• Nie Znaleziono Wyników

Ks. Piotr Teilhard de Chardin a zagadnienie monogenistycznych początków ludzkości

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Ks. Piotr Teilhard de Chardin a zagadnienie monogenistycznych początków ludzkości"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

Kazimierz Kłósak

Ks. Piotr Teilhard de Chardin a

zagadnienie monogenistycznych

początków ludzkości

Studia Theologica Varsaviensia 1/2, 83-113

(2)

K s. K A Z I M I E R Z K Ł Ó S A K

KS. PIOTR TEILHARD DE CHARDIN A ZAGADNIENIE MONOGENISTYCZNYCH

POCZĄTKÓW LUDZKOŚCI

I

P e łn e om ów ienie k ry ty c z n e em piriologicznego podejścia ks. P io tra T eilh ard a d e C h ard in S J do zagadnienia an tro p o - genezy 1 dom aga się uw zględnienia sto su n k u tego au to ra, jako przy ro d n ik a a także jako teologa, do tezy m onqgenizm u w ści­ słym tego słow a znaczeniu, głoszącej pochodzenie całej lud z­ kości od jed n ej p a ry ludzi.

J a k w iadom o, w y m ien ion a teza nie została w y raźn ie w sw ej treści ok reślo n a nieom ylnie przez Kościół w sposób uro czysty jako p raw d a fo rm aln ie objaw iona. Jednakow oż, w edłu g n ie­ m al jednom yślnego zdania w spółczesnych teologów , bądź jest

im p licite d efin ita w orzeczeniach soboru try d en ck ieg o d o ty ­

czących grzech u pierw orodnego, bądź je s t o b jęta przez zw y­ kłe nauczan ie pow szechne Kościoła lub jest p rz y n a jm n ie j b li­ ska w ia ry 2.

1 Typ epistem ologiczny podejścia ks. Teilharda do w ym ienionego zagadnienia starałem się w yśw ietlić w art. A n tro p o g e n e z a w e m p ir io - lo g ic zn y m u ję c iu k s. P io tr a T e ilh a rd a do C h a rd in , „Zeszyty Naukow e KUL” r. VI, 1963, nr 4, s. 3—18.

2 Por.: P. F. Ceuppens OP, L e p o ly g é n ism e e t la B ib le, „A ngelicum ”, X X IV (1947), s. 20 — 32; M. Flick SJ, Il p o lig e n ism o e il d o g m a d e l p e c c a to o rig in a le, „Gregorianum”, X X V III (1947), s. 555—563; Reginald Garrigou — Lagrange OP, L e m o n o g én ism e n ’e s t- ïl n u lle m e n t r é v é lé p a s m ê m e im p lic ite m e n t? , „Doctor Communis, A cta et com m entationes Pontificiae A cadem iae Romanae S. Thomae A quinatis”, 1948, II, s.. 191— 202; H. Lennerz SJ, Q u id th eo lo g o d ic e n d u m d e p o ly g e n ism o ? , „Gregoria­ num ”, X X IX (1948), s. 417—434; Charles Hauret, O rig in es d e l ’u n iv e r s

(3)

84 K S . K A Z IM I E R Z K Ł O S A K

[2] W przedm iocie tezy m onogenistycznej trz e b a podkreślić za ks. J a n e m L evie S J 3, że jeżeli ency k lik a H um an i generis od ­ rzu c a poligenizm 4, to czyni ta k dlatego, że „zu pełn ie nie w i­ dać, jak b y m ożna było... [tę doktrynę] pogodzić z tym , co źród ła objaw ionej p raw d y i orzeczenia kościelnego N auczyciel­ stw a stw ierd zają o g rzech u p ierw o ro d n y m ...” (cum nequaquam

appareat ąuom odo h u iu sm o d i se n te n tia com poni quea t cu m iis guae fo n te s revelatae v e rita tis et acta M agisterii Ecclesiae pro- p o n u n t de peccato o rig in a li...)5. J a k zauw ażył dopiero co w y ­

m ien io n y j e z u i ta e, w szystkie słow a u ży te w argu m encie, do k tó reg o odw ołuje się encyklika, zostały uw ażnie zw ażone. F o r­ m u ła :cum n eq u a q u a m appareat quom odo... com poni quea t nie m ów i tego samego, co m ów iłaby form u ła: c u m appareat... com ­

poni neq uaq u a m esse. Chociaż pierw sza fo rm u ła je st bardzo

e t d e l’h o m m e d ’a p rè s la B ib le (G en èse I—III)2, Paris 1950, s. 162—178; J. R enié SM, L es o rig in es d e l’h u m a n ité d ’a p rès la B ib le — M y th e ou

h isto ire ? , L yon-Paris 1950, s. 91—121; M axim iliano G arda Cordero OP,

E v o lu c io n ism o , p o lig e n is m o y e x é g e s is b ib lic a , „La Ciencia Tom ista”, LX X V III (1951), s. 459—481; ks. A ntoni Słom kowski, P r o b le m p o ch o ­ d z e n ia c zło w ie k a , Poznań 1957, s. 183— 187; Franz Diekam p, K a to lisc h e

D o g m a tik u -12, hrsg. von Klaudius Jiissen, Münster W estf. 1959, Bd.

II, s. 118—120; Matthias Premm, K a to lisc h e G la u b e n s k u n d e 3, Wien 1961, Bd. I, s. 422— 427; Karl Rahner, T h eo lo g isch es zu m M o n ogen ism u s (S c h rifte n zu r T h e o lo g ie 5, Einsiedeln-Z ürich-K öln 1961, Bd. I, s. 253— 322; por. „Zeitschrift für Kath. Theologie”, LXXVI, 1954, s. 1 — 18, 171— 184); ks. W incenty Granat, D o g m a ty k a K a to lic k a , t. II, Lublin 1961, s. 289—295.

3 L ’en c y c liq u e „H u m an i g e n e ris”, „Nouvelle R evue Théologique”, 72 (1950), s. 788—798.

4 W encyklice został poligenizm określony jako c o n ie c tu ra lis opin io, jako se n te n tia , q u a m q u i r e tin e n t a s s e v e r a n t v e l p o s t Adam hisce .in te r r is v e r o s h o m in e s e x s titis s e , q u i n o n ab e o d e m p r o u ti o m n iu m p r o to ­ p a r e n te , n a tu r a li g e n e ra tio n e o r ig in e m d u x e r in t, v e l A d a m sig n ific a re m u ltitu d in e m q u a m d a m p r o to p a r e n tu m ... (Henricus D enzinger et Caro­ lus Rahner, E n ch irid io n S y m b o lo r u m 31, Barcinone — Friburgi Brisg. — Romae MCMLX, nr 2328).

5 E n ch irid io n S y m b o lo r u m w cyt. wyd., 1. c. Tłum aczenie polskie podaję za „Przeglądem Pow szechnym ”, 231 (1951), s. 156.

(4)

[3] M O N O G E N IZ M 85 m ocna, to jed n a k je s t m n iej w yłączn a i ra d y k a ln a niż dru g a 7. S tą d też ks. L. R e n w a rt S J m ógł napisać, że w ypow iedź ency­ klik i H u m a n i generis w kw estii m onogenizm u nie stanow i jesz­ cze sąd u ostatecznego i nieodw ołalnego 8. W ty m sam ym sensie w y ra ż ają się orównież ks. E. C. M essenger 9, ks. K aro l R ah n er S J 10 i ks. H e n ry k de L u b ac S J 11.

Ks. R ah n er, k tórego analiza teologiczna encykliki H um ani

generis w zak resie m onogenizm u ud erza sw ą w nikliw ością, do­

chodzi do w niosku, źe nie m ożna na p o dstaw ie sam ego tego do­ k u m e n tu papieskiego przyznać m onogenizm ow i w yższej k w a li­ fikacji teologicznej jak teologiczną pew ność. J e s t to pewność, jaka, w edług p ro feso ra u n iw e rsy te tu innsbruckiego, p rz y słu ­ g u je zdaniu, o k tó ry m nie m ożna pow iedzieć z bezw zględną pew nością, że zostało przez Boga objaw ione i że je s t w ty m c h a ra k te rz e jednoznacznie głoszone przez Kościół, ale n a k tó re on m a praw o dom agać się w e w n ętrzn e j zigody, ta k iż nie będzie tolero w ał zdania m u przeciw nego. Ks. R a h n e r sądzi n aw et, że

7 Analogiczne spostrzeżenia poczynił także ks. Rahner (studium cyt., s. 260—261), który n iew ątpliw ie w ykorzystał to, co ks. Levie w cześniej zauważył w tym przedmiocie.

8 Art. w ym ienionego autora i (w części przyrodniczej) G. Vandebro- eka L ’encyclique „Humani gen eris” e t les sciences n aturelles, „N ouvelle R evue Théologique”, 73 (1951), s. 351. Ks. Renwart, profesor teologii dogmatycznej na low ańskich W ydziałach SJ im. św. A lberta W., jest przekonany, że m ożna w ten sposób pow iedzieć w przedm iocie tajem ­ nicy przechodzenia na całą ludzkość grzechu pierworodnego, popełnio­ nego przez jej pierwszego rodzica: A u x théologiens de scru ter plus avan t ce m y stè re e t d ’établir, dans la m esure du possible, si l ’u n ité du tran sgresseu r et sa position de père p h ysiqu e de to u t le genre hum ain sont des conditions n écessaires de la tra n sm issib ilité d ’un vra i péché originel, ou si, au contraire, ces d iv ers poin ts, tou ts révélés, sont logi­ quem ent in dépen dan ts les uns des autres. S alvo m eliori Ecclesiae iudicio,

il nous sem ble que l’E n cycyliqe laisse ici encore au x chercheurs la lib e rté des pru den tes recherches. (Art. cyt., s. 350, przyp. 38).

9 L ’origine de l’hom m e selon le livre de la G enèse, art. zam iesz­ czony w Essai sur Dieu, l ’hom m e et l’u n ivers 4, pracy zbiorowej wydanej pod kierunkiem Jakuba de Bivort de la Saudée, Paris 1957, s. 239.

10 Studium cyt., s. 258.

11 La pen sée religieuse du P ère P ierre T eilhard de Chardin, [bmw] 1962, s. 130.

(5)

86 K S . K A Z IM IE R Z K Ł O S A K [4] je s t rzeczą w najw yższy m sto p n iu niepraw dopodobną, b y na podstaw ie jak ich ś racji, k tó re nie zostały uw zględnione w en ­ cyklice, m ożna było zw iązać m onogenizm z teologiczną k w a lifi­ k acją w yższą od podanej. Jeżeli encyklika, k tó ra m ia ła m. in. na celu przeciw staw ien ie się poligenizm ow i, nie o k reśliła go jako n a u k i stojącej w bezpośred niej sprzeczności z w iarą, ani nie p o tra k to w a ła go w y raźn ie jako herezję, to w idocznie, zda­ niem ks. R ah n era, nauczycielski u rzą d K ościoła nie uw aża, by, p rz y a k tu a ln y m stan ie kościelnej św iadom ości dotyczącej p raw d w ia ry i n a obecnym sto p n iu re fle k sji teologicznej, m ożliw ą b y ła tego ro d za ju ocena p oligenizm u lu b żeby już b y ła m o­ żliw ą, a w dalszej kon sekw en cji w y m ienio ny u rz ą d nie w idzi m ożliw ości ja k ie jś w yższej k w alifik acji teologicznej dla m ono- g e n iz m u 12. T ru d n o lepiej u w y d a tn ić ostrożność w ypow iedzi en cyk liki H u m a ni generis niż to zrobił ks. R ah ner, k tó ry za­ uw aża, że choć ta en cy k lik a an i jed n y m słow em nie napom yka, ani p o zyty w n ie nie tw ierd zi, że kied y ś później m ogłoby ew en­ tu a ln ie dojść do pogodzenia poligenizm u z kato lick ą n a u k ą o grzech u pierw oro d n y m , to jed n a k pozyty w n ie nie tw ierdzi, że je s t to czym ś zupełn ie niem ożliw ym 13.

S ięgnąw szy do obecnego sta n u prześw iadczenia Kościoła o relig ijn ej w artości monoigenizmu, m ożem y p rzejść z kolei do sform ułow ań, jak ie ks. T e ilh a rd w y su n ą ł w od n iesien iu do te j nau k i. S fo rm u łow ania francuskieg o a u to ra postaw ią nas n ie­ w ą tp liw ie p rzed w ie lu now ym i zagadnieniam i, k tó ry c h rozw ią­ zania trzeb a będzie dopiero szukać. N iem niej jed n a k już tera z m am y do dyspozycji aksjologiczny p u n k t w idzenia, k tó ry m b ę­ d ziem y m ogli się kierow ać p rzy ocenie teologicznych aspektów ty c h sform ułow ań.

1. N a jsta rsz a w ypow iedź ks. T e ilh a rd a w przedm iocie ściśle m onogenistycznych początków ludzkości m ieści się w a rty k u le

L ’ho m m e d ev a n t les en seig n em en ts de l’Eglise et d e v a n t la

12 Studium cyt., s. 257—259. D efinicję zdania teologicznie pewnego ks. Rahner podaje w przyp. 2 do s. 257.

(6)

[5] M O N O G E N X Z M 87

philosophie spiritu a liste 14. J e s t to w ypow iedź bardzo ogólniko­

wa.

W w y m ien io n ym a rty k u le ks. T e ilh a rd podkreślił, że pocho­ dzenie ludzkości od jed n ej p a ry ludzi, zak ładane przez n au k ę o g rzechu pierw o rod n ym , należy do objaw ionego „ ją d ra ”, k tó re zary sow u je się w sposób pew ny w K sięd ze R odzaju. W odnie­ sieniu do ta k zakw alifikow anego pod w zględem teologicznym m onogenizm u w zn aczeniu ścisłym ks. T e ilh a rd zaznaczył, iż jego tru d n o ść m ogłaby polegać n a tym , że im p lik u je on in te r ­ w en cję „quasi sztu czn ą” pod postacią w olnego działania (l’in ­

te r v e n tio n „quasi a rtific ie lle ” d ’une a ctivité libre) 15.

Bliższego sen su w y su n iętej tru d n o śc i fra n c u sk i jez u ita nie w y jaśn ił, ani nie zajął się jej rozw iązaniem . Praw dopodobnie m iał on na uw adze w olną decyzję, przez k tó rą Bóg zapoczątko­ w ał g a tu n e k ludzki po linii ścisłego m onogenizm u. Ale, jeżeli o ta k i sens m u rzeczyw iście chodziło, to nie je s t zrozum iałe, na jak iej podstaw ie n a p is a ł18, że w sk azana przezeń tru d n o ść w iąże się z m ożliw ością teo rety czn ej p rzy n a jm n ie j w e ry fik a c ji czegoś, co dotyczy h isto rii lud zkiej. W w ypow iedzi ks. T eil- h a rd a k ry je się coś niep rzem y ślan ego do końca. J a k się zdaje, chciał on zasygnalizow ać, co w ów czas jego, jako p rzy ro d n ik a, raziło do pew nego stopnia w m onogeniźm ie ściśle rozum ianym , lecz tę sw ą uw agę pospiesznie w łączył w k o n tek st, k tó ry k oń­ czy się tw ierd zeniem , że gdy idzie o pochodzenie ludzkości od jed n ej p a ry ludzi, to w p rak ty c e an i nie n ależy się niczego obaw iać w ty m w zględzie od stu d iu m sam ych zjaw isk, ani też nie należy się niczego po ty m stu d iu m spodziew ać 17.

2. G dy po w ięcej niż d w u d ziestu la ta c h ks. T eilh ard p o d jął

14 D ictio n n a ire A p o lo g é tiq u e de la F oi C a th o liq u e, wyd. IV całkow i­ cie przerobione pod kierunkiem A. d’Alès, t. II, Paris 1911, kol. 505, 512—513. Ten sam tekst został przedrukowany w r. 1924.

Skoro im p r im a tu r m a datą 11 stycznia 1909 r., w obec tego artykuł m ógł być napisany w r. 1908 lub jeszcze wcześniej.

15 Kol. 512. 16 L. c.

(7)

88 K S . K A Z IM IE R Z K Ł O S A K [6] się w a rty k u le Que fa u t-il p en ser du tra nsfo rm ism e? 18 ponow ­ nej p ró b y k o n fro n ta cji tezy m onogenistycznej z fo rm u łam i przyrodniczym i, stanow isko, k tó re zajął, okazało się niem al d iam e tra ln ie p rzeciw staw n e do tego, jak ie podzielał w począt­ k ach sw ej tw órczości. Oto n iem al p ełn y te k s t tej now ej w y po ­ w iedzi:

„Jeżeli coś w now ożytnych poglądach nauk o w y ch sp raw ia kłopot (i to dość znaczny) dla m yśli kato lickiej, to nie jest w cale e w en tu aln e uk ształto w an ie C złow ieka (...) w o p arciu o św iat zw ierząt. J e s t to tru d n o ść pogodzenia bez n iep raw d o ­ podobieństw a ś c i s ł e g o M o n o g e n i z m u . . . z T ran sfo rm i- zm em u w ażan y m za praw d ziw y. Z jed n ej stro n y dla racji, k tó ­ re nie są ostateczn ie ani rac jam i filozoficznym i, ani egzegety- cznym i, ale rac jam i ze sw ej isto ty t e o l o g i c z n y m i (Pa­ w iow e ujęcie U padk u i O dkupienia), Kościołow i zależy na h i­ sto ry czn ej rzeczyw istości A dam a i Ew y. Z d ru g ie j stro ny , ze w zględu na ra c je p raw dopodobieństw a a także ze w zględu na an atom ię porów naw czą, N auka, pozostaw iona sobie, n ig d y nie w p ad łab y n a m y śl (najoględniej się w y rażając), by ogrom nem u gm achow i ro d z a ju ludzkiego p rzy p isy w ać podstaw ę ta k ogra­ niczoną, bo złożoną z dw u jed n o stek 19.

18 „Dossiers de la Commission synodale”, Pekin, t. II, czerw iec — lipiec 1929; „Revue des Questions S cientifiqu es”, 4 ser., t. XVII, 1930, z. 1.

19 Jak już zwracano uw agę z różnych stron, to tw ierdzenie ks. Teilharda m ożna zestaw ić z następującą w ypow iedzią ks. R. de Sinéty: S i l ’o n p r é te n d r e s te r d a n s le s lim ite s d e la v r a is e m b la n c e s c ie n tifiq u e , en a p p liq u a n t à l ’o rig in e de l’o rg a n ism e h u m a in les lo is g é n é ra le s de l ’é v o lu tio n , il fa u t, de to u te n é c e ss ité , a d m e ttr e qu e la g e n è se d e ce ty p e p a r tic u lie r s ’e s t e ffe c tu é e c o m m e c e lle d es a u tr e s e sp è c e s a n im a les, c ’e s t- à - d ir e q u ’e lle a a b o u ti, à u n e é p o q u e do n n ée, à u n c e r ta in n o m b r e d ’in d iv id u s d e s d e u x s e x e s , p r é s e n ta n t le s c a r a c tè re s c o r p o r e ls d is tin c tifs de l ’esp è c e n o u v e lle ; d a n s le cas q u i n o u s occu pe, il e s t in a d m is s ib le que, san s u n e in te r v e n tio n s p é c ia le de D ieu , l’é v o lu tio n d ’une souche a n im a le a it p r o d u it u n iq u e m e n t d e u x in d iv id u s , l’u n m â le , l ’a u tr e fe m e lle , d e s tin é s à d e v e n ir le s co rp s d u p r e m ie r h o m m e e t d e la p r e ­ m iè r e fe m m e p a r in fu sio n de l ’â m e s p ir itu e lle . (Art. T ra n sfo rm ism e w D ict. A p o l. F oi C a th o l. 4, t. IV, kol. 1845—1846).

Obok tej w ypow iedzi ks. de Sinéty do w skazanego tw ierdzenia ks. Teilharda zbliża się także to, co napisali ks. Ê. Am ann (T ra n sfo rm ism e ,

(8)

[7] M O N O G E N IZ M 8 9 „Oto d o k ład n y p u n k t, wokół którego zlokalizow ał się dziś w przedm iocie T ran sfo rm izm u pro w izoryczn y rozdźw ięk m ię­ dzy N au k ą i W iarą. Z robi się jed n ak, jak sądzim y, d ecy dujący kro k w k ie ru n k u w y jścia z k o n flik tu , gdy p roblem jasno się określi.

„ Jak ie będzie jego rozw iązanie? — J e s t rzeczą niem ożliw ą po­ w iedzieć to w te j chw ili. D w a fra g m e n ty p ra w d y zestaw ione z sobą nie zespolą się n a pew no p rzed sw ym całkow icie ja sn y m sform ułow aniem . Otóż w przedm iocie początków ludzkich N a­ u ka m a bez w ątp ie n ia dużo jeszcze do odkrycia, a katolicy m a ją w iele do przem y ślen ia. To, co m ożna przew idyw ać, to że, gdy Kościół będzie coraz lepiej pojm ow ał słuszność naukow ą ew olucyjnej fo rm y stw orzenia, a N au k a zrobi w reszcie w ięcej m iejsca siłom ducha, wolności, a więc «niepraw dopodobień­ stw u» w ew olucji histo ry czn ej św iata, M onogenizm p rzy b ierze

D ie t. T h eo l. C ath ., 1946, t. XV, cz. I, kol. 1382, n. II; kol. 1389, n. 1), ks. Wiktor Marcozzi SJ (P o lig e n e si e d e v o lu z io n e n e lle o rig in i d e ll’uom o, „Gregorianum”, X X IX (1948), s. 362; L e o rig in i d e ll’u o m o secon do l ’e n - ciclica „ H u m an i g e n e r is ” e secon do la scien za, „D o cto r C o m m u n is...”, 1951, I, s. 29) i Vandebroek (art. opracowany w spólnie z ks. Renwart, s. 341, przyp. 4).

Vandebroek, profesor em briologii, anatom ii porównawczej i antro­ pologii na kat. uniw ersytecie lowańskim , w ten sposób sform ułow ał trudności, jakie w om awianej k w estii nasuw ają się aktualnie z czysto przyrodniczego punktu widzenia: L ’id é e du co u p le u n iqu e... pose... d e s d iffic u lté s en re g a r d d es d o n n ées s c ie n tifiq u e s a c tu e lle s ; c o m m e n t e x p li­ q u e r dan s ce cas la v a r ia tio n e x tr ê m e m e n t g ra n d e q u i e s t le f a it de to u te s les esp è c e s, y c o m p r is l ’h om m e? L ’on s a it en e f f e t q u e to u te p o p u la tio n p r é s e n te d es d iffé re n c e s in d iv id u e lle s co n sid é ra b le s. C e tte v a r ia tio n s e m b le en core ê tre p lu s im p o r ta n te c h e z le s g ro u p e s q u i so n t à l ’o rig in e d e lig n é e s é v o lu tiv e s . E lle e s t du e à l’e x is te n c e d ’u n tr è s g ra n d n o m b r e de fa c te u r s h é r é d ita ir e s p r é s e n ta n t ch acu n u n c e r ta in n o m b re d e ty p e s (allèles)... Un c o u p le u n iq u e c o n s titu e r a it d è s lo r s un a p p a u v r is s e m e n t d u p a tr im o in e h é r é d ita ir e e t u n e a c c u m u la tio n d e f a c ­ te u r s r é c e s sifs id e n tiq u e s d é fa v o r a b le s c h e z le s d e sc e n d a n ts, te ls q u e l’é v o lu tio n u lté r ie u r e de la lig n ée h u m a in e en d e v ie n t p r e s q u e in c o n ­ c e v a b le p o u r l’h o m m e de scien ce. C eci é v id e m m e n t d u seu l p o in t de v u e sc ie n tifiq u e , san s te n ir c o m p te d ’u n e in te r v e n tio n sp é c ia le , au d e là du d o m a in e sc ie n tifiq u e , d e s q u ’il s ’a g it d e l ’h o m m e.

(9)

90 K S . K A Z IM IE R Z K Ł O S A K [8]

stopniow o, nic nie tra c ąc ze sw ej «skuteczności» teologicznej, form ę w p ełn i zadow alającą nasze w y m ag an ia n au k o w e ” 20.

C yto w any te k s t nie je s t dość jasn y w e w szystkich szczegó­ łach. Ks. T e ilh a rd nie w skazał w n im p rzed e w szy stk im tego, co m ogłoby ob iekty w n ie uzasadniać m ożliw ość ja k ie jś ew olucji sensu teologicznego tezy m onogenistycznej, te j ew olucji, k tó ra, m ają c być u w aru n k o w a n a p ostępam i n a u k przyrodniczych, po­ z ostaw ałaby w zgodności z o rto do k sją k atolicką. Nie zaznaczył ró w n ież fra n c u sk i jezuita, na jak iej m o d y fikacji treścio w ej za­ sad załab y się ta dopuszczalna — w edług nieigo — ew olucja, p rzy k tó re j m onogenizm nic nie stra c iłb y ze sw ej „skuteczno ­ ści” teologicznej (sans rien p erdre de son „e ffic ie n ce ” th éo lo­

gique 21). N ie o kreślił tak że ks. T eilhard , ja k p rze d staw ia łb y się

m etodologiczny a sp ek t uw zględ n ianej przez niego ew olucji. S tą d też nie w iem y, czy — jego zdaniem — ta ew olucja, z n a j­ d u jąc pierw szą pod n ietę w osiągnięciach n a u k przyrodniczych, k iero w ałab y się o statecznie w łasn y m i k ry te ria m i teologii, czy też, schodząc n a to ry jakiegoś nowego k o n kordyzm u, dokony­ w a ła b y sę w o p arciu o hipotezy przyrodnicze, p o trak to w an e jako k ry te r ia tw ierd z eń teologicznych.

J e s t jed n a k dostatecznie w idoczne, że łudząc się, iż w zrost pozytyw nego ustosun k o w an ia się K ościoła do teorii ew olucji biologicznej będzie w iązał się z coraz bard ziej w yłączn ym jego opow iadaniem się za słusznością naukow ą ew o lu cyjnej form y stw o rzen ia 22, a w ięc stw o rzenia w znaczeniu szerokim i nieści­ słym , poszedł ks. T e ilh a rd w a rty k u le Que fa u t-il p en ser du

transfo rm ism e? po linii p ew n ej fo rm y m onizm u epistem olo­

gicznego i m etodologicznego. Z te j też ra c ji liczył się z m o­ żliwością, że kied y ś w przyszłości dokona się p rzy zagadnieniu

20 O e u v re s, t. III: L a v is io n d u p a ssé, Paris 1957, s. 219—220. 21 N ie jest jasne, o co ks. Teilhardow i chodziło przy tej w ypow iedzi. 22 W oryginale (s. 220) mamy: la lé g itim ité sc ie n tifiq u e d ’un e fo rm e é v o lu tiv e d e la c réa tio n . W ydaje się, iż ks. Teilhard chciał w tych for­ m ułach wyrazić tę m yśl, że jeżeli przyjm ujem y teorię ew olucji biolo­ gicznej, pow inniśm y w płaszczyźnie m etafizycznej uznawać jedynie stw orzenie typu ew olucyjnego, przy którym Bóg jest to D ieu fa isa n t se f a ir e le s ch o ses (tamże, s. 217).

(10)

[9] M O N O G E N IZ M 91 monoigenizmu w zn aczeniu ścisłym stopienie się poznanie teo ­

logicznego z poznaniem p rzyrodniczym .

3. M yśl o ta k ie j m ożliw ości z czasem zarzucił lu b m oże tylk o głęboko przek ształcił, przechodząc, p rzy n a jm n ie j w tym , co napisał z om aw ian ej kw estii, n a pozycje p lu ra liz m u epistem o- logicznego i m etodologicznego. Zarów no w Le phénom ène h u ­

m a in 2S, ja k i w L e groupe zoologique h u m a in — S tru c tu re et directions é v o lu tiv e s 2i, ks. T e ilh a rd głosił treściow ą odrębność

sfo rm u łow ań teologicznych i p rzyro d n iczy ch i s ta ra ł się ty lko ustalić ich w zajem ne relacje. N a jp re c y z y jn ie j przed staw ił sw o­ je now e stanow isko w p ierw szy m z ty ch dw u dzieł.

W dziele ty m w s k a z a ł2S, ro zw ijając em piriologiczne p o d e j­ ście do zagadnienia, różne od podejścia teologicznego, że dla n a u k przyrodniczych, dokładniej — dla paleoantropologii, k tó ­ ra z oddalen ia czasowego u jm u je jed y n ie zespoły, zbiory je ­ ste stw lud zkich „pierw szy człow iek” je s t i m oże być m eto ­ dologicznie tylko „ tłu m e m ” (une foule), a jego m łodość będzie się m ierzy ła n a tysiące lat. W n astęp stw ie tego p a ­ leoantropologii zdaje się — ja k tw ierd zi ks. T e ilh a rd 26 — w y ­ m ykać przez swą n a tu rę zagadnienie m onogenizm u w znacze­ n iu ścisłym (ale nie — p o d jęte z p e rsp e k ty w y histo ry cznej, ob ejm u jącej zbiory jed n o stek ludzkich — zagadnienie m ono- filetyzm u, zagadnienie pochodzenia od jednego p h y lu m ). Sw o­ je sp o strzeżenie w y raził o statecznie a u to r dzieła L e phén om èn e h u m ain 27 w ty ch słow ach, że p aleo antro p olo gia nie m oże w y ­ pow iedzieć się w p ro st (d ire c tem en t) ani za, ani przeciw pocho­ dzeniu ludzkości od jed n ej p a ry ludzi.

4. P rzytoczona w ypow iedź ks. T eilh a rd a nie o dsłania całej jego m yśli. Tego ro d z a ju w ra ż en ie odniósł już ks. G. Bosio

23 O eu v re s, t. I, Paris 1955, s. 205—206, 208, przyp. Por. jeszcze w tym sam ym dziele s. 130, przyp. 2, i s. 189.

24 Paris 1956, s. 81—83, zwłaszcza przypisek na s. 83. 25 S. 205—206.

26 S. 206, przyp. 27 S. 208, przyp.

(11)

92 K S . K A Z I M I E R Z K Ł O S A K [10] S J 28. I nie bezpodstaw nie, bo k to tw ierd zi, że jak a ś n a u k a p rzy rod n icza nie może się w d an y m przedm iocie w ypow iedzieć w p ro st ani za, an i przeciw , te n n iew ątp liw ie u trz y m u je , że ta n a­

uka m oże w odniesieniu do tego p rzed m io tu orzec coś pośrednio. Ks. T eilhard, k tó ry s ta ra ł się o uzysk an ie kościelnego im p r i­

m a tu r dla L e p h én o m èn e h u m a in 29, nie zaznaczył tego, co —

jego zdaniem — trzeb a ze stro n y przy ro dn iczej pow iedzieć po­ średnio o m onogeniźm ie w znaczeniu ścisłym , gdyż zdaw ał so­ bie dobrze sp raw ę z tego, że u w zględnienie te j dalszej części jego poglądów uniem ożliw iłoby m u dojście do pożądanego celu. Sw ą nie w ypow iedzianą początkow o m yśl, k tó re j ks. Bosio ła­ tw o się d o m y ślił30, w y raził jed y n ie w dro b nej p rac y pow ielonej,

liczącej — ja k po daje K lau diu sz C u é n o t31 — zaledw ie dwie stronice: M onogénism e et m o n o p h y lé tism e , une distinction

essentielle à faire 32. P ra c a ta, n ap isan a w edług dopiero co w y ­

m ienionego b iografia ks. T e ilh a r d a w r . 1950, à propos encykliki

H u m a n i g e n e r is 33, nie je st mi, n iestety , dostępna in extenso.

Z nam z niej ty lk o fra g m e n t p o d any przez ks. K aro la J o u r- n e t a 34 oraz sfo rm uło w an ia i p a ra fra z ę p rzed staw io ną przez ks. de L ubaca 85.

28 II fenom eno um ano n ell’ ip o te si d ell’ evolu zion e in tegrale (A p ro- posito di un libro del p. T eilh ard de Chardin), „La Civiltâ Cattolica”, r. 106. t. IV, 1955, s. 629.

29 Zob.: Claude Cuénot, P ierre T eilh ard de C hardin — L es grandes étapes de son évolution, Paris 1958, s. 323, 327—328.

30 Art. cyt., 1. c. Nic w artykule ks. Bosio nie przem awia za tym, by autor ten znał to, co ks. Teilhard przedstaw ił bez żadnych niedo­ m ówień w pracy M onogénism e et m on oph ylétism e, une distin ction essen tielle d faire, o której zaraz będzie m owa.

31 Dz. cyt., Bibl., s. X X III, nr 296.

33 Drugą część tytułu, której Cuénot nie uwzględnia, podaję za ks. de Lubac (dz. cyt., s. 131, przyp. 2).

33 Dz. cyt., 1. c.

3- La vision teilh ardien n e du m onde, ëstratto da „D ivinitas” n. 2, 1959, Roma 1959, s. 9.

35 D2. cyt., s. 130—131. K ontekst zdaje się przemawiać za tym, że

w szystk ie przytoczone na tych stronicach (w tekście zasadniczym) w y ­ pow iedzi ks. Teilharda pochodzą z pracy M onogénism e e t m on oph y­ létism e...

(12)

[11] M O N O G E N I Z M 93

Oto polskie tłu m aczenie te k s tu zacytow anego przez p ierw sze­ go z ty ch autorów : „ B e z p o ś r e d n i o uczony nie m oże do­ wieść, że hipotezę A dam a jednostkow ego należy odrzucić. P o- ś r e d n i o jed n a k m a on praw o sądzić, że ta hipoteza stała się ze stan ow isk a naukow ego nie do p rzy jęcia ze w zględu na to w szystko, co uw ażam y w te j chw ili za naszą w iedzę o p ra ­ w ach biologicznych «specjacji» (albo p o w staw ania g a tu n ­ ków )” 36.

Z ty c h dw u tez, w y su n ię ty c h przez ks. T eilh a rd a w p rz y to ­ czonym tekście, naszą uw agę z a jm u je głó w n ie d ru g a teza, k tó ­ r a w znacznie o strzejszej form ie p rzed staw ia rozdźw ięk m iędzy w spółczesnym i n au k am i p rzy ro d n iczy m i i w iarą, niż to m iało m iejsce w a rty k u le Que fa u t-il p en ser du tra n sform ism e? Sens bow iem w ym ienio n ej tez y je s t n iew ątp liw ie taki, że z tego, co ak tu a ln ie w iem y o biologicznych p raw ach specjacji, n arzu ca się w niosek, iż ludzkość nie m ogła pow stać n a drodze ściśle m ono- genistyczn ej. Ta teza w prow adza w sposób p o śred ni m y śl o po- lig en isty czny ch początkach ludzkości.

38 przytoczony tekst brzmi w oryginale: D ire c te m e n t, le s a v a n t ne p e u t p a s p r o u v e r qu e l’h y p o th è s e d ’u n A d a m in d iv id u e l s o it à r e je te r . I n d ir e c te m e n t, to u te fo is, il p e u t ju g e r qu e c e tte h y p o th è s e e s t re n d u e s c ie n tifiq u e m e n t in te n a b le p a r to u t ce qu e n o u s c ro y o n s co n n a ître en ce m o m e n t d es lo is b io lo g iq u e s àe la „ sp é c ia tio n ” (ou g en èse d e s E spèces).

To, co ks. de Lubac cytuje w zględnie parafrazuje z M on ogén ism e e t m o n o p h y lé tism e ..., przedstaw ia się następująco: « Im p o ssib le , e x p li­ q u e - t - i l [le P è re T e ilh a rd ], de te n ir le v é r ita b le d é b u t de rien ... D e p a r sa n a tu r e , le p o in t d e ja illis s e m e n t h u m ain » é c h a p p e a u x in v e s ti­ g a tio n s d e la scien ce «dan s sa r é a lité co n crète» ; en s o r te q u e m o n o ­ g é n ism e e t p o ly g é n is m e s o n t d e s n o tio n s « e x tr a -s c ie n tifiq u e s p a r n a ­ tu r e , en ta n t q u ’ e x p é r im e n ta le m e n t in v é r ifia b le s » . A u tr e m e n t d it, « d ir e c te m e n t, le s a v a n t n e p e u t p a s p r o u v e r q u e l ’h y p o th è s e d ’u n A d a m in d iv id u e l s o it à r e je te r » . En e x p o s a n t to u te fo is le s ra iso n s d ’o rd re sc ie n tifiq u e q u i te n d e n t à re n d r e c e tte h y p o th è s e m o in s p r o b a b le , le P è re T e ilh a rd n ’a f a it q u e r e m p lir so n d e v o ir d e c o n se ille r te c h n iq u e , sa n s e m p ié te r s u r le d o m a in e d e la th éologie...

Jest w idoczne, że ks. de Lubac tak sparafrazował drugą część te ­ zy ks. Teilharda, by złagodzić jej w ydźw ięk noetyczny. N ie obeszło się to bez jej m odyfikacji, która u takiego autora, jak ks. de Lubac, nie m ogła być w prowadzoną w następstw ie niezrozum ienia autentycz­ nego sensu.

(13)

94 K S . K A Z IM I E R Z K Ł O S A K [12] 5. Tezy tak ie j nie m a w innych, znan y ch m i pism ach ks. T eil- h ard a. Jednakow oż w n iek tó ry ch ogłoszonych d ru k ie m jego p racach z n a jd u jem y tw ierd zen ia, k tó re sta ły się d lań p rze słan ­ kam i w skazanej tezy.

P rz esła n k ę w ty m w y p a d k u n a jb a rd z ie j podstaw ow ą stan o ­ wiło dla ks. T eilh ard a tw ierdzen ie, że — z p u n k tu w idzenia n a u k p rzy ro d n iczych — człow iek w y stą p ił n a w idow nię w za­ leżności od ogólnych p ra w e w o lu c ji37, dokładniej, że „ g a tu n e k ” ludzki w y n u rz y ł się filogenetycznie w edług tego sam ego ogól­ nego p raw a specjacji, w edług tego sam ego m ech anizm u geo­ graficznego i m orfologicznego co każd y in n y g a tu n e k 38. Na dru gą przesłankę, k tó ra nam u kazuje, jak ą o statecznie treścią ks. T e ilh a rd w y p ełn iał pierw szą p rzesłankę, składa się zdanie, że sp ecjacja jest zaw sze procesem grupow ym , procesem b ędą­ cym w y razem g ry sta ty sty c z n ej w ielkich liczb, procesem o b e j­ m u jący m po p u lacje jako tak ie. M usim y zapoznać się bliżej z tą d ru g ą przesłan k ą.

Ks. T eilh ard doszedł do p rzekonania, że sp ecjacja w zięta na w szystkich swoich stopniach, tzn. ro z p a try w a n a aż do w y p a d k u rodzajów , rodzin, rzędów i in n ych tw o ró w m akroew olucji, sprow adza się do dw u m echanizm ów elem en ta rn y c h , k tó re d ają się w y k ry ć przez odw ołanie do dośw iadczenia n a szczeblu m ikroew o lucji w każdej ro zrad zającej się populacji. J e d e n z ty ch m echanizm ów dotyczy sposobu, w jaki g ru p u ją się jed ­ nostki sk ład ające się w d an y m czasie n a ok reślo ną populację. Chodzi m ianow icie o to, że te jednostki, gdy je tra k tu je m y staty sty czn ie, nie ro zk ła d ają się pod w zględem sw oich cech z gęstością jed n oro d n ą, lecz g ru p u ją ;się w okół pew nego ty p u średniego, k tó ry m oże służyć do sc h arak tery zo w an ia g a tu n k u lub po d g atu n k u . T en sposób g ru p o w an ia się jed n o stek , k tó ry

37 L a p la c e de l ’h o m m e d a n s la n a tu r e — („ R evu e d es é tu d ia n ts d e l’U u n iv e r s ité N a tio n a le de P é k in g , 1932 — O eu v re s, t. III, s. 252— 253).

39 L e p h én o m è n e h u m a in , s. 203—205; L e g ro u p e zo o lo g iq u e h u ­ m ain ..., s. 80—81, 83, 92, 107; L a str u c tu r e p h y lé tiq u e d u g ro u p e h u m a in („Annales de P aléontologie”, X X X V II, 1951 — O e u v re s, t. III; L ’a p p a r i­ tio n d e l’h o m m e , Paris 1956, s. 199, 206).

(14)

[13] M O N O G E N I Z M 95. w y stęp u je n a jp ie rw w g a tu n k a c h już u k ształto w an ych , z n a jd u ­ je po w tórzenie w now opow stających g atu n k ach . Ma to m ie j­ sce, gdy w o b ręb ie g a tu n k u n a jb a rd zie j n a w e t zrów now ażonego tw o rzy się w cześniej lu b później, w n a stę p stw ie m u ta c ji i przy działaniu p raw a w ielkich liczb, d ru g i, trzeci i dalszy jeszcze ośrodek g ru p o w an ia się, ok reślo n y przez gęstość dom inow ania now ej cechy. Z daniem ks. T eilh ard a p rz y tw o rze n iu się ty ch ośrodków dochodzi do głosu obok w ym ienionego m echan izm u elem en tarn eg o now y m echanizm specjacji — „ ro złu p y w an ie się” (le clivage), ro zd w ajan ie się d anej p opulacji. Ks. T e ilh a rd u trzy m y w ał, że g en ety k a e k sp ery m en ta ln a zna jed y n ie począt­ ki tego ro zd w ajan ia się, o ile, b a d a ją c org an izm y o szczególnie szybkim ry tm ie rep ro d u k c y jn y m , sta je w obec fo rm lekko ty lk o różniących się m iędzy sobą. D alsze p ostępy w ro zd w a ja n iu się po pu lacji może, w edług ks. T eilharda, śledzić paleontologia ze stanow iska sw ej skali czasu o b ejm u ją c e j m iliony lat. N auka ta stw ierd za, że g ran u la cja m orfologiczna nie ogranicza się do p ro ste j rozbieżności cech, ani nie kończy się na zw yczajnym w ach larzu ty p ó w u stalonych, lecz prow adzi — być m oże w d ro ­ dze bezpośredniego sam oakcentow ania się pew n ych f o r m 3i>, albo dzięki k o lejn y m m utacjom , lu zu jący m się a d d y ty w n ie w ty m sam ym sensie — do zary so w ania się w zespole linii ze sobą sp ok rew nionych pew n ej osi p ro g resji m orfologicznej, co do k tó re j m ożna dyskutow ać, czy w n iej p rze jaw ia się „w yż­ szość” danego ty p u nad innym i, czy też jęgo „ in e rc ja ” . W te n sposób k sz ta łtu je się, zdaniem ks. T eilh ard a, p h y lu m , jed n o s­ tk a zoologiczna w w ysokim sto p n iu n a tu ra ln a , k tó re j b ard zo często nie m ożna p rzedstaw ić schem atycznie pod p ostacią zw y ­ k łej linii, gdyż w to k u analizy ro zk ład a się na w iązkę g a tu n ­ ków m ogących z czasem zw iększać sw e odrębności aż do pow ­ stan ia m iędzy nim i głębokich lu k 40.

39 Ks. Teilhard pisze: p a r a ccen tu a tio n d ir e c te d e c e rta in e s fo r m e s su r e lle s -m ê m e s . (L es s in g u la rité s d e l’e sp è c e h u m a in e, „Annales d e Paléontologie”, XLI, 1955 — O eu v re s, t. II, s. 307).

40 Studium cyt., s. 305—307. Zob. jeszcze: L e p h é n o m è n e h u m a in , s. 120—123, 204—205, 247; L e g ro u p e zo o lo g iq u e hum ain..., s. 83; L a s tr u ­ c tu re p h y lé tiq u e d u g ro u p e h u m a in — jak wyż., s. 200; N o te su r la r é ­

(15)

S6 K S . K A Z IM IE R Z K Ł O S A K [14]

6. Czy w y stęp u jąc w M onogénism e et m o n o p h ylétism e... z tw ierdzeniem , że pośrednio p rzy ro d n ik m a praw o sądzić, iż „hipoteza A dam a jednostkow ego” stała się a k tu a ln ie nie do p rzy ję cia ze stan ow isk a naukow ego, ks. T e ilh a rd w ypow ie­

dział już w szystko, co u trz y m y w a ł w te j d e lik a tn e j kw estii? N iew ątpliw ie nie. Ks. T e ilh a rd nie m ógł nie podjąć w żaden sposób p y tan ia, czy podzielane p rzezeń stanow isko p oligeni- styczne d aje się pogodzić z orto d o k sją katolicką. N ie w iem y, czy fra n c u sk i jez u ita zdołał się jakoś u porać z ty m zagadnie­ niem , a jeżeli tak, to czy n a postaw ione przez siebie p y ta n ie znalazł odpow iedź tw ierd zącą czy przeczącą. O ile m i w iadom o, w żadnej ze sw oich p rac nie próbow ał dowodzić lu b su g ero­ wać, jak to czynili m . in. ks. H. R o n det S J 41, o. B e n ed y k t P re te O P 42 i ks. A. M ancini SS 4S, że poligenistyczne ujęcie począt­ ków ludzkości m ożna pogodzić z katolick ą n a u k ą o grzechu pierw o ro dn y m . U ks. T eilh a rd a nie z n a jd u jem y n a w e t tw ie r­ dzenia, z k tó ry m w y stąp ił ks. Jó zef B ataini SC J 44, że na pod­ staw ie tek stó w b ib lijn y ch i teologicznych nie je s t dość jasne, iż m onogenizm został przez Boga objaw io ny i że dog m at o

grze-a lité grze-actuelle e t lgrze-a sign ificgrze-ation év o lu tiv e d ’une orthogénèse hum grze-aine (esej z datą 5 m aja 1951 — O euvres, t. III, s. 354—355); H om inisation e t spéciation („Revue S cientifique”, r. 90, 1952, z. 6, n. 3320 — O euvres, t. III, s. 367—369); Une défense de l ’orthogénèse — À propos des figures de spéciation (kom unikat zredagowany w styczniu 1955 na sym pozjon przygotow any przez Jana Piveteau — O eu vres, t. III, s. 383—385).

41 Jeden z tek stów tego autora cytu je ks. Pedro Descoqs SJ w A u ­ tou r de la crise du tran sform ism e, Paris MCMXLIV, s. 79.

42 A proposito di poligenism o, „Sapienza”, I (1948), s. 420—421. 43 M onogenism o e poligen ism o: inform azioni, „Palestra del Clero”, 1949, z. 19, s. 904—908. W tym artykule ks. Mancini stanął po stronie p oligenizm u, m im o że jest on przeciwnikiem jakiegokolw iek stosow ania teorii ew olucji biologicznej do człow ieka. A rgum entem za poligenizmem je st dla tego autora geograficzne rozproszenie szczątków człowieka kopalnego. KrytyRę stanow iska ks. M anciniego dał ks. Józef Bataini STJ w art. M onogénism e e t polygén ism e — Une explication h ybride, „Divus Thom as” (Piacenza), LIII (1950), s. 363—369.

44 M onogénism e e t polygén ism e, „Divus Thom as” (Piacenza), LII <1949), s. 187, 191—200; M onogénism e e t polygén ism e — U ne explication h ybride, s. 364.

(16)

[15] M O N O G E N IZ M 97 chu pierw o ro d n y m je s t z n im w sposób p e w n y zw iązany 45. N ie

je st w ięc w ykluczone, że gdy ks. T e ilh a rd opow iedział się za poligenizm em , jaki, jego zdaniem , n a rz u c a ją w spółczesne n au k i biologiczne, zostaw ił teologom tr u d pogodzenia te j d o k try n y z orto d o k sją katolicką, ale w ty m w y p a d k u m usiał w ierzy ć lub p rzy n a jm n ie j sk łam ać się do w iary , że to pogodzenie je s t m o­ żliwe. Być zatem m oże, że o stateczne stanow isko ks. T eilh a rd a w om aw ianej k w estii było od stro n y teologicznej zbliżone do stanow iska tak ic h autorów , ja k księża A. i J . B o u y sso n ie 46 oraz ks. É. A m an n 47, którzy, jak się zdaje, doszli do w niosku, że jest m ożliw e pogodzenie poligenizm u z n a u k ą Kościoła o g rzech u pierw orodnym , chociaż te j m y śli fo rm aln ie n ie w y ­ razili. J e s t jed n a k w sto su n k u ks. T eilh ard a do poligenizm u coś zagadkow ego i niedopow iedzianego do końca.

II

P rz y m ery to ry c z n ej ocenie stan o w isk a ks. T eilh ard a wobec zagadnienia ściśle m onogenistycznych początków ludzkości uw zględnię o sta tn ią , d e fin ity w n ą fazę poglądów tego a u to ra p om ijając zarzucone przez niego w cześniejsze sform ułow ania, z k tó ry c h chronologicznie drugie, w y rażo n e w a rty k u le Que

fa u t-il p en ser du transfo rm ism e? , było ju ż p rzed m io tem w ielu

45 Ks. Bataini zaznaczył w sw ym pierw szym artykule (s. 187), że w ten sam sposób m yśli rów nież o. Prete. Jednakowoż stanow isko tego dominikanina jest bardziej radykalne. O. Prete, który przyjął (art. cyt., s. 420), że problem poligenizm u należy do porządku poznania przyrod­ niczego, m usiał dojść do przekonania, że m onogenizm nie m ieści się zupełnie w tekstach biblijnych i teologicznych, oraz że dogm at o grze­ chu pierworodnym nie jest z nim w cale związany. W prawdzie i ks. B a­ taini napisał (art. cyt., s. 197), że m onogenizm jest k w estią en soi sc ie n tifiq u e , ale całościowy w ydźw ięk jego artykułu w skazuje na ujęcie bardziej um iarkow ane niż to, jakiem u dał w yraz o. Prete.

49 Art. P o ly g é n ism e , D iet. T h éo l, C ath., 1935, t. XII, cz. 2, kol. 2536 (chodzi o dwa pytania w ysun ięte przy końcu artykułu i zostaw ione bez odpowiedzi). Por. komentarz do tego tekstu, jaki ks. B ataini zam ieścił w sw ym pierwszym artykule, s. 198.

47 Art. cyt., kol. 1389—1390.

(17)

98 K S . K A Z I M I E R Z K Ł O S A K [16] om ów ień k ry ty c z n y c h 48. Będę m iał w ięc na uw adze w y p o­ w iedzi ks. T eilh a rd a zam ieszczone w Le p h én o m èn e h u m ain i w późniejszych pracach.

Te w ypow iedzi nie sp o tk ały się d o tąd w sw ym całokształcie z b ard ziej pogłębioną oraz w y czerp u jącą analizą i oceną k r y ­ tyczną. Ks. B o sio 49 i ks. M ikołaj C o r te 50 uw zględnili tylk o stanow isko ks. T eilh a rd a w y rażo n e w Le ph éno m èn e hum ain. K s. de L ubac 51 ro zp atrzy ł szerszy zak res te k stó w ks. T eilh arda, sięgnął, ja k to już zrobił ks. Jo u rn e t, do pracy M onogénism e

et m o n o p h ylétism e..., ale m ało nas przekonyw a, gdy, łagodząc

w sw ej p a ra fra z ie n a jb a rd zie j drażliw ą część w ym ienionej p ra ­ cy, p rzy p isu je jej au toro w i p ełnienie n a ty m w łaśnie odcinku pożytecznej ro li doradcy technicznego, k tó ry nie w chodzi w dziedzinę teologii. N aw et po dw u obszernych rozp raw ach ks. E d w ard a L. Boné S J, w k tó ry c h zagadnienie ściśle m ono- g en isty czn y ch początków ludzkości zostało p o d jęte przy u w ­ zględn ien iu p rac n a jw y b itn ie jszy c h biologów w spółczesnych 52, ciągle jeszcze odczuw a się p o trzeb ę dalszych przem y śleń i s tu ­ diów nad o stateczn y m i sform u ło w aniam i ks. T eilh ard a w ty m przedm iocie.

P o d e jm u jąc k ry ty c z n ą analizę i ocenę ty ch sform ułow ań zw rócę szczególną uw agę na to, co dla ich naczelnych tez m a znaczenie bard ziej d ecydujące niż tak ie lub inne p rzek onan ia

48 Np.: A lbert F. de Lapparent, Nos origines — L es données de la B ible e t de la science, Paris 1944, s. 35; Descoqs, dz. cyt., s. 81; Edou­ ard L. Boné SJ, P olygén ism e e t p o ly p h y létism e — O rientation p résen te de la pensée scien tifiqu e en m a tière d ’a p parition de l’hom m e, „Archi­ ves de Philosophie”, t. X X III, z. 1, 1960, s. 127—137; id., Un siècle d ’an­ thropologie préh istoriqu e — C o m patibilité ou in co m p a tib ilité scien ti­ fique du m onogénism e?, „N ouvelle R evue Théologique”, 84 (1962), s. 728—734.

49 Art. cyt., s. 629.

50 La v ie e t l ’âme de T eilhard de Chardin, Paris 1957, s. 183—184. 51 Dz. cyt., s. 130—131.

62 Chodzi o rozprawy w ym ienione w przypisku 48. Druga chrono­ logicznie rozprawa ks. Boné stanow i w dużym zakresie niem al dosłow ­ ne pow tórzenie pierw szej, w części skraca jej tekst, a w niektórych punktach w nosi dalsze precyzje.

(18)

[17] M O N O G E N IZ M 99

o k sz ta łto w an iu się gatunków . J e s t to asp ek t m etodologiczny. Chcąc w y od ręb n ić to, co je s t d lań n a jb a rd zie j istotne, p o staram się zbadać, czy ro z p a try w a n e obecnie sform uło w an ia ks. Teil- h a rd a są w y razem popraw nego postaw ienia zagadnienia. Nie ulega bow iem w ątpliw ości, że te ty lk o w nioski francuskiego uczonego m ogą być uzn an e za m iaro d ajn e, do k tó ry c h logicznie prow adzi p o p raw n e ujęcie zagadnienia.

1. W p ew n y m p rzy n a jm n ie j zak resie ta popraw ność sfo rm u ­ łow ania nie m oże u ks. T eilh a rd a budzić w ątpliw ości. T ak rzecz się m iała, gdy a u to r te n u trzy m y w ał, że p aleoantropologia nie je s t w sta n ie w ypow iedzieć się w p ro st za pochodzeniem całej ludzkości od jed n ej p a ry ludzi. Tę m yśl w y razim y precy zy jn iej w ty ch słow ach, że w skazana dy scy plin a nie m oże w o p arciu o w łaściw e dla siebie m eto d y b ad ań dojść do pozytyw nego stw ierd zen ia fa k tu takiego pochodzenia, a n a w e t nie um ie w skazać niczego, co by to pochodzenie sp ecjalnie u p raw dop o ­ dobniało. J a k tra fn ie zauw ażył ks. T eilh ard , nie p o tra fim y p rzy żadnej próbie pow iększenia w y k ry ć w sposób bezpośredni w głębiach czasu, w k tó ry c h dokonała się hom inizacja, obecno­ ści i poru szan ia się jed n e j p a ry lu d z k ie j53. T ak je s t dlatego, bo, z ra c ji ogrom nej odleigłości w czasie, zdobyta przez p a le ­ ontologię p rzy rod n icza w izja życia, jak ie w raz z człow iekiem

pojaw iło się na ziem i, nie pozw ala n am na w y o d ręb n ienie cze­ goś, co zn ajdow ałoby się poniżej „ p o p u lacji” 34. W ystępu jące w ty m w y p a d k u ograniczenia zasięgu naszego poznania n a rz u ­ ca przem ożne praw o „ p e rsp e k ty w y k o sm iczn ej”, czy lepiej —

53 Le phénom ène hum ain, s. 206, przyp.

Ogólniej rzecz biorąc, ks. Teilhard napisał w tym sam ym dziele na s. 205: ...l’H om m e-espèce échappe à notre science par les fragiles secrets de ses tou tes p rem ières origines... Idąc po lin ii tego ogólniejsze­ go ujęcia, ks. Teilhard p ytał się w L e groupe zoologique humain... (s. 82): C om m ent... songer à re tro u ver les ve stig es des to u t p rem iers hom m es alors que nous devon s renoncer à connaître les p re m ie rs G recs ou les p rem iers Chinois?

54 Zob. Le groupe zoologique humain..., s. 83> przyp.

(19)

1 0 0 K S . K A Z IM I E R Z K Ł O S A K [18] p e rsp e k ty w y h isto ry czn ej, k tó re d a je czasowi se lek cy jn ie po­ chłonąć n a jb a rd zie j k ru ch e, n a jm n ie j objętościow e skład n ik i w szelkiego r o z w o ju 55.

U znając za słuszne tw ierd zen ie ks. T eilh ard a, że p aleo an tro - pologia nie je st w stan ie w ypow iedzieć się w p ro st za pochodze­ niem ludzkości od jed n e j p a ry ludzi, m u sim y tak że u stosun ko ­ wać się pozy ty w n ie do dalszego tw ierd z en ia tego uczonego, że w y m ieniona n a u k a nie m oże rów n ież w ypow iedzieć się w p ro st p rzeciw rzeczonem u pochodzeniu. T ak m u sim y postąpić d la te ­ go, bo p aleoantropologia nie p o tra fi dowieść poligenistycznych początków ludzkości lub choćby ty lk o w y ra ź n ie u p rzy w ile jo ­ w ać ich hipotezy. R acje bow iem zakotw iczone w p raw ie p e r­ sp e k ty w y h istory czn ej, k tó re p rzem aw iają za p ierw szy m tw ie r­ dzeniem ks. T eilh ard a, p rzem aw iają rów nież n a rzecz jego drugiego tw ierd zen ia. To, co te n paleontolog n azy w ał ze

sta-65 Zob. tamże, s. 82. — Na działanie praw a perspektyw y historycznej ks. Teilhard w skazyw ał po w iele razy. W studium La paléontologie et l’apparition de 1’hom m e w następujących słowach przedstaw ił to dzia­ łanie W obrębie poznania, do jakiego dochodzi paleontologia:... la P a­ léontologie ne sa isit l ’a p parition des form es v iv a n te s que lorsque celles-ci ont a tte in t un certain m ax im u m de diffusion, c’e s t-à -d ire se sont déjà fix ée s dans un ty p e spécialisé. T ant qu’une espèce est encore en voie d ’in dividu alisation (de bou rgeon nem en t sur une au tre espèce) c’e s t-d -d ir e ta n t qu ’elle n ’est rep résen tée que par des in dividu s peu n om breu x e t à caractères fa ib lem en t accusés, c e tte espèce n ’a p re ­ squ e aucune chance d ’être connue à l’éta t fossile. T outes les p a rties te n d re s des arbres généalogiques, tous les poin ts d ’attache, notam m ent, sont ainsi a u tom atiqu em en t d étru its, e t il ten d à ne plu s rester, pour re p rése n ter les lignes de la Vie, qu ’une su ite de R am eau x suspendus en l ’air à un axe in visible. („Revue de Philosophie”, X X X , 1923 — O eu vres, t. II, s. 78—79; zob. jeszcze s. 69—70). Podobnie w yraził się ks. Teilhard w Le paradoxe tra n sfo rm iste — A propos de la dernière critiqu e du tran sform ism e p a r M. V ialleton („Revue des Q uestions S cientifiques”, ser. 4, t. VII, z. 1 — O eu vres, t. III, s. 132), w S ur l ’appa­ rence n écessairem ent discontinue de to u te série év o lu tiv e („L’A n th ro­ pologie”, XX X V I, 1926, s. 320—321 — O euvres, t. III, s. 161—162), w L e phénom ène hum ain, s. 128—130, 205—206, i w Les sin gu larités de l’espèce hum aine — jak wyż., s. 307, przyp.

(20)

[19] M O N O G E N IZ M 101 now iska sw ej specjalności n au k o w ej „w ch łan iający m działa­ n iem przeszłości (l’e ffe t absorbant d u Passé) 56, m u si objąć nie ty lko p ierw szą p a rę ludzką, ale m u siało b y ró w n ież dosięg­ nąć m ałe j g ru p y , połączonej w ięzam i ro d zin n y m i, jeżeliby z niej w yw odziła się poligenistycznie cała ludzkość. Nie tylk o w pierw szym , ale i w d ru g im w y p a d k u m u sielib y śm y stanąć w płaszczyźnie paleontologii p rz e d n ieu n ik n io n y m i „białym i p lam a m i”, o k tó ry c h w ielo k ro tn ie pisał ks. T e ilh a rd 57.

S tanow isko całkow icie słuszne, jak ie te n badacz zajął w poruszonej obecnie kw estii, z n a jd u je m y w tak ie j czy in nej w e rsji u w ielu now szych i w spółczesnych au torów . W ym ienię ty lk o n iek tó ry ch , ja k A lb e rt F. de L a p p a r e n t58, ks. P io tr Descoqs S J 59, ks. Ju liu sz C aries S J 60, P aw eł C h a u c h a rd 61, ks. C orte 62, R ém y C ollin 63, o. D. D u b a rle O P 64,

58 La stru ctu re p h ylé tiq u e du groupe hum ain — ja k wyż., s. 192; L es sin gularités de l ’espèce hum aine — jak w yż., s. 312. Por. jeszcze: La paléontologie e t l’apparition de l’hom m e — jak wyż., s. 78; Le p h é­ nom ène hum ain, s. 130; Le groupe zoologique humain..., s. 43.

57 Le groupe zoologique humain..., s. 82; La stru c tu re p h ylé tiq u e du groupe hum ain — jak wyż., s. 191, 193, 200, 202, 207, 209, 211, 228, 233; Les sin gu larités de l’espèce hum aine — jak wyż., s. 312, 322.

Ks. Teilhard pisał o le „blanc” initial, o le „blanc” pédon cu laire” humain, o le „blanc” rencontré aux origines de la tige qu i nous porte, o la zone blanche originelle, o le „blanc de naissance”, czy o le „blanc” d ’en bas” (w p rzeciw ieństw ie do le „blanc d ’en h a u t” ze strony przy­ szłości).

58 Dz. cyt., s. 35. 69 Dz. cyt., s. 80—81.

60 P olygén ism e ou m onogénism e — Le p roblèm e de l’u n ité de l’es­

pèce hum aine, „A rchives de Philosophie”, t. XVII, z. 2, Paris

MCMXLVIII, s. 99, [271].

61 P récis de biologie hum aine — L es bases organiques du com por­ tem en t e t de la pensée, Paris 1957, s. 59.

62 Les origines de l’hom m e, Paris 1957, s. 118.

63 L ’évolu tion — H ypoth èses e t p roblèm es, Paris 1958, s. 62.

64 W ypowiedź w ramach Tygodnia In telek tualistów Katolickich, urządzonego w listopadzie r. 1957. Zob. sprawozdania Q u’e st-c e que la vie?, Paris 1958, s. 75,

(21)

1 0 2 K S . K A Z I M I E R Z K Ł O S A K [ 2 0 ]

ks. M. G r is o n 65, ks. Bone 66 i ks. C h ry stia n d ’A rm agn ac S J 67.

2. Z kolei podejm iem y d y sk u sję n a jb a rd zie j zasadniczą, bo dotyczącą w pierw szy m rzędzie m etodologicznego a sp e k tu peł­ nego, d efinityw nego podejścia ks. T e ilh a rd a do zagadnienia ściśle m onogenistycznych początków ludzkości. B ędziem y p rze ­ de w szy stk im p y ta li się, czy ks. T e ilh a rd p o p raw n ie ujm ow ał to zagadnienie, gdy chciał je tra k to w a ć jako zagadnienie z n a ­ tu ry rzeczy przyrodnicze, ja k to je s t w idoczne z jego tw ie r­ dzenia, że „ g a tu n e k ” ludzki w y n u rz y ł się filogenetycznie w e ­ d ług tego sam ego ogólnego p raw a sp ecjacji co k ażdy in n y ga­ tu n ek . J a k na razie, m u sim y m ieć tak że w plan ie ro zp atrzen ie m ery to ry c z n ej słuszności tezy, k tó ra posłużyła ks. T eilhardow i w ram a ch jego ujęcia om aw ianego zagadnienia za podstaw ę do w niosku, że ludzkość nie m ogła pow stać na drodze ściśle m ono- genistycznej. J e s t to teza, w edług k tó re j sp ecjacja jest zawsze procesem grupow ym , procesem zak ład ający m poligenistyczne początki. Jeżelib y na p ew n y m etap ie n aszych w yw odów oka­ zało się, że p rzy p o p raw n y m p o staw ien iu zagadnienia pocho­ dzenia całej ludzkości od jed n e j p a ry ludzi końcow e w nioski są niezależne od tego, ja k został rozw iązany p rob lem p o w sta­ w an ia g a tu n k ó w poza człow iekiem , zan iecham y dalszego b ad a­ nia tego prob lem u . W te j chw ili ta sp raw a nie je s t dla nas dostatecznie jasną.

P o d e jm u ją c się oceny ostateczny ch w ypow iedzi p olig enisty- cznych ks. T eilh ard a, nie m ożem y pom inąć szczegółow ych uw ag k ry ty czn y ch , jak ie ks. Bone w y su n ął w przedm iocie tw ierd zeń , k tó re stanow ią w yjściow e p rzesłan k i ty c h w y po ­ w iedzi. W praw dzie ks. Bone m iał w zasadzie na uw adze to

65 G eheim nis der Schöpfung — Was sagen N atu rw issen sch aft, P hilo­ sophie und Theologie vom U rsprung der W elt, der L eb ew esen und des Menschen?, tłum. Józefa R üttim anna i Hansa G ünterta z w yd. II ory­ ginału franc. (P roblèm es d ’origines, Paris 1959), München 1960, s. 294. 68 P olygén ism e e t p o lyph ylétism e..., s. 125—126; U n siècle d ’an th ro­ pologie préhistoriqu e..., s. 726—727, 734.

67 E pistem ologie e t philosophie de l ’évolu tion , „Archives de P hiloso­ p hie”, t. X X III, z. 1, Paris 1960, s. 162.

(22)

[ 2 1 ] M O N O G E N I Z M 103

tylko, co ks. T e ilh a rd zaledw ie zaznaczył w a rty k u le Que fa u t

-il pen ser d u transfo rm ism e?, niem niej je d n a k um iał w y o d ręb ­

nić w ty m w cześniejszym tekście podstaw ow e p rzesłan k i póź­ niejszych, d e fin ity w n y ch sform ułow ań jego au to ra.

Ks. Boné zauw ażył n ajp ierw , że jeżeli p rz y jm u je się w y su ­ n ię te przez ks. T eilh ard a tw ierd zen ie, iż „ g a tu n e k ” ludzki w y ­ stąp ił n a w idow nię w edług tego sam ego p raw a specjacji, jak ie ­ m u podlegają in n e g atu n k i, w p ro w ad za się rów nocześnie zało­ żenie, że człow iek je s t zw ierzęciem ja k każde inne. To jed n ak założenie odrzuca, w edług a u to ra belgijskiego, w ielu w spół­ czesnych przy rod n ików , k tó rz y p o d k reśla ją w yjątkow ość czło­ w ieka, m im o że bio rą go za au ten ty czn eg o p rzed staw iciela N a­ czelnych. I tak , H e n ry k V. V allois u trz y m u je 68, że człow iek w yszedł przez swą m yśl, m ow ę i życie społeczne poza o bręb zw yczajnej ew olucji o rganicznej i s tą d trzeb a sta ra ć się go zrozum ieć w św ietle p rzek ształceń p o rzą d k u socjalnego i k u l­ tu raln eg o . Podobną ten d e n c ję re p re z e n tu je A lb e rt V a n d e l69, m im o że ro zw ija czysto przy ro d n iczą k oncepcję człow ieka, w ol­ ną od w szelkiej m etafizy k i. T en p rzy ro d n ik z T uluzy dom aga się, b y nie ograniczać stu d iu m procesów hom inizacji do sam ych asp ektó w biologicznych, gdyż stu d iu m to pow inno, jego zda­ niem , ob jąć rów nież p rze jaw y uczuciow e, in te le k tu a ln e , spo­ łeczne i m o ralne. S w oje żądanie uzasadnia on tym , że w raz z człow iekiem po jaw iła się now a rzeczyw istość biologiczna — rzeczyw istość lud zka 70. A nalogiczne sfo rm u ło w ania z n a jd u je ­ m y tak że u J u lia n a H u x le y a 71. Biolog angielski pisze, że cho­ ciaż z anatom icznego p u n k tu w idzenia ludzkość stanow i je d y ­ nie rodzinę w o b ręb ie rz ę d u N aczelnych, zaliczanych do g ro ­ m ad y ssaków , to jed n a k pod w zględem biologicznym p rze d sta ­ w ia ona now e p h y lu m , co w ięcej — oddzielne królestw o. Z da­ niem H u x ley a b yłoby błędem u trzy m y w ać, że człow iek jest

68 Le p roblèm e de l ’hom inisation. W: Processus de l’hom inisation, coll. intern. C.N.R.S., Paris 1958.

69 L ’hom m e e t l’é v o lu tio n 2, [bmw] 1958; Le phénom ène hum ain, w: P rocessus de l ’hom inisation, jak wyż.

70 Vandel piszè: un n ouveau pla n biologique: le pla n humain. 71 L ’hom m e, cet être unique, Paris 1954.

(23)

104 K S . K A Z IM I E R Z K Ł O S A K [ 2 2 ]

ty lk o zw ierzęciem (n o th in g b u t an anim al). R ów nież J a n Pive~ t e a u 72 tw ierd zi jako biolog, że człow iek p rze d staw ia „now y g a tu n e k życia”. Z daniem ks. Boné tego ro d z a ju sfo rm uło w an ia sk ła n ia ją nas do podjęcia ry z y k a w k ie ru n k u ścieniow ania tw ierd z en ia w ysuw anego n iegdyś tro ch ę m asow o jako p o stu lat, że człow iek m usi podlegać ty m sam y m p raw o m ew olucyjnym , do k tó ry c h poznania doszliśm y o b serw u jąc inn e g a tu n k i zw ie­ r z ę c e 73. Czy to podjęcie ry zy k a n ależy do m etodologii n a u k przyrodniczych? Ks. Boné o stateczn ie sądzi, że p ew n a rez e rw a w e k strap o lo w an iu na człow ieka procesów o d k ry ty c h w pozo­ stałej części św ia ta organicznego m oże być po d y k to w an a je ­ dynie pozadośw iadczalnym i źródłam i poznania. P ro feso r lo- w ański w y raża nadzieję, że now y k ie ru n e k n a u k p rzy ro d n i­ czych, k tó ry u w rażliw ił uczonego na w y ją tk o w ą nowość czło­ w ieka, doprow adzi go m oże do tego, iż będzie czuł się m niej zb ity m z tro p u w obec ty c h źródeł 74.

W artość drugiego tw ierd zen ia, k tó re doprow adziło ks. Teil- h a rd a do poligenizm u, tw ierd zen ia, k tó re głosi, że specjacja je s t zaw sze procesem grupow ym , ks. Boné ro z p a tru je w rela cji do k ry ty c z n ie p o tra k to w a n ej hip otezy m u ta c jo n isty c z n e j i neo- d arw in isty czn ej. Oto, w jak im św ietle staje, w ed ług b elg ij­ skiego jezu ity, w ym ienione tw ierd zen ie, g d y b ierzem y pod uw agę pierw szą hipotezę, k tó ra zakłada, że now e g atu nk i p o w stają skokowo, w n astę p stw ie p ojedynczej m u ta c ji czy e w e n tu aln ie m u ta c ji system ow ej (R yszard B. G oldschm idt) lub o n to m u tac ji (A lb ert Dalcq):

72 La paléontologie de l’hom inisation, w'.Processus de Vhominisation, jak w yż.

73 P olygén ism e e t polyph ylétism e..., s. 127— 128; Un siècle d ’an th ro­ pologie préhistoriqu e..., s. 729.

Gdy idzie o w skazany w niosek ks. Boné, to jego pierw sza część przedstaw ia się w e w cześniejszym artykule (s. 128) następująco: Il y a là sans dou te une a ttitu d e n ou velle de la science e t elle risque de nuancer l’a ffirm ation proposée ja d is com m e un postu lat... N iem al to sam o znajdujem y w następnym artykule.

74 Un siècle d ’anthropologie préhistoriqu e..., s. 734. W poprzednim artykule ks. Boné nie ma jeszcze tej wypow iedzi.

(24)

[23] M O N O G E N IZ M 105 Jeżeli jak ieś ind y w id u u m określonego g a tu n k u zapoczątko­ w u je w drodze m u ta c ji now y g atu n ek , n ie w idać, dlaczego in n e jeszcze in d y w id u a g a tu n k u w yjściow ego nie m ogły by rów nocześnie ew oluow ać w ty m sam ym k ie ru n k u . S tą d też w ielu zw olenników hipotezy m u tacjo n isty czn ej sądzi, że now y g a tu n e k w yw odzi się z m ałej g ru p y indyw iduów , u k tó ry c h p o jaw iła się zdolna do p rze trw a n ia m u ta c ja .

Nie jest jed n a k pew ne, że m u ta c je m uszą zaw sze obejm o ­ w ać w ięcej jedn o stek . N iek tórzy przed staw iciele om aw ianego k ie ru n k u tw ierd zą naw et, że pow staw an ie g a tu n k ó w na bazie m u ta c ji o b ejm u jącej jedno in d y w id u u m stanow i regułę. M a­ jąc n a uw adze antropogenezę, L u c ja n C u e n o t75 utrzym yw ał,, że jeżeli podziela się pogląd, iż m u ta c ja je s t jed y n ą form ą zm ian ew olucyjnych, m ożna przyjąć, że p ierw o tn ie p o jaw iła się tylk o jed n a lu b dw ie jed no stk i ludzkie.

A le tu n asu w a się uw aga, że d y sk u sja z pozycji m u ta c jo - nizm u nad ilością jed n o stek w y stę p u ją c y ch u p o dstaw ga­ tu n k ó w p rzed staw ia n ik ły poży tek przed poruszeniem za­ g ad n ien ia bard ziej podstaw ow ego, jak im je s t zagadnienie uzdolnienia m u ta c ji do zapoczątkow ania nowego g a tu n k u . Otóż, gdy idzie o to zagadnienie, to w d ro d ze o b serw acji n a u ­ kow ej zdołano jed y n ie stw ierdzić n agłe pow staw anie now ych odm ian lub ra s pod w pływ em m u ta c ji spo ntanicznych lub indukow anych, a w p ew ny ch w y p ad k ach pod w p ły w em m u ­ ta c ji w sposób w idoczny in d y w id u aln ej. P onadto, te now e o dm iany lu b ra s y zdołały się u trw a lić w yłącznie dzięki tem u, że m u ta n t został sztucznie odizolow any przez człow ieka i w y ­ rw a n y p rzezeń od w spółzaw odnictw a życiowego. G dyby m u ­ ta n t pozostał b y ł w obręb ie sw ojej p ierw o tn e j g rup y , szybko znik n ąłb y z w idow ni. D la poruszonego dopiero co zagadnie­ nia je st szczególnie ważne, że now e form y, o k tó ry c h obecnie m ow a, nie stanow ią nig dy nowego g a tu n k u . T ak jest dlatego, gdyż pojedyńcza m u ta c ja n ie rea liz u je, p rzy n a jm n ie j w r a ­ m ach naszych obserw acji, skoku gatunkow ego. G dy znów idzie o m u ta c ję system ow ą, o rów noczesne pojaw ienie się

Cytaty

Powiązane dokumenty

In the MLUE method (reported in Shrestha et al. [1, 2]) we run a hydrological model M for multiple realizations of parameters vectors (Monte Carlo simulations), and

Figs 3-9 show that the three sets of numerical predictions — identified as GMU, SJTU and SJTU* — considered here are mostly consistent, and are also mostly consistent with

Wskazać ideał maksymalny M pierścienia 2Z taki, że 2Z/M nie

Wykazać, że kula jednostkowa w dowolnej normie jest

Wykazać, że kula jednostkowa w dowolnej normie jest zbiorem wypukłym..

&#34;Teilhard de Chardin und das Zweite vatikanische Konzil : ein Vergleich der Pastoral-Konstitution über die Kirche in der Welt von heute mit Aspekten der Weltschau Pierre Teilhard

[r]

[r]