• Nie Znaleziono Wyników

Miałam szczęście do nauczycieli - Alicja Dryglewska-Romaniszyn - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Miałam szczęście do nauczycieli - Alicja Dryglewska-Romaniszyn - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ALICJA DRYGLEWSKA-ROMANISZYN

ur. 1951; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, Szkoła Podstawowa nr 29 im. Adama Mickiewicza, nauka w szkole

Miałam szczęście do nauczycieli

Moja szkoła przy alei Kraśnickiej była w piętrowym domu i on stoi do dzisiaj. Mnie uczyła tylko pani Wójtowicz. To była bardzo dobra nauczycielka, uczyła matematyki, polskiego i kaligrafii. Później uczyła jeszcze pani Kazimiera Górska, ona przyjeżdżała gdzieś z okolic ulic Weteranów, Czwartaków. I jeszcze uczyła jedna nauczycielka, nie wiem, czy Ferenc się nie nazywała. Więcej tu nie było nauczycieli. Czasami nawet się uczyło w klasach łączonych, jak nauczyciel się rozchorował, a lekcje musiały się odbyć, to się drzwi otwierały i były lekcje wspólne dla dwóch różnych klas, bo oczywiście było po jednej klasie każdego rocznika.

Później ta szkoła została zlikwidowana, umarła śmiercią naturalną, bo w 1961 roku została utworzona szkoła nr 29. Tam wychowawczynią moją była pani Julia Podgajna, polonistka. Ja miałam szczęście do nauczycieli, bo cały czas w swoim życiu trafiałam na dobrych nauczycieli, a poza tym nie zmieniali się, co jest bardzo ważne.

W starej szkole, w tej 4-klasówce, to się siedziało w ławkach. Otwór na kałamarz był, obsadką się pisało. Chociaż najpierw w szkole kształtowało się pismo ołówkiem, a dopiero później można było pisać obsadką. Czyli za każdym razem sięgając do kałamarza, trzeba było uważać, żeby kleksów nie narobić, żeby atramentu nie wylać.

To była taka szkoła, że klasa – ławka i tablica. Tamta szkoła była nowiuteńka, pachnąca, to jest budynek jednopiętrowy, ale była sala gimnastyczna. W tej poprzedniej nie było mowy o żadnej sali gimnastycznej. Tu zaczęliśmy się już salami nawet zmieniać, bo chemia, biologia, fizyka, sala do prac ręcznych. Muzyka była, było pianino. Także zupełnie inny poziom nauki w tej szkole a w tamtej szkole. To był potężny przeskok. Każdy nauczyciel był inny do każdego przedmiotu. Bardzo dobra matematyczka mnie uczyła, pani Jadwiga Giżyńska. Chemii uczył mnie pan Waldemar Cechowicz. Ja w zasadzie pamiętam wiele nazwisk. Historii uczyła mnie

(2)

pani Alina Mądrakiewicz, już nieżyjąca. Zresztą większość tych nauczycieli już nie żyje. Język obcy w szkole podstawowej był od 5 klasy – język rosyjski, obowiązkowo i nie było innego.

Data i miejsce nagrania 2018-06-12, Lublin

Rozmawiał/a Tomasz Czajkowski

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Na początku, jak zaczęłam pracować, jak wiedziałam, że będę prowadziła zajęcia, to było to dla mnie wielkim stresem - stanąć przed grupą obcych ludzi i przekazywać im

Trzeba było dostatecznie dużą ilość wody wlać, żeby można było pranie zrobić, także nieźle się nadźwigało do tego prania. Nawet jak się wodę przyniosło, trzeba

Wydaje mi się, że jej resztki widać od ulicy Wojciechowskiej, bo tamtędy jeszcze się szło na Lipniak, ale nie przy samej cegielni. Tam był strumyk, który

Od alei Kraśnickiej w stronę LSM-u przy ulicy Powstania Styczniowego, mniej więcej na tej wysokości, był wąwóz, którym się szło do szkoły. Także w zimie, po zaspach, ostre

Bo mnie się zawsze bieda kojarzyła z margaryną, u znajomych, gdzie było ciężko, tam nie było masła.. Tam tylko się gotowało na margarynie i chleb jadło z

Gospodarstw było mało, ale młodzieży trochę było, bo to nie były rodziny z jednym dzieckiem, głównie była większa ilość dzieci w rodzinach. Nie było

„Oj, wyniesie se pani na strych i kiedyś się pani przyda…” Mama mówi: „Po co?”. „Później podrożeją, a tak pani będzie miała,

Dopiero jak mnie internowali dowiedziałem się, że następnego dnia pojechali na kopalnię Wujek strzelać do ludzi.. Później siedziałem 32 dni w Strzelcach Opolskich, to dopiero