do wor- k ow ców i z a w ie ra ją c y c h formy, pasorzy- tu ją c e n a o rg a n iz m a c h zwierzęcych, po­

z ostaje n a m ju ż j e d n a tylko, L aboulbe- niaceae. G a tunki, zaliczające się do tej rodziny, osiedlają się n a chrząszczach, ż y ją c y c h n a d w odą lub też w sam ej wo­

dzie, n a m u c h a c h d o m ow y ch (Stigm ato- m y ce s Baeri), dalej n a w sz a c h, ż yjących na n ieto p e rz a c h (N y c te rib ia dufourii).

G rz y b y te p rzeno szą się z je d n e g o in d y ­ w id u u m zw ierzęcego na d r u g ie p rze w aż ­ nie podczas a k t u płciowego, lecz naogół nie p r z e d s ta w ia ją dla go spo darzy sw y c h ta k ie g o n ieb e zpieczeń stw a, j a k g a tu n k i, n a leżące do in n y c h , wyżej o p isa n y c h ro­

dzin.

W e d łu g d -ra Obersteina streść. J. B.

Akadem ia Umiejętności.

III. W ydział m atem atyczno-przyrodniczy.

Posiedzenie dnia 7 lipca 1 9 1 3 r.

Przewodniczący: Czł. E. Godlewski sen.

S ek re ta rz przedstaw ia w ydaw nictw a, k tó re u k az ały się od czasu o statniego posiedzenia:

1) B u lletin In te rn a tio n a l de lA c a d śm ie des Sciences de Craeovie, Classe des S cien­

ces M athem atiąu es e t N atu relles, Sórie A, JV° 6 (juin). Zaw iera rozpraw y pp. Biaio- brzeskiego, S teinh ausa, G. P ólya, W. L am ­ pego i p. J . M iłobędzkiej, Z. Rozena, K.

Dziew ońskiego i C. Paschalskiego, Tad. God­

lew skiego, M. Lim anow skiego.

2) B u lletin In te rn a tio n a l de l ’A cadem ie des S ciences de C racovie, Classe des Scien­

ces m a th e m a tią u e s e t n atu re lle s, Sórie B, JVe 5 (m ai). Zaw iera rozpraw y pp. J . Zie­

lińskiej, C. B eigel - K laftenow ej, M. M atla- k ów ny , pp. Al. R osnera i J . Z ubrzyckiego, L . Sitow skiego, E . L . N iezabitow skiego, J . Dom aniew skiego, H. Zapałowicza, J . W il­

czyńskiego.

S ek re ta rz przed staw ia nadesłany A k a d e ­ mii „N ie m ie c k o -p o lsk i (i polsko-niem iecki) słow nik g ó rn icz y ", opracow any przez inży­

n iera górniczego p. F elik sa P ie stra k a z oka- zyi 50-letniego istn ien ia Szkoły górniczej w W ieliczce i pośw ięcony polskim szkołom górniczym (W ieliczka 1913, nakład au to ra).

Czł. N ap. C ybulski przedstaw ia rozpraw ę

Cytaty

Powiązane dokumenty

niach swych musi on zwracać szczególną uwagę na ciała przejściowe, znajdujące się w stanie przeobrażania się, gdyż poznanie ich da mu wskazówki o procesach

wań było oznaczenie p ochłaniania przez atm osferę ziem ską.. Rok bieżący 1913 pozostanie zapisany w rocznikach m eteoro­.. logii jako niezw ykły p rzy k ład

M esothorium yersuche an tierischen Keimzellen, ein exp erim enteller Beweis fur die Idio plasm anatu r der K ernsubstanzen.. Allgem eine

Lecz jeżeli są słabe i źle pływają, m ogą pozostaw ać w wodzie tylko przyczepione do roślin (większość hydrofilidów)... podlegają tem u

Co dotyczę tracenia masy przez komety, to w rozprawie naszej rozpatrzyliśmy tylko jedno jego następstwo: zmniejszenie ciążenia kom ety k u słońcu. Możliwe i

opisuje, po Części na podstawie m a tery ału zielnikowego, osobliwy sposób czepiania się zapomocą odrębnych pędów, k tó ry c h właściwości są pośrednie

nych badaniach Severiego, odnoszącyoh się do powierzchni algebraicznych regularnych, k tóre zezwalają na nieciągłą g ru p ę prze­.. kształceń

Te same elektrony stanowią według wszelkiego prawdopodobieństwa ośrodki odjemne jo n u gazowego, przyczem alo- mion dodatni, wytworzony przez joniża- cyę z atomu