• Nie Znaleziono Wyników

Adres Redakcyi: WSPÓLNA 37. Telefonu 83-14. , ■

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adres Redakcyi: WSPÓLNA 37. Telefonu 83-14. , ■"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

m

TYGODNIK POPOLARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZY!!.

PRENUMERATA „W SZECHŚWIATA".

W Warszawie: ro c z n ic r b . 8, k w a rta ln ie rb . 2.

2 przesyłką pocztową r o c z n ic r b . 10, p ó łr . rb . 5.

PRENUMEROWAĆ MOŻNA:

W R e d ak cy i „ W sz e c h św ia ta " i wc w s z y stk ic h k się g a r­

n iach w k ra ju i za g ra n ic ą .

R e d a k to r „W szech św iata* 4 p rz y jm u je ze sp ra w a m i re d a k c y jn e m i c o d z ie n n ie od g o d z in y 6 d o 8 w ieczo rem w lo k a lu re d a k c y i.

A d res R ed ak cy i: W S P Ó L N A Mb 37. T elefon u 83-14.

N O W S Z E B A D A N I A N A D T R A N S P L A N T A C Y Ą .

W czasopiśm ie niem ie c k iem „Die Na- tu rw is s e n sc h a fte n " u k a z ały się przed pa­

ru m iesiącam i t r z y a rty k u ły , s tr e s z c z a ­ j ąc e w y n ik i lic z n y ch b a d a ń , w nowszych czasach n a d t r a n s p la n t a c y ą p rze p ro w a ­ dzonych. Ze w zględu na w ielk ą n a u k o w ą i p r a k t y c z n ą w a g ę sp ra w y , o k tó re j one t r a k tu ją , pozwolę sobie n a k ró tk ie ich p rz e d staw ie n ie.

Możemy wogóle odróżnić cztery rodzaje tra n s p la n ta c y i: a u to p la s ty k ę , hom eopla- s ty k ę , h e te r o p la s ty k ę i a lop lasty kę. P i e r ­ w szą m am y w te d y , k ied y t k a n k a , u żyta do t ra n s p la n ta c y i, pochodzi z tego sa m e ­ go osobnika, n a któ re g o m a być p r z e ­ niesiona; hom eoplast.yką n a z y w a m y trans- p la n ta c y ę , w k tó re j m a te ry a ł, do prze­

szczepienia służący, pochodzi w p raw d zie z in n eg o osobnika, ale należącego do t e ­ go sa m e g o g a tu n k u . H e te ro p la s ty k ą n a ­ z y w a m y t r a n s p l a n t a c j ę , w której t k a n k a przesz c ze p io n a pochodzi z o sob n ik a in ­ nego g a tu n k u , niż ten, n a k tó re g o zo stała p rze niesio n a . C z w arty m w reszcie ro d za­

j e m t ra n s p la n ta c y i j e s t alo p la sty k a , w k t ó ­ rej tk a n k ę u s u n ię tą z a s tę p u je m y cia­

łem obcem, np. rogiem , kością słoniową i t. d.

J a k to ju ż daw niejsze b a d a n ia w y k a ­ zały, najlepiej u d a je się t r a n s p la n t a c y a u zw ie rz ą t nisko u o rg an iz o w a n y c h . T u ­ taj praw ie rów nie p ew n e w y n ik i daje auto-, j a k ho m eo p la sty k a . W edług b a ­ d ań Kollitza u daje się trw a łe połączenie ze sobą kaw ałków H y d ra p o ly p u s i H.

oligactis; nie u d a je się j e d n a k połączyć ze sobą k a w a łk ó w H y d r a fusca i H. viri- dis. P rz y c z y n a tego leży zapew ne w bliż- szem p o k rew ie ń s tw ie rodowem H y d r a p o ­ ly pus i H. oligactis niż H. fusca i H. vi- ridis. B a d a n ia in n y c h uczonych w y k a ­ zały, że u m oty li (zarówno u gąsienic, jakoteż u p o czw arek i form dojrzałych) u d a je się h e te r o p la s ty k a n a jro z m a itsz y c h o rganów . Godny u w a g i j e s t fakt, że Mei- s e n h e im e ro w i udało się przeszczepić j a j ­ niki młodej gą sie n icy n a inną.

W m iarę tego, j a k p o su w a m y się k u w yższym formom ś w ia ta zw ierzęcego, tem zdolność tra n s p la n t a c y i h e te ro p la s ty - cznej s ta je się m niejszą. U płazów u d a ­ wało się Bornowi trw a le połączyć oso b­

n ik i żaby. Z a w iod ły j e d n a k usiło w a n ia

o

, ■

•••

W a rs z a w a , dnia 30 listopada 1913 r.

'

T o m X X X I I .

4 8 (1 6 4 2 ).

(2)

?54 WSZECHŚWIAT N o 48

p o łączen ia ze sobą oso bnik ó w R ana escu- l e n t a i B o m b in a to r ig a e u s .

U ssak ó w i człow ieka h e te r o p la s ty k a u d a je się tru d n o i rzadko. Do n ie lic z ­ n y c h p r z y p a d k ó w u d a n y c h , n ależy np., d o k o n a n e przez Pfeiffera, p rzeniesienie g ru cz o łu ta rc z y k o w e g o z człowieka, d o ­ tk n ię te g o c h o ro b ą B asedow a, na kozę.

Z niezliczonych p raw ie prób przenoszenia o p u c h lin z człow ieka n a niższe ssaki, u d a ły się zaledw ie n ie k tó re .

H o m e o p la s ty k a u d a je się wogóle z n a c z ­ nie lepiej, niż h e te r o p la s ty k a . U z w ie ­ r z ą t niższych r e z u l ta t j e j j e s t w wielu r a z a c h praw ie pewny. N a t o m i a s t u k r ę ­ gow ców niezaw sze o trz y m a ć m o żn a w y ­ niki pewne. P r z y c z y n ą teg o j e s t n ie ­ w ą tp liw ie s w o is ta p r z e m ia n a m a te ry i, ró ż n a u r o zm a ity c h g a tu n k ó w z w ie rz ą t ssący ch . W ty m k ie ru n k u , j a k rów nież dla ro z s trz y g n ię c ia k w e s ty i w z a jem n e g o p o k r e w ie ń s tw a ro z m a ity c h g a tu n k ó w lub odm ian zw ierząt, t r a n s p l a n t a c y a daje w y ­ niki pew niejsze, niż w s z y s tk ie inne m e ­ to d y, d oty ch czas znane.

J e d n y m z p rz y p a d k ó w do skonale u d a ­ nej h o m eo p la sty k i, j e s t opisane w ni- n iejs z em czasopiśmie p rzeszczepienie oka s a la m a n d r y p la m is te j, d o k o n a n e przez d-ra U h l e n h u th a z W ie d n ia x). Oko to, um ieszczone w okolicy s k rz e lo w e j ciała, p rzyjęło się t u b ard zo dobrze; z p o c z ą t­

k u w praw dzie w y s tą p iły ( ja k s tw ie r d z o ­ no zapom ocą bad ań m ik ro s k o p o w y c h ) o b ja w y d e g e n e ra c y i s ia tk ó w k i i ro zp a d u k o m ó r e k w zrokow ych, ale w k ró tc e u s t ą ­ piły one, a je d n o c z e śn ie rozpoczęła się b ardzo sflna r e g e n e r a c y a zniszczonej czę­

ści. C zy oko ta k ie s p e łn ia n o rm a ln ą sw ą funkcyę, te g o n a p e w n o powiedzieć d o ty ch c z a s niem ożna; b y ć może, że d a l­

sze b a d a n ia z do łają to ro z s trz y g n ą ć . Stw ierd zon o tylko, że s z c z ą te k n e rw u wzrokow ego zdołał w y r o s n ą ć w dług ie w łókno i w j e d n y m p r z y p a d k u dojść n a ­ w et do mózgu.

C h iru rg ic z n e znaczenie t r a n s p la n t a c y i j e s t uw zg lę d n io n e w b a d a n ia c h d-ra K i i tt n e r a z W rocław ia. R o zp raw a tego

ł) PorówiJ, Wa 47 Wszechświata z r, b,

uczonego rozpoczyna się w stę p e m h is to ­ ry c z n y m , z którego d o w ia d u je m y się, że ju ż k ap ła n i s ta r o in d y js c y stosowali tra n s - p la n ta c y ę w celu n a p ra w ia n ia okaleczeń, d o k o n y w a n y c h w o brzę d a c h relig ijny ch.

Z now szych prób tra n s p la n ta c y i t k a n e k z ro zm a ity c h o rg an ó w na in ne z a s łu g u ją n a u w agę próby le k a rz y z epoki o d ro ­ dzenia; zw łaszcza w ysoko rozw inęli j ą B ra n c a i Bojani. W wieku 19 jednak, w s k u t e k częstych niepow odzeń w p ró bach t r a n s p la n ta c y i, zan iech ano j ą p raw ie z u ­ pełnie; i dopiero około rok u 1863 podjęto nanow o w s k u t e k badań T ie rs c h a i Re- v erd in a , k tó rz y pierw si wr n o w s z y c h c z a ­ sach rozpoczęli s tu d y a nad t ą k w e s ty ą .

T k a n k ą , od której rozpoczęto w n o w ­ szych c z asach b a d a n ia n a d tra n s p la n ta - cyą, by ła skóra. P o stęp o w a n o p o c z ątk o ­ wo w ten sposób, że b r z y tw ą w ycinano d u ż y k a w a ł s k ó ry i przenoszono go tam , gdzie chciano go przeszczepić. N i e b a ­ w em okazało się, że prócz s k ó ry także i inne t k a n k i d a ją się t ra n s p la n to w a ć . I t a k u d a je się przeszczepianie tk a n k i tłuszczow ej, fascyi, ścięgien, a n a w e t k o ­ ści. Wogóle m ożna przy jąć, że t k a n k a te m tru d n ie j daje się przeszczepiać, im wyżej j e s t u o rg an iz o w a n a . Toteż nie zdo­

łano d o ty ch c z a s u zw ie rz ą t w yższych d o ­ k on ać z p o m y śln y m s k u tk i e m t r a n s p l a n ­ ta c y i m ięśni i nerw ó w ; po p e w n y m cza­

sie k a w a łe k p rzeszczep ion y zawsze z a ­ m ierał.

T r a n s p l a n ta c y a c a ły c h o rg an ó w u daje się tylk o w tedy , jeżeli z a ch ow ane z o s ta ­ nie w łaściw e d a n e m u n a rz ą d o w i k r ą ż e ­ nie. G u th rie m u udało się przeszczep ić j a j n i k i k u r b ia ły c h n a cz arn e i o d w r o t ­

nie. Inaczej z a c h o w u ją się po t r a n s p l a n ­ t a c y i ją d r a , a m ianow icie u le g a ją s ta le resorpcyi. Z in n y ch u d a n y c h p r z y p a d ­ k ó w t r a n s p l a n t a c y i całych n a rz ą d ó w w sp o m n ie ć należy o przen iesieniu n e rk i u psa. Zupełną j e j żyw o tno ść i zdolność do n orm a ln eg o f u n k c y o n o w a n ia w y k a z a ­ no w te n sposób, że z w ierzęciu u su n ię to d r u g ą n e rk ę , bez w idocznej diań szkody.

Ze w zględów p r a k t y c z n y c h p rób o w a no

też w ie lo k ro tn ie prze sz c ze p ian ia g ruczołu

ta rc z y k o w e g o , k tó re j e d n a k s ta le k o ń ­

c zyło się j e g o reso rp c y ą. Lepsze w yniki

(3)

M 48 W SZECHSW IAT 755

otrzym an o, w s trz y k u ją c do ciała pacyen- ta, su b s ta n c y ę , o trz y m a n ą przez pocięcie ludzkiego g ruczołu ta rc z y k o w e g o na d ro ­ bne kaw ałki.

Podobnie, j a k gruczoł tarc zy k o w y , z a ­ ch ow ują się też gru czo ły p rzyta rc z y k o w e (g landulae pa ra th y re o id ea e ), a także g r a ­ sica, macica, śledziona, p rzy s a d k a m ó­

zgowa (h y p o p hysis cereb ri) i wątroba.

T ra n s p la n ta c y a p rzy n e rc za nie dała r ó ­ wnież z a d o w a la jąc y c h wyników

P ró bow an o n ie je d n o k ro tn ie przeszcze­

piać całe kończyny, j e d n a k dotąd e k sp e ­ r y m e n ty podobne nie zostały uwieńczone p o m y śln y m s k u tk ie m . Bo j a k k o l w i e k i n ­ ne tk a n k i p r z y jm u ją się n a nowem p o d ­ łożu, n e rw y i m ięśnie s ta le się d e g e n e ­ rują. Pochodzi to z n ie d o sta te c zn e g o ich odżyw ian ia przez k rew .

N a jc ie k a w s z y m może rod za jem t r a n s ­ p lan ta cy i, m a ją c y m zastosow anie w c h i­

rurgii, j e s t tr a n s p la n t a c y a kości. S to so ­ w a n a zazw yczaj w razie zniszczenia t k a n ­ ki k ostn e j, z jak ie g o k o lw ie k powodu, daje w przew ażnej części p r z y p a d k ó w z n a k o ­ mite w yniki. J a k k o lw ie k o kostn a przy- tem stale u le g a zniszczeniu, po niejak im j e d n a k czasie r e g e n e r u je się zupełnie.

F otografie p r e p a r a tó w t r a n s p la n to w a n y c h kości p o tw ie rd z a ją to zdanie.

J a k w ykazały liczne b adania, w ty m k i e r u n k u p rzep ro w ad zo n e, u człowieka je d y n i e p e w n ą m eto d ą tr a n s p la n t a c y i j e s t a u to p la s ty k a . T ru d n o ś c i j e d n a k , połączo­

ne z o trz y m a n ie m odpow iedniego do p r z e ­ szczepienia m a t e r y a ł u z o sobnika opero­

w anego, p o p c h n ę ły c h ir u r g ó w do b a d a ń nad s k u tk a m i homeo-, he te ro -, a n a w e t alo plasty ki. P r z y te m okazało się, że ho- m eo p la sty k a , a n a w e t h e te r o p la s ty k a daje n ie je d n o k ro tn ie z a d o w alające rezu ltaty . J e d e n ta k i p rz y p a d e k p rze d staw io ny j e s t dokładniej w czasopiśmie, k tó re m się po siłk u je m y . Chodzi m ianow icie o hetero- p la s ty k ę kości strz a łk o w ej Macacus cy- n o m o lgus n a człow ieka, dokonanej przed 2V2 rokiem . Pom im o t a k długiego prze­

c iąg u czasu, w kości tej nie zauważono ani śla d u objaw ów r eso rp c y i, a linia epi- fyzy j e s t n a obrazie ro e n tg e n o w s k im do­

skonale widoczna. N iew iadom o ty lk o d o ­ ty ch c z a s czy fu nk cy o n u je ; nie j e s t to j e ­

dnak wyłączone, bo tru d n o o lepsze je j zachowanie.

Bardzo u ż yw a n ym do hetero p lastyk i m a te ry a łe m są zwłoki. Stósow anie ich j e d n a k do tego celu w y m a g a dalek o id ą ­ cych środków ostrożności. Oprócz bo­

wiem zupełnej świeżości m a te ry a łu (co j e s t łatw o zrozumiałe) w y m agać należy koniecznie zb a d an ia go zapomocą sekcyi, oraz przeszczepienia na odpow iednią po­

ży w kę dla stw ierdzenia, czy nie ro zw i­

nęły się w nim b a k te ry e. Jeżeli m ate- r y a ł b a d a n y j e s t jesz c ze zupełnie świeży, to m am y dość czasu n a usk u tecznien ie zamierzonego zabiegu.

Co dotyczę w p ły w u w a ru n k ó w ze­

w nę trz n y c h na p o m yślny w ynik t r a n s ­ plantacyi, to b adania w ty m k ie ru n k u są jeszcze dotąd szczupłe. W edług d o ty c h ­ czasow ych doświadczeń, nie j e s t rzeczą konieczną, by t k a n k a , m ająca służyć do przeszczepienia, przech o w yw ana b yła w te m p e ra tu rz e ciała d a n e g o zwierzęcia;

owszem, zdaje się, że t e m p e r a t u r y niższe bardziej sp rz y ja ją tra n s p la n ta c y i; na jo d ­ pow iedniejszą zaś zdaje się być t e m p e ­ r a t u r a pokojowa. Ale n a w e t silne ozię­

bianie nie zdołało zabić tk an e k ; po kil- kogodzinnem p rze c how y w a niu n ow otw o­

rów w ciekłem pow ietrzu, jeszcze zdoła­

no dokonać ich przeszczepienia.

W zw iązku z te m i dośw iadczeniam i z n a jd u ją się ta k ż e p ró b y hodow ania t k a ­ nek człowieka i w yższych ssaków poza o rg anizm em w sztu c z n y ch pożyw kach.

N iestety , d o ty ch c z a s niew iele osiągnięto w ty m k ie r u n k u . N ajłatw iej u d a ją się t a k ie e k s p e r y m e n ty ze skórą. K aw ałki n a b ło n k a zdołano u trz y m a ć dłu ższy czas poza o rg an iz m e m w s ta n ie żyw ym . Naj­

w ażniejszą rzeczą w ty c h e k s p e r y m e n ­ ta c h zdaje się by ć uch ron ien ie tk a n e k od w yschnięcia. Kom órki n a b ło n k a bo­

wiem, t a k norm alne, jako też pato lo g icz­

nie zmienione, są, zwłaszcza u wyższych ssaków , bardzo wrażliwe na sto pień wil­

goci.

Z in n y c h bad ań n a d ty m przedm iotem,

z a s łu g u ją na u w a g ę d ośw iad czen ia Braus-

sa, k tó re m u udało się hodować przez

dłuższy czas serce z a ro d k a płaza, a n a ­

(4)

756 W SZECHSW IAT M 48

w e t sporządzić zdjęcie k in e m a to g r a fic z ­ ne, p rz e d s ta w ia ją c e j e g o w zro st i bicie.

U żyw ano też t r a n s p l a n t a c y i do b a d a ń n a d dziedzicznością. I ta k np. G u th rie zaszczepił k u r o m b iały m ja j n ik i k u r c z ar­

n y c h i nao d w ró t. P o to m s tw o k u r ty c h , pochodzące ze s k rz y ż o w a n ia ich z czar- n e m i i b iałem i k o g u t a m i m iało u b a r w i e ­ n ie m ieszane, a m ianow icie białe i c z a r­

ne p la m y na tle b a r w y zasadniczej. Czy j e d n a k u p ra w n io n y b y ł w n iosek , k tó ry G u th rie w y s n u ł ze s w y c h e k s p e r y m e n ­ tów, a m ianowicie, że t u ta j m a t k a w y ­ w a r ła w pły w n a poto m stw o , j e s t rz e c z ą ba rd z o w ątpliw ą. W n io s e k te n był też z wielu s tr o n a ta k o w a n y .

P rz e c iw ie ń s tw o do t r a n s p l a n t a c y i t a k pod w zg lęd em w yn ikó w , j a k i m e to d y sta n o w i t a k zw. parabio za. P o le g a ona n a tem , że dw a oso b n ik i zw ierzęce ze- s z y w a się ze sobą. B a d a n ia te, zapo­

c z ą tk o w a n e przez S a u e r b r u c h a i Heyde- go, d ały w y n ik i n a o g ó ł zn acznie lepsze od tr a n s p la n t a c y i . N a w e t dalek o s p o k r e ­ w n ion e z w ie rz ę ta u da ło się połączyć w te n sposób m iędzy sobą. Ale z a z n a ­ czyć należy, że p a ra b io z a ta k ż e często nie u d a je się, lub też n a s tę p u j e śm ie rć z w ie rz ą t bez w idoczn eg o powodu.

W re sz c ie w sp o m n ie ć je s z c z e należy w k ilk u p r z y n a jm n ie j sło w a ch o t r a n s ­ p l a n t a c y i u roślin. N aogół u d a je się ona znaczn ie lepiej, niż u z w ierząt. Z n an e są p o w szech nie sp o so b y u s z la c h e tn ia n ia d rzew owocow ych, zapom ocą szczepienia.

Szczepionki te, o ile s ą odpow iednio w y ­ k o nane, p r z y j m u ją się zawsze, i to bez w zględu n a to, .czy chodzi o auto-, ho- meo-, lub h e te r o p la s ty k ę . I ta k , przez b a d a n ia nad biało-zielonem i p e la r g o n ia ­ mi udało się W in k le ro w i o trz y m a ć rośli­

ny, o liściach, lub s to ż k a c h w e g e t a c y j ­ n y c h w połowie białych, a w połowie z ie ­ lonych, k tó re n azw ał c h im e ra m i sekto- r y a ln e m i 1). Oprócz n ic h o t rz y m a ł j e ­ d n a k tak ż e ro śliny, m ają ce w w a rs tw ie w ierzchniej k om ó rk i zielone, a w w e ­ w n ę trz n y c h białe, lub o d w ro tn ie ; te osob­

n iki nazw ał c h im e ra m i p e ry k lin e a ln e m i.

i) Porów n. W szechśw iat z r. 1912, str. 436,

Okazało się p rz y te m , że, j a k się zdaje, C y tisu s A dam i, b a d a n y jeszcze przez D a rw in a , b y ł t a k ą c h im e rą s e k to ry a ln ą .

H e te ro p la s ty k a u roślin dała rów n ież w wielu i n n y c h razach w yn iki pom yślne.

J a k w idzim y z pow yższego z e s ta w ie ­ nia, t r a n s p la n t a c y a i z a g a d n ie n ia z n ią zw iązane s ta n o w ią w d z ię cz n y t e m a t do badań. Chodzi tu o r o zstrz y g n ięc ie w a ­ żnych problem ów, j a k w z ajem n eg o po­

k r e w ie ń s tw a form zw ierzęcy ch i r o ś l i n ­ nych, od działyw ania n a siebie t k a n e k ro z m a ity c h isto t żyw ych i t. d.; a r o z ­ w iązanie ich przybliży nas n iew ą tp liw ie znacznie do w y ja ś n ie n ia najw a żn ie jsz e j ze w s z y s t k i c h —z a g ad k i życia.

Stanisław Berson.

P A T R Y K M A T T H E W , N I E Z N A N Y P O P R Z E D N I K D A R W I N A .

H a b e n t su a fa ta libelli. A z k sią ż k a m i d ziw ne koleje przechodzi i n a u k a . W ty m względzie d a rw in iz m sta n o w i przy k ład n iezw yk ły. U siłow anie w y ja ś n ie n ia po ­ w s ta w a n ia g a tu n k ó w , j a k o m e c h a n ic z n e ­ go p r o c e s u rozw ojow ego, na p o d sta w ie

„doboru n a tu r a ln e g o " , zw iązane j e s t ści­

śle z im ien ie m D a rw in a . N iezw ykła w y ­ trw ałość, z j a k ą D a rw in cegłę za cegłą dodaw ał do g m a c h u swej myśli, u s p r a ­ w iedliw ia oznaczanie teo ry i se le k c y i m ia ­ ne m d a rw in iz m u . Po d tąż s am ą na z w ą rozsław iła się i te o ry a pochodzenia, nie- s ta n o w ią c a j e d n a k wyłącznej własności D a rw in a . W ia r a w je d n o r a z o w y a k t s tw o rz e n ia obalona z o stała całkowicie.

N a d w e rę ż o n a z o stała te o r y a Cuviera, w e­

d łu g k tó re j k a t a s t r o f y powodow ały zanik g a tu n k ó w , a n o w y a k t stw o rz e n ia daw ał życie i n n y m g a tu n k o m n a ziemi.

N ie m a jąc z a m ia ru u m n ie js z a n ia z a słu g

D a rw in a , n a le ż y j e d n a k w sk a z a ć fakt,

że n iem ało zgłoszono p r e te n s y j do p ie r w ­

sz e ń s tw a . R ó w no cześnie p ra w ie z D a r ­

w in e m W allace w ypow iedział ja s n o prze-

conanie sw e co do rozw oju, a wiadomo

powszechnie, że in n i je s z c z e w spółcześni

(5)

JSfe 48 WSZECHSWIAT 757

D arw inow i, n a k ilk a l a t p rz e d u kazaniem się „ P o w s ta w a n ia g a t u n k ó w 11, mniej lub więcej stanow czo wypow iedzieli się co do g łów nych zasad d e scend en cy i. W spo­

m n im y tu Owena, P r ic h a rd a , Wellsa, a p r z e d e w s z y s tk ie m P a t r y k a M atthew a, k tó ry w p r o s ty c h zdan iach precy zy jnie ujął w sz y stk ie z asady teo ry i descenden- cyjnej na trzy d zieści la t przed D a r w i ­ nem. D a rw in sam z w ła ściw ą sobie wiel­

ko dusznością wyraził się, że M atth ew

„dokładnie pojął całą doniosłość z asad y doboru n a tu ra ln e g o " .

W ty m razie idzie j e d n a k więcej, niż 0 samo p ierw sz e ń stw o . Nie u z nan o do­

ty ch c z a s, że P a t r y k M a tth e w w yprzedził nietylk o s am e ideje D arw in a. Uczeni z fac h u cenią ty lk o pomysł, p o p a rty w s z e c h stro n n ie przez d ro b n o stk o w e b a ­ dania. P om y sły, w y ła n ia ją c e się p r z y ­ godnie, a niepo pieran e przez g orliw e g r o ­ m adzenie szczegółów dowodow ych, ł a ­ two u le g a ją zapom nieniu. N iezaprzeczo­

ną zasługę D a rw in a sta n o w i takt, że dar- w in izm u rósł do w ielkości istotnej n a u k i 1 dał p o czątek o lbrzym im pracom b a d a w ­ czym. W p e w n e m z n aczeniu j e s t to j e ­ d n a k po n iek ą d błędem jego. Pod o lb rz y ­ mim m a te ry a łe m f a k ty c z n y m n a plan dalszy u s u n ę ła się z a sa d n ic z a myśl, w ła ­ ściw a biologii j a k o te o ry i rozwoju, a is to ­ t ą s ta ła się sc h em a ty c z n o ś ć następ có w D arw ina. Błędem g łó w n y m D a rw in a była je g o u czciwość badacza, w y trw a ło ś ć w d o ­ s ta rc z a n iu m a te ry a łu dowodowego. T y l­

ko dzięki niezw ykłej swej je d n o s tro n n o ­ ści potrafił on wznieść g m a c h cały. Roz­

p a tr y w a ł w ielki p ro b le m p o w s ta w a n ia g a tu n k ó w , n ie u w z g lę d n ia ją c je g o w ie lo ­ stronności. Nie posiadał w łaściwej wielu m yślicielom pasyi, coraz to p rz e ra b ia ć j e ­ d y n ą ideę, p rze k sz ta łca ć ją , z in neg o s t a ­ n o w isk a ośw ietlać. U c z y nił to ów za p o ­ m n ia n y P a t r y k M a tth e w . I d latego s łu ­ szne j e s t p rzy po m n ien ie poglądów tego człow ieka na p o w s ta w a n ie g a tu n k ó w . Okaże się, że w g lą d a ł on w p rz y ro d ę d a ­ leko poza ściśle o k reślo n e pogląd y D a r ­ wina; a n a w e t d o ty k a ł z c ałą pew nością p y ta ń , k tó re m i b a d a n ia p rzy ro d n icz e do ­ piero w o s ta tn ic h la ta c h zajm ow ać się poczęły.

To, że poglądy M a tth e w a zwróciły na się u w a g ę dopiero po la ta c h trz y d z ie stu , zawisło od przyczyn całkowicie z e w n ę tr z ­ nych. Z n a jd u ją się one bow iem ja k o u w a g i w d o d a tk u do dzieła z niepokaź- n y m i niczego podobnego n ieob iecującym ty tułem : „O budulcu o k ręto w y m i k u l t u ­ rze drzew nej" (E d y n b u rg 1831 u A dam a Blacka). N iedziw więc, że tylk o p rz y ­ padkowo i sa m D a rw in zaznajom ił się z poglądam i M atthew a.

A oto k ilk a d a t co do osoby M a tth e ­ wa. Żył od 1790 do 1874 r. w Szkocyi.

P o r t r e t je g o dołączony do w spo m nian ej książki, p rzedstaw ia tw a rz z w y ra z e m przenikliw ego r o z s ą d k u w ro d za ju n ie ­ rza d k ic h w Anglii typów pół - uczonego, pół dyplom aty. Głęboki pogląd n a życie u k r y w a się w ty ch oczach. Człowiek te n opow iada w swem pozornie n iez b y t cie- k aw em dziele o drzew ie budulcow em , o a ng ie lsk ic h drze w ac h leśny ch, n a d a j ą ­ c ych się do budow y okrętów , o hodowli drzew i t. p. Sucha tre ś ć ożyw ia się j e ­ d n a k pod piórem M a tth e w a i daje mu sposobność z zapałem p ra w ić n a t e m a t p o tęg i A nglii n a m orzu. Ś ro d k a m i do te g o j e s t d la ń w ychow anie dzielnego po ­ kolenia, przezw yciężanie trud ów i nie­

b ezpieczeństw . Zastoso w uje tu ju ż w sp o ­ sób dzisiejszy „walkę o b y t “, dobór w możności is tn ie n ia narodów . Łatwo zrozumieć, j a k p o gląd y podobne m u sia ły go doprow adzić do e k s k u rs y j n a t e m a t te o r y i d e s ce n d e n c y jn e j, k tóre dosłownie pod ajem y poniżej.

„Istnieje w p rzy ro dzie ogólne prawo, dążące do tego, by p rzystoso w ać m ożli­

wie n a jb a rd z ie j każde zdolne do rozra- dzania się stw orzenie do w a ru n k ó w , do j a k i c h najlepiej się n ad aje ze w zględu n a g a tu n e k swój i organizacy ę, i k tó re widocznie usiłuje do n a jw y ż sz e j d o s k o ­ nałości doprowadzić, i w ten sposób z a ­ chow ać siły fizyczne i duchow e lub in ­ s ty n k to w e . P ra w o to z a ch o w u je lwa w je g o sile, zająca w szybkości, a lisa w c h y tro śc i. Poniew aż przy ro d a w całej swej różnorodności życia posiada daleko w iększą zdolność rozrodczą, niż tego po­

trzeba, b y uzupełnić, co z czasem o b u ­

miera, w ięc in dy w idua, n ieposiadające

(6)

758 W SZECHSW IAT J\l° 48

dość sił, sz ybkości, o dw ag i łu b c h y tro - ści, g in ą przed czasem, n iero z ra d z a ją c się, p a d a ją c ofiarą albo n a tu r a ln y c h s w y c h w ro g ów albo też chorób, z a z w y ­ czaj z po w od u b r a k u p ożyw ienia, a m ie j ­ sce ich z a jm u ją dzieln iejsi z ich rodzaju, w alczący o śro d k i i s t n i e n i a 11.

W n iew ielu ty c h słow ach t k w i ju ż k w in te s e n c y a d a rw in o w s k ie g o „ d o b o ru 11 i „-walki o b y t “. W idzim y, że niepo- t rz e b a było żadnej daleko idącej a rg u m e n - tac y i i ż a d n eg o z b y t w ielkiego m a t e ­ r y a ł u dowodowego, by p o g ląd y te po ­ przeć. U w a g a pow yższa s ta n o w ić ma ty lk o uzup ełnienie po g ląd ó w n a n a jl e p ­ szy sposób w zm o c n ie n ia sił n a r o d u do w alki o b y t. M a tth e w u w a ż a sz la c h tę dziedziczną i p ra w a n a s t ę p s t w a dziedzicz­

n ego za w ielk ie p rze w in ien ie w z g lęd em za sa d y selekcyi. J e d n a k i p e w n y m c z y n ­ n iko m z e w n ę tr z n y m p rzy p isu je daleko się g a ją c e w p ły w y n a ludy. Siła ż y cio w a n a ro d u j e s t w e d łu g niego w z n a c z n y m sto p n iu z a leżna od k lim a ty c z n y c h , g e o ­ graficzn ych i in n y c h w zględów z e w n ę tr z ­ nych. W m y śl tego poglądu, M a tth e w mówi o z a sa d z ie ogólnie obow iązującej w n a tu rz e : „W pływ dłu g o t r w a j ą c y c h oddziały w ań, w y t w a r z a j ą c y i n s t y n k t y i p rz y z w y c z a je n ia , j e s t w ła ś c iw y m o b ja ­ wem w k ró le s tw ie zw ierzęcem . L u d n o ś ć na sza w sch odn ieg o w yb rzeża, k t ó r a p r z e ­ w ażnie pochodzi od p ira tó w s k a n d y n a w ­ skich, o ile ty lk o sposobność s p rz y ja , u le ­ g a d a w n y m sk łonnościom i u d a je się na morze, chociaż długie czasy u p r a w ia ła rolnictw o i rzem iosła".

„Zm iana w s ta n o w is k u j e s t w g r a n i ­ c a ch p e w n y c h ko n iec z n a d la p o tę ż n ie j­

szeg o w z ro s tu wielu roślin h o d o w la n y c h . Znaczenie to m a p raw d o p o d o b n ie i dla ro d z a ju ludzkiego".

„Osiadłość i życie na o g r an ic zo n y m o b ­ szarze, o ile się zdaje, z n a jd u ją się w p e ­ w n y m s to s u n k u do ospałej lu n k c y i w ą ­ tro b y , tra n s p ir a c y i i re s p ira c y i. Możliwe, że p e w n ą rolę o d g r y w a i w m ó w ien ie, j a ­ ko że często w id z ia n a b a rw a , ś n ie g w z i­

m n y c h okolicach, ciem ne góry i t. d. lub też i c ie m n y kolor u b r a n ia , może pozo­

s ta w ić p e w n e w pływ y".

Z u s tę p u teg o w y n ik a jasn o , że M a t ­ t h e w w ierzył w zm ienność organizm ów pod w pływ em czynników z e w n ę trz n y c h . Z asa dn ic z e j e d n a k pogląd y jeg o n a u tw o ­ rzenie się g a tu n k ó w i d e sce nd e n c y ę z a ­ w ie ra ją zdania n a stę p u jąc e :

„W książce tej p o jęliśm y n ie d o k ła d ­ ność w y z n a w a n e j k lasy fik a c y i d o g m a ­ ty cz n e j roślin i m u sie liśm y stale w ah ać się m iędzy g a tu n k ie m a odm ianą, s t a ­ nowczo w s k a z u ją c e m i przechodzenie j e ­ dnego w d ru g ie pod w pły w em k u ltu ry . B ezw ątp ienia istn ieje do pe w n e g o stop n ia w s ta n ie n a tu r a ln y m p e w n a zgodność c h a ra k te r ó w , zw an a g a tu n k ie m (species);

zgodność ta istn iała w c iągu o s ta tn ic h c z te rd z ie stu wieków. Geologowie o d k r y ­ w a j ą zgodność podobną dla g a tu n k ó w k o ­ p a ln y c h w głębokich w a r s tw a c h każdej wielkiej epoki, ale też i z n a jd u ją praw ie i s t o t n ą różnicę m iędzy g a tu n k a m i albo o d c isk a m i życia pew nej epoki, a takie- miż epok innych. M usim y więc p rzyjąć albo cud p o w ta rz a n e g o tw o rzen ia, albo przyznać, że w sz y stk ie ż y ją c e m a te ry e organ iczne lub jesz c ze bardziej siły ż y ­ cia nizkiego, zdające się tw o rzy ć wyższe, p o s ia d a ją w łaściw ość z m ie n ia n ia się ze z m ia n ą stosunków . P a k t , że wdanie się czło w iek a może w yw ołać z m ia n y w ma- te r y i organ icznej, d o s ta rc za n a m dowodu dla p la s ty c z n e j ja k o ś c i isto t wyższych.

Ostatnie to p rz y p u sz c z en ie popiera też zna cz n ie praw d o p o d o b ie ń stw o , że w a r u n ­ ki z e w n ę tr z n e w poszczególnych epokach s ta łe b y ły w sobie, j e d n a k różne między sobą. W obec n iez m ie rn y ch w a pn iow y ch i b i tu m ic z n y c h form acyj, o k sy d a cy j i zło- żysk, k tó re tw o rzy ły się zwolna lub w cza­

sie wielkich prze w ro tów , j e s t conajm niej p raw d o p o d o b n e , że e le m e n ty płynne, k r y ­ j ą c e życie, w ro z m a ity c h czasach z n a cz ­ nie ró żniły się s k ła d e m i ciężarem , że a tm o s fe r a znacznie więcej z a w iera ła bez­

w o d n ik a w ę glow ego i że w o d y z n a d ­

m ia r u b e z w o d n ik a w ęglo w eg o i z p o w o ­

d u w iększego g o rąc a w y n ik łeg o ze z n a c z ­

niejszej g ę s to ś c i a tm o s fe ry , z aw ierały

w ię k s z ą ilość w a p n a i in n y c h m in erałó w .

I jes t-ż e niefilozołicznem przyjęcie, że

s tw o rz e n ia żyjące, p osiad ające przecież

zdolność p rz y s to s o w y w a n ia się (o tyle,

(7)

JMó 48 W SZECHSWIAT 759

że bardzo m ała zm iana otoczenia powo­

duje odpow iednią zm ianę ch a ra kte ró w ), p rzy s to s o w y w a ły się stopniow o do zmian elem en tu , w k tó ry m żyły i w ten s p o ­ sób, bez nowego tw orzenia, p r z e d s ta w ia ją rozbieżne c h a r a k te r y teraźn iejszej i u b ie ­ głej egzystencyi?

„Niszcząca siła wód, przed k tó re m i u stą p ić m u sia ły n a jtw a r d s z e skały, ro z ­ drobnione n a ka w a łki, rozdzielała p r a w ­ dopodobnie te epoki n a całym globie.

Z n iszczy ły one p raw ie w szy stkie s tw o ­ rzenia żyjące i z re d u k o w a ły życie ta k dalece, że dla nowo tw o rzy ć się m a ją ­ cych odgałęzień życia na strę cz a ło się wol­

ne pole popisu. W te n sposób r o z s z e ­ rzyło się życie n a nowo w specyficznych g ru p a c h , dzięki e k sklu zyw n o ści s y s te m u seksualnego roślin i n a tu r a ln y m i n s t y n k ­ tom zw ie rz ą t łączen ia się w g r a n ic a c h sw ego g a tu n k u . Z b ieg ie m zaś czasu do ­ sto so w ały się r e s z tk i te znowu d o 'z m i e ­ nionych w a ru n ków życiowych. W ten sposób powstało w bieg u m iliona l a t s t a ­ łych epok owo c ałk ow ite przy sto so w an ie się, k tó re dostarczy ło szczątków k opal­

n y c h ze s ta ły m specyficznym c h a r a k t e ­ rem . I s tn ie ją dwie ty lko możliwości j a ­ kiejś zm iany: albo w sp o m n ia n a w łaśnie, albo jeszcze dalej idące odchylenie od t e ­ raźniejszej form y e g z y ste n c y i nieznisz­

czalnego, lub m o le k u la rn e g o życia (które zdaje się zm ieniać w siły p rz y c ią g a n ia i o d p y ch an ia i w m a te m a ty c z n y m u p ły ­ wie teg o p ro ce su zbliżać się zdaje do w ielkich a g re g a tó w m ateryi). Stopniowo form owało się i rozw ijało to życie do no­

w ych, p r z y s to s o w a n y c h do w a ru n k ó w a g r e g a tó w bez u dz ia łu ja k ic h k o lw ie k form lub z arodków d a w n ie js z y c h a g r e g a ­ tów. To j e d n a k ledw ie się różni od n o ­ wego stw orzenia, a je d y n i e n a d a n a zo­

s ta ł a przez to część k o n ty n u o w a n e g o s c h e m a tu lub sy s te m u .

„B adając w ten sposób zm ian y , n a s tę ­ p u ją c e po sobie w dziedzinie życia,- do­

chodzim y do n a s tę p u ją c y c h p y ta ń : czy p o w s ta ją one przez zm ieszanie blisko spo­

k re w n io n y c h g a tu n k ó w i s tą d w y n ik ły ch stopni pośrednich? Czy są odgałęzieniem, p ow stałem przez zm iany otoczenia? L u b też są r e z u l ta t e m o b u d w u czynników ?

Czy j e d n a tylko is tn ie je z a sa d a życia?

Czy całe życie organiczne, możliwie cały b y t m ate ry a ln y , zasadza się n a j e d n y m tylko p ro to ty p ie życia, k tó ry zdolny j e s t do stopniow ej a d a p ta c y i i ag re g a c y i, nie- zw iązany p ryncypiam i ciepła lub św ia tła ? W n ie u s ta n n e m tem d o s tr a ja n iu się ż y ­ cia do d a nyc h w a ru n k ó w t k w i wiele piękna i jednolitości p lanu i odpowiada to bardziej o b jaw iającym się n a m celom n a tu ry , niż całkow ite zniszczenie i s tw o ­ rzenie nanowo. N iepraw dopodobne je s t, ażeby w ie lka różnorodność (w natu rz e) pow stać m iała przez zm ieszanie ściśle p o k r e w n y c h g a tu n k ó w . Z m ian y w y w o ­ łan e przez zm ieszanie podobne o g ra n i­

czają się do tak zw. g a tu n k ó w (species“).

M a tth e w rozw ija przed n a m i obraz ż y ­ cia, ja k ie g o daćby n a m nie m ogła d a r ­ w inow ska teo ry a descendencyi. Zacho­

w uje on teoryę k atastro f, co mu za złe wzięli k r y ty c y współcześni. Dla nas zaś w łaśnie dlatego w y d a je się b y s tr y m , p o ­ niew aż m usiał w y raźn ie odczuwać, że ży­

cie j e s t czemś niezniszczałnem . Owszem, przypuszcza n a w e t możliwość, że życie w ciągłości swojej istniało w a g r e g a ta c h m o le k u la rn y c h n a w e t podczas k a ta s t r o f a l ­ nego zniszczenia g a tu n k ó w . Myśleć praw ie m ożna o teoryi monad L eibniza. W k a ż ­ d y m razie stoi on bliżej w italistó w niż ścisłych d escenden talistów , poniew aż z p ierw sz y m i uw aża życie za prim u m movens. W n a stę p u ją c y c h , o s ta tn ic h ro z ­ d z iałach M atthew z a jm u je się bliżej m o ­ żliwością tw orzenia się g a tu n k ó w . P o ­ z na m y jeszcze bardziej, j a k k r y ty c z n e m okiem u jm u je w sz y stk ie możliwości.

„Regulacyjna zdolność a d a p ta c y i życia

organ ic zn e g o sp ro w a d zo n a b y ć może po

części do skrajnej p łodności w p r z y r o ­

dzie. Poniew aż w arun k i istn ie n ia są o g r a ­

niczone, więc do dojrzałości dojść m og ą

tylko ind y w id u a silniejsze, lepiej p rz y ­

stosow ane do w a ru n k ó w . Słabsze giną

przedw cześnie. Z asada ta j e s t wiecznie

czynna. R eguluje on a kolor i postać,

zdolności i i n s t y n k t y . Te in d y w id u a p e ­

wnego g a tu n k u , k tó re kolorem s w y m

i odzieniem najlepiej uzbrojone są do

s k ry c ia się lub obrony, albo przeciw n i e ­

p rzyjazn ej pogodzie, k tó ry c h ciało n a jle ­

(8)

760 W SZECHSW IAT J\lś 48

piej p r z y s to s o w a n e j e s t pod w z g lę d e m zdrow ia, siły, ob ro n y i o dżyw iania, k t ó ­ r y c h zdolności i i n s t y n k t y najlepiej od­

po w ia d a ją silom fizycznym w p rz y s to s o ­ w a n iu do otoczenia, ty lk o te p rzechodzą p r z e d p rz y ro d ą przez e g z a m in ich zdo l­

ności p rz y sto so w a w c z y c h . S ta łe d z ia ła ­ nie teg o p ra w a , te n d e n c y a p o to m s tw a p rz y jm o w a n ia szczególnie w y b itn y c h w ła ­ ściw ości rodziców i t. p. p o w o d u ją d a le ­ ko idącą je d n o lito ś ć p ostaci, k oloru i c h a ­ r a k t e r u , k tó re zw iem y g a tu n k ie m .

„ P r a w o to p r z y s to s o w a n ia o d d ziały w a n a n iez n a c zn ą ty lk o w sobie, lecz c ią g łą p o d s ta w ę n a t u r a l n ą różnorodności. Nie w yłącza to j e d n a k , że i wola i czucie p o ­ s ia d a ją w p ływ p ew ien n a u k s z ta ł to w a n i e ciała. J a k dalece c z y n n a j e s t sk ło nn o ść tw o rz e n ia odm ian w p o to m s tw ie , j a k d a ­ lece na od m iany w p ły w a d u s z a, lu b w p ły ­ wy n e rw o w e ze s tr o n y rodziców, lu b s tw o rz e n ia sam eg o, j a k dalece czyn n e są c z y n n ik i z e w n ę trz n e, a o ile wola, p o b u ­ dliwość i czynność m ię śn i,— w s z y s tk ie te k w e s t y e o tw a rte są dla b a d a ń e k s p e r y ­ m e n ta ln y c h . P r z e d e w s z y s t k ie m n a le ż a ­ łoby zarządzić b a d a n ia w p ły w u u p rze d n ich członków d a n e g o ł a ń c u c h a życiow e­

go, poniew aż o d m ia n a j a k a ś p r z e d s t a w ia często ty lk o typ lub p rzy b liżo n e k s z t a ł t y p rzodków daw niej szych

Z a d z iw ia jąc e j e s t , j a k M a tth e w z n a c z ­ nie w y p rz e d za w spó łc ze sny c h m u , ro zw i­

j a j ą c k w e s ty ę , k t ó r a dopiero w czasach o s ta tn ic h poczęła z a jm o w a ć u c z o ny ch . J e s t to teo ry a G rz e g o rz a Mendla, k t ó r ą rów nież dopiero w k ilk a d z ie s ią tk ó w l a t po śm ie rc i jego o d g rz e b a n o . Dowodził on, że pew ne w ła ściw ośc i rodziców g i n ą przez k rz y ż o w a n ie w n a jb liż s z e m p o t o m ­ stw ie, po zo stając w s ta n ie u k r y ty m , żeby później n anow o w ystąpić. A że to j e s t w ła śn ie o dm ianą, a nie g a t u n k i e m , w y ­ k a z a ł M end el— a w y p o w ie d z iał M atth ew - Mówi on bow iem dalej:

„D la te g o m u sim y p o d c ią g n ą ć p od e k s p e ­ r y m e n t y n a s z e różnicow anie się rodzin, j a k i in d y w id u ó w .

„Ciągłość ta t y p u rodzin n e g o , n ie z n is z ­ czalna przez p rz y p a d k o w e o d ch y le n ia, j e s t z a ró w n o n a t u r y d u c h o w e j j a k i fi­

zyc zn e j".

T u M a tt h e w p o ru sz a k w e s ty e , któ rem i zajm uje się obecnie uczony a ng ielski Lo­

ro Sem on, u p a tr u ją c y w pamięci czyn­

nik, k t ó r y w y ja ś n ia tw órcze zdolności p rzy ­ ro dy . N a s tę p u ją c e słowa M a tth e w a w s k a ­ z u ją tę ideę, w y ja ś n ia ją c z a p a try w a n ie jego na isto tę ind yw idualności.

„W rodzone te lub ciągłe idee albo p rzy z w y cz a je n ia zd a ją się stosu n kow o najsiln iej być w y k sz tałc o n e u owadów.

I j e ś li p r z y jm ie m y pamięć u k r y tą , w ów ­ czas wriele w y ja ś n ia się z z a g a d e k o w a ­ d a i św iadom ości, j a k ą te stw o rz e n ia po­

s ia d a ją o tem , co p o trz e b n e j e s t do p rze j­

ścia ich żyw ota, i w szy stko sprow adza się do św iadom ości lub w ra ż eń i p r z y ­ zw yczajeń, n a b y ty c h przez dłu gie do ­ św iadczenie. W iększa ta ciągłość is tn ie ­ nia, lu b raczej ciągłość spostrzeżeń i w r a ­ żeń u ow adów j e s t bard zo p raw d o p o d o b ­ na; t r u d n o n a w e t oznaczyć u n ie k tó ry c h g ra n ic e szczegółowe, u j a k i c h z a czyn a się k a ż d a in dy w idu alno ść, w r o zm a ity c h fazach ja ja , po c z w a r ki, g ą sie n icy . Z acho­

w a n ie zdolności rozrodczej przez liczne pokolenia w y łą c z n ie ze s tr o n y sam iczek czyni ciągłość is tn ie n ia jeszcze p r a w d o ­ p o dobniejszą, a u tr z y m a n i e życia przez podział m u s i wogóle cios z ad ać poglądo ­ w i in d y w id u a lis ty c z n e m u ".

Z p ew no ścią n ie przesadzim y, s tw ie r ­ dzając, że sform ułow ano tu in nuce n a j ­ w ażniejsze p ro b le m y biologii nowszej.

P rz e w a ż n ie są one je s z c z e nierozwiązane.

W przyszłości nie będzie też można p r z e jś ć w h is to r y i biologii mimo g e n ia l­

n e g o teg o m yśliciela, k t ó r y t a k długo poz osta w a ł niesłusznie n iez n a n y . P r a w ­ d z iw a j e d n a k z a słu g a m u si z czasem być oceniona należycie. Od n ie d a w n a też imię z n a k o m ite g o S z k o ta j e s t p o w sz e c h ­ n ie w sp o m in a n e w n a u c e w zw iązk u z n a jp o w a ż n ie js z e m i je j czynnikam i.

W e d łu g d - ra

H. Merreusa

s tre ś ć .

B . J .

(9)

j\śi 48 WSZECHSWIAT 761

EB ER H A R D W A LTER.

T E O R Y A I Z O S T A T Y C Z N A .

(Dokończenie).

E n e rg ia słoneczna p o w o d u je geologicz­

nie czynne p rze su n ięc ia się poziome mas nietylko za p o śre d n ic tw em w ody podczas erozyi, lecz ta k ż e daleko bezpośredniej.

W e d łu g obliczenia J. D a r w in a m a k s y - m u m b a ro m e tr y c z n e może powodow ać w ziemi d e p re s y ę p raw ie o 7 c e n ty m e ­ trów . D ep resye o czyw iste i n ieu le g ają c e w ątpliw ości sp ow odow ała w sk orupie ziemskiej epoka lodowa. W A m e ry c e północnej i w S k a n d y n a w ii w y k azan o obniżanie się ląd u w epoce lodowej, k t ó ­ re w okresie cofania się lodowców u s t ą ­ piło m ie js c a podnoszeniu się. W ie lo k ro t­

ne w a h a n ia lądu, k tó re to w a rz y s z y ły co­

faniu się lodowca sk a n d y n a w s k ie g o , zdaje się w e d łu g b a d a ń n a jn o w szy c h , że m ogą być sprow adzone do je d n e g o r u c h u falo­

wego, p o stę p u ją ce g o od p o łudn ia k u pół­

nocy; sto so w n ie do tego południe, które n a jp ie rw ej zostało uw olnione od lodu, podniosło się pierw sze, po n iem zaś śro­

d e k i na koń cu północ. Zupełnie podobne fak ty są znane w zględem A m e ry k i pół­

nocnej. T r u d n o przypuścić, iżby te o b n i­

żania i podnoszenia się ląd u schodziły się z postępow aniem i co faniem się zlo­

dow acenia całkiem przy p a d k o w o . W s z y s t ­ kie te f a k ty prow adzą do je d n e g o w y ­ tłum ac z e n ia , że poziom poszczególnych części s k o ru p y ziem skiej j e s t określony w yłącznie p raw ie przez p ra w o ró w n o w a ­ gi h y d ro sta ty c z n e j.

S pecyalnie t e k to n ic z n y m p rze jaw e m p ro cesu izo sta ty c z n eg o j e s t u staw iczn e, je d n a k o w o s k ie ro w a n e p rzesu w an ie się b ry ł poszczególnych w c ią g u d ługich okresów geologicznych. O drazu rzuca się tu w oczy analogia z fak tem „po- ś m i e r t n o ś c i “ (die P o s t h u m i ta t ) górotw ór- czości, k t ó r ą w łaśnie w o s ta tn im czasie w y ka z a n o w w ielu p r z y p a d k a c h poszcze­

gólnych.

A m p ferer 1) sądzi, że te o r y a izo sta ­ ty czna czyni zawielkie w y m a g a n ia mocy s k o ru p y ziemskiej. P r z e c iw te m u należy zaznaczyć, że procesy izostatyczne są m o­

żliwe wobec jak n a jm n ie js z e j tw ardości, gdyż przeciwległe sk ie ro w a n e r u c h y pio­

nowe sk o ru p y ziemskiej przechodzą tu zupełnie n ie p rz e rw a n ie je d e n w drugi.

Jeżeli podnoszenia się epeiro g enetyczn e u w ażam y za uzasadnione izostatycznie, to te łagodne u w y p u k le n ia są n ajlepszym tego dowodem. Często w zniesienia n a j ­ większe p rz y p a d a ją t u ta k ż e n a k raje, k tóre p r z e d te m przeniosły obniżenia n a j ­ silniejsze. Tę sam ę praw id łow o ść napo­

ty k a m y w okolicach, k tó re uległy zlodo­

waceniu. W ielkie rozłamy i stre fy z rzu ­ tu, w y m a g a ją c e pew n ej mocy skoru py ziem skiej i w y n ik a ją c y c h stąd napięć, sta n o w ią w obrazie izostazyi zupełnie podrzędne zja w iska uboczne.

A m pferer a) p r z e d s ta w ia s to s u n k i izo­

s ta ty c zn e na rycinie, w sposób j e d n a k bardzo mało o dpow ia da ją c y rz e c z y w is to ­ ści. P rz ed e w sz y s tk ie m każe on o b n iża ­ niu i podnoszeniu się brył ziem skich o d ­ b yw ać się wzdłuż p ro s ty c h linij rozłam u, p rzyczem zupełnie dowolnie p rzy p is u je powłoce ziem skiej t a k ą tw ardość, k tó ra b y n a jm n ie j nie pozostaje w koniecznym s to s u n k u z izostazyą, wów czas zaś r y ­ suje podniesione i zapadłe b ry ły nie obok siebie, lecz rozdzielone przez potężną, n ien a ru szo n ą bryłę pośrednią. Związek izo s ta ty c z n y j e s t dla niego nie m ie js c o ­ wy, lecz przyczynow y. Sprzeczne to j e s t je d n a k całkow icie z isto tą z ja w is k izo­

s ta ty c z n y c h , wobec czego w spo m n ian e z a rz u ty A m p fe re ra przeciw teo ry i iz o s ta ­ tycznej śm iało m ożna uw a ż a ć za n ie u z a ­ sadnione. O ile u w z g lę d n im y izostazyę, to procesy g órotw órcze p rz e b ie g a ją , w y ­ m ag a jąc czyli raczej k o r z y s ta ją c z t w a r ­ dości określonej poszczególnych części sk o ru p y ziem skiej, gdy ty m c z ase m w p r o ­ cesach e p e iro g e n e ty c z n y c h tw a rd o ść s k o ­ ru p y ziem skiej wcale p ra w ie nie j e s t p otrzebna. Czy można stą d w y c ią g n ą ć

‘) Ampferer, 1. c., str. 579.

J) Ampferer, 1. c., str. 579.

(10)

762 W SZECHSW IAT J\lś 48

wniosek, że izo s ta z y a w t w a r d y c h czę­

ściach s k o ru p y p rz e ja w ia się górotw ó r- czo, w częściach zaś m niej t w a r d y c h — epeiro genetycznie? Albo może procesy g ó ro tw ó rc z e są ty lko su m o w a n ia m i sił iz o s ta ty c z n y c h podnoszących, k t ó r e d l a ­ tego, że się z e śro d k o w u ją n a m ałej czę­

ści s k o ru p y , n a p o ty k a ją tw a rd o ś ć w ię k ­ szą w s to s u n k u do po ruszającej się m a ­ s y i w s k u t e k tego d z ia ła ją fa łd u jąc o i przefałdow ująco? Albo p o w s ta w a n ie gór z n a jd u je się w z w ią zku z izo stazy ą o t y ­ le, że z o staje ono spo w o d ow ane przez p r ą d y m a g m a ty c z n e w y r ó w n y w a ją c e ? A l ­ bo wreszcie: może wogóle niem a ż a d n e ­ go z w ią zk u w e w n ę tr z n e g o p o m ię d z y po ­ w s ta w a n ie m g ó r a izostazy ą, r o z c i ą g a j ą ­ cą się ty lk o n a po d no sz en ia się ep eiro g e- n e ty c z n e ? Możliwość o s ta t n ia j e s t na- p e w n o n a jm n ie j praw dopodobna, z w ła s z ­ cza, jeżeli zwrócim y u w a g ę na to, że p r o ­ cesy e p e iro g en e ty c zn e są daleko częstsze i bardziej rozpow szechnione na p o w ie rz ­ chn i ziemi, niż procesy g ó rotw órcze.

J e s t to fak t, z n a n y z w ielu m ie js c zie ­ mi, że w zniesien iu się ła ń c u c h a g ó r s k i e ­ go to w a rz y s z y zapadnięcie okolicy, poło­

żonej przed nim, k t ó r a w m ia rę z a p a d a ­ nia w y p e łn ia się burzliwie s p a d a ją c e m i z w aliskam i. W yniosłość s z w a b sk o - b a ­ w a rsk a, r ó w n in a rzeki Po, n izin a r u m u ń ­ s k a są w ła śn ie t a k i e m i k ra ja m i, k tó ­ r y c h obniżenie się dowodzi z w ią z k u z izo­

sta z y ą . W g ó ra c h o w ysokości śre d n ie j ta k ż e z n a jd u je m y liczne a n alogie; ta k n a p rz y k ła d , c z w a rto rz ę d o w e m u w z n ie s ie ­ niu się O denw aldu 'o d p ow iad a c z w a r t o ­ rzę d o w e i zapew ne je s z c z e t r w a j ą c e z a ­ p a d an ie b r y ły są sie d n ie j, w dolinie Renu-

Jeżeli sfa łd o w a n y i częściowo znów z niszczo n y łań c u c h g ó r s k i w s t ę p u je j e s z ­ cze raz w n o w y okres fałd o w a nia, to r o z ­ c ią g a się ono ’ n a jczęściej i n a p e w n ą c zęść k r a ju , położonego p rz e d ła ń c u c h e m i dotąd n iesfałd ow aneg o, p rzy c z e m , w po­

s ta c i ła ń c u c h ó w s k r a j n y c h , z o s ta je ona p rzy łączo na do pa sm a d a w n ie js z e g o .

Ta „ w ę d ró w k a z o n a ln a g ó ro tw ó rc z o - ś c i “, j a k j ą n a z y w a Stille x), uw idocznia

l) G. btille, Zonares W andern der Gebirgs- bildung. 2. Jah re sb e r d. N iedersachs. geolog.

Y er. zu H annoyer, 1909.

się jedna kow o w ła ń c u c h u W a ry s k im , w Alpach, w K a r p a ta c h i w H im alajach.

„ P ośm iertność" górotw órczości znajd uje w niej swój w yraz klasyczny. O ile oczy­

w isty j e s t s tosu ne k ry tm ic z ne go w y n u ­ r z a n ia się łań cu chó w g órsk ich do ich rów noczesn ego n iep rz erw an e g o niszcze­

nia się, — ich w ysokość w zględna może p rzy te m pozostaw ać dość stałą, — o tyle t r u d n o w ytłu m a c zy ć fałdujące r u c h y po ­ ziome wyłącznie procesam i izo statyczne- mi. W k a ż d y m razie te poziome ru ch y fa łd u ją c e p r z e d s ta w ia ły b y naj wyższy s to ­ p ień procesów iz o s ta ty c z n y c h w yró w ny- w ają cy c h . Z resztą fałdy p o k ry w a ją c e , 0 ile wogóle tłu m a c z ą się one te k to n ic z ­ nie. nie zaś „ k r y s ta lo c y n e ty c z n ie “ 1), p rz e d s ta w ia ją ty lk o szczególny rodzaj w ę ­ d r ó w k i zonalnej górotw órczości, kiedy okolice, z a g a r n ię te w k a ż d y m now ym o kresie fałdowania, nie przy łączają się z b rze g u do łańcu ch ó w ś ro d k o w y c h , lecz u k ł a d a j ą się j e d n a pon ad d r u g ą w p o ­ r z ą d k u pionow ym .

Stille w y kazał w ę d ró w k ę z onalną g ó ­ rotw órczości tak ż e i w środkow o-niem iec- kiej k ra in ie b ry ł fałd ow an ych. Rolę ł a ń ­ cu chów ś ro d k o w y c h o d g ry w a t u m asa r e ń s k a . Odpowiednio do w y n u rz a n ia się tego m asy w u , fałd u je się z początku kraj, położony bezp o śred nio przed nim, a n a ­ s tę p u je to w okresie późno-jurajskim ; po­

te m zaś u le g a sfałdo w aniu k raj dalszy, aż do O sningu, — w okresach k red o w y m 1 trzeciorzędow y m . I t u tak ż e p r z e s u n ię ­ cia się poziom e m as o d b y w a ją się n ie ­ przerw an ie obok pionowych, przeciwległe s k ie r o w a n y c h ruch ó w brył. Co praw da, z ap ad a n ie ko tliny, w k tórej o d kład a ły się osady, nie szło k ro k ie m ró w n y m z jej zap ełn ia n ie m , i w t e n sposób s ta ła się ona d o s tę p n ą dla niszczącego działania sił egzogenicznych. Z am iast niezup ełnie tylko w y rażon ego n orm alneg o w y r ó w n a ­

i) R. Lachm ann, Die E n tsteh u n g der Alpen.

V ortrag, geh. in der Sitzung d. D eutsch. Geol.

Gesellsch. am 5. Eebruar, 1913. W edług teoryi, bronionej przez Lachm anna, budowę „fałd po­

k ryw aj ących“ należałoby tłum aczyć zupełnie analogicznie ze stosunkam i, panuj ącemi w pół- nocno-niem ieckich pokładach soli.

(11)

Ais 48 WSZECHSWIAT 763

nia izostatycznego, g e o sy n k lin a la została zgięta w k r a in ę b ry ł fałdow anych i z d ru ­ zgotana, zjaw isko, sta n o w ią c e ciekawe przejście do s k ra jn e g o n a ru s z e n ia p ok ła­

dów podczas przy łą cz e n ia się zonalnego a lp e js k ic h łańcuch ów s k ra jn y c h , kiedy n o rm a ln e w y ró w n a n ie izo staty czn e z j a ­ k ichś p rzy c z y n rów nież nie mogło się odbywać.

Dowodzi tego w y raźn ie t a k rozm aite napozór zachow anie się geosynklinali, al­

bo pog rążający ch się ze swem b rze m ie ­ niem osadów coraz głębiej, albo p oz b y ­ w a ją c y c h się n a d m ia ru osadów d op ro w a ­ dzonych przez przy łączenie się zonalne.

W ogólnym obrazie izostazyi p rzyłącze­

nie się zonalne może należy uw ażać za zamianę p o w ierzcho w n ą prądów m agm a- tycz n y c h w y r ó w n y w a ją c y c h , w y s tę p u ją c ą w p rzy p a d k a c h , k ie d y w y ró w n a n ie m a ­ g m y n a p o ty k a ja k i e ś przeszkody. Nie­

w ą tp liw ie z a w ie ra się tu m nó stw o zagad n ień nierozw iązanych, k tó ry c h ro zw iąza­

nie, o ile k ied y ś n a s tą p i, będzie ro zs trz y ­ g a jące dla p o jm o w ania procesów izosta­

tycznych.

R ów now ażnik izostazyi s tr a ty g r a fic z n y daleko j e s t d o s tę p n ie js z y spostrzeżeniu bezpośredniem u. J e s t to zg o d n y szereg pokładów , m a ją c y w ie lk ą grubość, k t ó r e ­ go c h a r a k te r p e tro g ra fic z n y w skazuje, że każdy p ok ład poszczególny z o s ta ł od ­ łożony n a niezn acznej głębokości morza albo n a w e t n a lądzie stałym . P r z y k ła d y są znane ze w s z y s tk ic h okolic ziemi. Al- g o n k iu m A m e ry k i północnej jest g ru b e n a 20 000 m etró w , zaw dzięcza j e d n a k swe p o w sta n ie trz e m r ó ż n y m okresom o dk ła ­ d a n ia się, j a k tego dow odzą włączone w n iem niezgodności. J e d n a k o w o ż dolna, n a jg r u b s z a g ru p a pokładów zawsze jesz cze w yn o si 15 000 m etró w , t. j. daleko więcej niż 10% odległości od głębokości w y ró w n a n ia H e lm erta. N apew no p raw ie m ożna p rzy ją ć, że tego ro d z a ju m asy sk ał s p ra w ia ją w y ró w n a n ie izo sta tyc z n e.

Co praw da, w łaśnie co do algonkium pół­

nocno - a m e r y k a ń s k ie g o należy p am iętać, że sk a ły w y b u c h o w e p r z e b ija ją się t u w i e ­ l o k ro tn ie przez p o k ład y osadowe i w z g lę ­ de m nich n iepo do bn a osądzić, w jak im stopn iu chodzi tu o p rzesu n ięcia się po ­

ziome mas, w j a k i m zaś o pionowe tylko r u c h y m as m ag m a ty c z n y c h . O ile za ch o ­ dzi przypadek ostatni, zapadanie części skorupy ziemskiej nie może b y ć u w a ż a ­ ne za zjaw isko izostatyczne. Istn ieje j e ­ d n a k dość jeszcze c z y sty c h g ru p p o k ła ­ dów osadow ych, k tó ry c h g ru bo ść n a s u ­ wa myśl o konieczności w y ró w n a n ia izo­

statycznego.

Pokłady, które się u tw o rz y ły w przed ­ górzach łącznie ze średnio - karb o ń sk ie m fałdowaniem łań cu chó w górskich, posia­

d a ją w obwodzie R u rsk im gru b ość 3 050 m etrów, na G órnym Ś lą s k u zaś przeszło 5 500 m etrów . W czasie popaleozoicznym, k otlina doino niemiecka, położona na pół­

noc od gór W a ry s k ich , przechowała aż do na jo sta tn iejsz ej przeszłości geologicznej swój c h a ra k te r kotliny odkładania, gdy ty m c z ase m k otlina południowo - n iem ie c ­ ka, z n a jd u ją c a się na południe od lądu w aryskiego, po części zaś w je g o o b rę ­ bie, ju ż w końcu okresu j u ra js k ie g o z a ­ mieniła się na te r e n niszczącego działa­

nia sił egzogenicznych. D latego w kotli­

nie dolno-niemieckiej z n a jd u jem y powa- ry sk i s zereg pokładów, g ru b y n a 6 000 7 000 m etrów , gd y w kotlinie południo- wo-niem ieckiej i na przedziale środko- wo-niemieckim gru b o ść jeg o j e s t o 3 4 000 m etrów mniejsza.

W obu razach pokład y z osta ły odłożo ne w w o dach dość pły tk ich. Dla g ru p y pokładów południow o-niem ieckiej o g r u ­ bości około 2 000 m etró w należy, naprzy- kład, przyją ć, że osady wapienne, t a k zw. w apień muszlowy, zo stały odłożone na głębokości na jw ię ksz ej, mianowicie w morzu, głębokiem, w e d łu g Reisa x), najw yżej n a 500 m etrów . W s z y s tk ie i n ­ ne pokłady w s k a z u ją o d k ład a n ie w m o ­ rzu nadzwyczaj p ły tk ie m . W J u rz e 2) obecność we w sz y s tk ic h p ra w ie h o r y z o n ­ ta c h otoczaków i k o n g lo m e ra tó w dow o­

dzi, że g r u b o ść całk o w ita, w yno sząca 600

*) O. M. Reis. Schiclitenfolge and. G-esteins- ansbildung in der frankischen Trias. Geognost.

Jahreshefte XXII, 1909. S tr. 215.

2) E. Eischer. In w elchen Tiefen haben sich.

unsore Jurasehichten gebildet? W iirtt. Jahreshef- te fur yaterl. N aturk, 1912,

(12)

764 W SZECHSW IAT JSS 48

m etrów , tłu m a c z y się ty lk o sto p n io w e m obniżaniem się dna m orskieg o, postępu- ją c e m ró w n y m k ro k ie m z zapełnianiem . P rz y k ła d ó w d a lsz yc h d o s ta r c z a ją w spo ­ m n ia n e j u ż okolice z ap adn ięć w p r z e d ­ górzu g ó r trzeciorzędow ych.

W bardzo w ielu pok ład a c h w y s t ę p u j ą j e d n a k niezgodności. P o z o s ta ją one w łą c z ­ ności z faktem , że sk o ru p ie ziem skiej w łaściw a j e s t p ew na trw ało ść, dalek o w ię k sza od tej, j a k ą b y p o w in n a b y ła po­

sia d a ć w razie idealnego, zupełnie ś c isłe ­ go w y r ó w n a n ia izo sta ty c z n eg o . W ten sposób m o g ą n a g ro m a d z ić się w niej e n e r ­ gie napięcia, k tó ry c h w y ła d o w a n ie w y ­ raż a się w po tęż n y c h z a k łó c e n ia c h t e k t o ­ nicznych. P o z o s ta je to w ścisły m z w ią z ­ ku z tem , co wyłożono w yżej o tek to n ic e .

Niezgodności, rów nież j a k i s ta n o b e c ­ ny pokładów o s ad ow ych , dow odzą d w o ­ ja k i e g o z a c h o w a n ia się g e o sy n k lin a li:

1. Mała część s ta j e się te re n e m n is z ­ czącego d z ia łan ia sił egzog en ic zn y c h i o k a ­ zuje po now em z a s y p a n iu niezgodność ero z y jn ą, k t ó r a może być połączona z n i e ­ zgodno ścią położenia. Część zaś w iększa g e o sy n k lin a li pozostaje okolicą o d k ł a d a ­ nia i o k a z u je co n a jw y ż e j n iezg o dn o ść położenia. W y p a d e k ten odpow iada p r z y ­ łą c z e n iu się z o n a ln e m u łań c u c h ó w s k r a j ­ n y ch i daje się tem łatw ie j w y tłu m a c z y ć izosta ty c z n ie , im m niej jest zw iązany z ru c h a m i poziomemi brył, g d y ż n ie m a p o trz e b y p rzy p usz c z ać , że w razie w y r ó ­ w n a n ia iz o s ta ty c z n e g o p rze jście od p o d ­ nosz en ia się do o b n iża n ia i o d w ro tn ie pow inno n a s tę p o w a ć zaw sze n a te m s a ­ m em miejscu.

2. Cała g e o s y n k lin a la zam ien ia się w t e r e n działania niszczącego sił e g z o g e ­ n icznych . T u w g ra n ic a c h izostazyi, j a k o w y tłu m a c ze n ie , p o z o sta je ty lk o p r z y p u s z ­ czenie, że w s k o ru p ie ziem sk iej m a m y do czyn ien ia z pro ce sa m i iz o s ta ty c z n e m i różnej wielkości. T y m r a z e m w c ia s n y m o b rębie m iędzy m o rz a m i ś ró d z ie m n e m i a ich okolicami n a d b rz e ż n e m i, in n y m r a ­ zem — m ięd zy ląd a m i a ro zle g łe m i p r z e ­ s tr z e n ia m i oceanicznem i. Z n a m y przede- w s z y s tk ie in p ro c e s y iz o s ta ty c z n e p i e r w ­ szego rodzaju, poniew aż ła tw ie j się d a ją one p rzejrzeć i p r z e b ie g a ją daleko p r ę ­

dzej. Niezależne od tego procesy rod zaju d ru g ie g o rozc iąg a ją się znacznie powol- niej n a okolice daleko w iększe, w tak i sposób, że ich działan ia powodują z cza­

sem n a m ałą skalę u su n ię c ie lub o d w ró ­ cenie z ja w isk izostazyi, to znaczy, że są odpow iedzialne za wiele niepraw idłow ości po z o rn y c h w d ro bn ych p rzejaw ach pro cesów iz o s ta ty c z n y ch , albow iem powód do zg ięcia się b ry ł n a m ałą skalę j e s t u s u n ię t y od chwili, g d y cały r u c h m as p r z y b ie ra in n y k i e r u n e k i wielkość w s k u ­ te k daleko p o tężn iejszych p rzesu n ięć pio­

n ow yc h. To n a k ła d a n ie się ró żn y c h fal iz o s ta ty c z n y c h jed n e j n a d r u g ą nie w y ­ m a g a b y n a jm n ie j szczególnej trw ałości s k o ru p y ziem skiej; w y m a g a ono n a to ­ m ia s t p r z e d e w s z y s tk ie m d o s ta te cz n e g o w y r ó w n a n ia m ag m a ty c z n e g o . J a k dalece rze c z y w isto ść odpow iada t e m u w y m a g a ­ niu, obecnie n iepodobna ro zstrz y g n ą ć . B yć może, że u d a się to je s z c z e przez po s tę p y paleogeografii i przez p orów nanie w sz y s tk ic h pokładów o sa do w y c h ziemi n a p o d s ta w ie z asad y podziału, podobnej do tej, j a k ą s to s u je E. Haug, g dy o d ró ż ­ nia series b a th y a l e s od se rie s neritifes.

N ajłatw iej zap ew n e przeoczyć n a jm n ie j z a g a d k o w y ró w n o w a ż n ik izostazyi - - r ó ­ w n o w a ż n ik m orfołogiczny.

C iągłe podnoszenie się izo sta ty c z n e l ą ­ dów s ta ły c h m u si mieć za s k u te k o b n a ­ żenie się w n ich s ta r y c h s k a ł k r y s t a li c z ­ nych. M asyw czeski, fra n c u s k ie p la te a u cen tral, B r e ta n ia — są teg o p rzy k ła d am i.

P r z y te m c h a r a k t e r m orfologiczny n ie po ­ trz e b u je zm ieniać się bardziej, niż tego w y m a g a z m ian a p etro g raficzna. W ten sposób izostazyi m usiałab y, ściśle rzecz biorąc, odp ow iadać r ó w n o w a g a s ta ła s p a d ­ ku rzek, a więc rzeźba lądu, zm ie n ia n a tylk o przez różnice petro graficzn e, k tó re zach od zą w razie j e g o j e d n o s ta jn e g o z a ­ p a d a n ia w lą d y stałe, rów now ażonego przez podnoszenie się. W y k o ń c ze n ie za­

g łę b ie n ia dolin, j a k ono zostaje p r z y b li­

żenie o s ią g n ię te w praw ie - rów ninie (pe- neplain), pow inno by było b y ć w razie procesów iz o s ta ty c z n y c h niemożliwe. Su- pan 1) w y c ią g a s tą d w niosek, że p ro ce sy

!) Supan, Grundziige der płiys. E rdkunde 1903, str, 480.

Cytaty

Powiązane dokumenty

wodory wysokocząsteczkowe, topniejące w tem p eratu rze wyższej niż 300°C; ta ostatnia przemiana jest, zdaje się, wynikiem pyroge- nicznego przekształcenia się

niach swych musi on zwracać szczególną uwagę na ciała przejściowe, znajdujące się w stanie przeobrażania się, gdyż poznanie ich da mu wskazówki o procesach

wań było oznaczenie p ochłaniania przez atm osferę ziem ską.. Rok bieżący 1913 pozostanie zapisany w rocznikach m eteoro­.. logii jako niezw ykły p rzy k ład

M esothorium yersuche an tierischen Keimzellen, ein exp erim enteller Beweis fur die Idio plasm anatu r der K ernsubstanzen.. Allgem eine

Lecz jeżeli są słabe i źle pływają, m ogą pozostaw ać w wodzie tylko przyczepione do roślin (większość hydrofilidów)... podlegają tem u

Ze skał facyi reglowej uw zględnia następujące: wapienie i dolom ity tryasow e, łup ki kajprow e, wapienie i piaskowce rety c- kie, m argle plam iste (jurajskie),

Co dotyczę tracenia masy przez komety, to w rozprawie naszej rozpatrzyliśmy tylko jedno jego następstwo: zmniejszenie ciążenia kom ety k u słońcu. Możliwe i

opisuje, po Części na podstawie m a tery ału zielnikowego, osobliwy sposób czepiania się zapomocą odrębnych pędów, k tó ry c h właściwości są pośrednie