• Nie Znaleziono Wyników

Opiekun Młodzieży : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1925.09.10, R. 2, nr 35

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opiekun Młodzieży : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1925.09.10, R. 2, nr 35"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 35 Wąbrzeźno, dni* 10 września 1925. Rok II.

Fr. Karpiński.

DO MĄDROŚCI.

Mądrości, matko cnoty! przyjaciółko człeka, Wago świata i szczęście dwojakiego wieka!...

Nie ty, co mnie nauczasz, jak się kraje rządzą, Które gwiazdy statkują, które gwiazdy błądzą, Jak ziemia soki swemi ożywia rośliny,

Jak wieki djamenty z podłej robią gliny.

Nie ty, która mnie wiedziesz lochy podziemnemi, Gdzie ogień, woda, walcząc z wiatry szalonemi, Tłuką się i mieszają, że ziemia drży cała, I żywym ryczy ogniem niecierpliwa skała;

Ani ty, która mierzysz niezmierzoną ziemię, Gdzie pusta, gdzie ją człecze zamieszkało plemię, Gdzie się Kaukaz podnosi, albo gdzie Nil bieży, To raczej wiadomością nazwać przynależy;

Lecz ty mądrości, która w skromniejszej postawie, Lubisz zasiąść z nędzarzem na ubogiej ławie;

Cieszysz go w jego smutku, że cnotę szanował;

On płakał, lecz cnotliwym, że był, nie żałował;

Ty, kiedy prześladuje człeka los pijany, Uśpisz go niepamięcią i goisz mu rany, Albo kiedy fałsz świata inszymi kołacze,

On śmieje się, gdzie płaczą, gdzie się śmieją, płacze.

Ty, co wielkość prawdziwą ludzkiego żywota Nie imieniem, godnością, ani kupą złota, Ale mierzysz cnotami! ten ci znakomity, Kto serca poczciwego chlubi się zaszczyty.

Ty, co wady bliźniego chcesz abym darował, Wlewasz mi w duszę słodycz, gdym go poratował, Co w sumieniu do życia wskazujesz mi drogę, Każesz znać Boga, chociaż pojąć go nie mogę.

Mądrości, gdzie ty mieszkasz ? czy chroniąc się [wrzawy, Ulubiłaś ustronia, gdzie swoje zabawy

Z tobą miewał Sokrates, gdy z inszemi dary Dawałaś mu nauki i cnoty i wiary.

Czy ty lubisz niziny, czy mieszkasz na górze?

Gdybym ja zajść mógł kiedy na twoje podwórze;

Prosiłbym cię przed twoim nachylony progiem;

Czy ty jesteś boginią, czy ty jesteś bogiem ? Zabłyśnij twym promieniem, bo w ciemności stoję;

Chciałbym iść twoim torem, lecz się nocy boję!...

Drogę mi pozalegał fałsz świata, wzgląd marny, Nadzieja za pochlebstwo, za zdradę zysk czarny.

Prowadź mnie światłem twojem, bym nie zbłądzT [z drogi;

Jabym nie chciał iść tędy, gdzie się ten lud mnogi Zbiega zewsząd i z taką gorącością tłoczy, Który tylko ma ręce, ale stracił oczy,

Wołałbym gdzie ścieżkami przejść nieubitemi, Bym się jako nie zdybał z bogaczami temi, U których całem mojem podziwieniem było, Że ja jestem ubogi, a im się szczęściło, Żebym mógł niedostatek cierpliwie ponosić, I nie prosił, kto nie wart, ażeby go prosić;

Żebym swe namiętności wstrzymywał na wodzy, Być przynajmniej cnotliwym, kiedyśmy ubodzy.

Żebym w domu nie czekał losu, ażby przyszedł, Ale przeciwko niemu za granice wyszedł;

I tam na polach łaski i nadziei onej, Czekał nieprzyjaciela nie niezatrwożony;

Mając cnotę w posiłku i światkiem niebiosy, Kosztem Boga samego walczył z złemi losy.

Żebym przy twoich nogach powieki zawierał I nigdy nie żałował, żem żył, lub umierał.

(2)

W setną rocznicę śmierci

Franciszka Karpińskiego.

MLKJIHGFEDCBA Któż z nas nie zna pieśni porannej: »K itdy ranne

wstają zorze*, któż wieczorem, po całodziennych trudach i znoju, nie ofiarował Stw órcy swoich prac i siebie sam ego, nucąc: „W szystkie nasze dzienne spraw y*, któż wreszcie nie słyszał w W igilję Bożego Narodzenia wesołej kolendy: „Bóg się rodzi, m oc truchleje*?

W szyscy znam y te pieśni pełne prostoty i żyw ej wiary w Boga, w Jego O patrzność, wszyscy m am y je często na ustach i w sercu, lecz niestety nie wszyscy wiem y, kto był ich autorem , kto posiadał tę głęboką wiarę, z której one się zrodziły! Ten, z którego lutni w ydo­

były się tony tych piosnek, rozbrzm iewających dziś w kościołach i w dom ach, na polu przy pracy i w czasie odpoczynku przed ubogą chatką wieśniaka, od stu lat już spoczywa w grobie — Jest nim Franciszek Kar­

piński, syn ubogiego szlachcica.

* Ign. Chrzanowski, H istorja Literatury Niepodległej Polski.

Karpiński urodził się w H ołoskow ie na Pokuciu (1741 r.). Uczęszczał do szkoły Jezuitów w Stanisła­

w ow ie i w Lw owie. Po ukończeniu nauk, był przez pewien czas palestrantem , poczem zam ieszkał na wsi, gdzie zajm ował się gospodarstwem i pisał swoje utw ory, które w roku 1780 w ydał p. t. „Zabaw ki wierszem i prozą*, dedykując je ks. Adam owi Czartoryskiem u.

Później jako sekretarz ks. Adam a, udał się Karpiński do W arszawy. Tam był nauczycielem m łodego ks.

Sanguszki. Byw ał także na obiadach czwartkowych w zam ku królewskim , gdzie odczytywał swoje sielanki.

Za to wszystko spodziewał się otrzym ać nagrodę.

Lecz zawiódł się. Panowie płacili tylko za pochlebstwa i pochwały, Karpiński, pełen szlachetnej dum y, nie chciał pisać przesadnych pochwał. Usunął się więc znów w zacisze wiejskie, na Pokucie. Po kilku jednak latach, w rócił do W arszawy i w yrobił sobie dość ko­

rzystną dzierżawę dóbr koronnych w G rodzieńskiem . Później, za protekcją przyjaciół, otrzym ał przyw ilej na dzierżawę znacznego obszaru w puszczy Białow iejskiej.

Tutaj przebywał już stale, opuszczając rzadko swoją siedzibę. Za oszczędzone pieniądze, kupił sobie w krótce wioskę Chorowszczyznę, w której spędził swoją starość. Prawdziwie ojcowską opieką otaczał wieśniaków.

Zajm ując się gospodarstwem , nie brał udziału w wypad­

kach politycznych.

U m arł w dniu 4 września 1825 r.

Karpiński jako człowiek odznaczał się prawym charakterem . Lecz nie był to charakter nieugięty, zahartowany i silny, by m ógł pogodzić się z życiem niepowodzeń i nieszczęść. Była to natura bardzo wrażliwa, a raczej czułostkowa, lecz jednocześnie dum na, żądna bogactw, zaszczytów i sławy. Dlatego też, kiedy nadzieje go zaw iodły, płakał i narzekał jak dziecko, zawodził jak człow iek bezradny i bez najm niejszego hartu duszy.

„Cóżem zyskał, pochlebstwem nie służąc nikom u?

O tom w rócił uboższym , niż w yjechał z dom u*.

N ie warto pracować, nie warto służyć cnocie, jeżeli ta jest „niepopłatna*. Takie bowiem w yw ody m ożna wyczytać łatw o z elegji Karpińskiego „Pow rót z W ar­

szawy na w ieś*.

Ten słaby naogół charakter posiadał jednak i do­

datnie cechy. O to Karpiński był bardzo przywiązanym synem , a jako taki kochał i szanował swoich rodziców, szczególnie ojca, chociaż ten ostatni w ychow yw ał go po staropolsku w największej surowości. Syn jednak

„pełną czci i m iłości pam ięć o tym groźnym ojcu przechował na zawsze; w Pam iętnikach kilkakrotnie

wyraża m u swą wdzięczność, że go nauczył chodzić drogą prawdy i cnoty".*)

Dla literatury polskiej m a Karpiński ważne znaczenie jako liryk i zwiastun nowego w poezji prądu — senty­

m entalizm u (fałszywego, udanego uczucia). Jest on również przeciwnikiem posługiwania się m itologją w poezji, przeciwnikiem naśladownictwa, a zwolennikiem sw obody twórczości poetyckiej i jej oryginalności, m ówiąc słusznie że: „ślepe naśladowanie autorów znakiem jest niedowierzania siłom naszym , a podobno zagrodą wzrostu w ym ow y*, (w ogóle rozwoju literatury!). „Poeta serca

*

, jak nazywano Karpińskiego, rozum iał, że są pewne prawidła, które pow inny obowiązywać piszącego, a więc i poetę, ale tw ierdził, że nie pow inny krępować jego uczuć i m yśli. Dlatego on śpiewa swobodnie i (jak m ów i M ickiew icz), śpiewa, jak ptaszek, w ydaje co m a w duszy, w ylew a swoje uczucia*. Chociaż uczucia jego nie były głębokie, chociaż lot jego pieśni nie był tak górny, chociaż buja żywą wyobraźnią swoją w niższych tylko legjonach poetyckich, jednak m elo- dyjnością wiersza, prostotą form y i z serca płynącym liryzm em um iał poruszyć czytelników, zyskać sobie sym patję u współczesnych, większą początkowo, niż poeci „w ieku oświeconego*.

Pisze pełną tęsknoty pieśń „D o Justyny*, pod w pływ em pierwszej swej m iłości ku M arjannie Brósse- lów nie. Idąc za przykładem Gessnera, (sielankopisarza niem ieckiego), układa sentym entalne sielanki pasterskie, (znana jest sielanka „Laura i Filon*). W e wspomnianej wyżej elegji „Pow rót z W arszawy na w ieś*, daje wyraz swem u niezadowoleniu i rozgoryczeniu z pobytu w stolicy. Uczucia żywej w iary, która była m u razem potrzebą serca i obowiązkiem patrjotycznym , przelał w pieśni religijne i patrjotyczne. Te ostatnie zwłaszcza („O nieszczęściach O jczyzny i rzezi hum ańskiej*), wyrazem bólu patrjotycznego z powodu gromów nie­

szczęść, które uderzały w naszą O jczyznę. Po pierwszym rozbiorze Polski napisał Karpiński: „Pieśń dziada sokolskiego w kordonie cesarskim* pełną goryczy, skreśloną na nutę ludową. Z tęsknoty do m inionych dni chwały w yłoniły się różne pieśni. Powstała również w tym czasie, z m otyw ów pieśni ludowej, „Dum a Lukierdy czyli Luidgardy*. Na dzień Konstytucji 3-go m aja napisał Karpiński dwa, pełne nadziei i dum y patriotycznej pieśni: „R zucajm y kw iat po drodze* i „Boże, Tw oi ludzie przyszli. Po trzecim rozbiorze Polski rodzą się z bólu, z beznadziejnej i rozpaczliwej rezygnacji „Żale sarmaty nad grobem Zygm unta Augusta*. Beznadziejność i rezygnację w yraził poeta w słowach:

Zygm uncie! Przy tw oim grobie, G dy nam już w iatr nie powieje, Składam niezdatną w tej dobie Szablę, wesołość, nadzieję I tę lutnię biedną...

„Żale sarmaty* są najpiękniejszym utworem patrjo­

tycznym Karpińskiego, z powodu szczerości i rzewności uczuć i w ielkiego bólu nad losem O jczyzny. Bo Karpiński kochał swoją O jczyznę bardzo, ale kochał ją w swój własny sposób, nie będąc w olny od różnych dziwactw.

Prozą pisał Karpiński swoje pam iętniki (wydane w r. 1844), które są „obrazem duszy*, „rom ansem psychologicznym

* autora.

Karpiński, chociaż nie był poetą w ybitnym , jednak należy m u się cześć i pam ięć za to, że z powodu swej oryginalnej twórczości zajął dość ważne stanowisko w literaturze naszej, że kochał O jczyznę i dał nam najlepszy

(3)

p r z y k ła d m iło ś c i i s z a c u n k u d la r o d z ic ó w . J e ż e li w s e tn ą r o c z n ic ę z g o n u „ p o e ty s e r c a * c h c e m y m u w y s ta ­ w ić p o m n ik w s p a n ia ły i w ie c z n y , p o k o c h a jm y w ia rę n a s z ą , a ła tw ie j n a m b ę d z ie p o k o c h a ć O jc z y z n ę n a s z ą . W s z a k K a r p iń s k i p o w ie d z ia ł, ż e : „ K o c h a ją c o jc z y z n ę s w o ją , k o c h a ć n a m tr z e b a r a z e m i r e lig ję , b o ju ż to ty s ią c z n y m d o ś w ia d c z o n o p r z y k ła d e m , ż e ta m g d z ie te d w ie w a r o w n e tw ie r d z e , m iło ś c i o jc z y z n y i w ia r y s to ją , n ie p r z y ja c ie l z te j s tr o n y n a p a ś ć n ie m o ż e * .

, Ł u c ja C z a r k o w s k a ,

D łu g o s e rc e je g o b y ło tw a r d e ja k s k a ła . L e c z te r a z ła s k a B o ż a w z r u s z y ła je i s k r u s z y ła . P a d a n a k o la n a p r z e d k a p ła n e m i p r o s i o p r z e b a c z e n ie .

A c h , ja k iż w z r o k p e łe n d z ię k c z y n ie n ia , ja k ie ż w e s t­

c h n ie n ie p e łn e p o d z iw u , p o s y ła k a p ła n k u n ie b u 1 T y le d u s z n a w r ó c ić z z łe j d r o g i n a d r o g ę w ia r y i m iło ś c i c h r z e ś c ija ń s k ie j.

D z ię k i c i B o ż e ! — w o ła k a p ła n i k lę k a i m o d li s ię , w s z y s c y z n im , a c h o r a , łk a ją c z w z r u s z e n ia s z e p c e .

— S y n u ... o d b ie rz m o je b ło g o s ła w ie ń s tw o . U m ie ­ ra m s p o k o jn ie , b o w id z ę c ie b ie n a w r ó c o n e g o ...

O ja k w ie lk a z a s łu g a i ja k w ie lk a s ła w a ! K to s m u tn y m i p lą c z ą c y m p o c ie c h y , d o d a w a .

F r . K a r p iń s k i.

Poświęcenie.

( D o k o ń c z e n ie )

P o d c z a s te g o k a p ła n m ilc z a ł i o fia r o w a ł B o g u ż y c ie s w o je w o fie r z e . N a k o n ie c , g d y n a p a s tn ic y u m ilk li,

ta k s ię d o n ic h o d e z w a ł.

P r z y ja c ie le , n ie je s te m z d r a jc ą , a n i n ie g o d z iw c e m , z a ja k ie g o m n ie u w a ż a c ie . N ig d y n ie u c z y n iłe m n ic w r o g ie g o w z g lę d e m o jc z y z n y i r z ą d u . C a łe m o je d z ia ła ­ n ie w te r n , ż e c h o r y m s p ie s z ę z p o m o c ą , a b y ic h w c ie r p ie n ia c h p o c ie s z y ć i n a s p o k o jn ą ś m ie r ć p r z y g o to ­ w a ć . W id z ic ie p r z e c ie , ż e i te r a z id ę d o c h o r e j, d o k tó r e j m n ie w e z w a n o . P r o s z ę w a s ty lk o o je d n ą ła s k ę : P o z w ó łc ie m i o w ą c h o r ą n a ś m ie r ć z a o p a tr z y ć , a p o te m r ó b c ie z e m n ą , c o c h c e c ie .

T a k ie s ło w a w z r u s z y ły b y i n a jtw a r d s z e s e rc e . R z e c z y w iś c ie te ż n a p a s tn ic y z g o d z ili s ię n a to , o c o ic h p r o s ił.

W e jd ź d o d o m u — z a w o ła ł je d e n z n ic h , a le n ie m y ś l o u c ie c z c e , b o c i s ię to n ie u d a .

K a p ła n w s z e d ł d o iz b y , w k tó r e j c h o r a le ż a ła . O k n a i iz b a p r o w a d z iły n a o g r ó d , i u c ie c z k a b y ła b y ła tw a , a le k a p ła n n ie m y ś la ł o te r n , ty lk o o d u s z y c h o r e j n ie w ia s ty , p r a g n ą c e j p o je d n a n ia s ię z B o g ie m .

— A c h , ja k ż e m n ie s z c z ę ś liw a ! — m ó w iła c h o r a z e łz a m i. J a m p r z y c z y n ą , ż e k s ię d z a s c h w y c ili. L e c z c ó ż m ia ła m p o c z ą ć , s k o r o d u s z a m o ja p o tr z e b o w a ła p o ­ c ie c h y i p o m o c y n a d r o g ę w ie c z n o ś c i. N ie c h s ię k s ią d z n ie b o i. M o d liła m s ię g o r ą c o d o M a tk i B o s k ie j, a ż e b y w a s c z c ig o d n y o jc z e s w o ją o p ie k ą o to c z y ć r a c z y ła . W ie r z ę s iln ie , ż e p r o ś b a m o ja z o s ta n ie w y s łu c h a n ą .

K s ią d z z a c z ą ł s łu c h a ć s p o w ie d z i. L e c z n ie d łu g o o tw a rły s ię z tr z a s k ie m d r z w i i d z ik a z g r a ja n a p a s tn ik ó w u k a z a ła s ię n a p r o g u , w id o c z n ie o b a w ia li s ię , a b y im k s ią d z n ie u c ie k ł.

S p o k ó j k a p ła n a je d n a k , p e łn ią c e g o b e z tr w o g i s w ó j o b o w ią z e k w y w a r ł n a n ic h d o d a tn e w r a ż e n ie . C o f­

n ę li s ię z iz b y i z a m k n ą w s z y d r z w i c z e k a li w s ie n i.

G d y n a k o n ie c s p o w ie d ź s ię s k o ń c z y ła i k a p ła n k o m u n ji ś w . c h o r e j u d z ie lił, o tw o r z y ł s a m d r z w i i r z e k ł:

— T e r a z o d d a ję s ię w w a s z e r ę c e . W y p e łn iłe m o b o w ią z e k . C ia ło m o je m o ż e c ie z a b ić , a le d u s z a je s t w r ę k u B o g a .

A le c ó ż to ? N ik t z n a p a s tn ik ó w n ie ru s z a s ię , n ik t n ie g r o z i, n ie c h w y ta k a p ła n a ? W s z y s c y s to ją , o c z y k u z ie m i s p u ś c iw s z y z a w s ty d z e n i i p o k o rn i, ja k b a r a n k i g d y p r z e d c h w ilą p o d o b n i b y li d o z w ie r z ą t p r a g n ą c y c h k r w i.

A d o w ó d c a ic h ? T o s y n te j u m ie ra ją c e j n ie w ia s ty , k tó r y z a m ia s t m a tc e o p o c ie c h ę s ię p o s ta r a ć , z a s a d z k ę n a ż y c ie te g o u r z ą d z ił, k tó r y b y ł p o c ie s z y c ie le m m a tk i je g o w o s ta tn ic h g o d z in a c h ż y c ia .

Rozmaitości.

Nowy naczelnik Ku-Klux-Klanu w Ameryce dr. 11. W, Ewans.

D r . H . W . E w a n s , z z a w o d u d e n ty s ta , je s t n o w o o b r a n y m n a c z e ln ik ie m s to w a r z y s z e n ia K u - K lu x - K la n u , k tó r e to s to w a r z y s z e n ie w e fa n a ty c z n y , a z a ra z e m te - r o ry s ty c z n y s p o s ó b z w a lc z a ż y d ó w , n e g r ó w , a p o c z ę ś c i i k a to lik ó w . — C z ło n k o w ie te g o ż , n o s z ą n a s o b ie s tr ó j fa n ta s ty c z n y , c o u w id o c z n ia p o w y ż s z a r y c in a .

S ły n n a w A m e r y c e o r g a n iz a c ja „ s to p r o c e n to w y c h * A m e r y k a n , z w a n a „ K u -K lu x -K la n e m “ , d z ia ła ją c a p o d h a s łe m : „ S tr z e ż w ia r y p r z o d k ó w * , d z ia ła p r z y c ią g a ją c e n a s w y c h z w o le n n ik ó w s z c z e g ó ln y m i o b y c z a ja m i, s tr o je m , c e r e m o n ia łe m itp ., k tó r e p r z y p o m in a ją ta je m n e p r a k ty k i m a s o n e rji, lu b ja k ic h ś ś r e d n io w ie c z n y c h s to w a r z y s z e ń .

Ząb Napoleona.

W lic y ta c y jn e j s a li w L o n d y n ie , s p r z e d a w a n o w ie le p a m ią te k p o s ła w n y c h m ę ż a c h . J e d n ą p a rę p is to le tó w B y r o n a , z r o k u 1 8 0 9 , d o lic y to w a n o d o s u m y 3 2 fu n tó w . N a jc ie k a w s z y m je d n a k o k a z e m b y ł z ą b N a p o le o n a I, O s ią g n ię to z a n ie g o w y g ó r o w a n ą c e n ę 1 2 0 fu n tó w . M o ż n a s o b ie z a te m p r z e d s ta w ić b a r d z o k o r z y s tn y in te r e s , g d y b y k to ś p o z b ie ra ł 3 2 z ę b y N a p o le o n a , k tó r e ja k o d o r o s ły c z ło w ie k p o s ia d a ł, o r a z te , ja k ie z g u b ił w m ło d o ś c i.

(4)

Książę hinduski w Londynie.LKJIHGFEDCBA Niedawno przybył do Londynu książę Indyj W schodnich z Patiala i zamieszkał w wytwornym hotelu Savoy. Maharadża z Patiala jest jednyni z naj­

bogatszych książąt indyjskich, posiada ogromne skarby, tozległe; bogate krainy i może się poszczycić, że jest właicicielein najpiękniejszych na świecie pokładów djaihentoW ych. Jedynie władca Kaszmiru przewyższa go bogactwem, natomiast inni mniejsi książęta hinduscy są w stosunku do tych dwóch, biedakami. Jego oficjalny tytuł jest tak długi, że bilet wizytowy nor­

malnych rozmiarów nie pomieściłby nazwiska i tytułów owego księcia. Roczne jego dochody obliczają na 900 tysięcy angielskich funtów szterlingów. Takich dochodów w Europie nie posiada nawet żaden król.

Książę przybył ze swoim haremem, oprócz żony i trzech dam dworskich, towarzyszy mu dwóch adjutantów, 10 pokojówek, 10 hinduskich murzynów, którzy co wieczór w jednej ze sal bawią parę książęcą dźwiękiem ojczystych pieśni. Uwagę gości hotelowych zwracają na siebie dwaj olbrzymi hindusi, są to dozorcy świty maharadży. Książę przywiózł ze sobą srebrne naczynia kuchenne i dwóch nadwornych kucharzy, którym hotel oddał do rozporządzania jedną z Kuchen.

Maharadża ze swoją świtą zajmuje 100 pokojów w hotelu Savoy, które są urządzone z niezwykłym prze­

pychem. Jeden z jego sekretarzy, zakupuje codziennie 2000 najpiękniejszych róż do ozdoby książęcych apartamentów. Maharadża przywiózł ze sobą 300

kufrów. Podobno poraź pierwszy od lat kilkudziesięciu, 1 hotel Savoy podejmuje gościa z tak olbrzymim ba- | gażem. Przeważną część kufrów zajmują tualety żony | maharadży. Książę hinduski otrzymuje codziennie setki listów z prośbą o pomoc pieniężną; dziennikarze nie mają do niego dostępu, jedynie księżna przyjęła przedstawicielkę pewnego paryskiego czasopisma mód i oświadczyła jej, że malownicze stroje narodowe, noszone są na wschodzie, tylko w czasie oficjalnych uroczystości. Żona maharadży jest namiętną zwolen­

niczką teatru, do którego często uczęszcza. Jest pod każdym względem kobietą nowożytną: mówi dobrze po angielsku i po francusku, zna najnowszą literaturę europejską i uprawia sport. Para książęca zwiedza zabytki Londynu, zwiedziła wystawę w W embley, a księżna zamierza zrobić wycieczkę do Paryża. Ma­

haradża był nawet z wizytą u króla angielskiego.

Gry i zabawy.

Pokój do wynajęcia.

Towarzystwo robi duże koło, a każdy z grających obiera sobie stanowisko n. p. przy drzewie, kamieniu itd. które zmienić i znowu zająć może. Jedna z osób idzie szukać pomieszkania do wynajęcia, po kolei do każdej osoby i pyta: Czy jest pokój do wynajęcia?

Zapytana osoba odpowiada: „Nie, idź pan o jeden dom dalej*. Podczas tego inne osoby zmieniają swe stanowisko, kiedy i jak im się podoba, a szukający pokoju do wynajęcia powinien być ostróżnym i oglą­

dać się, czy opuszczonego miejsca pierwej nie zajmie, zanim ktoś inny do niego zdąży. Jeżeli mu się to udało, natenczas osoba, która przy zmianie stanowiska, miejsce utraciła idzie szukać pomieszkania. Ta zabawa nastręcza m iłej rozrywki i jest korzystna dla zdrowia, bo zmusza do odbywania ruchu na wolnem powietrzu.

Grę tę można odbywać także w pokoju. Natenczas towarzystwo siada na krzesłach, a szukający pokoju do wynajęcia dają fanty.

ŻARTY.

M yśliwy: (W czasie rozmowy). Zapomniałem panom powiedzieć, że ubiegłego roku ubiłem za jednym strzałem aż trzy zające...

Ale jakżeż to możliwem?

Jednego trafił nabój, drugi zdechł ze strachu, a trzeci utopił się z żalii po stracie towarzyszów.

Posłuszna.

Pani: Marysiu rzuć wszystko i chodź do mnie.

Niańka: Jestem, proszę pani.

Pani: Dlaczego dziecko krzyczy?

Niańka: Rzuciłam je na ziemię, jak Pani kazała.

W sądzie.

Sędzia: Jeżeli nie mieliście złych zamiarów, wchodząc do obcego domu, dlaczego ściągnęliści buty i weszliście boso ?

Złodziej: Bo słyszałem, prześwietny sądzie, że ktoś z mieszkańców być śmiertelnie chory.

Odpowiedź Redakcji.

Kapr. A. K. z B. List pański otrzymaliśmy. W

odpowiedzi donosimy, że zagadka trafnie rozwiązana, za którą dziękujemy.

Łamigłówka.

ułożył Antoni W ałdowski z Nowegomiasta.

Z szeregu podanych sylab ułożyć 19 wyrazów, których początkowe litery czytane z góry na dół, utworzą imię i nazwisko znanego poety polskiego.

Znaczenie wyrazów.

1. Zjawisko pustyni.

2. Pole sławne z walki.

3. Naród.

4. Miasto w Palestynie.

5. Generał powstania listopadowego.

6. Rzeczownik.

7. Miasto w Europie.

8. Przyjaciel Skrzetuskiego.

9. Imię męskie.

10. Jedna z wysp.

11. Twierdza polska.

12. Bogini grecka.

13. Rzeka w Niemczech.

14. Tyran w starożytnej Grecji.

15. Rzeka w Azji.

16. W ielka sieć rybacka.

17. Zatoka w Afryce.

18. Polski astronom.

19. Bogini starożytna w Babilonji.

Sylaby: An, ar, ba, ba, ba, ce, chło, cła, cki, cy, da, doi, dus, ed, fa, ga, gli, gło, hol, in, is, iz, ku, ko, ka, mi, mie, m, mor, nie, nik, na, na, nieć, po, pi, pi, per, ret, ren, ra, strat, ski, syr, sztok, ta, tar, t, te, wi, wód, ward, za, za, zy.

Rozwiązanie łamigłówki z Nr. 29.

5. Nadrenja

A ntoninus P ius.

1. Agrykola 6. Ignacy Krasicki 10. Palad

2. Niemcy 7. Neapol 11. Inkluz

3. Tatarzy 8. Ural 12. Urmia

4. Ores 9. Somosierra 13. Sól

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zasiadłem w zw ykłym aeroplanie, przeznaczonym do rzucania bom b, um ów iłem się z pilotem , że znalazłszy się na w ysokości 1.000 m etrów , rzucę się na dany

Jak ważnym jest dla ptaków odpowiedni teren do gnieżdżenia się, świadczy najlepiej fakt, że skowronek który ginie tak samo masowo w czasie przelotów jak inne ptaki, bynajmniej

go to Grubas i inni dowiedzieli się o tworzeniu się wojsk polskich i od tego też czasu całkowicie chłopców zmieniło się usposobienie. A było to tak pewnej nie­. dzieli jak

Jenerał chce ich uprzedzić i zanim się zgromadzą w większej liczbie, rzucić się po kolei na mniejsze oddziały i tym sposobem wydostać się z pierś­.. cienia, którym

Przeciwność — tylko sił ci doda I bardziej z pracą zbrata, Więc niech się święci dusza młoda?. I

By wśród życia i swobody Głośno brzmiała cześć i chwała Tej, co światu Zbawcę dała.. Tam też głośniej

m ała się doskonale, lecz cierpiała w iele od ognia rosyjskiej artylerji. W tedy Kościuszko sam poprowadził kosynierów na działa. Atak chłopów rozstrzygnął

Kiedy jeszcze oprócz nieba i wody nie było nic więcej na tym świecie, unosił się tylko Bóg nad wo­.. dami w przestrzeni pustej i