• Nie Znaleziono Wyników

Opiekun Młodzieży : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1925.06.18, R. 2, nr 24

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opiekun Młodzieży : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1925.06.18, R. 2, nr 24"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr. 24. Wąbrzeźno, dnia 18 czerwca 1925. Rok .11

4 ■ - f.t .1 ' V-

Przybylski. ■ C r

Sercu Jezusowemu!

Serce Jezusa — serc naszych kapłanie, O spojrzyj na nas te rzesze zebrane.

Patrz jak uroczyście wszyscy przysięgamy, Że raz na zawsze Ci się poświęcamy.

Serce Jezusa — bezdenna głębino,

Modlitwy nasze z serc czystych niech płyną.

Ażeby były czyste nieskalane,

Wspieraj je Twą łaską o Boski Panie.

Serce Jezusa — ognisko miłości,

Ogniem Twego Serca stop nasze złości.

Zapal nam serce o Boski ty kwiecie, Niech Cię kochamy nadewszystko w świecie.

Serce Jezusa — cierniem uwieńczone, Za nasze złości okrutnie zranione.

Pociągnij wszystkich do wspólnej miłości, Niech znikną u ludu waśnie i złości.

Serce Jezusa — uśmierz gniew i walki, Które wezbrały bez liczby i miarki.

O słodkie Serce! — bądź królem pokoju, Niech w Tobie spoczniem po walkach i znoju

Serce Jezusa — bądź w naszym narodzie, A przemoc wrogów wtenczas go nie zmoże.

O króluj w nim zawsze na wieków wieki,

Użycz Ojczyźnie Twej świętej opieki.

(2)

S w . T e r e s a o d D z ie c ią tk a J e z u s .

M ó w i się n ie ra z m ię d z y lu d ź m i, ż e św ię ty c h d z isia j ju ż n ie m a , ż e b y li o n i d a w n ie j, g d y c z asy b y ły in n e i w iara p ro m ie n io w a ła z e se rc n a w szy stk ie stro n y , o d p e w n e g o c z a su je d n ak e p o k a św ię ty c h m in ęła b e z p o w ro tn ie . Z a p a try w a n ie to o ty le je s t z g o d n e z p ra w d ą , ż e isto tn ie w iara w d a w n y c h w iek a c h b y ła n ie m a l je d y n y m p o k a rm e m d u c h o w y m c a ły ch sp ó łe c z eń stw , c h o c ia ż i w te n c z a s b y ły g rz e c h y i z b ro d n ie , n ie o d p o w ia d a je d n a k z a p atry w a n ie to p ra w d z ie , g d y się tw ie rd zi, ż e w k o śc ie le św ię ty c h d z isia j ju ż n ie m a i ż e c z as ic h p rz e m in ą ł. Ś w ięty c h b o w iem w k o śc ie le n ig d y n ie b ra k n ie . M iał ic h k o śc ió ł w d a w n y c h w ie k a c h c a łe le g jo n y , m ia ł ich p o d d o sta tk ie m w la ta c h , k tó re w o c z a c h n a sz y ch p rz e sz ły d o h isto rji, m a ic h d z isia j ta k że p o śró d n a s i m y ic h z n a m y i p a trzy m y n a ic h ż y c ie , c h o ć m o ż e n ie z d a jem y so b ie sp ra w y , ż e to są św ię c i, m ie ć ic h b ę d z ie k o śció ł k a to lic k i z a w sz e , p o w sz y stk ie w iek i, aż d o sk o ń c z e n ia św ia t? . B ia d a lu d z k o śc i, g d y b y b y ło in a c z e j I

D o w o d e m te g o c o p o w ie d z ie liśm y , je s t o sta tn ia , w n ie d z ie lę 1 7 m a ja b . r. p rz e p ro w ad z o n a k a n o n iz a c ja b ł. T e resy o d D z iec ią tk a Je z u s, K a rm e lita n k i b o sk ie j

z L ise u x w F ra n cji, z m arłej p rz e d 2 8 la ty . Ż y c ie je j, o ile c h o d z i o w y p a d k i z e w n ę trz n e , z a m k n ą ć m o ż n a w je d n e m z d a n iu , ta k b y ło to ż y c ie p ro śc iu tk ie i sk ro m iu tk ie . U ro d z o n a w 1 8 7 3 w m ie śc ie fra n c u s- k ie m i w y c h o w an ia p o d o k iem n a d z w y c z a j p o b o ż n y c h ro d z icó w , w stą p iła w 1 5 ro k u ż y c ia d o z a k o n u k a rm e ­ lita n e k b o sy c h i ta m , p e łn a c n ó t, ż y c ia d o k o n a ła w r. 1 8 9 7 , t. j. m a ją c la t d w a d z ie śc ia c z te ry . O to je j c a ła h isto rja , o ile c h o d z i o w y p a d k i i z d a rze n ia z e ­ w n ę trz n e . Ż a d n y c h c u d ó w , ż a d n ej n a d zw y c za jn o śc i.

L e c z g d y w stą p im y w je j d u sz ę i b a d a ć b ę d z ie m y je j

„ D z ie je ", c o n a m te m ła tw iej p rz y jd z ie, ż e T e resa c a łe sw o je ż y c ie n a ro z k a z p rz e ło ż o n y c h o p isa ła w o so b n e j k sią ż c e , w p a d n ie m y w z a c h w y t i d łu g o n ie b ę d z ie m y m o g li w y jść z p o d z iw u . B o ż y c ie to b y ło p ra w d z iw ie ż y c iem g łę b o k o w e w n ę trz n e m , ż y c ie m o

w ie lk ie j d u c h o w e j treśc i, p e łn e m c n ó t, a z a ra z e m c o z a w sz e w p a rz e c h o d z i, p e łn e m stra sz liw y c h n ie ra z u d rę c z e ń i c ie rp ie ń .

C n o tą je j g łó w n ą , z a sa d n ic z ą i p rz e p a ja ją cy c a ły je j ż y w o t, o d u ż y w a n ia ro z u m u p o c zą w sz y a ż d o g ro b u , b y ła — m iło ść B o g a .

P isz e o n a w sw e j k siąż c e : „ M o je p o w o ła n ie, to m iło ść . J e d e n ty lk o m a m śro d e k , b y d o jść d o d o s ­ k o n a ło ści, a ty m je s t m iło ść ." M iło ść je j b y ła b e z in ­ te re so w n a, to z n a c z y , ż e n ie sz u k a ła o n a w m o d litw ie i c n o cie p o c ie c h w e w n ę trz n y ch i n ie tra ciła p o k o ju , g d y ty c h p o c iesz e ń B ó g je j n ie d a ł. O sc h ło śc i w e w ­ n ę trz n e, o p u sz c z e n ie o d B o g a , c ie m n o śc i i p o k u sy sz a ta ń sk ie , w sz y stk o to b y ło je j m iłe , p o n ie w a ż B ó g n a n ią to d o p u sz c z ał. P o d k o n ie c sw e g o ż y c ia , sc h o ­ ro w a n a i c ierp iąc a , p o w ie d zia ła , ż e m a je d n o ty lk o p ra g n ie n ie: K o ch a ć B o g a , k o c h ać a ż d o w y n isz cz e­

n ia ."

K ied y w c z asie c h o ro b y je d n a z z a k o n n ic m ó w iła je j o sz c z ę ściu n ie b ie sk ie m , o d p o w ie d z ia ła T e re s a : „ T o m n ie n ie p o c ią g a " . T o c ó ż c ię p o c ią g a ? — z a p y ta ła z a k o n n ic a : „ M iło ść — o d p o w ie d zia ła T e re sa — k o c h a ć i b y ć k o c h an ą i w ró c ić n a z ie m ię , a b y n a u c z a ć lu d z i, ja k m a ją k o c h a ć m iło ść . C z u ję , ż e m o je p o sła n n ic tw o te raz d o p ie ro się z a c z n ie. M o jem n ie b e m b ę d z ie d o b rz e c z y n ić lu d z io m n a z ie m i. N a z ie m ię sp u sz c z ę z n ie b a d e sz cz ró ż a n y . Z e słó w ty c h w y n ik a , ż e o b o k m iło śc i B o g a , m ia ła o n a w ielk ą m iło ść b liźn ie g o . O te j m iło śc i

b liź n ie g o p o w ie d z ia ła p rz e ślicz n e , a b a rd zo g łę b o k ie - sło w a , k tó re p o w in ie n k a ż d y z n a s z a w sz e m ie ć p rz e d o k ie m : „ A h , ro z u m ie m te raz , ż e * p ra w d z iw a m iło ść b liźn ie g o p o le g a n a te m , b y z n o sić je g o w a d y , n ie d z iw ić się sła b o śc io m , b u d o w ać się n a jm n ie jsz e m i a k ta m i je g o c n ó t“ .

C ie rp liw o ść n ie m al n a d lu d z k a sz ła w p a rz e z m iło ­ śc ią B o g a i b liźn ie g o . C ie rp ia ła n a p łu c a , m ia ła g ru ź lic ę p łu c , s tą d k a sze l i k rw o to k i, s tą d n ie m o g ła p rz y jm o w a ć K o m u n ji św . c z e g o n a stę p stw e m b y ły c ierp ie n ia d u c h o w e . O p a n o w a ły ją w o statn ich m ie sią c a c h sk ru p u ły , m ia ła stra sz n e p o k u sy p rz e c iw w ierz e , a je d n a k le żą c w c e lcę n ig d y n a c h o ro b ę i c ie rp ie n ia p rz e d n ik le m się n ie p o sk a rż y ła . L e k arz je j p o w ie d zia ł: „ N ig d y n ie w id zia łem te g o ro d z a ju c h o ro b y p łu cn e j, to strasz n e , ile c ie rp i ta m ło d a z a k o n n ic a i z ja k ą c ierp liw o ścią ".

K ie d y n a d e sz ło k o n a n ie , k tó re trw ało 1 2 g o d z in , o d p o ­ w ie d z ia ła m a tc e p rz e ło ż o n e j, o b a w iają ce j się, ż e się k o n a n ie p rz ed łu ży : C z y ta k ? ... d o b rz e ... d o b rz e ... o . n ie c h c ia łab y m m n ie j c ie rp ieć ..." P o p rz e d n io z a ś, g d y się je j p y ta n o , c z y p o trz e b u je w c ie rp ien ia c h ja k ie j p o m o c y , o d rz e k ła : „ O n ie , ta k się c ie sz ę , ż e m a m c e lk ę d a lek ą , ż e n ik t m n ie n ie sły sz y , n ik t się n ie litu je n a - d e m n ą . C ie sz ę się, ż e c ie rp ię sa m a , ż e m o g ę sw o b o d n ie ro z k o sz o w a ć się c ie rp ie n ie m ."

D z isia j g d y n a m ta k b a rd z o c h o d z i o p o g łę b ie n ie k a to lic y z m u w P o lsc e , ż y c ie św . T e resy n iec h b ę d z ie jed n y m z c z y n n ik ó w , d o p o m a g a ją c y c h d o p o g łęb ie n ia . Ż y c ie to je s t n a w sk ro ś n o w o ż y tn e i d la n a sz y c h c z a só w n a jo d p o w ied n ie jsz e , u c z y b o w iem , ż e p ra w d ziw a w a rto ść i w ielk o ść c z ło w ie k a p o le g a n ie n a h u c zn e j i b u jn e j d z iała ln o śc i z e w n ę trz n e j, a le n a w y ro b ien iu w so b ie sił i p o tę g w e w n ętrz n y c h , n a z y w a n y c h c n o ta m i.

• / N a jo d w a żn ie jsz y m c z ło w iek ie m n ie je st te n , k tó ry sp e łn ia n a jw ię k sz y c z y n o d w a g i, a le te n , k tó ry sp e łn ia o d w a żn ie k a ż d y c z y n ż y cia .

K s ią ż ę J e re m i W iś n io w ie c k i.

(Z n an ą je st w sz y stk im p o sta ć k się c ia Je rem ieg o W iśn io w iec k ieg o z S ie n k ie w ic z a „ O g n ie m i M ie c z em " . T e m b a rd z ie j z a in te re su je n a sz y ch M ło d y c h C z y te ln ik ó w k ró tk i o p is je g o ż y c ia , ja k i n a m p o d a je h isto rja ).

W iśn io w ie c k i b y ł to ty p p a n a p o lsk ieg o w n a j ­

św ie tn ie jsz y m te g o sło w a z n a c z e jiiu , c o p ra w d a , n ie

w o ln y ta k że o d je g o stro n u je m n y c h . P rz e d ro k ie m

1 6 4 8 u c h o d z ił z a je d n e g o z n a jb o g a tsz y c h lu d z i w

R z ec z y p o sp o lite j. P rz y sz e d ł d o o lb rz y m ie g o m ie n ia

d z ię k i ro z u m n e j i stara n n e j g o sp o d a rc e w ro z le g ły c h

d o b ra ch n a U k ra in ie i Z a d n ie p rz u . T a m b o w iem w

d o rz e c z u S u ły , a ż d o u jśc ia S u p o ja , o d m iasta C z eh ry n a

p o K o n o ło p , ro z c ią g a ły się je g o p o sia d ło śc i. Z n a ją c

się p a n e m ta k ie j fo rtu n y , n ie d z iw , ż e W iśn io w ie ck i,

u w a ż a ł się p ra w ie z a u d z ie ln e g o k się c ia . M ia ł d w ó r

w sp a n ia lsz y n ie le d w ie o d k ró le w sk ie g o . C u d z o zie m c y

n ie m o g li się n a d z iw ić w y sta w n o śc i i p rz e p y c h o w i

p rz y ję ć , ja k ie d a w a ł u sie b ie . C a ro w ie m o sk ie w scy ,

su łta n i, c h a n o w ie k ry m sc y w y p ra w ia li d o ń sw y c h u m y ­

śln y c h p o słó w . W o je w o d a m ia ł c a łą a rm ję n a z a w o ­

ła n ie : w ra z ie w o jn y m ó g ł p o sta w ić k ilk a n a śc ie ty się c y

(3)

w ojska i opatrywać je w e w szystkie potrzeby. Tak było przed rokiem 1648.

N adciągnęła burza kozacka. Straszna zaw ierucha w ojenna ogarnęła Rzplitą od końca do końca. Za- dnieprze stało się jednym z głów nych ognisk buntu.

C ała dziedzina W iśniow ieckiegó zapełniła się tłuszczą chłopów i kozaków , spragnionych łupów i zem sty.

N ieprzeliczony kordon nieprzyjaciół odciął w ojew odę naraz od całego praw ie m ajątku. O w oc kilkunastolet­

niej w ytrw ałej, niestrudzonej pracy poszedł na m arne.

I w takim czasie pow szechnego i w łasnego zubożenia w ypadło ratować ojczyznę. W iśniowiecki nie w ahał się ani chw ili — m imo w szelkich przeciw ieństw w ystąpił do w alki. O czyw ista, że m u potrzeba było do tego pieniędzy. Sięgnął naprzód do sw ej w łasnej szkatuły, a że był szczodry i grosza na dobro publiczne nie szczędził, w ięc w krótce ją do dna w yczerpał. Tym ­ czasem potrzeby nie m alały, lecz, ow szem rosły z dnia na dzień. W tedy przyszła konieczność obejrzenia się za przyjaciółm i i poszukania u nich pom ocy. I odtąd rozpoczyna się okres najsm utniejszy i najbardziej ciężki w życiu w ojewody ruskiego: okres w alki ze stronnic­

twem w narodzie, przeciw nym jego planom w ojennym , okres tytanicznych zapasów z rozzuchw alonym bunto­

w nikiem i okres ustawicznych kłopotów o środki do życia, o zapew nienie Chleba pow szedniego dla siebie, rodziny i w ojska; czas gorzkich trosk i niepokojów , próżnych w yczekiwań i nieprzewidzianych zaw odów , czas próby praw dziw ej przyjaźni i dośw iadczeń nie­

w dzięczności...

Sejm elekcyjny, który obrał Jana K azim ierza kró­

lem , pow ierzył W iśniow ieckiem u regim entarstw o. M im o pokojow ych ośw iadczeń Chm ielnickiego, w ziął się now y w ódz niezw łocznie do przygotow ań w ojennych, sposo- biąc się do zaciekłej w alki, której koroną m iała być obrona Zbaraża...

M imo ugody Zborow skiej i nastania chw ilow ego, bardzo niepew nego pokoju, niepopraw iły się już sto­

sunki m aterjalne W iśniowieckiego. Form alnie w rócił on do posiadłości sw ych na U krainie; ale cóż m u było z tych m ajątków , zniszczonych do gruntu, skoro ludzi do roboty brakło zupełnie? Czyż m ożna było m yśleć o jakiejkolwiek pracy gospodarskiej, kiedy nie m iano w iary w utrzym anie i trwałość pokoju?

U godę Zborow ską uw ażano pow szechnie za nie­

w ykonalną; w idział to i rozum iał najlepiej W iśniow iecki.

Ziem ia paliła się pod nogam i, trudno było liczyć na jej płodność...

Złożywszy w 1651 roku do w iecznego spoczynku skołataną publicznem i i dom ow em i troskam i głowę, W iśniow iecki zostawił synow i w spuściźnie przy zna­

cznie uszczuplonym m ajątku w ielkie im ię, którego urok m iał w kilkanaście lat później w ynagrodzić księciu M ichałow i sow icie brak dostatków dom ow ych, torując m u drogę do najw iększego skarbu R zplitej: klejnotu polskiej korony.

N aród polski, w ynosząc bow iem jego syna M ichała na tron polski okazał tem sam em w dzięczność sw ą i uznanie dla zasług, jakie położył ojciec jego w czasie straszliw ych w ojen kozackich.

W ieczór w ydaje m i się zawsze piękniejszym w dni, dkiedy spełniłem długie i m ozolne jakieś zadanie.

(G oethe).

E d w ard W eb ersfeld 4

C a rsc y b o h a te ro w ie.

Obrazek sceniczny w 1 akcie na tle powstania z roku 1863/4.

(C iąg dalszy) Sulimirski. N a Przym iarkach.

Władek. N ie m am chw ili czasu stracenia. C zacho­

w ski idzie w łaśnie na D ębniaki i Przym iarki pew ny, że M oskale zbierają się na niego pod Barzychą, żeby go otoczyć i rozbić 1 O djeżdżam !

Sulimirski. Julja pojechała przez Solec zaw ia­

dom ić jenerała.

Władek. Już go nie zastanie — Czachowski m usiał przed dw om a godzinam i w yjść z Solca.

Sulimirski. W ałek popędził na Lipsk.

Władek. D aw no ?

Sulimirski. Przed kw adransem . Władek. M inie się z oddziałem.

Sulimirski. A ntek pędzi przez Przym iarki do Solca.

Władek. W szystko za późno.

Sulimirski. G dzie w tej chw ili m oże być Czachow ski ?

Władek. D aw no już za Lipskiem .

Sulimirski. O jakie dw ie w iorsty od nas. Co to będzie ? co to będzie ?

Władek. K tóra godzina ?

sulimirski. (patrząc na zegarek). Pół do dwu­

nastej.

Władek (pow tarza). Pół do dw unastej! (m ówi do siebie). O dziesiątej jednogodzinny odpoczynek w Słupji... o jednastej w ym arsz do D aniszew a... dw unasta i dziesięć m inut w ejdzie pierwsza kolumna na Przym iar­

kę... Byw ajcie zdrow i! N iech Bóg czuwa nad nam i Marynia. Już odchodzisz, W ładku ?

Władek. K ażda m inuta droga.

Sulimirski. Jak się tu dostałeś?

Władek. D o Sośniny na koniu. Tam uw iązałem szkapę i brzegiem stawu, m iędzy trościny po gum na, przez boisko i do w as.

Sulimirski. N ie m ożesz teraz w racać. M oskale rozsiali się po całej okolicy... bezw arunkow o w padłbyś im w ręce. Prędko karabin, ładownicę, pałasz i tę burkę do skrytki pod stogiem i przebrać się.

Władek. O jcze! to zdrada! Czachowski pew ny, że M oskale pod Barzychą, w padnie w zasadzkę i ani jedna noga nie pozostanie z całego oddziału.

Sulimirski. A le jak ciebie pochw ycą — ich nie uratujesz i sam zginiesz.

Władek. H a! to zginę, ale spełnię św ięty obow ią­

zek. Zresztą nie tak łatwo m nie tu dostać. Znam każdą ścieżkę, każdy przesm yk i m am w Bogu nadzieję, że się im w yw inę.

Marynia. D rogi W ładeczku! kochany! zostań!

Władek. N ie m ogę! N ie w olno m i.

Sulimirski. (po w alce). M a słuszność... N ie

w’olno m u zostać! Tam w isi na w łosku życie tysiąca,

których on tylko m oże uratować. Idź synu! (ociera łzy)

N iech cię Bóg m a w sw ej opiece (żegna W ładka krzyżem

św iętym ).

(4)

K o c h a n a M ło d z ie ż

O d czasu d o czasu u m ieszczać b ęd ziem y w „O p ie­

k u n ie" k ró tk ie ży w o ty sław n y ch i zasłu żo n y ch m ężów P o lskich . M ając n a celu n ie ty lk o zap o zn an ie w as z nim i, ale p rzed ew szy stk iem b y ich p rzy k ład em w am d ać b o d źca d o ich n aślad o w an ia. N a p ierw szym m iejscu p o d ajem y w am ży cio rys Jerem ieg o W iś- n io w ieck ieg o zn an eg o W am w szy stk im z p o w ieści S ienk iew icza „O g n iem i M ieczem * , k tó ry całą sw ą w ścisłem zn aczen iu teg o sło w a m ag n ack ą fo rtu n ę p o św ięcił d la ratow an ia zag ro żo n ej O jczy zn y . O d n as w szy stk ich O jczy zn a ofiar w y m ag a. T en n ajlep ­ szy m jej sy n em , k tó ry n ajw ięcej d la niej się p o św ięca.

B ez ofiar i p o św ięceń n ik t w ielkim i sław n y m stać się n ie m o że. B y m ó c jakn ajlepiej O jczy źn ie służyć i n ajsk u teczn iej się d la niej p o św ięcać, trzeb a b y ć i fizy czn ie i m o raln ie tj. na d u szy i ciele zd ro w y m . M ło dzież m o raln ie i fizycznie ch o ra na w ielk ie czy n y i p o św ięcen ia n ig d y się n ie zd o b ędzie, o w szem jak złe d rzew o złe o w o ce rodzi, tak zep su ła m ło d zież ty lk o b ezb ożn e czy n y p ło d zić b ęd zie w stan ie, czeg o d o w o d em w y p ad k i w ileń sk ie. Z drow iu fizycznem u i m o raln em u u m ło d zieży trzy m ian o w icie zag rażają n ieb ezp ieczeń stw a, a w szczeg ó ln o ści: p alen ie ty to ­ niu, u ży w anie alk o h o lu i ro zp u sta.

y !

T y to ń zaw ierający tru cizn ę zw aną n ik o ty n ę siln ie o d d ziało w y w a n a serce i p rzy czy n ia się d o ro zstro ju n erw ó w , a ty m czasem d o o słab ien ia w so b ie siły w oli; alk o h o l zatru w a cały o rg an izm czło w iek a, czyni g o p o d atn im g ru n tem dla ro zm aity ch ch o ró b, sk raca ży cie czło w iek o w i, sp ro w ad zając p rzed w czesn ą śm ierć. G o rsze są ato li szk o d y m o­

raln e. P ijań stw o b o w iem jest ro zsad n k iem n ajw ięk­

szy ch w y stęp k ó w i zb rod n i, a p rzed ew szy stk iem p ch a czło w iek a w o b jęcia ro zp u sty . O p iek u n M ło­

d zieży w zy w a sw y ch m ło d o cian y ch C zy teln ik ó w , b y w zro zu m ien iu szk ó d i n ieb ezp ieczeń stw , n a k tó re n arażają ciało i d u szę lu d zk ą alkohol, ty to ń i ro z­

p u sta i w p rzek o n an iu , że ty lk o zd ro w a d u ch o w o i fizy czn ie m ło d zież m o że sp ełn ić g o d n ie sw e szczy tn e p o słan n ictw o w o b ec O jczyzn y, zu p ełn ie unikali p alen ia ty to n iu , używ ania alkoholu i strzeg li się w szelak iej ro zp u sty . A ci, k tó rzy już d o u ży w ania jed n ego lu b d ru g ieg o p rzy w y k li, b y zd o b ili się n a czy n g o d n y p o lak a m iłu jąceg o sw ą O jczy znę, w y ­ rzek ając się sw eg o n ało g u . T o b ęd zie p ierw szy k ro k ku d alszy m zn aczn iejszy m czy n o m i ku zd o ­ b y ciu so b ie m ien ia i sław y zasłu żon eg o , d la O jczy zn y sy n a.

R o z m a ito śc i.

Człek z przed stu lat, który nie zna rozwoju kultury.

N a w y sp ach i w y sep k ach , ro zsian y ch m ięd zy S zkocją, a Irlan d ją, ży ją lu d zie tak , jak ży li 100 i w ięcej lat tem u , m ało tro szcząc się o zd o b y cze cyw ilizacji.

W o statn ich czasach staru szek listo n o sz z w y sp y Ś w . K ildy, n ależącej d o g ru p y H eb ry d ó w , p rzy jech ał p ierw szy raz d o A nglji.

Z o b aczy w szy tram w aj, stan ął zd u m io n y , ale n ad ­ jeżd żające au to tak go p rzestraszy ło , że zaczął u ciek ać.

P rzez cały czas sw eg o p o b y tu w A nglji p rzech o d ził o d zd u m ien ia d o p rzestrach u i n ao d w ró t. Jed y n ie k in o p o d o b ało m u się b ard zo , ch o ciaż p o p ierw szem p rzed staw ien iu trzeb a m u b y ło tłó m aczy ć, że w y św ie­

tlan e o b razy n ie p rzed staw iają żad n eg o n ieb ezp ieczeń ­ stw a dla p u b liczn o ści i że żad n a k u la n ie g ro zi m u o d sk iero w an y ch z obrazu w stro n ę p u b liczn o ści rew o l­

w eró w .

Jed n ak p o p aru d n iach , sp ęd zon y ch w L iv erp o olu , p o m im o , że u rlo p n ie sk o ń czy ł się m u jeszcze, staru szek p o w rócił d o d o m u , w rażen ia b o w iem , jak ie ciąg le o d b ierał, b y ły w ed łu g n ieg o cu d o w n e i straszn e i b ał się, ab y m u się w g ło w ie nie p rzew ró ciło .

Angielskie poszukiwania.

P o d U l w C h ald ei d o p ro w ad ziły , jak d o n o szą d zien ­ niki, d o w ielk ieg o o d k ry cia, arch eo lo g iczn eg o . W y d o ­ b y to jed en z n ajw ięk szy ch i n ajw sp an ialszy ch p o m n ik ó w M ezo p o tam ji, a m ian o w icie w ielką w ieżę św iąty n i b o g a k sięży ca, w y b u d o w an ą n a 2300 lat p rzed N ar. C h ry stu sa p rzez króla E n g o ra, a o d n o w io n ą p rzez N ab u ch o d o n o zo ra.

Je st to p łask o rzeźb a w k am ien iu, o w y so k o ści 14 stó p i szero k o ści 5 stó p , p rzed staw iająca króla, b u d o w n iczeg o św iąty n i, oraz w ażn iejsze zd arzen ia z czasó w jeg o p an o w an ia.

. -■ ..-i -->4. 5A-.*- j-s.

Logogryf.

u ło ż y ł’ H iero n im K ip ro w sk i ze Ś w iecia.

Z n iżej p o d an y ch zg ło sek u ło ży ć im ię i n azw isk o zn an eg o ry cerza z śred n io w iecza.

1. P o ra ro k u ,

2 . W zg ó rze w R zym ie,

3. N iepo k ó j m ięd zy n aro d am i, 4 . T u rn iej rzy m sk i,

5. M iasto za D arju sza w M ałej A zji.

6 . S zlach etn y k ru szec, 7. G ó ry w E u ro p ie, 8 . P ań stw o w E u ro p ie, 9. Z w ierzę leśn e,

10. M o rze n a zach ó d o d P o lsk i, 11. C o o zd ab ia obraz,

12. Z b ió r lu d zi tw o rzący ch p ań stw o , 13. S am o gło sk a.

Z g ło sk i: A , a, at, ch y , cze, d es, g rzy , i, jąc, lan9.

m a, m a, n a, n a, ni, ny, n u s, ra, ró d , sk o , sar, ty k , to ?.

ti, y , w en , w oj, zi, zło , za, p e.

Rozwiązanie logogryfu z Nr. 19.

R o zw iązan ie n ad esłała : M arja K o rd k ó w n a z B ro n iew a.

1. Izo b aty 8. A seso r 15. G ram

2 . K arn ak u 9. R en esan s 16. Jało w iec

3. S ó l 10. K o lib ry 17. F ig o w ce

4. W y m o czk i 11. Ju k o n 18. E . W . 5. E lek tro liza 12. C ary cy n 19. Z aim k i

6. Z en o n 13. A ssai 20. O d y n iec

7. S . T . U . 14. N o rn ice 21. Jach o w icz P ierw sze litery z d o łu d o g ó ry:

Jó zef Ig n acy K raszew sk i.

O statn ie litery z g ó ry n a d ó ł:

Ju ljan U rsy n N iem cew icz.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zasiadłem w zw ykłym aeroplanie, przeznaczonym do rzucania bom b, um ów iłem się z pilotem , że znalazłszy się na w ysokości 1.000 m etrów , rzucę się na dany

Jak ważnym jest dla ptaków odpowiedni teren do gnieżdżenia się, świadczy najlepiej fakt, że skowronek który ginie tak samo masowo w czasie przelotów jak inne ptaki, bynajmniej

go to Grubas i inni dowiedzieli się o tworzeniu się wojsk polskich i od tego też czasu całkowicie chłopców zmieniło się usposobienie. A było to tak pewnej nie­. dzieli jak

Jenerał chce ich uprzedzić i zanim się zgromadzą w większej liczbie, rzucić się po kolei na mniejsze oddziały i tym sposobem wydostać się z pierś­.. cienia, którym

Przeciwność — tylko sił ci doda I bardziej z pracą zbrata, Więc niech się święci dusza młoda?. I

By wśród życia i swobody Głośno brzmiała cześć i chwała Tej, co światu Zbawcę dała.. Tam też głośniej

m ała się doskonale, lecz cierpiała w iele od ognia rosyjskiej artylerji. W tedy Kościuszko sam poprowadził kosynierów na działa. Atak chłopów rozstrzygnął

Kiedy jeszcze oprócz nieba i wody nie było nic więcej na tym świecie, unosił się tylko Bóg nad wo­.. dami w przestrzeni pustej i