JMŁ 33 (1679). W arszaw a, dnia
16sierpnia
1914r. Tom X X III
PRENUM ERATA „W SZEC H ŚW IA TA ".
W Warszawie: roczn ie rb. 8 , kwartalnie rb. 2.
Z przesyłką pocztową ro czn ie rb. 10, p ó łr. rb. 5.
PRENUMEROWAĆ MOŻNA:
W R edakcyi „ W szechśw iata" i w e w szy stk ich księgar
niach w kraju i za granicy.
R edaktor „Wszechświata** p rzyjm uje ze sprawami redakcyjnem i co d zien n ie od god zin y 6 do 8 w ieczorem w lokalu redakcyi.
A d r es R ed a k cy i: W S P Ó L N A .Nb. 37. T elefon u 83-14.
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
O D L E G Ł O Ś Ć M I Ę D Z Y O C Z O D O Ł O - W A , A S P O S T R Z E G A N I E
T R Z E C H W Y M I A R Ó W .
J e d n ą z cech, u w z g lę d n ia n y c h przez, antropologię, j e s t odległość międzyoczo- dołowa, p rzyczem u w zg lędnia się z w ykle d w a p o m ia ry — odległość międzyoczodo- łowi w e w n ę tr z n a i z e w n ę trz n a. Cecha ta dla d y a g m z y antropologicznej należy do znam ion drug o rzęd n ych , ponieważ w s to s u n k a c h m iędzy rasow y ch ludzkości nie w y k a z u je w a h a ń t a k praw idłowych, j a k np. p ig m e n ta c y a , k s z ta łt włosów, szerokość nosa i t. d., z tego też powo
du nie może by ć po d sta w ą k la s y lik a c y i ty p ó w a n tro po log iczn ych, w z e staw ien iu j e d n a k z in nem i może być c e n n y m p rz y c z ynk iem w b a d a n ia c h etnologicznych.
T rz eb a powiedzieć, że t ą s tro n ą do tej pory mało się z ajm ow ano i mało jej przyp isy w ano znaczenia, a to zarówno z powodów wyżej p rzytoczonych, j a k też w przew ażnej części dlatego, że cecha t a niem oże b y ć m iern ikiem , gdy o k re ś la m y t a k zw. „wyższość" lub „niższość"
typów, g dy ż w a h a n ia j e j nie z n a jd u ją
się w ża d n y m s to s u n k u k o r e la c y jn y m ani do rozw oju i n te le k tu a ln e g o poszcze
gólnych ludów, ani do stano w isk a, ja k ie z a jm u ją w cywilizacyi; p o rów nanie ze ś w ia te m zw ie rz ą t też k w e s ty i tej nie w y jaśn ia , gdyż np. odległość międzyoczo- dołowa u m ałp c z łe k o k s z ta łtn y c h w y k a zuje w a h a n ia podobne, j a k u r a s lu d z kich; u n ie k tó ry c h zaś, j a k u o ra n g u ta n - ga, j e s t ona stanow czo m niejsza, niż ś r e dnio u człowieka; z d rug ie j s tr o n y w ię k szość in n y c h ssak ó w m a oczy s k ra jn ie szeroko ro zstaw ione, leżące często w pła
szczyznach nieom al ró w noległych.
Mimo to odległości między oczodołami
u ras różnych są n iejednakow e, w o b r ę
bie zaś je d n e j r a s y w y k a z u ją znaczne
nieraz w a h a n ia — in d y w id u a ln e i zależne
od sk ła d u plem iennego; nie od rzeczy
przeto byłoby się zastanowić, czy te ró
żnice nie wiążą się z pew nem i w ła ściw o
ściami p sy c h ic z n em i lu b uzdolnieniam i,
plem iennem i albo in dyw idualnem i. Otóż
jeżeli weźm iem y oczy ludzkie, u s ta w io
ne j a k zazw yczaj w jed n e j mniej więcej
płaszczyznie, to im odległość m iędzy
osiami oczne mi j e s t większa, a co zatem
idzie—większy j e s t k ą t pomiędzy niemi
podczas spoglądania n a d any przedm iot,
514 W SZECHSW IAT JS& 33
te m w ię k s z a j e s t zdolność „widzenia*
t. j. o d c z u w a n ia t ró jw y m ia r u ; tem p l a s ty c z n iej np. w y s tę p u je w św iadom ości b r y ło w a to ś ć cial. Pochodzi to stą d , że j a k w iadom o w k a ż d y m oku ten sam p rze d m io t odbija się j a k o płaszczyzna ale z nieco innej s tr o n y , a dopiero d w a te o b ra z y w św iadom ości naszej łączą się w całość p lasty czn ą.
W p arze z te m człow iek o oczach s z e roko r o zs ta w io n y ch , sp o g lą d a ją c n a d a n y p rze d m io t, m usi b ardziej n a tę ż y ć m ięśnie oczne d la akom odacyi niż człow iek z wąz- ko ro zsta w io n em i oczyma. W rezultacie więc im odległość między osiam i oczne- m i j e s t m niejsza, a z n a jd u je się ona w b a rd z o ścisłym s to s u n k u korelacyi z odleg łościam i m iędzyoczodołow em i, te m więcej d ziałanie ich w rez u lta c ie upo
d a b n ia się do d z ia łan ia j e d n e g o oka, t. j.
do w id zen ia płaszczyzny; o dw ro tn ie, im odległość m iędzy osiami j e s t większa, t e m b a rd z ie j w y k sz ta łc o n a być m usi z d o l
ność od c z u w a n ia p r z e s trz e n i i ciał b r y ło w a ty c h ; gdyż n ie ty lk o sam o w idzenie p rzed m io tów j e s t doskonalsze, ale w y s i łe k p o trz e b n y do sk ie ro w a n ia w z ro k u ku j e d n e m u p u n k to w i może słu ż y ć w p e w n y m s to p n iu za m ia rę odległości po
s z czegó lny ch p u n k t ó w ciała m iędzy so bą j a k i o d d a le n ia ich od oka.
W n io s k u ją c dalej — je d n o s t k i, a tak ż e g r u p y etn ic zn e , o oczach s zero k o r o z s t a w ionych, p o w in n y się odznaczać n i e t y l ko lepszem „w idzeniem " i o d c z u w a n ie m p r z e s trz e n i i ciał tró jw y m ia r o w y c h , ale także u m ie ję tn o ś c ią lepszego o d tw a rz a n ia sobie w fan ta z y i te g o w s z y s tk ie g o więc, p o w in n y się odznaczać zd o ln ościam i do g e o m e try i, m e c h a n ik i, s k u lp t u r y . S p r a w a t a d o tąd nie była jeszcze p rze d m io te m b a d a ń n a u k o w y c h ; niew ą tp liw ie j e d n a k bliższa przyszłość w y ka ż e , o ile w n io sk o w anie te o r e ty c z n e z n a jd z ie u z a sa d n ie n ie w p r a k ty c e . K la sy cz n e tw a r z e grec k ie b y n a jm n ie j nie n a le ż ą do t y p u o wązko ro z s ta w io n y c h oczach, a przecież są one uo so b ieniem r a s o w e g o p ięk n a , tak , j a k pojmow ali j e tw ó rc y , n a le ż ą c y do ludu, k tó ry d la s k u lp t u r y i dla g e o m e tr y i ma n ie ś m ie rte ln e zasługi.
Nie bez znaczenia, zap ew n e też j e s t fak t, że żydzi, k tó rz y należą do ty p u o wązko ro zs ta w io n y c h oczach, w y k a zują bardzo mało zdolności do sz tu k p la s ty c z n y c h , również nie są silni w m e chanice, a m alarstw o , wprawdzie nie j e s t im t a k obce j a k p op rzed nie dw ie gałęzi, j e d n a k w poró w n a n iu z innem i n a r o d a
mi s to ją pod ty m w zględem na s z a ry m końcu; owo upośledzenie p rz e d s ta w i się jeszcze ja s k r a w i e j , jeżeli u w z g lę d n im y udział ich w m uzyce, litera tu rz e .
P r z e d p a ru laty toczyła się w l i t e r a tu rz e n auk ow ej d y s k u s y a na t e m a t —d la
czego żydzi, k t ó r z y w analizie m a t e m a tycznej zaznaczyli się w y b itn em i p r a c a mi, w dziedzinie g e o m e try i żad ny ch z a s łu g nie m ają; w k aż d y m razie tw ó rcz y udział ich w tej gałęzi wiedzy s p ro w a dza się do m inim um .
Nie od rzeczy będzie też zaznaczyć, że lud polski, k tóry odznacza się w y b i t nie szeroko ro zsta w io n em i oczyma, w y k a z u je naogół dużo zdolności do rzeźby, zarów no w sz tu c e j a k i w rzem iośle od znacza się poczuciem p la s ty k i i pod ty m w zględem biegunow o różni się od ż y dów.
W ł. Kamocki.
Prof. dr. R IEC K E.
N A J N O W S Z E P O G L Ą D Y N A E N E R G I Ę .
Gdy podnosim y ciężar, z y sk u je m y przez
to p e w n ą m ożność w y k o n y w a n ia pracy,
lub, j a k mówimy, p e w n ą en erg ię. E n e r
gia rośnie w raz z w y sok ością ciężaru
nad ziem ią, i r u c h ciężaru w y d a je n am
się procesem n a w s k r o ś ciągłym . Ciężar
p r z e b y w a w sposób c iągły w sz y s tk ie m o
żliwe w ysokości n a d poziomem ziemi,
a ponieważ e n e rg ia j e s t p ro p o rc y o n a ln a
w zględ em w yso ko ści ciężaru, to i e n e r
gia przechodzi w sposób c ią g ły przez
wszelkie w artości: j e s t ona. r ó w n a zeru,
g d y ciężar spoczy w a n a ziemi, i w z r a s ta
JSIfi 33 WSZECHSWIAT 515
n a s tę p n ie w sposób ciągły aż do w a r t o ści n ajw yższej, odpow iadającej o s ta t e c z nej wysokości ciała n a d ziemią. E n e rg ia więc u k a z u je się nam, j a k o zm ienna cią
gła, k t ó r a w e w n ą trz dan ych g ran ic p rz y b ierać może wszelkie dowolne wartości.
Jeżeli sw obodnie opuścim y ciężar pod
niesiony, to spadnie on na ziemię, a u dzie
lona m u pierw otnie en e rg ia m echaniczna zam ien ia się w te d y w in ną postać e n e r
gii, w ciepło. Jeżeli przypuścim y, że z a m ian a ta j e s t całkow ita, o k azu je się, że i e n e rg ia cieplna, przez ciało w y tw o rz o na, p r z y b ie ra ć może w d anych g ran ic ac h w szelką w a rto ść dowolną, a więc i cie
pło u k a z u je się nam, ja k o wielkość, w sposób c ią g ły przechodząca od jed n e j w a rto śc i do d rugiej. P o w sta je p rzy te m pytan ie, j a k —zgodnie z poglądam i fizyki współczesnej — z a w a rta w ciele en e rg ia cieplna rozm ieszcza się w obszarze po
szczególnych m olekuł lub atomów. Jeśli ciało j e s t stałe, p rzyp u szcza się, że po
j e d y n c z e m olekuły lub a to m y z n a jd ują się w r u c h u o sc y la c y jn y m dokoła p e w n y c h położeń rów now agi, przyczem ilość w a h a ń dla różny ch molekuł lub atom ów może być różna, zależnie od ich n a t u r y fizycznej. E n e r g ia pojedyńczego a to m u określa się ilością d r g a ń w ciągu jed n e j s e k u n d y , j a k o te ż a m p litu d ą d r g a
nia. N iech będzie te d y dana ca łk o w ita e n e rg ia ciała lub c ałkow ita je g o z a w a r tość ciepła. J a k rozmieszcza się w ów czas ta e n e rg ia cieplna poprzez pojedyń- cze a to m y ciała? A b y odpow itdzieć na to p y ta n ie , w y o b ra ź m y sobie istotę, k t ó rej n ieskończenie w y o strz o n y wzrok do
strz e g a ć może p ojed yńcze atom y, a k t ó rej w rażliw ość ś w ie tln a j e s t t a k silna, że może o n a 'o b s e r w o w a ć rozdzielnie z ja wiska, n a s tę p u ją c e po sobie w n ie s k o ń czenie m ały ch odstępach czasu. Je śli is to ta t a s k ie ru je sw ą u w a g ę na pewien poszczególny atom , zauważy, że w pe
wnej chw ili w y k o n y w a on ru ch szybki, w n a s tę p n e j r u c h ten słabnie, wreszcie n a s tą p i m om ent, w k t ó r y m ato m o b s e r
w ow any w y d a się w spoczynku, poczem znowu d r g a ć pocznie. Oko więc n ie s k o ń czenie w y ostrzo ne dostrzeże w te n s p o sób p e w n ą ilość atom ów, z n a jdu jący ch
się w s ta n ie spoczynku; dojrzy ono i in ne atom y, szybkim ożywione ruchem , oraz jeszcze inne, stopniow o przechodzą
ce od s ta n u s p o c z y n k u do najszybszego ruchu. N a zasadzie dłuższych obserw a- cyj można byłoby obliczyć dla p o jed yń czego a to m u ś re d n ią w artość energii r u chu drgającego, j a k ą atom posiada. Dla tej właśnie w arto ści średn iej obowiązuje sły n n e praw o, o d k r y te przez Boltzman- na, że dla w s z y s tk ic h poszczególnych atom ów ciała j e s t ona jed n a k o w a, n i e zależnie od ich odrębnej n a t u r y fizycz
nej. J e s t to d e m o k ra ty c z n a zasad a roz
m ieszczenia energii. Każdy ato m ciała posiada t e n sam ud ział w ogólnym z a so bie energii bez w zględu na je g o poszcze
gólne własności. Nie należy j e d n a k tego rozum ieć w ten sposób, że w każdym poszczególnym punkcie czasow ym w s z y stkie a to m y posiadają tę sam ę część energii, W każdym tak im punkcie p o dział ogólnego zasobu e n e rg ii j e s t b a r dzo n ieje d n o s ta jn y , podział ten podlega je d n a k zmianom, o d b y w a ją c y m się w sp o sób ciągły: posiadanie en erg ii zmienia się w poszczególnym atom ie, i każdy poszczególny atom, średnio biorąc, z p e w nością posiądzie te n sam udział w ogól
n y m zapasie energii, jeśli tylko zdoła przeczekać czas dostatecznie długi.
Te sta re poglądy, k tó re zaledwie przed kilku la ty pow szechnie uchodziły j e s z cze za dobrze u zasadnione, u leg ły roz
biciu w d w u m iejscach. P ierw sze j e s t określone przez praw o promieniow ania.
P rz y p o m n ijm y sobie, że prom ieniow anie, w ysy łane przez ja k ie ś ciało, s p o s tr z e g a my głównie, j a k o prom ieniow anie ciepl
ne i tylko w bardzo m ałym obszarze do
s tr z e g a m y je , j a k o prom ien io w an ie ś w ie tl
ne; że dalej wszelkie prom ieniow anie po
w staje w s k u t e k d r g a ń cząsteczek e le k try czn ych , elektronów , w e w n ątrz a to mów lub molekuł. Ogólnie powiedzieć możemy o praw ie p ro m ieniow ania, co n a stępuje:
C a łkow ite w y sy ła n e przez ciało p ro
m ieniow anie w z ra sta b ardzo szybko wraz
z te m p e ra tu rą , co d a je się stw ierd zić
przez m n óstw o p rzy kład ów , z a cz e rp n ię
ty c h z życia codziennego. Ale niety lko
516 WSZECHSWIAT JSfe 33
ca łk o w ite napięcie p ro m ie n io w an ia z m ie n ia się zależnie od t e m p e r a t u r y , lecz ta k ż e i je g o n a tu r a . P ro m ie n io w a n ie , w y s y ła n e przez ciało, o g rze w an e zapo- m ocą wody, nie działa wcale n a wzrok.
Ciało, o g rza n e do 500° s ta j e się czerwo- nem, do 1 000° — żółtem, do 1 600° — bia łem. W y n ik a s tą d , że ciało o g rza n e w y sy ła je d n o c z e śn ie prom ienie o bard zo r ó żnej długości fal. Ciało o te m p e r a t u r z e 100° w y syła tylk o p ro m ien ie długofali- ste, nieczyn ne pod w zględem o p ty cz n y m ; w 500° m a s im u m p ro m ie n io w a n ia p r z e nosi się ku m n ie js z y m d łu gościom fal i w y s t ę p u ją prom ienie, w y w o łu ją c e o p ty czne w rażenie czerw ieni. P o d c z a s d a l
szego w z r a s t a n ia t e m p e r a t u r y m a x im u m p ro m ie n io w an ia przenosi się coraz b a r dziej k u m n ie js z y m d łu g o ściom fal, tak, że w te m p e r a t u r z e słońca 5 000° leży ono po s tr o n ie koloru żółtego. J e d n o c z e ś n ie j a s k r a w o w y s t ę p u ją w sz y stk ie pro m ie nie w id m a i zbiorow e działanie kolorów wy wołuje w ra ż en ie koloru białego. T en ogólny opis sto s u n k ó w został u j ę t y w p r a wo, z d o b y te d ro g ą e m p iry cz n ą , zapomo- cą k tó re g o można ok reślić siłę p ro m ie n io w a n ia w zależności od t e m p e r a t u r y i długości fali. J e s t to z a d a n ie m fizyki te o re ty c z n e j uzasadnić p ra w o to n a p o d s ta w ie r o z w in ię ty c h w fizyce pojęć o r u chu ciał, w szczególności o d r g a n ia c h elektronów , we w n ę t r z u ato m ó w z a w a r tych , i p o w s ta ły c h s tą d w e te rze falach e le k try c z n y c h . U siło w an ia te pozostały j e d n a k zupełnie bezowocne. Możemy t y l ko tyle_pow iedzieć, że n a zasadzie p r z y toczonych pojęć fiz y c zny c h n iem o ż liw ą j e s t rz e c z ą w y p ro w a d z ić p raw o prom ie
niow ania, k tó r e b y odpow iadało s to s u n k o m rze c z y w isty m .
T a k i b ył s ta n k w e s ty i, g d y P la n c k po wziął śm ia łą myśl o d rzu cen ia obu p r z e s ła n e k ciągłości e n e rg ii i jej j e d n o s t a j nego rozm ieszczenia. J e ś li ro zw a ża ć b ę dziem y a to m z p e w n ą o k re ś lo n ą ilością drg ań , to ato m ten, p o d łu g ^ P la n c k a , nie może p rzy jm o w a ć e n e rg ii w ilości, z m ie niającej się w sposób ciągły, , lecz w c h ł a n ia j ą w zupełnie o k reś lo n y c h częściach , zależnych od ilości d r g a ń atom u. Je śli przeto n a d a je m y a tom ow i p e w n ą o k r e
śloną ilość energii, to m usim y sobie w y obrazić e n e rg ię tę podzieloną na j e d n a kowe, pojedyńcze, rów ne części pewnej stałej, pomnożonej przez liczbę d r g a ń atom u. Części te noszą nazwę k w a n tó w energii. A tom może przeto w chło nąć t a ką właśnie ilość en erg ii lub je j w ie lo krotność, n ig d y zaś ułameK k w a n t a e n e r gii. P r z y p u sz c z e n ie to j e d n a k wyłącza ciągłość, j a k o te ż je d n o s t a jn e rozm iesz czenie energii. Jeśli w y o b ra z im y sobie ciało, sk ła d a ją c e się z ato m ów o różn y ch liczbach drg ań , to k a ż d y atom o o d m ie n nej liczbie d r g a ń posiada in n ą zdolność p rzy jm o w a n ia energii. Najusilniej d r g a j ą c y m atom om o dp ow iad ają n a jw ię k s z e k w a n t a energii, to znaczy, że części, w j a k ic h a to m y te w c h ła n ia ć m ogą energię, są w iększe, niż w p rz y p a d k u atom ów 0 d rg a n ia c h powolnych. Szybko d r g a j ą ce a to m y m o g ą przeto również p rzyjm o w ać w ięk sze ilości energii, niż atom y, k tó re d r g a j ą powoli. Otóż, sz y bk ość d r g a ń j e s t zależna od siły, z j a k ą a to m y są u t r z y m y w a n e w s ta n ie spoczynku. Im w ięk sza j e s t ta siła, te m też w iększe są drg an ia . Z dru giej stro n y , atom te m tru d n ie j zo staje w y p ro w ad zo n y ze swego s ta n u r ó w n o w a g i przez jak ą ś z e w n ę tr z n ą siłę zakłócającą, im w iększa j e s t siła, k t ó r a u t r z y m u je go w s ta n ie spoczynku.
Im przeto pew niejsze j e s t położenie a t o mu, t e m w ię k szy j e s t k w a n t energii, k t ó r y atom p r z y ją ć zdoła. R ó w n o u p ra w n ie nie atom ów j e s t przez to zniesione, 1 w ogólnem bo g a c tw ie e n e rg ii te ty lk o a to m y m ają udział n ajw ię k sz y , k tó re są u t r z y m a n e w s ta n ie spoczynku przez siły n a jw ię k sz e. W y c h o d z ą c z tego nowego a o ry g in a ln e g o pojęcia k w a n tó w energii, P la n c k m ógł w y p ro w a d z ić p r a w o p r o m ieniow ania, k tó re doskonale z g a d za się z p r a w e m em pirycz ne m , i u s p ra w ie d li
wić w te n sposób now y pogląd n a kwe- styę, t a k sp rz e c z n y ze w s z y s tk ie m i do- ty ch c z a so w e m i pojęciami.
Nowe p o jm o w an ie rzeczy spraw dziło
się znakom icie i w innej dziedzinie. Dla
ciepła w łaściw ego e le m e n tó w istnieje
praw o D u lo n g a i P e tita , k tó r e w ysłow ić
m ożn a w sposób n a s tę p u ją c y : ciepło, k t ó
rego d o s ta rc z y ć m u sim y atom ow i stałego
J\I
ł33 WSZECHSWIAT 517
e le m e n tu w celu p o dniesien ia te m p e ra t u r y je g o o 1 stopień, j e s t dla w szystkich ciał je d n a k o w e . Od czasu, j a k praw o to zostało o d k ry te , z n a n y n a m j e s t je d e n ty lk o w y j ą te k od tej zasady, mianowicie:
węgiel, k tó re g o ciepło właściwe stanow i V3 ciepła właściw ego większości ele m en tów s ta ły c h . W y j ą t e k ten sta ra n o się położyć n a k a rb zależności ciepła atom o
wego od t e m p e ra tu ry . Ciepło atomowe w ęg la j e s t w zw ykłej te m p e ra tu rz e s to su n k o w o bardzo małe; w z ra sta ono wraz z t e m p e r a t u r ą i w te m p e ra tu rz e powyżej 1 000° zbliża się do pew nej stałej w arto- ś ci g ranicznej, do której sto s u je się p ra
wo D u lo n g a i P e tita. W ielk a j e s t tedy z a słu g a N e rn s ta , że wykazał, iż z ach o w a
n i e się w ęg la b y n a jm n ie j nie sta n o w i w y j ą t k u , lecz owszem, p r z e d s ta w ia ogól
ny p rze b ie g ciepła atom owego. Ciepło a to m o w e w szelk ich ciał m aleje wraz z te m p e r a t u r ą , s pa dek j e d n a k ciepła dla w iększej części ciał j e s t d o s trz e g aln y do
piero w t e m p e r a tu r z e bardzo niskiej, k t ó r ą o s ią g n ą ć zdołano, g d y udało się s k r o plić p o w ietrze, tlen i hel. To zjawisko p r z e b i e g u ciepła atom ow ego również nie d aje^ się pogodzić z; zasad ą je d n o s ta jn e g o rozm iesz c ze nia energii. S taje się ono do p iero zrozum iałem , gdy o b iera m y za p u n k t w y jśc ia pojęcie k w a n tó w energii.
Zależność ciepła atom ow ego od t e m p e r a t u ry , k t ó r a w y n ik a z nowego p ojm ow a
n ia rzeczy, zg adza się w sposób zupełnie z a d o w a la ją c y z p raw e m zależności, ja k i e o d k ry to n a drodze doświadczalnej.
Przez w p ro w adzen ie k w a n tó w energii te o r y a w łasn o ści fizycznych ciał s ta ły c h p o z y sk ała p u n k t widzenia zupełnie ogól
ny. Z p o w o du p ew n e g o s z ere g u w łasno ści ciał s ta ły c h ju ż poprzednio d o m y śla no się zachodzącego między niemi zw iąz
ku, nie udało się j e d n a k pozyskać j a sn e g o n a s p ra w ę poglądu, dopóki p o ję cie k w a n tó w e nergii nie doprowadziło do zupełnie określon y ch , przez prawo w y r aż o n y c h związków.
Nowe drogi poznania rozluźniły dobrze w s w y c h częściach dopasow any gm ach daw nej fizyki, i s ta r e zasady fizyczne n ie u k a z u ją się ju ż nam, ja k o b ezw zględ
ne p r a w d y powszechne, lecz j a k o tw ie r
dzenia, któ re tylko w pewnych g r a n i cach odpow iadają o bserw ow an ym f a k tom, i k tóre poza tem i gran ic am i nie są prawdziwe.
S ta n przejściowy, w ja k i m [znajdują się obecnie poglądy fizyczne, p o z o s ta w i a — rzecz p rosta — niejedno do życze
nia. B rak m ianowicie łącznika m iędzy sta re m i zasadam i m echaniki, k tó ry c h stosow alność i p o ż y te o z n o ść/w ro zleg ły m zakresie zjaw isk nie może uleg ać w ą tp li
wości, a nowem i m etod am i pojm ow ania.
Je śli atom tylko w stanie d r g a ją c y m zdolny j e s t p rzy jm o w ać energię w o k re ślonych k w a n ta ch , to p o w staje Spytanie, j a k się rzecz ma z p rzy jm ow a n ie m e n e r gii przez atom , ożywiony Jru c h e m j e d n o s ta jn y m lub je d n o s ta jn ie przyspieszo
nym? Czy możemy w tym razie u t r z y m ywać, że k w a n t energii, odpow iadający s tanow i atom u j e s t n iesko ń czen ie mały, i czy na tej drodze pojęcie ciągłości jzm ia- ny energii dałoby się zachwiać?
Są to p y ta n ia , n a k tó re w^chwilijobec- nej niem ożna dać żadnej określonej o d powiedzi. U siło w an ia przerzucenia m o s tu m iędzy nowem i pojęciam i a starem i, do k tó ry c h się j u ż przyzw yczailiśm y, przypom inajew angeliczną p rzenośnię o no- wem winie, k tórem s ta r e napełniono w o r
ki. P rzyjdzie chwila, k i e d y / o k a ż e ! się koniecznem przekształcić fizyczny obraz św iata, w now ym j e d n a k o b r a z i e j s ta r e praw a fizyczne, we w łaściw ym u m ie sz czone punkcie, zach ow ają swoję w a rto ść i znaczenie.
Tłum. I. Faterson.
H. V I G N E R O N.
D W Ó J Ł O M N O Ś Ć C I E C Z Y C Z Y S T Y C H .
Gdy um ieścim y p e w n e , ciecze w polu
e le k try c z n e m lub m a g n e ty c z n e m , s t w i e r
dzimy, że n a b y w a j ą one w k ie r u n k u li-
nij pola, w łasności o p ty cz n y c h odm ien
n y c h od tych, ja k ie p o s ia d a ją w k i e r u n
518 WSZECHSWIAT J\ó 33
k a c h p ro sto p a d ły c h . Ciecz zach ow u je się, j a k p ł y tk a k r y s z t a ł u jedno o siow ego , inaczej m ów iąc d r g a n i a ś w ie tln e ró w n o leg łe do linij siły i d r g a n i a p rosto p a d łe ro z c h o d z ą się w niej z ró ż n e m i p r ę d k o ściam i.
K errow i zaw dzięczam y pierw sze tego ro d za ju spostrzeżenie, lecz w y k a z a ł te z ja w is k a M ajorana, to też często j e n a z y w a m y „ z ja w is k a m i M a jo r a n y “. F iz y k te n z a u w a ż y ł w r o k u 1902, że n ie k tó r e p r e p a r a t y koloidalne (za w ie ra ją c e c z ą ste c z k i u ltr a -m ik r o s k o p ijn e , o k tó ry c h t a k często j e s t m ow a przy r u c h a c h b row no w - skich), um ieszczone w m ałem n aczy n iu m ię d z y b i e g u n a m i silneg o e l e k t r o m a g n e su i o św ietlone pę k ie m ś w ie tln y m p ro s to p a d ły m do pola, ro z ja ś n ia ją pole w i
d z e n ia dw u s k rz y ż o w a n y c h nik o lów p rzy w z b u d z e n iu e le k tro m a g n e s u . Pod d z ia ł a n ie m k ie r u n k o w e m pola c ząsteczk i ul- tra - m ik ro s k o p ijn e zaw ieszone u s ta w ia ją się w p e w n y m k ie r u n k u , co łatw o j e s t w y k a z a ć : jeżeli się doda, j a k to uczynił S c h m a u s s , ż e la ty n y do koloidu czy n n eg o, i oziębi się m ie sz an in ę tę w polu elek- tro m a g n e t y c z n e m , g a la r e ta , j a k ą o t r z y m a m y , zachow a sw oje w ła sn o śc i o p ty c z ne i pozostanie dw ójłom ną. J e d n y m z p r e p a r a t ó w koloidalnych, n a jo d p o w ie d n ie j
sz y ch do tego dośw iadczenia, j e s t w y ró b f a r m a c e u ty c z n y , żelazo B ra v a isa , ta k i j e d n a k ty lk o , k t ó r y j u ż daw no był p r z y g o to w a n y .
W z ja w is k u Maj o ran y cząsteczki, z a w ieszon e w cieczy g r a j ą rolę c z y n n ą i s ta n o w ią b e z p o śre d n ią p r z y c z y n ę b a d a n y c h zjaw isk. J e d n a k ż e fizycy Cotton i M outon w y k a z a li d w ó jło m n ość m a g n e t y c z n ą w cieczach c z y sty c h , co ich d o p ro w adziło do w niosku, że ta k , j a k c z ą s te c z k i s ta ł e p r z y b i e r a j ą w polu pew ien k ie r u n e k , ta k i m o le k u ły n i e k t ó r y c h ciał, d zięki z a p ew n e ich szczególnej budowie, m o g ą ułożyć się praw idło w o pod w p ł y w e m pola m a g n e ty c z n e g o lu b e l e k t r y c z nego. W y n ik i w spó lny ch b a d a ń p odał Mouton, k ie r o w n ik ł a b o r a to r y u m i n s t y t u t u P a s te u r a , n a p osied zen iu lutow em f ra n c u s k ie g o t o w a r z y s t w a fizycznego.
D ośw iadczenie j e s t w y k o n y w a n e w sp o sób n a s tę p u ją c y : l a m p a z p a r ą rtę c i m o
delu D ufoura, której promienie św ie tln e o d bijane są poziomo (przez p r y z m a t o cał- k o w item odbiciu), p a d a ją po p rze jściu przez soczew kę ró w nolegle na n aczy nia a b s o rb u ją ce , m ają c e oddzielić różne linie rtęci. P ę k św ie tln y przechodzi n a s tę p n ie przez nikol polaryz ują c y , p otem przez ru rk ę , z a w iera ją c ą ciecz, poddaną d z ia ła n iu pola m a g n e ty c z n e g o i wreszcie przez nikol analizujący. Gdy e le k tro m a g nes j e s t wzbudzony, ciemne pole w id z e nia, ro zja ś n ia się. Zatem d rg a n ie ś w i e tl ne, p rzech od ząc przez ru rę d o ś w ia d c z a l
ną, zostało skręcone trochę, sk ręcenie to m ie rzy m y j e d n ą z m etod k lasy c z n y ch .
E l e k tr o m a g n e s u ż y w a n y w ostatn ich b a d a n ia c h j e s t p z y rząd em t y p u W eissa z rdzeniem o ś re d n ic y 17,5 cm. P rz e w o d niki, przez k tó re przechod zi prąd, są u m ieszczone w naczyn iu, w e w n ą trz k t ó rego prze p ływ a s tr u m ie ń w ody i zapo
b ie g a z b y tn ie m u n a g rz e w a n iu się.
Cotton i Mouton zbadali p rze d e w s z y s t- kiem nitrobenzol, okazało się, że posiada on dw ójłom ność m a g n e ty c z n ą o n ajw ięk- szem natężeniu.
Nie j e s t to j e d n a k je d y n e ciało, p o s ia d a ją c e tę n ow ą własność: w sz ystk ie ciała z s e ry i aro m a ty c z n e j p o sia d a ją j ą r ó wnież, tak, j a k i kilka ciał r o z p a t r y w a n y c h w chem ii tłuszczów . P r z y te m dla tych o s ta tn ic h zw iązków dwójłomność j e s t znacznie m niejsza, niż dla ciał a r o
m aty c z n y c h .
Ogólne w y n ik i b a d a n ia wielkiej ilości ciał są n a stę p u jąc e : dw ójłom ność j e s t p ro p o rc y o n a ln a do g rub ości w a rstw y c ie czy, przez k tó rą przechodzi pęk ś w ie tln y i p ro p o rc y o n a ln a do k w a d r a tu n a tę ż e n ia dz ia łają c eg o pola. C zynnik proporeyo- nainości dla n itro b e n zo lu r ó w n y j e s t 2, 5 3 . 10~12.
Należało po rów n ać dwie dwójłomności, m a g n e ty c z n ą i e le k try c z n ą i uczynili to w łaśnie C o tton i Mouton. Znaleźli oni, że w g ra n ic a c h p om y łe k d o ś w ia d c z a l
n y c h dwie te w łasności z m ieniają się
w e d łu g tego sa m e g o p raw a w zależności
od d ługośc i fali ś w ia tła n a ś w ie tla ją c e g o ,
z m n ie jsz a ją się, g d y d ługo ść fali się p o
w iększa; co zaś do d ziałania t e m p e r a t u
ry j e s t ono podobne w obu z ja w is k a c h :
J\|Ó 33 WSZECHSWIAT 519
dw ójłom ność m a g n e ty c z n a zm n iejsza się mniej więcej o 1/ Ui n a stopień, a d w ó j
łom ność e le k try c z n a mniej więcej o 1/6t.
W yn iki te zgadzają się z tem, co prze
w iduje teo rya , k tó rą tu pobieżnie w yło
żymy.
T u również, j a k przy p uszczają Cotton i Mouton, dwójłom ność pochodzi z n a d a nia przez pole m ag n e ty c z n e pewnego k ie ru n k u , m uszą to j e d n a k być elem enty m niejsze od cz ąstek u ltra -m ik ro s k o p ij
ny ch, p o niew a ż niemożna ich rozróżnić z w y k łe m i śro d k a m i optyczn em i, używa- nemi do b a d a n ia cz ąstek ultra-m ikrosko- powych. Możnaby zapew ne założyć, że istn ieją w e w n ą trz cieczy z w iązk i c z ąste czek, lecz prościej j e s t przypuszczać, że to sam e cząsteczki, um ieszczone w polu m ag n e ty cz n e m , podlegają działaniu p ary sił i dążą do u s ta w ie n ia się w pew n y m kieru n ku .
U sta w ien ie to nie j e s t j e d n a k całko
wite, g dy ż z je d n e j s tr o n y ru ch y cieplne b e z u s ta n n ie zakłócają porządek, w jak im u s ta w ia ją się pod d ziałaniem pola m a g ne tyc z n e g o, co o b jaśn ia dlaczego d w ó j
łomność się zm niejsza ze w zrostem te m p e r a t u r y , to je s t, g dy r u c h w e w n ę trz n y s ta je się gw a łtow niejszy; z drugiej zaś s tro n y zjaw isko to mogłoby być w y r a ź n iejsze j e d y n i e w polach o większem natężen iu , niż to, ja k i e obecnie otrzym ać możemy.
H yp oteza, w edług której pole u sta w ia s am e cząsteczki, w yk azu je, j a k ważną rolę o d g ry w a b ud o w a chem iczna cieczy org an ic zn y c h . S ta ją się one dw ójłomnemi, jeż e li n a leżą do seryi a ro m a ty c z n e j, w ięk
szość zaś ciał z s e ry i tłuszczów jest, j a k się o kazuje nieczynna.
Z d aje się zatem, że w teoryach, na k tó ry c h po dstaw ie uczeni s ta r a ją się w y tłu m ac z y ć z ja w is k a e le k try c z n e i m agne ty cz n e , nale ż a ło b y założyć t a k ą budowę cząsteczek, k tó ra b y ła b y zgodna z is tn ie niem p a ry sił e le k try c z n y c h i m a g n e t y c z n y c h , k tó ry c h istnienie stw ie rd z a z ja wisko K e r ra i d w ójłom ność m a g n e t y c z na. Z p u n k t u widzenia p ra k ty c z n e g o n o
we z ja w isk o d o sta rc za chem ikom sposo
bu b adan ia, któ ry b e zw ątp ien ia okaże się p o żytecznym , ponieważ s to su je się
do całych klas ciał o rg an ic zn yc h, k t ó rych cząsteczka posiada pew ne szczegól
ne cechy budowy, pozatem zdaje się, iż p e w n y m u grupow aniom (takim , j a k u g r u pow ania N 0 2, CH3, Br, I, Cl...) odpowia
dają dwójłom ności c h a r a k te r y s ty c z n e , które, n iebędąc n a w e t a d d y ty w n e m i, w yw ołują j e d n a k zmianę dwójłomności, k tó rą a p riori przewidzieć można.
Tłum. H. G.
R. B O N N I N.
W Y B U C H P Y Ł U P A P I E R O W E G O .
Wiadomo, że pyły organiczne lub sub- s ta n c y e boga te w ciała organiczne, g dy znajdują się w proszku, m ogą, za z e tk n ię ciem z płomieniem utw o rzy ć z powie
trzem m ie sz an in y w ybuchow e. M ogliby
śm y przytoczyć poważne w yp ad k i, w y wołane w yb uc he m pyłu m ąki w p ie k a r niach, pyłu węgla w kopalniach, pyłu cukru w rafinery ach, pyłu k roch m alu , mączki, drzew a korkowego. Dotychczas nie było je d n a k n ig d y m ow y o w y b u chach py łu papierowego, pomimo, że j e s t to ciało organiczne. C ie k a w y j e s t też opis w y b u c h u pyłu papierow ego, j a k i z d a
rzył się w Tourcoing, w m aju ro k u ze
szłego w papierni J u lju s z a P e tit, p rzy- czem znalazło śm ierć d w u robotników.
W nioski odpowiedniej e k s p e r ty z y i s p r a wozdanie la b o ra to ry u m m iejskiego w Lil
le z a słu g u ją n a uw agę.
W s pom niana f a b r y k a w y r a b ia r u r k i papierowe, służące do n a w ija n ia nici. Nie możemy wchodzić we w szystkie szcze
góły w y ra b ia n ia tych ru re k . P r z y p o m nim y tylko, że w y m a g a ono pew nego rod zaju m ielenia, k tó re w y tw a rz a n ie zwykle silny pył. P y ł ów, w y tw a r z a n y przez każ d ą z m ielących m aszyn, j e s t zapomocą r u r blaszany ch od prow adzany do z biornika podziem nego, n a k tórego końcu z n a jd u je się w e n ty la to r, u s u w a j ą cy p y ły do odpowiedniej kom ory. Ko
m ora m a 18 m etrów długości, 3,25 m e
520 WSZECHSWIAT M 83
t r a szerokości i 3,5 m e t r a w ysokości.
Naogół w y tw a rz a się pyłów około 100 k ilo g ra m ó w dziennie. Na dw u k o ń c a c h tej k o m o ry z n a jd u ją się b laszan e drzwi.
W suficie m ieszczą się d w a kom iny.
W razie z w y k łe g o r u c h u w fab ry ce, g dy j e d n e i d r u g ie drzw i b laszan e s ą z a m k n i ę te, w e n t y la t o r u s u w a do k o m o ry w s z y s t kie pyły, pod po sta c ią m gły, k tó ra , w c i ą g a n a przez kom iny, przech od zi p rzez filtry, z n a jd u ją c e się u p o d s ta w y k o m i
nów. F i l t r y te z a tr z y m u j ą p y ły , k tó re o p a d a ją n a ziemię, p o w ie trz e zaś, p o z b a wione pyłów , u c h o d z i przez ko m in y . Co sob ota, po z a tr z y m a n iu m a s z y n i w e n t y latora, u s u w a się p y ł s z p a d le m i czyści się filtry. P y ły , z e b ran e do wozów, s p rz e daje się po 3 do 4 f ra n k ó w za 1 0 0 % j a ko nawóz. C ie k a w ą j e s t rzeczą, że zbie r a n ie p y łó w do wozów i czyszczenie fil
trów w y t w a r z a siln ą mgłę. Je że li ozna
czym y p rze z 10 n a tę ż e n ie m g ły podczas działania w e n t y la t o r a , n a tę ż e n ie to w z r a s ta do 40 lub 50 podczas z b ie ra n ia p y łów w wozy, czyli, że m g ła j e s t w t e d y 4 — 5 raz y g ęstsza. W d o d a tk u k om o ra j e s t cie m n a i, w chodząc do niej, r o b o t n icy m u sz ą z a o p a try w a ć się w światło.
W sobotę, 31-go m aja r. 1913 c z te re c h ro b o tn ik ó w , z a o p a trz o n y c h w la ta rn ie , będ ą ce w d o b ry m stan ie, k t ó r y c h s z y b k i nie b y ły a n i stłu czo n e, ani p ę k n ięte, w e szło do ko m o ry , d la z e b ra n ia p yłów w w o zy i o czyszczenia filtrów , przyczem w e n ty la to r b y ł z a tr z y m a n y . P r a c a , rozpo
częta o 4 godz. 45 min. z o sta ła p r z e r w a n a o 5 godz. 30 min., w p a rę m in u t póź
niej w sz e d ł z l a t a r n i ą j e d e n r o b o tn ik do k om o ry z pyłam i, g d y ty m c z a s e m d r u g i p rac o w ał n a d a c h u tejże k o m ory.
N ag le n a s tą p i ł w yb u c h . R o b o tn ik zo
sta ł o g a r n i ę ty płom ieniam i i p o parzo n y na całem ciele. Co zaś do d ru g ie g o , z o s ta ł on w j e d n e j chw ili w o g n iu, w y b u c h a ją c y m z k om in a. Ś c ia n y w kom orze po p ę k a ły i płom ienie w y c h o d z iły p rzez szpary. Żaden z r o b o tn ik ó w nie palił p a pierosa.
Po tym w y b u c h u p yły zo sta ły p o d d a n e e k s p e r ty z ie B onna. A naliza w y k a z a ła , że p y ły te , g d y są suche, z a w ie r a ją 17,35% popiołu (ciała m in e ra ln e ) i 82,65%
ciał o rganic znyc h . W ilgo tno ść ich w y nosiła średnio 4 ,5% . S ą one więc bardzo zapalne i m ogą tw orzyć w połączeniu z pow ie trz em m ieszaninę w y bu ch o w ą, podo bn ą do tej, j a k ą tw o rz ą pyły zboża, m ąki, w ęgla i t. d. C hcąc się o tem przekonać, przep row adzon o n a s tę p u ją c e dośw iadczenie. Do n a c zy n ia , n a p e łn io n e go tem i pyłam i p apieru w p o m pow an o po
w ie trz e i obłok, j a k i w s k u t e k tego po wstał, zajął się w z e tk n ię c iu z płomie niem.
Bonn s ta r a ł się zdać sobie sp ra w ę ze sto p n ia zapalności i w ybucho w o ści p y łów papieru. D ośw iadczenia w yk azały , że, w y d m u c h n ię te raz e m z p o w ie trz e m n a płomień, pyły te d a ją n a 1 g pyłu płom ień o długości 17 cm; że sto pień za
palności pyłów p a p ie ro w y c h chociaż n ie co m niejszy, j e s t j e d n a k teg o sa m e g o rzędu, co stopień zapalności czystego w ę gla (30% części lo tn y c h , 7 do 8 % po
piołu bardzo m iałkiego, przesianego).
O statecznie więc B onn dochodzi do wniosku, że pyły p a p ie ru są bardzo za
palne i m ogą, połączone z pow ietrzem w zetk n ięc iu z płomieniem, w y b u c h n ą ć w m iejscu za m kn ięte m . J e s t więc n i e ostro żnością posługiw ać się dla o św ietle
nia ko m o ry z pyłam i z w y k łą ^ la ta rk ą . Użycie la m p e k e le k try c z n y c h ^ n ie ^ p rz e d s ta w ia w e d łu g B o n na żadnego n ie b e z p ie czeństw a, g d y ż w razie p ę k n ię c ia lam p k i może się w y tw o r z y ć iskra, lecz j a k tego dowodzi d ośw iadczenie, nie może ona w y w ołać z a p ale n ia po w ietrza, n a ła d o w an e g o pyłam i zboża lub m ąki, k tó ry c h sto pień z apalności j e s t j e d n a k wyższy od s to p n ia z apalności pyłów papieru. 0 lampce^ zaś g ó r n ik a n iem a n a w e t co myśleć, z a n ie czyszcza się ona bow iem bardzo p ręd k o w s k u t e k p y łu w yp e łnia jąc e g o s ia tk ę m e
talową.
Tłum. H. G.
M 33 W SZECHSWIAT
Z D O L N O Ś C I P A M I Ę C I O W E L U D Z I W Y B I T N Y C H .
D obrze ro zw in ię te zdolności pam ięcio
we s ta n o w ią n a d e r ważny czynnik, w a r u n k u ją c y sp ra w n o ść u m y sło w ą zarówno ludzi śre d n ic h , j a k również i ty ch, k t ó rzy p r z e r a s t a ją m ia rę zw ykłą. N iedosta teczny rozwój pam ięci lub, co gorsza, całko w ity je j zanik, stanow i przeszkodę, m og ąc ą odbić się w sposób fatalny na działalności um ysłowej, pozbawia bowiem d a n ą je d n o s tk ę możności n a g ro m a d z a n ia m a te ry a łu surow ego, z któ reg o wobec p e w n e g o tw ó rczeg o sk ła d u um ysłu mogą się wyłonić nieobliczone w doniosłości rezultaty.
W p e w n y c h d ziedzinach p rac y n a u k o wej dobrze r o z w in ię ta pamięć stanow i w a r u n e k zgoła nieodzow ny; szczególnie niezbędn a j e s t ona w pracy n a polu n a u k p rzy ro d n icz y c h i h u m an is ty c z n y c h . Zda
niem O stw alda, ś w ie tn a p ; mięć znam io
n u je stale w s z y stk ic h w y b itn y c h s y s te m aty k ó w . W y s o k i rozwój zdolności p a m ięcio w y ch um ożliw ia właśnie tej kate- g oryi uczo n y ch n a g ro m a d ze n ie olbrzy
m iego z a sob u n iezależn y ch od siebie fak tów, k tó re n a stę p n ie zapomocą innych zdolności u m y sło w y c h oprac o w u ją n a le życie, i w te n sposób w p ro w a d z a ją p e w ien ład, pew ien s y s te m n a m iejsce p ie r
w otnego chaosu.
T a k np. L in n e u s z wyróżniał się szcze
g óln ą pam ięcią w s to s u n k u do nazw i form. D a rw in rozporządzał niez ró w n a n ą wprost pam ięcią, g dy chodziło o z ja w i s k a i poszczególne cechy danych form.
De Candolle p osiadał rów nież pamięć w y śm ienitą; g dy byl je s z c z e uczniem, o trz y m ał n a g ro d ę za to, że um iał na p a m ięć sześć p ie rw s z y c h k sią g Eneidy.
D o bra pa m ię ć posiada również doniosłe znaczenie dla uczonych, u p ra w ia ją c y c h n a u k i h u m a n is ty c z n e . Carlyle np. odzna
czał się ś w i e tn ą pam ięcią, k tó ra dawała m u m ożność n a g ro m a d z e n ia kolosalnych zasobów wiadomości. 0 M acaulayu opo
w iadają, że po trafił w y d oby w a ć z pa m ię ci całe s z ere g i d łu g ic h u stęp ów , pocho
d zących z rozm aitych, daw no c z y ta n y c h autorów.
Rzecz oczywista, że isto tn a w artość zdolności pamięciowej j e s t całkow icie z a leżna od tego, j a k i e zastosow anie nadaje jej posiadacz. Jeżeli, d a jin y na to, po
siadacz ów nie um ie jej użyć do niczego lepszego, j a k do z a p am ię ty w a n ia n u m e rów przejeż d ż a ją c y c h w agonów tr a m w a j o w y c h lub też do przy sw ojen ia sobie godzin, w k tó ry c h pociągi odchodzą i p rzycho dzą — w tedy pamięć nie prze d s ta w ia zupełnie żadnej wartości. Pod ty m względem można po ró w n ać pamięć do i n s t r u m e n tu m uzycznego, np. do s k r z y piec. W , r ę k u d y l e ta n ta sk rz y p c e nie p rze d s ta w ia ją żadnej wartości; lecz n i e chaj d o sta n ą się do rąk w irtuo za, a w y d a w a ć zaczną najczarow niejsze melodye.
P rz ep ro w a d z a ją c dalej porównanie, o k tó re ś m y potrącili, dojdziem y do d a l szych, nieco ju ż od m ie n n y c h r ez u lta tó w . P r a w d a to, że podobnie jak najlepsze skrzypce w r ę k a c h n ie u m ie ję tn y c h nie w ydad zą ani je d n e g o pięknego, pełnego tonu, tak samo i pamięć, choćby s ta ła na najw yższym stopniu rozwoju, nie w y
da żadn ych rezultatów , g d y j e s t w po
siadaniu człow ieka o n i e w y b itn y c h lub naw7e t zgoła s ła b y c h zdolnościach u m y słowych. Lecz z drugiej s tr o n y to j e s z cze zaznaczyć trzeba, że skrzypce, cho ć
by nie bez u ste re k w budowie, choćby n a w e t z pew nem i dość zn aczn em i b r a k a mi, pod do tknięciem r ę k i a r t y s t y w y d a wać będą tony n ajpiękniejsze; n a w e t j e dna i d ru g a s tr u n a z e rw an a nie zdołają zm ącić piękna melodyi, gdyż w irtuoz zdoła wyśpiewać bodaj i n a jed n e j s t r u nie pieśni, p rzep ełniające je g o istotę.
Otóż to samo, co o sk rzy pcach , można powiedzieć i o zdolnościach p a m ię cio wych: wielcy uczeni m ogą dokonać rze
czy wielkich, będąc n a w e t up ośle d z o n y mi pod w zględem zdolności pam ięcio
wych.
Genialny N e w tońl,w p adał często w za
kłopotanie, g d y ^ r o z m o w a schodziła na
te m a t odkryć, przez niego poczynionych,
posiadał bowiem^ t a k s ła b ą pamięć, że
nierzadko n iekm ógł sobie przy p om n ieć t e
go, co zdziałał. Zarówno Kant, j a k Heim-
522 W SZECHSW IAT JM« 33
holtz posiad ali rów n ież s ła b ą pamięć.
P a m ię ć F a r a d a y a u leg ła dość wcześnie t a k ie m u osłabieniu, a n a w e t powiedzieć m ożna zanikow i, iż b r a k t e n d a w a ł się w ielkiem u uczon em u silnie i boleśnie odczuć. G dyby nie n iez w y k łe z a m iło w a nie p e d a n ty c z n e g o w p r o s t p o rzą d k u , nie b y łb y on w s ta n ie wogóle p r a c sw oich w y k o n y w a ć. Cały s y s te m n o ta te k , u t r z y m y w a n y c h w id e a ln y m porządku, p r z e znaczony był do tego, a b y choć w czę' ści z a stą p ić w ładzę pam ięci, ta k b ardzo p o trz e b n ą w p r a c y um y sło w ej.
L ie b ig użalał się też n a u t r a t ę p a m ię ci, lecz u niego o słabienie w ładzy p a m i ę ciowej w y stą p iło dopiero w w ie k u póź
n iejszym . Bardziej zaś u d e rz a ją c y m , niż u L ieb iga, był zanik pamięci u Helm- holtza, k tó ry zresztą, j a k w spom inaliś my, n ig d y nie cieszył się z b y t d o b rą p a m ięcią; w rażało m u się wogóle w p a mięć to tylko, co było logicznie z sobą pow iązane. Sam on opow iadał o sobie, że w szkole szła m u b a rd z o op orn ie n a u k a ję z y k ó w , zw ią za n a z k o n ieczno ścią pam ięcio w eg o p rz y s w a ja n ia n ie p r a w id ło w ych form g r a m a ty c z n y c h , u c z e n ia się w ie rs z y n a pam ięć i t. d.
N aogół zdolności pam ięcio w e p o s ia d a ją c h a r a k t e r rozm aity: c z asa m i są to zd ol
ności czysto wzrokowre, optyczne, c z a s a mi za ś p o s ia d a ją c h a r a k t e r czysto s ł u chowy.
M ozart był, j a k wiadom o, o b d arzon y n ie z w y k łą zupełnie p a m ię cią słuchow ą.
N iepow szednią też pam ięć posiadali Bil
lów oraz R u b in ste in , o k t ó r y c h mówiono, że g d y b y w szy stko , c okolw iek było s t w o rzone w dziedzinie tonów do ro k u 1880, uległo nagłej zagładzie, lu d zk o ść nie po
n io sła b y przez to s t r a t y , g d y ż dwru ty c h mężów, Bulów i R ubinstein, b y liby w s t a nie o d tw o rz y ć z pam ięci w s z y s tk ie a r cydzieła m uzyki. I s to tn ie B ulów p r o w a dził n a jtr u d n ie js z e o p ery w a g n e ro w sk ie , n ierz u ca ją c ani ra z u okiem n a rozłożoną na pulpicie p a r t y t u r ę ; g r a ł też z pam ięci w s z y s tk ie s o n a ty b e th o w e n o w s k ie . O n i e zw y k łe j pam ięci słuchow ej P a d e r e w s k i e go św ia d c z y to, że o w ła d n ą ł około t y s i ą cem .kom pozycyj m uzycznych.
W ty c h p rzy p a d k a c h , k iedy pam ięć w z ro k o w a łączy się h a rm o n ijn ie z p a m ię cią słu c h o w ą , o trz y m u je m y znakomicie ro zle g łą pam ięć ogólną, tak ą , j a k a c e c h u je wielkich org anizatoró w , wodzów, polityków i in. T a k ą w ła śn ie n iez w y k łą , w sz y stk o o g a rn ia ją c ą p a m ię cią zadziwił ś w ia t Napoleon.
P am ięć, k t ó r a j e s t ta k p o ż ą d a n e m i po- żyte c z nem n a rzędziem , g d y chodzi o p r a cę um ysłow ą, oddaje też ludziom n ie k ie dy p rz y s łu g i b y najm niej niepożądane, g d y w życiu ćodziennem przywodzi na m yśl to w szystk o , o czem by człowiek p r a g n ą ł zapomnieć, co z odm ętów n i e p a mięci u d rę k ę je d y n i e przynosi. W te d y człowiek pożąda nie zdolności pamięci, lecz raczej sz tu k i zapomnienia. To w ła śnie dążenie do zapom nienia odbija się w głęboko p o m y śla n y m i od czu tym m y cie g reckim , k tó ry każe duszom z m a r łych pić w odę L e ty zanim w s tą p ią do Elizeum.
J . B . (W edług d-ra E. Schultzego).
KRONI KA N A U K O W A .
Obserw acye M arsa.
Właściciel obserwa- t o ry u m w Flagstaffie (Arizona, Stany Zjedn.), P. Lowell, pisze w liście do K. Flammario- na ( „ lA s tr o n o m i e “ za marzec 1914 r.), że południk zerowy Marsa przechodzi przez wi
dzialną z ziemi tarczę planety na 12 m in u t wcześniej, niż je st w efemerydach. Tej r ó żnicy między teoryą a obserwacyą niemożna położyć na karb niedokładnej znajomości n a chylenia osi planety; przypuszczając bowiem błąd dla nachylenia l 1/ 2°, otrzymalibyśmy różnicę kilka sekund zaledwie. Możebne, że cała trudność polega na niedokładnym cza
sie obro tu Marsa. Cassini w r. 1666 wy
znaczył obrót Marsa na 24 g. 40 m., w wie
k u X V I II rozmaici astronomowie p rz y jm o wali obrót w granicach 24 g. 38 m. i 24 g.
40 m., nakoniec w wieku XIX okres obrotu Marsa przyjęto równym 24 g. 3 7 ^ . 22,65 s.
W tem samem obserwatoryum zauważono początek powstawania południowej białej plamy biegunowej, bardzo t dziwnej postaci, przypominającej plamę w r. 1911. Uformo
wało się coś na podobieństwo szronu iskrzą
cego blaskami drogich kamieni na znacznej
JMś 33 WSZECHSWIAT 523
przestrzeni między <p=60°, X=30° i tp=58, X = 60°, Widok plamy północnej był atoli całkiem inny, podobny do obszernego, ró
wnego pola śnieżnego.
M. B.
C zas obrotu M arsa.
Percival Lowell, wła
ściciel obserw atoryum astronomicznego we Flagstaffie (Aryzona, S ta n y Zjednoczone), autor dzieła „Mars and its Canals", powia
domił „A str. N a c h r .“ depeszą, datowaną 9 stycznia 1914 r., o odkryciu dość sensacyj- nem. Twierdzi on, mianowicie, że ze sp o strzeżeń jego wynika, iż czas obrotu Marsa dokoła osi je s t o 12 (nie 42, jak podano pierw otnie w s k u tek błędu talegraficznego) m inut krótszy od przyjmowanego do ty ch czas. Tymczasem okres obrotu Marsa jest, ja k wiadomo, jedną z najściślej oznaczonych stałych naszego układ u słonecznego. Wobec tego, cdkrycie Lowella spotkało się z b ar
dzo zrozumiałym sceptycyzmem. Trudno jest rzeczywiście przypuścić, żeby w pom ia
rach, prowadzonych od ro k u 1695 przez cały szereg badaczów i dających zgodny rezultat 24 godziny 37 m inut 22,65 sekundy, ze ści
słością do kilku s etn y ch sekundy, mógł zajść błąd ta k g ruby. Flam marion sądzi, że cho
dzi t u widocznie o różnicę w wyglądzie za
toki morskiej, przez k tórą przechodzi pier
wszy południk. Zmiany, zaohodzące w p o włoce lodowej i w stosunkach atm osferycz
nych na Marsie, mogą oczywiście spowodo
wać przekształcenia pozorne zatoki, tak, iż do oznaczenia położenia pierwszego południ
ka bywa używ any nie jeden i ten sam p u n k t na powierzchni Marsa.
J. Oz.
(l’Astronomie)
Zm iany blasku satelitów Saturna.
Edw ard 0. Pickering, d y re k to r obserwatoryum przy Harvard College, poddał ścisłemu rozbiorowi spostrzeżenia nad T ytanem , najświetniejszym satelitą S atu rn a, poczynione w ciągu sześć
dziesięciu nocy przez astronoma tegoż ob
serw atoryum 01ivera 0. Wendella zapomocą ekw ato ry ału 0,38 m, P ickering dochodzi do wniosku, że światło tego księżyca saturno- wego zmienia się prawidłowo od wielkości 8,53 do 8,77, sprowadzając do opozycyi śre dniej. Odchylenie d w una stu grup, w y k re ślone według krzywej złagodzonej, wynosi + 0,023. Okres, t a k samo j a k i dla satelity’
ósmego, J a p e ta , równa się okresowi obiegu dokoła planety, co pochodzi, prawdopodob
nie, w obu przypadkach stąd, że jedna pół
kula satelity je st ciemniejsza od innej. T y tan posiada blask, słabszy od średniego, w ciągu mniej więcej trzeciej części czasu.
Minimum przypada na epoki połączenia g ó r
nego. Ze spostrzeżeń analogioznych w cią
g u 96 nocy wynika, że blask J a p e ta zmie
nia się od wielkości 10,40 do 12,18. Jasność maksymalna przypada na elongacyę zaohod- nią.
J . Oz.
(1‘Astronomie)
Obniżenie się poziomu oceanu Spokojnego.
Podczas badań geologicznych, przeprowa
dzonych na południowej części półwyspu kalifornijskiego, E . W ittich stwierdził, że ooean Spokojny w tej okolicy z biegiem czasu znacznie obniżył poziom wód swoich (lub też, że nastąpiło tara znaczne podwyż
szenie lądu). Tak np. na wyspie Magdale
nie Wittich znalazł zbiorowo występujące szczątki zwierząt morskich na wysokości 210 m. Brzegi oceanu okolone są kilkoma szerokiemi tarasami, k tóre wznoszą się do wysokości 15— 25 m i ciągną się do 500 m wgłąb wyspy, przyczem zawierają olbrzymie ilości szczątków kopalnych.
j . b.
(Umschau).
Odkrycie nowych kopalni radu.
Wiadomo, że wydobycie radu jest sprzężone z wielkie- mi trudnościami. Kopalnie czeskie w Ja- chimowie kilka lat tem u zostały zamknięte dla eksportu i prawdopodobnie to samo b ę dzie z kopalniami Quartz-Hillu w Kolorado, w Stanach Zjednoczonych. R uda am ery
kańska zawiera około 2°/0 tlen k u uranu.
W roku ubiegłym wydobyto stam tąd 29 tonn tlenku uranu, z których wyciągnięto 8,8 g chlorku ra d u wartości przeszło 2 700 000 franków. Rząd am erykański, pragnąc zape
wnić Stanom Zjednoczonym pierwszeństwo w produkcyi soli radu, złożył projekt prawa, zabraniającego sprzedaży ru d y promienio
twórczej zagranicę. Gdyby z całej d o ty c h czas wydobytoj ru d y promieniotwórczej w y
ciągnięto rad, to obecnie istniejącą ilość je go można byłoby ocenić na 40 gramów.
R uda a u s try a ck a dała tylko 3,65 g chlorku radu. Otóż zdaje się, że w T urkiestanie rossyjskim w obwodzie fergańskim, podług wiadomości z poważnego źródła, świeżo od
k ry to wielkie pokłady ru d y promieniotwór
czej. Podług depeszy z K ingstonu (Jam ajka), pewien profesor angielski rozpoznał wresz
cie rad w górach Jamajki. Byłoby to istot
nie wielkie odkrycie naukowe.
1. F.
(Rev. Scient.).
Am erykanom nie zbraknie ałunu,
czytam y
w jednym z num erów (kwietniowym) sy m p a
tycznego miesięcznika „La Science et la
vie“. Na brzegach rzeki Gila, w Nowym
Meksyku (St. Zjedn.) wznosi się góra wyso
524 W SZECHSW IAT Jsla -33
ka na 300 metrów, o podstawie p o k ry w a jącej 3 2 kilometry, całkowicie prawie zło
żona z czystego ałunu. J e d e n z ostatnich kom unikatów „Geological S u r v e y “ Stanów Zjednoczonych podkreśla znaczenie przemy słowe tego kolosalnego pokładu, gdzie eks- ploatacya ta k olbrzymich n a tu ra ln y c h bo
g a c tw przedstawiałaby się w formie bardzo prostej. Ałun, j a k wiadomo, używ any jest w farmacyi; służy jako elem ent gryzący w farbiarstwie; pozatem znajdzie zastosowa
nie wszędzie, gdzie wyzyskuje się związki glinowe.
P. P. Z.
(L. H oullevigne).
Now e badania nad opylaniem Arum n i
grum.
Oddawna ju ż wiadomo, że k w ia to stany roślin, należących do rodzaju kleśniec czyli obrazek (Arum), chw ytają owady, by następnie, po upływie pewnego czasu, przy
wrócić im wolność; w ten sposób owady zmuszone są do przenoszenia p y łk u kw iato
wego z jednego k w iatostanu na drugi. Roz
powszechnione przytem było dotychczas mniemanie, że owad sam schodzi na dno po
chwy kwiatowej obrazka, szukając tam schronienia, i w tedy wpada w zasadzkę, gdyż sztywne nitkow ate tw ory, znajdujące się w ew nątrz pochwy, nie pozwalają mu się sta m tą d wydostać; dopiero, <fdy szczecinki te u tra c ą sztywność, owad może się z po
chwy kwiatowej wydostać. Wszelako bada
nia, przeprowadzone przez doc. d-ra P . Knol- la nad Arum n ig ru m Schott, doprowadziły go do wniosku, że owady nie schodzą d o browolnie, ja k dotychczas przypuszczano, na dno pochwy kwiatowej, lecz mimowoli do pochw y wpadają i że nie mogą się przez pewien czas wydostać z więzienia n a s k u te k p ew nych urządzeń, dotąd jeszcze nieznanych.
K wiatostan A ru m nigrum S chott, rośliny, wegetującej w krajach bałkańskich, w y k a zuje bardzo wiele podobieństwa do kw iato
sta n u A rum m aculatum
L .,spotykanego często w E u ro p ie środkowej, różni się j e dnak od tej ostatniej formy czarno-czerwo
ną pochw ą kwiatową oraz ciem no-purpuro- wą kolbą. Z chwilą, gdy się pochwa k w ia towa k w iato stan u Arum n ig ru m S ch o tt otwiera, kolba zaczyna w ydaw ać n ader in
ten sy w n y zapach zgnilizny. Kolba wydaje tę woń tylko pierwszego dnia po otw arciu się pochwy kwiatowej i tego ty lk o dnia zw a
bia zapachem swym m uchy i chrząszcze.
Przebieg kwitnięcia A ru m je s t następujący.
P ochw a kwiatowa szczelnie otula k w ia to stan, dopóki ten nie je s t jeszcze rozwinięty.
Z chwilą jednak, gdy kw iatki słupkow e się rozwinęły, wówczas górna ozęść pochwy kwiatowej otw iera się, tworzy coś n akształt h ełm u i uwalnia kolbę, k tó ra wydaje ów
c h a ra k te ry sty c z n y dla rośliny zapach. Dol
na ^część^poch wy, zawierająca kwiaty, pozo
staje nadal zamknięta"! "wewnętrzna jej część kom unikuje v"się ze światem zewnętrznym tylko zapomocą “ okrągłego^otworu, z n a jd u jącego się około kolby na wysokości zwę
żenia w_ pochwie^kwiatowej. ^ N a s k ó re k we
wnętrznej powierzchni pochwy kwiatowej składa się z komórek, z k tó ry ch każda po
siada tępy^w yrostek, skierow any^ku dołowi.
Gdy 'zwabiony za p a c h e m /o ślin y owad w c h o dzi do w nętrza pochwy kwiatowej, koń cz y ny jego niemogą znaleść dostatecznego o p a r
cia, '■w skutek czego owad jw pada przez otwór do dolnej "zamkniętej /c z ę ś c i pochwy. Ale i t u ta j, w dolnej części p o c h w y /k w ia to w e j , owad również^niewszędzie może się p o ru szać; cała część znajdująca się wokoło tego odcinka osi kolbowej, na którym są osadzo
ne nierozwinięte jeszcze kwiatki pręcikowe, usiana jest^nitkow atem i^utw oram i, k tó re nie dopuszczają owadu do tego piętra i t r z y mają jgo uwięzionego .niżej, j przyjjkw iatkach słupkowych. Owad podczas krążenia^ wkoło kwiatów słupkowyoh_pozostawia4n a 'ic h zna
mionach pyłek, który był z sobą przyniósł.
N astępnej nocy kwiatyjpręcikowe ^otwierają się, przyczem pyłek kwiatowy, w ysypując się, spada, niby ...deszcz, j do .niższej kondy- gnac) i, gdzie uwięziony owad wciąż sięjesz- cze znajduje. Równocześnie komórki na
skórkowe oraz komórki tworów nitkow atych zaczynają się kurczyć, j w skutek czego;<for- muje się pom arszczona,^chropowata powierz
chnia, na której owad może już znaleść o p a r
cie dla kończyn, tak, iż jest w stanie do
trzeć do kolby; wówczas obładowany p y ł kiem kwiatowym odlatuje, by znowu inny rozwijający się Arum w ten sam sposób o p y lić. Knoll znalazł na dnie jednej pochwy kwiatowej 99^przedstawicieli ^ owadów dwu- skrzydłych.
j . b.
W p ły w pokarm u białkow ego na dzielność Życiową.