Rok XI Marzec 1936 r. Nr. 3
M I E S I Ę C Z N I K
D i e c e z j a l n y Łuc k i
DZIftŁ URZĘDOWY
R ozporządzenia Władz D uchow nych M iejscow ych
Egzamina N eoprezbitfów
KUR JA BISKUPIA Łuck, dnia 27.11 1936 r.
ŁUCKA
Sekcja Nauki i Sztuki Nr. 1512
Na zasadzie kan. 136 § 1 K. P. K. i statutu 26—31 Synodu Diecezjalnego Kurja Biskupia wzywa niżej wymienionych Wiel. Księży do złożenia egzaminów dla neopresbitrów w dniach 16 i 23 listopada b. r.
I annus. D n ia 16.X I.3 6 r.
Ks. Iliński Paweł, ks. Dobrzański Stanisław, ks.
A n d ry k a Piotr-Paweł, ks. Brzezik Jacek, ks. Janusz Juljusz, ks. Potocki Czesław, ks. Nowak Stanisław, ks. A rendarski Alfons-Władysław, ks. Batowski H en
ryk, ks. Grabowski H enryk, ks. Jałocho Roman, ks.
Bania Józef, ks. Chomicki Antoni, ks. Domański E d mund, ks. Krejcza Leon, ks. Michalak Władysław, ks.
Zabiegło Wiktor.
II annus. D n ia 23.X I.3 6 r.
Ks. Ostaszewski Leon, ks. Żmikowski Ludwik, ks.
Batowski Wacław, ks. Szarkiewicz Kazimierz, ks. Śliwa
102 M ie s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Łucki Nr. 3
Józef (z Pisma św.), ks. Drabik Jan, ks. Kamiński Aleksander, ks. Murawski Bolesław, ks. Pluta F ran c i
szek, ks. Głowacz Walerjan, ks. Sikorski Stanisław.
I II Unnus. D nia 23.X I .36 r.
Ks. Święcicki Walery, ks. Kossarzecki Władysław, ks. Janow ski Szymon, ks. Dzikowski Józef, ks. Mac
kiewicz Kazimierz, ks. Czyszek Wojciech, ks. Dąbrowski Michał, ks. Dobkowski Bolesław, ks. Grzesiak Stani
sław, ks. Szczerbicki Hieronim, ks. Szostak Józef, ks.
Wolanin Błażej.
A d beneficia. D nia 16.XI.36 r.
Ks. Fedorowicz Bronisław, ks. Szyndler Kazimierz, ks. Iwanicki Aleksander, ks. Tyszka Michał.
N a p ie rw szy rok egzam inów w y zn a czo n e są n astępujące traktaty:
P ism o św.: Wstęp ogólny do Pisma św.
Teologja D o gm atyczna: De Fide, De Deo Uno et Trino.
Teologja M oralna: De principiis.
Teologja P a sto ralna: Administrowanie Chrztu i Eu- charystji.
Prawo K anoniczne: Normae generales. De personis (can. 1—486; 682—725).
Liturgika: De breyiario.
N a rok drugi:
P ism o św.: Wstęp szczegółowy do poszczególnych Ksiąg Starego Testam entu i egzegeza tych miejsc St.
Testam entu, które by ły komentowane w Seminarjum.
T. D ogm atyczna: De Deo Oreante et Elevante. De Yerbo Incarnato. De novissimis.
T. M oralna: De praeceptis divinis et ecclesiasticis.
T. Pastoralna: Administrowanie Pokuty i O statnie
go Namaszczenia.
Prawo K anoniczne: De reb u s (can. 728—1551).
Liturgika: De missali.
Nr. 3 M ie s ię c z n ik D i e c e z j a l n y Łucki 103
N a rok trzeci:
P ism o św.: Wstęp szczegółowy do poszczególnych Ksiąg Nowego Testamentu i egzegeza tych miejsc N.
Testamentu, które były komentowane w Seminarjum.
T. D o gm atyczna: De gratia. De sacramentis in ge- nere. De eucharistia et ordine.
T. M oralna: De sacramentis: baptismi, confirma- tionis, eucharistiae, poenitentiae, extremae unctionis.
T. Pastoralna: O Sakramencie Małżeństwa.
P raw o K anoniczne: De iudiciis. De delictis et poe- nis (can. 1552—2414).
Liturgica: De rituali.
A d beneficia obtinenda:
Prawo K anoniczne: De officiis et beneficiis (can.
145-195; 1409-1488.
T. Pastoralna: O głównych przymiotach p ro b o szcza; stosunek proboszcza do wikarjusza i parafjan.
Liturgika: De benedictionibus — według nowego Rytuału.
( —) f St. W alczykiew icz
W ikarjusz G eneralny
(—) Ks. T. S zu szk ie w icz
W ice-K anclerz
P R O T O K Ó Ł
Zjazdu X.X. Dziekanów Diecezji Łuckiej, odbytego dnia 8-go stycznia 1936 r. w Seminarjum Duchownem w Łucku pod przew odnictw em J. E. Księdza Biskupa
Dra. Adolfa Szelążka, Ordynarjusza Diecezji.
Obecni: wszyscy dziekani diecezji za wyjątkiem dziekana Włodzimierzeckiego Ks. D. Wawrzynowicza.
P orządek obrad:
1. Ożywienie czci Najświętszej Marji Pan n y w związ
ku z przebywaniem O brazu Matki Boskiej Latyczow- skiej w Katedrze Łuckiej.
104 M ie s i ę c z n i k D ie ce zja ln y Łucki
2. Niektóre kanony kodeksu Prawa kanonicznego, dotyczące stanu duchownego.
3. Sprawy szkolne.
4. Majątek kościelny w związku ze sprzedażą g r u n tów kościelnych i budownictwem kościelnemu
5. Konserwacja zabytków kościelnych.
6. Związek Inżynierów i Techników — Katolików.
7. Sprawy unijne.
8. Wolne wnioski.
Zjazd zagaił J. E. O rdynarjusz Dr. Adolf Szelą
żek w asyście J. E. Ks. Biskupa Sufragana St. Dr.
Walczykiewicza, powołując do stołu prezydjalnego PPW W . Ks. Ks. Dziekanów, Ostrogskiego Prałata J.
Ptaszyńskiego i Kowelskiego Prałata M. Tokarzew- skiego, na Sekretarza—Dziekana Dubieńskiego W. Ks.
Stan. Woronowicza.
Witając zjazd J. E. Ordynarjusz podkreślił, że ze względów na ważność obrad obecnego zjazdu, kwestja sprawozdania dziekanów z wykonywania powziętych uchwał na dwóch poprzednich zjazdach, jako też i z obec
nego zjazdu będzie omawiana na następnym czwar
tym zjeźizie. Zarazem J. E. O rdynarjusz powitał no wych dziekanów, którzy po raz pierwszy biorą udział w zjeździe, życząc Im pomyślności w pracy.
Po zagajeniu nastąpiły o brady zjazdu, którem u przewodniczył J. E. Ordynarjusz, sekretarzował zaś Ks. St. Woronowicz, Dziekan dubieński.
Do p. 7. J. E. Ordynarjusz przedstawił obecnym sprawę umieszczenia w Katedrze Łuckiej Cudownego obrazu Matki Boskiej Latyczowskiej i nawoływał obec
nych do ożywienia na nowo w Diecezji Czci Obrazu Matki Boskiej Latyczowskiej, proponując w ro k u 1936 urządzenia osobno z każdego dekanatu zbiorowych jednorazowych pielgrzymek do Łucka.
Księża Dziekani witając myśl wzniosłą J. E. Or- dynarjusza, uchwalają po dłuższej dyskusji, że w ro k u 1936 odbędą się pielgrzymki dekanalne, każdego de
k an atu w innym czasie osobno, z tem że wszystkie pa-
Nr. 3 M ie sięc z n ik D ie c e z j a ln y Łucki 105
rafje dek an atu mają utworzyć jedną wspólną piel
grzymkę pod przewodnictwem Dziekana i Księży de- kanalnych.
Ustanowiono terminy pielgrzymek:
Dubieński, 23 i 24 maja.
Ostrogski, 26 maja.
Krzemieniecki, 4 czerwca.
Sarneński, 9 czerwca.
Lubomelski, 20 i 21 czerwca.
Kowelski 24 i 30 czerwca.
Łucki, 2 lipca.
Horochowski, 2 lipca.
Korecki, 5 — 12 lipca.
Włodzimierski,—w drugiej połowie lipca.
Rówieński, 2 sierpnia.
B erestecki,— w drugiej połowie września.
Kostopolski — w pierwszej połowie września.
Dekanat Włodzimierzeeki termin nadeśle do Kurji Biskupiej. Celem obudzenia u W iernych chęci czci Matki Boskiej Latyczowskiej na wniosek Dziekanów Krzemienieckiego i Dubieńskiego uchwalono prosić Komitet Diecezjalny Pielgrzymek, który zostanie p o wołany przez J. E. Ordynarjusza, o wydanie zawczasu:
broszurki o czci Obrazu M. B. Latyczowskiej, o b raz
ków tejże, małych do książek i większych do domów na ściany i medalików, proponując zwrócić się z tem do księgarni św. Wojciecha w Poznaniu i do składu dewocjonalij K. Schaeffera w Wielkich Piekarach. Zjazd prosi, aby ten materjał propagandow y przygotowany i rozesłany został do każdego dekanatu jeszcze w m.
kwietniu r. b.
W dalszej dyskusji Zjazd uchwala prosić J. E. Or
dynarjusza, aby podczas pielgrzym ek Sumę łaskawie raczył odprawiać dla pielgrzymów J. E. O rdynarjusz lub Biskup Sufragan, aby Wierni mogli być na Ce
lebrze Biskupiej i aby mogli dostąpić Sakram entu Bierzmowania. Wniosek powyższy zapodał Przew. Dzie
kan Kowelski.
106 M ie s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Łucki Nr. 3
Również Dziekan Krzemieniecki zgłosił wniosek 0 uzyskanie Odpustów ku czci obrazu Matki Boskiej Latyczowskiej.
Do p. 2. J. E, Ordynarjusz odczytał obecnym niektóre statuty z Kodeksu P raw a Kanonicznego i nie
które statuty z Synodu Łuckiego, dotyczące stanu duchownego, nawołując obecnych, aby statuty te przypom inane zostawały na konferencjach dekanal- nych Duchowieństwu i zobowiązując Dziekanów do przestrzegania takowych w życiu Duchowieństwa i p r a cy Ich.
Do p. 3. P rzy omawianiu spraw szkolnych J. E. O r
dynarjusz powiadomił Zjazd, że zostali do wizytacji nauki Religji w szkolnictwie upoważnieni niektórzy Księża, wykaz których został zapodany w miesięcz
niku diecezjalnym za miesiąc styczeń r. b., zarazem J. E. Ordynarjusz nawoływał obecnych, aby wizyta
torzy nauki Religji doceniali ważność tego obowiązku 1 aby takowy spełniali, gdyż wymaga tego ważność sprawy. J. E. Ordynarjusz zwrócił również uwagę obecnych na niedopuszczalność łączenia oddziałów na wspólnych godzinach nauki religji, gdyż stwarza to niemożebność wyzyskania p ro g ram u z b ra k u czasu w roku szkolnym wrazie łączenia oddziałów. Mini
sterstwo W yznań Religijnych i Oświecenia Publicz
nego doceniając znaczenia Nauczania Religji w szko
łach w zarządzeniach swych zastrzega dwie godziny nauczania religji w tygo d n iu dla poszczególnego od
działu, o ile oddział ten liczy najmniej 12 dzieci i tyl
ko w w ypadku mniejszej ilości dzieci, w danym o d dziale, mogłoby być dopuszczane dołączanie takowego oddziału do innego oddziału o jeden li tylko stopień większy lub mniejszy. Również J. E. O rdynarjusz zwra
ca uwagę, że Ministerstwo nie zmniejszyło w ynagrodze
nia za godzinę nauczania, gdyż żadne zarządzenie ograniczenia płacy ze strony Ministerstwa dotychczas nie zostało wydane.
Dziekan Dubieński zgłasza wniosek, że wobec te
Nr. 3 M ie s i ę c z n i k D ie ce zja ln y Łucki iÓ7
go, że daje się odczuć zanik nauczania w szkołach śpiewów religijnych kościelnych, ponieważ Nauczy
ciele śpiewów w szkołach prowadzą śpiew ten dla wszystkich dzieci, różnych wyznań, zatem nie mogą wydzielać g ru p wyznaniowych, prosić J. E. Ordynar- jusza o uzyskanie od Władz szkolnych zezwolenia, aby w szkołach tych, gdzie są kościoły parafjalne, dopusz czeni byli Organiści w pewnych godzinach popołud
niowych do nauczania dzieci szkolnych śpiewów r e ligijnych kościelnych.
Do p. 4. J. E. Ordynarjusz omawiając sprawę sprzedaży gruntów kościelnych związanych z budow nictwem kościelnem, zwraca uwagę Dziekanów na p o trzebę uświadomienia Duchowieństwa parafjalnego, że w w ypadku nadwyżki ziemi kościelnej można przewi
dzieć odsprzedanie części ziemi na cele budownictwa kościelnego, a przedewszystkiem na potrzebę wzno
szenia domów parafjalnych katolickich, jak sale pa- rgfjalne, sale zebrań i innych celem ułatwienia p r a cy Akcji Katolickiej w parafji. Zarazem J. E. O rd y narjusz usilnie zaznacza, że uzyskany fundusz ze sprzedaży ziemi kościelnej winien być w całości uży
ty li tylko na cel przeznaczony przy omawianiu sprawy sprzedaży ziemi kościelnej i pod tym wzglę
dem czyni odpowiedzialnymi Księży Dziekanów, wzy
wając ich do obowiązków stałego wglądu przy ak
cji budowlanej w parafjach. Również J. E. Ordynarjusz wymaga, aby w w ypadku budownictwa kościelnego p r o wadzone były oddzielne księgi i oddzielna kasowość.
Dziekan Dubieński zgłasza wniosek, aby księgi kasowe miały dowody przychodu i rozchodu, w celu tym proponuje zaprowadzenie kwitarjuszów, jako bez
względnie obowiązujących.
Dziekan Lubomelski składa wniosek, aby Kurja Biskupia, udzielając pozwoleń na sprzedaż ziemi ko
ścielnej zasięgała opinji Dziekanów.
Do p. 5. J. E. O rdynarjusz przytacza niektóre fakty, że stare rzeczy i dokum enta kościelne, stan o
108 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Ł u c k i Nr. 3
wiące własność kościelną są przez Proboszczów odda
wane do Muzeum, lub Instytucjom i wydawnictwom świeckim, a są to nieraz rzeczy zabytkowe mające pewną wartość; wobec powyższego J. E. Ordynarjusz wzywa obecnych Dziekanów, ab y przy wizytacjach parafij zwracali swą uwagę na rzeczy i dokumenta wyżej wspomnianego znaczenia i w razie odnalezienia takowych przy kościołach, natychm iast powiadamiali Kurję Biskupią. Zaś Proboszczów zobowiązuje do nie- czynienia zmian własności kościelnej bez porozum ie
nia się z Kurją Biskupią. J. E. O rdynarjusz uważa, że wskazanemby było sporządzenie oddzielnych rejestrów tych rzeczy i dokumentów w oddzielnej książce z umie
szczeniem w niej, w razie możności, fotografij tych rzeczy i dokumentów. Księgę takową w każdej parafji należy założyć, przesznurować i zamknąć podpisem Dziekana. Dziekan Kowelski zgłasza wniosek: wobec faktu znanego, że wiele kościołów posiada dokum en
ty wartości historycznej i rzeczy wartości zabytkowej, a które pozostają przy kościele jako zabytki tylko, aby te rzeczy i dokum enta zgromadzić w Łucku i utworzyć muzeum djecezjalne. W niosek ten przyję
to. Księża Dziekani podejmą p racę w celu realizacji danego planu.
Do p. 6. J. E. Ordynarjusz przedstawia obecnym sprawę powstałego w Warszawie stowarzyszenia Zje
dnoczenie Polskich Inżynierów i Techników Katoli
ków z terenem działalności na całą Rzeczpospolitę i przedkładając obecnym statut i odezwę w tej s p ra wie, prosi Dziekanów, aby na konferencjach dekanal- nych poruszyli tę sprawę i aby przez Proboszczów przeprowadzili akcję wśród Inżynierów Katolików Wołynia, aby zechcieli należeć do tego stowarzysze
nia, które szerzy wśród Inżynierów katolików świa
topogląd katolicki w ich zawodzie.
Do p. 7. J. E. Ordynarjusz, oświetlając sprawy unijne na terenie naszej diecezji, wzywa obecnych, aby na konferencjach dekanalnych poruszano te sprawy
Nr. 3 M ie s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Łucki 109
i by Duchowieństwo parafjalne w pracach swych dusz
pasterskich nie omijało potrzeby przyczyniania się do urzeczywistnienia zjednoczenia Kościołów.
Do p. 8. J. E. O rdynarjusz odczytuje obecnym statut t. zw, „N agrody” dla diecezji Łuckiej p rojekto
wanej przez J. W. Profesora Chrząszcza z Poznania, służącej celom naw racania Inowierców na łono Ko
ścioła św.
Obecni Dziekani po zaznajomieniu się z treścią statutu, zgłaszając poprawki stylistycznej natury, p r o s t ą jednogłośnie J. E. O rdynarjusza o przyjęcie po wyższej „N agrody”, wyrażając Fundatorow i wdzięcz
ność Diecezji.
W wolnych wnioskach Dziekan Kowelski P r a łat Ks. M. Tokarzewski zgłasza wniosek: „ Wobec zbliżającego się jubileuszu dziesięciolecia p ra c y J. E.
O rdynarjusza Diecezji Łuckiej Ks. D-ra Adolfa Sze
lążka, który przy p ad a w dniu 24-go lutego r. 1936.
Zjazd Dziekanów, celem uczczenia doniosłości i skut
ków celowej i niezmordowanej, a wielce użytecznej p racy J. E. P asterza dla Diecezji uchwala, że PP.WW.
Duchowieństwo Diecezji Łuckiej w terminie do dnia 24 lutego r. b. odprawi jeden tysiąc Mszy św. na in
tencję Pasterza swego, z tem że każdy Kapłan diecezji w tym terminie odprawi pięć Mszy św. na wskazaną intencję.
J. E. O rdynarjusz przyjmując ten dar serdecznie wita ten wniosek, zapewniając, że d a r ten duchowny będzie dla Niego wielką osłodą i pomocą w Jego p r a cy Pasterskiej w tej Diecezji i składa z głębi sei*ca swego najserdeczniejsze podziękowanie Przew ielebne
mu Duchowieństwu, zapewniając o swem głębokiem i serdecznem przywiązaniu do Duchowieństwa Die
cezji Łuckiej.
Dziekan Kowelski zgłasza wniosek prosić J. E.
O rdynarjusza spowodowanie, aby Kurja Biskupia zaw
czasu nadsyłała Parafjom Książki metrykalne i ru- brycele.
110 M i e s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Łucki Nr. 3
Dziekan Dubieński zgłasza wniosek, aby Kurja Biskupia wydała skorowidz zarządzeń, podzielony na działy: sprawy szkolne i t. d. celem ułatwiania Ducho
wieństwu w przypom inaniu i odszukiwaniu ustaw i za
rządzeń w razie potrzeby.
Dziekan Dubieński zgłasza wniosek, aby w Mie
sięczniku diecezjalnym złożone zostało sprawozdanie z dziejów funduszu Organistowskiego i sposobu jego zużycia przez djecezjalny Komitet do spraw O rgani
stów w diecezji Łuckiej, gdyż sprawa ta wywołuje zainteresowanie wśród Duchowieństwa, parafjan i o r ganistów, którzy przez szereg lat opłacali składki na ten fundusz.
Dziekan Krzemieniecki zgłasza wniosek: wobec tego, że Synod przyznaje prawo Dziekanom udziela
nia urlopu na termin siedmiodniowy kondekanalnem u Duchowieństwu, aby Kurja Biskupia zezwoliła Dzie
kanom wydawania od siebie Litteras passus i by wzo
ry takow ych pism raczyła Kurja Biskupia nadesłaó Dziekanom do użytkowania w razie potrzeby, gdyż Księża Proboszczowie, wyjeżdżając czasem w nagłej potrzebie za pozwoleniem Dziekanów, napotykają na trudności w odpraw ianiu nabożeństw, nie mając pism.
J. E. Ordynarjusz wzywa obecnych do nabycia obmyślanych przez Dziekana Kowelskiego term inarzy ściennych arkuszowych, które uwzględniają terminy załatwiania stałych spraw i przypominają Duchowień
stwu parafjalnemu term iny załatwień. Zarazem J. E.
O rdynarjusz wzywa obecnych, aby na konferencjach dekanalnych kładli nacisk na zobowiązywanie P r o boszczów do terminowego spełniania zarządzeń Kurji Biskupiej, gdyż opóźnianie się w term inach załatwia
nia spraw ujemnie wpływa na pracę i bieg spraw.
Na zakończenie obrad Ks. P ra ła t J. Ptaszyń- ski, Dziekan Ostrogski w imieniu obecnych Dzieka
nów złożył J. E. Ordynarju3zowi podziękowanie za tru d y poniesione przez Pasterza w obmyśleniu, zwo
łaniu i przeprow adzeniu zjazdu Dziekanów, wyraża
M ie s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Łucki 111
jąc radość Dziekanów, z możności wspólnego zetknię
cia się z Pasterzem i omówienia wielu doniosłych spraw, k tórych znaczenie Zjazd w całej pełni docenia, zarazem składając zapewnienie J. E. Ordynarjuszowi, że Dzie
kani Diecezji są zawsze gotowi współdziałać z J. E.
Ordynarjuszem w przeprow adzaniu Jego zamierzeń i celów ku Chwale Kościoła świętego i dobra Diecezji Łuckiej. Na tem zjazd zakończono.
W protokóle zaznaczono wszystkie uchwały i wnio
ski, przyjęte przez Zjazd i akceptowane przez J. E.
Ordynarjusza.
(—) f A . S zelą żek (—) K s. S ta n . W oronow icz B iskup Łucki
dziekan d ub ień sk i p rzew odn iczący zjazdu
sekretarz dziekanów
R ozporządzenia Praw no-P aństw ow e
Pismo okóln e Ministerstwa Spraw. Wewn. z dnia 14 grudnia 1935 r. o niew łaściw em sporządzaniu
aktów stanu cyw ilnego. (Nr. fl. C. 27-r. 115-1).
(D ziennik Urzęd. Min. Spraw W ewn. 1935 r. Nr. 39, poz. 222).
Do P. P. W ojew odów w o jew ó d ztw centralnych, p o łu d n io w ych i w schodnich, K o m isarza R z ą d u na m. st. W a rsza
wę i Starostów .
W toku czynności przygotowawczych do pobo
ru oraz przy sposobności innych czynności u rzędo
wych ujawniono w dalszym ciągu nieodosobnione fakty, świadczące o nienależnym wywiązywaniu się urzęd n i
ków stanu cywilnego z poruczonych im obowiązków.
W śród jaskrawszych w tej mierze uchybień wy
mienić m. in. należy:
1) niedbałe pod względem treści, formy, a także czystości języka sporządzanie przewidzianych obo- wiązującem prawem wpisów (wyciągów) i wykazów z zakresu rejestracji stanu cywilnego.
Dokum enty te częstokroć w najistotniejszych p u n ktach, dotyczących imion, nazwisk i dat, wykazują
112 M ie s ię c z n ik D ie c e z j a ln y l.uckl Nr. 3
niezgodność z oryginałami wpisów do ksiąg stanu cy
wilnego, bądź też zgoła podstawowych tych danych nie uwzględniają.
2) nieprzestrzeganie ustawowo ustanowionych te r
minów,
3) wykazywanie w liczbie poborow ych żyjących osób zmarłych, niejednokrotnie jeszcze w wieku dzie
cięcym,
4) wykazywanie, wbrew ogólnym i po wielokroć przypom inanym zasadom prawa, poborowych nieślub
nego pochodzenia pod niewłaściwemi, a nie rzadko podwójnemi nazwiskami, t. j. pod nazwiskami zarówno m atek jak ojców (por. okólnik Nr. 66 z dnia 18 listo
pad a 1935 r. — Dz. Urz. Min. Spraw Wewn. Nr. 36, poz. 188).
Podając przytoczone fakty do wiadomości i za
uważając dodatkowo do pkt. 4, że według przepisów miejscowych, obowiązujących na wymienionych w n a główku obszarach, jedynie w świetle K.C.P. z 1825 r.
uznanie przez ojca dziecka nieślubnego (a więc i zro
dzonego z żydowskiego związku rytualnego) stwarza dla dziecka takie prawo do nazwiska ojca (o ile oczy
wiście uznanie nastąpiło formalnie w trybie art. 100, 101 bądź 298 tegoż Kodeksu) — Ministerstwo prosi o wydanie w drodze nadzoru właściwych zarządzeń, któ- reb y ukróciły na przyszłość podobnego rodzaju uchy
bienia i zapewniły jak najściślejsze przestrzeganie przez urzędników stanu cywilnego obowiązujących przepisów wogóle, w szczególności zaś w związku z wykonywaniem obowiązków, wypływających z posta- nowiań art. 23, 32 i 116 ustawy z dnia 20 maja 1924 r.
o powszechnym obowiązku wojskowym (Dz. U. R. P.
Nr. 60, poz. 455 z 1933 r.).
(—) H. K a w ecki
Podsek retarz Stanu.
Nr. 3 M ie s ię c z n ik D iecezja ln y Łucki 113
Okólnik Min. Spraw Wewn.
z dnia 26 listopada 1935 r. (Dz. U. Min. Spraw W ewn.
z 30 listopada 1935 r., Nr. 37).
o utracie obyw atelstw a polsk iego *) Do
P .P . W ojew odów , K o m isa rza R z ą d u
na m. st. W arszaw ę i Starostów . N iejednokrotnie już stwierdziłem, że powiatowe władze administracji ogólnej, mylnie in terpretując p rz e pisy ustawy z dnia 20.1 1920 r. (Dz. U. R. P. Nr. 7, poz. 44), stojąc na stanowisku, że sam fakt zawarcia związku małżeńskiego przez obywatelkę polską z cu
dzoziemcem powoduje dla niej utratę obywatelstwa polskiego. Zapatrywanie to, oparte jest praw dopodo
bnie na treści art. 10 wspomnianej ustawy, gdzie mo
wa jest o obywatelkach polskich, które przez zamąż- pójście utraciły obywatelstwo polskie.
W związku z powyższem zauważam, co następuje:
W spomniany art. 10 normuje wyłącznie kwestję odzyskania obywatelstwa polskiego na wypadek jego utraty przez zamążpójście za cudzoziemca, nie zawie
ra jednak żadnych norm, dotyczących zagadnienia utraty obywatelstwa polskiego.
Zagadnienie to natomiast uregulowane została w art. 11 ustawy, k tó ry taksaty wnie wylicza wypadki, powodujące utratę obywatelstwa.
Według tego artykułu więc traci obywatelka pol
ska swoje obywatelstwo, jeżeli przez poślubienie cu
dzoziemca zgodnie z przepisami, obowiązującemi w państwie przynależności poślubionego małżonka, n a bywa tego, t. j. obcą przynależność państwową.
Powodem utraty obywatelstwa polskiego jest za
tem w tym p rzy p a d k u nabycie obcego obywatelstwa, nie zaś fakt zawarcia związku małżeńskiego.
*) Jed n olity tek st obow iązujących d otychczas okólników i pism okólnych.
114 M ie s ię c z n ik D i e c e z j a l n y Łucki Nr. 3
Z tego wynika, że u trata polskiego obywatelstwa nie następuje w tych wypadkach, w któ ry ch obyw a
telka polska przez zawarcie związku małżeńskiego z cudzoziemcem nie nabywa obcego obywatelstwa.
Ma to miejsce między innemi również w p rz y p adkach poślubienia cudzoziemca, nieposiadającego żadnej przynależności państwowej, lub osoby pozba
wionej obywatelstwa polskiego, która nie n abyła in
nego obywatelstwa.
Dla orjentacji oznajmiam, że ustawodawstwo wszy
stkich państw europejskich—oprócz Rosji Sowieckiej—
przewiduje nabycie obywatelstwa danego państwa przez cudzoziemkę wskutek zawarcia związków małżeńskich z obywatelem tego państwa.
W edług ustawodawstwa Rosji Sowieckiej, cudzo
ziemka może nabyć obywatelstwo sowieckie swego mę
ża przez złożenie odpowiedniej w tej mierze deklaracji.
Z państw pozaeuropejskich interesować może głów
nie ustawodawstwo Stanów Zjednoczonych Północnej Ameryki w dziedzinie obywatelstwa. W edług ustawo
dawstwa tego cudzoziemka, poślubiająca obywatela tego państwa, nie nabywa obywatelstwa swego męża;
może jednak uzyskać to obywatelstwo w sposób u p r o szczony, jeżeli zamieszkuje na terytorjum Stanów Zjed
noczonych.
Okólnik Nr. 125 z dnia 8/YI 1929 r. (Nr. AO. 7929), Nr. 37 z dnia 18/111 1931 r. (L. AC. 4934/2) i Nr. 7 z dnia 13/1 1932 r. (L. AO. 4934/8) tracą moc obowiązującą.
( —) WŁ R a c zk ie c z
M inister
DZIAŁ NIECIRZĘDOWY
O D E Z W A
w spraw ie 400-lecia urodzin Ks. Piotra Skargi T. J.
W roku 1936 przy p ad a 400-na rocznica urodzin wiel
kiego kap łan a i znakomitego Polaka ks. Piotra Skargi.
Nr. 3 M ie s i ę c z n i k D ie c e z j a ln y Łucki 115
Ja k potężny słup ognia świeci na kartach naszych dziejów wielka postać tego śwtątobliwego Sługi Boże
go, niezrównanego Miłośnika Ojczyzny, złotoustego i opatrznościowego Kaznodziei, Opiekuna ubogich i Apostoła zorganizowanego miłosierdzia.
W Krakowie, gdzie w Kościele św. Piotra spoczy
wają jego śmiertelne szczątki, zawiązał się, z inicjaty
wy „Tow. im. Ks. S k arg i”, Komitet obywatelski, który postanowił godnie uczcić tą drogą sercu każdego P o laka rocznicę odpowiedniemi uroczystościami jubileu
szowemu W ramach tych uroczystości, wyznaczonych na 6 i 7 czerwca b. r., odbędzie się solenne nabożeń
stwo, akademja, specjalne widowisko teatralne, wysta
wa jubileuszowa, wreszcie hołd zbiorowy u trum ny Skargi w krypcie, którą Komitet krakowski odnowi w najbliższym czasie p rz y pomocy społeczeństwa k a tolickiego.
Komitet krakowski rozpoczął swe prace w jesieni ub. r., obecnie zaś zwraca się do wszystkich o śro d ków, związanych z działalnością i żyeiem Skargi i do całego uświadomionego społeczeństwa katolickiego z p rośbą o zainicjowanie w całej Polsce obchodów, poświęconych uczczeniu wielkiego Kapłana - Patrjoty i wysłanie delegacyj na uroczystości czerwcowe do Krakowa.
Zostawiając szerokie pole inicjatywie lokalnej, p r a gnie Komitet krakowski zainteresowanym jubileuszem Skargowskim instytucjom i zrzeszeniom poddać dwa hasła przewodnie tegorocznych uroczystości ku czci Ks. Skargi. Wysuwamy na pierwsze miejsce świętość Jego życia, by w ten sposób przygotować warunki, potrzebne do podjęcia starań o Jego beatyfikację.
Powtóre pragniem y silnie podkreślić wskazania i nauki religijne, moralne oraz społeczno-polityczne tego n ie
zrównanego Wychowawcy narodu, który z zadziwia
jącą intuicją sięgał do głębin duszy polskiej, analizo
wał ją świetnie umiał znaleźć na jej ra n y i błędy trafne lekarstwa, po dzień dzisiejszy uderzająco aktualne.
116 M i e s i ę c z n i k D ie ce zja ln y Ł u ck i Nr. 3
W skazania te i nauki ukażą się w osobnej antologji jubileuszowej. Te dwa hasła będą nicią przewodnią ogólnopolskich uroczystości jubileuszowych w K ra
kowie.
Komitet krakowski wdzięczny będzie Komitetom lokalnym za łaskawe utrzymywanie łączności z Kra
kowem.
Za Krakowski Komitet uroczystości jubileuszowych na 400-lecie urodzin Ks. Piotra Skargi:
D y rektor Ja k ó b Z a ch em ski
prezes
D yrektor M ichał P elczar
sekretarz
A d r e s : K om itet uroczystości Skargowskich, Kraków, ul. Sienna 5, parter.
Konto P.K.O. Nr: 405.916.— Właśc. konta: K rakowskie Tow. im . Piotra Skargi, Kraków. Z dopiskiem : Jubileusz
K om itet przyjm uje z podziękowaniem choćby najm niejsze ofiary na po
krycie kosztów uroczystości, a zw łaszcza odnowienia krypty ks. Piotra Skargi.
B I B L J O G R R F J R
Ks. Jan Patrzyk: H om ilje i nauki na niedziele i święta. Str. 464.
Cena zł. 6.20, — Lw ów 1936, nakład i druk. Tow. „Bibljotekł R e lig .” im . X. A rcyb. B ilczew sk iego.
N auki X. Patrzyka, znanego kaznodziei w d iecezji przem y
skiej, przezn aczone są dla ogółu w iernych w m niejszych m iastach i we w siach. Odznaczają się w ielkiem odczuciem potrzeb ducho
w ych tych warstw, ich zalet, wad i znajom ością nurtujących wśród n ich prądów religijn ych . W ierni m ogą czytać je z w ielk ą k orzy
ścią duchową, kaznodzieje zaś znajdą św ieże m yśli do sw oich nauk. P od ział każdego kazania jest jasn y i ułatw ia zrozum ienie i korzystan ie z nich. P ism o św. jest przytaczane bardzo ob ficie i trafnie. Strona zew nętrzna k siążk i jest dobra.
PRO F i DE
P I S M O P O Ś W I Ę C O N E S P R A W O M D U S Z P A S T E R S T W A P f l R f l F J R L N E G O W D I E C E Z J I Ł U C K I E J
NR. 3 M A R Z E C — 1 9 3 6 R. ROK I
D Z I A Ł O G Ó L N Y
N I E Ś P I E S Z M Y !
Okres Wielkiego P o stu to czas szczególniejszego działania łaski bożej i przeobrażania się pod jaj wpły
wem dusz ludzkich. Wierni spowiadają się i przyjmują Komunję św. Wielu z nich szczerze nawraca się do Boga po długich latach życia grzesznego. Inni odby
wają doroczną spowiedź, nakazaną przez Kościół. Dla wszystkich jest to czas pokuty. J ak o pomoc w tej wewnętrznej p racy służą wielkopostne rekolekcje i ka
zania pasyjne. Ostatecznym rezultatem wysiłków dusz
pasterskich w tym okresie ma być dobra spowiedź parafjan. Zrozumiałą przeto jest rzeczą, że duszpasterz powinien użyć wszelkich środków, aby ten akt poje
dnania z Bogiem odbył się w najbardziej sprzyjają
cych warunkach.
Trzeba przyznać, że spowiedź wielkanocna od b y wa się w naszych parafjach w w arunkach dość ucią
żliwych jak dla penitentów, tak i dla spowiedników.
Jest to przedewszystkiem spowiedź gromadna, jedno
cześnie bowiem większa ilość parafjan przystępuje do Sakram entu Pokuty czy to po rekolekcjach, czy na
wet w każdą niedzielę. Zmusza to penitentów do wy
czekiwania w kolejce po kilka nieraz godzin. P a n u jące w tym czasie chłody sytuację bardziej jeszcze p o garszają. A gdy jeszcze uwzględnimy znaczną odle
głość od kościoła i przebywanie naczczo conajmniej
118 M ie s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Łucki Nr. 3
do p o łu d n ia — to musimy przyznać, że w takich wa
ru n k a c h odbyta spowiedź jest prawdziwym aktem pokuty.
Gromadna spowiedź, trwająca po kilka godzin bez przerwy, i powstające stąd zmęczenie obudzą w spo
wiedniku skłonność do pośpiechu w sprawowaniu Sa
kram entu pokuty. Pośpiech ten zazwyczaj idzie w dwóch k ie ru n k ach : w skracan iu pełnej formuły absolucji i w przyjmowaniu za wystarczającą materję tego, co sam penitent powie, bez dalszego wypytywania i dawa
nia upomnień.
Jed en i drugi rodzaj pośpiechu, chociaż nie w je
dnakowej mierze, jest p ra k ty k ą niebezpieczną ze wzglę
du na całość spowiedzi i duchowe straty penitenta.
Pełną form ułą absolucji jest: M isereatur... Indul- gentiam ... D om inus noster... P assio... Istotną formą są słowa: E go te absofao etc. Reszta to modlitwy, których bez słusznej przyczyny opuszczać nie wolno. Can. 885 g ło s i: Etsi preces ab Ecclesia formulae absolutionis adiunctae, ad ipsam absolutionem obtinendam non sint necessariae, nihilominus, nisi iusta de causa, ne omittantur. Można zatem ze słusznej p rzyczyny o p u ścić M isereatur... Indulg en tia m ... i Passio... wyraźnie o te m wspomina i R ytuał Rzymski (tit. II I, cap. 2, n. 4). Nie ulega wątpliwości, że większa ilość oczekujących p e nitentów jest wystarczającą przyczyną do opuszcze
nia wymienionych modlitw. Godziwie postąpi spowie
dnik, jeżeli w takim w y p ad k u użyje form uły od słów:
D o m in u s noster... aż do modlitwy Passio...
Jednak, wziąwszy pod uwagę znaczenie wspomnia
nych modlitw,należałoby dominimum ograniczyć wypad
ki ich opuszczenia. Treść bowiem modlitw: M isereatur...
i In d u lg en tia m ...—to gorąca prośba spowiednika o odpu
szczenie grzechów penitenta.N adto w chwili odmawiania tych modlitw penitent ma czas na obudzenie żalu, a p rz y najmniej na jego pogłębienie. W niejednym może wy
p adku ten moment zdecydował o wartości całej spo
Nr. 3 M ie s ię c z n ik D ie c e z j a ln y Ł u c k i 119
wiedzi.—Przepiękna zaś modlitwa Passio... według zda
nia niektórych teologów podnosi do wartości zadość- uczyneinia sakram entalnego przynajmniej te uczynki dobre penitenta, które konieczne są do wyjednania przebaczenia k a ry doczesnej za grzechy wyznane i od
puszczone na tejże spowiedzi. Przez pominięcie tej modlitwy pozbawiłoby się penitenta pewnych łask duchownych.
Pośpiech w samem słuchaniu spowiedzi przejawia się głównie w tem, że spowiednik albo przynagla do szybkiego wyznania grzechów, albo zadowalnia się wy
znaniem ich, nie stawiając dalszych p y tań w celu przy pomnienia lub określenia bliżej ich g atu n k u i liczby, lub wreszcie nie udziela penitentowi upomnień na przyszłość.
We wszystkich tych w ypadkach zachodzi k a ry godny pośpiech, którego nie usprawiedliwia nawet wielka ilość penitentów. Raczej pozostawić penitentów w tym dniu bez spowiedzi, aniżeli narażać ich na nie
dokładną i niezupełną spowiedź. A z a te m :
a) nie należy przynaglać penitenta do pośpiechu, a raczej wypadałoby przyjść mu z pomocą, stawiając konkretne p y t a n i a : może postu nie zachowujesz ? mo
że opuszczasz mszę św. w niedzielę i święta? może kogo skrzywdziłeś? W ten sposób skrócimy czas wy
znawania grzechów,
b) dla zachowania całości spowiedzi (integritas) należy przy grzechach ciężkich zapytać o ich liczbę i gatunek oraz, gdyby sam penitent nie wyznał, za
pytać w ogólnikowej formie o grzechy, właściwe dla penitentów danej kondycji, np. przeciwko szóstemu przykazaniu. P ra k ty k a wskazuje, ile to razy w ten sposób pomogło się penitentowi do całości spowiedzi.
Są penitenci, którzy czekają na pytania ze strony spo
wiednika, nie mając odwagi wprost wyznać swojej winy,
c) jakkolwiek udzielanie nauk i upomnień nie na*
leży do istoty spowiedzi, jednak nie można tego
120 M ie s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Łucki Nr. 3
środka lekceważyć wobec penitentów, którzy wyznali większe występki. W wielu bowiem w ypadkach pomi
nięcie upomnienia jest milczącą zachętą do nowych upadków. „Ksiądz nic mi nie powiedział”— to znaczy w ich pojęciu — nie zabronił. Krótkie treściwe up o mnienie powinno kończyć każdą spowiedź.
Nie śpieszm y! Pośpiech bowiem to największy wróg aktów religijnych, a zwłaszcza sakramentalnych.
Odbiera im powagę i namaszczenie, a może nawet wpły
nąć na ich nieważne lub niegodne sprawowanie.
/•
KAPŁANI W B O L S Z E W JI W WALCE Z NIEW IARĄ Walka z niewiarą... Kto o jej praktycznej stronie w czasach dzisiejszych mógłby powiedzieć więcej od kapłanów, którzy przez szereg lat pracowali w Rosji sowieckiej? Wszak niemal cała ich p ra c a tam polega
ła na zachowywaniu dusz wiernych przed wpływami niewiary, na w yrabianiu w nich odporności na jej za
kusy. Sam może niewiele o tem powiedzieć potrafię.
Ale kapłanów, którzy stamtąd, znalazłszy się wobec niemożności powrotu z więzień do pracy duszpaster
skiej, przybyli, jest w naszej diecezji sporo. Mam nadzie
ję, że gdy zacznę pisać o tamtejszych sposobach walki z niewiarą, pobudzę ich do uzupełniania tych kartek, do kreślenia wspomnień własnych, i że choć nie robili
śmy tam nic takiego, czegoby nie przewidywała stara teologja pasterska, z uzyskanego w ten sposób mater- jału da się wyciągnąć niejedną uwagę praktyczną, mo
gącą znaleść zastosowanie i w naszych obecnych wa
runkach. Ta nadzieja wkłada mi pióro do ręki.
Zastrzec się trzeba, że mowa jest o pracy prze
ważnie w początkach panowania bolszewickiego, w czasach, gdy można było jeszcze bronić się przed niż
szymi funkcjonarjuszami pełnemi oburzenia tyradami:
jakto? cierpieliśmy za rządów carskich, i za waszych cierpieć musimy? gdzież ta wolność, którąście p rz y rzekali wszystkim uciemiężonym? Potem argumenty
Nr. 3 M ie s ię c z n ik D i e c e z j a l n y Łucki 121
te wywoływały już tylko cyniczne szyderstwa i skrę
powanie stawało się coraz większe. Oczywiście, meto
dy p racy musiały ulegać zmianie. Niema tu potrzeby mówić o tych zmienionych metodach, gdyż, Bogu dzięki, nie potrzebujemy ich stosować w Polsce.
/. Cognosco m eas
Z dziwną jednomyślnością zrozumieliśmy tam nie
mal odrazu konieczność jak najczęstszego kontaktu osobistego z powierzonemi nam duszami. Oczywiście, jeżeli parafjanin, mając w kościele wszystko, czego mu potrzeba do zbawienia duszy, nie uczęszcza dc niego, jest to jego wina. Ale gdy pożar jest blisko, nie czas pytać, czyja wina. Nieobecni są zawsze win
ni. Gdy będę czekał na plebanji—o ile ją w dodatku mam—na tych, co sami do mnie przyjdą, nie wyko
nam należycie swego obowiązku. Agitator bezbożny nie czeka, aż kto się zgłosi do niego, lecz idzie sam po domach, głosząc swe hasła. Ja, kapłan, muszę być wszędzie tam, dokąd on dociera, i jego wpływom przeciwstawić Boże. Isk rę bezbożną, którą on rzucił w postaci zarzutu przeciwko wierze, stłumię w zarod
ku, nie dając jej się rozszerzać. Liczę też na to, że moja bliższa znajomość z ksżdym parafjaninem wy
tworzy jakąś więź pomiędzy nim a mną i że bodaj dla zachowania tej więzi nie da on posłuchu hasłom bezbożnym.
Stąd ksiądz „bolszewicki” bywał dość często w d ro dze. Kolęda nie kolęda,—on wizytuje parafję pod tym lub innym pozorem. Zapowie w niedzielę z ambony, w jakiej miejscowości którego dnia można go zna- leść, gdyby był potrzebny choremu, upomni, by p rz y jeżdżano w tych wypadkach w godzinach porannych, przede Mszą św., celem dania mu możności zakonse- krowania W jatyku — i wyrusza w podróż czasem na kilka dni.
Kolęda, oczywiście, przedewszystkiem. Wiadomo naprzód do której chaty kapłan najpierw przybędzie.
i 22 M ie sięc z n ik D i e c e z j a l n y Łucki Nr. 3
Ju ż się zebrał w niej tłum, o co postarali się miejsco
wi, jak ich tam żartobliwie nazywano, „prałaci”, czyli według terminologji obecnej, jakby pracownicy Akcji Katolickiej. Powitali kapłana pieśnią „Bóg się ro d zi”.
Kapłan wchodzi do chaty, kropi zebranych wodą świę
coną, daje krzyż do ucałowania, potem przemawia.
Że przywiózł im błogosławieństwo Boże, że cbce ich poznać bliżej, że prosi by byli w domu i dziatki z p ie ców pozdejmowali, że będzie robił porządki w owczar
ni Chrystusowej. Zaczyna wizytację p a ste rsk ą domu, w którym go powitano. Gdy skończył, siada na p rz y gotowane sanie i udaje się do domów następnych.
Towarzyszą mu starsi gospodarze, „prałaci”, młodzież męska. Nieraz kilka sań sunie jedne za drugiemi. Tyl
ko na p ró b y mieszania się płci w orszaku kolędowym kapłan nie pozwala z obawy, by obrzęd religijny nie przemienił się w obrazę Bożą.
Osobiście bywałem we wszystkich domach k a to lickich, choć nie we wszystkich odprawiałem obrzęd religijny. Z początku omijałem domy notorycznych konkubinarjuszy. Ale jeden z nich dał mi dobrą n a uczkę, którą zapamiętałem sobie na całe życie.
Było to w Hucie-Moszkówce parafji uszomierskiej, gdzie mieszkała ludność robotnicza z różnych okolic Polski. Zbliża się do mnie pominięty konkubinarjusz i pyta, czemu mu wyrządziłem taki despekt.
— Grzechowi waszemu błogosławić nie będę,—
odpowiadam.
— Jestem grzeszny, to p r a w d a ,— mówi mi. — Ale możeby mi ksiądz proboszcz właśnie powiedział coś takiego, co mnie popraw iłoby jeżeli nie teraz, to w przyszłości. Zresztą ja mam dzieci. Czy to dobrze, je żeli one nigdy nie zobaczą księdza w domu? J a nie chcę, żeby ona powyrastały na takich, jak ja.
— Wiesz, bracie? ty masz rację, — powiadam do niego.
I zaszedłem, a potem zachodziłem do innych.
Nie kolędowałem, owszem, wchodząc zdejmowałem
Nr. 3 M i e s i ę c z n i k D ie ce zja ln y Łucki 123
komżę i stułę, aby podkreślić, że nie przybywam tu z ob
rzędem religijnym, ale tylko dla rozmowy z gospodarza
mi i dziećmi. W kilku w ypadkach bytność w tych domach dała możność naprawienia istniejącego stanu rzeczy.
Z kolędą ksiądz przyjeżdżał nawet do mniejszej wioski na dni parę. Na wieczór zatrzymywał się w upatrzonym domu, gdzie nań oczekiwali wierni. Głosił naukę, czasem p arę nauk stanowych, i zaczynał słu
chać spowiedzi, podczas gdy wierni odmawiali róża
niec i śpiewali pieśni. Nazajutrz od ra n a znowu spo
wiedź, potem Msza św. z Komunją wiernych i dalszy objazd domów. Na zakończenie kolędy znowu zebra
nie wspólne i nauka, w której kapłan zazwyczaj dzielił się wrażeniami z odbytej kolędy, chwalił i karcił, sto
sownie do potrzeby, poczem żegnał wiernych i odjeż
dżał do następnej wioski.
Tak w ogólnym zarvsie wyglądała kolęda. Z datkami urządzano się najczęściej w ten sposób, że wieś po odjeździe k apłana sama robiła zbiórkę i od
woziła w najbliższą niedzielę na plebanję. W każdym razie trzeba było unikać wszystkiego, co mogłoby dać pozór, że ksiądz ma przy kolędzie jakieś cele materjalne. To dopiero byłaby woda na młyn bezbo
żników! Ludzie rozumieli sami, że ksiądz w tamtych w arunkach ma tylko tyle, ile oni dla niego złożą, więc składali chętnie.
Były jednak, jak wspomniałem, częste wyjazdy i poza kolędą—do kaplic i p o p ro stu do wiosek. Celem przyjazdu do wsi było odprawienie Mszy św., w p o rze zaś popołudniowej—odmówienie różańca. Niektó
rzy kapłani żartowali z początku, że młodzi zapaleń
cy odprawiają Mszę św. „na p iecu ”. Naturalnie, nie na piecu, ani in cubiculo, ale w czystych izbach więk
szych domów, w pustych śpichrzach, nawet sub dio—
wszystko za pozwoleniem władzy diecezjalnej. Później i k ry ty cy uznali słuszność tej metody. Szczególnie często wyjeżdżało się na spowiedź wielkanocną.
Podczas każdego wyjazdu głosiło się tyle nauk,
124 M ie s ię c z n ik D i e c e z j a l n y Ł u ck i Nr. 3
ile się uważało za właściwe, wiele stanowych. Każda n a u ka była w innym domu, co ułatwiało proboszczowi nawią
zywanie kontaktu z większą liczbą parafjan i do
pomagało ludności katolickiej do zżycia się między sobą.
Słuchało się też spowiedzi i udzielało na Mszy Komunji św. Nie mógł nikt się wymówić, że ma dale
ko do kościoła, mu3i długo czekać przy konfesjonale, długo być naczczo. Ksiądz bywał parę lub kilka razy do ro k u w każdej wiosce, czasem z rozmysłem wy
znaczał nabożeństwo w domu opieszałego kato lik a,—
wymówki więc żadnej być nie mogło.
P o b y t w wiosce dawał też sposobność do zakłada
nia organizacyj,głównie żywego różańca.Istniały wioski, w których nie było ani jednej duszy, poza nieletnie- mi dziećmi, nie należącej do różańca.
Wreszcie w czasie wolnym od nabożeństw i n a uk można było obejść szereg poszczególnych domów, swobodnie, bez asysty osób obcych, która czasem przeszkadza przy kolędzie, poi*ozmawiać z gospoda
rzami i dziećmi.
Spotykałem się niekiedy ze zdaniem, jakoby od
prawianie Mszy św. po domach prywatnych, słucha
nie tam spowiedzi, udzielanie Komunji św., czyniło zbędnym kościół i sprowadzało jego zaniedbywanie przez ludzi. Zdaje mi się, że zarzut ten byłby słuszny, gdyby chodziło o wioski, położone w promieniu kilku kilometrów od kościoła, oraz o dojazdy do nich r e gularne. Ale tam, gdzie chodzi o wioski, które dzi
czeją właśnie z powodu wielkiej odległości od kościoła, i gdzie dojazdy odbywają się nieregularnie, by przez to usunąć pozór do odkładania wszelkich potrzeb r e ligijnych do czasu zapowiedzianego przyjazdu księdza, wspomniana obawa staje się bezprzedmiotową. Owszem, w parafjach, w których proboszczowie wyjeżdżali czę
ściej do bardziej oddalonych wsi, zauważyłem zwięk
szoną frekwencję i w kościołach. J e s t to zupełnie zro
zumiałe. Tgnoti nulla cupido. Gdy parafjanin z od
Nr. 3 M ie s i ę c z n i k D i e c e z j a l n y Łucki 125
ległej wioski ze zdziwieniem zauważa, że ilekroć przyj
dzie do kościoła, ksiądz zawsse święci ciasto, trudno się spodziewać, aby mógł on zasmakować w słuchaniu Mszy św. w zwykłą niedzielę. Trzeba mu Mszę św.
pokazać w jego własnej wiosce, wytłumaczyć mu przy tej sposobności, czem ona jest, a bezwątpienia zatęskni za nią i już sam pocznie chodzić do kościoła, gdzie może być na niej obecnym częściej. Duży nacisk kładło się też w głoszonych po wsiach naukach na obecność P a n a Jezusa w Najświętszym Sakram encie i na to, że skoro On sam p rzy b y ł do wioski, mieszkańcy jej p o winni teraz pośpieszyć do Niego. Wreszcie i aamo bliższe poznanie się z kapłanem częstokroć sprawiało, że ludność sama dążyła tam, gdzie go mogła częściej widzieć i słyszeć. To bowiem, co my jej dać możemy, znajduje jeszcze w duszach grunt podatny.
Bez względu na to, czy należycie tę myśl uzasad
niam, stwierdzić mogę, że kościoły nasze, pomimo częstego odprawiania nabożeństw po wsiach,— a bardzo chcę powiedzieć, że właśnie dlatego—były w każdą nie
dzielę pełne. Były też oblężone i konfesjonały, gdyż spo
wiadanie przy każdej sposobności wytwarzało wśród wiernych zwyczaj częstej spowiedzi.
Ten bliski kontak t duszpasterza z owieczkami sta
nowił jeden z najskuteczniejszych środków w walce
z niewiarą. K s. Z . C.
DZIAŁ A P O L O G E T Y C Z N Y
W I A R A Ś W I Ę T A
2. Postępow anie w naw racaniu niedow iarka
Na akt wiary składają się trzy czynniki: rozum, wola i łaska nadprzyrodzona. O tych czynnikach trze
ba pamiętać, gdy chodzi o nawrócenie lub o pogłę
bienie wiary. Obecnie zastanowimy się nad praktycz- nemi sposobami p racy nawracania tych, którzy u tra cili wiarę.
126 M ie sięc z n ik D i e c e z j a l n y Łucki Nr. 3
Wszelka praca, jeżeli ma być skuteczna, wymaga znajomości terenu, na którym będzie się pracowało. Naj
pierw więc trzeba zbadać, w jakim stanie duchowym znajduje się człowiek, k tó ry utracił wiarę. Przede- wszystkiem trzeba dowiedzieć się, co spowodowało u tratę wiary. Wszystkie przyczyny dadzą się ująć w dwie grupy; jedna dotyczy dziedziny rozumu, dru g a—
woli i uczuć.
P rzyczyny utraty wiary z dziedziny rozumu mo
gą być: albo brak równowagi pomiędzy zakresem wie
dzy świeckiej, a zakresem wiadomości religijnych, albo trudności, zarzuty przeciw wierze, na które nie umie dać sobie odpowiedzi.
Przyczyny ze strony woli i uczucia są to najczęściej trudności życia moralnego. Ponieważ wiara św. n a kłada pewne obowiązki, których wola czy uczuoie nie chcą przyjąć, człowiek woli raczej wyrzec się wiary swojej, aniżeli wyzbyć się przyjemności zakazanych.
Wówczas chcąc uspokoić sumienie, a czemś uspraw ie
dliwić się wobec opinji publicznej, szuka, coby można było zarzucić nauce Kościoła. A ponieważ wiele znaj
dzie trudności, na które nie będzie szukać prawdzi
wej odpowiedzi, zadowala się pozorem sprzeczności, uważa się za niewierzącego. W rzeczywistości chodziło o racje moralne, lecz zasłania się racjami niby rozu- mowemi. A gdy życie moralne jest nie w porządku, wówczas słabnie działanie łaski bożej i powoli nastę
puje rzeczywista utrata wiary.
Mamy więc najpierw poznać odcinek życia ludz
kiego, na k tórym załamała się wiara tego człowieka, by potem specjalnie na tym odcinku pracować.
Trzy czynniki, jakie się składają na akt wiary, nawzajem się przenikają, podtrzymują, wzajemnie na siebie oddziaływują. Trzeba więc wszystkie je mieć na uwadze, żadnego nie pomijać, a tembardziej żadne- do nie lekceważyć.
1. Przedewszystkiem trzeba zapewnić działanie ła sk i n a d p rzyro dzon ej. Wiemy, że Bóg może dać tak