• Nie Znaleziono Wyników

Miód z naszej pasieki - Marek Kliza - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Miód z naszej pasieki - Marek Kliza - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

MAREK KLIZA

ur. 1955; Zarajec

Miejsce i czas wydarzeń Zarajec, PRL

Słowa kluczowe Projekt „Pszczelarstwo na Lubelszczyźnie. Nieopisana historia – Rzeczpospolita Pszczelarska”, Zarajec, PRL, pasieka Stefana Klizy w Zarajcu, miód pszczeli, spożywanie miodu

Miód z naszej pasieki

Nie przepadałem za miodem, dlatego że go w domu było dużo. Jakby było mało, to na pewno by smakował zupełnie inaczej. A miód był w domu przez okrągły rok w ilościach dowolnych.

Przeważnie piliśmy miód łyżeczką ze słoika albo miód rozpuszczony w wodzie.

Natomiast ów mężczyzna, z którym tata jeździł murować, lubił do nas przychodzić i wtedy mama wyciągała przeważnie pół litra spirytusu i robiła z tego litr wódki.

Spirytus zaprawiany był miodem, co podobno nie jest zbytnio zdrowe dla serca. Jedni mówili, że jest niezdrowe dla serca, ale zdrowe dla organizmu. Mama wiedziała doskonale, ile spirytusu odlewała, a resztę rozrabiała wodą i miodem. Wychodziła mniej więcej czterdziestoprocentowa wódka zaprawiana miodem. Tak jak można zaprawiać sokami spirytus, to ten był zaprawiony miodem.

Mama często piekła miodowniki, mąka była z własnego gospodarstwa, mleko z własnego gospodarstwa, miód z własnej pasieki, do miodownika niczego więcej nie trzeba. A jeśli już, to też prostych rzeczy, które są w gospodarstwie albo jakieś niedrogie, jeśli trzeba było kupić. Wychodziło ciemne ciasto, wręcz ciemnobrązowe i bardzo słodkie, zależnie od tego, ile się miodu doda, ale mama nigdy miodu nie żałowała, bo miód był.

Od czasu do czasu miewałem, nie przypominam sobie, żeby inni domownicy również, kaprysy typu chleb posmarowany miodem, ale to zdarzało się rzadko.

(2)

Data i miejsce nagrania Lublin, 2016-06-15

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Transkrypcja Marta Tylus

Redakcja Małgorzata Daniłko, Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Licząc od lewej, to była szkoła z boiskiem, sklep, potem była i jest remiza strażacka.. Po jakimś czasie stoi z wybudowanym skrzydłem, w którym się mieścił Klub Rolnika, z

Mam zdolności lingwistyczne i chciałem uczyć się francuskiego, ale niestety uległem sugestiom otoczenia, rodziny i wybrałem to durne prawo, czego po dziś dzień

Przez cały czas mniej albo więcej uli tata miał, chodził przy nich, opiekował się nimi.. Wręcz można powiedzieć, że

A po części, dlatego że jak pszczoła atakowała i na włosach usiadła, zanim się dobrała do skóry, w którą mogła wsadzić swoje żądło, to jeszcze był czas, żeby

Oczywiście wiadomo było, że nie można podchodzić i podnosić daszków uli, bo wtedy pszczoły też się denerwują i mogą zrobić coś mało przyjemnego dla petenta, który im

Moja pomoc sprowadzała się do tego, że trzymałem worek na długim kiju, a tata wchodził na drzewo i pszczoły do worka strzepywał.. To była pomoc konieczna, ale w pewnym

Jeśli trzeba było gdzieś okurzyć, jak to się u nas na wsi mówiło, to jedną ręką można było podkurzaczką pszczoły odymiać.. Podobno pszczoły wtedy były oszołomione i

Było to okutanie się w gumowe buty, czyli buty z cholewami, spodnie wypuszczone na gumiaki i ściśnięte gumkami od weków, żeby pszczoła pod spodem nie weszła i do nogi się